Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1067658
Komentarzy: 36979
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 listopada 2019 , Komentarze (21)

Witajcie Kochani

             Ja tylko na chwilę, dziś taki szczególny dzień, dzień wspomnień.  U mnie również mnóstwo wspomnień, łza w oku się kręci. Nawet Moja córka się zapytała dlaczego jestem smutna. Stałam wtedy nad grobem dziadków, a Jej pradziadków. Na Moją córkę zawsze mogę liczyć, bardzo bym chciała również liczyć na Nią na starość... aby ta troska nie minęła. Chociaż jak wyniosła  to z domu i została tego nauczona, to chyba nie zniknie..... Niestety córka M nie została tego nauczona i nie ma tego instynktu.... Mimo tego,że ja od 7 lat Ją wychowuję, to nie byłam w stanie tego Jej nauczyć.... Trochę mi źle z tego powodu, ale nic na siłę..... skoro sama tego nie chce.... Nie zmuszę Jej do tego aby się troszczyła o bliskich, aby o nich dbała.... Może kiedyś się tego nauczy....Czas pokaże. 

         Zanim pojechaliśmy na groby, wiadomo śniadanie...Później przygotowałam sobie do obiadu. Dziś były schabowe z ziemniakami i marchew z groszkiem :) Rozbiłam sobie schab, obrałam ziemniaki, ugotowałam marchewkę. Pojechaliśmy na cmentarze około 9.30 a wróciliśmy przed 15. Gdy tylko weszłam, to bez zdejmowania kurtki poszłam włączyć palnik,aby ziemniaki się już gotowały. Później szybko wstawiłam pranie, przebrałam się w domowe ubrania i do obiadu. Zrobiłam schabowe, dokończyłam marchewkę.... W międzyczasie pokroiłam i przyprawiłam schab, na zrazy. Po obiedzie ogarnęłam naczynia, rozwiesiłam pranie i zabrałam się z zrazy hihihi. Jak już miałam gotowe zrazy tzn. nafaszerowane hehhehe i leżały grzecznie na patelni, to ja.... ja zabrałam się za ćwiczenia :) TAK!!! Wzięłam skakankę i wyskakałam 500 razy ;) Do tego 10 minut ćwiczeń z ciężarkami :) I to wszystko w chwili kiedy zrazy podsmażałam na patelni :) Po ćwiczeniach wstawiłam i rozwiesiłam kolejne pranie, a z dupką usiadłam dopiero po godzinie 18 .

           Cieszę się,że nie odpuściłam dziś....Bo wczoraj niestety musiałam, wróciłam do domu tak zmarznięta,że jedyne co zrobiłam, to szybki prysznic i pod kołdrę. Zasnęłam około 20, później się przebudziłam i nie wiedziałam gdzie jestem. Trzęsło nie jak diabli, ale dziś lepiej się czuję. Chociaż na cmentarzach chwilami było chłodno. Oby tylko nic się nie przyplątało. 

          Cieszę się,że powróciła radość z ćwiczeń. Powróciła chęć do aktywności. Być może za szybko wysuwam takie wnioski, ale tak czuję. Będzie dobrze. Za Was trzymam kciuki, nie poddajemy się, a nawet gdy upadniemy, powstańmy. 

          Spokojnego wieczoru Kochani :) Ściskam 

            

30 października 2019 , Komentarze (12)

Witajcie Kochani 

Ja tylko na chwilę, bo czuję że coś mnie łapie. Oczy mi łzawią, w kościach łamie... katar się pojawia. A ja przecież nie mogę teraz się rozchorować :( Zaczęłam od kilku dni nawet nosić czapkę, ale chyba za lekko się ubieram. Albo może to przez zmiany temperatur na dworze zimno, a jak się wejdzie do sklepu to ciepło...... No ale dobra jakoś to chyba będzie :) 

Dziś znowu wróciłam do domu przed 19,a już 19.10 zaczęłam trening :) I minęło 30 minut....ale powiem Wam,że ostatnie 5 minut to robiłam już ledwo, ledwo.... ale zrobiłam. Jestem z siebie dumna,że udało się.  W kominku napalone, mogę teraz się położyć do łóżka. Wygrzać się.... dobrze,że dziś wraca M ....to jutro będzie miał kto zawieźć dziewczyny do szkoły.  Szkoda,że jutro nie mają wolnego...ale cóż.  Na szczęście jutro będę nawet szybko w domu. Mam nadzieje,że będzie siła na trening :) Czuję się po nim rewelacyjnie. Własnie takiego stanu mi brakowało :) Nawet gdy pot mocno nie spływa, ja mam radość że nie zalegałam na kanapie :) Brawo ja :) 

Wasze pamiętniki postaram się jutro nadrobić ;) Trzymajcie kciuki aby mnie bardziej nie rozłożyło ;) Wam również życzę dużo zdrówka, bo pogoda teraz zdradliwa :) 

Ściskam mocno :) i oczywiście trzymam kciuki za Was :) Nie poddajemy się, idziemy do celu :) 

Buziaki 

29 października 2019 , Komentarze (17)

Witajcie Kochani 

           Przychodzę do Was aby się hmmm pochwalić? No niech tak będzie :) Napisałam że wracam do aktywności ;) Tak też robię, zaczęłam od niedzieli - było 25 minut orbitreka. Poniedziałek- 30 minut orbitreka, wtorek- 30 minut ciężarki, przysiady, wymachy, krążenia bioder.  Myślę,że na początek jest ok. Najważniejsze,że ruszyłam 4 litery ;) Długo się do tego zabierałam. Zawsze jakaś wymówka była. Wiem że o bieganiu mogę pomarzyć,bo nie mogę się przeziębić do zabiegów.  Oby zapał z aktywnością nie minął. Dziś jestem sama pod wrażeniem, bo do domu wróciłam około 19ej, a ja o 19.30 zaczęłam robić trening. Chciałam sobie odpuścić, ale spięłam pośladki. Dlatego jestem z siebie dumna  ;) 

        Niestety kuleję z piciem wody, ale tym się teraz nie przejmuję. Jeśli chodzi o jedzenie hmmm staram się pilnować. Nie objadam, niby planuję menu ale jakoś nie umiem się  tego w 100 % pilnować. Jestem zła sama na siebie. Jak wrócić do pilnowania się rozpiski menu???? Pomocy !!! Poproszę o motywację ;) 

       Dobrze to by było tyle na dziś, nie będę Waz zanudzała ;) Zmykam poczytać, co u Was ;) 

      Pozdrawiam 

27 października 2019 , Komentarze (24)

Witajcie Kochani 

Nie było mnie dwa tygodnie, wiele sie działo przez ten czas.  To od czego tu zacząć?! Hmmm zacznę od tego,że udało się wytrwać w wyzwaniu 14 dni bez słodyczy, białego pieczywa, fast-foodów.  Na początku bolała mnie głowa, bo nagle został odstawiony cukier. Ale po dwóch-trzech dniach wszystko było ok. Nawet mnie jakoś nie ciągnęło.  Teraz też nie mam parcia na słodycze kupne. Bardziej będę starała się robić swoje "słodkie" . Jesli będę miała ochotę :) 

 Jak wiecie miałam mieć wizytę u dermatologa. Tak byłam, Pani bardzo miła. Na przywitanie podała rękę , jak odchodziłam również. Pełna kultura :) Pani zaznaczyła mi dwa punkty na plechach do wycięcia. Poszłam z tym do chirurga i pierwsze cięcie mam 26 listopada o ile się nie rozchoruję. Pobierze wycinek do badań, bo to będzie pieprzyk wycinany. Później tłuszczak.... ten to jest sporych rozmiarów :( Cholera jedna,że ja go wcześniej nie zauważyłam. No nic, do końca listopada będzie lekki stres. 

Aaaa bym zapomniała jeśli chodzi o to wyzwanie, to ubyło mi 1 kg . Uważam,że całkiem spoko wynik. 

Ogólne samopoczucie u mnie  hmmm kiepskawe. Ale pracuję nad tym. Za duzo chyba problemów się nawarstwiło. Ciężko czasami odbic się od dna. Teraz właśnie jestem w trakcie przygotowywania obiadu. Dziś będą klopsy mielone w pomidorach, zapiekane z serem w piekarniku :) podma je z ryżem. Teraz sobie popijam kawkę orzechową i rozkoszuję się ciepłem z kominka. 

Udało mi się pierwszy raz w tym sezonie iść na grzyby. Połowy udane heheheh Będzie jak znalazł na bigos, pierogi, krokiety :) Już czuję ich smak :) hihihi 

Jeśli chodzi o aktywność to staram się duzo chodzić, ale od dziś wracam do aktywności. Może to nie będzie godzina ale małymi krokami wrócę. Kręgosłup daje się we znaki, ale jakieś lekkie ćwiczenia dam radę. Chyba że tylko orbitrek. Zobaczymy :) zapał jest a to połowa sukcesu :) 

Pamiętaliście o zmianie czasu ? :) Jak sobie z tym radzicie? nie ma to dla Was znaczenia, czy jednak odczuwacie ? 

 Zapraszam serdecznie  na mój kanał na yt , obecnie trwa rozdanie :) 

https://www.youtube.com/watch?v=nvXtKA9FY-o

Zapraszam także na inne filmiki ;) 

 teraz trzeba nadrobić Wasze pamiętniki :) Miłego popołudnia Kochani 

13 października 2019 , Komentarze (20)

Witajcie Kochani 

              Co u mnie? Hmmm zacznę może od tego,że waga spada. Wczoraj na wadze było 65,3 kg ;) czyli tygodniowy spadek 0,5 kg. Mało, dużo hmmm dla mnie w sam raz. Najważniejsze,że spada. Biorąc pod uwagę,że poza chodzeniem nie ma innej aktywności, to jest dobrze ;) 

           Jeśli chodzi o jedzenie to staram się nie przeginać, nie rzucam się na jedzenie. Z wodą kuleję, ale coś tam popijam ;) Od 4 dni jestem na wyzwaniu " 14 dni bez słodkiego, białego pieczywa, słonych przekąsek, fast-foodów"  Zostałam oznaczona przez 3 osoby ;) heheh i postanowiłam spróbować. Nie zaszkodzi a może pomóc. W sumie najbardziej zalezy mi na ograniczeniu słodkiego. Bo białe pieczywo u mnie hmmm może nie istnieć. 

           Jutro wolne od szkoły, a ja już mam plany..... Niestety w domu ale może też być wesoło ;) Najważniejsze,żeby był humor. Jak będzie humor, to połowa sukcesu ;) 

          Za tydzień wizyta u dermatologa i decyzja co pierwsze wycinamy. Martwią mnie też cały czas moje bóle głowy. Ale dostanie się u mnie do lekarza... graniczy z cudem. Dosłownie. Ale może jakoś to ogarnę. Bo ile można brac tabletki :( 

           Pamiętajcie nawet jak nie ma u mnie wpisu, to i tak Wam kibicuję ;) i trzymam za Was kciuki ;) staram się zaglądać do waszych pamiętników, ale czasami brak czasu i sporadycznie gdzieś zajrzę. 

          Chciałabym Was zaprosić na nowy filmik na kanale

https://www.youtube.com/watch?v=w-cgAKUAhFw&t=601s  

           Czas  powoli kłaść się spać, aby jutro wstać z dobrym humorem i bez bólu głowy ;) Pozdrawiam serdecznie :) 

7 października 2019 , Komentarze (14)

Witajcie Kochani :) 

             Niestety ostatnie dni, tak szybko mijają że jestem w szoku.  Tyle się dzieje,że nie ogarniam :(     Nie wiem w co ręce wsadzić. Ten tydzień też zapowiada się na szalony. A to dopiero poniedziałek :( Czuję wszystko w żołądku, ściska mnie strasznie boli.... Do tego kłucia w klatce piersiowej, brak pełnego oddechu..... Czyli STRES !!! I jego skutki. 

            Ale teraz  troszkę z innej beczki. Jeśli chodzi o wagę,  to w sobotę pokazała 65.8 kg czyli pół kilograma więcej niż tydzień temu. Ale było to spowodowane zbliżającym się okresem, który przyszedł wczoraj. Dziś waga już pokazała 66 kg. Nie, nie przejmuję się tym bo wiem,że to woda. Wiem to, bo nie jem aż tak dużo, na noc się nie objadam i stronię od słodkiego.... Tzn. nie w 100% ale w 70% na pewno.  Dlatego też nie załamuje się i będę walczyła. Minusem jest brak wody, ale piję hektolitry herbaty z cytryną bo cos próbuje mnie łapać. Zapobiegawczo piję już herbatę z cytryną i imbirem ;) z miodem :) 

          Ogólnie jestem dobrej myśli jeśli chodzi o wagę.... Pochwalę się Wam,że dziś udało mi się pokonać lenia. Hmmm może nie jest to szałowe pogonienie, ale jest. Aktywność na dziś poza chodzeniem ( na chwilę obecną ponad 14 tyś kroków) Zrobiłam 10 minut z agrafką plus 25 przysiadów ( mając okres, bardzo silny----cud że dałam radę, ale czułam taką potrzebę) Małymi krokami wrócę do aktywności. Teraz jakieś wymachy, ćwiczenia na ręce, ramiona, coś z ciężarkami....a jak tylko @ się skończy to coś na macie :) Mimo,że jestem wykończona, to jednocześnie mam jakiegoś powera...... Nie umiem tego wytłumaczyć :) :) 

          No to by było tyle na dziś :) Trzymam za Was kciuki :) Pozdrawiam :) :* 

27 września 2019 , Komentarze (21)

Witajcie Kochani 

               Czy Wy też tak macie, że doba jest zdecydowanie za krótka??? U mnie zdecydowanie jest za krótka.  Wszystko w biegu, na wariackich papierach.  Wszystko  naraz.... Powiem Wam,że nie wyrabiam... Normalnie nie wyrabiam psychicznie..... 

                Mam wrażenie,że jestem wrakiem człowieka. Może tak nie wyglądam ale się czuje. Jestem zmęczona,mam znowu kłucia w klatce piersiowej, do tego często boli mnie żołądek. Stres, nerwy i jedzenie w biegu robi swoje.  Za dużo znowu się dzieje u mnie w życiu. 

              Niedawno miałam wizytę u psychologa, pomogła ta wizyta, bo już było kiepsko. Znowu uwierzyłam  w siebie. Uwierzyłam w siebie, ale dieta idzie mi hmmm kulawo ;) Tzn. ogólnie staram się dbać o to co jem, nie rzucam się na jedzenie. Nie rzucam się na słodkie, a to duży plus. Może wody nie pijam, ale za to piję dużo pokrzywy i mięty ostatnio. Także latanie do wc zapewnione hihihihi. Fakt zła jestem sama na siebie, bo nie trzymam się w 100% diety, całej rozpiski. Chciałabym aby wróciły te czasy, kiedy to umiałam trzymać się tego co sobie rozpisałam. Ale wiecie, co ? Teraz nie mam do tego głowy, za dużo innych problemów. Dlatego cieszę,się że nie objadam się. A waga spada... Jutro kolejne ważenie, ale na cud nie liczę ;) 

          To tyle w skrócie, co u mnie ;) Czas nadrobić Wasze pamiętniki, bo sporadycznie udawało mi się je komentować. Z góry przepraszam ;) 

           Pozdrawiam serdecznie 

21 września 2019 , Komentarze (24)

                                       Witajcie Kochani 

         Znowu troszkę mnie nie było. No to gdzie byłam ? A no pojechałam jednak z młodą do lekarza, bo nie podobał i się Jej kaszel, no i gorączkowała. Standardowo wirus- teraz taka pogoda. Usłyszałam od lekarki. No w sumie racja u młodej w klasie po 8 osób chorych :(  Dostała te leki które miałam w domu, ale dokupiłam bo miałam resztki. Tylko żeby jeszcze młoda chciała leżeć w łóżku :( 

        Mnie też coś bierze i wziąć nie może. Ale to pewnie kwestia czasu. Dziś zauważyłam,że mam dziurawe buty, tzn podeszwy :( o cholera.... Czeka mnie zakup butów.  Ja torebkę kupuję od ponad pół roku, bo nic mi się nie podoba, a teraz buty ?! 

          Jak moja waga ? Hmm to od początku ;) Wczoraj postanowiłam zrobić sobie taki dzień , na samych sokach. Wiedziałam,że nigdzie wychodziła nie będę, ćwiczyła też nie... Dlatego też się na to zdecydowałam. Zakupiłam w Lidlu taki zestaw 5 soków. Czyli było 5 posiłków, a w między czasie piłam pokrzywę i wodę. Powiem Wam,że nie czułam jakoś głodu. Było Ok. Ale możecie zobaczyć to w nowym filmiku, jeśli by ktoś miał ochotę zajrzeć. 

https://www.youtube.com/watch?v=4qb9jJwuGP4&t=708s

       Dziś było  ważenie i mierzenie. Jeśli chodzi o zeszły tydzień to waga  była 65,7 kg a dziś pokazała 65.3 kg. Całkiem ładnie uważam. Cm stoją w miejscu, ale nie ma się co dziwić skoro nie ma aktywności.  Nie ma weny szczerze mówiąc. Wierzę,że wróci ;) Nie ma innej opcji ;) Cieszę się,że waga pokazuje 65 kg a nie 69.... Już oczami wyobraźni widzę 58 kg ;) heheh Co jak co ale humor mimo przeciwności losu mi dopisuje :) 

       Teraz jeszcze trzeba nadrobić Wasze pamiętniki :) Czeka mnie sporo czytania przed snem hihihi. Pozdrawiam Was cieplutko 

       

17 września 2019 , Komentarze (43)

Witajcie Kochani 

         Troszkę mnie nie było, ale po wykupieniu diety bebio, nie mogę się zalogować na koncie.  Nie wiem dziś się udało jakimś cudem, ale czy to jednorazowe zalogowanie nie wiem. Wpadłam do Was z krótką relacją co u mnie...

            A u mnie się dzieje.... W czwartek zupełnie przez przypadek wykryłam u siebie jakiegoś dziwnego guza, na plecach. W piątek była już u lekarza pierwszego kontaktu. Ona wysłała mnie do chirurga... A chirurg do dermatologa. Chirurg powiedział,że poza tym guzem, mam brzydkie znamiona i warto je przebadać. Jak będę po wizycie u dermatologa, to mam się u niego zjawić i wtedy on będzie mi wycinał co trzeba. No i zaczęło się szukanie..... Przeszukałam wzdłuż i szerz... Toruń w poszukiwaniu dermatologa na NFZ. Nigdzie niestety nie było wolnych terminów do końca roku. Załamałam się i mówię do siebie, no nic... pójdę prywatnie. Ale koleżanka podała mi pewien namiar i jak się okazało, to znalazł się tam termin na połowę października. No i zarejestrowałam się, termin zaklepany. Teraz tylko  trzeba się uzbroić w cierpliwość.... Ale czy dam radę ? Nie wiem.... 

          We wtorek wizyta u psychologa, oj potrzebuję jej.... dobrze się składa,że tak szybko jest ta wizyta. 

          Wczoraj młoda się rozchorowała.... Rano niby poszła do szkoły, było w miarę ok. Ale jak wróciła to już była zaprawiona :( Do piątku zostanie w domu, jeśli do niedzieli nie będzie lepiej pójdę do lekarza. Póki co leczę domowymi sposobami, przeraża mnie tylko temperatura 38 stopni. Waha się raz 38 a za kilka godzin 37. Później znowu 38 i tak w kółko. Dziś spałam tylko dwie godziny, jestem senna. Zrobiłam już ponad 23 tysiące kroków. Nogi to mi w dupę wchodzą :( masakra jakaś. 

        Mało tego mnie też coś zaczyna brać :(  czuję jak mnie bolą mięśnie, kości..... głowa mi pęka. Totalny  armagedon :( M w trasie, nie wiem czy jutro drugą zawiozę do szkoły. Najwyżej jeden dzień nie pójdzie. Świat się nie zawali. Ja też muszę się wykurować, bo znowu będzie się ciągnęło za mną, jak przed Wielkanocą... a tego nie chcę. 

       Czy jest dieta? Hmmm nie ma  w 100 %, staram się nie objadać. Standardowo zapisuję każdy posiłek, ale na cyknięcie fotki, brak czasu.... albo zwyczajnie zapominam. Waga spada, nie wiem czy to efekt pilnowania michy, czy nerwów, stresu. Zobaczymy jaki wynik będzie w sobotę. 

       To tyle z takich ogólnych spraw.... Teraz bym chciała Was zaprosić na rozdanie, które jest u mnie na kanale. 

https://www.youtube.com/watch?v=DtY6IXFwgnQ&t=104s

      Czas teraz nadrobić wasze pamiętniki. Pozdrawiam serdecznie :) 

4 września 2019 , Komentarze (40)

Witajcie Kochani 

           Ale ten czas zapiernicza.... szok.... Ja jakoś nie mogę się ogarnąć. Nie nie objadam się, ale też nie ma ćwiczeń. jedyna moja aktywność to chodzenie.  Dziś mija 94 dzień kiedy to codziennie pokonuję minimum 10 tyś kroków.  Jestem z siebie dumna. Zaczęłam pić więcej wody, to też u mnie jakiś progres. Zaznaczam każdą wypitą szklankę wody.  Może uda sie też wdrożyć aktywność. Liczę na większe ogarnięcie. Może w przyszłym tygodniu będę bardziej zorganizowana. Teraz czekam na @.... powinna przyjść dziś i może dlatego też jestem taka rozdrażniona. 

           Ten pierwszy tydzień szkoły u Nas taki organizacyjny. Muszę wszystkiego dopilnować... Bo jak nie ja to kto... M wiecznie zajęty, a to w pracy, albo garażu. Bo zawsze jest coś do zrobienia. Ale o tym pisała nie będę. Problemy z dziewczynami narastają, a ja? Ja już nie wytrzymuję, psychika siada. Niedługo wizyta u psychologa, czekam na nią jak na zbawienie. A tu zaraz jesień przyjdzie... Oby było jak najwięcej słońca. 

            Dobra koniec narzekania ;) teraz jakieś pozytywy ? Hmmm jedzenie w miarę, no może nie liczę kalorii, bo czasowo nie wyrabiam. Wczoraj Moja córka miała do 16.20 lekcje.... zanim dojechałyśmy do domu, była godzina 17.15 :( Czas na obiad, później przypilnowanie lekcji, bo dziewczyny dostały już zadania domowe. Zanim się obejrzałam, to była godzina 19.30 i był czas na kolację. Byłam tak zmęczona,że nawet nie macie pojęcia. A to dopiero pierwszy dzień hahahaha Dziś już lepiej ;) Muszę dobrze sobie zorganizować te wtorki ;) Może też zabiorę do rodziców ubrania  do ćwiczeń i śmignę na siłownię pod chmurką :) Trzeba sobie pewne sprawy przeanalizować. Będzie dobrze :) 

         Od  3 dni pije herbatę z pokrzywy, wiele dobrego o niej czytałam. Postanowiłam spróbować, podobno dobrze wpływa na włosy. Może nie będę musiała myc codziennie :) hahahaha A Wy piłyście? Może macie jakieś spostrzeżenia? Chętnie się dowiem :) 

           Dobra Kochani nie zanudzam, bo wpis trochę bez składu, ni ładu ;) Ale chciałam, musiałam się do Was odezwać :) hihihih

        Trzymam za Was kciuki :) buziaki

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.