Witajcie
Znowu nie było mnie kilka dni. Nie miałam dobrego czasu, ale już się podnoszę. Już wracam...muszę. Dziś udało się policzyć kalorie, wypić wodę. Także jest dzień na +
Dzisiejszy jadłospis
I posiłek: bułka serowa, serek delikate śmietankowy, ogórek
II posiłek: płatki czekoladowe z mlekiem plus truskawki
III posiłek: 3 kawałki sushi ( młoda już nie mogła) plus lasagne ( ale była bez szału- kupiona w Dino. Jednak z Biedronki lepsza)
IV posiłek: jabłko, truskawki, ciasteczka w czekoladzie
V posiłek: serek wiejski, ogórek, papryka, grzanki czosnkowe, kawa mrożona
Kalorie, jak widać. Przekroczone, nie to co bym chciała, ale samo życie. Cud, że pomimo zakręconego dnia, udało się ogarnąć liczenie kalorii. Menu na jutro ułożone, teraz się go tylko trzymać. Aaaa i refluks jakby lekko został wyciszony, co bardzo mnie cieszy.
Od kilku dni rozmyślam, analizuję.... wyszukuję... rozpisuję.. i dziś wstałam z myślą, musi się udać i udało. Nie wiem czy udało się na tyle zmobilizować, aby trwać dalej, ale postaram się. Dziś rano waga mnie hmm lekko dobiła 68,1 kg ( fakt, że przed okresem jestem) ale to nie zmienia faktu, że dobiło mnie to strasznie. Dawnooooo nie widziałam takiej wagi, dlatego, albo coś z tym zrobię, albo zapuszczę się na dobre.
Nie poddam się, idę dalej po swoje. Pamiętaj, aby się nie poddawać. Rób tak, aby Tobie było dobrze. Trzymam za Ciebie kciuki. Działaj na swoich zasadach. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :)
Ps. Dziękuję za każde wsparcie, jakie od Was dostałam. Jesteście niesamowite :*