Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1067643
Komentarzy: 36979
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 marca 2022 , Komentarze (29)

Witajcie 

             Znowu kilka dni mnie nie było i czas na małe podsumowanie tych dni ;) Zacznijmy od czwartku, zleciał nawet nie wiem kiedy. Najpierw z młodą do dermatologa, potem do rodziców. Młoda miała tego dnia tylko dwie lekcje (pierwszą i drugą ) i na tych godzinach była u lekarza, a resztę lekcji miała odwołaną. Jakieś 4 odwołane. Tak więc pojechała do moich rodziców, bo na 15 była umówiona do kina. W tym czasie pojechałam do domu. O 18 pojechałam po córkę M, potem po 20 po młodą do rodziców. W domu byłyśmy jakoś o 20.20 młoda tylko się umyła, przebrała w piżamę i padła. Dosłownie :) I jak zasnęła przed 21, tak spała do 6 rano ;) Widać wymęczył ją czwartek ;) 

           Piątek myślałam, że będzie ciężki....bo dzień wcześniej młoda padła i bałam się, że nie wstanie o 6, ale dała radę, bez mojego gadania ;) Rozwieźliśmy dziewczyny i podjechaliśmy z bratem do Bydgoszczy, załatwił, co miał i wróciliśmy do Torunia. Posiedziałam u rodziców, potem zjawiły się dziewczyny, potem M po nas przyjechał i czas był do domku.... Po drodze pomysły i propozycje dziewczyn, a może do KFC a może do Maka ;) Hmmm i nagle M, to jedziemy na pizzę. Tak też zrobiliśmy. Chociaż mi średnio było to na rękę, bo rano wyskoczyła mi opryszczka :( I jedzenie nie sprawiało mi frajdy. No ale jakoś zjadłam kawałek( jeden trójkąt) Zwykle zamawiamy i  sami odbieramy. Jednak taka na miejscu, to jest to.... Zupełnie inny smak ;) Po obiedzie do domu, coś tam porobiłam i spać. Głowa mnie coś bolała, brzuch... jakoś dziwnie. I piątek zleciał. 

         Sobota ;) przywitała mnie ładnym spadkiem, bo aż - 1,2 kg  :) Dawno takiego spadku nie widziałam. Nie wiem czego to zasługa... Czy herbatek które ostatnio pijam, czy liczonych kalorii, czy tego że nie podjadam słodkiego? Wszystko pewnie ma swój udział. Nie ważne, ważne że spada ;) Posiłkowo sobota wygląda tak 

ŚNIADANIE: chleb kiełbasa żywiecka, ogórek

II ŚNIADANIE: babeczki ( robiła córka) 

OBIAD: skrzydełka a'la kfc   z piekarnika próbowałam nowej panierki, wyszły obłędne ;) plus sos ( majonez-ketchup)

KOLACJA: jogurt ananasowy ( po skrzydełkach byłam syta, więc zjadłam tylko to)

      Razem wyszło 1485 kalorii/2731   a spalonych 540 kalorii 

        Niedziela hmmm nie zapowiadała się od rana dobrze i taka też nie jest. Raz że wstałam z bólem głowy, dwa dostałam okres, a trzy opryszczka dalej drażni ;) Waga lekko w górę, ale okres ;) więc tym się nie martwię, robię swoje. Posiłkowo dzień wygląda tak:

ŚNIADANIE: chleb z ziarnami, twaróg wędzony, salami, ogórek, szczypiorek 

II ŚNIADANIE: babeczki, truskawki, baton

OBIAD: ziemniaki, surówka domowa, polędwiczki 

KOLACJA: sakiewki z ciasta francuskiego ( młoda robiła) z serem, szynką, pomidorem. do tego jabłko, orzeszki, garstka czipsów, ale jej nie zjadłam 

     Razem wyszło 1813 kalorii/2476   spalonych 278   Jestem zadowolona z tego tygodnia ogólnie, wiadomo mogłoby być lepiej, ale i tak jest ok. Woda pita każdego dnia, słodkości jak widać wpadły. Chociaż w tygodniu raczej starałam się pilnować. Jest dobrze, nie poddaje się, idę dalej do przodu. 

     Pamiętajcie, aby się nie poddawać, nawet jak upadniesz...powstań i idź dalej. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru i tygodnia. Pozdrawiam :) :* 

9 marca 2022 , Komentarze (17)

Witajcie

              Dzisiejszy dzionek pozytywny, mimo bólu głowy od samego rana. Myślałam, że dziś się wyśpię, bo dziewczyny miały na późniejszą godzinę. Budzik nastawiłam na 7, ale jakiś debil z firmy na przeciwko naszego domu, zaczął trąbić o godzinie 5.45 :( Wstałam na baczność :) i ból głowy murowany. Zjadłam śniadanie, mówię sobie, pewnie przejdzie...ale nie, nie przeszło. Wzięłam tabletkę, chwila był spokój. Porozwoziłam dziewczyny i do rodziców zajrzałam. Czekałam za telefonem od M. Dalej mamy jedno auto  musiałam po niego jechać na firmę. Dostałam tel pojechałam, zawiozłam do domu i wróciłam po młodą. Dziś też wytrzymała  cały dzień w szkole. Wróciła zadowolona, uśmiechnięta z dobrymi ocenami. Dziś znowu się odzywała na lekcji. Brawo dla niej ;) 

           Niestety ból głowy dalej nie ustępuję. Całkiem możliwe, że mało zjadłam :( a drugie pogoda.... A jak już jestem przy jedzeniu, oto one

ŚNIADANIE: chleb z łososiem i ogórkiem

II ŚNIADANIE: borówki, orzeszki, baton kokosowy-rewelacja ( tego musu niestety zjeść nie mogłam-okazało się, że białko źle na mnie zadziałało :( Mus oddałam bratu

KOLACJA: serek skyr, truskawka

      Łącznie wyszło 1290  :( zdecydowanie za mało :( Chociaż pewnie wyszło 1500 bo coś podjadłam u rodziców plus kawka. No nic trzeba pilnować, aby jeść. To podstawa.   Spalone 443 kalorie, nie jest źle ;) 

      Woda ładnie pita, z tym problemów nie mam. Aktywność hmmm dziś tylko chodzenie :( Ale nie poddaje się, działam dalej. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru życzę. Pozdrawiam :* :) 

8 marca 2022 , Komentarze (27)

Witajcie 

        Na wstępie chciałabym Wam życzyć wszystkiego najjjjjlepszego, zdrówka i osiągnięcia swoich planów, celów. Uśmiechu każdego dnia i jak najmniej smutków. 

        Teraz czas na małe podsumowanie ;) Zacznijmy od soboty. Nawet nie wiem , kiedy minęła. Ogólnie spokojnie, bez szaleństw ;) Niedziela hmmm kiepsko. Coś mnie wzięło, złapało. Czułam się jak flak :( Większość dnia byłam nijaka, spałam.  Wieczorem było ciut lepiej, ale niestety nie było mi dane pospać. Musiałam odwieźć M na firmę. Chwilowo jesteśmy z jednym autem....Także odwiozłam go i szybciutko do domu, ciepła kąpiel i do łóżka.

     Poniedziałek także szybko minął i z ładną ilością kroków ( 15136). To że minął szybko, nie oznacza, że dobrze. Szczerze? To był ciężki dzień. I tak sobie pomyślałam, że jaki poniedziałek, taki cały tydzień... złapałam się za głowę ;) Ale od początku ;) Rano pojechałam z młodą do lekarza ( na kontrolę) chociaż kaszel cały czas się utrzymuje. Troszkę mnie to dziwiło, bo jednak wszystkie leki dawałam, dbałam..... Pani doktor stwierdziła, że młoda ma kaszel krtaniowy- psychogenny :(  Czyli kaszel wywołuje silny stres, nerwy... Nosz.... sobie pomyślałam :( Jeszcze tego mi  brakuje. Pani doktor wypisała taką informację do szkoły, żeby nikt mi nie zarzucał, że puszczam chore dziecko. Z tego co wiem, to taki kaszel może utrzymywać się nawet pół roku. Więc nie ma szans aby młoda siedziała z tego powodu w domu. Bałam się, że na wieść o pójściu do szkoły, będzie problem. Ale wiecie co.... z uśmiechem się pakowała do szkoły   Do domu wróciłyśmy chwilę po 16. Na szybko obiad, sprzątanie garów i na zebranie. Na szczęście on-line ;) na 17. Zebranie trwało 30 minut, potem rozmawiałam z kilkoma nauczycielami, aby wyjaśnić pewne sprawy i nagle patrzę na zegarek a tam 19 :) Ja padnięta, usiadłam o kompa, złożyłam zamówienie na shine ( dziewczyny mnie poprosiły) I tak dzień zleciał ;) 

     Dzisiejszy dzionek hmmmm od rana tj od 4,59 na nogach ;) Ale spokojnie, młoda dziś była cały dzień w szkole.  Fakt rano lekki nerw miała i stres. Powiedziałam, jeśli nie da rady to zwolnię ją. Ale jak poszła na 8, tak do 15 ani razu nie napisała, mamo jest mi źle czy coś w tym stylu. Także radość moja ogromna. Mało tego, zaczyna się zgłaszać na lekcjach, pokonuje stres przed publiczną wypowiedzią. Co bardzo mnie cieszy. Widzę postępy. Jak dziewczyny były w szkole, ogarnęłam zakupy, potem do rodziców na śniadanie, kawkę i coś słodkiego ;) No ale dziś taki dzień ;) że nie żałuję hihihi. Teraz napalę w kominku, ogarnę coś na necie i spać ;) Chyba sobie w sobotę odbijemy dzień kobiet, bo młoda wróciła z lekkim bólem głowy. Ale ładnie się spakowała do szkoły i chętnie :) To miód na moje serce, nawet sobie nie zdajecie sprawy.... Ile to dla mnie znaczy. Że nie ma płaczu, krzyku, zamykania się w sobie i twardego powiedzenia " nigdzie nie idę, źle się czuję" Teraz umawiamy się tak, że jeśli w trakcie zajęć, źle się poczuje, to wróci do domu. Ta myśl chyba trzyma ją w nadziei, że nawet jeśli coś się wydarzy, ja ją zabiorę, bez problemów, żali itp. To nam obu dobrze robi. 

     Posiłkowo niestety hmmm nie ma szału, wagowo po weekendzie wzrost :( może się uda  do końca tygodnia zgubić :) Nie ma co się poddawać ;) Działamy dalej. Trzymam za Was kciuki. Spokojnego wieczoru. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

4 marca 2022 , Komentarze (11)

Witajcie

       Dzisiejszy dzień jest bardzo pozytywny. Od samego rana, chociaż waga wzrosła 0,5 kg... i jutro nie liczę na spadek. Jednak nie załamuje mnie to, działam dalej. Rano odwiezienie jednej panny do szkoły, potem małe zakupy i do domu. W domku troszkę ogarnęłam, obudziłam drugą pannę. Potem wzięłam się za trening ;) Tak... dziś nastał ten dzień, kiedy to ruszyłam 4 litery ;) Najpierw hula hop 20 minut, potem 20 minut - twister, ciężarki

         Dużo czy nie hmmm 40 minut. Jak na powrót, myślę że jest ok ;) Posiłkowo dzień wygląda tak: 

                     ŚNIADANIE: bułka z dynią, twaróg wędzony, ogórek 

                     II ŚNIADANIE: serek stracciatella, mandarynka, truskawki 

                     OBIAD: ziemniaki, surówka domowej roboty, rybka smażona 

                     KOLACJA: tost z serkiem hochland na gorąco i salami ;) plus kawka rozpuszczalna Nescafe :) 

                             Razem wyszło 1658 /2655 kalorii  Spalonych kalorii 453 

         Ogólnie jestem zadowolona z dzisiejszego jadłospisu. Wszystko zaplanowane i zrealizowane, co mnie cieszy. Fakt mogłoby być więcej kalorii, ale nie chciałam na siłę się dopychać. Wiem, że z każdym dniem będzie lepiej. Dziś drugi dzień liczenia kalorii ( powrotu do liczenia) Co mnie motywuje  oby  na kolejny miesiąc :) Nie krócej ;) Zaraz zabieram się za ułożenie jadłospisu na jutro..... Wiem tylko, że na obiad będą kluski ziemniaczane od mamy ;) Resztę zaplanuję. 

      Cieszę się, że kolejny dzień na + Nawet woda wypita ;) Także jest ok. Pamiętajcie aby się nie poddawać. Działamy, idziemy po swój cel ;) Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Pozdrawiam cieplutko. Spokojnego weekendu życzę :* :) 

      

3 marca 2022 , Komentarze (6)

Witajcie

           Dzisiejszy dzień jest początkiem nowego ;) Od rana pozytywnie. Obudziłam się około 7, co ja na mnie to bardzo późno. Ale dziś wolniejszy dzień, bo obie dziewczyny w domu :) Na spokojnie zjadłam z M śniadanie i pojechaliśmy na zakupy ( swoją drogą muszę jeszcze spakować rzeczy dla Ukraińców, w szkole córki zbierają...a Ona nie przejdzie obojętnie obok żadnej akcji pomocy) Jutro rano zawiozę. Zakupy raz dwa poszły i siup do domu. Pobudka dziewczyn ( była już godzina 10.30 ) :) Ogarnęłam śniadanie, leki i zabrałam się za obiad. 

         Zrobiłam też na jutro bigos z młodej kapusty :) mniammmm :) To jak już jestem przy jedzeniu, to dzisiejszy jadłospis wygląda tak:

ŚNIADANIE: chleb z pomidorem, parówkowa ;) wiem mało treściwa ale pyszna 

OBIAD: energetyk ;) zapiekanka ziemniaczana  z kiełbasą, cebulą, serem

KOLACJA: serek stracciatella , borówki, truskawki

Razem wyszło 1698 kalorii/2358   Spalone 164 kalorie

       Tak wiem, energetyk to samo zło, ale musiałam...a może bardziej miałam ochotę na coś gazowanego :) Ale wszystko wliczone, policzone. Miało być drugie śniadanie ale niestety byliśmy poza domem i jak wróciliśmy zabrałam się za obiad. Wyszło, jak wyszło. Jak na powrót, jest ok. Woda ładnie pita, z tym nie mam problemu. Waga? lekki spadek od poniedziałku 100 gram. 

      Dziś przyszły moje paski, do opaski. Już mi M wymienił ;) Teraz ładuję i zobaczymy czy będzie wszystko ok. Jeśli tak, to zostawię tą co mam, jeśli nie.. kupię nową. 

     Ogólne samopoczucie jest ok. Pamiętajcie aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

2 marca 2022 , Komentarze (13)

Witajcie 

      Nie tak miał wyglądać ten dzień... Teraz już troszkę uszło ze mnie powietrze i złość, ale do popołudnia nie było wesoło. Wczoraj umówiłam się z mamą na mszę, na Popielec. Wszystko dogadane, odwożę córkę M na praktyki i jadę po mamę  do kościoła. Rano dzwoni M, że muszę gdzieś podjechać o tej i o tej godzinie... Pytam czy nie mogę o innej godzinie.. Okazało się, że nie. Wkurzyłam się. Odwiozłam młodą, potem mamę do kościoła i pojechałam , tam gdzie miałam. Później wkurzyłam mnie jeszcze jedna sytuacja, ale o tym nie chcę pisać. Później dzień tak się potoczył, że nie mogłam iść na inną mszę. 

     Ja nie jestem jakoś specjalnie wierząca... ( mieszkam przy kościele, msze słyszę w tygodniu dwa razy dziennie, a w niedzielę 4 razy) Ale czasami potrzebuję iść do kościoła, pobyć sama ze sobą. Pomyśleć, podumać, pomodlić się. Od czasu do czasu jest mi to po prostu potrzebne. Ale staram się chodzić do kościoła w takie dni jak ten.... w takie główne święta. Tym razem się nie udało. Trudno :( 

     Ogólne samopoczucie teraz już lepsze i liczę, że jutro będzie dobrze. Posiłkowo dzień hmmm bez szału. Może nie było mięsa, był dzień postny...a raczej słodyczowyyyyyy oj bardzo słodyczowy :( Ułożyłam na jutro już jadłospis, oby to był dobry dzień i oby wróciło liczenie kalorii. Muszę do tego wrócić, bo waga stoi :( Ale wszystko w swoim czasie. Woda ładnie pita, o tym nie zapominam i nie mam  z tym problemu. Aktywność kuleje, ale liczę że jutro coś ruszy. 

    Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

1 marca 2022 , Komentarze (12)

Witajcie 

         Hmm coś mi się pokręciło w tytułach.....dni mi się pokiełbasiły ;) Ale już będę tego pilnowała, bo się sama pogubiłam...że dnia 28 lutego, był dzień 26 i 27.... a to już przecież był 57i 58 dzień roku ;) To tak na wstępie, gdyby ktoś pytał ;) 

       Jeśli chodzi o podsumowanie lutego. Nie ma szału, ale tragedii też nie. 

28 dni z wodą

12 dni bez słodyczy/16 ze słodkościami

6 dni treningowych :( zdecydowanie za mało

spadek hmmm waga taka sama na początku, jak i na końcu. Czyli zastój. Wolę, to niż wzrost. 

      Myślałam, że gorsze będzie podsumowanie... jednak patrząc na moją tabelkę, nie wygląda to aż tak źle. Wiadomo, że gdybym bardziej się przyłożyła, byłoby lepiej. Nie załamuję się, walczę dalej. Idę dalej po swój cel. Kiedy go osiągnę, nie wiem. Nie robię nic na siłę, robię w swoim tempie ;) Bo tak powinno być. 

    Czy mam plany na marzec? Chciałabym trwać dalej z wyzwaniem z wodą. Do którego zapraszam :) Już jest na Vitalii " marzec 2022-pijemy wodę"  tak się nazywa. Fajnie byłoby wdrożyć aktywność. Kurde, jak nie mam opaski to motywacja mi spada :(   Koniecznie szybko muszę ogarnąć sprawy z opaską. Chciałabym wrócić do liczenia kalorii, być może od jutra wrócę. Zobaczymy. Nie robię planów ze słodyczami... Ja wiem, że jutro Środa Popielcowa a co za tym idzie dzień Wielkiego Postu. Hmmm jednak nie wiem czy chcę dawać słowo, że będę trzymałą się daleko od słodyczy. 

   Postaram się nie rzucać na słodycze. Może jakieś małe ograniczenia będą. Zobaczymy jak to wyjdzie. Tak na prawdę, wszystko wyjdzie w praniu ;) Póki co ułożyłam jadłospis na jutro, bezmięsny :) 

     Pamiętajcie aby się nie poddawać. Działamy dalej. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :* 

28 lutego 2022 , Komentarze (17)

Witajcie 

         To jest ciężki początek tygodnia. Młoda w nocy się przebudziła, kaszel dał się we znaki. Ale jakoś usnęła. Rano poprosiłam tatę, aby młodą zapisał do lekarza. Młoda z tekstem... mamo, ja pójdę tylko na sprawdzian. Ok czuła się nawet ok, więc poszła. Potem poszłyśmy do lekarza.  Diagnoza- ostre zapalenie gardła i krtani. Dodatkowo dała na wymaz...czekamy na wyniki. Coś mam złe przeczucia... Młoda płacze, że wszystko ją boli...dodatkowo dostała okres i to też dołożyło. Nie wiem.. póki co czekam. Co ma być , to będzie.  Tylko to czekanie , jest najgorsze :( Mam nadzieję, że po 22-ej już wynik będzie. Popijam kawkę aby nie usnąć.. Bo oczy same mi się zamykają, ale dam radę. Wiem, że nocka też może nie być przespana. 

      Ale nie ma marudzenia. Ogólne samopoczucie hmm takie sobie. Czuję wewnętrzny nerw, serce łomocze, dziwnie się czuję :(   Czuję niemoc :( 

      Nie będę się rozpisywała, bo nawet dziś nie mam o czym. Jedynie czego się trzymam, to woda. Z tym nie mam problemów. Jedzenie hmmm, dziś całkowicie na bakier :( Zdecydowanie za mało :( Nie miałam ochoty, siły. 

       To byłoby na tyle. Spokojnego wieczoru dla Was. Trzymam za Was kciuki. Pozdrawiam :* :* 

27 lutego 2022 , Komentarze (3)

Witajcie 

           Kolejny weekend za nami. Ja mija? Jak minął? Hmmm zacznijmy od soboty. Wczorajszy dzień nawet spokojny. Rano szybciutko się ogarnęłam i pojechałam do mamy, a właściwie po nią. Najpierw złożyłam życzenia, bo wczoraj było Aleksandry ;) Przy okazji spóźnione życzenia dla Was Aleksandry, Ole, Oleńki ;) 

           Razem z mamą pojechałyśmy na cmentarz, bo dawno nie byłyśmy ( a  dziadek to Aleksander) Dobrze, że pojechałyśmy, bo po ostatnich wichurach....na cmentarzu był kiepski widok. Wszystkie znicze były właściwie zbite. Półtorej godziny i wszystko zrobione, posprzątane ;) Kalorie spalone. Nie wiem ile, bo opaska ma problemy z ładowaniem się. Zresztą w obecnej sytuacji, jakoś nie myślę o jej noszeniu. Chociaż nie ukrywam, nieswojo się czuję, nie mając zegarka na ręce. 

          Przywiozłam mamę do siebie, zjadłyśmy śniadanie. Chwilę posiedziała  odwiozłam do domku. Potem szybko wróciłam do siebie i zabrałam się za obiad. Wczoraj zaserwowałam kurczaka w sosie słodko-kwaśnym z ryżem. Dawno nie  robiłam i może dlatego z apetytem zjadłam. Jednak refluks jakoś zareagował ;( Wczoraj przyjechał M, pojechaliśmy do sklepu na chwilę. Potem czas z dziewczynami ;) Ostatnio bardzo lubimy kolorować ;) 

        Dzisiejszy dzionek od rana spokojny. Na spokojne zaczęłam przygotowywać  do obiadu. No wiadomo, najpierw śniadanie ;) I tutaj wpadły jajka na twardo z majonezem i szczypiorkiem ;) Pychotka ;) Później właśnie przygotowanie do obiadu. Dziś bitki z ziemniakami i surówką domowej roboty. Zjedliśmy, ogarnęłam po obiedzie... Poszłam do córki, pomalować... i nagle woła M.... Patrzę, a On się ubiera... pytam...co się dzieje. Okazało się, że koledze zepsuł się samochód i On jedzie za niego :( Hmmm zła....ale cóż, taka praca kierowcy. 

    Myślałam, że spędzimy chociaż   jedne dzień razem....Niestety nie udało się. Teraz siedzę z dziewczynami. Myślami w sumie jestem w dniu jutrzejszym. Zrobię na szybko listę zakupów. Rano z młodą do lekarza, druga na przystanek odwieziona i zobaczymy, co dzień przyniesie. 

     Chciałabym tylko jeszcze wspomnieć, że aktywność na bakier, poza chodzeniem... Woda ok, pita codziennie. Jutro kończy się wyzwanie z lutego. Nowe marcowe już jest, zapraszam.... 

     Dodaję wpis....ale bez większej radości. Jakoś nie umiem się skupić, ani na diecie, ani na aktywności... Za dużo złego się dzieje :(   Każdy dzień jest niepewny. Niby Toruń daleko, od tego wszystkiego.... ale kto wie... Tak na prawdę, nie wiem co przyniesie nowy dzień. 

    Zatem życzę Wam spokoju, bo to teraz najważniejsze i dużo zdrówka. Pozdrawiam 

25 lutego 2022 , Komentarze (6)

Witajcie 

        Nocka minęła spokojnie, młoda przespała całą noc. Fakt przebudziła się około 2, ja razem z Nią. Po czym Ona zasnęła... a ja ? Na chwilę musiałam przysnąć, aż po 3 , jak coś walnęło..... to wstałam na równe nogi. Myślałam, że coś się wali na podwórku, a to się okazało... że wiatr tak wieje :( Kręciłam się, tak do 5.20 aż wstałam. Ogarnęłam co miałam ogarnąć. Jedna w domu, druga zawieziona na przystanek, a ja? Szybko na zakupy i do domu. 

       Humor, nijaki. Z jednej strony dobrze, że młoda nawet ok się czuje. Wiadomo, że na wieczór kaszel się nasila :(   Ratujemy się lekami, które mam. Nie ma sensu kupować nowych, bo to standardowy kaszel krtaniowy :(    

      Jedzeniowo dzień do bani :(  Nie patrzę, co jem, przyznam szczerze. Za to z wodą, nie mam problemów. Aktywność hmmm kuleje, opaski brak :( 

      No nic, nie poddajemy się. Dziś na szybko wpis i krótki, bo nie mam weny. Cały czas rozmyślam, nad tym co się dzieje na Ukrainie :( Jak widzę ludzi szalejących i tankujących auta, a jak nie auta to bańki.... Masakra :(   Tworzą się korki :(   Zaczyna to przypominać początek pandemii :(  Zaraz ludzie zaczną wykupywać jedzenie itp...Przeraża mnie to i pewnie nie tylko mnie. Dokąd to wszystko zmierza :( 

     Życzę Was mimo wszystko spokojnego weekendu :* Pozdrawiam 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.