Witajcie
Znowu kilka dni mnie nie było i czas na małe podsumowanie tych dni ;) Zacznijmy od czwartku, zleciał nawet nie wiem kiedy. Najpierw z młodą do dermatologa, potem do rodziców. Młoda miała tego dnia tylko dwie lekcje (pierwszą i drugą ) i na tych godzinach była u lekarza, a resztę lekcji miała odwołaną. Jakieś 4 odwołane. Tak więc pojechała do moich rodziców, bo na 15 była umówiona do kina. W tym czasie pojechałam do domu. O 18 pojechałam po córkę M, potem po 20 po młodą do rodziców. W domu byłyśmy jakoś o 20.20 młoda tylko się umyła, przebrała w piżamę i padła. Dosłownie :) I jak zasnęła przed 21, tak spała do 6 rano ;) Widać wymęczył ją czwartek ;)
Piątek myślałam, że będzie ciężki....bo dzień wcześniej młoda padła i bałam się, że nie wstanie o 6, ale dała radę, bez mojego gadania ;) Rozwieźliśmy dziewczyny i podjechaliśmy z bratem do Bydgoszczy, załatwił, co miał i wróciliśmy do Torunia. Posiedziałam u rodziców, potem zjawiły się dziewczyny, potem M po nas przyjechał i czas był do domku.... Po drodze pomysły i propozycje dziewczyn, a może do KFC a może do Maka ;) Hmmm i nagle M, to jedziemy na pizzę. Tak też zrobiliśmy. Chociaż mi średnio było to na rękę, bo rano wyskoczyła mi opryszczka :( I jedzenie nie sprawiało mi frajdy. No ale jakoś zjadłam kawałek( jeden trójkąt) Zwykle zamawiamy i sami odbieramy. Jednak taka na miejscu, to jest to.... Zupełnie inny smak ;) Po obiedzie do domu, coś tam porobiłam i spać. Głowa mnie coś bolała, brzuch... jakoś dziwnie. I piątek zleciał.
Sobota ;) przywitała mnie ładnym spadkiem, bo aż - 1,2 kg :) Dawno takiego spadku nie widziałam. Nie wiem czego to zasługa... Czy herbatek które ostatnio pijam, czy liczonych kalorii, czy tego że nie podjadam słodkiego? Wszystko pewnie ma swój udział. Nie ważne, ważne że spada ;) Posiłkowo sobota wygląda tak
ŚNIADANIE: chleb kiełbasa żywiecka, ogórek
II ŚNIADANIE: babeczki ( robiła córka)
OBIAD: skrzydełka a'la kfc z piekarnika próbowałam nowej panierki, wyszły obłędne ;) plus sos ( majonez-ketchup)
KOLACJA: jogurt ananasowy ( po skrzydełkach byłam syta, więc zjadłam tylko to)
Razem wyszło 1485 kalorii/2731 a spalonych 540 kalorii
Niedziela hmmm nie zapowiadała się od rana dobrze i taka też nie jest. Raz że wstałam z bólem głowy, dwa dostałam okres, a trzy opryszczka dalej drażni ;) Waga lekko w górę, ale okres ;) więc tym się nie martwię, robię swoje. Posiłkowo dzień wygląda tak:
ŚNIADANIE: chleb z ziarnami, twaróg wędzony, salami, ogórek, szczypiorek
II ŚNIADANIE: babeczki, truskawki, baton
OBIAD: ziemniaki, surówka domowa, polędwiczki
KOLACJA: sakiewki z ciasta francuskiego ( młoda robiła) z serem, szynką, pomidorem. do tego jabłko, orzeszki, garstka czipsów, ale jej nie zjadłam
Razem wyszło 1813 kalorii/2476 spalonych 278 Jestem zadowolona z tego tygodnia ogólnie, wiadomo mogłoby być lepiej, ale i tak jest ok. Woda pita każdego dnia, słodkości jak widać wpadły. Chociaż w tygodniu raczej starałam się pilnować. Jest dobrze, nie poddaje się, idę dalej do przodu.
Pamiętajcie, aby się nie poddawać, nawet jak upadniesz...powstań i idź dalej. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru i tygodnia. Pozdrawiam :) :*