Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1067709
Komentarzy: 36979
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 czerwca 2020 , Komentarze (37)

Witajcie 

       

          Nie było mnie kilka, wiele się działo przez ten czas....Niekonieczne dobrego... Ale streszczę tylko wczorajszy i dzisiejszy dzień.

         Wczoraj bardzo intensywnie było od samego rana, ciągle w biegu, ciągle coś robiłam... Trochę porządki w domu, popołudniu z mamą na cmentarz pojechałam. Trening konkretny, wyrywanie zielska, bieganie ze śmieciami do kontenera... Hahah Dostałam w kość, a jeszcze przyszła @ to nijak chciało mi się cokolwiek robić. Ogarnęłyśmy nawet w dobrym czasie, bo jakieś półtorej godziny. Przywiozłam mamę do nas, przebrałam się i najpierw odwieźliśmy mamę do domu a później na zakupy...Takie ubraniowe ale dla dziewczyn. Jakieś 2 i pół godziny chodzenia po galerii.... Masakra :( W domu byliśmy po 21 :( I padłam. Ale trening był tzn chód-marsz czyli 1 godzina i 30 minut ( 5,59 km) Ogólnie wczoraj zrobiłam 16,46 km i wyszło 22769 kroków, nawet ładnie :) 

           Posiłkowo dzień wyglądał tak

śniadanie: kanapki z szynką drobiową i rzodkiewką CZERWONA HERBATA 

II śniadanie: koktajl truskawkowy i ciastko Lubiś 

obiad: zapiekanka  z kurczaka, marchewki, ryżu CZERWONA HERBATA 


                   Dzisiejszy dzień też na pełnych obrotach. Od samego rana, śniadanie , później zakupy. Jakoś tak zeszło w tych sklepach,że jak wyjechaliśmy chwilę po 9 to do domu weszłam po 12. Szybko pochowanie produktów do szafek, lodówki i gitara :) Czas na przygotowanie obiadu. 

              Zanim przejdę do jadłospisu dzisiejszego, to najpierw dzisiejszy trening. Czyli chód-marsz 51 minut i 3,15 km. Niestety ten tydzień jeśli chodzi o treningi to marsze...Mam takie skurcze łydki że nie radzę sobie. Miałam coś dziś kupić w aptece i zapomniałam :( Może po niedzieli coś ogarnę. 

          Dzisiejszy jadłospis

śniadanie: chleb, parówki z indyka, musztarda CZERWONA HERBATA 

obiad: ziemniaki gotowane, nuggetsy, sałatka obiadowa  CZERWONA HERBATA 

kolacja: koktajl truskawkowy, orzechy brazylijskie, śliwki suszone

           Dziś poszły w ruch orzechy i śliwki....tylko dlatego że słabo by wypadł dzień jeśli chodzi o kalorie. Za Waszą radą dobiłam je orzechami i suszonymi owocami. 


            Nie mam ochoty kompletnie jeść  :( Nerwy, stres jaki ostatnio mi towarzyszy.... zaciska mi gardło. Do tego kołatania serca, dokuczają od dwóch tygodni. Ja ogólnie mam stwierdzone wypadanie płatka zastawki mitralnej tzw. zespół Barlowa. Nie jest to przyjemna przypadłość. Dzwoniłam dziś do lekarza pierwszego kontaktu aby się dowiedzieć jak urzędują lekarze....I okazuje się,że tylko tele-porady. Także w piątek muszę dzwonić i się umówić na taką poradę. Poproszę o skierowanie do kardiologa na badanie echo serca. Martwię się, bo dawno nie miałam takich dolegliwości.   

          Mam nadzieje,że walczycie....Dziś nadrobię pamiętniki... Pamiętajcie,że trzymam za Was kciuki, działamy dalej.  Powodzenia :) Pozdrawiam 

5 czerwca 2020 , Komentarze (30)

Witajcie 

              

                     Wczoraj padłam i nawet nie miałam siły kompa odpalać. Udało się jechać do lekarza z młodą, tzn obie jechałyśmy :) To nic że czekałyśmy dwie godziny w poczekalni...Hahahahah Dobre, co? :) Na dzień dobry zmierzona temperatura,później wypełnienie kwitka i czekałyśmy na swoją kolej. Pani doktor bardzo miła, w samym gabinecie siedziałyśmy jakieś 15 minut ;) Wszystko poszło sprawnie, właściwie to wypisywanie recept trwało dłużej niż zbadanie .  Kasa w aptece zostawiona. Ja dostałam kolejne skierowanie na cięcie :) I po niedzieli idę się umówić do chirurga. Z jednej strony cieszę się, a a drugiej boję. 

                 Ale dobra trochę pozytywu trzeba wprowadzić ;) Menu wczorajsze bez fotek, bo cały dzień na wariackich papierach. Ale wczoraj trening był, według planu był marsz czyli 50 minut i 3,4 km :) 

             Dzisiejszy dzionek od rana deszczowy,zimny, ponury. Gdyby nie to,że miałam do odbioru maść robioną dla młodej, to bym z domu nie wyjechała......Pech chciał,że jak wyjeżdżałyśmy to lało....a teraz? Teraz wyszło słońce :) hahaha 

            Trening zrobiony czyli na dziś ramiona, klatka piersiowa, plecy łącznie 40 minut plus chód-marsz 72 minuty i 4,12 km :) jest ładnie. Odpowiada mi taki rozkład treningów 

            Posiłkowo dzień wygląda tak 

śniadanie: kanapki z serkiem śmietankowym i rzodkiewką CZERWONA HERBATA

II śniadanie: koktajl truskawkowy , zawijasy z ciasta francuskiego z serem i dwie kulki rafaello

obiad: pieczone ziemniaki, jajko sadzone, sałatka CZERWONA HERBATA 

kolacja : truskawki z bitą śmietaną CZERWONA HERBATA 

             razem 1489 kcal na 1834 jest dobrze


               Jutro dzień ważenia i mierzenia. Podejrzewam że będzie mały spadek, bo cały tydzień waga na pewnym poziomie się utrzymuje. Także ucieszy mnie nawet taki spadek, ale o tym jutro :) 

              Pamiętajcie aby się nie poddawać, walczymy. POWODZENIA :) Pozdrawiam 

3 czerwca 2020 , Komentarze (22)

Witajcie 

    

                Małe podsumowanie z dwóch dni. Wczoraj nie było wpisu, bo dzień na pełnych obrotach. Do tego zebranie on-line o 20 do 21 i padłam. Mało tego na sam wieczór zaczęła boleć mnie głowa. Wczoraj i dziś ładnie szklana pokazała spadek, mam nadzieję że do soboty taki zostanie :) 

                Wczorajszy jadłospis wyglądał tak 

śniadanie: owsianka z malinami i winogronem

obiad: domowa pizza z szynką , pieczarkami i serem . plus sos czosnkowy i ketchup CZERWONA HERBATA 

kolacja : sałatka ( sałata lodowa, twaróg wędzony, pomidor, filet z kurczaka , grzanki ,majonez) CZERWONA HERBATA 

                            Łącznie 1379 kcal na 1834 


                Dziś  w tabelce wylądował marsz czyli 80 minut i 4,6 km. Myślę że jest ok ;) Ogólnie wtorek był zakręcony na maksa. Dostałam przesyłkę z AlieXpress i paczkę od mojej widzki na yt. Zaskoczyła mnie niesamowicie. Jeśli macie ochotę zajrzeć na mój kanał, zapraszam. Obecnie trwa rozdanie ;) 


https://www.youtube.com/watch?v=o16YvTICzcs  

           Środa  od rana hmmm ciężka, męcząca... Nie wiem czułam się taka jakaś nijaka....Nawet nie wiem jak to określić. Być może wczorajsze zmęczenie materiału, dało sie dziś we znaki ;) Dziś ładnie zrobiłam trening tzn w rozpisce uda, nogi, pupa ;) wyszło 40 minut plus chód-marsz 60 minut i 3,83 km :) Jest dobrze. Takie urozmaicenie mi się podoba. Zobaczymy co na cm i kg ;) hahahaha Ale tym się aż tak nie przejmuję, po prostu aktywność sprawia mi frajdę. 

         Posiłkowo dzień wygląda tak 

śniadanie: kasza manna z malinami, winogronem i sokiem wiśniowym domowej roboty

II śniadanie: winogrono i lód czekoladowy 

obiad: mortadela, jajko sadzone i surówka CZERWONA HERBATA 

kolacja: sałatka ( sałata lodowa, rzodkiewka, twaróg wędzony, oliwki, grzanki i majonez) CZERWONA HERBATA 

                                              Łącznie 1771 kcal na 1834 ;) 

                      Powiem tak.... loda kupiłam w Lidlu, kiedyś bardzo mi smakowały, ale dziś zjadłam z niesmakiem. Chyba sam smak czekoladowy mnie odrzucił. Był dziwny, nie jadłam go z apetytem, a nie chciałam wyrzucać. 

                     Jeśli chodzi o mortadelę, to jedna z Was narobiła mi apetytu.....Pamiętam ten smak jeszcze z dzieciństwa...Ale wiecie, co ?! To już nie to samo :( Nie zjadłam tego z wielkim apetytem i szybko u mnie nie zagości. Nie wiem chyba kupki smakowe mi się zmieniły. 

 


              Aaaa  zapomniałabym , powróciłam do picia czerwonej herbaty ;) Fakt menda jest moczopędna....Ale jak jestem w domu, ni to nie przeszkadza :) Piję 2-3 dziennie ;) Niestety ogólnie nadal mało za mało piję. Ale zmobilizowałam się chociaż do picia tej herbaty ;) To już plus :) Z czasem i na wodę przejdę ;) Nie to żebym wcale jej nie piła, bo jak  jadę gdzieś samochodem to butla zawsze jest i na światłach popijam :) 

            No to byłoby tyle z dnia dzisiejszego :) 

Pamiętajcie aby się nie poddawać, działamy, walczymy, do celu :) 

                                   POZDRAWIAM 


1 czerwca 2020 , Komentarze (30)

Witajcie 


                 Tradycyjnie przychodzę wieczorem, bo dopiero usiadłam z 4 literami :) Dzień na wariackich papierach, dosłownie. Rano pojechałam po paczkę ( zamówiłam książki dla mnie i córki ) Aj było zamieszanie z tym zamówieniem. Ale na szczęście paczka dotarła i zaczęłam już czytać nową książkę. "Zakłamani " Joanny Dulewicz.....zapowiada się ciekawie :) Zaraz zmykam z nią do wanny, tylko dodam wpis :) Hihihi. 

             Dlatego nie będę zbytnio się rozpisywała ;) Aktywność dziś zaliczona. 66 minut wyszło a w nim rozgrzewka, trening brzucha, boczki, marsz i przerzucanie drewna w piwnicy :) Taaaak opaska policzyła to jako trening. 

                 Jeśli chodzi o jedzonko wygląda tak : 

śniadanie: kanapki z wędliną i rzodkiewką

II śniadanie : winogrono bezpestkowe

obiad : ziemniaki, ogórek kiszony i wątroba wieprzowa ( pierwszy raz robiłam ) Bo zawsze drobiową :) fakt troszkę się przypiekła ale dziewczyny powiedziały,że dobra :) hahah

kolacja : galaretka z bitą śmietaną i maliny ( ja miałam uboga wersję, ale dziewczyny konkretną) taki deser na dzień dziecka :) 

Łącznie dziś 1215 kcal na 1834 nie ma tragedii ale na prawdę nie mam ochot jeść :( 


             Jestem zadowolona z dnia dzisiejszego :) Pamiętajcie aby się nie poddawać, działamy, idziemy do celu. Powodzenia :) ja zmykam na relaks wieczorny a po powrocie zobaczę jak Wam minął dzień :) 

             Aaaa bym zapomniała, młoda ok, bez temperatury. Umówiłam się na wizytę u lekarza, także trzymacie kciuki aby do czwartku nic się nie wydarzyło. Hehehe 

             Pozdrawiam :) 

31 maja 2020 , Komentarze (37)

Witajcie 


                Ostatni dzień maja więc czas na podsumowanie tego miesiąca. Lekko nie było, były chwile zwątpienia, ale i uniesienia :) Był czas że chciałam się poddać, ale z drugiej strony bardzo chciałam walczyć.  Pewnie niejedna osoba tak ma :) 

               Ale dobra bez zbędnego pisania przejdźmy do konkretów ;) Miesiąc maj przedstawia się następująco

                        - 0,5 kg ( bez szału ale tak jak pisałam były wzloty i upadki) 

                        - 11 cm ( uważam,że całkiem ładny wynik) 

                        26 dni treningowych, 5 dni bez treningu ( dziś miał być wolny dzień ale wyszedł marsz 56 minut i 3.25 km) Po podwórku. 

                        387133 kroki

                        279,16 km

   

           Myślę,że maj nie wypadł najgorzej. Tak wiem mogła bardziej waga polecieć....ale w sumie to cm poleciały i to mnie cieszy :) Najważniejsze aby na stałe ;) Fakt trochę wkurzył mnie taki mały spadek kg. Jednak nie poddam się, będę dalej walczyła. Będę walczyła bo wiem,że warto. 

          Aaaa zapomniałabym, tak wygląda moja tabelka ;) 


           

                 Nowa tabelka na czerwiec gotowa. Tak się zastanawiam nad małymi zmianami. Tzn myślałam aby zrobić tak, jeśli chodzi o aktywność. 

                                                       poniedziałek   --- trening brzucha,boczki

                                                           wtorek    ---- marsz 

                                                               środa    ---- uda, nogi

                                                                    czwartek ---  marsz 

                                                                         piątek -- ramiona, klatka piersiowa

                                                                              sobota --- marsz

                                                                                       niedziela wolna lub tylko marsz

  

                Co myślicie o takim rozłożeniu aktywności? Czy to ma sens? Dajcie znać w komentarzach :) 

              Dzisiejsze menu wygląda tak 

śniadanie:  kanapki z domowym chlebem ( brat piekł) gotowany kurczak, pomidor i ogórek plus czerwona herbata

II śniadanie : sernik ( brat piekł) truskawki plus czerwona herbata 

obiad : ziemniaki, bitki ze schabu i surówka

kolacja : płatki pełne ziarno z truskawkami i mlekiem

               Łączna liczba kalorii na dziś to 1430 na 1834. Jest dobrze, tak myślę :) 


            Dobrze Kochani, to byłoby tyle na dziś ;) Teraz czas poczytać co u Was. Zaraz jeszcze zabiorę się za spisanie menu na jutro i za zrobienie listy zakupów. 

              Aaaa jeszcze jedno, wczoraj chciałam wyprać sobie buty i je rozwaliłam. Po prostu na siłę wepchnęłam do pralki i nie tu nacisnęłam na but i pękł. Były to adidasy, nacisnęłam na materiał i po nim. A stało się to, po moim wpisie :) Heheh Mało tego całą noc spałam na siedząco. To kara za grilla :( Niestety za duzo było jedzenia z grilla i żołądek się zbuntował. Ale teraz już czuję się dobrze. Wieczorem pojechałam z M do sklepu i takie oto butki sobie na szybko wybrałam.  Pojechałam w takich które mam przed dom. Z góry całe ale pęknięta podeszwa :) Hahah Najważniejsze,że coś na szybko wybrałam

 Takie trampeczki do biegania ;) ze złotą nitką.                Jeszcze trafiłam na przecenę, bo normalnie kosztowały 40 a ja dałam 20 zł :) Ale jutro wybieram się jeszcze po jakieś butki. Podobno w Pepco są promocje - 30% na nową kolekcję ubrań i butów. Dwie bluzki kupiłam z 9.99 na 6,99 Fajne :) 

                Się rozpisałam i zmykam :) 

Pamiętajcie aby się nie poddawać :) walczymy :) Pozdrawiam 

             

30 maja 2020 , Komentarze (20)

Witajcie 


                 Dziś dzień ważenia i mierzenia, więc od tego zacznę wpis. Nie ma spektakularnego spadku.....bo tylko 100 g i minus 3 cm ( talia,brzuch na wysokości pępka i biodra) W tych partiach ubyło po 1 cm.  Waga na dzień dzisiejszy to 65,5 kg :) Dawnooo takiej nie miałam.Jutro będzie podsumowanie maja i wygląda w cm nawet ładnie :) Ale o tym jutro :) 

                    Pogoda u nas dziś strasznie wietrzna, powiedziałabym że bardzoooo. Ale to nie powstrzymało nas od zrobienia grilla na obiad ;) W garażu hahaha Tzn jedliśmy w garażu :) Taka osłona przed wiatrem :) Ogólne samopoczucie ok. Rano zakupy, później M zabrał się za te dywaniki-wykładziny u dziewczyn i tak zleciało. Obiad i się zaczęło :( Młoda jakaś taka niewyraźna,mówi że Jej zimno.... Biorę termometr...i stan podgorączkowy :( Kuźwa...... Uśmiech już mi z twarzy zszedł :(  Ten stan utrzymuję się do teraz tj. mamy godzinę  21.45  Nie wiem jak będzie wyglądała noc :( Czuję że dziś będzie czuwająca nocka. Oby to nic poważnego, bo po niedzieli mamy obie dermatologa. Trzymajcie kciuki

                Dziś z treningu delikatnie na zakończenie miesiąca tzn. 15 minut marszu ( ze względu na wiatr) no i kolano plus łydkę. Noooo być w sklepie, być koło apteki i zapomnieć kupić magnez :(   Mam już na liście i w poniedziałek kupię. I tak będę musiała jechać do miasta, bo zamówiłam książki. 

             Jeśli chodzi o jadłospis to wygląda tak ;) 


śniadanie: kanapki z wędliną , jajkiem i szczypiorkiem

II śniadanie: koktajl truskawkowy ;) UWIELBIAM 

obiad: grill ( mieszkanka tj. kawałek boczku, kawałek karkówki, kaszanka i kiełbasa polska) musztarda i chleb ;) 

                        Łącznie 1777 kcal na 1834  ;) Dziś bez kolacji bo obiad późny i syty... Zdecydowanie za dużo,ale cóż.... Raz nie zawsze. Nie wiem kiedy następny grill. Ja wiem,że gdybym się na te dobroci nie skusiła to waga szybciej by spadała....Ale ja wychodzę z założenia że chcę jeść w miarę normalnie....a nie tylko samą sałatę :) Mieścić się w limicie kalorii....Oczywiście nie oznacza to,że zamierzam objadać się np tylko słodyczami lub jeść niezdrowe jedzenie. Wszystko z głową. 

         Nie poddajemy się, walczymy dalej :) idziemy do celu :) Powodzenia :) Pozdrawiam 

29 maja 2020 , Komentarze (23)

Witajcie 

           

                Nadszedł piątek a w zasadzie zaraz się zakończy ;) Dla mnie ten dzień jest bardzo pracowity. Dziś dziewczyny nie miały lekcji on-line, także mogliśmy wstać później.  Po śniadaniu pojechaliśmy kupić wykładziny pod krzesła w pokojach dziewczyn. Same sobie wybrały kolory, a jutro będzie M dziewczynom kładł. Skąd pomysł na wykładzinę-dywan? Bo mamy na górze deski, które są miękkie....I wystarczy kilka razy,że przejadą krzesłem obrotowym i będą koleiny :) hahah Dlatego muszą mieć coś pod krzesłem. Miała być taka specjalna podkładka  ale w galeriach są jedynie w okresie wakacyjnym jak są oferty szkolne. 

               Po powrocie do domku, przygotowanie obiadu i po obiedzie chwila oddechu...... I do roboty na podwórku. Dalej porządki...Daliśmy z M czadu, łącznie opaska zliczyła 80 minut aktywności


             Tu jest tylko 65 minut, ale doszło jeszcze 15 minut. Także razem wyszło 80 minut. Czuję to w każdym cm ciała. Nogi, łydki, ramiona, brzuch...Jutro pewnie odczuję, ze zdwojoną siłą :( Ale przed pójściem spać posmaruję sobie łydki i kolano maścią. 

              Dzisiejszy jadłospis przedstawia się następująco. 

ŚNIADANIE:  kanapki z ogórkiem i rzodkiewką, jajko na twardo z majonezem i cebulką prażoną

OBIAD: ziemniaki pieczone, paluszki rybne i ogórek kanapkowy

KOLACJA:  koktajl truskawkowy i orzechy włoskie

             Łączna liczba kalorii na dziś to 1410 na 1835 możliwych. Także  jest postęp ;) Orzechy dobiły kalorie, za Waszą namową ;) Brak drugiego śniadanie, bo bieganina a ja zapomniałam zabrać ze sobą orzechy na drogę, dlatego orzechy dodałam na kolację :) 

                  

               A tu Wam pokażę kuchenny ogródek :)


               Jestem ciekawa co z tego wyrośnie ;) Astry zaczęły wypuszczać dwa dni od zasiania , a bratki 4 dni później ;) Truskawki długoooo , ale liczę że coś jednak wyrośnie ;) Nie znam się na ogrodnictwie ;) Co ma być to będzie :) 

          Jutro dzień ważenia i mierzenia ale podejrzewam,że waga w miejscu. Od kilku dni taka sama jak w sobotę, więc cudu się nie spodziewam ;) Najważniejsze aby nie poszła do góry :) To tez będzie sukces :) 

              Także pamiętajcie aby się nie poddawać i walczyć o swoje :) Idziemy do celu :) 

Powodzenia :) Pozdrawiam :) 

28 maja 2020 , Komentarze (28)

Witajcie 


             To jest ciężki koniec miesiąca. Chociaż do końca miesiąca jeszcze 3 dni, ale nie spodziewam się rewelacji. Tak jak pisałam,że od kilku dni boli mnie łydka... Tak nie tylko łydka bo i kolano się odzywa. Nawet prowadzenie samochodu to wyzwanie. A ja strasznie nie lubię być zależna od kogoś. Pamiętam jak byłam od M zależna, gdy prawie straciłam palec ( Ci co mnie dłużej czytają, to wiedzą ) Wtedy dobry miesiąc nie prowadziłam samochodu, to było straszne. 

            Być może przeciążyłam kolano, za dużo ruchu?! Kto wie. Może za bardzo szalałam?! Kto wie :) Dziś przypomniałam sobie,że mam żel Voltaren i sobie po kąpieli posmaruję nogę tzn kolano i łydkę. Czy coś da? Nie wiem. 

          Dziś ogólnie z aktywności chód-marsz....niestety tylko 20 minut. Ale poza tym marszem, szorowałam z M krzesła. Dostaliśmy od znajomego takie krzesła plastikowe, stół i parasol w zestawie. Trochę zajechane ale wystarczyło tylko wyszorować :) heheh i tak też z M uczyniliśmy. Ręki nie czuję, ale stół i krzesła umyte , wyszorowane :) Także to też zaliczę do aktywności. 

          Zdradzę Wam,że od 5 maja codziennie robię minimum 10 tyś kroków. Tzn robię je dłużej bo od 27 kwietnia czyli wyszedłby miesiąc. Jednak do 4 maja miałam inną opaskę, a ta nowa jest od 5 maja i od tego dnia zliczam na nowo. Jestem z siebie dumna, bo staram się każdego dnia dobić właśnie do minimum 10 tyś. Prędzej nie usiądę z czterema literami dopóki nie wyrobię normy kroków :) Zwariowałam na tym punkcie . Ale dobrze mi z tym ;) 

          Dzisiejszy jadłospis przedstawia się tak : 

śniadanie:  chleb żytni 7 ziaren, z twarogiem wędzonym i ogórkiem

II śniadanie: ( na szybko w drodze) lizak czekoladowy - wliczony w bilans

obiad: ziemniaki, gołąbki w sosie pomidorowym i ogórek kiszony

kolacja:  sałatka grecka i koktajl truskawkowy


           Łącznie zjedzone 1154 na 1835 możliwych. Mało, mało...Ale wiecie, co Wam powiem, dlaczego tak mało? Dlatego mało,że nie jadam drugich śniadań konkretnych. Od poniedziałku ciągle w godzinach drugiego śniadanie jestem poza domem :( I Co złapie to zjem :(  Niby mam zapisane, co mam zjeść na drugie śniadanie, ale są to rzeczy które tylko w domu moge zrobić :( Ajjjj  Śniadanie jem ok, drugie wtopa, później obiad i kolacja ok. Poprawię się,muszę bo waga nie spada. Stoi w miejscu :( Ja wiem,że najważniejsze aby nie szła w górę, a w dół chociaż trochę to by mogła :) 

            Ale ja nie będę narzekać, marudzić, tylko spinam pośladki i idę dalej przed siebie :) Dobrze mi idzie, jestem z siebie dumna. Doceniam siebie....a to idzie mi opornie... 

             Pamiętajcie aby walczyć i się nie poddawać. A nawet jeśli upadniesz, to podnieś się i idź dalej :) Damy radę :) Pozdrawiam :* 

27 maja 2020 , Komentarze (20)

Witajcie 

         

             Czy u Was tez tak dni szybko mijają?! Szok dopiero była niedziela a już koniec środy? Mi ten dzień nawet nie wiem kiedy minął. Cały dzień praktycznie w drodze. Rano załatwienie sprawy w warsztacie, później obiad a następnie byłam zawieźć mamę do lekarza. Dziś ogólnie bez treningu, no poza marszem ale bez szału bo 40 minut. 

             Mam wrażenie jakbym opadała z sił. Może za dużo na siebie wzięłam, może za bardzo trenowałam tzn. mam na myśli intensywne treningi? Nie wiem sama co się dzieje. Fakt pogoda też daje o sobie znać, bo raz chłodno a zaraz ciepło ( tak jak dziś, cały dzień na krótkim rękawku). Łydka cały czas daje się we znaki, boli jak diabli... Póki co bez tabletek. Skurcze jakieś mnie biorą.  Może dociągnę do końca miesiąca z treningami. Do końca maja powinnam jeszcze zrobić 3 treningi, co z tego wyjdzie? Nie wiem. Ale nie zamartwiam się tym, bo ogólnie kawał dobrej roboty zrobiłam w maju :) Ale o podsumowaniu będzie w niedzielę :) 

           Jeśli chodzi o dzisiejszy jadłospis. 

ŚNIADANIE: sałatka ( miks sałat z roszponką, ogórek, oliwki, twaróg wędzony, grzanki, rzodkiewka, majonez)

II ŚNIADANIE: baton nowinka ( wliczone w bilans,żeby nie było) Dobry ale za słodki bleee hihihi

OBIAD:  twaróg z jogurtem i truskawkami 

KOLACJA:  szparagi z szynką i serem mniammmm 

         Łączna liczba kalorii to 1101 na 1837.... mało stanowczo za mało :( Tak to jest,gdy się nie zaplanuję menu. Dlatego dziś już ułożyłam, bo ostatnie dwa dni zapominałam o tym. 


              Jeśli macie ochotę zobaczyć wczorajszy obiad i dzisiejszą kolację, zapraszam na yt

https://www.youtube.com/watch?v=ox164Ng1h5Y        Będzie mi miło, gdy zajrzycie. Zostawicie po sobie jakiś ślad :) Możecie też napisać w komentarzu,że jesteście z V ;) 

           Menu na jutro już ułożone, także myślę że będzie dobrze ;) Kupiliśmy dziś truskawki jedne za 15 zł za kilogram, a w drugim miejscu za 10 zł :) Zobaczcie jaka rozbieżność, ale smaczne :) Teraz tylko wymyślać dania z truskawkami :) 

           Trzymajcie się, nie poddawajcie, walczymy dalej  do celu. Pozdrawiam 


26 maja 2020 , Komentarze (25)

Witajcie 

      

           Małe podsumowanie 3 dni, zacznijmy od niedzieli ;) Na wstępie serdecznie dziękuję za  życzenia imieninowe :* Dzionek minął spokojnie ;) Winka 200 ml nie dałam rady wypić :) hahah Córka obudziła mnie o 6 rano, zrobiła tzn podała mi śniadanie do łóżka :) A na śniadanie była jajecznica z szynka i kanapki z pomidorem i ogórkiem :) Wow postarała się :) 

          Poniedziałek ---- dzień taki jakiś w sumie też spokojny. Chociaż czy ja wiem czy aby na pewno taki spokojny?! Skończyliśmy z M tzn prawie skończyliśmy porządek na podwórku , pozbyliśmy się drewna.... Teraz tylko wyrównać teren i można tworzyć ogródek :) hahahah no to jeszcze potrwa, ale z najgorszego sprzątnęliśmy.Uffffff cieszę się :) Wczoraj zrobiłam trening łącznie 72 minuty. Jeśli chodzi o kroki to pykło 24083 i 17,85 km :) Wow 

           Wczoraj zostałam nominowana na yt do challenge hot 16 czyli brzydka 16 ;) Podjęłam się tego bo to na szczytny cel z koronawirusem ;) Jak macie ochotę zobaczyć jak "rapowałam" Hihihi Córka pisała mi tekst, podkład muzyczny i oprawę ;) 

https://www.youtube.com/watch?v=BF_VDDuKTqM&t=20s

           Dzisiejszy dzionek też spokojnie ale trening zrobiony. Dziś był marsz 53 minuty i 3,6 km. Zdecydowałam się na taki trening, bo strasznie boli mnie łydka i pośladki bolą. Boję się aby nie odnowił się rumień na nogach :( Ogólnie mam zakaz chodzenia tzn. pokonywania wielu km :(   Ale co zrobić, jak ja lubię chodzić. Ale wolałam taki trening niż żaden :) Jeszcze kilka dni i podsumowanie miesiąca :) ale zleciało, szok. 

           Tak sobie myślę,że będę robiła 5 dni w tygodniu trening, a nie 6. Chciałąbym mieć jednak sobotę " dla siebie" No może nie tak całkowicie bo sprzątanie itp. Ale dodając do tego trening , to sobotę miałam z głowy....Padałam jak mucha :) 

           Tak w skrócie podsumowanie :) Mam nadzieję,że już będę regularnie ;) 

     Trzymam kciuki, powodzenia :) Pozdrawiam 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.