Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1067763
Komentarzy: 36979
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 lipca 2022 , Komentarze (14)

Witajcie 

           Najpierw mały raporcik dnia wczorajszego ;) Dzień zleciał strasznie szybko, wszystko na wariackich papierach - dosłownie. Od rana dużo się działo. Jedzenie nawet ok, ale brak czasu na fotki. Kalorycznie zmieściłam się w jakiś 1700. Aktywność wczorajsza to hula hop 30 minut. Padłam wczoraj jak mucha, dlatego wpisu wczorajszego brak. 

         Dzień dzisiejszy zaczęty od 6 z kawałkiem. Szybko się ogarnęłam i raz dwa na zakupy. Szybko się uwinęłam. O dziwo śniadanie dziś zjadłam późno bo po 9. Ale nie czułam głodu, głowa też nie bolała. I nawet się wyspałam ;) Ogarnęłam rano pranie, śniadanie i wzięłam się za trening ( oczywiście po chwili odpoczynku) Padło na 

            Hula hop 30 minut, plank 1 minuta, 10 minut ćwiczeń : brzuszki proste x 50, brzuszki skośne x 50 , spinanie brzucha x 50, nożyce pion x 50, nożyce poziom x 50, przysiady x 50    Miało coś jeszcze być, ale dziś mnie zalało @ i to dosłownie... leżąc na macie... M się śmiał i mówi do mnie podczas rozmowy telefonicznej " kochanie jak masz okres, nie ćwicz tak intensywnie " a ja na to " ale kochanie nie ćwiczyłam, tylko się położyłam i cóż.... niespodzianka " Uśmialiśmy się... Zrobiłam tyle ile zdołałam. Szczerze... to nożyce i spinanie brzucha, dały popalić ;) Woda dziś ogarnięta,a jedzonko...


         ŚNIADANIE: kajzerka wieloziarnista, salami, ogórek , kawka

         II ŚNIADANIE: arbuz, czereśnie, lód ( zapomniałam wstawić fotki) 

        OBIAD: ziemniaki z piekarnika, surówka z kapusty pekińskiej i marchewki 

        KOLACJA: serek stracciatella, czereśnie ,suche gofry malinowo-jagodowe, kawka 

   Na obiad miało być jeszcze mięsko, ale przypomniałam sobie o tym , dopiero gdy ziemniaki były już upieczone ;) Dlatego mięska dziś brak :) Aaaa zapomniałabym, dziś na wadze mały spadek 0,5 kg. Zobaczymy co ten tydzień przyniesie ;) 

        Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Trzymam za Was kciuki. Nawet jak upadniecie, powstańcie i idźcie dalej. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

5 lipca 2022 , Komentarze (24)

Witajcie 

          Dzionek rozpoczęty o godzinie 3.20 ;) Dziś robiłam za kierowcę. Odwiozłam M  wróciłam do domu. Miałam zrobić trening, ale uznałam ,że godzina 4 to nie jest mój czas. Poza tym @ daje się dziś wyjątkowo we znaki + upał= ból głowy, zmęczenie, brak sił. Dzisiejszy dzionek jest spokojny, bez szaleństw. Posiłkowo dzień wygląda tak:

ŚNIADANIE: bułka serowa, schab w galarecie, ogórek małosolny

II ŚNIADANIE: naleśniki z kremem nutlove ( czekolada-wiśnia) do tego brzoskwinia i banan oraz baton miętowy

OBIAD: makaron podsmażony z jajkiem, szynką, serem, kawka 

KOLACJA: jogurt pitny ( brak apetytu) 

       Woda dziś 2 litry, udało się .Posiłkowo jestem zadowolona. Mimo @ wpadła też jakaś aktywność

        Hula hop 30 minut i plank 1 minuta, plus kroki prawe 16 tyś. Nie ma tragedii, nie zalegałam na kanapie mimo @. Fakt dziś daje się wybitnie we znaki :( Kobiety to mają jednak przechlapane. Ogólnie dzień uważam za udany. Nawet samopoczucie jest ok ;) 

        Pamiętajcie aby się nie poddawać. Działamy, walczymy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

4 lipca 2022 , Komentarze (31)

Witajcie 

           Dokładnie 16 lat temu, na świat przyszła Moja córka :) Ajjj kiedy to zleciało ;) Hehehe mam wrażenie, jakby to było wczoraj ;) Dzisiejszy dzionek mija miło. Dziś miałyśmy z młodą czas dla siebie, pojechałyśmy na galerię. Teraz sporo wyprzedaży...ale nic konkretnego nie było. Młoda kupiła sobie jakieś koszulki, topy. Ja spodenki i koszulkę na ramiączkach. Większość ubrań, strasznie kusa...nie dla mnie ;) Potem wybrałyśmy się na bubbletea   mniammm uwielbiam, w taki upał :) Zajrzałyśmy do maczka ;) potem czas wspólny w domku ;) Może wpadnie jeszcze maseczka, ale nie wiem...bo strasznie boli mnie głowa ( kobiece dni + upał= ból głowy) 
         Pewnie jeszcze w tygodniu   sobie będziemy celebrowały urodzinki. Ale i tak dzisiejszy dzionek jest udany i miło spędzony. Pomimo @ dałam radę, dla dziecka. Zważywszy, że jest nawrót lęków, to i tak brawo dla młodej, że pojechała na galerię. Tak... bo nie wiem czy pisałam, znowu jest nawrót choroby :( Martwi mnie to, ale zrobię wszystko aby jak najszybciej wszystko wróciło do normy. Niestety trzeba będzie wrócić do leków ...a już było dobrze, uznaliśmy z lekarzem, że na czas wakacji odstawimy leki... to był chyba zły pomysł. No nic, będziemy działać. 

         Posiłkowo dzień hmmm nie był idealny, ale to szczególny dzień i chciałam  go spędzić, tak jak chciało dziecko. Na jutro już jadłospis ułożony ;) Woda ładnie pita.... aaa i wpadła aktywność 

         Hula hop 30 minut, plank  1 minuta no i dodatkowo kroki, już na liczniku ponad 16 tyś  ;) Cieszę się, że mimo @ udało się coś ruszyć. Nie chciałabym też skupiać się dziś na sobie...a bardziej na dziecku :) Od jutra wracam o ile dni kobiece pozwolą. Zobaczymy. 

         Jedno wiem... nie poddajemy się, walczymy, działamy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 




2 lipca 2022 , Komentarze (13)

Witajcie 

          Sobota dobiega końca. Nawet nie wiem kiedy... zleciał ten dzień. Wczoraj a właściwie dziś znowu robiłam za kierowcę ;) Pojechałam po M po północy, w domu byliśmy 1.15 a 1.40 kładliśmy się spać... pobudka 6.47 :( Niestety mało snu dziś było 

     Zdecydowanie za mało snu ale i takie dni bywają. To też odbija się na wadze... Brak snu, mała ilość snu nie wpływa korzystnie na chudnięcie. A dlaczego tak wczesna pobudka w sobotę? Otóż jechaliśmy po kolegę z którym M stawiał płot. Niestety mamy takich hmmm kiepskich sąsiadów od których trzeba się ogrodzić....Zamiast kasę wydać na co innego, trzeba było kupić płot betonowy... Już widzę, jak będę czuła się komfortowo na podwórku.. Im wszystko przeszkadza, to, że mamy kilka aut na podwórku. Podobno ja tresuję koty, aby chodziły i załatwiały się na ich ogródku... Aj parodia.. Ale może po niedzieli płot będzie już stał ;) Nie mogę się doczekać. Mam już wizję ;) Przyniosę sobie stolik, krzesełka ;) nikt nie będzie mi zaglądał, podglądał. Pełen relaks. Hmmm chociaż jestem ciekawa czy będą coś mówić, rzucać się że stawiamy płot. 

      Teraz czas na dzisiejszą aktywność 

           Najpierw było hula hop 30 minut, potem plank 1 minuta a na koniec ćwiczenia z piłką 10 minut. Oraz przysiady x 50 :)  Wracam do hulania , jak mi tego brakowało. Deska dopisana dzięki jednej z Was :) Maratha  dziękuję :)  Jeśli chodzi o ćwiczenia z piłką, uwielbiam, dobrze robią na kręgosłup. Cieszę się, że jakiś czas temu wybrałam opcję piłki z tymi gumami po boku ;) Można na prawdę wymyślać mnóstwo ćwiczeń :) Polecam. Jestem zadowolona  z aktywności. Do tego jeszcze kroki, na chwilę obecną 18247 dużo więcej nie będzie, bo opaska się ładuje.. ale też zaraz zmykam spać ;) 

           Posiłkowo dzień wygląda tak: 


    ŚNIADANIE : bułka kajzerka wieloziarnista, pomidor, sokoliki, ketchup

    II ŚNIADANIE:  croissant orzechowy i kawka 

    OBIAD: spaghetii 

    KOLACJA: zawijasy z ciasta francuskiego z serem, szynką , czereśnie i kawka ;) 

           Kolacja mała, bo obiad był bardzo syty ;) Czereśnie trafiły mi się tak pyszne, że jadłabym i jadła :) Po niedzieli kupię znowu. Niestety mam mały problem, jak zjem czereśnie i popiję wodą... hmmm wc murowane ;) Także nie łącze tego poza domem ;) heheheh Jestem najedzona, nie przejedzona, nie głodna...w sam raz kalorycznie. Jutro nie wiem jak będzie posiłkowo wyglądał dzień, bo dziewczyny mają wychodne ;) a ja zostaję z M ;) heheeh. Woda dziś 1,5 litra... bo wpadły dwie kawki ale też sporo byłam poza domem ;) Tak bywa. 

        Ogólnie dzień uważam, za udany :) Jestem zadowolona  z aktywności, jedzenia i samopoczucia, mimo małej ilości snu :) 

       Działamy, walczymy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnej nocki i wspaniałej niedzieli. Pozdrawiam :) :* 


1 lipca 2022 , Komentarze (14)

Witajcie 

      Zaczynamy nowy miesiąc. To będzie miesiąc wyzwań, całkiem możliwe, że to będzie bardzo ciężki miesiąc. Jednak nie zamierzam poddać się na starcie. Jeśli chcecie wiedzieć jakie plany mam na lipiec, zapraszam na wpis wcześniejszy ;) Jeśli chodzi o dzień dzisiejszy...przedstawia się tak: 

Jedzonko

ŚNIADANIE: chleb graham, schab w galarecie

OBIAD: kurczak w curry z ananasem i ryżem, czereśnie 

PRZEKĄSKA do filmu : chipsy, jogurt pitny, czereśnie ,banan, lód

KOLACJA: tosty z serem, szynką, pomidorki 

    Może szałowo nie jest, ale wszystko policzone ;) Szczerze, to nawet jeść się nie chce dziś. Zdecydowanie za gorąco :(  Wody dziś wypiłam 1,7 litra. 

    Jeśli chodzi o aktywność, była ;) 

        Hula hop 30 minut potem padło na przysiady x 50, ciężarki ;) Łącznie wyszło 40 minut,  do tego kroki, już na liczniku 18378 ;) Jeszcze trochę będzie, bo spać idę dopiero po północy. Dziś robię znowu za kierowcę ;) Dodatkowo dzisiejszy dzień, jest dniem bez słodyczy ;) Ogólnie dzionek uważam za udany :) 

      Pamiętajcie aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Damy radę. Trzymam za Was kciuki :) Spokojnej nocki. Pozdrawiam :) :* 

30 czerwca 2022 , Komentarze (26)

Witajcie 

           Znowu kilka dni mnie nie było. Nie były to miłe dni, ale i taki bywają. Nie będę smęciła ;) Nie będzie wielkiego podsumowania

     Szału nie ma, chociaż zawsze mogłoby być lepiej. 13 treningów - szału nie robi, ale pociesza mnie fakt, że chociaż kroki są ok. Tylko dwa dni poniżej 10 tyś, jest ok. Wagowo niestety wzrost, ale przed okresem jestem. Cm nie  mam pojęcia.

    Nie ma co się poddawać, tylko działać. Także plan na lipiec już gotowy

      Wstępnie plan jest taki. Jeśli coś zrobię odhaczę ;) Jeśli macie jeszcze jakieś pomysły, dajcie znać, dopiszę ;) Zobaczymy co ten lipiec przyniesie. Trzymajcie kciuki. Aaa chciałabym poinformować, że  wyzwani z piciem wody, na lipiec, już jest, zapraszam :) A Wy jakie plany macie na lipiec?

    Woda u mnie pita, ale tak jak widzicie w planie są 3 opcje litrowe ;) Teraz ciepło, to teoretycznie powinno się pić więcej ;) Zobaczymy. Nic na siłę. 

   Pamiętajcie aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Trzymam kciuki. Powodzenia. Spokojnej nocki. Pozdrawiam :) :* 

26 czerwca 2022 , Komentarze (24)

Witajcie 

             Miało nie być wpisu, bo głowę mi rozsadza... pewnie zaraz poratuję się tabletką... niby wodę piję, ale zdecydowanie za mało kaloryczne są posiłki. Jem od czasu do czasu  to mój błąd. Niestety ten tydzień był ciężki. Lipiec też nie będzie lekki. Ten rok jakiś taki pechowy, ale cóż i tak bywa. Damy jakoś radę. Nie ma wyjścia ;) 

          Troszkę mnie nie było.. ale tak jak napisałam ten tydzień to jakaś masakra, porażka ;(  No nic, trzeba spiąć pośladki i działać ;) Psychicznie jestem wrakiem i muszę troszkę zadbać o siebie. Dlatego też między innymi wracam do liczenia kalorii. Do szkoły wstawały nie będą dziewczyny, także dam radę to ogarnąć. Już jutrzejsza rozpiska zrobiona. Idealna nie będzie, bo trzeba zjeść co jest w lodówce i zrobić zakupy ;) Wodę piję bez problemu. Niestety z aktywnością hmmm lipa, nic poza chodzeniem. Dlatego pocieszam się, że chociaż chód jest, kroki są ;) 

           Powiem Wam, że brakowało mi V. Czasami skomentowałam czyjś wpis...ale na dodanie mojego nie miałam siły.  Mam nadzieję, że teraz już będę bardziej regularnie. 

          Pamiętajcie aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnego nowego, ostatniego tygodnia ;) Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

20 czerwca 2022 , Komentarze (11)

Witajcie 

            Zacznę od dnia wczorajszego. Zapowiadała się leniwa niedziela.. dosłownie. Ale okazała się bardzo przyjemna ;) i rodzinna. Dawno nigdzie we czwórkę w weekend nie wyjeżdżaliśmy. Ostatnio młodzież zawsze z kimś się umawiała. Tym razem udało się we czwórkę pojechać do Radzynia Chełmińskiego, zwiedzić zamek ;) Jeśli ktoś jest ciekawy zapraszam na krótki filmik ;) 

       Kroków wczoraj dużo nie zrobiłam, bo ponad 13 tyś. Ale to były głównie kroki zrobione na zamku i na mieście. Bardzo fajny wypad poza Toruń ;) nawet atmosfera była ok. Chociaż zaniepokoiłam się stanem  młodej. Znowu ma napady lęku, strachu :( Znowu zaczęło się od jazdy samochodem... że się źle czuję, że brzuch boli... I znowu założyła opaski przeciwwymiotne. Ajjj było już tak dobrze, tak spokojnie i co? Rok minął i powrót :( Co prawda dziś, udało mi się jakoś Ją przekonać, że da radę bez opasek. Dała radę. Teraz czekają nas trudne dni i ciężki lipiec... ale damy radę. Trzymajcie kciuki. 

      Posiłkowo wczoraj hmm cienko było, powiem tak. Brak liczenia, ale wiem, że zjadłam zdecydowanie za mało. Co spowodowało potworny ból głowy ( aż do wymiotów) ale też upał to spowodował. Wzięłam tabletkę i po godzinie, przeszło. Padłam jak mucha. Woda ładnie ogarnięta :) 

      Dziś pobudka o 3.40 :) Ciężki tydzień...ale muszę spiąć pośladki i przypilnować liczenie kalorii, i ogarnąć aktywność. Chociaż niewielką, ale coś wpleść. Ja wiem, dużo chodzę i aktywna jestem cały czas... ale trzeba znaleźć troszkę czasu dla siebie.  Woda dziś na +, jedzenie hmm nie liczone...ale też za mało kalorii - zdecydowanie za mało. Kroków dziś udało się nabić ponad 12 tyś. Dużo więcej nie nabiję, bo teraz ładuję opaskę a zaraz śmigam spać ;) Jutro znowu pobudka o tej samej porze :) Zawiozę M i wrócę.. może się położę, albo poćwiczę... zobaczę... Jadłospis na jutro ułożony... hmm a jak będzie z realizacją? Zobaczymy. 

     Trzymajcie za mnie kciuki, ja trzymam za Was. Nie poddajemy się :) Walczymy, działamy. Powodzenia :) Spokojnego tygodnia dla Was :) :* 

       

18 czerwca 2022 , Komentarze (16)

Witajcie 

         Znowu uciekło mi kilka dni...nie wiem jak, nie wiem kiedy. Ale tak wyszło. Boże Ciało spokojnie, bez piny, leniwy dzień ( dosłownie, bo nawet kroków miałam mało -8003 ;) jedzonko hmm nie było złe, wciągnęłam 2379 kalorii, spaliłam 212. Woda wypita. 

        Wczorajszy dzień intensywny i to dosłownie ;) Pobudka o 3.20  tym oto sposobem udało mi się wydreptać   27042 kroki... ładny wynik. 19 km :) łączne wyszło. Powiem Wam, że czułam dziś nogi ;) oj czułam. Ale tak wyszło. To była moja aktywność :) Woda wypita. Kalorie tego dnia, nie były liczone, bo dzień był chaotyczny :( niestety. 

        Za to dzisiejszy dzień hmm mimo burzy domowej ;) kończę spokojnie z ilością kroków 19347  tzn. jeszcze pewnie do 20 tyś dobiję, bo niewiele zostało a do końca dnia też troszkę mamy ;) Woda ogarnięta, jedzenie wygląda tak:

ŚNIADANIE: kolagen, chleb, twaróg wędzony, kiełki rzodkiewki

II ŚNIADANIE   (drodze)  śmiej żelki, chipsy z komosą, i przekąska o smaku pizzy

OBIAD: koktajl, kluski, lód

KOLACJA: skrzydełka a'la kfc z piekarnika 

      Hmmm może niekoniecznie idealne jedzonko, ale policzone :) Co zjadłam, policzyłam, fotkę cyknełam ;) Sporo kalorii spaliłam ;) tylko chodząc :) Wiadomo robiąc domowe obowiązki też :) :) Kładę się spać, zadowolona z dnia dzisiejszego, mimo, że jako takiego treningu nie było, jedzenie nie  było w 100% idealne ;) Ale tak bywa. Grunt, to się nie poddawać :) 

      Pamiętajcie, aby działać, nawet jak upadniemy, powstańmy... Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnej niedzieli. Pozdrawiam :) :* 

15 czerwca 2022 , Komentarze (9)

Witajcie 

            Co to jest za dzień... masakra... kiedy ja zwolnię?! Nie mam pojęcia. Dziś co prawda pospałam dłużej tj wstałam o 6.30 :) Jak na mnie to luksus :) Dziewczyny dziś na 10, więc luz. Śniadania ogarnięte i w drogę. W drodze powrotnej szybkie zakupy, bo przecież M trzeba odstawić do pracy. Wszystko szybko, szybko.... Wracam, zrobiłam pranie, pomyłam gary, bo dziwnym sposobem cały zlew był ;) Pytam M o której go zawożę. Mówi około 14.30-15.00 mówię, ok. Dałam mu obiad, zrobiłam kanapki do pracy.... nagle mi mówi, że nigdzie nie jedzie!!!! Pytam, co, jak ?! Okazało się, że jednak nie idzie, bo coś tam się przeciągnęło na pierwszej zmianie ...aj brak słów. Były plany, jak M pojedzie i po planach ;) Bo wiadomo facet w domu, plany na bok hihihi. Ale tak na poważnie, nie przeszkadza mi to ;) jak jest :) 

        Nie poszedł do pracy, to ogarnęliśmy zakupy, które miałam zrobić po odwiezieniu go do pracy, odebraliśmy młodzież....i była wizyta w maczku :( I tu się zawiodłam...załamałam... ale o tym za chwilę. 

       Zasypiam na stojąco, dosłownie. Jest godzina 19.35 a ja dopiero od 6.30 siadam z czterema literami :( Kroków może szałowo nie zrobiłam, bo mam ponad 11 tyś, ale cały czas jestem w ruchu. Padnięta jestem, treningu nie będzie. Trudno. Za to woda ładnie pita :) A posiłkowo dzień wygląda tak:

ŚNIADANIE: bułka grahamka, mielonka

II ŚNIADANIE: banan, wafle ryżowe, czekotubka 

OBIAD: buła z maka :(  i kawka w domku po powrocie 

       Załamana jestem tą bułą z maka... ona miała ponad 2 tyś kalorii :( szok, przesadziłam.... tyle kalorii to ja jadam przez 2 dni ;) a tu w jednym zjadłam.... Więcej tej buły nie wezmę, chociaż to było niebo w gębie. Kurczak, sałata, cebula, pomidor, ser chedar, sos słodko-pikantny. Nie powiem pychota, ale ta kaloryczność???? Mnie dobiła :( Gdybym wiedziała, to bym nie wzięła. No cóż, stało się. Jakoś przeżyję. Płakała nie będę. Mleko się rozlało ;) 

       Mimo wpadki, nie poddaje się, walczę dalej. Trzymam za Was kciuki Kochane moje :) Działamy :) Powodzenia. Spokojnego długiego weekendu, jeśli taki macie. Nie dajcie się za bardzo pokusom ;) Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.