Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1067653
Komentarzy: 36979
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 marca 2021 , Komentarze (12)

Witajcie 

              Na wstępie chciałabym złożyć Wam Kobietki życzenia , dziś nasze święto :* Dbajcie o siebie, bo jak my tego nie zrobimy, to nikt za nas tego nie zrobi ;) Dużo uśmiechu i zadowolenia z siebie :* 

          Dla mnie to dzień jak każdy inny. Humor dziś fatalny, kiepsko się czuję... Ale nic mi nie jest...tak po prostu, nie lubię wszelkich świąt :) Ale dobra ja nie o tym ;) dziś dzień bez treningu, bo praktycznie cały dzień poza domem. Nie, nie mam wyrzutów ;) Jutro nadrobię. Za to woda ładnie wypita, kolejny dzień wyzwania zaliczony. Od kilku dni dorzucam do wody imbir i cytrynę, powiem Wam ,że idealne połączenie :) Polecam :) 

        Posiłkowo dzień wygląda tak:

śniadanie: omlet z mozzarellą i pomidorem oraz szczypiorkiem

II śniadanie: mus w drodze i baton proteinowy 

obiad: tortilla z kurczakiem, ogórkiem, serem i miksem sałat oraz sos czosnkowy domowej roboty ;) tak jak tortilla :) 

przekąska: galaretka truskawkowa z bitą śmietaną ;) 

kolacja: płatki z mlekiem i truskawkami 

       Może menu nie jest idealne :) Ale smaczne :) Omlet był obłędny, pierwszy raz jadłam z pomidorem :) mus i baton w drodze ;) Obiad na poziomie ;) przekąska miała być wczoraj zjedzona, ale za późno zrobiłam i galaretka nie stężała ;) Dlatego zjadłam dziś :) Kolacja hmmm może szału nie robi, ale płatków nie jadłam wieki :) Kalorycznie około 1800. Jutro już ładnie liczone :) I nie będzie takiej rozpusty hihihi. 

     Pamiętajcie aby się nie poddawać :) działamy, walczymy, do przodu :) Trzymam za Was kciuki. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

7 marca 2021 , Komentarze (34)

Witajcie 

            Leniwa niedziela u mnie...dosłownie 😁 I dobrze mi z tym 😛  Pobudka po 5, bo okres, bo brzuch bolał, bo niby sie wyspałam ;) Ale poszłam do łazienki i z powrotem do łóżka :) Wstałam po 7, a właściwie M mnie obudził. Jak On nie śpi, to nikt nie śpi 😈. Chwilę poleżałam pogadałam z Nim i wstałam na śniadanie. Ogarnęłam kuchnię, potem obudziły się dziewczyny po 9, zjadły One śniadanie i zabrałyśmy się za oglądanie filmu na Netflixie. Aaa w międzyczasie przygotowałam sobie do obiadu ;) 

         Dziś oglądałyśmy film " Rytuał" O nawiedzeniu przez szatana, diabła... Prawie dwie godziny film, ale spoko nawet fajny ;) jak ktoś lubi takie klimaty. Po filmie obiad, a po obiedzie mycie garów i chodzenie hahaah aby było te 10 tyś kroków ;) Zresztą jak za długo siedziałam to bolał mnie brzuch a jak chodziłam to było ok ;) No to chodziłam hihihi ponad godzinę w sumie, ale jest już 10 tyś. 

        Za oknem pogoda fatalna, zimno, wietrznie... okropnie. Ale to chyba lepsze niż te ślizgawice na drogach ;) 

        Dziś udało mi się  podnieść kalorie, oj ciężko było...ale najpierw jadłospis dzisiejszy 

    Śniadanie: owsianka z truskawkami i kremem kokosowo-migdałowym 

   II śniadanie: do filmu- jabłko, banan, pomarańcza, orzechy nerkowca i baton twix

  obiad: ziemniaki, kalafior, klopsy z serem z piekarnika :) 

  kolacja: ryż na mleku z truskawką i orzechami laskowymi 

    Powiem tak, klopsy z piekarnika sztos :) Zdecydowanie mniej tłuszczu, niż te smażone na patelni. Baton wpadł, no i co ? I nic :) Tak dzisiejszy jadłospis to 1803/2035. Myślę że nie jest najgorzej. Gdyby nie te orzechy, to byłoby mniej. No i gdyby nie baton hahahah. Zobaczymy jak to będzie dalej. Najgorsze pierwsze dni, aby przestawić organizm na większą liczbę kalorii. Ogólnie czuję się ok, ale najedzona, a raczej nażarta :) Woda ładnie wypita, kolejny dzień wyzwania zaliczony. U mnie dzień 70 z wodą :) Ale też to 7 dzień marcowego wyzwania. Brawa dla tych co dołączyli i dajecie radę ;) 

        To byłoby na tyle ;) Szybki wpis, bo zaraz wybieramy się na małą przejażdżkę ;) Także cudownego wieczoru i powodzenia w nowym tygodniu. Spinamy dupki i działamy. Powodzenia. Pozdrawiam :) :* 

6 marca 2021 , Komentarze (11)

Witajcie 

           Nadszedł dzień wolny, sobota czas odpoczynku. Co prawda humor od samego rana nie dopisywał. Katar, bóle w kościach...masakra. Ale jakoś się ogarnęłam, po śniadaniu zabrałam się za prasowanie. Na początku było ok, ale 10 minut później, myślałam że ducha wyzione... Ból w dole brzucha, ja zgięta w pół...A chwilę później okazało się, że dostałam okres. Wredota przyszła tydzień przed czasem :(   Udało się wyprasować, poukładać ubrania w szafach i wtedy....padłam. Dosłownie, musiałam wziąć nospę i położyć się na 10 minut. Chwilę poleżałam zgięta i mi przeszło. Tzn w sumie tabletka zaczęła działać :) I byłam jak nowo narodzona :D 

          Jak przyjechał M to wstawiłam pranie, bo czekałam w sumie za Jego ubraniami ;) W tym czasie gdy pranie sie prało zabrałam się za zrobienie rurek z bitą śmietaną ;) Tak wiem... zło wcielone hahah ale cóż. Zjadłam jedną rurkę miała około 100 kcal. Ale jak już jestem przy jedzeniu, to dzisiejszy jadłospis:

śniadanie: chleb z ziarnami, biała kiełbasa, chrzan

obiad: domowe zapiekanki ( półbagietka, ketchup, zioła prowansalskie,pieczarki, cebula, szynka konserwowa, ogórek kiszony i ser) to wszystko polane domowym sosem czosnkowym.

później to już przekąski przed tv czyli paluszki lajkonika juniorki mała miseczka, dwie kostki ptasiego mleczka, popcorn mała miseczka i 3 kostki czekolady z nadzieniem malinowym. Ptasie i czekolada od dziewczyn ;) wzięłam aby nie było im przykro że odmawiam ;) Bo w tygodniu cały czas odmawiałam jak mnie częstowały :) Ale powiedziałam, że w weekend jak poczęstują to wezmę :) No i skubane pamiętały :D Do filmu wypiłam jeszcze cappuccino. 

       Powiem Wam, że dziś pierwszy raz jadłam zapiekankę z ogórkiem kiszonym. Ale muszę powiedzieć, że była pyszna :) 

      Aktywności jako takiej u mnie nie było dziś....ale jakieś 400 kcal spaliłam przy prasowaniu, chodzeniu na górę do pokoi i schodzeniu na dół. A potem jeszcze podczas rozwieszania prania i zamiatania podłóg. Wodę ładnie piję, kolejny dzień wyzwania zaliczony. Kroki także, minimum zrobione. 

        Dzisiejsza liczba kalorii to 1750, myślę że nie ma tragedii. Zważywszy że w sumie źle to robiłam... bo nie tak miałam zaznaczone w Fitatu i mało kalorii spożywałam. Stąd też możliwe, że waga stała w miejscu. Dziś w sumie też zanotowałam 62,4 kg czyli tyle samo co tydzień temu. No ale pojawiła się @ więc zrozumiałe. 

      Ale dzięki Waszym radom ( za które dziękuję ) Postanowiłam zjadać minimum 1800, zobaczymy jak to wyjdzie w praniu. Bo może mi być ciężko się przestawić na tyle kalorii. Ale spróbuje. Wiem, że z Waszą pomocą dam radę. Trzymajcie kciuki ;) 

     Także działamy dalej :) Nie poddajemy się :) Trzymam też za Was kciuki. Cudownego wieczoru. Pozdrawiam :) 

   

5 marca 2021 , Komentarze (34)

Witajcie 

            No i mamy weekend :) Tygodnia koniec i początek hihihi jak to mawiają ;) Od rana piątek pozytywny, waga mnie dziś zaskoczyła i wywołała uśmiech na twarzy ;) Ale szeroko uśmiechała się, będę ale jutro jeśli będzie spadek ;) 

          Dziś rano pogoda mnie zaskoczyła tzn.popruszył śnieg...i tak na zmianę, topniał, padał....a to śnieg, a to grad...wszystkie pory roku dziś są ;) Po śniadaniu standardowo odsapnęłam, potem trening ;) Orbitrek 50 minut, ciężarki i gumy 20 minut razem. 

      Dałam z siebie wszystko ;) Mimo że po wczorajszej wizycie na cmentarzu mnie przewiało i coś wlazło mi w lewą stronę...Ale jakoś dałam radę, na spokojnie bez spiny. Także już mam weekend, bo sobota i niedziela bez treningu :) I dobrze mi z tym.

     Posiłkowo dzień wygląda tak: 

śniadanie: grzanki pomidorowe, jajko na twardo, makrela wędzona, ogórek

II śniadanie: jabłko, banan, winogrono, truskawka

obiad: placki z cukinii z marchewką z piekarnika plus sos czosnkowy domowej roboty

kolacja: sałatka: miks sałat, pomidor, ogórek, oliwki, grzanki czoskowe, mozzarella, majonez i do picia cappuccino

         Łącznie dziś wyszło 1411/2120     Przy czym z aktywności spaliłam 422 kcal i w sumie powinnam zjeść 1698 kcal ;) Więc nie ma tragedii, chyba... Tzn jeśli dobrze to rozumiem. Czyli jeśli mam wyliczone przez fitatu 2120 kcal , to powinnam odjąć spalone kcal z aktywności i to co wyjdzie, powinnam spożyć tzn tyle kalorii. Poprawcie mnie jeśli źle rozumuję :) 

     Wcześniej w Fitatu nie miałam zaznaczonej opcji, aby odliczyć aktywność. bo też nigdy jej nie wpisywałam w aplikację :( Także czekam na info od doświadczonych ;) Pomocy hihi. 

      Co jeszcze... hmmm z wodą idzie ładnie, dziś dzień 68 od kiedy wypijam 1,5 litra dziennie. Kroki też ładnie mi idą tj. od 1 stycznia codziennie minimum 10 tyś robię. 

     To chyba byłoby na tyle ;) Trzymam za Was kciuki. Jutro weekend i jeśli dobrze pójdzie troszkę poluzuję szelki ;) Ale nie za bardzo :) Wam też radzę, nie spinać się w weekend ;) Wszystko z głową ;) Powodzenia. Miłego weekendu. Pozdrawiam :) :* 


4 marca 2021 , Komentarze (10)

Witajcie 

             Kolejny dzień, chciałabym napisać że wspaniały, pełen energii..... Ale tak nie napiszę ;) Rano niby wstałam i było wszystko ok. Posypało się później ;) M trochę pokrzyżował mi plany, bo zaraz po śniadaniu miałam jechać po mamę. Miałyśmy jechać ogarnąć na cmentarz. Ale On dzwoni, że ma być kurier.... no i co ....Zadzwoniłam do kuriera aby zapytać o której będzie... Mówi, że około 9... Ok szybko po mamę i do domu :) Mama wypiła kawkę , w międzyczasie zajechał kurier, odebrałam przesyłkę, zapłaciłam i byłyśmy wolne :) Pojechałyśmy na cmentarz. Dziś pogoda dużo gorsza, niże wczoraj. Kropiło, wiało, brzydko jednym słowem. Ale cieszę się, że udało nam się wszystko ogarnąć. 

        Po ogarnięciu grobów, pojechałyśmy do Biedronki i sklepu Carrefour. Musiałam zrobić zakupy, a przy okazji mama też co nieco sobie kupiła. Wiadomo że samochodem łatwiej się robi zakupy, niż dźwiga wszystko w ręce. W sumie nie zrobiłam duzych zakupów, a ponad 200 poszłoooooo. Masakra jak wszystko idzie w górę. 
       Treningu  dziś nie było poza marszem-chodem ;) no i pracami na cmentarzu. Jak wróciłam, byłam padnięta...a tu musiałam jeszcze obiad zrobić.  No to na szybko zrobiłam obiad tj. ziemniaki, wątrobę wieprzową i grzybki w occie ;) Mniammm :) Po obiedzie umyłam gary, bo sporo tego było. Potem maseczka glinkowa tj. maseczka ogórkowa lemoniada :) Potrzebowałam relaksu. Z dupką usiadłam dopiero po 15. A na nogach jestem od 6. Nogi wchodziły mi w 4 litery... Czuję niemoc. Dosłownie. Wczoraj mogłam góry przenosić, a dziś ? Ale może mnie też przewiało na cmentarzu, lub podczas wysiadania i wsiadania z samochodu. 

      Za to ładnie trzymam się wody ;) Tzn w sumie za wodę się wzięłam dopiero po powrocie :( Tj. po 12-ej. Ale jeszcze jakieś pół litra zostało, sączę sobie :)   Nie mam do siebie żalu, że nie zrobiłam treningu ;) że nie wskoczyłam na orbiego... Jutro nadrobię :) haha. Jutro nigdzie nie ruszam, to wszystko będzie tak jak sobie zaplanuję ;) 

      To byłoby na tyle ;) Zmykam poczytać, jak Wam mija dzień ;) Trzymam za Was kciuki. Działamy ;) Powodzenia. Miłego wieczoru :) Pozdrawiam 

3 marca 2021 , Komentarze (28)

Witajcie 

              Ale te dni szybko mijają :(  Szok.... zanim się obejrzymy będzie Wielkanoc. Ale od początku ;) dzionek od samego rana ok. Samopoczucie ok... do pewnego momentu, ale o tym zaraz. Po śniadanku odpoczęłam i zrobiłam trening. Orbitrek 45 minut, ciężarki 10 minut i twister 15 minut. 

        70 minut treningu sprawiło, że mogłam góry przenosić :) dosłownie  ;) buzia sama mi się śmiała. Taki stan uwielbiam. Później domowe obowiązki chwila z książką. Woda ładnie dziś wypita, kolejny dzień wyzwania na plus :) A jeśli chodzi o jedzonko.... 

śniadanie: chleb z ziarnami, sałata lodowa, szynka , pomidor, szczypiorek 

II śniadanie: gruszka, kiwi, truskawka i czekoladka 

obiad: sałatka z białej kapusty, skrzydełko  a'la kfc ale dziś z piekarnika plus ketchup

kolacja: sałatka-sałata lodowa, pomidor, ogórek, twaróg wędzony, grzanki, majonez

teraz popijam cappuccino ;) 


         Łącznie dziś wyszło 1337/1698 jest ok. Powiem Wam, że takie skrzydełka z piekarnika w cieście naleśnikowym są pyszne :) Na pewno nie mają tyle tłuszczu co z garnka pełnego oleju ;) Dziś każdy miał inny obiad. Musiałam po prostu zużyć wszystko co zostało hihihi aby zrobić miejsce na nowe pomysły. 

       Kroków ładnie się trzymam  teraz na liczniku jest już 12001 wydreptanych ;) Aaa teraz może odnośnie samopoczucia. Tak jak napisałam do pewnego momentu było super, ale gdy usłyszałam ile jest nowych zakażeń :( posmutniałam :(  A najgorsze jest to, że to dopiero początek 3 fali. Szczyt zachorowań, ma być na przełomie marca/kwietnia :(    Przeraża mnie to wszystko, boję się o rodziców, o bliskich... 

     Ale dobra trzeba jakoś funkcjonować aby nie zwariować. Pamiętajcie aby działać, iść dalej przed siebie. Później sobie podziękujecie, że nie zrezygnowałyście i działałyście :) Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 



2 marca 2021 , Komentarze (23)

Witajcie 

             Wtorek coś taki jakiś niemrawy ;) W sumie nie wyspałam się i może to jest powodem gorszego samopoczucia. Tzn w sumie z rana było nawet ok, rozbudziłam się. Zjadłam śniadanie, zrobiłam trening tj. orbitrek 45 minut, twister 15 minut i gumy 10 minut. Wszystko było ok...ale już popołudniu zaczęłam jakoś słabnąć i do teraz bolą mnie strasznie ramiona. A może to od gum ? Nie wiem. Liczę, że jutro będę jak nowo narodzona :) Dodatkowo chciałam tylko dodać, że staram się z dniem 1 stycznia robić minimum 10 tyś kroków. Udaje się ;) czasami ciężko idzie, czasami z nawiązką robię ;) 

         Picie wody idzie mi nawet dobrze, dziś dzień 65 u mnie ;) I drugi dzień wyzwania marcowego ;) Także działamy, pijemy hihihi. Posiłkowo dzień wygląda tak:

śniadanie: jajko na twardo z sosem tatarskim, szczypiorkiem i grzanki pomidorowe

obiad: skrzydełka a'la kfc ;) domowej roboty plus sos majonez-ketchup

kolacja: budyń z truskawką i winogronem

Łącznie dziś wyszło 1441/1698  nie ma tragedii. Sporo kalorii dał obiad, ale tak bywa. Sos tatarski musiał być zużyty, bo zaraz się data kończy. A kupiłam go na Boże Narodzenie, do sałatki :) I nie zrobiłam sałatki. A nie będę wyrzucała jedzenia. Wykorzystam, zjem... dam radę. 

         Najadłam się ;) O dziwo truskawki smakowały, jak truskawki ;) A winogrono bezpestkowe jasne uwielbiam. Wiem, wiem zawierają cukier, ale nie jem tonami ;) To zamiast czekolady hihihi. 

        Nie poddaję się, walczę dalej. Waga po weekendzie wraca na dobre tory paskowe ;) Zauważyłam że ważenie stało się moją codziennością. Od niej zależy czasami mój humor. Wiadomo jak jest spadek, to buzia się cieszy ;) A jak wzrost... to jestem smutna. Ale nie tylko waga do takich stanów się przyczynia. Depresja znowu daje o sobie znać, cholera jedna. Staram się uciekać w aktywność czy to sport czy coś po prostu robię, aby nie myśleć. Teraz wizyty utrudnione u psychologów. Ale muszę zadzwonić do swojej psycholożki, może jakaś rozmowa telefoniczna. Rok dałam radę, bez niej, ale w między czasie były jazdy. Raz było lepiej a raz gorzej. Z tym też się nie poddaje i nie pozwalam, aby rozgościła menda się na dobre ;) 

      Pamiętajcie aby działać, ruszać się, nie zalegać na kanapie :) Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

1 marca 2021 , Komentarze (26)

Witajcie 

           Znowu mamy nowy tydzień, nowy miesiąc ;) Także działamy :) U mnie od samego rana pozytywnie. Po śniadanku kilka obowiązków, potem trening :) Dziś orbitrek 45 minut, twister 15 minut i ciężarki 10 minut 

        Muszę przyznać, że dzisiejszy trening minął mi bardzo szybko :) Także pierwszy trening w marcu zaliczony ;) Woda ładnie wypita. Dziś dzień 64 wyzwania zaliczony ;) I przypominam o marcowym wyzwaniu czyli " marzec-nawyk picia wody" Zapraszam serdecznie :) A od dziś działam w wyzwaniu 1200 minut  w marcu ;) 70 już zaliczone :) 

       Posiłkowo dzień wygląda nawet dobrze, chociaż mogłoby być lepiej. Ale w południe musiałam wybyć z domku i poleciałam na łatwiznę. 

śniadanie: bułka serowa, sałata lodowa i pierś gotowana z kurczaka

II śniadanie: paluszki unigriss-rgissini z oliwą z oliwek ;) owinięte szynką delikatną coś podobnego do szynki szwarwaldzkiej ;) 

obiad: i tu lipa bo w McDonaldzie ;) Cheesburger, frytki małe i kawka na galerii w costa :) cappuccino ;) 

Kolacji brak bo pełna po pseudo obiedzie jestem ;) Ale nie będę sobie robiła wyrzutów. Jutro będą posiłki tak jak zaplanuję i będą 4 ładne ;) Zaraz właśnie zabieram się za ułożenie jadłospisu ;) 

         Ogólne samopoczucie dziś ok ;) Humor jest, chociaż waga po weekendzie hmmm wskoczyła do góry ;) Spinam pośladki i idę dalej. Jutro albo w środę powinna spadać... Bo wszystko będzie zaplanowane. 

       Także pamiętajcie, działamy. Mamy nowy miesiąc, nowe szanse, plany i nadzieje. Nie będzie  tylu pokus co w lutym ;) Bynajmniej u mnie ;) Także liczę na jakiś spadek w tym miesiącu. Czego i Wam życzę :) Trzymam kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

28 lutego 2021 , Komentarze (23)

Witajcie 

            Małe podsumowanie soboty i dnia dzisiejszego oraz całego lutego ;) Wczoraj dzień filmowy i dziś także ;) Dlatego wczoraj nie było wpisu ;) Teraz mam chwilę na dla siebie ;) Chociaż dalej mamy dzień filmowy hihi. 

        Sobota minęła raz dwa, nawet nie wiem kiedy. Tak jak wspomniałam był to dzień filmowy. Co prawda rano troszkę obowiązków, a potem relaks :) I popołudniu załatwienie kilku spraw i znowu powrót do domu i relaks :) Samopoczucie w sumie było ok, chociaż jakiś taki lekki smutek mnie ogarniał. Ale opanowałam go ;) Treningu nie było, postanowiłam w weekend odpocząć. Tzn będę starała się robić 5 treningów w tygodniu. Jeśli to będzie dawało spadki, to pozostanę przy tym. Póki co waga ok, wczoraj właśnie miałam dzień ważenia. Waga pokazała 0,5 kg mniej niż tydzień temu. Dużo, niedużo, ale dla mnie ok. Daje mi to motywację do walki, dalszej walki. Bo już długo był zastój.
        

           Jak widać niewiele zostało...a zarazem sporo :) Waga nie chce szybko spadać, ale ja też oto nie zabiegam ;) Wszystko w swoim czasie. 

           Podsumowanie lutego wygląda tak. Najpierw tabelka z aktywnością :) 

           Myślę że nie jest źle :) Rok temu wytrwałam tylko w styczniu, jeśli chodzi o aktywność. W tym wytrwałam już do lutego ;) I liczę, że marcowa tabelka także będzie. Tzn ona już jest zrobiona, ale oby była zapełniona :) Wagowo tak jak zaczęłam tak kończę miesiąc, tj. 62,4 kg. Czy jestem zła? Nie, bo luty był pełen pokus :) A to dzień pizzy, a to tłusty czwartek....a to imieniny mamy. Także cieszę się, że waga nie poszła w górę ;) 

       Przed nami nowy miesiąc, nawet ja teraz noga się powinęła .... to działamy dalej ;) Przypominam o wyzwaniu z wodą :) Marzec-nawyk picia wody -------czeka :) U mnie dziś dzień 63 z wodą :) Oby ten nawyk pozostał ;) Trzymam za Was kciuki. Nie poddawajcie się :* Powodzenia. Miłego wieczoru i cudownego nowego tygodnia, miesiąca :) Pozdrawiam :) :* 


26 lutego 2021 , Komentarze (36)

Witajcie 

           No to mamy weekend ;) Piątek mija w spokojnej atmosferze. A tak przy okazji chciałabym złożyć życzenia Oleńki, Ole, Olusie, Mirki , Mirosławy wszystkiego najlepszego z okazji imienin ;) No właśnie byłam dziś u mamy bo ma imieniny :) Posiedziałam godzinkę, pogadałam i spadałam...

       Po śniadanku trening, tzn sobie odsapnęłam i zabrałam się za trening. Orbitrek 50 minut, twister 15 minut i 10 minut ciężarki ;) 

             Po treningu chwila dla mnie wzięłam się za obiad ;) dziś każdy inny miał.  Trzeba było zjeść resztki ;) Tzn  były to końcówki dwóch obiadów. A więc posiłkowo dzień wygląda tak :

śniadanie: owsianka z kremem kokosowo-migdałowym i truskawkami

II śniadanie: jabłko, pomarańcza, cukierki w galarecie

obiad: ziemniaki, buraczki i żeberka z piekarnika

przekąska u mamy na imieninach ;) Kawałek sernika, kawałek rolady i 3 kostki ptasiego mleczka :) 

            W kaloriach pewnie się zmieściłam, bo do obiadu miałam jakieś 1200 więc nie jest źle. Ale nie liczyłam u mamy ciast ;) To nic :) Woda ładnie dziś wypita tzn jeszcze dopijam ;) Kolejny dzień wyzwania zaliczony.  Za chwileczkę będzie kolejne wyzwanie z wodą, także jeśli ktoś jeszcze nie dołączył.....To zapraszam :) Wyzwanie marcowe tj. marzec-nawyk picia wody :) Im nas więcej tym motywacja większa :) 

             Dziś waga mnie zaskoczyła, bo spadła... ostatnie 5 dni pokazywała tyle samo, a dziś coś drgnęło co prawda o 200 gram ale jest nadzieja :) Nie poddam się. Będę działała. Postanowiłam, że aktywność będzie 5 razy w tygodniu. Bo być może faktycznie mój organizm potrzebuje oddechu przez weekend ;) jedynie co planuję tzn jedynie spacery wchodzą w grę ;) Sprawdzę to  jutro ;) Bo jutro pomiary i podsumowanie lutego ;) Nie spodziewam się cudu, ale cóż :) 

       Pamiętajcie aby działać, nawet jak mamy gorszy dzień. Dajmy sobie na chwilę oddechu i do przodu. Trzymam kciuki. Powodzenia. Cudownego weekendu. Pozdrawiam :) 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.