Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1067646
Komentarzy: 36979
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 lutego 2016 , Komentarze (6)

Jednak faktycznie muzyka zmiękcza wszystko....tzn... sprawia,że człowiek zapomina o smutkach...problemach,żalach... szkoda tylko,że to działa w momencie gdy muzyka gra...Łzy po polikach spływają...Czy mam smutki? Tak mam...Smutno mi bo nie spędzę jutrzejszego święta z moim facetem tak jakbym chciała...I po co cokolwiek planować? A niech to szlag trafi...Czy mam problemy? Tak jak każdy, ma jakieś problemy...Czy mam żal? Tak mam...Mam żal sama do siebie,że moja choroba, mój ból wpływa na życie Naszej czwórki... Mam żal sama do siebie o to,że ostatnio nie panuję nad sobą, w złość wpadam w najmniej oczekiwanym momencie... Złoszczę się o byle co...Wpływ na to ma też to co dzieje się w moim życiu...Porażki mnie zdołowały, zniechęciły... Rozwód też na mnie kiepsko wpłynął, mimo,że ja sama wniosłam pozew...To już będzie 6 lat.. a gdzieś to tam we mnie siedzi...Jak to mówią "było a nie jest, nie pisze się w rejestr"...Ale czy to takie proste?

Tak mnie coś naszło na smutki,żale...a tu ludzie snują plany na jutrzejsze święto...echhh

11 lutego 2016 , Komentarze (4)

No i co?! Tak ciąg dalszy fatum... otóż zabrałam dziewczynki ze szkoły... i chciałam jechać do domu, a tu niespodzianka... Samochód odmówił posłuszeństwa...No i co muszę zostać u rodziców, co nie bardzo mi się podoba...bo moje dziecko ma takie foszki,że głowa mała...Ale nie mam innego wyjścia, bo gdybym kogoś poprosiła o zawiezienia Nas do domu to jutro dziewczynki by nie poszły do szkoły, bo za taksówkę od Nas do miasta bym musiała 70 zł zapłacić...a  w obie strony to 140 zł lekko.... a za te pieniądze mam gaz i benzynę na tydzień ... Mam nadzieję,że Pan M w miarę szybko wróci do domu...To tyle z kiepskich stron dnia dzisiejszego...

Ale są i dobre strony dnia dzisiejszego...Była u mnie moja chrześniaczka...ubawiłyśmy się że hohohoho. Wypiłam po kieliszku likieru kawowego z mamą, tak dla lepszego humorku...No i najważniejsze, sprawdziłam status na necie i jutro mogę odebrac dowód :) Jupiiiii....

A Wam jak mija dzionek ????

11 lutego 2016 , Komentarze (50)

Tak żyjemy w Polsce...to co sie tutaj dzieje.....nawet niechętnie chcę to skomentować. Jak wiadomo wróciłam z sanatorium, lekarz zlecił mi wizytę u neurologa...No i wczoraj własnie byłam u neurologa. Pani zbadała mnie, popukała tu to tam...pogilgotała...i wypisała informacje dla lekarza kierującego mnie właśnie do owego neurologa... W tym przypadku jest to mój lekarz rodzinny. Pani wypisała takową informację że lekarz ogólny ma mi wypisać skierowanie na rtg odcinka szyjnego...I tu zaczynają się schody...Chciałam zarejestrować się do mojego lekarza... ale okazało się że nie ma juz numerków...to stwierdziłam że podejdę później i zarejestruję się na dzień następny...  Tak też zrobiłam...i co się okazało, nie ma już numerków...Tak więc wkurzona dziś z rana pojechałam do przychodni gdzie wykonują zdjecia rtg...i proszę Pania aby zrobiła mi odpłatnie zdjęcie... na to Pani odp... że muszę mieć skierowanie...a ja na to nawet gdy chcę za to zapłacić? A Pani mi na to,że tak... bo takie jest rozporządzenie ministra.... :) No i udałam sie ponownie do swojej przychodni w nadziei,że będzie jakieś wolne miejsce do lekarza...byłam po godzinie 8mej i jak sie okazało już na dziś nie ma wolnego numerka ani na dzis ani na jutro :) no szlag mnie trafił...I takim oto cudem jestem bez skierowania a potrzebuję pilnie... mało tego żaden inny lekarz z mojej przychodni nawet gdy mial jeszcze wolny numerek na wizyte nie chciał mi wypisac skierowania :) Takie cuda tylko w PL....Tak rozpoczęłam dzień... a mamy dopiero godzinę 9.55. :) 

Mimo wszystko życzę Wszystkim miłego i spokojnego dnia :)....... Ciekawe co jeszcze mnie dziś ciekawego spotka....

6 lutego 2016 , Komentarze (2)

Sobota...jak rozpoczęta? Po wczorajszym dniu hmmm głowa jak bolała tak boli nadal...Mój foch na Pana M jakby zmalał...poszło w sumie w zapomnienie wczorajsza wymiana zdań...A od rana praca wre... moja praca oczywiście... Po śniadanku na które zaserwowałam kanapeczki chleba szpinakowego z pasztetem i ogórkiem...przyszedł czas na ogarnięcie chałupki... za obiad i tak nie mogłam się wziąć bo wczoraj skończył mi się gaz w butli :) no i musiałam poczekać aż Pan M zakupi nowe butle :) tak więc w miedzy czasie...posprzątałam kuchnie, łazienkę i salon...podłogi umyte chwila odsapnięcia i zjawiły się nowe butle...tak więc można było zabrać się za pichcenie... W brytfannie robi się schab... z żurawinką  a drugi z majerankiem i czosnkiem :) i tak siedzę sobie w kuchni i doglądam schabiku... obiadek w sumie poniekąd zrobiony...zostały mi schabowe z wczoraj to zrobię je w jakimś sosie...no ale ziemniaczków brak... Pan M pojechał do pracy to w drodze powrotnej zakupi...a ja... ja relaksuję się przed ekranem monitora...To by było na tyle z pierwszej połowy dnia... a Wam sobota jak upływa?

5 lutego 2016 , Komentarze (6)

Tak jak w tytule... kiepski początek weekendu?! Chyba tak...Dziecko nadal kaszle i ręce opadają...Za oknem zimno...rano auto odmówiło posłuszeństwa... i wyrok...trzeba kupić nowy akumulator...i kilka stówek poszło...Mało tego głowa mi pęka w szwach... strasznie, masakra jakaś...Pulsuje strasznie, nawet pisanie mnie drażni...tabletka połknięta ale nic nie daje... nawet meliskę sobie zaparzyłam...może uda mi się jakoś wyciszyć, odprężyć? W co wątpię...

Posiłkowo... szału nie ma ale i tragedii też nie... w sumie mało przez cały dzień zjadłam...tak za mną chodzi pizza, kebab...ale chyba obejdę się smakiem...Wczoraj pozwoliłam sobie na półtorej pączka...co by tradycji stało się za dość...ale czy zjadłam ze smakiem ? Nie! To chyba dobry znak.....

3 lutego 2016 , Komentarze (11)

Witam w ten wietrzny wieczór...Mamy godzinę 20.20 a ja popijam kawkę i rozmyślam...Wiele myśli przewija się przez moją głowę...Jestem załamana, bo córcia już 3 tydzień kaszle i nic nie jest lepiej... Dziś byłyśmy na pobraniu krwi...ale płakała.....no ale wyniki są ok. to mnie cieszy bardzo... teraz nie wiem jakim tropem iść... jak pozbyć się tego cholernego kaszlu?! No nic będziemy szukać dalej sposobu na pozbycie się tego draństwa...

Jutro czeka Nas wizyta u psychologa...tyle się wydarzyło od ostatniej Naszej wizyty...Aż się boje jak do Niej pójdziemy... jak długo będzie przebiegała wizyta...Ale wiem,że tego potrzebujemy...Potrzebujemy aby ktoś z boku spojrzał na Nasze problemy, relacje...Byle do jutra   :) 

Tak sobie siedzę i myślę...i zastanawiam się nad Naszym związkiem z Panem M...hmmm nie to ,żeby było źle...ale tak sobie myślę o.... dzidzi...czy wspólne dziecko by bardziej scaliło związek? Czy może nie jest to potrzebne? Kiedyś tak sobie rozmawialiśmy z Panem M właśnie o dziecku...taka luźna rozmowa była...Były argumenty za i przeciw...Jednak póki co stanęło na tym,że z Naszymi pociechami mamy dużo pracy a i ja z tym kręgosłupem...więc... pozostaje mi tylko pomarzyć :) 

2 lutego 2016 , Komentarze (8)

Dzień dobry...tak jak w temacie... bo plan działania to połowa sukcesu...Własnie przeglądałam sobie przepisy na Vitalii i zainspirowałam się kilkoma... zrobiłam listę zakupów.. i będziemy działać...mam tylko,że nie będzie to słomiany zapał...Wczoraj pozwoliłam sobie na sporo ale od dziś zmiany...najważniejsze to wiedzieć kiedy się ogarnąć...I ja jestem chyba na tym etapie,że zaczynam wracać i się ogarniać...Oby dobry duch mnie nie opuścił.... Amen... hihiih

Miłego dnia 

1 lutego 2016 , Komentarze (13)

Jak to jest z tymi facetami...Taka historia...Byłam  tym sanatorium no i po powrocie wysłał mi zaproszenie na fejsie pewien facet z tego samego sanatorium...miał na przeciwko mnie balkon, mijaliśmy się czasami na korytarzu to tu to tam...nigdy do mnie nie zagadał, od czasu do czasu uśmiechnął...No ale ja to zwykle z kimś rozmawiałam lub nos miałam wklejony w telefon...No i napisał mi ze chciał do mnie zagadać ale zawsze byłam wpatrzona w telefon...i takie tam... Chłopak jest starszy o jakieś 5 lat z innej na szczęście miejscowości... nie znając mnie proponuje mi stały związek...OOOOOOOO....jednak nie robi żadnego ruchu bo wie że mam faceta...Chłopak brzydki nie jest...ale pierwsze słyszę aby proponować komuś związek, nawet nie rozmawiając z tym kimś...baa mało tego zaproponował przeprowadzkę...Chłopak chyba z innej epoki jest....Hmmm a swoją drogą swoim podejściem troszkę podobny jest do Pana S... a co z Nim? No właśnie ostatnie dni troszkę przebiegały u Nas burzliwie...Nie jesteśmy parą ale czasami tak z boku mogą wyglądać nasze kłótnie...Chciałabym spotkać się z Nim i pogadać o tym co Nas boli... tak prosto w oczy... ale z drugiej strony...sama nie wiem.....No i jest i Mój Pan M... dalej nie stoczyliśmy rozmowy na którą zbierałam sie przez cały miesiąc...Może w ten weekend zbiorę w sobie siły i odwagę na rozmowę...

1 lutego 2016 , Komentarze (2)

No i mamy poniedziałek... Nowy tydzień...no i nowy miesiąc... Luty...Były plany, a z nich nici jak na pierwszy dzień... Nici jeśli chodzi o jedzenie... obiecałam sobie,że z dniem 1 lutego zajdą zmiany... a ja co?! Hmmm z rana zjadłam co prawda ciemną bułkę, obiadu nie było... a na kolacje pizza domowa.... i wpadł taki kwadrat o wymiarach 10x10cm. A może to tylko pożegnanie tych złych nawyków...Sama nie wiem... ale dobrze nie jest. Młoda dalej chora...i musiałam do mamy przyjechać...na kilka dni...oj nie uśmiecha mi się to wcale....Ale nie mam wyjścia...Ale najchętniej bym wsiadła w auto i wróciła do domu...Moje dziecko daje tak popalić,że brak słów...Nie mam już siły co do Jej zachowania... za kilka dni wizyta u psychologa i aż się boję... Wiem,że nie ma złotej recepty na dzieci...ale moja córka przechodzi samą siebie...zazdrość to mało powiedziane...jest strasznie złośliwa... każdego dnia się Jej tłumaczy i mówi ale Ona z każdym dniem...jest coraz gorsza...

30 stycznia 2016 , Komentarze (9)

No i powróciłam z sanatorium... Pytanie czy czuję się lepiej? Odp.. nie. Kręgosłup dalej boli, do tego odcinek szyjny daje się we znaki. Za tydzień wizyta u neurologa. Tak bardzo cieszyłam się,że wracam do domu...jednak nie tak do końca ucieszyłam się z powrotu. Miałam ten czas spędzić z Panem M... jednak zanim przyjechał z trasy to już znowu wyjeżdżał. No i tyle Go widziałam. 5 minut widzenia.. to nie widzenie. Mało tego sprzeczka z przed tygodnia długo mnie trzymała i złość... Przez co nawet nie umiałam się cieszyć że wracam do domu... No a dziś Pan M będzie wieczorem w domu i czeka Nas rozmowa...Ta rozmowa jeśli dojdzie  do skutku to będzie ...być albo nie być...

A tak poza tym to hmmm za oknem zimno... młoda jeszcze kaszle, koty szaleją, w kominku płonie ogień, do tego muzyka na ful... i tysiące myśli....

Dietetycznie bez szału...a nawet kiepsko. Dopadła mnie @ no i cukiereczki poszły w ruch... wrrrrr. za chwilę luty więc trzeba się ogarnąć.. Muszę zrzucić ten balast dla mojego kręgosłupa, bo inaczej marnie skończę.. :( 

Spokojnej soboty...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.