Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1067536
Komentarzy: 36979
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 grudnia 2022 , Komentarze (25)

Witajcie 

       Dzisiejszy dzień jest hmmm ciężki, przez ból zęba M. Niestety oboje zasnęliśmy dopiero nad ranem. Więc możecie się domyślać, jaka jestem zamulona i jakie jest moje samopoczucie. Udało się co prawda dostać na pogotowie dentystyczne, ale byliśmy około południa. Śniadanie zjedzone, potem szybkie nagranie na yt. I wyjazd do dentysty. Szybko poszło i powrót do domu. M siedział obok mnie grzecznie  cicho. Dzielny pacjent. 

     Po powrocie szybko wzięłam się za obiad. Dosłownie  takiego powera dostała, że szok. Aktywność dzisiejsza hmmm gdyby nie orbitrek ;) to byłaby lipa. Bo kroki niestety kiepsko, ale późno wstaliśmy i tak wyszło, a na siłę chodziła nie będę. Nie wiem czy dobiję do 10 tyś, jak sę uda to super, jak nie, to luz ;) 

     20 minut orbitreka podczas meczu ;) Tak na spokojnie, a sapałam hihihi Cieszę się, że mimo wszystko coś zrobiłam. Jak nie kroki to orbi i jest super. Posiłkowo dzień wygląda tak: 

ŚNIADANIE: hot-dog z miksem sałat, soso musztarda-ketchup plus cebulka prażona 

II ŚNIADANIE: kawka plus ciasto z awokado i mandarynka 

OBIAD: ziemniaki, schabowy  z piersi kurczaka, surówka z kapusty pekińskiej ( wieki nie jadłam i chodziła za mną) 

DO MECZU: popcorn, mandarynki, groszki w czekoladzie  plus kawa którą dopijam 

        Wszystko zaplanowane, także jest ok. Woda wypita ( dziś cały dzień letnia) , jeszcze jakieś 100 ml mi zostało do 1,5 litra. Działam dalej. Trwam w wyzwaniu. 

       Pamiętajcie aby się nie poddawać. Działamy, głowa do  góry. Trzymam za Was kciuki. Życzę spokojnej nocki i cudownego nowego tygodnia. Powodzenia. Pozdrawiam :) :* 


3 grudnia 2022 , Komentarze (22)

Witajcie

     Znowu kilka dnie mnie  nie było, ale to nie oznacza, że się poddałam. Działam dalej. W czwartek 1 grudnia zaczęły się vlogmasy ;) Zapraszam do mnie na kanał tu macie dzisiejszy vlogmas ;) a w nim pyszne ciacho z awokado  i pomysł na tartę 

        Tak jak pisałam zaczęły się vlogmasy i jakoś muszę to ogarniać. Tzn nie muszę ale chcę, bo to lubię. Lubię nagrywać, lubię dzielić się swoimi opiniami. Dlatego będę codziennie do świąt. Czwartek tez taki zalatany, ale ogólnie minął spokojnie, mimo wszystko. 

      Piątek minął szybko, rano szukaliśmy rehabilitacji dla M i udało się, prywatnie, od wtorku zaczyna. 100 zł ćwiczenia a 16 zł  krio. Jeszcze znośne ceny... a na nfz terminy na marzec, czerwiec 2023 :) a On ma na CITO :) hahah dobre, co? Ale udało się i nawet blisko, także luz problem z głowy, a kasa z portfela :( 

        Posiłkowo piątek wyglądał tak: 

ŚNIADANIE: owsianka z jabłkiem, mandarynką i ferrero od córki z Jej kalendarza adwentowego 

OBIAD: ziemniaki, surówka rarytasek z Biedronki i ryba w sosie brokułowym z piekarnika

KOLACJA: kasza manna dla dzieci na wodzie z borówkami, mandarynkami i posypką... musiałam trochę dać jej posypki... bo na wodzie ta kasza nie  jest zjadliwa, bleeee

      i na  dokładkę macie nasze rudzielce czyli Ozyrysa i Horusa ;) Tak właśnie Ozyrys puka do drzwi każdego poranka hahahaha 

        Sobota też nie wiem kiedy minęła, ale wiem że aktywnie. Rano śniadanie, potem pranie, w trakcie kiedy pranie wstawione, zrobiłam ciasto z awokado, potem prasowanie, obiad. A gdy obiad był w piekarniku, to wzięłam się za  mycie podłóg, bo w kuchni już się prosiła... przez kociaki ;) Potem jeszcze machnęłam lustra ;) i takim oto sposobem wyschła podłoga  mogłam dzielić obiad ;) 

     Po obiedzie chwila spokoju i nagle... córka mówi, czy zawiozę ją na spotkanie z tatą... Hmmm zdziwiło mnie to, bo on od 13 lat się z nią nie wdział, nie interesował... ale spoko, zawiozłam. Chociaż szczerze pogoda nie zachęcała ;( W drodze nasłuchałam się niezbyt miłych słów, ale jako matka przełknęłam ślinę i jechałam dalej. Młodą zawiozłam na 16, a o godzinie 19.30 odebrałam. W drodze do domu, wpadliśmy do McDonalda, zjadłam co nieco, ale głównie dla kawy jechałam ;) 


ŚNIADANIE: omlet z serem, szynką  ogórkiem kiszonym 

OBIAD: tarta z kurczakiem  brokułami plus sos czosnkowy domowej roboty

PRZEKĄSKA do filmu: popcorn, mandarynka i maltizersy ( kulki czekoladowe) 

KOLACJA: kawa chocoberry latte plus McChicken ( średnia kolacja ale tak wyszło, wszystko wliczone w bilans) 

        Woda ładnie pita, aktywność to kroki. A dziś waga w  końcu drgnęła... spadek tygodniowy 0,4 kg. Dużo, mało... zalezy jak na t spojrzeć... przez ostatnie stresy, nerwy, waga stała ponad półtorej tygodnia :(     Troszkę mnie  drażniło, ale powiedziałam sobie, że zacznie spadać, tylko musze być cierpliwa. No i byłam.. opłacało się. Tylko przeraża mnie bo niedługo znowu @ hahahah ajjj my to mamy dylematy ;) 

       Dziś 118 dzień wyzwania i cieszę się, że trwam, działam. Czasami na 100% ,a czasami na 60% różnie, ale grunt że nie wariuje, nie poddaje się. Idę dalej po swoje. Pomimo przeciwności które w ostatnich dniach u mnie się pojawiają... Trochę za dużo na moje barki spada... i psychicznie nie czuję komfortowo. To powinno spowodować, że rzucę się na jedzenie, oleję wszystko... ale nie, ja trwam. Nie poddam się. 

      Pamiętajcie aby działać. Raz jest gorzej, raz lepiej. Grunt, to się, nie poddawać. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnej nocki i udanej niedzieli. Pozdrawiam :) :* 

30 listopada 2022 , Komentarze (8)

Witajcie 

      Nie wiem jak ale te dni strasznie szybko mijają... i już mamy środę... a dopiero co była niedziela i wpis ;) Od poniedziałku u mnie znowu na wysokich obrotach, nawet teraz siedząc zasypiam, ale powiedziałam sobie... nie, nie wpis musi dziś być. No i piszę. 

    Poniedziałek,  wtorek niech idą w zapomnienie. A jak mija środa? Od samego rana bieganina... Tak, najpierw młodzież rozwieziona, potem z M pojechaliśmy do poradni ortopedycznej. Wyobraźcie sobie siedzieliśmy tam od 9 do 12.20 :) hahahahaha Myśleliśmy, że jajo zniesiemy. Byliśmy źli. Owszem zostaliśmy poinformowani, aby przyjść między 9 a 11 godziną. Ale nie spodziewaliśmy się, że tak długo będziemy czekać. No nic, przyszła nasza kolej, więc szybciutko do gabinetu. L4 przedłużone do stycznia. Dostał na rehabilitację na cito ( ale wątpię aby na NFZ coś się szybko udało) Jutro będziemy ogarniać, bo dziś już nie było opcji załatwić. 

     Na szczęście leków już brać nie musi. Lekarz pochwalił, że sam w domu ćwiczy ( między innymi na orbitreku).  Zobaczymy co wyjdzie z tą rehabilitacją. Powiem Wam, że dzisiejszy ból głowy przez ten chaos....dał mi popalić. Teraz lekko ból się zmniejsza, dopijam zimną kawę ;) Zaraz zrobię herbatę, bo spijam... wszystko ;) Nie wiem suszy mnie ;) albo na mróz idzie hihihi. 

      Posiłkowo dzisiejszy dzień lichy, nie mam do siebie żalu. Nie jestem zła. Źle to wszystko dziś zorganizowałam, ale tak bywa. Od jutra postaram się poprawić. Powiem Wam, że jak facet 24 h w domu... to układanie planu, nie wchodzi w grę ;) Ale nie narzekam, działam dalej. Robię swoje. Woda ogólnie ładnie wypita, kroki : 10999 na chwilę obecną i ładuję opaskę. Także dużo dziś nie dobiję. Samo życie. 

      A od jutra hmmm chciałabym wprowadzić kilka planów, postanowień.  Ale o tym jutro ;) Jeszcze dziś muszę sobie je ułożyć, spisać ;) A Wy macie jakieś plany, postanowienia na grudzień? Chciałabym przypomnieć, że wyzwanie grudniowe z piciem wody już jest. Zapraszam. 

    Pamiętajcie aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Do przodu, cel jest blisko. Jesteśmy silniejsze niż nam się wydaje. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnej nocki. Pozdrawiam :) :* 

27 listopada 2022 , Komentarze (17)

Witajcie 

       Nawet nie macie pojęcia jak ja się cieszę, że ten tydzień dobiega końca. Już za chwilę Vlogmasy, których doczekać się nie mogę i otwierania kalendarzy adwentowych. Żeby nie było, że nic nie robiłam przez ten czas, bo robiłam. Najpierw zacznę od aktywności

środa:  kroków 18202

czwartek: 13607

piątek: 9645 niemoc totalna spowodowana nerwami :( Młoda postanowiła zamówić sobie bilety na busa i pojechać do Suwałk ;) do chłopaka :) Hmm jak wiecie, ma lęki , fobie itp. Ale udało się. W sobotę rano wyjechała a dziś wróciła. To był krótki wypad, ale jazda 7 godzin.... dała radę. Co prawda na lekach ale dała. Samo to, że pojechała sama... tak daleko. I jak możecie się domyślać, nerwy, stres... bo jak tylko wyjechała od moich rodziców ( bo od nich miała busa) już zaczęło się i był tel " mamo jest mi niedobrze, stresuje się " No cóż... powiedziałam, że zawsze może wysiąść, pal licho kasę. Ale zawzięła się i dojechała. Denerwowałam się, bo pogoda zmienna. Na szczęście wszystko w obie strony dobrze się skończyło. 

        Niemniej jednak co się nadenerwowałam, to moje. Do teraz nerwy i kołatanie serca.. bo po niedzieli sporo sprawdzianów, a Ona nie umie na nie. Trudno, co ma być, to będzie. Najważniejsze, że już jest cała i zdrowa w domu. Oj tutaj jeszcze były mąż namieszał... ale to historia na inny dzień ;) 

      Jak możecie się domyślać, ściśnięty żołądek nie pomagał w jedzeniu. Dlatego od piątku do dnia dzisiejszego nie liczyłam kalorii, ale to nie oznacza, że jadłam co popadło. Otóż na bank jadłam za mało, dlatego, też, waga stoi :( Nie będę się załamywała, bo nie oto w tym chodzi. Za to wdrożyłam aktywność , a mianowicie rower ;) stacjonarny.  

sobota: kroki 14092 plus rower 20 minut i hula hop 30 minut :) Ten dzień był aktywny

niedziela: rower 20 minut, kroków dobiję  do 10 tyś ;)  to mi dziś wystarczy. 


      Na ostatnim foto, kalendarz adwentowy który robiłam dla córki. Drobne prezenty, plus hasła motywujące na każdy dzień ;) Mam nadzieję, że się ucieszy. 
        Tak przedstawiają się dni od środy ;)  jeśli chodzi o aktywność. Woda ładnie pita. Jutro postaram się wrzucić nowe grudniowe wyzwanie z piciem wody. Nie mogę uwierzyć, że to 12 miesiąc ;) i dwunaste wyzwanie ;) Szok. Do końca miesiąca jeszcze kilka dni, dokładnie 3 zostały ( nie licząc dnia dzisiejszego) dlatego pamiętajcie, aby działać, nie zatrzymywać się ;) Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Nie poddajemy się.  Udanego nowego tygodnia. Dajmy z siebie, tyle na ile pozwala nam organizm. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

22 listopada 2022 , Komentarze (22)

Witajcie 

            Kolejne dni wyzwania za mną. Wczorajszy dzień, jak każdy poniedziałek na wysokich obrotach z późnym powrotem do domu. Czy ja lubię poniedziałki ? Hmmm tak pół na pół, zależy w jakim jestem humorze ;) Wczoraj o dziwo było nawet ok. Aktywność wczorajsza to kroki : 18179. Woda wypita, a posiłkowo dzień wyglądał tak hmmm niezbyt dietetycznie, ale pokazuję co jem, nie ukrywam. Nie zatajam, że jem w 100% dietetyczne produkty. Wczoraj troszkę zbłądziłam ;) 

ŚNIADANIE: u rodziców ( galaretka z kurczaka) chleb 

II ŚNIADANIE: jogurt kokosowy, batonik, i 50 gram cziperków ;) 

KOLACJA: tosty z salami, serem, plus papryczki 

      Kaloryczność 1753. Nie jestem zadowolona z tego menu, ale płakała nie będę. Idę dalej przed siebie :) 

     Dzisiejszy dzionek od rana nawet spokojny, na spokojnie zjadłam nawet śniadanie ;) w przeciwieństwie do dnia wczorajszego ;) Dziś znowu parę spraw do ogarnięcia. Na szybko też ogarniałam paczkę dla koleżanki do szpitala. Z tego co się dowiedziałam to teoretycznie 20 grudnia ma wyjść do domu, więc pomyślałam....że wyślę Jej kalendarz adwentowy, aby umilić troszkę ten czas w szpitalu. Nic szczególnego, maseczki, coś słodkiego.... to co my kobiety lubimy ;) A znam już troszkę koleżankę i wiem co lubi i z czego się ucieszy.... Ona wie, tylko że mam jakąś malutką przesyłkę dla niej...ale nie spodziewa się, że to będzie w kalendarz adwentowy ;) Mam nadzieję, że sprawię jej radość. Lubię uszczęśliwiać ludzi. 

    Aktywność dzisiejsza to również kroki, na chwilę obecną to 14731, coś tam jeszcze dobiję do końca dnia. Woda wypita a posiłki dzisiejsze wyglądają tak: 


ŚNIADANIE: bułka fitness, serek delikate

II ŚNIADANIE: serek homogenizowany, drożdżówka i kawka u rodziców

OBIAD: zupa pomidorowa z makaronem 

KOLACJA: kaszka bananowa z jabłkiem, borówkami i posypką plus kawka i ciastko karmelowe bonitka 

     Kaloryczność dzisiejsza: 1944, dziś lepiej. Udało się nawet zjeść obiad o ludzkiej godzinie. 

Samopoczucie dzisiejsze spoko, co prawda z rana średnio było ale to z powodu ślizgawicy, potem było lepiej. Wagowo zastój, ale ja tam czasami mam. Nie płaczę z tego powodu. @ się skończyła, więc może jakiś spadek na koniec miesiąca się trafi ;) Jedno wiem, na pewno, nic na siłę. Pamiętajcie. Działamy, walczymy, każdy w swoim tempie, to nie wyścigi. Rób wszystko z głową. Trzymam kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

20 listopada 2022 , Komentarze (10)

Witajcie 

       Niedziela spokojna, bez bólu. Poszłam późno jak na mnie spać, bo po 23, a wstałam około 7 rano. Także sen się zgadza ;) i obudziłam się bez bólu, wstałam zrobiłam śniadanie. Odśnieżenie przed domem..bo napadało :( aj nie lubię takiej pogody, nie na moje nerwy. Samo odśnieżanie spoko...ale jazda autem nie :( 

       Aktywność dzisiejsza to rower 10 minut i hula hop 10 minut 

    Na dobry początek i powrót do treningów, jest ok. Nie chciałam szaleć, aby nie przywołać bólu. Przy okazji polecam te herbaty ;) 

        Posiłkowo dzień wygląda tak : 

ŚNIADANIE: bułka z dynią, pasta z awokado, pomidor herbata widoczna na zdjęciu ( zrobiłam mieszankę, bo szklanka duża i z jednej torebki średnia jest, to wymieszałam) 

II ŚNIADANIE: gruszka, jabłko, banan

OBIAD: tortilla z serem, kurczakiem i kukurydzą z piekarnika 

KOLACJA: kaszka widoczna na zdjęciu, plus winogrono, borówki i posypka kolorowa do pieczywa ;) plus teraz jeszcze kawka z ciastkiem na kubek a'la tofinek 

      Zaszalałam z kalorycznością dziś, bo wyszło 2092. Czy jestem zła, nie :) Wszystko zjadłam z apetytem i  oto chodzi ;) Wszystko wliczone w bilans. @ dobiega końca i liczę na jakiś spadek po niedzieli ;) Liczę, że będzie łaskawa :) hahaha Woda pita, bez problemu. 

    Pamiętajcie aby się nie poddawać, działamy, walczymy. Jesteśmy silne, damy radę, bo kto jak nie my :) Prawda? Trzymam za Was kciuki. Powodzenia w nowym tygodniu. Dajmy z siebie tyle ile możemy w tej końcówce miesiąca. Spokojnej nocki. Pozdrawiam :) :* 

19 listopada 2022 , Komentarze (14)

Witajcie 

         Wczorajszy dzień minął tak szybko, że ledwo co oczy otworzyłam, to padłam jeszcze szybciej niż wstawałam ;) Rano standard, rozwózka młodzieży, niewielkie zakupy i na drugie śniadanie do rodziców. Trochę pogadaliśmy, bo popołudniu szli na zabawę ( taka dla emerytów, kilka razy w roku) Ja popołudniu do domku, coś ogarnęłam, potem po młodzież, o 18 pojechaliśmy jeszcze całą czwórką do sklepu. Szybko załatwiliśmy co trzeba było i do domku, wybiła prawie 20. Nie miałam siły, ochoty na nic. Głowa ćmiła,  do tego było mi strasznie zimno, więc szybko do łóżka. Jeszcze tylko wypełniłam obowiązki pielęgniarki ;) Heheh i łóżeczko. Ajjjj jak cieplutko, milutko ;) 

         Posiłkowo dzień wyglądał wczorajszy tak: 

ŚNIADANIE: bułka z dynią, ser, pomidor i herbata z cytryną, miodem i imbirem

II ŚNIADANIE: jogurt truskawkowy, żelki, suszone jabłko, przekąska z ciecierzycy

OBIAD/ KOLACJA: tortilla, ser, szynka, kukurydza z piekarnika ( niebo w gębie, pierwszy raz dodałam kukurydzy i wyszło obłędne danie) herbata taka sama jak na śniadanie ( imbir teraz będzie u mnie częstym gościem-dobry na przeziębienie-----lubicie?

      Kaloryczność: 1870

       Aktywność kroki 15731 i zaliczę to do treningu ;) O wodzie pamiętam ;) A Ty ? Pijesz wodę? 

      Dzisiejszy czyli 104 dzień :) Od samego rana z potwornym bólem głowy. Raz za długi sen, tak, za długi, bo wstałam około 7.30 :(  Dla mnie to za długo, jak widać, nawet w weekend. Jutro już wstanę prędzej. Około 10 wzięłam tabletkę na zatoki, czekałam aż ból mnie. Hmm w międzyczasie kilka rzeczy zrobiłam, ale nie wymagających wielkiego wysiłku, bo co się schyliłam... ból się nasilał. Aktywność dzisiejsza hmmm niestety lipa, kroków nawet 10 tyś nie zrobiłam :) Czy jestem zła? Nie :) Widać, tak miało być. Ból pokrzyżował jedynie plany treningowe ;) Bo w planach był rower i orbitrek, a tu lipa, ale to nic, może jutro będzie lepiej to nadrobię. 

        Posiłkowo dzień dzisiejszy wygląda tak: 

ŚNIADANIE: bułka z dynią, sałata lodowa, pomidor, papryczki , herbata z miodem, imbirem, cytryną 

II ŚNIADANIE: banan, jabłko

OBIAD: sałatka ( sałata lodowa, pomidor, ogórek konserwowy,  filet z kurczaka gotowany, grzanki gotowe które zawierały pestki dyni, suszone pomidory, herbata z miodem, cytryną i imbirem

KOLACJA: kasza manna czekoladowa, banan, kawa i ciastko karmelowe na kubek ;) tzn, tofinek 

Kaloryczność dzisiejsza to 1984, jest ok. Chociaż mogłoby być lepiej ;) Woda wypita. Samopoczucie może gorsze, bo ból głowy nie ustępuje nawet po tabletce. Dlatego około 17 wzięłam kolejną i co? Mamy 20.30 i głowa dalej ćmi :(    Dopiję kawę i szybko łóżko. Oby nocka była spokojna i poranek, a reszta sama się ułoży ;) 

       Mimo bólu nie poddaje się ;) Działam dalej...a waga? Waga stoi, ale @ się kończy, więc nie ma co się dziwić... nowy tydzień powinien być spadkowy. Nic na siłę, nic nie muszę, ewentualnie mogę ;) Pamiętaj o tym :) Trzymam za Was kciuki. Jutro jeszcze jeden dzień weekendowy, przeżyjcie go z głową ;)  A jak to jest z głową, wiesz doskonale, a to, że czasami zaliczysz wpadkę.... nic nie szkodzi. Pamiętaj że po gorszym dniu, następuję dobry dzień ;) I tego się trzymajmy. Powodzenia i spokojnej nocki oraz wspaniałej niedzieli :) Pozdrawiam :) :* 

17 listopada 2022 , Komentarze (10)

 Witajcie 

            Im dalej w las, tym ciężej.... tak dziś 102 dzień i na chwilę obecną, mimo, że lekko nie jest....chcę trwać. Spinam pośladki i działam dalej, w swoim tempie... Oczywiście dziękuję Wam za wsparcie, za każde dobre słowo. To wiele znaczy :* Jesteście Kochane :) :* 

           Dzisiejszy dzień powinien być stracony. Dlaczego? Ano dlatego, że od rana boli mnie głowa. Tak rano wzięłam tabletkę, nie pomogła. Gdy wróciliśmy do domu, dalej bolała...zanim się obejrzałam wybiła 17 i wzięłam kolejną tabletkę. Teraz lekko mnie głowa ćmi, ale całkowicie ból nie minął. Oby nocka była spokojna. Do tego @ trwa.... a waga hmmm lekko w górę, ale nie przejmuję się tym ;) bo okres rządzi się swoimi prawami hihihhi. Robię swoje, zaraz waga będzie spadała, nie ma innej opcji ;) Grunt to się nie poddawać, pamiętajcie. 

         Aktywność w dniu dzisiejszym kroki, póki co 12 tyś z haczykiem i coś tam może dobiję. Jednak orbitrek czy jakiś inny trening odpada, boję się, że ból głowy wróci. Trzeba wszystko robić z głową hahah, nic na siłę. Ja wiem, że biorę udział w wyzwaniu z aktywnością... ale wrzucę kroki jako aktywność od poniedziałku do wczoraj, bo sporo było tj w poniedziałek 17255, wtorek 16650 a wczoraj 16918 myślę, że mogę to zaliczyć do aktywności ;) 

        Posiłkowo dzień wygląda tak: 

ŚNIADANIE: bułka  fitness, salami chili 

II ŚNIADANIE: wafle chili, ser-cebula ( sztuk2 z każdego smaku) plus przekąska z ciecierzycy, baton musli oraz jogurt truskawkowy

OBIAD: kluski ziemniaczane i bigos oraz matcha

KOLACJA: kaszka manna z sosem malinowym, maliny i gruszka oraz kawka 

        Kalorii dziś wyszło 1957, jest dobrze. Kolejny dzień z dobrą kalorycznością ;) Bez podjadania kolejny dzień, także cieszę się. Drugie śniadanie było na drogę ;) tzn jadłam u rodziców.... ale przygotowałam sobie wcześniej. Bo wiecie, jak to bywa u rodziców, zjedz bo marnie wyglądasz hihihih. Tak mi zawsze rodzice mówią ;) Ale tata się już nauczył i jak mi coś proponuje, to wyciąga wagę i mówi " proszę zważ sobie " Dobry tatuś :) 

         Nie poddam się, będę trwała jak długo dam radę. Póki co jak wiecie co 30 dni przedłużam. Czyli jeszcze jakieś 18 dni do zakończenia kolejnych 30 dni. Dam radę, prawda? Pamiętajcie, nawet jak upadniecie, powstańcie i do przodu. Głowa  do góry. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

16 listopada 2022 , Komentarze (24)

Witajcie 

         Znowu kilka dni mnie nie było. Czas znowu biegnie za szybko, za wiele się dzieje... Czasami lubię, gdy nie wiem w co mam ręce włożyć...ale bywają takie dni, że to tempo mnie wykańcza... i tak właśnie jest od poniedziałku... To 3 dzień, męczący i niezbyt fajny, ale trwam dalej w swoim wyzwaniu. Dziś już 101 dzień, idę dalej :) Robię dalej swoje i nie poddam się. 

         Aktywność to kroki. Późne powroty do domu, nie pomagają....ale cieszę się, że chociaż z krokami ładnie stoję ;) dziś już na liczniku 15594 i opaska się ładuje. Pewnie coś tam do końca dnia się dobije, ale pewnie niezbyt dużo. Woda wypita, te 1,5 litra bez problemu... tj kolejny dobry litr, to kawa, herbata. Posiłkowo dzień wygląda tak: 

ŚNIADANIE: bułka z dynią, łosoś

II ŚNIADANIE: u rodziców hummus z preclami plus 3 wafle tofii widoczne na zdjęciu ( szału nie robią, ale są zjadliwe) 

OBIAD: omlet z serem, szynką na tortilli z moim białkiem w płynie ;) Potem wpadła jeszcze kawka i ciasteczka widoczne na zdjęciu ;) pomarańcza zdecydowanie lepsza od kokosa... chociaż kokos ja uwielbiam ;) 

      Łącznie wyszło ponad 1900 kalorii, także jest już dobrze. Wracam na dobrą drogę kaloryczności ;) Dodam, że wczoraj i w poniedziałek także kalorie były liczone. Czyli jak widać trwam. Wiadomo bywają czasami gorsze chwile, kiedy nie w głowie liczenie mi kalorii, ale nie poddaje się. 

      Pamiętajcie, aby działać... cel jest blisko, nie poddajemy się. Nawet jak upadniemy, podnosimy się i robimy dalej swoje. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

13 listopada 2022 , Komentarze (11)

Witajcie 

           Weekend dobiega końca, minął raz dwa. Może to też za sprawą tego, że szybko się ściemnia?! Całkiem możliwe, dzień krótszy. Niedziela leniwa,ale nie tak do końca, bo udało w końcu się dokończyć książkę " Wybór" Piotra Kościelnego.... Oj długo mi zeszło z czytaniem tej książki, bo zaczęłam 19 sierpnia, ale jakoś nie złożyło się aby szybciej ją przeczytać... bo ogólnie książką nie jest zła. Ale recenzja na dniach się pojawi na yt ;) Dlatego chwilowo nie podaję nigdzie indziej. 

          Dzisiejsza aktywność orbitrek ;) szał ciał, bo aż 15 minut hahah. Ale jest progres, bo ostatnio było 10 minut. Z każdym dniem zwiększanie czasu, na spokojnie. 

Posiłkowo niedziela wygląda tak: 

ŚNIADANIE: bułka wieloziarnista, pomidor, kiełki rzodkiewki, jajko na twardo z majonezem 

II ŚNIADANIE: banan, jabłko, mini serniczki, matcha

OBIAD: skrzydełka a'la kfc z piekarnika plus sos ketchup-majonez

       Kolacji brak, ale kaloryczność 1700, nie ma tragedii. Spadek tygodniowy to 0,3 kg, też nie jest źle. Jest spadek i to daje dalszego kopa do działania. Trwam dalej przy swoim , działam, nie poddaje się. 

     Pamiętajcie aby się nie poddawać, walczyć o swoje. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru  udanego nowego tygodnia. Pozdrawiam :) :* 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.