Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1125106
Komentarzy: 37534
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 5 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 66.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 kwietnia 2023 , Komentarze (11)

Witajcie 

    Szybkie podsumowanie wczorajszego dnia. Ogólnie do samego rana dzień spokojny, nawet przyjemny. Dziewczyny poza domem do 18 ;) To luzik w domu heheh. Ale tak na poważnie, trochę ogarnęłam póki nikogo nie było, nikt się nie plątał i mogłam na spokojne umyć podłogi. Czas zleciał zdecydowanie za szybko i trzeba było odebrać dziewczyny. Po drodze jakieś zakupy i do domku. M zaczął robić sobie kolację i nagle młoda pyta czy pojedziemy po jajka ( bo teraz jest szał na te z Harrym ) mówi, nie ma problemu, zjem i jedziemy... No i jak powiedział, tak zrobił. Zjadł  i w drogę. Ciemno, mokro, strasznie ale jajka kupione. Dziewczyny zadowolone. Ja mniej, bo jak wyjechaliśmy z domu około 20, tak wróciliśmy o 21.30 Szybko mycie i spać. Dlatego też brak wczorajszego wpisu. Tylko z pozycji łóżka, coś tam zajrzałam do telefonu i spać. 

    Niestety mam kiepskie czasy snu. Głęboki sen to 20 minut, czasami 30 minut... a jak jest 50 minut to sukces wielki. Nic dziwnego, że chodzę senna od długiego czasu. Jeszcze teraz była ta zmiana czasu, a ja zwykle potrzebuję dobrego tygodnia na przyzwyczajenie się. Także może nowy tydzień będzie już lepszy ( chociaż hmmm wiem, co mnie czeka więc niekoniecznie hihi) 

     Posiłkowo wczorajszy dzień wyglądał tak


ŚNADANIE: bułka kajzerka wieloziarnista z pasztetem domowej roboty ( od mamy ) plus ogórek 

II ŚNIADANIE: jogurt proteinowy pychaaaa polecam 

OBIAD: ziemniaki, ogórek kiszony i paluszki rybne 

KOLACJA: pomarańcza, kiwi, ogórek, parówka z kurczaka  grzanki pomidorowe

     Kaloryczność ok chociaż do limitu jeszcze trochę zostało. Mimo wszystko byłam najedzona a to najważniejsze. 

     Dzisiejszy dzień też wcześnie rozpoczęty, ale spokojnie przebiega. Troszkę porządków, czas na maseczkę w trakcie robienia obiadu ;) Potem chwila na rozprostowanie nóg ;) Czułam, że muszę i drzemka na pół godziny. Padłam , nie wiem kiedy. Pomogło na chwilę. Dziś treningu też nie było, ale kroki powyżej 10 tyś ;) jest. Dodatkowo 19 dzień bez słodyczy ( wczoraj też dzień bez słodyczy) Cieszy mnie to. Waga powoli spada po okresie i dziś tak samo jak wczoraj pokazała 64,6 kg a jeszcze niedawno pokazywała 65,1 kg ( jakiś tydzień temu) Także idzie w dobrym kierunku, to również cieszy.... bardzo. Bo 64, 7 kg ostatni raz widziałam w sierpniu 2021 roku, więc szmat czasu temu. Działam, idę dalej po swoje, nie poddaje się. Posiłkowo dziś dzień wygląda tak : 

ŚNIADANIE: bułka wieloziarnista z pasztetem i ogórkiem ;)  nie może się zmarnować plus pieczarki nadziewane serkiem oraz mała kawa 

OBIAD; pizza na tortilli z serem, szynką 

PRZEKĄSKA do filmu: pomarańcza, truskawki, kwi oraz popcorn 

KOLACJA: jajko na twardo, ogórek, parówka z kurczaka  grzanki czosnkowe oraz kubeł kawy


    Dziś lekko przekroczone kalorie, ale to nic. Liczy się tygodniowy raport ;) Nie ma co się załamywać, trzeba działać. Może wolno ale idę do celu. Pamiętaj o tym, rób swoje, po swojemu. Robisz to dla siebie, działasz dla siebie. Nie pod publikę, pamiętaj, że to co działa na mnie, może nie zadziałać na Ciebie i odwrotnie. Dlatego metodą prób i błędów, działamy po swojemu. Trzymam za Ciebie kciuki. Nie poddawaj się, walcz o lepszą siebie, bo warto. Powodzenia. Spokojnej nocki i udanej niedzieli. Pozdrawiam :* :) 


30 marca 2023 , Komentarze (7)

Witajcie

       Nie wiem jak Wy, ale ja zasypiam na stojąco dziś. Kompletnie nie wiem co się dzieje, zakręcony dzień, dosłownie od samego rana. Najpierw pobudka o 5. W sumie jak się okazało, mogłam wstać później... ale panny mają długie ogonki do zbierania się ;) No i dziś dodatkowo M w domu. Ale udało się ogarnąć i śmignąć do miasta. Kilka spraw do załatwienia. I do domu odwiozłam M, a ja z powrotem do miasta po młodą do szkoły i znowu do domu. Szybko obiad  szykowanie się na zebranie rady rodziców... hmmmm w sumie dobrze, że nie jechałam szybciej do miasta, bo zebranie się nie odbyło, zostało przełożone. Z jednej strony się cieszę, bo kompletnie nie miałam siły jechać i siedzieć tam godzinę. Ale z drugiej strony jest to odłożone na wtorek.. a to przed świętami i sami rozumiecie. No ale cóż. Jak mus to mus. 

       Dzisiejsze jedzenie tyle o ile jest policzone, zdjęcia zrobione, ale nie jest to szczyt marzeń kulinarnych. Dlatego dziś bez fotek, tylko relacja 

śniadanie: chleb pszenny, pasztet od mamy, ketchup ( bo zabrakło ogórka kiszonego, a on najlepszy ) 

II śniadanie:  jaglanka z jabłkiem i cynamonem z tymbarka - swoją droga pyszne i zjadłam dwa opakowania po 100 gram i na chwilę byłam syta

obiad:  5 pierogów z jagodami i nieszczęsna zupka chińska, która za nic mi nie smakowała bleee ( chyba zmieniły mi się kupki smakowe) 

kolacja: pomarańcza, kiwi, truskaw, paluchy serowe i wielki kubek kawy - bez niej zasnęłabym w tym momencie

       Pociesza mnie fakt, że policzyłam mimo wszystko kalorie. Woda wypita i do tego 17 dzień bez słodyczy zaliczony. Także dzień ogólnie na plus. A powiem Wam, że kompletnie nie miałam weny na jedzenie dziś, ani na picie wody... ale gdzieś tam w głowie była wena na słodkości :) Chyba dlatego, że wszystko w biegu dziś robiłam. Cieszę się, że nie poległam. Ale to też zasługa owoców. Zamiast batona czy czekolady owoce, fajny patent. Chciałoby się zrezygnować ze słodyczy całkowicie, ale we wszystkim jest cukier. Taka prawda. Dlatego od czasu do czasu chyba będę robiła takie detoksy słodyczowe ;) Wyjdzie tylko na zdrowie. 

       Liczę, że jutro będzie lepszy dzień, bardziej zaplanowany. Ja to jednak lubię mieć zaplanowane wszystko. Chociaż teraz już mniej planuję, niż kiedyś. Powoli staram się żyć dniem dzisiejszym. Ale wiem też, że zaplanowane posiłki się u mnie najbardziej sprawdzają. Nie zawsze mi się chce, wieczorem układać jadłospis, więc bywa tak, że układam rano w telefonie. To trzyma mnie w ryzach i nie pozwala szaleć z jedzeniem ;) 

     Ale pamiętajcie nic na siłę. Wszystko z głową. Róbcie to w swoim tempie, nie pod publikę, ale dla siebie. Trzymam za Was kciuki. Spokojnego wieczoru i udanego piątku ;) Powodzenia. Pozdrawiam :) :* 

29 marca 2023 , Komentarze (6)

Witajcie 

      Kolejny dzień za mną i to na +. Co prawda rano nie było wesoło. Najpierw drzwi od samochodu, które nie chciały się zamknąć, bo guma przymarzła. I jechałam z otwartymi drzwiami ;) Potem wpakowałam się w mega korki, bo okazało się, że tą trasą, która jechałam... jest jakiś bieg na 10 km :) Brawo ja :) że nie wiedziałam. No ale jakoś udało się to wszystko ogarnąć i drzwi się w końcu domknęły i korek jakoś ominęłam ;) 

      Po 13 w domku, szybko do Dino po jakieś mięsko na obiad. Szybko obiad, potem chwila dla mnie. Okres powoli znika, to dobrze. Chociaż tym razem muszę powiedzieć, że mniejsze dolegliwości miałam. Treningu brak, kroków ponad 11 tyś na chwilę obecną. Woda ładnie pita, kolejny czyli 16 dzień bez słodyczy. A jedzenie dzisiejsze wygląda następująco:

ŚNIADANIE: chleb kujawski, mozzarella, ogórek, rzodkiewka, 

II ŚNIADANIE: w drodze czyli owsianka 

OBIAD: gnocchi z pomidorem i mozzarellą oraz filet z piersi kurczaka 

PRZEKĄSKA do filmu: popcorn, banan, kiwi i kawka 

KOLACJA: bagietka czosnkowa, paluchy serowe, winogrono, rzodkiewka, pieczarki nadziewane  kawka 

    Kaloryczność 


        Jest  całkiem ładnie, zmieszczone w limicie. Waga lekko w górę tzn waga jest paskowa. Ale chwilę temu było 64,9 kg a teraz przez okres jest 65,1 także nie ma tragedii ;) jestem zadowolona. Bo te 66 i więcej prześladowało mnie dług czas. Także czekam aż okres minie i waga poleci w dół :)
        Nie poddaje się, walczę dalej. Czasami mam chwilę zwątpienia, po co to.... ale wiecie, co? Przecież robię to dla siebie :) Podziękuję sobie za jakiś czas. Póki co wrzucam złotóweczki do skarbonki :) I  robi się coraz cięższa :) Hmmm Także czasami sobie pomarudzę, ale idę dalej, przed siebie. Ty też rób swoje, w swoim tempie. Robisz to dla siebie. Obserwuj co Ci służy, a co nie. Czasami metodą prób i błędów. Ale rób to na swoich zasadach. Nie patrz na innych. Bo prawda jest taka, że na jednego coś działa, a na drugiego nie. Trzymam za was kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam  :* :) 
       

28 marca 2023 , Komentarze (13)

Witajcie 

     Nawet nie zauważyłam, że znowu nie było mnie kilka dni. Czas biegnie za szybko, zdecydowanie za szybko. Zacznijmy od niedzieli: kalorie policzone, ale szczerze nie pamiętam drugiej połowy dnia i lepiej abym nie pamiętała. Wczorajszy dzień to istne szaleństwo, najpierw zawiozłam jedną na przystanek, wróciłam do domu, zabrałam się za dzwonienie do przychodni... na kontrolę z młodą. Udało się dodzwonić za 13 razem... bo ostatnio za 102 ;) haha także jest postęp. Młoda już lepiej, gardło lepiej, ale kaszel jeszcze się utrzymuje i jakiś czas będzie utrzymywał. Ma jeszcze brać syropy na kaszel. No i po lekarzu poszła na rekolekcje. Po rekolekcjach przyszła do moich rodziców.... to co tam się działo, szok. Zresztą artykuły są wszędzie, słynne rekolekcje. Toruń jest słynny. Masakra. Po rekolekcjach do domu. Szybko obiad i powrót do Torunia, na zebranie :) Także wczorajszy dzień był szalony.

     Dzisiejszy też na wysokich obrotach od samego rana. Mało tego dziś u mnie z rana śnieżyca, w Toruniu z rana też... potem jakby nigdy śniegu nie było. Dziwna pogoda. Na rekolekcjach dziś spokojnie hmmm nic dziwnego tv, gazety się zainteresowały to dziś spokojnie. Po rekolekcjach do domu, obiad i miałam chwilę się zdrzemnąć.... ale za nic nie mogłam. Tzn byłam senna, ale stwierdziłam, że jak się położę, to będę zaspana do końca dnia. Jakoś dałam radę, teraz jeszcze popijam kawkę ;) Kalorie policzone a jedzonko wygląda tak 


     ŚNIADANIE: bułka serowa, pierś z kurczaka gotowana, pomidor i odrobina majonezu 

OBIAD: sałatka ( mozzarella, miks sałat, pomidor, ogórek, grzanki czosnkowe, pieczarka marynowana, majonez) 

PRZEKĄSKA: popcorn  z ketchupem oczywiście plus kawka ;) 

KOLACJA: krakersy z serkiem śmietankowym, ogórkiem, rzodkiewką, kabanosy z szynki, truskawki i pomarańcza ( tzn czyszczenie lodówki) plus duży kubek kawy 

    Łącznie zjedzone 1574 kalorie na 1635  czyli jest ok ;) Waga lekko w górę, ale w granicach 65.Także jest dobrze, po okresie spadnie. Aaa dziś 15 dzień bez słodyczy hihihi trwam póki co jeszcze w swoim wyzwaniu. Działam dalej, walczę, idę przed siebie. Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

25 marca 2023 , Komentarze (9)

Witajcie 

     Sobota zleciała, nawet nie wiem kiedy. Dzień dłuższy, nawet słoneczny ale do południa, potem zachmurzone niebo. Popołudniu raczej szaro, buro i sennie. Samopoczucie nawet ok, chociaż @ dawała się we znaki.

     Treningu brak, kroki na chwilę obecną 10563, dużo więcej nie dobiję, może jakieś 500 się uda. Ale stawiam dziś na regenerację, bo tydzień zapowiada się aktywnie. Woda wypita, a jedzenie? Nawet spoko, zmieściłam się w limicie, więc kolejna złotówka do puszki i złotówka za kolejny brak słodkiego czyli 12 dzień. 

 ŚNIADANIE: chleb fitness w formie grzanki, jajka na twardo, awokado

OBIAD: faszerowana mięsem mielonym, pieczarkami i serem cukinia

PRZEKĄSKA DO FILMU: deser z płynnego białka i galaretki plus truskawki i pomarańcza ( tu niechcący wstawiłam dwa razy ten deser, ale był jeden) oraz popcorn i kawka

KOLACJA: serek brzoskwiniowy i kawka

     Kolacja skromna, bo nie miałam ochoty nic jeść. Ale kawka jak znalazł, bo chciałabym nadrobić parę spraw na komputerze, a piątek i sobota u mnie to jedyna możliwość na dłuższe posiedzenie. Dlatego kawka jak zbawienie ;) Zaraz ułożę jeszcze jadłospis na jutro. 

     Muszę Wam się przyznać. Ja lubiłam awokado, ale głównie robiłam pastę. Jednak wczoraj i dziś zjadłam takie zwykle pokrojone i tylko solą opruszone i było obłędne ;) Będę częściej takie jadła ( pewnie dopóki mi się nie znudzi) 

       Cukinię faszerowaną jadłam pierwszy raz w życiu, ale nie ostatnią. Była obłędna ;) 

       Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Walczymy, działamy, za jakiś czas sobie podziękujesz, że się nie poddałaś. Nawet gdy są upadki, podnieś się, idź dalej przed siebie. Mi też zdarzają się wzloty i upadki. To samo życie. Po burzy, wychodzi słońce. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego weczoru i cudownej niedzieli. Pozdrawiam 

24 marca 2023 , Komentarze (18)

Witajcie 

        Kolejny dzień za mną o dziwo na plus pomimo tego, że rano pojawiła się niespodzianka czyli okres.... Za szybko, bo tydzień przed czasem. Ale z jednej strony to dobrze, bo po niedzieli mam dwa zebrania jedno z rodzicami a drugie rada rodziców, więc będzie już lżej. Najgorsze dni przeczekam w weekend w domu. 

       Dziś 11 dzień bez słodyczy, aż sama się sobie dziwię, że dałam radę.. od kilku dni czułam, że zbliża się szybciej @. Brzuch mnie strasznie bolał i sama nie wiedziałam co bym zjadła. Ale udało się jakoś to wszystko okiełznać ;) oby teraz dobrze zaliczyć weekend. Woda ładnie pita, treningu brak a kroków powyżej 11 tyś na chwilę obecną. 

      Posiłkowo wygląda dzień tak 

ŚNIADANIE: chleb fitness, jajka sadzone, awokado, ogórek  i rzodkiewka 

II ŚNIADANIE: deser proteinowy ( ten sam co wczoraj) ale szczerze to polecam zjeść go tego samego dnia ;) 

OBIAD: tortilla z serem, filetem gotowanym oraz sałatka ( miks sałat, pomidor, ogórek, papryka, grzanki czosnkowe i majonez) 

KOLACJA: truskawki, pomarańcza i paluchy serowe oraz kubeł kawy ;) Musiałam bo zasypiam.         

    Kaloryczność przekroczona o 45 kalorii, czyli tyle co nic. Także jest ok. Sam obiad to prawie tysiąc kalorii ;) także zaszalałam heheheh Zaraz zabieram się za ułożenie jadłospisu na jutro :) W planach faszerowana cukinia, a co z tego wyjdzie zobaczymy. 

     Pamiętajcie aby się nie poddawać. Działamy, walczymy. Głowa do góry nawet jak się potkniesz, idź dalej. Weekend przed nami, trzymam za Was kciuki. Pamiętajcie, że wszystko jest dla ludzi. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

23 marca 2023 , Komentarze (17)

Witajcie 

      Znowu nie było mnie kilka dni. Nawet nie wiedziałam, że dziś już czwartek. Przez ten czas liczyłam kalorie, woda pita bez problemu, a co najważniejsze przez te dni obyłam się bez słodyczy. 

     Młoda już trochę lepiej się czuje, co bardzo mnie cieszy. Bo wiadomo, że ja też inaczej funkcjonuję. Najważniejsze, że temperatura spadła, bo od piątku praktycznie do wtorku cały czas 39,9 albo 38. Teraz na szczęście spadła i jest ok. Widać potrzebny był antybiotyk. 

   Dzisiejsze jedzonko wygląda tak i kaloryczność, niestety zdecydowanie za mała, ale nie dałam rady wcisnąć więcej. 


      ŚNIADANIE: bułka grahamka, pasztet pomidorowy, ogórek, rzodkiewka

II ŚNIADANIE: pomarańcza, kiwi, winogrono herbata owocowa gorzka plus deser proteinowy z tych dwóch składników które widzicie czyli śnieżka i jogurt proteinowy 

OBIAD: ziemniaki, nuggetsy i surówka 

KOLACJA: krakersy, truskawki, ogórki, parówki kids  berlinki i kawaaa ale mała bo wczoraj coś czułam żołądek 

          Zdecydowanie za mało kalorii  odczuwam to, ale cóż. Poratuję się tabletką, bo dziś w sumie był też stresujący dzień. Więc mało jedzenia + stres = ból głowy.  Aaaa tak przy okazji dziś 10 dzień bez słodyczy. Brawo ja hhihi

       Jutro będzie lepiej, właśnie zabieram się za ułożenie jadłospisu. Ostatnio jajka za mną chodzą ;) heheh Podpatrzę, co mace ciekawego i może się zainspiruję. 

      Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Głowa do góry. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnego piątku dla Was i udanego weekendu już teraz życzę. Pozdrawiam :) :* 

20 marca 2023 , Komentarze (16)

Witajcie 

       Kolejny dzień za mną, kolejny ciężki dzień, jak i nocka. Rano lekarz, za 102 razem dodzwoniłam się do lekarza :) huraaaa :) Tak. Młoda nie miała siły nawet wejść do samochodu. Szok jak ją wzięło.  Miałyśmy wizytę na 10.30 a weszłyśmy o 11 :( niestety takie opóźnienie było. Ale najważniejsze, że zostałyśmy przyjęte. Ogólnie dużo dzieci chorych. Diagnoza- grypa, zawalone gardło :( Na szczęście osłuchwo ok.  Po wizycie szybko do domu, po drodze szybko apteka i 100 pykła, za nic. Jak tylko dojechałyśmy młoda do łóżka. Temperatura cały czas w górę :( Nie mam siły. Dosłownie. Dziś albo 38 albo 39,8 i tak góra, dół. Poniżej 38 nic, a nie, przepraszam raz miała. Przeraża mnie temperatura :( rosnąca, najbardziej boję się zbliżającej się nocy. 

      O treningu nawet nie myślę, nawet kroków jeszcze 10 tyś nie ma. Nie płaczę z tego powodu. raz jest więcej, raz mniej. Uda się dobić do końca dnia, to ok, a jak nie , to luz. Teraz młoda zasnęła w salonie, hmm zasnęła to chyba nawet za dużo powiedziane, podsypia raczej. A ja padam na twarz. Jednak mimo wszystko udało się policzyć kalorie, cyknąć fotki

      Nie dobiłam do 1600 ale też nie ubolewam. Wiecie, nie chce się jeść , gdy widzisz, że dziecko nic nie jadło cały dzień. Dosłownie nic nie jadła, tylko pije cały czas. A nie zamierzam dziecka zmuszać, no ja nie mam sumienia objadać się przy niej. 

     ŚNIADANIE: jajko na twardo, papryczki nadziewane i rzodkiewki

OBIAD: warzywa na patelnię z serem, sosem słodkim chilli oraz grzanki z chlebem fitness i fletem gotowanym plus ser 

KOLACJA: pomarańcza, truskawki i kilka chrupek serowych i duży kubek kawy 

     Kawa była mi potrzebna, zresztą dziś spijam wszystko. Nie wiem czy na mróz, czy może mnie coś bierze :( A  na samym końcu moi ochroniarze :) Anubis i Horus :) 

       Dziś 7 dzień bez słodkiego. Brawo ja ;) hehehe. Dalej mnie nie ciągnie. Chociaż , powiem Wam, że miałam dziś małą chwilę zawahania się. Gdy robiłam obiad, pomyślałam przez chwilę zjem słodkie , zanim zrobię obiad. No ale młoda mnie wołała, na górę, a to zmierzenie temperatury, a to leki i tak udało się ominąć słodkie. Czy gdybym zjadła, byłabym zła? Nie. Bo wszystko jest dla ludzi. Pamiętajcie. Za to woda wypita bez problemu. 

     Zaraz obmyślę plan menu na jutro, ale powiem szczerze, nie mam pomysłu  dlatego zerknę do Waszych pamiętników w poszukiwaniu weny ;) 

     Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Walczymy, nawet jak upadniesz, powstań, idź przed siebie, rób swoje. Nawet jak się potkniesz, powstań, idź dalej. Za jakiś czas sobie podziękujesz. Po burzy zawsze wychodzi słońce. Głowa do góry. Miłego tygodnia dla Was i dużo zdrówka, dbajcie o siebie.  Pozdrawiam  :* :) 

19 marca 2023 , Komentarze (26)

Witajcie 

     Kolejny dzień za mną. Dzień jak dzień, ale nocka ciężka, a nawet bardzo ciężka. Młoda w nocy dostała temperatury 38,9 i tak od drugiej w nocy do prawie 5 rano. Masakra. Już nawet nie  schodziłam na dół do salonu, tylko leżałam z młodą na łóżku.  Robiłam okłady i jakoś usnęła. Przestraszyła się, mówiła, że pali ją od środka :( Jak mi jej żal było. Mimo, że nie raz mnie wkurzyła, zdenerwowała... ale to moje dziecko. Dostała też tabletkę po 3 i temperatura zaczęła  spadać, powoli... bardzo powoli. 

    Rano ok, bez temperatury, ale teraz znowu rośnie. Kurczę ... no nic, jutro czeka nas lekarz. Niech osłucha, może coś poważniejszego jest. Nie wiem, nie jestem lekarzem. Może to tylko chwilowe i może się okazać, że jutro będzie już dobrze. Tego też nie wiem. Zobaczymy jutro. Oby tylko nocka minęła spokojnie, bo jak zwykle zostaję sama, M w trasie. 

      Treningu dziś nie było, ale na liczniku już 15399 kroków. Całkiem ładnie ;) Woda wypita. Jeśli chodzi o posiłki, wyglądają tak 

ŚNIADANIE: chleb fitness, pasta z makreli i rzodkiewki i kakao

OBIAD: zupa ogórkowa

KOLACJA: grzanki chleb fitness z piersią z kurczaka, serem, pomarańcza, kiwi, truskawki i kawa( kubeł)

        Kaloryczność przedstawia się następująco 

        Najedzona po kokardę ;) A te grzanki z chleba fitness i kurczaka gotowanego, to był sztos ;) Niebo w gębie i nie wiem czy jutro nie powtórzę. Zajadałam się aż uszy się trzęsły. 

      No ale odnośnie tytułu, tak, waga mnie dziś rano zaskoczyła. Pokazała 64,9 kg czyli w tygodniu zanotowałam spadek 0,7 kg. Całkiem ładnie.... takiej wagi to ja wieki nie widziałam, dobre 3 lata. Jeśli się utrzyma, będzie dobrze. Do tego dziś mija 6 dzień bez słodkiego. Aż w szoku jestem. Dalej mnie do nich nie ciągnie, ale nie wiem, jak będzie gdy nadejdzie okres. Wtedy może być ciężko, ale zobaczymy. 

         Na chwilę obecną cieszę się, tym co jest, wagą, jaką mam. To też 6 dzień bez podjadania. Może to wpływa na spadek, wagi, może to, że nie jem słodyczy... a może to, że mieszczę się w limicie kalorycznym. Nie wiem, pewnie wszystko ma swój udział. Chwilo trwaj ;) 

       Pamiętajcie, aby się nie poddawać.  Walczymy, działamy. Trzymam za Was kciuki. Życzę miłego wieczoru oraz spokojnego nowego tygodnia. Pozdrawiam :) :* 

18 marca 2023 , Komentarze (14)

Witajcie 

      Kolejny dzień zaliczony i można powiedzieć, że na +  Pobudka wcześnie bo przed 7 M się obudził i ja już nie mogłam spać. Ale to nic, o dziwo byłam wyspana. Jak co rano przyrządziłam sobie suplement, który testuję od 23  dni, 30 minut później zjadłam śniadanie, poszłam szybko do Dino i z M wybraliśmy się do miejscowości Świnki :) Oj będąc tam, zmieniam zdanie... i nie będę narzekała na nasze drogi ogólnie i nieodśnieżone  zimą. W drodze powrotnej znowu Dino, ale tym razem  niedaleko tej miejscowości. Byłam strasznie głodna, a w sklepie same słodkości.. nic, co bym mogła na szybko, nic co nie byłoby słodkim. Coś tam się udało, zaraz zobaczycie, na co padło. 

     Ogólnie samopoczucie nawet ok, chociaż młoda znowu przeziębiona, gorączka, stan podgorączkowy, ajjj nie mam siły. Oby do poniedziałku przeszło... Treningu dziś nie było, kroków w dniu dzisiejszym mniej bo na liczniku 14813 i ładuję opaskę i spać ;)woda ładnie pita. Posiłkowo dzień wygląda tak: 

ŚNIADANIE: chleb fitness, sałata masłowa, kurczak w galarecie

II ŚNIADANIE: w drodze właśnie - bułka poznańska i paluchy serowe

OBIAD: domowe Qurito z serem i kurczakiem plus kawa duży kubek

KOLACJA: cukinia z mozzarella z piekarnika plus sos czosnkowy, pomarańcza, truskawki i kiwi 

   Kaloryczność przedstawia się następująco

    Całkiem ładnie, najważniejsze, że jestem najedzona... chociaż zastanawiam się czy czasem nie zwiększyć kaloryczności o te 50 kalorii lub 100. Całymi krokami, a nie, że zwiększę od razu o 500 i waga pójdzie w górę. Wolę stopniowo. Póki co przemyślę, to jeszcze. Aaa dzień bez słodyczy zaliczony czyli 5 ;)   Udało się, ale tak jak wcześniej pisałam, nie ciągnie mnie póki co do nich. 

    Pamiętajcie, aby się nie poddawać, walczymy, działamy. Nawet jak upadniesz, powstań idź przed siebie. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnej nocki i udanej niedzieli. Pozdrawiam 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.