Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1125974
Komentarzy: 37534
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 6 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 66.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 marca 2023 , Komentarze (14)

Witajcie 

      Kolejny dzień zaliczony i można powiedzieć, że na +  Pobudka wcześnie bo przed 7 M się obudził i ja już nie mogłam spać. Ale to nic, o dziwo byłam wyspana. Jak co rano przyrządziłam sobie suplement, który testuję od 23  dni, 30 minut później zjadłam śniadanie, poszłam szybko do Dino i z M wybraliśmy się do miejscowości Świnki :) Oj będąc tam, zmieniam zdanie... i nie będę narzekała na nasze drogi ogólnie i nieodśnieżone  zimą. W drodze powrotnej znowu Dino, ale tym razem  niedaleko tej miejscowości. Byłam strasznie głodna, a w sklepie same słodkości.. nic, co bym mogła na szybko, nic co nie byłoby słodkim. Coś tam się udało, zaraz zobaczycie, na co padło. 

     Ogólnie samopoczucie nawet ok, chociaż młoda znowu przeziębiona, gorączka, stan podgorączkowy, ajjj nie mam siły. Oby do poniedziałku przeszło... Treningu dziś nie było, kroków w dniu dzisiejszym mniej bo na liczniku 14813 i ładuję opaskę i spać ;)woda ładnie pita. Posiłkowo dzień wygląda tak: 

ŚNIADANIE: chleb fitness, sałata masłowa, kurczak w galarecie

II ŚNIADANIE: w drodze właśnie - bułka poznańska i paluchy serowe

OBIAD: domowe Qurito z serem i kurczakiem plus kawa duży kubek

KOLACJA: cukinia z mozzarella z piekarnika plus sos czosnkowy, pomarańcza, truskawki i kiwi 

   Kaloryczność przedstawia się następująco

    Całkiem ładnie, najważniejsze, że jestem najedzona... chociaż zastanawiam się czy czasem nie zwiększyć kaloryczności o te 50 kalorii lub 100. Całymi krokami, a nie, że zwiększę od razu o 500 i waga pójdzie w górę. Wolę stopniowo. Póki co przemyślę, to jeszcze. Aaa dzień bez słodyczy zaliczony czyli 5 ;)   Udało się, ale tak jak wcześniej pisałam, nie ciągnie mnie póki co do nich. 

    Pamiętajcie, aby się nie poddawać, walczymy, działamy. Nawet jak upadniesz, powstań idź przed siebie. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnej nocki i udanej niedzieli. Pozdrawiam 

17 marca 2023 , Komentarze (20)

Witajcie 

   Małe podsumowanie wczorajszego dnia i relacja dzisiejszego. Wczoraj dzień minął szybko ale spokojnie. Kalorie policzone, ale nie cykałam zdjęć. Zaliczony 3 dzień bez słodyczy. Aktywność to kroki, 16896, woda wypita. 

    Dzisiejszy dzień od rana burzliwy i to nie za sprawą pogody... ale nie o tym. Dzisiejsza aktywność to także kroki, na chwilę obecną mam już 25944 na liczniku, a do końca dnia trochę zostało. Dziś 4 dzień bez słodyczy. Szczerze to nawet nie myślę o nich, nie ciągnie mnie do nich. Woda wypita. Waga dziś pokazała 65,1 kg.... ostatni raz taką wagę wdziałam we wrześniu 2021 roku. Także działam dalej. 

     Kaloryczność dzisiejsza nie jest powalająca, ale dopiero późnym popołudniem zaczęłam jeść, taki dzień. Jeszcze dobije lekko  lemoniadą gazowaną, bo strasznie mi się chce czegoś gazowanego, a nie chcę brać energetyka ;) 

      Posiłki wyglądają następująco: 

ŚNIADANIE: chleb pszenny, mozzarella, pomidor

II ŚNIADANIE: jogurt z owsianką ( rewelacja, polecam) 

OBIAD: warzywa na patelnię z serem i sosem chilli

KOLACJA: hot-dog z chleba fitness  z serem, sokolikiem, ogórkiem, pomarańcza, truskawki i kawa (  w dużym kubku) 

       Mimo tej niewielkiej kaloryczności, jestem najedzona, a to najważniejsze. Idę dalej po swoje. Nie poddaje się, walczę dalej. Jak widać.. gdy się chce, to można. Może nie ma u mnie treningów, ale staram się chociaż nadrabiać krokami. Dziś np. szłam godzinę i 50 minut ciągiem... do miasta, także to zaliczę też jako trening ;) no i dzięki temu mam tyle kroków na liczniku. 

    Trzymam za Was kciuki, weekend przed nami i pokusy. Powodzenia, pamiętajcie że wszystko jest dla ludzi. A swoją drogą, jak tam ze słodkościami u Was? Dajecie radę, czy jednak pokusa jest silniejsza? Nawet gdy się skusiłyście, to nic... jutro też jest dzień ;) Nic na siłę. 

    Spokojnego weekendu dla Was :* :) Pozdrawiam 

15 marca 2023 , Komentarze (11)

Witajcie 

       Kolejny dzień za mną i to pozytywny dzień, drugi bez słodyczy. Brawo ja ;) hahahah Aktywność w dniu dzisiejszym, kroki za chwilę pyknie 20 tyś. Posiłkowo wygląda następująco: 

ŚNIADANIE: bułka wieloziarnista, serek śmietankowy, kiełbasa fuet 

II ŚNIADANIE: skyr, precle, chipsy z soczewicy, kawa - u rodziców

OBIAD: ziemniaki podsmażone, ogórki plus jajka sadzone sztuk 3 aż w szoku jestem , bo zwykle jem dwa ;) 

KOLACJA: bułka czosnkowa, sokoliki, shot imbir-pomarańcza, ogórek, kiwi i kawa

Kaloryczność w limicie. Kolejny dzień na + oby kolejne były tak samo pozytywne. 

      Pamiętajcie aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Głowa do góry, nawet jak upadniesz, powstań idź dalej przed siebie. Trzymam kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

14 marca 2023 , Komentarze (19)

Witajcie 

      Czyżby znowu kilka dni mnie nie było? Wychodzi na to, że tak. Niedziela minęła szybko, ale całkiem miło. Kalorie były policzone , a wręcz przekroczone bo wpadł McDonald niestety.... Samo życie. Wczorajszy dzień hmmm średni. Nie dosyć, że praktycznie cały dzień poza domem, od 7 rano do prawie 17ej. Szybko do domu, obiad, chwila ogarnięcia.... i miałam z M jechać tzn do niego dojechać coś mu zawieźć... i czekałam za telefonem godzinę. Po czym okazało się, że jednak nie muszę jechać.... Hmmm zła, wściekła, ale to nie była wina M tylko szefa. Cóż. Coś tam na szybko wciągnęłam na kolację, umyłam się i spać. Nie miałam ochoty siedzieć. Tak godzina 20.30 już w łóżku i zasypiałam.  

      Dzisiejszy dzień już lepszy, samopoczucie lepsze. Nawet kalorie policzone. Trening hmmm aktywność to kroki, już mam ponad 16 tyś. Także jest ok.  Odnośnie dzisiejszych posiłków, wyglądają tak: 

ŚNIADANIE: chleb łany kujawskie z dynią, ser camembert z ziołami, ogórek

II ŚNIADANIE: skyr jagodowy, owsianka i kawa ( u rodziców)

OBIAD: pizza na tortilli  z szynką, serem plus pieczarki z serkiem 

KOLACJA: serek a'la monte czekoladowo- orzechowy ( niemiecki) pomarańcza i kawa 

 Kaloryczność spoko, woda pita. Także dzień na + 

          A teraz odnośnie mojego postanowienia...które w tytule. Mianowicie wczoraj postanowiłam, że do moich urodzin rezygnuję ze słodyczy ( kupnych) Swoje słodkości, może jakieś będę robiła. Ale będę się starała omijać kupne czekolady, batony, cukierki, wafelki. Do moich urodzin został miesiąc, więc nie jest to jakoś długo, a przy okazji zrobię miejsce jakby co na słodkości urodzinowe i wielkanocne ;) Bo to ten czas będzie. 

        Przecież to tylko 30 dni, nie powinno być trudno ;) W sumie pierwszy dzień zaliczony dziś. Także idę po więcej ;) Zobaczymy co z tego wyjdzie. Oczywiście nic na siłę, bo wiadomo po drodze będzie okres...a on rządzi się swoimi prawami. Także powoli będę odliczała :) Może ktoś dołączy? 

        Jeśli wytrwam w tych dniach, to złotóweczka po złotóweczce do skarbonki wpadnie. Może to nie będą kokosy, ale nie oto mi chodzi. Chodzi mi oto, aby mieć motywację :) A taka skarbonka jest fajną motywacją. No a ja mam jeszcze taką skarbonkę przez którą nic nie widać... i wygląda jak puszka konserwowa :) hahaha  tak samo się otwiera, więc nawet przed czasem nie otworzę. 

       Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Działamy, walczymy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam 

11 marca 2023 , Komentarze (13)

Witajcie 

      Znowu nie było mnie kilka dni. Niestety dopadła nas choroba. M pojechał w trasę, więc wszystko na mojej głowie. W środę młoda poszła do szkoły, ale po trzeciej godzinie zadzwoniła, aby po nią przyjść. Bo poszła z koleżanką do pielęgniarki i obie miały stan podgorączkowy. No to poszłam. W międzyczasie umówiłam młodą do lekarza ( bo będąc w szkole, męczył ją strasznie katar) Udało się dostać, pojechałyśmy  do lekarza i pani doktor, że może damy na wymaz.... Hmmm spoko. Poszłyśmy, młoda miała z nosa i tak pani nieumiejętnie włożyła patyczek, że ciurkiem młodej poleciała krew :( po białej, kremowej bluzie .... możecie się domyślić, jakie nerwy miałam.  Po wymazie jeszcze raz do gabinetu, powiedziała co młoda ma brać za leki ( test negatywny) i szybko do rodziców, abym mogła przeprać bluzę od krwi ( bo  do siebie jechałabym dopiero 3 godziny później, więc nie wiem czy by się doprała)

      Niestety powrót do domu, nie był miły. Tzn sam powrót ok, ale niestety dzień nie zakończył się dobrze, ani miło. Ktoś potrącił nam kotkę :( Jak wracałam ze sklepu, idę, patrzę kot leży na podjeździe... wołam kici kici... i nic. Lunka i nic... a ona biedna już konała ;( szybko do weterynarza, ale niestety zmarła na stole u lekarza :( Serduszko przestało bić. Prawdopodobnie miała złamany kręgosłup i przebite płuco, bo nawet picie oddawała. Nie była w stanie połknąć.. Wiecie, co... to niby zwierzę.. ale jak kurczowo trzymała łapką moje palce , szok. Tak jakby mówiła, że zostawiaj mnie. Dokładnie tak samo, jak byłam  gdy rodziła kociaki :(  To było w biały dzień :( nie wierzę, że ten kto jechał, nic nie poczuł, nie zauważył. Dziewczyn nie mogłam uspokoić. 

    Czwartek i piątek w domu, obie z młodą już się kurowałyśmy. Chociaż ja to wiecie... jak M w trasie, to niestety jak na obrotach, na tyle ile dałam radę. W czwartek to jeszcze jako tako się czułam, ale piątek wzięło mnie na całego. Mimo wszystko pochowaliśmy z M naszą kotkę.   Dziś już lepiej się czuję ,nawet dziś kalorie były policzone. Przez ten czas woda pita regularnie. Treningów nie było, nie ubolewam. Nadrobię. Zdrowie najważniejsze, pamiętajcie. 

      To jak wyglądał dzisiejszy jadłospis

ŚNIADANIE: bułka grahamka w formie grzanki z serem, sokoliki, ogórek i kawa 

II ŚNIADANIE: racuchy z jabłkiem, dżemem od mamy plus kiwi

OBIAD: kluski szare z kapustą kiszoną 

KOLACJA: tost z salami, kiwi, pomarańcza, kawa 

      Ogólnie zadowolona, zmieściłam się w limicie, co również cieszy. Zważywszy na gorsze samopoczucie, jest ok. Oby dobra passa trwała. Bo raz jest lepiej raz gorzej. 

     Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Głowa do góry, nawet gdy dzień, dwa nam nie idzie... Zaraz powita nas wiosna, to teoretycznie powinno nam się bardziej chcieć :D hihihi i walka z kg powinna być łatwiejsza. Trzymam za Was kciuki. Miłego wieczoru i wspaniałej niedzieli. Pozdrawiam :) :* 

6 marca 2023 , Komentarze (15)

Witajcie 

     Dni biegną jak szalone. Wczoraj troszkę mnie pokręciło, ale o dziwo kalorie policzone. Nawet zmieściłam się w limicie. Woda wypita, bez treningu. Dzień zleciał raz dwa. Zresztą, ja w sobotę myślałam cały dzień, że to  niedziela ;) Pogoda u nas wczoraj hmmmm rano sypało ostro, potem śnieg stopniał, popołudniu powtórka ;) Ajjjj jak tu się czuć dobrze?! Ja się pytam?! Jak?! 

      Dzisiejszy dzień hmmm jest straszny, ale pod względem samopoczucia... bo aktywność piękna 

    Zrobiłam ponad 10 km z buta. Szłam pieszo do domu. Ogólnie wyszło więcej ale za późno włączyłam w opasce trening ;) Około 12 km powinno być, bo tyle mam od rodziców do siebie. Także na chwilę obecną mam 22748 kroków ;) Ładnie i kolejna sumka do skarbonki. Chociaż za to... bo jedzenie hmmm pozostawia wiele do życzenia. To nie mój dzień, zdecydowanie. Podobno jaki poniedziałek, taki cały tydzień.. O nieeee..... nie pod względem kroków może być, ale nie samopoczucia. Cieszę się, że dobiega końca. 

     Tak to jest, raz jest super, raz gorzej. Samo życie. Nie ma co się załamywać, poddawać. Trzeba działać. Jutro będzie lepiej, musi być.  Cały czas chodzi za mną wyzwanie ze słodkim. Hmmm niby chciałabym w nie wejść, ale z drugiej strony, czy warto wszystkiego odmawiać ? Nie wiem, pomyślę, prześpię się z tą myślą. Wiem jedno stres, nerwy nie pomagają :( Wręcz dołują i zamiast iść w dobrym kierunku błądzę... zbaczam z kursu. Trzeba to ogarnąć. 

    Trzymam za Was kciuki. Nie poddawajcie się. Powodzenia. Miłego tygodnia :* Pozdrawiam :* :) 

    

4 marca 2023 , Komentarze (20)

Witajcie 

     Wczorajszy dzień nawet nie wiem kiedy minął, podobnie jak sobota. Od rana czułam się nijak, ale zrobiłam śniadanie, zjadłam, poszłam do sklepu, wróciłam...zabrałam się za obiad. W międzyczasie  jak to kobieta, zaczęłam sprzątać, a to w kuchni, coś a to w salonie... i tak pół domu ;) Z każdą minutą czułam jak się zaczynam pocić. Zrobiłam co miałam zrobić i w planach było położenie się.... jednak to tylko plany.... były...    bo co chwilę ktoś coś chciał z domowników...  dopiero teraz siadam, sama ze sobą ;) Coś tam nadrobię i pewnie się położę.. mimo, że jest chwilę po 18ej

      Treningu brak, a posiłkowo wygląda tak

      ŚNIADANIE: bułka serowa, sałata masłowa, szynka, ogórek   jakieś dwie godziny później wleciała kawa i coś słodkiego 

OBIAD: zupa pomidorowa plus mięsko 

PRZEKĄSKA: truskawki, kiwi, pomarańcza, chipsy z soczewicy i dwie kulki jeżyki w ciemniej czekoladzie

KOLACJA: krakersy-herbatniki  z serkiem śmietanowym, ogórek i  kabanosy  i kawa ( którą jeszcze dopijam)


To są te krakersy, które mam na kolację. Kupione w Biedronce, polecam.... pycha :) Jest tu 14 małych paczuszek , a w każdej paczce 5 krakersów. Fajna sprawa lekko słone. Także jedzeniowo jestem zadowolona. Jeśli chodzi o kalorie

    Wyglądają tak. Jest ok. Najważniejsze, że jestem najedzona. Zaraz  wezmę się jeszcze za jadłospis na jutro. Póki co brak pomysłów, może coś wpadnie do głowy, przejrzę lodówkę ;) 

   Jakoś taka niewyraźna jestem, czuję to sama po sobie :( Oby jutro było lepiej. A odnośnie tytułu... tak, mnóstwo myśli w głowie i po głowie chodzi. Odnośnie odchudzania, zmian nawyków, wszystkiego. Pomysł, aby wrzucać do skarbonki po 2 zł jeśli zmieszczę się z limicie kalorii lub jeśli dzień będzie bez podjadania. Sama nie wiem. Szukam złotego środka. Nie, żebym się poddała. Nie. Po prostu czasami miewam chwile zwątpienia w to co robię, ale nie poddam się. Zauważyłam, że jestem poniekąd niewolnicą liczenia kalorii, bo kiedy nie liczę, waga idzie w górę. Czyli niewolnica. Jak to zmienić, przestać liczyć  kalorie? Ajjjj i taka to rozkmina w dniu dzisiejszym u mnie ;) Też tak czasami macie? 

    Mimo wszystko, nawet jak któregoś dnia coś nie idzie po waszej myśli, nie poddawajcie się ;) Walczymy, działamy ;) Powodzenia. Trzymam za Was kciuki. Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru oraz udanej niedzieli. 

2 marca 2023 , Komentarze (17)


Witajcie 

         Kolejny dzień zaliczony na + chociaż w domu szpitalnie... to znośnie. M właściwie cały dzień leżał. Młoda trochę się pouczyła, jutro miała zaliczać spr z matematyki, ale nie ma pani bo chora  ogólnie jutro okazuje się, że mają tylko 2 lekcje... to idzie. Zawsze to dwie lekcje do przodu ;) Jeśli czuje się na  tyle dobrze, niech idzie. 

     Odwiozłam córkę M na praktyki, szybko skoczyłam do sklepu i do domu, raz dwa. W drodze miałam wrażenie, jakby mnie coś brało. Nie lubię tego stanu. Niby coś mnie bierze, ale powoli... i zastanawia się czy mam być chora, czy nie. Wolę raz a dobrze, niż bawić się w kotka i myszkę. No ale jakoś jeszcze funkcjonuje. Oby weekend był spokojny. Dlatego jutro jak młoda będzie w szkole, M pojedzie na chwilę do pracy. to szybko obskoczę i zrobię zakupy, tak aby do poniedziałku się nie martwić co do gara włożyć. 

    Treningu dziś nie było, ale za to był dzień bez słodyczy i złotówka wpada do skarbonki. Woda pita, a jedzenie wygląda tak: 

ŚNIADANIE: chleb pszenny ( czyszczenie chlebaka) szynka, ogórek kiszony, papryka

II ŚNIADANIE: placki proteinowe z truskawkami , niebo w gębie.... 

OBIAD: garnek chłopski 

PRZEKĄSKA : chipsy z ciecierzycy, banan, kiwi, truskawki

KOLACJA: sałatka z tuńczyka ( niebo w gębie)  plus kawa

            Dziś z kaloryką się zmieściłam 

     Ja to się śmieję, że zmieściłam się w limicie... bo nie wpadło nic słodkiego ;) Coś w tym jest, no ale jak sobie wszystkiego odmawiać ;) Raz będzie, raz nie. Wszystko jest dla ludzi według mnie. Jutro już zaczynamy weekend i pokus może być sporo, dlatego trzeba się zaopatrzyć w owoce i warzywa :) 

    Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Głowa do góry. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

1 marca 2023 , Komentarze (12)

Witajcie 

     Kolejny dzień za mną.. znowu nie jest to lekki dzień. Jakby tego było mało, że młoda chora ( no już trochę lepiej się ma) to teraz jeszcze M zaprawiony wrócił z trasy, no i mnie coś jakby chciało wziąć... ale jeszcze chyba się waha ;) Zobaczymy jak minie nocka. 

     Posiłkowo dzień wygląda tak: 

ŚNIADANIE: bułka grahamka zapiekana z mozzarellą w piekarniku, sałatka jarzynowa, papryka i ogórek

II ŚNIADANIE: karpatka na słomce ptysiowej ( uffff jak dobrze, że już nie ma) plus kiwi i kawa

OBIAD: makaron  z kurczakiem w sosie serowym i dużo koperku ;) 

KOLACJA: wafle ryżowe, krem mleczny, banan  kawa 

       Kalorie przekroczone, ajjj wszystko przez karpatkę ;)  Do tego okres, jak wiadomo rządzi się swoimi prawami ;)  Ale tak na poważnie, to nic się nie stało. 

    Łącznie kalorie przekroczone o 114,  z białkiem zaszalałam bo o 14,3 więcej ( ale to akurat nie jest problem) no i węgle o 6,4 więc nie ma tragedii. Jutro powinno być lepie, bo nie ma karpatki. Nie mam jeszcze rozpiski menu, bo szczerze, nie mam  siły. Dam wpis, chwilę posiedzę i spać, tzn do łóżka. Zobaczę co u Was i może jakaś potrawa mnie skusi ;) 

        Pamiętajcie aby się nie poddawać. Działamy, idziemy przed siebie. Za jakiś sobie podziękujemy,  że się nie poddałyśmy. Także głowa do góry. Powodzenia. Trzymam za Was kciuki. Pozdrawiam miłego wieczoru. 

28 lutego 2023 , Komentarze (23)

Witajcie 

     Kolejny dzień za mną. Ostatni dzień lutego, nie wiem kiedy to zleciało. Zdecydowanie za szybko. Nie jest to najlepszy miesiąc, ale myślę, że jako takiej tragedii też nie ma. Zresztą możecie zerknąć ;) 

       Może treningów jakoś nie było dużo ;) ale za to starałam się nadrabiać krokami. W sumie z dniem dzisiejszym jest 6 dni poniżej 10 tyś kroków. Czyli 22 10 tyś i powyżej. Jest ok. Woda pita każdego dnia, to plus. Może marzec będzie lepszy treningowo, zobaczymy. Grunt to się nie zatrzymywać. 

      Dzisiejszy dzień posiłkowo wygląda tak: 

ŚNIADANIE: bułka grahamka, papryka czerwona, szczypiorek, sokoliki x 2, papryczki nadziewane

II ŚNIADANIE: kiwi, karpatka na słomce ptysiowej, pomarańcza i kawa

OBIAD: warzywa na patelnię z serem, sosem chili  -  dziś dorzuciłam koperek... dużo koperku hhihihi pycha 

KOLACJA: serek brzoskwiniowy, banan, mochi o smaku kiwi oraz kawa

         Kalorie w dniu dzisiejszym lekko przekroczone, ale nie robię sobie wyrzutów. Jutro będzie już ok, a dziś cóż karpatka mnie skusiła hahaha. Grunt to, nie wariować i wszystko robić z głową. 


         Tak to z tymi kaloriami bywa... raz jest za dużo, raz za mało a raz w sam raz. Samo życie, nie ma co sobie rwać włosów z głowy, prawda? Jak dziś coś poszło nie tak, to jutro jest dzień, aby to naprawić. Także pamiętajcie, aby się nie poddawać i nie załamywać drobnymi potknięciami. Wszystko jest dla ludzi. Trzymam za Was mocno kciuki, jednocześnie zapraszam do marcowego wyzwania z wodą. 

     Oby wiosna przyszła szybko, bo słonko potrzebne. A tak przy okazji zapraszam Was na mój filmik,  w którym mówię... o suplemencie diety, który mam okazję testować ( żeby nie było, nie traktuję, tego produktu... jako cudu do schudnięcia. Ale, że lubię testować naturalne produkty, to chętnie to zrobię i przetestuję, chociażby dla Was. Co jakiś czas napiszę, jak się czuję po nim i  jakie są moje obserwacje) 

         Ja życzę Wam spokojnego wieczoru i zmykam poczytać co u Was. Pozdrawiam serdecznie. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.