Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1138192
Komentarzy: 37653
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 19 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 66.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 grudnia 2019 , Komentarze (23)

Witajcie Kochani :) 

Czy Wam też ten czas, tak szybko leci ? Mam wrażenie jakbym ostatni wpis dawała wczoraj, a nie prawda juz trochę minęło. U mnie cięgle wszystko w biegu. Waga drgnęła już kilka dni temu i się utrzymuje, dlatego dodałam nową wagę do paska :) Ale niestety nie bedę ważyła tyle ile mogłabym . No cóż tak bywa, czasami są rzeczy ważne i ważniejsze. 

Najważniejsze,że panuję jakoś nad jedzeniem. Fakt brak aktywności i nad tym ubolewam. Ale póki co odpuszczam. Nie będę się zmuszała, nic na siłę. Staram się za to dużo chodzić, to mi daje frajdę :) Wody u mnie brak, bo ostatnio coś znowu mnie telepie hihihi . Dlatego wodę ostawiłam i postawiłam na ciepłe herbatki :) 

W poniedziałek byłam na kontroli u chirurga. Wszystko goi się, jak na razie dobrze.  Swędzi mnie niemiłosiernie :( Do tego stopnia,że sobie niezłą rankę zrobiłam :( I Pani która mi zmieniała opatrunek mówi " chyba mocno swędziało, co ? Bo ładnie się pani podrapała " No co.... nie zaprzeczałam. Tak było. 

 Mało mnie tu, ale jeśli macie ochotę dowiedzieć się co u mnie to, zapraszam na yt 

https://www.youtube.com/channel/UCmMOf32VRGgHwpng7PBYu5A?view_as=subscriber

W wolnej chwili staram sie czytać, co u Was. Nie zawsze daję komentarz...Z kilkoma osobami mam kontakt na fb , z kilkoma na insta. Ale są też osoby które dają o sobie znać na yt. 

Jak u Was Kochani czas przedświąteczny ? Czujecie już ten klimat? Lubicie to, czy może nie? 

 Trzymam za Was kciuki. Nie dajcie się, działajcie dalej :) 

 Pozdrawiam serdecznie  :* :) 

27 listopada 2019 , Komentarze (20)

Witajcie Kochani 

Dawno mnie nie było.... Wybaczcie,że nie komentowałam, nie dawałam wpisów... Ale niestety u mnie diety brak, aktywności brak. Tzn jeśli chodzi o jedzenie, to nie ma tragedii, ale szału też nie ma. Staram się pamiętać o śniadaniu i bez niego nie ma wyjścia z domu. Niestety reszta posiłków hmmm kuleje. Mam jakąś dietę wykupioną, ale póki co tylko spisuję menu, na lepsze dni. 

Aktywność poza chodzeniem hmmm u mnie nie istnieje :( zawirowania, gonią kolejne. Wszystko w biegu, mam wrażenie że doba się skurczyła. Szok! U mnie ciągle coś się dzieje, późne powroty do domu w niczym nie pomagają. Ale jestem dobrej myśli,że dobra passa wróci. Nie poddaję się, o nie.... tylko tak nie myślcie ;) 

Nie będę pisała co się działo,bo dużo tego było. Ale powiem Wam,że wczoraj miałam ten zabieg u chirurga. Siedziałam półtorej godziny w sali zabiegowej. Zabieg się udał. Wczoraj po znieczuleniu wróciłam sama autem do domu. Chwilami kręciło mi się w głowie, ale dałam radę. Jak przyjechałam do domu, zrobiłam pranie , rozwiesiłam... Przebrałam się i do łóżka. Miałam i nadal mam lekko ograniczone ruchy. Wczoraj nie byłam w stanie włosów umyć, za to dzis jakoś dałam radę :) Uśmiałam się bo wczoraj córka pomagała mi zdjąć bluzkę, stanik... Założyć bluzę od piżamy :) No tak byłam obolała. Noc spędziłam na prawym boku :) Na szczęście obyło się bez tabletek. Chociaż bolało. 

Dziś byłam na zmianie opatrunku, coś tam się sączy i boli mnie. Dziś boli jeszcze bardziej. Mam nadzieję,że nockę jakoś przetrwam bez leków. Do tego mnie ogroziło, wczoraj przed zabiegiem. Już myślałam,że lekarz odwoła zabieg, bo to jednaj bakteria. Ale zrobił.... jednak rano jak wstałam.... masakra usta miałam jakbym sobie powiększała :D hahahaha Dosłownie :) Teraz wizyta kontrolna w poniedziałek. Aaaa szwy na dwa tygodnie, wycinek wzięty do badań. Teraz nerwy co będzie w tych wynikach.  Jak ta rana się zagoi , to będzie kolejne cięcie... tego już się boję bardziej, bo większe. Oj ta końcówka roku nie jest za fajna. 

 Ogólne samopoczucie jako takie, relacje z M spoko. Unormowały się, bo ja też troszkę zrobiłam się spokojniejsza ;) Z psychologiem spotkam się dopiero po nowym roku, ale jeśli coś by było nie tak, to mam dzwonić. Także mam nadzieję,że nic takiego nie nie wydarzy. I rok zakończę spokojnie. 

No to tyle co u mnie. Mam nadzieje,że będzie czas aby do Was zajrzeć, ale to dopiero pewnie w piątek... Oczywiście trzymam za Was kciuki, nie poddajemy się, walczymy :) 

Pozdrawiam Was serdecznie :* :) 

4 listopada 2019 , Komentarze (19)

Witajcie Kochani 

             Nawet nie wiem kiedy minął poniedziałek, bo w zasadzie dla mnie już minął ;) Chociaż jest godzina 21.06 :) To ja już powoli zbieram się do snu :D hahahaha Chciałam tylko zdać Wam relację :) Ogólnie nie działo się nic ciekawego. Rano wysłałam paczki z nagrodami, które wygrały dziewczyny na yt, na moim kanale. Później niewielkie zakupy i kawka u rodziców.  

            Do domu wróciłam około 19 i zabrałam się do ćwiczeń ;) Zaczęłam od skakanki i dziś poszło x 600 ( okres na tyle pozwolił) już miałam zrezygnować, ale pomogłam M przynieść drewno z piwnicy ;) Zrobiłam 4 rundy, po schodach hihihi I zaraz zabrałam się za dalszą moją aktywność tzn. nożyce pion x 100, nożyce poziom x 100, brzuszki proste x 100 i na koniec ciężarki 10 minut :) Uważam,że dziś nawet ładna wyszła mi ta aktywność. Doliczę jeszcze przebyte kroki bo mam już na liczniku ponad 19 tyś kroków :D 

          Ogólnie jestem zadowolona z dnia dzisiejszego :) Energia mnie rozpiera, mimo bólu brzucha, zimna za oknem i ponurej pogody. Relacje z M hmmm tez troszkę lepsze. 

            Jutro wybieram się do psychologa, ciekawe co będziemy robiły ;) Co teraz zostanie poruszone. Po psychologu planuję ruszyć na zakupy, mam w planach kupic kilka rzeczy z Torunia, koleżance z yt :) No i rozejrzeć się za jakimiś prezentami na święta. Chociaż szczerze to mnie święta nie bawią. Nie ma pomysłu na prezenty tzn. Moja córka pewnie sobie zażyczy jakąś książkę i płytę. Może coś do ubrania. Nie mam ogólnie koncepcji dla nikogo, jeśli chodzi o prezenty. A Wy już się rozglądacie ? Czy czekacie do ostatniej chwili ? Ja zwykle już w październiku miałam listy ;) No ale dziewczyny były mniejsze hihihi to było łatwiej coś wybrać. Teraz to nastolatki i wiecie.... hmmmm każda co innego lubi. Córka M chce iść do szkoły fryzjerskiej i tak pomyślałam, że może z tym będzie związany prezent na święta. Może macie jakieś pomysły ? 

          Dobra czas zmykać do łóżka, bo jutro będzie ciężki dzień ;) Trzymam za Was kciuki, walczymy dalej :) Nie poddajemy się, a nawet jeśli, to podnosimy i do przodu ;) do celu :) 

         Pozdrawiam :) :* 

3 listopada 2019 , Komentarze (19)

                                          Witajcie Kochani 

           Tak się własnie zastanawiam czy wraca dawna Asia, która ćwiczyła ;) Hmmm chyba tak. Nie są to może jakieś długie aktywności, ale jest progres ;) Sobota minęła szybko, to był także dzień ważenia. Waga taka sama jak tydzień temu. Z jednej strony jestem zła, ale z drugiej cieszę się ;) że nie ma wzrostu :) Bo utrzymać wagę to też sukces ;) 

         W sobotę była aktywność tj. skakanka x 500 , przysiady x 40, kolano-łokieć x 40 i ciężarki 10 minut :) Powiem Wam,że dziś czuję uda po przysiadach ;) Dziś przyszła @ i już miałam zrezygnować z aktywności, bo pierwsze dwa dni są u mnie ciężkie. Ale jednak wyczułam chwilę kiedy brzuch mniej bolał i poskakałam sobie x 600 ;) Także aktywność na niedzielę, tylko skakanka :) I tak sobie pomyślałam,żeby skakać cały listopad. Na koniec miesiąca zobaczę efekty ;) Jeśli ktoś ma ochotę się przyłączyć, zapraszam :) Dziś mija tydzień od powrotu do aktywności ;) Tak cieszę się,że ruszyłam 4 litery i podoba mi się to ;) 

           Nie wiem jak to będzie z aktywnością teraz jak @ trwa, ale chociaż coś postaram się robić, chociażby skakanka i może czasowo orbitreka przeproszę ;) Chociaż nie wiem jak to wyjdzie , bo poniedziałek i wtorek jest ciężki i późne powroty do domu. Ale może coś się uda. Chciałabym też wrócić do jedzenia mniej więcej o tych samych porach. Być może się uda, zobaczymy. Dalej jest mi ciężko trzymać się zaplanowanego menu. Bo jak sobie wieczorem napiszę, to rano mam ochotę na coś innego :( Też tak macie???? Jak się na nowo przemóc? POMOCY ... 

       Ale nie poddaję się ;) Aaaaa bym zapomniała, bo brałam udział w wyzwaniu 2019 km w ciągu roku i udało się pokonać dystans przed zakończeniem roku :) Brawo ja :) :) Zastanawiam się czy nie podjąć jeszcze jakiegoś wyzwania, może jakieś propozycje? 

      Oczywiście dziękuję Wam za miłe komentarze i wsparcie. Trzymam za Was kciuki, pamiętajcie nawet jak upadniecie, to warto się podnieść ;)Małymi krokami dojdziemy do celu :) 

         Pozdrawiam Was cieplutko :* Życząc Wam wspaniałego nowego tygodnia :) 


 

1 listopada 2019 , Komentarze (21)

Witajcie Kochani

             Ja tylko na chwilę, dziś taki szczególny dzień, dzień wspomnień.  U mnie również mnóstwo wspomnień, łza w oku się kręci. Nawet Moja córka się zapytała dlaczego jestem smutna. Stałam wtedy nad grobem dziadków, a Jej pradziadków. Na Moją córkę zawsze mogę liczyć, bardzo bym chciała również liczyć na Nią na starość... aby ta troska nie minęła. Chociaż jak wyniosła  to z domu i została tego nauczona, to chyba nie zniknie..... Niestety córka M nie została tego nauczona i nie ma tego instynktu.... Mimo tego,że ja od 7 lat Ją wychowuję, to nie byłam w stanie tego Jej nauczyć.... Trochę mi źle z tego powodu, ale nic na siłę..... skoro sama tego nie chce.... Nie zmuszę Jej do tego aby się troszczyła o bliskich, aby o nich dbała.... Może kiedyś się tego nauczy....Czas pokaże. 

         Zanim pojechaliśmy na groby, wiadomo śniadanie...Później przygotowałam sobie do obiadu. Dziś były schabowe z ziemniakami i marchew z groszkiem :) Rozbiłam sobie schab, obrałam ziemniaki, ugotowałam marchewkę. Pojechaliśmy na cmentarze około 9.30 a wróciliśmy przed 15. Gdy tylko weszłam, to bez zdejmowania kurtki poszłam włączyć palnik,aby ziemniaki się już gotowały. Później szybko wstawiłam pranie, przebrałam się w domowe ubrania i do obiadu. Zrobiłam schabowe, dokończyłam marchewkę.... W międzyczasie pokroiłam i przyprawiłam schab, na zrazy. Po obiedzie ogarnęłam naczynia, rozwiesiłam pranie i zabrałam się z zrazy hihihi. Jak już miałam gotowe zrazy tzn. nafaszerowane hehhehe i leżały grzecznie na patelni, to ja.... ja zabrałam się za ćwiczenia :) TAK!!! Wzięłam skakankę i wyskakałam 500 razy ;) Do tego 10 minut ćwiczeń z ciężarkami :) I to wszystko w chwili kiedy zrazy podsmażałam na patelni :) Po ćwiczeniach wstawiłam i rozwiesiłam kolejne pranie, a z dupką usiadłam dopiero po godzinie 18 .

           Cieszę się,że nie odpuściłam dziś....Bo wczoraj niestety musiałam, wróciłam do domu tak zmarznięta,że jedyne co zrobiłam, to szybki prysznic i pod kołdrę. Zasnęłam około 20, później się przebudziłam i nie wiedziałam gdzie jestem. Trzęsło nie jak diabli, ale dziś lepiej się czuję. Chociaż na cmentarzach chwilami było chłodno. Oby tylko nic się nie przyplątało. 

          Cieszę się,że powróciła radość z ćwiczeń. Powróciła chęć do aktywności. Być może za szybko wysuwam takie wnioski, ale tak czuję. Będzie dobrze. Za Was trzymam kciuki, nie poddajemy się, a nawet gdy upadniemy, powstańmy. 

          Spokojnego wieczoru Kochani :) Ściskam 

            

30 października 2019 , Komentarze (12)

Witajcie Kochani 

Ja tylko na chwilę, bo czuję że coś mnie łapie. Oczy mi łzawią, w kościach łamie... katar się pojawia. A ja przecież nie mogę teraz się rozchorować :( Zaczęłam od kilku dni nawet nosić czapkę, ale chyba za lekko się ubieram. Albo może to przez zmiany temperatur na dworze zimno, a jak się wejdzie do sklepu to ciepło...... No ale dobra jakoś to chyba będzie :) 

Dziś znowu wróciłam do domu przed 19,a już 19.10 zaczęłam trening :) I minęło 30 minut....ale powiem Wam,że ostatnie 5 minut to robiłam już ledwo, ledwo.... ale zrobiłam. Jestem z siebie dumna,że udało się.  W kominku napalone, mogę teraz się położyć do łóżka. Wygrzać się.... dobrze,że dziś wraca M ....to jutro będzie miał kto zawieźć dziewczyny do szkoły.  Szkoda,że jutro nie mają wolnego...ale cóż.  Na szczęście jutro będę nawet szybko w domu. Mam nadzieje,że będzie siła na trening :) Czuję się po nim rewelacyjnie. Własnie takiego stanu mi brakowało :) Nawet gdy pot mocno nie spływa, ja mam radość że nie zalegałam na kanapie :) Brawo ja :) 

Wasze pamiętniki postaram się jutro nadrobić ;) Trzymajcie kciuki aby mnie bardziej nie rozłożyło ;) Wam również życzę dużo zdrówka, bo pogoda teraz zdradliwa :) 

Ściskam mocno :) i oczywiście trzymam kciuki za Was :) Nie poddajemy się, idziemy do celu :) 

Buziaki 

29 października 2019 , Komentarze (17)

Witajcie Kochani 

           Przychodzę do Was aby się hmmm pochwalić? No niech tak będzie :) Napisałam że wracam do aktywności ;) Tak też robię, zaczęłam od niedzieli - było 25 minut orbitreka. Poniedziałek- 30 minut orbitreka, wtorek- 30 minut ciężarki, przysiady, wymachy, krążenia bioder.  Myślę,że na początek jest ok. Najważniejsze,że ruszyłam 4 litery ;) Długo się do tego zabierałam. Zawsze jakaś wymówka była. Wiem że o bieganiu mogę pomarzyć,bo nie mogę się przeziębić do zabiegów.  Oby zapał z aktywnością nie minął. Dziś jestem sama pod wrażeniem, bo do domu wróciłam około 19ej, a ja o 19.30 zaczęłam robić trening. Chciałam sobie odpuścić, ale spięłam pośladki. Dlatego jestem z siebie dumna  ;) 

        Niestety kuleję z piciem wody, ale tym się teraz nie przejmuję. Jeśli chodzi o jedzenie hmmm staram się pilnować. Nie objadam, niby planuję menu ale jakoś nie umiem się  tego w 100 % pilnować. Jestem zła sama na siebie. Jak wrócić do pilnowania się rozpiski menu???? Pomocy !!! Poproszę o motywację ;) 

       Dobrze to by było tyle na dziś, nie będę Waz zanudzała ;) Zmykam poczytać, co u Was ;) 

      Pozdrawiam 

27 października 2019 , Komentarze (24)

Witajcie Kochani 

Nie było mnie dwa tygodnie, wiele sie działo przez ten czas.  To od czego tu zacząć?! Hmmm zacznę od tego,że udało się wytrwać w wyzwaniu 14 dni bez słodyczy, białego pieczywa, fast-foodów.  Na początku bolała mnie głowa, bo nagle został odstawiony cukier. Ale po dwóch-trzech dniach wszystko było ok. Nawet mnie jakoś nie ciągnęło.  Teraz też nie mam parcia na słodycze kupne. Bardziej będę starała się robić swoje "słodkie" . Jesli będę miała ochotę :) 

 Jak wiecie miałam mieć wizytę u dermatologa. Tak byłam, Pani bardzo miła. Na przywitanie podała rękę , jak odchodziłam również. Pełna kultura :) Pani zaznaczyła mi dwa punkty na plechach do wycięcia. Poszłam z tym do chirurga i pierwsze cięcie mam 26 listopada o ile się nie rozchoruję. Pobierze wycinek do badań, bo to będzie pieprzyk wycinany. Później tłuszczak.... ten to jest sporych rozmiarów :( Cholera jedna,że ja go wcześniej nie zauważyłam. No nic, do końca listopada będzie lekki stres. 

Aaaa bym zapomniała jeśli chodzi o to wyzwanie, to ubyło mi 1 kg . Uważam,że całkiem spoko wynik. 

Ogólne samopoczucie u mnie  hmmm kiepskawe. Ale pracuję nad tym. Za duzo chyba problemów się nawarstwiło. Ciężko czasami odbic się od dna. Teraz właśnie jestem w trakcie przygotowywania obiadu. Dziś będą klopsy mielone w pomidorach, zapiekane z serem w piekarniku :) podma je z ryżem. Teraz sobie popijam kawkę orzechową i rozkoszuję się ciepłem z kominka. 

Udało mi się pierwszy raz w tym sezonie iść na grzyby. Połowy udane heheheh Będzie jak znalazł na bigos, pierogi, krokiety :) Już czuję ich smak :) hihihi 

Jeśli chodzi o aktywność to staram się duzo chodzić, ale od dziś wracam do aktywności. Może to nie będzie godzina ale małymi krokami wrócę. Kręgosłup daje się we znaki, ale jakieś lekkie ćwiczenia dam radę. Chyba że tylko orbitrek. Zobaczymy :) zapał jest a to połowa sukcesu :) 

Pamiętaliście o zmianie czasu ? :) Jak sobie z tym radzicie? nie ma to dla Was znaczenia, czy jednak odczuwacie ? 

 Zapraszam serdecznie  na mój kanał na yt , obecnie trwa rozdanie :) 

https://www.youtube.com/watch?v=nvXtKA9FY-o

Zapraszam także na inne filmiki ;) 

 teraz trzeba nadrobić Wasze pamiętniki :) Miłego popołudnia Kochani 

13 października 2019 , Komentarze (20)

Witajcie Kochani 

              Co u mnie? Hmmm zacznę może od tego,że waga spada. Wczoraj na wadze było 65,3 kg ;) czyli tygodniowy spadek 0,5 kg. Mało, dużo hmmm dla mnie w sam raz. Najważniejsze,że spada. Biorąc pod uwagę,że poza chodzeniem nie ma innej aktywności, to jest dobrze ;) 

           Jeśli chodzi o jedzenie to staram się nie przeginać, nie rzucam się na jedzenie. Z wodą kuleję, ale coś tam popijam ;) Od 4 dni jestem na wyzwaniu " 14 dni bez słodkiego, białego pieczywa, słonych przekąsek, fast-foodów"  Zostałam oznaczona przez 3 osoby ;) heheh i postanowiłam spróbować. Nie zaszkodzi a może pomóc. W sumie najbardziej zalezy mi na ograniczeniu słodkiego. Bo białe pieczywo u mnie hmmm może nie istnieć. 

           Jutro wolne od szkoły, a ja już mam plany..... Niestety w domu ale może też być wesoło ;) Najważniejsze,żeby był humor. Jak będzie humor, to połowa sukcesu ;) 

          Za tydzień wizyta u dermatologa i decyzja co pierwsze wycinamy. Martwią mnie też cały czas moje bóle głowy. Ale dostanie się u mnie do lekarza... graniczy z cudem. Dosłownie. Ale może jakoś to ogarnę. Bo ile można brac tabletki :( 

           Pamiętajcie nawet jak nie ma u mnie wpisu, to i tak Wam kibicuję ;) i trzymam za Was kciuki ;) staram się zaglądać do waszych pamiętników, ale czasami brak czasu i sporadycznie gdzieś zajrzę. 

          Chciałabym Was zaprosić na nowy filmik na kanale

https://www.youtube.com/watch?v=w-cgAKUAhFw&t=601s  

           Czas  powoli kłaść się spać, aby jutro wstać z dobrym humorem i bez bólu głowy ;) Pozdrawiam serdecznie :) 

7 października 2019 , Komentarze (14)

Witajcie Kochani :) 

             Niestety ostatnie dni, tak szybko mijają że jestem w szoku.  Tyle się dzieje,że nie ogarniam :(     Nie wiem w co ręce wsadzić. Ten tydzień też zapowiada się na szalony. A to dopiero poniedziałek :( Czuję wszystko w żołądku, ściska mnie strasznie boli.... Do tego kłucia w klatce piersiowej, brak pełnego oddechu..... Czyli STRES !!! I jego skutki. 

            Ale teraz  troszkę z innej beczki. Jeśli chodzi o wagę,  to w sobotę pokazała 65.8 kg czyli pół kilograma więcej niż tydzień temu. Ale było to spowodowane zbliżającym się okresem, który przyszedł wczoraj. Dziś waga już pokazała 66 kg. Nie, nie przejmuję się tym bo wiem,że to woda. Wiem to, bo nie jem aż tak dużo, na noc się nie objadam i stronię od słodkiego.... Tzn. nie w 100% ale w 70% na pewno.  Dlatego też nie załamuje się i będę walczyła. Minusem jest brak wody, ale piję hektolitry herbaty z cytryną bo cos próbuje mnie łapać. Zapobiegawczo piję już herbatę z cytryną i imbirem ;) z miodem :) 

          Ogólnie jestem dobrej myśli jeśli chodzi o wagę.... Pochwalę się Wam,że dziś udało mi się pokonać lenia. Hmmm może nie jest to szałowe pogonienie, ale jest. Aktywność na dziś poza chodzeniem ( na chwilę obecną ponad 14 tyś kroków) Zrobiłam 10 minut z agrafką plus 25 przysiadów ( mając okres, bardzo silny----cud że dałam radę, ale czułam taką potrzebę) Małymi krokami wrócę do aktywności. Teraz jakieś wymachy, ćwiczenia na ręce, ramiona, coś z ciężarkami....a jak tylko @ się skończy to coś na macie :) Mimo,że jestem wykończona, to jednocześnie mam jakiegoś powera...... Nie umiem tego wytłumaczyć :) :) 

          No to by było tyle na dziś :) Trzymam za Was kciuki :) Pozdrawiam :) :* 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.