Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1138190
Komentarzy: 37653
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 19 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 66.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 stycznia 2022 , Komentarze (28)

Witajcie  

        

              Dzisiejszy dzionek uważam za udany, pod każdym względem ;) Samopoczucie ok, aktywność zaliczona, woda na + , kalorie policzone, fotki zrobione ;) Ale od początku ;) 

              Wstałam dziś po 8 ;) tylko dlatego że zachciało mi się siusiu ;) Tak pewnie bym jeszcze chwilę pospała. Ale jest ok. Wstałam ogarnęłam śniadanko, potem obudziłam domowników ;) Posprzątałam, pokręciłam hula hop

     30 minut ale uważam że lepsze to niż nic. Tym bardziej, że dawno nie było u mnie aktywności, poza chodzeniem. I tak sobie kręcę od 3 dni :) Oby dobra passa trwała. 

     Posiłkowo dzień wygląda tak:


ŚNIADANIE: bagietka czosnkowa, parówka Berlinka, pomidorki

II ŚNIADANIE: banan, winogrono, ciastko 

OBIAD: sałatka ( miks sałat, pomidor, ogórek konserwowy, filet z kurczaka, grzanki i majonez)

KOLACJA: barszczyk i paszteciki z kapustą i grzybami ;) ( sama robiłam pierwszy raz w życiu i wyszły pyszneee) 

Łącznie wyszło 1770/2477 kalorii    ----- spalonych 383 razem. 

        Woda ładnie wypita, co bardzo mnie cieszy. Zatem drugi dzień wyzwania zaliczony ;) Popołudnie spędzone rodzinnie ;) Pojeździliśmy, popatrzyliśmy jakie ludzie mają ozdoby ;) Lubimy tak pojeździć ;) Jak wróciliśmy to właśnie naszło mnie na paszteciki i barszczyk... Raz, dwa i zrobiłam paszteciki. Robiłam je pierwszy raz w życiu, ale już wiem, że nie ostatni ;) Obłędne były, mogę nawet tak napisać ;) Do tego barszczyk, mniammm :) 

      Teraz najważniejsze, czyli cele, postanowienia na rok 2022 ;) Nie ma tego dużo, nie są to jakieś wymyślne cele. Bo jak to ja mówię, małymi krokami , do celu ;) Zatem

1. Woda codziennie min. 1,5 litra ( jak dam radę więcej, to tylko + dla mnie) 

2. Liczenie kalorii ( chciałabym trzymać się liczenia, bo to powoduje u mnie szybsze spadki. Ale jeśli jakiegoś dnia nie policzę, to  nie będę rwała sobie włosów z głowy)

3. Ograniczenie słodyczy ( celowo piszę ograniczenie, a nie całkowita rezygnacja. Wiem, że byłoby mi bardzo ciężko całkiem zrezygnować. Dlatego też będę starała się ograniczyć, na tyle ile mi się uda. Też bez większej spiny i płaczu, jeśli zjem coś słodkiego ;) Po prostu wszystko wliczę, ale nie planuję rzucać się na słodkości. A niestety mam ich dużooooo po świętach. Także to będzie trudny egzamin ;) 

4. Aktywność ( chciałabym codziennie kręcić hula, plus trening min. 3 razy w tygodniu. Zobaczymy jak to wyjdzie. Nie mam w planach konkretnych treningów. Myślałam między innymi nad Mel B, może Chodakowska. Zobaczę na co będę miała ochotę, siłę, nastrój. Na początku chciałam rozpisać konkretnie np. poniedziałek Mel B nogi, wtorek Mel B brzuch itp.... ale nie wiem czy dałabym radę, tego się trzymać. Dlatego napisałam min.3 razy w tygodniu. Oczywiście jeśli będzie więcej to + dla mnie ) 

5. Znalezienie czasu dla siebie. Czas na książkę, maseczkę, domowe spa ;) Po prostu chwila dla siebie 

         To byłoby na tyle ;) Nie są to jakieś skomplikowane plany, cele. Myślę, że są do zrealizowania. Nawet jeśli w którymś momencie zbłądzę...nie będę się na siebie złościła. Jesteśmy tylko ludźmi ;) Pamiętajcie o tym. Nie oceniajcie siebie surowo. Pamiętajcie, że jesteście kochane kobietki, wartościowe. Żeby Wam nie przyszło do głowy, myśleć inaczej. 

        Trzymam za Was kciuki. Walczymy, działamy. Za jakiś czas sobie podziękujemy, że się nie poddałyśmy. Powodzenia. Cudownego, owocnego nowego tygodnia dla Was. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :* 

1 stycznia 2022 , Komentarze (14)

Witajcie 

       

        Nowy dzień, nowy miesiąc, nowy rok.... nowe plany? Tak ale najpierw małe podsumowanie roku 2021. Z całą pewnością mogę napisać, że rok 2021 był dla mnie ciężki. Dużo się działo....dużo złego, ale też dobrego. Nie mogę napisać, że ten rok przyniósł tylko złe dni....ale spora ich część była smutna, ciężka. 

      Wagowo szału nie ma bo zakończyłam rok z wagą wyższą niż zaczęłam. Ale walczyłam cały rok  nawet udawało się zaliczać ładne spadki...Bliżej końca roku więcej smutków, zmartwień.... to i waga poszła na bok. Chociaż i tak jestem zadowolona, bo ostatni tydzień roku mimo @ ładnie trzymałam się tej samej wagi. 

       Mogę pochwalić się całorocznym piciem wody :) Udało się wyrobić nawyk, codziennego picia wody. Pamiętam że początki były ciężkie i piłam bo rzuciłam wyzwanie...Ale z czasem szło mi lepiej i robiłam to, bo sprawiało mi to frajdę, bo nie musiałam się zmuszać. Było to dla mnie naturalne ;) jak siusianie hihihih Chciałabym podziękować wszystkim dziewczynom które brały udział w moim wodnym wyzwaniu :* Jesteście kochane, bez Was nie dałabym rady.... Dzięki Waszej obecności łatwiej sięgałam po wodę. Oczywiście nowy rok również zaczęłam od wyzwania z wodą. Zapraszam STYCZEŃ 2022-PIJEMY WODĘ 

     Aktywność... z nią bywało różnie, ale ogólnie mogę pochwalić się tym

 

     Myślę, że to śmiało mogę zaliczyć do aktywności ;) Zawsze mogłoby być gorzej ;) Nie ma co narzekać :) I ja nie zamierzam tego robić :) Teraz nowy rok i nowa szansa na lepszą aktywność ;) Zatem spinamy pośladki i do dzieła hahahaha Ja już dziś pokręciłam.... baaaa nawet wczoraj kręciłam w sukience ;) 


      Jeśli chodzi i plany, cele.... to jeszcze planuję, analizuję. Na dniach się nimi podzielę ;) A jak u Was z planami, celami? Macie? 

       Sylwestra spędziliśmy we czwórkę ;) W domku, rodzinnie. Malowałyśmy się z dziewczynami, oglądałyśmy coś na necie, słuchałyśmy muzyki.... M raz w roku dał do wiwatu z muzyką :D i głośnością hihihi ale dałyśmy radę ;) O północy wyszliśmy z zimnymi ogniami, podziwialiśmy piękne niebo, złożyliśmy sobie życzenia i do domku ;) Spać poszłam po 1 ;) Weszłam w nowy rok  z dobrym humorem ;) Mam nadzieję,że Wasz Sylwester też był udany. 

     Pamiętajcie aby się nie poddawać, walczyć o swoje ;) Działamy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego weekendu :* 

30 grudnia 2021 , Komentarze (7)

Witajcie 

      
                  Dzisiejszy dzień nie należy do lekkich. Od samego rana tj od 6 zaczęłam dzień z bólem głowy. Potwornym bólem. Po 7 wzięłam tabletkę, ale niestety głowa bolała dalej... i kolejną wzięłam po 12. Dawno już nie brałam tyle tabletek, dawno mnie bolała tak głowa. Jednak wiem dlaczego... stres, nerwy, strach. Wszystko się skumulowało, plus do tego mało jedzenia. Jakoś gardło ściśnięte i tak wyszło. Nie mam do nikogo o to pretensji, nikogo nie oskarżam... Tak już mam, że rodzina dla mnie najważniejsza. 

               Jak tylko na chwilę przeszedł ból, postanowiłam pokręcić hula 

              Co prawda tylko 20 minut ;) Ale jaka radość była ;) Gębusia sama się śmiała :) Koniecznie muszę od nowego roku wdrożyć aktywność. Dziś przypomniałam sobie, ile to mi daje energii i radości ;) 

            Wpis na szybko ;) A jutro lub 1-go podsumowanie ;) roku ;) Już dziś Wam Życzę Szczęśliwego Nowego Roku. Abyście spełniały swoje marzenia, trwały w swoich postanowieniach :) Swoją drogą dajcie znać czy robicie jakieś postanowienia na nowy rok? 

            Spokojnego wieczoru :* Pozdrawiam cieplutko                
          

28 grudnia 2021 , Komentarze (9)

Witajcie :) 

          Chciałabym Wam podziękować za każde miłe słowo :) :* Jesteście Kochane :* Na wstępie chciałabym Was zaprosić do styczniowego wyzwania z wodą ;) Już pojawiło się " styczeń 2022 pijemy wodę"  Nie mogę uwierzyć, że dziś moja rok, kiedy to podjęłam walkę w wodą ;) Dosłownie to była walka, na samym początku... bo jednak picie wody zimową porą... bywa ciężkie, bo herbatki, kawki wygrywają :) Prawda? :) Jednak mi się udało :) Z czego jestem megaaaaa dumna :) Wam też się uda, tylko uwierzcie w to :) Uwierzcie w siebie. Dlatego wierzę, że codzienna aktywność zagości u mnie od nowego roku :) Ale jak widać zmiany należy dawkować, nie wszystko naraz :) 

        Ogólnie dzisiejsze samopoczucie hmmm nie jest tragiczne, ale rewelacji też nie ma. Problemy z młodą, ciągną się.... pukam od specjalisty, do specjalisty... szukamy pomocy.... wszystko oczywiście prywatnie :( Ale jestem w stanie wydać każdą złotówkę, aby pomóc córce. Liczę, że będzie tylko lepiej. 

       Dziś lekko ćmiła mnie głowa. Nie wiem czy to z nerwów, czy może z zimna.....bo za oknem niby minus 10 ale odczuwalne, jakby minus 15 ;)  Ale podobno idzie odwilż, oby....bo te lodowisko na drodze mi się nie podoba. 

       Dziękuję za Wasze pomysły na przekąski sylwestrowe :) Co kilka głów, to nie jedna ;) Mam nadzieję, że z każdym dniem będą dłuższe wpisy ;) i w końcu pojawią się fotki menu ;) Bo tego mi brakuje. 

     Pamiętajcie aby się nie poddawać, walczyć, nawet jak upadniecie. W grupie siła. Trzymam za Was kciuki. Miłego wieczoru. Pozdrawiam cieplutko :* :* :) 

27 grudnia 2021 , Komentarze (30)

Witajcie...

       Dawno mnie nie było... chyba dwa tygodnie. Sporo się działo przez ten czas...i dobrego i złego... Ale nie będę cofała się wstecz. Liczę, że najbliższe dni będą pozytywne. Święta minęły raz dwa i cieszę się, że się skończyły. Młoda powiedzmy, że się wykurowała. Mnie rwa kulszowa trochę puściła. Ogólne samopoczucie nawet spoko. Może poza dzisiejszą akcją, gdzie z całej siły przytrzasnęłam sobie palec drzwiami od samochodu :) Zobaczyłam gwiazdy przed oczami :( Nie wiem czy paznokieć nie zejdzie. No nic poczekam. 

     Już dziś myślami jestem w dniu 31 grudnia ;) Planuję sylwestra, tzn bardziej jakieś jedzonko, przekąski ;) dla mnie i dziewczyn :) Może macie jakieś propozycje ;)  Ja planuję jakies koreczki, tortille z serkiem, szynką, ogórkiem ,paluchy serowe, może pizza ;) na tortilli ;) 

    Wagowo nie ma tragedii ;) przez święta nie szalałam. Można powiedzieć, że jadłam nawet dużo mniej niż  w normalny dzień ;) Także jestem z siebie zadowolona pod tym względem. Woda ładnie pita. Jutro minie rok, jak codziennie piję wodę. Codziennie minimum 1,5 litra wody piję. Wow dla mnie to wielki wyczyn. Może od nowego roku wdrożę aktywność, codziennie ;) Skoro wodę opanowałam ;) Zajęło mi to rok :D Widać potrzebowałam czasu. Zresztą ja się nigdzie nie spieszę. 

    Pamiętajcie aby nie robić nic na siłę. Wszystko w swoim czasie, bez pośpiechu. Pamiętajcie, tez aby wszystko co robicie, robić dla siebie. Wy też jesteście ważne. 

     Trzymam za was mocno kciuki. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam 

14 grudnia 2021 , Komentarze (18)

Witajcie 

           Ojjjj widzę, dawno mnie nie było....a tu mamy zaraz połowę grudnia. Niestety dzieje się u mnie, trochę złego, czasami dobrego....Jak to w życiu. Niestety młoda chora już drugi tydzień :( Tydzień temu było tylko gardło...a wczoraj ostre zapalenie gardła i tchawicy....Do tego miała wymaz... na szczęście wynik negatywny. 

          U mnie zdrowotnie jako tako, raz lepiej raz gorzej ;) Rwa kulszowa daje się we znaki, ale nie poddaje się. Działam na tyle na ile mogę. 

           Nerwy, stresy....cały czas....a to szkoła, a to zdrowie...cały czas coś :( Ciekawe kiedy to się skończy....Powiem szczerze, że nie czuję magii zbliżających się Świąt :( Kompletnie nie czuję. Niby ozdobiłam schody w domu, przed domem, komoda świąteczna....ale mimo wszystko nie czuje tego...Nie cieszą mnie też Święta. Coś tam planuję do jedzenia, coś działam z prezentami....ale tak hmmm bez przekonania... Może jeszcze przyjdzie taki czas kiedy wszystko się zmieni. Liczę na to i czekam. 

           Niestety przez problemy z młodą, liczenie kalorii poszło w odstawkę. Ta dobra passa trwała miesiąc. To i tak długo ;) Póki co, skupiam się na młodej. Ale nie myślcie sobie, że objadam się... nie, nie... waga spada... ;) Staram się pilnować posiłków, wodę ładnie piję. Także ogólnie nie ma tragedii ;) Zawsze mogłoby być lepiej...ale i gorzej ;) 

         Nie poddaje się, walczę dalej ;) Pamiętajcie, nawet jak upadniecie, podnieście się i do przodu ;) Działamy. Po burzy wychodzi słońce ;) 

        Życzę Wam cudownego tygodnia :) Trzymam za Was kciuki :* :) Miłego wieczoru. Pozdrawiam 

           

30 listopada 2021 , Komentarze (16)

Witajcie

    Wczoraj średni dzień, wieczór masakryczny.... nocka nijaka. Dziś wtorek i od rana jakaś taka śnięta jestem :( Nijaka. Za oknem mróz, ale rano bez śniegu. Potem młoda zawieziona na przystanek, powrót do domu..... śniadanie i budzenie drugiej, wyjazd do miasta. Musiałam wysłać kartki świąteczne ;) Tzn nie musiałam, ale chciałam :) I sprawiło m to frajdę ;) Ceny powalają... bo czasami cena znaczka przekracza....cenę kartki :( Szok. Ogarnęłam co miałam ogarnąć i wpadłam na chwilę do rodziców. Potem szybki mail do nauczyciela aby młoda została szybciej do domu puszczona, bo ja się źle czuję i nie będzie miał kto jej odebrać. W drodze powrotnej do domu sypało....oj sypało i to takie wielkie płatki, ale mokre. Na dodatek na termometrze 0 stopni :( Wrrrr nie lubię takiej pogody. Szczęśliwie dojechałyśmy do domu, obiad i kilka domowych obowiązków ;) A to pranie, a to drewno z piwnicy trzeba przynieść.....itp ;) 

     Dzisiejsze samopoczucie takie sobie, chociaż mimo @ waga spoko. To jednak jakiś wewnętrzny nerw jest. Może jutro mnie, zobaczymy. Jutro w końcu nowy miesiąc ;) Przy okazji zapraszam do grudniowego wyzwania z piciem wody :) 

    Posiłkowo dzień wygląda tak:

śniadanie: chleb z ziarnami, salami, ogórek

II śniadanie: mandarynka, makaroniki ( jadłam pierwszy raz w życiu, ale już wiem, że nie ostatni :) 

obiad: makaron podsmażony 

kolacja: jogurt pitny ( nie miałam na nic ochoty) 

      Razem wyszło 1580 kalorii, a spalonych 517. Nie jest źle. Nie planowana kolacja, reszta tak. Jednak tak wyszło... że nie mam ochoty jeść na wieczór :( Podejrzewam, że to przez nerwy.... Cieszę się, że udaje mi się trwać z wodą... z aktywnością gorzej. Chociaż dziś już mam wydreptane 17373 krok ;) Także ogólnie dzien uważam za udany... tylko, żeby jeszcze samopoczucie było lepsze.... ale nie narzekam, bo zawsze mogłoby być gorsze ;) 

      Walczymy, działamy, nie poddajemy się. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Pozdrawiam :* :) Miłego wieczoru :* 

29 listopada 2021 , Komentarze (16)

Witajcie 

     Znowu czas na podsumowanie kilku dni.. Zacznijmy od soboty.. ciężki dzień... M zjechał po drugiej nad ranem do domu. To wiadomo że jak się przebudziłam, to ciężko było zasnąć. Od dłuższego czasu obserwuję, że im dłużej śpię, to boli mnie głowa. Także max do 6.30 mogę spać :( Hmmm a to i tak długo. Sobota latająca, sprzątająca. Niedziela jak na szpilkach , ale też nawet pracowita. A to pranie, a to sprzątanie, zakupy. Znalazłam czas na chwilę dla siebie, ale to była chwila.....za krótka. Weekend zleciał, nawet nie wiem kiedy... dosłownie nie wiem kiedy. 

    Posiłkowo niedziela, nie była najgorsza....Limit kaloryczny nie został przekroczony. Woda cały czas pita, zaraz zacznie się 12 miesiąc mojego wyzwania ;) Już dziś Was zapraszam ;) 

   Rwa kulszowa dalej daje się we znaki, nie odpuszcza... Raz bardziej raz mniej. Nie poddaje się, walczę na tyle, na ile zdrowie pozwala. Staram się chociaż wyrabiać kroki. Jednak nie zawsze , nie każdego dnia.... Ale nie wyrywam sobie włosów z głowy, idę dalej. 

   Jeśli chodzi o dzisiejszy jadłospis, wygląda tak: 

śniadanie: chleb z ziarnami, kiełbasa fuet, ogórek 

II śniadanie: banan, kaki, mandarynka, wafelki domowe plus w drodze baton nugatowy

obiad/ kolacja : pizza :( i gorący kubek Potrzebowałam tego, aby się rozgrzać :( 

   Razem wyszło 1442 kalorie, a spalone 460 . Szału nie ma, ale pokazuje jak jest, nie czaruję....  bo to nie ma sensu. Jestem szczera, przed Wami i przede wszystkim przed sobą. Bo inaczej to nie miałoby sensu ;) 

  Także dalej do dzieła, przed siebie ;) Waga po weekendzie lekko w dół. Jeszcze jest @ więc, nie licze na mega spadki, ale zaraz coś powinno ruszyć. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego tygodnia. Pozdrawiam 

  



26 listopada 2021 , Komentarze (30)

Witajcie

         Niech ten tydzień się skończy.... Kilka dni temu pisałam Wam o zaginięciu koleżanki, mojej córki. Na szczęście znalazła się cała. Czego niestety nie mogę powiedzieć o byłej żonie kolegi :( Wczoraj dostałam informację, że została znaleziona , zakopana 5 metrów pod ziemią, w lesie :( Zaginęła w lipcu   :(  Masakra jakaś. Czy ten co jej to zrobił, to człowiek? NIE!!!!!! Jak można odebrać komuś życie, pozbawić dziecka matki???? Ja się pytam jak tak można?! 

      Targają mną takie emocje, że nie macie pojęcia :(  co to na tym świecie się wyrabia... ile to tragedii ludzkich jest każdego dnia :(    Mam nadzieję, że weekend będzie spokojny i nowy tydzień będzie pozytywny, spokojny. 

        Jak nie trudno się domyślić... dieta hmmm na chwilę poszła w odstawkę. Od poniedziałku wracam na 100%,a tymczasem w weekend zobaczę jak to będzie. Nie, nie planuję obżarstwa... szaleństw, ale czy będzie liczenie kalorii, nie wiem. Nie chciałabym robić takich długich przerw bo to się źle kończy. Potem ciężko wrócić :( 

    Cały czas walczę, działam , na tyle na ile mogę. Trzymam za Was kciuki. Nie poddajemy sie :* :) Spokojnego weekendu Wam życzę :* Ściskam :* Pozdrawiam

24 listopada 2021 , Komentarze (23)

Witajcie 

     Połowa tygodnia za nami ;) środa to taki mały weekend ;) A jak mija dzień dzisiejszy? Spokojnie i stabilnie. Waga też stabilnie ;) Od niedzieli utrzymuje się 65,9 kg. @ się zbliża... więc nie liczę w tym tygodniu na spadek. Cieszę się, że nie idzie w górę, bo przecież utrzymać wagę to też sukces ;) Woda dziś ładnie wypita. Posiłkowo dzień wygląda tak

ŚNIADANIE: bułka z dynią, kurczak w galarecie, rzodkiewka

II ŚNIADANIE: banan

OBIAD:  pizza calzone na szybko 

KOLACJA: naleśniki, serek capreggio, miodek i winogrono 

    Łącznie wyszło 1788 kalorii, a spalonych 313. Najedzona po kokardę ;) W sumie kolacja dzięki córce... bo dała pomysł. Dawnooo nie jadłam naleśników. Robiłam dziewczynom lub moja córka robiła, ale ja nie jadłam, nie miałam jakoś ochoty. A dzisiejsze zjadłam z apetytem ;) Tu wyglądają okazale, bo serek jest w środku, a naleśniki same w sobie małe są :) Mam taką fajną małą patelnię, na której zawsze naleśniki wychodzą. 

    I co jeszcze przyniosła środa?! Hmmm spakowałam kalendarz adwentowy dla młodej. Sporo maseczek, kule, kryształki, puder do kąpieli, fajny żel, peeling, wiadomo coś słodkiego ;) ciepłe skarpetki :) Mam nadzieję, że będzie zadowolona :) Pakowałam godzinę, na podłodze... kręgosłup dał o sobie znać :( no i rwa wróciła. Dziś jak jechałam po 17e po córkę M, nie mogłam butów zdjąć.... bo nie byłam w stanie się schylić :( Rozmasuję i będzie ok.... chyba ;) Nawet kroków nie wyrobiłam . Póki co mam na liczniku 8768 i dużo więcej nie nabiję.... ale i takie dni się zdarzają. 

   Najważniejsze to się nie poddawać ;) Działam dalej. Aaaa tak w ogóle, to dziś jest 30 dzień kiedy liczę kalorie. Sama w to nie wierzę... z tego tylko 6 dni nie liczyłam w 100% . Ale i tak uznaję to za sukces. Ponieważ nie myślałam, że dam radę tyle dni liczyć. Wiem, że w okresie grudniowym przed świętami, może być ciężko. Zobaczymy ;) Na początku było ciężko gdy zaczynałam, gdy liczyłam dzień pierwszy. Potem drugi... i tak sobie mówię, ile dam radę... czy aby na pewno dam radę. Tak dałam. Bo po tygodniu chyba zapomniałam że liczę kalorie ;) Weszło m to w nawyk hihihi. 

    Trzymam za Was kciuki. Nie poddawajcie się. Walczcie. Powodzenia. Miłego wieczoru ;) Powodzenia. Pozdrawiam :) :*  


© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.