Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1104846
Komentarzy: 37377
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 17 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 66.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 października 2021 , Komentarze (18)

Witajcie 

        Od samego rana humor dopisuje i o dziwo trwa ;) do teraz :) Dziś mogłam pospać dłużej, bo dziewczyny miały na późniejszą godzinę. Nastawiłam budzik na 7. Przebudziłam się o 5.20 .....ale stwierdziłam, mogę pospać, to pośpię. Kręciłam się i kręciłam. Wstałam o 6.30 zrobiłam śniadania, ogarnęłam łóżko i .... złapałam hula hop do ręki. Udało się pokręcić 20 minut, bo zaczęłam kręcić o 7.10   ....a 7.30 musiałam budzić dziewczyny ;) Cieszę się, że dałam radę i ruszyłam z rana dupkę :)

     Posiłkowo dzień wygląda nawet ok. Nie objadałam się....aaaa zapomniałam dodać, że waga rano pokazała kolejny spadek....czyli od poniedziałku 0,7 kg ;) jest dobrze. Oby to się utrzymało :) 

    Trochę spraw dziś załatwiłam, kroków póki co mam 17147 ;) Nie jest źle ;) Woda wypita :) A jak u Was z piciem wody? Dajecie radę w te chłodne dni? 

   Dziś na insta pewna dziewczyna zainspirowała mnie owsianką.. pieczoną owsianką 

     O mamusiu, wyszła boska ;) Na jutro będzie jak znalazł ;) Zamiast batona będzie owsianka hahahah Zawsze to zdrowsze ;) Powoli wracam na dobre tory, małymi krokami ;) Dziękuję za każde słowo wsparcia. Jesteście Wielkie :) :* 

   Także pamiętajcie aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Nawet gdy mamy chwile załamania. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :* :) 

12 października 2021 , Komentarze (14)

Witajcie 

        Wczoraj miał być wpis, ale jakoś zabrakło weny ;) Rozpędziłam się z Waszymi pamiętnikami, komentowałam i zabrakło czasu na wpis ;) Ogólnie tydzień zaczęłam nawet spoko. Rano pojechałam do rodziców, bo mieli 46 rocznicę ślubu ( wow) Zazdroszczę im ;) Potem troszkę ogarnęłam zakupy i kilka spraw. Aktywność to standardowo kroki i zrobiłam   24067 kroków :) wyszło 16,99 km spalone 786 kalorii ;) Także nie ma tragedii ;) 

      Dzisiejszy dzionek mnie zaskoczył, tzn poranek ;) Zanotowałam spadek 0,3 kg. Nie jest to jakiś ogromny spadek, ale zawsze coś . Tym bardziej, że dawno nie widziałam spadku :D Kto wie, może powoli wrócę na dobre tory. Nie poddaje się i to mi daje kopa. W sumie mogłabym dawno powiedzieć, rzucam to i leżeć na kanapie. Ale nie...ja tak nie umiem, nie chcę. Chcę walczyć. Nie liczę, że do końca roku zgubię te zbędne kg.  Nie załamuję się z tego powodu. 

     Chciałabym jeszcze wrócić do pełen aktywności, treningów, liczenia kalorii. Dobrze wiem, że bez tego będzie wolno waga spadała..... Cóż chwilowo zastój z rodzinnych powodów, ale wrócę ;) I będzie git ;) 

      Także dziewczyny, nie poddajemy się, walczymy. Aaa zapomniałam dodać, że wodę ładnie piję, to już dzień 289 :) Przypominam, że wyzwanie jest wrzucone, także jeśli dalej macie problem z piciem wody, wpadajcie ;) 

       A może Wasze kopniaki mi pomogą wrócić ;) Któż to wie ;) Zmykam poczytać, co u Was. Miłego wieczoru. Ściskam :* :) Pozdrawiam 

10 października 2021 , Komentarze (13)

Witajcie 

       Znowu czas na małe podsumowanie kilku dni. Dni które nawet nie wiem kiedy zleciały. Dosłownie. Byłam przekonana, że wczoraj dawałam wpis...a tu się okazuje, że wpis był....ale w środę ;) 

        To do przodu...Dokończę tylko jeszcze środowe kroki  a było ich 13398. Jeżeli chodzi o czwartek był to ciężki  ale może właśnie dzięki temu udało się wydreptać 18592 kroki ;) Piątek krokowo rozbiłam system ;) 27463 kroki hihihi. Miałam troszkę załatwiania, latania i tak wyszło. Samopoczucie piątkowe nawet ok. Córka ogólnie cały tydzień chodziła do szkoły. Miała kilka chwil zawahania, ale dała radę. Czasami zwolniłam Ją z 5-15 minut ostatniej lekcji. Także brawo dla Niej. Powoli wraca dawne dziecko...ale wiem że to długi proces. Zauważyłam, że już jeździ autem bez opasek przeciw wymiotnych, także jest progres. Chętnie jeździ samochodem, nawet z tyłu, co też jest wielkim przełomem. Chociaż chwilami czuje zagrożenie, to jest postęp. Może do końca roku, jakoś to ogarniemy. 

       Sobota krokowo 14406 łącznie ;) Dzień ogólnie zabiegany ale można powiedzieć, nawet pozytywny. Szybko zleciała sobota. Wieczór z dziewczynami. 

     No i czas na niedzielę... były plany i co??? I nici z nich... Rano standardowo wspólne śniadanie, potem M coś oglądał, ja zaczęłam przygotowanie do obiadu. On cały czas wisiał na telefonie... Hmmm wcześniej słyszałam, jak rozmawiał z kolegą, tłumaczył jak ma gdzieś tam dojechać.... No i myślałam,że cały czas z nim rozmawia. Ale w pewnym  momencie, patrzę, pakuje się w swój plecak. Pytam co robi...a On mi że jedzie w trasę. Okazało się że koledze auto się zepsuło, zdążył dopiero co z firmy wyjechać.. No i dupa. Ktoś musi jechać... i padło na M. Wkurzyliśmy się, ale cóż tak bywa. Taka praca kierowcy zawodowego... 

    Jak pojechał dokończyłam obiad, zjadłyśmy z dziewczynami. Potem ogarnęłam kuchnię, zamiotłam podłogę, umyłam gary i okap, kuchenkę... Nie mogłam przestać sprzątać...aż usiadłam na chwilę i zasnęłam. Ni z gruszki ni z pietruszki, zmuliło mnie...Pospałam jakieś 40 minut. Wstałam jeszcze bardziej zamulona, ale jakoś udało się funkcjonować w ciągu dnia. 

   Wieczorem kąpiel z pianką, książką :) Oj tego mi było trzeba :) Jakieś 40 minut w wannie, pełnej piany ;) i do tego książka, którą chłonęłam :) hahaha. Pewnie gdyby nie to, że woda się zimna zrobiła, to siedziałabym dłużej. Wyszłam orzeźwiona :) Tak, tak relaks taki był potrzebny, po całym tygodniu i przed nowym tygodniem ;) 

     Dalej nie ma u mnie liczenia kalorii, nijak nie mogę się do tego zabrać. Aktywność-to kroki. Zawsze to coś, prawda?! Posiłkowo dni hmmm nie wyglądają idealnie, ale też nie ma tragedii. Co nie zmienia faktu, że trzeba uważać, aby się nie rozbestwić ;) Jedyne czego ładnie się trzymam, to woda. Dziś mija 287 dzień, kiedy to codziennie wypijam minimum 1,5 litra ;) Dla mnie to jest wielki wyczyn :) Jestem z siebie dumna, i tak dzień po dniu :) 

     Także takie małe podsumowanie kilku dni ;) Mam nadzieję,że Wy także się nie podajecie. Walczymy.

Życzę Wam cudownego nowego tygodnia. Działamy, nie dajemy się :) Miłej nocki. Ściskam i pozdrawiam :* :) 

6 października 2021 , Komentarze (15)

Witajcie 

       Znowu czas na małe podsumowanie... ja nie wiem kiedy te dni tak pędzą :( To może od początku, tzn od poniedziałku ;) 

       Poniedziałek aktywny dzień, byłam z młodą u psychologa. Widać postępy, chociaż jeszcze chwilami są gorsze chwile, ale nie poddajemy się. Jeśli chodzi o kroki, udało się wydreptać 18994 ;) Jestem zadowolona. Samopoczucie było ok, chociaż hmm przypomniała mi się historia z połkniętą kasą przez parkometr hahahah Tak :) Hmmm zapomniałam nr rejestracyjny , źle wpisałam, wrzuciłam kasę i dupka blada hahahha. Szkoda ,że nie ma tam przycisku cofnij kasę :) Śmiałam się i jednocześnie wkurzałam. 

     Wtorek, to był dopiero intensywny dzionek ;) Spotkałam się z koleżanką, z którą nie widziałam się kilka miesięcy. Pogadałyśmy, wybrałyśmy się na galerię, pozałatwiać kilka spraw. I tu dałam czadu z krokami.... wydreptałam 30320 kroków :) Wieczorem czułam każdy mięsień, każdą część ciała. Jak zasnęłam około 22, tak wstałam dziś o 6.30 :) Spałam jak zabita. Szok. Chociaż dziwne dla mnie, bo snu głębokiego miałam tylko 22 minuty. Lekkiego 5 godzin, godzina to czuwanie i godzinę śniłam :) Tylko nie pamiętam o czym hahahahah. 

      Dzisiejszy dzionek, od rana też w biegu. A to zakupy z mamą i autem, bo pogoda hmmm nie była ciekawa. No i miałyśmy sporo do kupienia, więc wolałam aby mama nie dźwigała i pojechałyśmy autem. Doszedł deszcz, więc kroków dziś nie było dużo. Tzn na chwilę obecną mam na liczniku 13  tyś z groszami ;) Ale i tak jestem z tych kroków zadowolona. 

      Samopoczucie dzisiejsze hmmm troszkę smutne, ale walczę....walczę każdego dnia o lepszą siebie. Wierzę, że przyjdzie taki dzień, że wszystko wróci, na lepsze tory. Teraz nie załamuję się, ale walczę. Pamiętajcie o tym... każda aktywność jest lepsza od zalegania na kanapie ;) Walczymy, działamy. Trzymam za Was kciuki. Spokojnej nocki i udanego czwartku dla Was :* Ściskam 

3 października 2021 , Komentarze (19)

Witajcie 

          Weekend mija leniwie, dosłownie. Ale i bez humoru...nie oznacza to jednak że się poddaje. Walczę dalej, ale swoim rytmem. Woda ładnie pita. Kroki ok, chociaż wczoraj i dziś  około 11 tyś. Jak na pobyt tylko w domu, to i tak dobrze. Posiłkowo hmmm pozostawię, to bez komentarza. Nie, nie objadałam się, ale dalej nie wpadłam na nowo w rytm liczenia kalorii... to bardzo pomaga :(  a ja, co??? Dalej nic :(  Ale nie spinam się, wszystko w swoim czasie, prawda? 

        Dziś udało mi się przeczytać kolejną książkę "Nieodnaleziona" Remigiusz Mróz. W tygodniu pewnie recenzja pojawi się u mnie na kanale. A tymczasem....chciałabym Was zaprosić na rozdanie ;) Które pojawiło się na moim kanale. Do wygrania książka " Biuro M"  

       Także jeśli macie ochotę, zapraszam. To chyba byłoby w dniu dzisiejszym na tyle. Brak weny i siły na pisanie. Od wczoraj jakaś słaba jestem, mam nadzieję, że jutro już będzie dobrze. 

     Pamiętajcie aby się nie poddawać, działamy, walczymy. Do dzieła. Miłego wieczoru i cudownego nowego tygodnia ;) :* Pozdrawiam :* 

30 września 2021 , Komentarze (27)

Witajcie :) 

        Znowu troszkę mnie nie było...czasami zaglądałam, komentowałam, ale jakoś na wpis nie było czasu... siły, motywacji? Sama nie wiem. Czas zdecydowanie za szybko leci...dopiero co zaczynał się wrzesień, a z nim plany, nadzieje... marzenia :( I co?! I nic?! 

       Niestety lipa po całości. Nie osiągnęłam wiele, bo tylko z aktywności były kroki. Codziennie starałam się chodzić. Ale jeśli chodzi o ten tydzień, to wygląda to tak

poniedziałek 19701 kroków

wtorek 24619 kroków

środa 20045 kroków

dziś już mam na liczniku17193 kroki  może jeszcze kilka dobiję ;) 

       Pociesza mnie też fakt, że codziennie piję wodę. To już 277 dzień :) Wow aż nie mogę w to uwierzyć :) Że zawzięłam się w tym wyzwaniu. Szkoda, że tak ładnie nie idzie mi z aktywnością :( No ale może jak już cały rok się wdrożę z wodą... to od pierwszego uda się ogarnąć codzienne treningi ;) Tak patrząc na ten miesiąc, to chyba  nie jest całkiem stracony... bo jednak coś się udawało ;) Bo i chodzenie codziennie :) starałam się te minimum 10 tyś kroków robić :) Hmmm także, nie, nie mam do siebie żalu. 

     Fakt skupiłam się poniekąd na córce i jej problemach...ale to nie jest wymówka... po prostu wolałam poświęcić się w tym momencie córce. Nie w głowie mi były diety.. Chociaż starałam się nie objadać, to już plus. Nie rzucałam się na słodycze... to wyczyn ;) 

     Także mimo wszystko podsumowanie miesiąca uważam za dobre ;) Jeśli chodzi o młodą, to lekka poprawa, bo już 4 dni z rzędu jest w szkole.. daje radę, co bardzooo mnie cieszy :) Bywają chwile zwątpienia, załamania, ale idzie do szkoły. Powiem dobre słowo i idzie. Jeszcze jutro i weekend. Czekam na niego z utęsknieniem ;) Wymęczył mnie ten tydzień. Jeszcze się nie wyleczyłam, do tego M dalej chory.... i to ja latałam załatwiałam wszystko, ogarniałam wożenie dziewczyn. Mam po prostu dosyć. 

      Teraz czas skupić się na nowym miesiącu. Póki co nie planuję wyzwań, no może poza moim z piciem wody :) Aktywność? Nie wiem, nie planuję, co ma wyjść to wyjdzie ;) Chociaż gdzieś z tyłu głowy....plan jest ;) Jak to u każdej z nas hihihi :) 

     Tak czy siak... czy plany macie, czy też nie... to ja trzymam za Was kciuki :* Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam 

22 września 2021 , Komentarze (30)

Witajcie 

         Miało być tak pięknie ....a co jest ? Zaczyna mnie coś brać :( Gardło boli, aż do tego stopnia że nie mogę śliny przełykać. Nie wiem czy to młoda mnie zaraziła, czy może M. A może po prostu pogoda, robi swoje ;) Raczę się już herbatką z pigwą, liczę że coś pomoże. 

       Woda mimo wszystko wypita, tzn limit 1,5 litra. Niestety aktywność, to tylko kroki. Dziś niewiele bo zaledwie w chwili obecnej jest na liczniku 10960. Posiłkowo dzień wygląda hmmm średnio. Nie spinam się, że coś muszę...Ja ewentualnie mogę ;) 

     Samopoczucie hmm rano ogólnie było ok. Czułam się nawet dobrze....ból gardła zaczęłam dopiero niedawno odczuwać. Rano podjechałam z mamą do sklepu, bo chciała zrobić większe zakupy. Więc autem jak znalazł. Ogarnęłyśmy co trzeba, odwiozłam mamę, a przy okazji odebrałam książki z paczkomatu ;) Jeśli jesteście ciekawe jakie, zapraszam na mój kanał na yt ;) 

       Znajdziecie tu przy okazji moją recenzję książki Anny Niemczynow. Zapraszam też do subskrypcji mojego kanału. Jeśli zaglądacie, dajcie znać w komentarzu że jesteście z V ;) Będzie mi bardzo miło. 

       Zmykam poczytać, co u Was... i spać ;) Oby jutro był dobry dzień ;) Czego i Wam życzę. Pamiętajcie że trzymam za Was kciuki. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

21 września 2021 , Komentarze (5)

Witajcie 

       I tak mija dzień za dniem.... pogoda coraz mniej rozpieszcza...choroby, gonią choroby. Tak młoda dalej kicha, M hmmm też nie wygląda apetycznie ;) Ale jutro rusza w trasę...Jak mus to mus.. Mówi że da radę. Hmmm jak w drodze się nie wykuruje (a tak już bywało, że kurował się w trasie)  To pewnie rozłoży się całkowicie i będzie tydzień leżał plackiem. A my z córką M? Póki co młoda ok, ale ja? Mnie jakby coś brało. Teraz siedząc i pisząc, mam wrażenie jakby mi ktoś na barki położył ciężary. Tak jakoś mi ciężko i lekko pobolewa w klatce piersiowej. Oby to się nie rozwinęło. 

    Jak nie trudno się domyśleć, dieta? Niestety, nie ma jej. Tzn nie rzucam się na jedzenie. Dziś na śniadanie była kromka chleba z ziarnami plus twaróg wędzony. Zawiozłam młodą na autobus i wróciłam, to zjadłam po drugiej pół bułki z kiełbasą schabową--- chuda jak żadna :) Na prawdę, tak chuda jak te z piersi kurczaka z Morlin ;) Obiad to ogórkowa z ziemniaczkami ze szpyrkami. W międzyczasie podjadałam winogrono i kilka śliwek. Teraz popijam cappuccino i chyba kolacji nie będzie, bo nawet nie mam ochoty. Późno obiad zjadłam. 

    Woda ładnie pita, dziś dzień 268 także z tego jestem dumna. Nigdy nie udało mi się wytrzymać tyle dni ;) Bez przerwy hihihi. Aktywność? Chodzenie, na chwilę obecną mam 16448 kroków. Może jeszcze trochę uda się dobić, ale na chwilę obecną ładuję opaskę ;) 

    Ogólne samopoczucie, nie jest dziś złe....gdyby nie ten ciężar na ramionach ;) Ale może jutro będzie lepiej :) Trzeba wierzyć, prawda? 

    Pamiętajcie aby się nie poddawać, nawet jak Wam podcinają skrzydła, rzucają kłody pod nogi. Walczymy, działamy. Ja się nie poddałam, tylko zmieniłam priorytety ;) I działam ale wolniej. 

     Spokojnego wieczoru życzę :* Pozdrawiam :* :) 

20 września 2021 , Komentarze (12)

Witajcie 

         No i mamy nowy tydzień. Jak go rozpoczynam ?! Z chorobami, tzn młoda dalej kaszle i smarcze się. Myślę że jeszcze kilka dni zostanie w domu, zobaczymy. M też leży :(  A ja?! Ja muszę być zdrowa, aby asystować. Hmmm u M jest o tyle dobrze, że dwa dni i powinno być ok. Także niech sobie chłop poleży ;) Natomiast młoda, to już gorzej. Martwię się, bo to nowa szkoła itp.... no ale nie będę zamartwiała się na zapas. 

       Wczorajszy dzień był dla mnie ciężki, ciężki psychicznie...dlatego spędziłam go z książką. I tak udało mi się przeczytać całą książkę Anny Niemczynow " Zostań ile chcesz"  Pochłonęła mnie w całości ta książka. 

      Dziś zaczęłam kolejną książkę "Biuro M" Magdaleny Witkiewicz i Alka Rogozińskiego ;) Samopoczucie hmmm takie jakieś sflaczałe. Może przez ból głowy, może przez zamartwianie się, może choroby, może psychiczne zmęczenie... Wszystko naraz.. 

    Posiłkowo kuleję, tzn nie objadam się, ale też nie jem czysto dietetycznie :(  No za nic , nie mogę wrócić. Nie oznacza to, że się poddałam. Bo dalej walczę ze swoimi słabościami ;) Za to wodę ładnie piję, co mnie cieszy :) Aktywność, domowa i kroki...Tu staram się do tych 10 tyś dobijać. Chociaż wczoraj nie dałam rady i nie płakałam z tego powodu ;) Słucham siebie :) Nie robię, nic...bo muszę... ja nic nie muszę, ewentualnie mogę ;) Wy też o tym pamiętajcie :) 

    Trzymam za Was kciuki. Powodzenia i udanego tygodnia. Pozdrawiam :* 

18 września 2021 , Komentarze (19)

Witajcie 

         Było pięknie i się zmyło...jak dzisiejszy deszcz..... Tak się cieszyłam, że młoda wytrzymała w szkole, ,ze dała radę.... Za szybko :(   Ale od początku. W środę po powrocie do domu, było ok. Niestety jak jechałyśmy do psychologa, młoda coś wspominała że boli ją gardło. Ogarnęłyśmy wizytę i do domu. Gardło dalej bolało, no i co??? Piątek rano wizyta u lekarza :( Ostre pęchęrzykowe zapalenie gardła. Po lekarzu, do domku. Młoda do łóżka. Chwilę poleżała, wołam ją.....i cisza... idę na górę, a młoda śpi. Pojechałam po drugą młodą do miasta, wracam.... idę na górę.....a młoda rozpalona. Szybko termometr....nawet nie musiałabym łapać za termometr, bo wiedziałam że grubo ponad 38. No i patrzę, a tam...39,5 stopnia. Nosz.... szybko coś na zbicie. Po dwóch godzinach spadła temp. do 36,6. Wystraszyłam się bo dawno nie miała tak wysokiej temp. Widać, że powrocie od psychologa młodą zmogło, spała jakieś 6 godzin. 

       Na szczęście nocka przespana, a to bardzo ważne. Bo zwykle noce są ciężkie. Nie dostała antybiotyków, to plus. Jedynie coś do gardła, tabletkę i do psikania. Na chwilę obecną, mówi, że troszkę mniej boli gardło. Zobaczymy jak to będzie, ale chyba w poniedziałek jeszcze zostanie w domu. Kaszel jeszcze się utrzymuje. A jak kaszel, to krtań :( zawsze ma  krtaniowy kaszel :( No  zaczęła się jesień w szkole. 

     Niestety dzieciaki chodzą zasmarkane w szkole.... Ostatnio nawet nauczyciel, koledze zwrócił uwagę..ale kolega powiedział, że nic mu nie jest....A nauczyciel na to " ale chłopcze, ty masz szkliste oczy, tak szybko ci nie przejdzie to przeziębienie"  I tak, to się zaraża inne osoby :(  Cóż. 

    Dzisiejszy dzionek na wysokich obrotach. Rano szybko po małe zakupy i załatwienie kilku spraw, bo M w domu. Potem szybciutko po chleb do rodziców i do domku. Jak tylko weszłam, szybko wstawiłam pranie, dałam domownikom obiad (kluski ziemniaczane z bigosem, który robiłam wczoraj ;)  Potem, ogarnęłam po obiedzie i zabrałam się za zrazy... Tak zabrałam się za zrobienie zrazów, na jutro ;) Trochę się zmachałam hihihi ale zrobiłam. Posprzątałam, rozwiesiłam pranie. Coś pooglądałam z dziewczynami, potem chwila z książką i czas na zaległości na necie. 

    Ogólnie mogę powiedzieć, że dzisiejszy dzionek mimo brzydkiej deszczowej pogody, jest udany. Chociaż jestem jakaś taka zmęczona, niewyspana. Pogoda, emocje?! Być może. 

     Miłego wieczoru i udanej niedzieli. Pamiętajcie aby się nie katować dietami ;) Wszystko z głową ;) Powodzenia....aaaa pamiętajcie o piciu wody ;) U mnie to już dzień... 265   :) Wow :) 

               Pozdrawiam :) :* 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.