Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1067610
Komentarzy: 36979
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 września 2021 , Komentarze (5)

Witajcie 

       I tak mija dzień za dniem.... pogoda coraz mniej rozpieszcza...choroby, gonią choroby. Tak młoda dalej kicha, M hmmm też nie wygląda apetycznie ;) Ale jutro rusza w trasę...Jak mus to mus.. Mówi że da radę. Hmmm jak w drodze się nie wykuruje (a tak już bywało, że kurował się w trasie)  To pewnie rozłoży się całkowicie i będzie tydzień leżał plackiem. A my z córką M? Póki co młoda ok, ale ja? Mnie jakby coś brało. Teraz siedząc i pisząc, mam wrażenie jakby mi ktoś na barki położył ciężary. Tak jakoś mi ciężko i lekko pobolewa w klatce piersiowej. Oby to się nie rozwinęło. 

    Jak nie trudno się domyśleć, dieta? Niestety, nie ma jej. Tzn nie rzucam się na jedzenie. Dziś na śniadanie była kromka chleba z ziarnami plus twaróg wędzony. Zawiozłam młodą na autobus i wróciłam, to zjadłam po drugiej pół bułki z kiełbasą schabową--- chuda jak żadna :) Na prawdę, tak chuda jak te z piersi kurczaka z Morlin ;) Obiad to ogórkowa z ziemniaczkami ze szpyrkami. W międzyczasie podjadałam winogrono i kilka śliwek. Teraz popijam cappuccino i chyba kolacji nie będzie, bo nawet nie mam ochoty. Późno obiad zjadłam. 

    Woda ładnie pita, dziś dzień 268 także z tego jestem dumna. Nigdy nie udało mi się wytrzymać tyle dni ;) Bez przerwy hihihi. Aktywność? Chodzenie, na chwilę obecną mam 16448 kroków. Może jeszcze trochę uda się dobić, ale na chwilę obecną ładuję opaskę ;) 

    Ogólne samopoczucie, nie jest dziś złe....gdyby nie ten ciężar na ramionach ;) Ale może jutro będzie lepiej :) Trzeba wierzyć, prawda? 

    Pamiętajcie aby się nie poddawać, nawet jak Wam podcinają skrzydła, rzucają kłody pod nogi. Walczymy, działamy. Ja się nie poddałam, tylko zmieniłam priorytety ;) I działam ale wolniej. 

     Spokojnego wieczoru życzę :* Pozdrawiam :* :) 

20 września 2021 , Komentarze (12)

Witajcie 

         No i mamy nowy tydzień. Jak go rozpoczynam ?! Z chorobami, tzn młoda dalej kaszle i smarcze się. Myślę że jeszcze kilka dni zostanie w domu, zobaczymy. M też leży :(  A ja?! Ja muszę być zdrowa, aby asystować. Hmmm u M jest o tyle dobrze, że dwa dni i powinno być ok. Także niech sobie chłop poleży ;) Natomiast młoda, to już gorzej. Martwię się, bo to nowa szkoła itp.... no ale nie będę zamartwiała się na zapas. 

       Wczorajszy dzień był dla mnie ciężki, ciężki psychicznie...dlatego spędziłam go z książką. I tak udało mi się przeczytać całą książkę Anny Niemczynow " Zostań ile chcesz"  Pochłonęła mnie w całości ta książka. 

      Dziś zaczęłam kolejną książkę "Biuro M" Magdaleny Witkiewicz i Alka Rogozińskiego ;) Samopoczucie hmmm takie jakieś sflaczałe. Może przez ból głowy, może przez zamartwianie się, może choroby, może psychiczne zmęczenie... Wszystko naraz.. 

    Posiłkowo kuleję, tzn nie objadam się, ale też nie jem czysto dietetycznie :(  No za nic , nie mogę wrócić. Nie oznacza to, że się poddałam. Bo dalej walczę ze swoimi słabościami ;) Za to wodę ładnie piję, co mnie cieszy :) Aktywność, domowa i kroki...Tu staram się do tych 10 tyś dobijać. Chociaż wczoraj nie dałam rady i nie płakałam z tego powodu ;) Słucham siebie :) Nie robię, nic...bo muszę... ja nic nie muszę, ewentualnie mogę ;) Wy też o tym pamiętajcie :) 

    Trzymam za Was kciuki. Powodzenia i udanego tygodnia. Pozdrawiam :* 

18 września 2021 , Komentarze (19)

Witajcie 

         Było pięknie i się zmyło...jak dzisiejszy deszcz..... Tak się cieszyłam, że młoda wytrzymała w szkole, ,ze dała radę.... Za szybko :(   Ale od początku. W środę po powrocie do domu, było ok. Niestety jak jechałyśmy do psychologa, młoda coś wspominała że boli ją gardło. Ogarnęłyśmy wizytę i do domu. Gardło dalej bolało, no i co??? Piątek rano wizyta u lekarza :( Ostre pęchęrzykowe zapalenie gardła. Po lekarzu, do domku. Młoda do łóżka. Chwilę poleżała, wołam ją.....i cisza... idę na górę, a młoda śpi. Pojechałam po drugą młodą do miasta, wracam.... idę na górę.....a młoda rozpalona. Szybko termometr....nawet nie musiałabym łapać za termometr, bo wiedziałam że grubo ponad 38. No i patrzę, a tam...39,5 stopnia. Nosz.... szybko coś na zbicie. Po dwóch godzinach spadła temp. do 36,6. Wystraszyłam się bo dawno nie miała tak wysokiej temp. Widać, że powrocie od psychologa młodą zmogło, spała jakieś 6 godzin. 

       Na szczęście nocka przespana, a to bardzo ważne. Bo zwykle noce są ciężkie. Nie dostała antybiotyków, to plus. Jedynie coś do gardła, tabletkę i do psikania. Na chwilę obecną, mówi, że troszkę mniej boli gardło. Zobaczymy jak to będzie, ale chyba w poniedziałek jeszcze zostanie w domu. Kaszel jeszcze się utrzymuje. A jak kaszel, to krtań :( zawsze ma  krtaniowy kaszel :( No  zaczęła się jesień w szkole. 

     Niestety dzieciaki chodzą zasmarkane w szkole.... Ostatnio nawet nauczyciel, koledze zwrócił uwagę..ale kolega powiedział, że nic mu nie jest....A nauczyciel na to " ale chłopcze, ty masz szkliste oczy, tak szybko ci nie przejdzie to przeziębienie"  I tak, to się zaraża inne osoby :(  Cóż. 

    Dzisiejszy dzionek na wysokich obrotach. Rano szybko po małe zakupy i załatwienie kilku spraw, bo M w domu. Potem szybciutko po chleb do rodziców i do domku. Jak tylko weszłam, szybko wstawiłam pranie, dałam domownikom obiad (kluski ziemniaczane z bigosem, który robiłam wczoraj ;)  Potem, ogarnęłam po obiedzie i zabrałam się za zrazy... Tak zabrałam się za zrobienie zrazów, na jutro ;) Trochę się zmachałam hihihi ale zrobiłam. Posprzątałam, rozwiesiłam pranie. Coś pooglądałam z dziewczynami, potem chwila z książką i czas na zaległości na necie. 

    Ogólnie mogę powiedzieć, że dzisiejszy dzionek mimo brzydkiej deszczowej pogody, jest udany. Chociaż jestem jakaś taka zmęczona, niewyspana. Pogoda, emocje?! Być może. 

     Miłego wieczoru i udanej niedzieli. Pamiętajcie aby się nie katować dietami ;) Wszystko z głową ;) Powodzenia....aaaa pamiętajcie o piciu wody ;) U mnie to już dzień... 265   :) Wow :) 

               Pozdrawiam :) :* 

15 września 2021 , Komentarze (14)

Witajcie 

             Kolejny dzionek niedługo dobiegnie końca ;) Dziś od samego rana lekka nerwówka. Czy młoda da radę, czy będzie telefon. Hmm rozwiozłam dziewczyny i szybciutko na rynek po jakieś drobne zakupy. Potem zrobiłam zakupy rodzicom i wpadłam do Nich na kawkę.  Pomogłam mamie z papryką, bo robi sałatkę mniammmmm . Dostałam już kilka słoików, niebo w gębie hihhi. A wiadomo zima długa.... Starałam się nie myśleć, nie zaglądać do telefonu. Udało się :) Młoda wytrzymałam cały dzień w szkole. Ufff to już 3 dzień z rzędu, kiedy jest na wszystkich lekcjach. No poza poniedziałkiem kiedy to na dwóch pierwszych Jej nie było. Ale tak to na wszystkich, co mnie bardzo cieszy. Jest postęp, codzienne pozytywne słowa, deklaracje że da radę. Jutro psycholog, więc na lekcjach nie będzie. Niestety o takiej godzinie wizyta, że nijak z pójściem do szkoły. Ale jak mus, to mus. Damy radę. 

       Jeszcze przeżyć piątek i będzie dobrze ;) Kurcze..czy ten tydzień faktycznie tak szybko minie?????Oj. Nawet nie wiecie jak mi dziś dopisuje humor. Aż serce się raduje, jak widzę radość młodej i dodatkowo dostałam plusa na lekcji filozofii ;) co dodatkowo Ją podbudowało ;) Nawet jeśli posiłkowo dzień nie jest idealny bo co ja zjadłam....

śniadanie: chleb z ziarnami, salami chilli około 7 ;) 

obiad: ziemniaki, kalafior z bułką, roladki z piersi kurczaka (u rodziców) około 13 ;) 

kolacja: pół pizzy z biedronki ;) w sumie pizzę jadłam około 16 ;) 

      Cieszę się, że nie rzucam się dalej na jedzenie. To duży plus. Woda ładnie pita. Waga lekko spadła, co też cieszy. Dawno tak pozytywnie nie pisałam i tak się dawno nie czułam :) 

       Działamy, walczymy ;) Nie poddajemy się. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

14 września 2021 , Komentarze (10)

Witajcie 

      Znowu czas zapiernicza... wydawało mi się, że dopiero co dodałam wpis...a tu patrzę, wpis był 10 września ;) Weekend minął szybko, rodzinnie, był netflix z dziewczynami i książka :) Podzieliłam te dwa dni, dla siebie i dla dziewczyn. Udało mi się przeczytać książkę " Nie mów nikomu" Harlana Cobena, bardzo fajna książka. Teraz poszła kolejna w ruch. Jeśli chodzi o aktywność... to muszę powiedzieć że w sobotę i niedzielę, nie zrobiłam nawet 10 tyś kroków ;) Jakoś tak wyszło, ale tak bywa. W tygodniu dużo chodziłam, to w weekend  spokojny. 

      Posiłkowo dalej zabrać się nie mogę. Tzn nie objadam się, ale też nie liczę kalorii. Nie ma chwilowo  na to szans. Waga coś drgnęła po okresie, ale niewiele. Niestety ból głowy powraca. Te osoby które mnie dłużej czytają, pamiętają czasy kiedy to codziennie głowa mnie bolała. Teraz co drugi dzień :( bywa że boli. Niestety stres z młodą, cały czas trwa. Bywa też tak, że wychodzę z domu bez śniadania....i to powoduje późniejszy ból. Ale niestety tak jakoś się dni układają. Póki co skupiam się na  młodej. Dziś już miała kilka razy załamanie i chciała abym zabrała ją ze szkoły. Ale udało się pocieszyć dobrym słowem i została. Oj ciężkie to jest... Taka dezorganizacja ale nie zostawię dziecka w potrzebie i bez pomocy. Nie umiem tak. Dobrze że w czwartek idziemy do psychologa, potrzebuję tego. Potrzebuje zapytać o kilka spraw i mam nadzieję, że otrzymam informację zwrotną. 

       Cieszę się, że dała radę. Jak wróciła ze szkoły  powiedziałam, że jestem z niej dumna... matko gdybyście ją widziały... jak urosła, jaka radosna była. Aaa codziennie też dostaje liściki do śniadaniówki. To się nie zmieniło, od kilku ładnych lat tak robię ;) Fajnie jest otworzyć śniadaniówkę i przeczytać miłe słowo. Młoda do dziś ma większość tych karteczek ;) heheh schowała sobie na pamiątkę :D Hihih. 

     Cieszę się, że chociaż wody się trzymam. Zawsze butelka przy mnie, nawet teraz. Butla w gotowości ;) I popijam sobie cappuccino. Tak jakoś mnie naszło. Powiem Wam, że dopiero teraz schodzą ze mnie te poranne emocje i to co wydarzyło się w ciągu dnia. Długo i późno, ale lepiej teraz niż w ogóle. Jutro fajnie bo dziewczyny mają na późniejszą godzinę. Będziemy mogły chwilę dłużej pospać...tzn w sumie dziewczyny, bo ja i tak pewnie sie obudzę o 5.20 :(   Nawet w sobotę czy niedzielę, budzę się o tej godzinie. Fakt w weekend, potrafię się położyć i spać dalej... ale max godzinkę lub dwie dłużej. Chociaż tak na prawdę jeśli chodzi o mój sen, to hmmm głębokiego snu mam maksymalnie 45 minut :( Nawet jeśli całościowo snu jest około 6-7 godzin, to głębokiego właśnie max 45 minut, a reszta to sen lekki lub czuwanie :( Także ból głowy też od tego że nie wysypiam się. 

   Mimo małych zawirowań, nie poddaje się, działam, walczę. Staram się nie załamywać, bo inaczej całkowicie bym zaliczyła porażkę...a tak, to chociaż częściowo heheh. 

   Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam 

10 września 2021 , Komentarze (13)

Witajcie 


     Cieszę się, że to już koniec tygodnia... tzn że zaczyna się weekend. Piątek zaczął się dla mnie od godziny 4.20. Tak od tej godziny jestem na nogach. I szczerze...najchętniej poszłabym teraz spać. Ale zrobiłam sobie cappuccino i nadrobię kilka spraw na necie, a to Vitalia, a to muszę odpisać na komentarze na yt, a to maile trzeba ogarnąć. Także dziś pewnie troszkę posiedzę, aby jutro ogarnąć inne sprawy :D Hahah na nudę narzekała nie będę ;) 

   Jak napisałam,  musiałam dziś wcześniej wstać...a co za tym idzie, dziewczyny też. Tak...o godzinie 6.30 już wyjeżdżałyśmy z domu :( Ja do urzędu, bo okazało się że brakuje mojego podpisu. Ajjj te urzędy. Wczoraj pani do mnie zadzwoniła, że właśnie brakuje mojego podpisu. Pytam czy mogę podjechać w tej chwili. Na to pani, że nie, że muszę zadzwonić na ten i ten numer i się umówić.  Nosz... cholera. Ok zadzwoniłam, umówiłam się właśnie na dziś, na 7.30. Godzina 7.07 byłam na miejscu, poczekałam jakieś 5 minut i poszłam. Na wejściu, pani ochroniarz pyta na którą godzinę mam i do jakiego okienka. Na to ja na 7.30 do tego i tego okienka. I myślałam, że będę czekała....do tej 7.30 ale nie, pani mnie wpuściła. Mówi skoro tylko podpis to pan wchodzi teraz :D No i można????? Można. Jakby wczoraj mi pozwolili tylko podpisać... byłoby po krzyku ;) No ale ok, najważniejsze że wszystko załatwiłam. 

    W drodze powrotnej wpadłam na małe zakupy i nagle telefon. Mamo źle się czuje :( Nosz... ale jakoś udało mi się wytłumaczyć młodej, porozmawiać i została na lekcjach. Była też u pani pedagog, a  wcześniej posiedziała przed salą z koleżanką. Nauczyciele bardzo są wyrozumiali w tej szkole, doceniam to. I tu nie chodzi, tylko o moją córkę, ale wiem że innych dzieci też to dotyczy. Także młoda wytrzymała na wszystkich lekcjach, plus dla Niej. 

   Byłam także i ja dziś u pani pedagog. Porozmawiałyśmy od serca, uzyskałam kilka rad i będę je teraz wdrażała. Na szczęście po niedzieli idę z młodą do psychologa, więc też będzie wsparcie. Aaaa liczę na poprawę, bo dziś okazało się, że owe bliźniaczki hałaśliwe z klasy zostały rozdzielone decyzją dyrekcji. Niestety obie się wzajemnie nakręcały na lekcjach. Stąd taka decyzja szkoły. Rodzice z tego co wiem zgodzili się. Niestety dziewczyny nie dały normalnie prowadzić lekcji. Także liczę teraz na poprawę stanu młodej. 

   Nooo co dalej... Hmmmm po 14 pojechałam po drugą pannę i wpadłyśmy do maczka ;) i do domku. Troszkę ogarnęłam, posprzątałam i usiadłam z dupką ;) I tak właśnie teraz sobie siedzę i piszę do Was ;) A zaraz poczytam co u Was :D 

   Diety jako takiej brak, aktywność kroki.... 16231 na chwilę obecną :) Woda wypita tj. 1,5 litra poszło ;) Waga stoi, @ się kończy :) dlatego jutro nie planuję pomiarów :D Po co się stresować dodatkowo hahahah wystarczająco w tygodniu miałam stresu :) 

    Działamy, walczymy, nie poddajemy się :) Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego weekendu. Pozdrawiam :* :) 

9 września 2021 , Komentarze (24)

Witajcie 

          Dzień za dniem biegnie....nie nadążam... Dziś już czwartek, jutro piątek i weekend. Czekam na to z utęsknieniem. Ten tydzień jest ciężki. Wtorek od rana nerwowy, dzwoni listonosz.... że ma polecony hmmm pytam skąd? On z komisariatu... o matko co ja znowu zrobiłam ;) Okazało się, że moja sprawa odnośnie włamania na fb, trafiła do prokuratury. Zobaczymy jaki będzie przebieg sprawy. Młoda bez problemu wytrzymała w szkole. Jestem z Niej dumna. Cały czas walczymy, z emocjami i nie tylko. Aktywność hmmm kroki czyli 17940 się udało. 

       Środa ten dzień też pełen wrażeń. Najpierw dzwoni M, że wraca do domu.... ok mówię, zrobię zakupy. Umówiliśmy się w domu. Ogarniałam zakupy i nagle telefon od wychowawczyni :( Młoda źle się poczuła. Zabrałam Ją do domu. W międzyczasie głowa mnie już bolała masakrycznie :(  Dojechałam do domu i M mówi, że wieczorem znowu jedzie w trasę :( Nosz... Wkurzyłam się, ale jak mus to mus. Wytrzymam do soboty. Aktywność ? Znowu kroki tym razem 15600. Zważywszy na ból głowy, to dużo udało się wydreptać. 

     Dzisiejszy dzień ? Kroków mam już 15357 i jeszcze coś może uda mi się wydreptać, bo ładuję opaskę. Od rana dzień z bólem głowy i tabletką. Zauważyłam, że znowu dużo tabletek łykam. Ale to nerwy :(    Na dziś byłam umówiona z wychowawcą córki, aby przedstawić całą sytuację. Porozmawiałam, wyjaśniłam sporo...myślałam, że uda się też porozmawiać z pedagogiem szkolnym. Niestety dziś się nie udało, ale umówiłam się na jutro. Aaa częściowo przy rozmowie z panią, była córka, potem poszła na lekcje. Powiedziała jak Ona to wszystko widzi, skąd takie a nie inne zachowanie i stany. Mam nadzieję, że pani weźmie sobie to do serca. Jeszcze przeżyć jutrzejsze spotkanie z pedagogiem. Oj mam sporo do powiedzenia, do załatwienia :( Trzymajcie kciuki abym wszystko załatwiła pozytywnie. 

    Liczę na to, że weekend będzie spokojniejszy ;) Jak nie trudno się domyśleć, diety jako takiej brak. Ale staram się nie obżerać, ale nie ma liczenia kalorii :( Nawet nie ma fotek. No nic, może jeszcze wróci to wszystko. Póki co staram się chociaż trzymać picia wody. Dziś mija dzień 256 :) Także jeśli ktoś ma jeszcze problem z piciem wody, zapraszam do mojego wyzwania ;) 

    Trzymam za Was kciuki, działamy mimo wszystko ;) Powodzenia. Miłego wieczoru. 

6 września 2021 , Komentarze (19)

Witajcie 

           Małe sprawozdanie z ostatnich kilku dni ;) Zacznijmy od czwartku...to był długi i ciężki dzień. Rano odwiezienie dziewczyn do szkół, potem małe zakupy. Popołudniu po dziewczyny, do domu, szybki obiad i.....   znowu do miasta, na zebranie. Jak pojechałam na 16.30, to wyszłam jakoś przed 19. Wiadomo pierwsza klasa, zawsze dużo do ogarnięcia...Hmmm wkręciłam się w trójkę klasową :) Nauczycielka młoda, młodziutka heheh ale sympatyczna, tzn na taką wygląda, a jak będzie? Zobaczymy w praniu. Do domu wróciłam skonana, z potwornym bólem głowy. Jak tylko przyjechałam, ogarnęłam się i poszłam spać. Kroków ładnie nadreptałam bo aż 17546 ;) 

    Piątek rano obowiązki czyli młode rozwiezione do szkół...Ja do swoich spraw i nagle telefon od córki... "mamo jesteś na głośnomówiącym.....Dzień dobry tu wicedyrektor Pani .... (przedstawiła się ) proszę odebrać córkę, bo źle się czuje " I co?   Za pół godziny byłam już po córkę, moje sprawy zeszły na dalszy plan. Na szczęście dojechałyśmy do domu, połozyła się i odpoczęła. Mimo tej przykrej sytuacji kroków też ładnie zrobiłam, bo 15686. Aaaa jakby tego było mało, to M wylądował na pogotowiu, bo rano szlifował...i szybko szybko, nie założył okularów ochronnych, no i jakiś opiłek wpadł. Rano było ok,coś go uwierało ale funkcjonował....Jednak wieczorem nie było już kolorowo :( Wracając od znajomego wjechał do jednej przychodni, ale nie było okulisty, odesłali go do innego punktu, ale tam też nie ma.... w końcu skierowali do szpitala... hmmm a tam pani mówi, że powinien pojechać w swoim rejonie.... A on że tu było bliżej i potrzebuje pomocy. Powiedział,że nie wyjdzie póki ktoś mu nie pomoże... No i dopiął swego ;) Czasami niestety i tak trzeba. Bo odsyłają z miejsca na miejsce... 

    Sobota hmmm rano było ok, waga nawet ciut mniejsza, ucieszyłam się. Wiadomo sobota dzień zakupów, porządków i relaksu z dziewczynami ;) Wszystko ogarnięte, pranie wstawione, a ja ???? Ja zwijałam się z bólu. Hmmm pomyślałam, zjadłam za dużo śliwek z rana, popiłam wodą i mammmmmmm. Poleżałam pół godzinki, pranie się skończyło, rozwiesiłam  było ok. Przeszło mi. Reszta dnia spędzona z dziewczynami. Kroków zrobionych niewiele bo tylko 13156 ;) 

    Niedziela leniwa, kroków niewiele bo raptem 9745. Jednak jakoś nie miałam siły, brzuch dawał się we znaki. Stwierdziłam, że nie ma sensu szaleć. Jak raz nie zrobię minimum 10 tyś to się nic nie stanie ;) Wszystko z głową trzeba. M pojechał w trasę, więc miałam czas tylko dla dziewczyn. 

    No i mamy dzień dzisiejszy....nowy tydzień... Hmmm rano jedna odwieziona do szkoły, a druga do lekarza. Nie, nie na szczęście żadna nie jest chora ;) Potrzebowałam zwolnienia z basenu dla młodej. Niestety dermatolog u której leczę młodą, zmieniła przychodnię.... i musiałam na nowo zarejestrować. A terminy hmmm dalekie bo dopiero listopad :(  No a basen już... a młoda ma zmiany na rękach, nogach... Nie wygląda to dobrze, ani ładnie. A wiadomo jak to u nastolatków... krępują się. No i zapytałam lekarza pierwszego kontaktu czy wypisałaby zwolnienie chociaż do tego listopada... Hmmm powiedziała, że musi ją zobaczyć. No i dziś pojechałyśmy, pokazałam lekarce wcześniejsze zwolnienie z basenu, bo miałam akurat w telefonie. Popatrzyła na młodą i mówi " dziecko bez dwóch zdań dam ci zwolnienie z basenu.... i w prezencie dostaniesz z w-f no chyba że nie przeszkadza tobie przebieranie się, nie krępuje.....Na co młoda, poproszę bo nie chce znowu tłumaczyć, co mam na nogach czy ramionach. Ale zapowiedziała, że ma w domu ćwiczyć. Pochwaliła,też młodą bo schudła od ostatniej wizyty.... Niestety zdalne dały się u dziewczyn we znaki.... wagowo. Młoda schudła i to ładnie... no ale też zmieniła jadłospis. Sama wyszła z inicjatywą, a ja pomogłam na tyle na ile mogłam. Także jest ok. Sama wiem, że to że ma zwolnienie z lekcji w-f, nie zwalnia jej z braku aktywności... bo to może źle się skończyć. A zauważyłam, że wyszła bardzo podbudowana z gabinetu :) Cieszyła się,że pani doktor ją pochwaliła, że ładnie wygląda ;) Ajjjj byście ją widziały, inna dziewczyna, radosna ;) 

     Niestety wieczorem dopadł lekki kryzys... bo powiedziała, że nie chce iść jutro do szkoły. Porozmawiałam z nią, wytłumaczyłam. Liczę że jutro będzie dobry dzień. Trzymajcie kciuki. Aaaa odnośnie sobotniego bólu brzucha.... nie, to nie były śliwki :( To okres :( Tydzień przed czasem....nosz... choinka :( Że tydzień wcześniej?! Tego się nie spodziewałam. No ale ok, niech sobie będzie. Dziś jako takiej aktywności nie ma... poza krokami, bo jest ich na chwilę obecną 18573 :) Także jest dobrze :) 

    Zapomniałabym napisać, że woda ładnie pita. Dziś mija dzień 253  kiedy to codziennie wypijam minimum 1,5 litra wody :) Przy okazji zapraszam do wyzwania hihihi które już jest na vitalii, także do dzieła, jeśli ktoś ma jeszcze z tym problem ;) Wyzwanie wrześniowe -nawyk picia wody. 

    To byłoby na tyle, bo coś długi ten wpis. Dziękuję za prywatne wiadomości :* Jesteście kochane :*   Trzymam za Was kciuki, walczymy, działamy. Powodzenia. Miłego wieczoru i cudownego tygodnia :) :* Pozdrawiam 

1 września 2021 , Komentarze (7)

Witajcie 

        No i mamy nowy miesiąc hmm a przy okazji nowe plany, nadzieje ;) Woda dziś ładnie pita i dziś wybił 248 dzień, kiedy to codziennie piję minimum 1,5 litra wody ;) jestem pod ogromnym wrażeniem....Bo to już 8 miesięcy :) A swoją drogą, wrzuciłam wrześniowe wyzwanie z piciem wody, ZAPRASZAM :) 

      Aktywności dziś jako takiej nie ma, chociaż kroków ładnie już nadreptałam, bo mam na liczniku ponad 17 tyś kroków :) Teraz opaska się ładuje, więc myślę, że zrobię 18 tyś :) Zabiegana, zakręcony dzień dziś. Jutrzejszy nie zapowiada się spokojniejszy.....Bo na 16.30 idę na zebranie i najpierw jest na sali gimnastycznej....a potem o 17 zebranie z wychowawcą. Ciekawe o której wyjdę. Cały dzień w biegu i poza domem. Ajjjj kiedy stabilizacja? Nie wiem, może w piątek ;) 

    Samopoczucie ogólnie ok. Chociaż dziś obudziłam się jakieś pół godziny przed czasem. Nie mogłam spać i wstałam chwilę po piątej. Ogarnęłam się, obudziłam dziewczyny, zjadłyśmy śniadanie i odwiozłam je do szkół. Po powrocie do domku, udało się zrobić obiad na jutro.....Czyli jutro będzie pomidorowa ;) Mmm wieki nie jadłam, ale też niezbyt mogę :(  Zjem troszkę przed zebraniem, albo i nie. Bo ostatnio mój żołądek znowu daje się we znaki. Chyba za dużo pomidorów było w ostatnim czasie, do każdej kanapki pomidorki. Trzeba przystopować. 

    Dziś krótki wpis, bo od kilku godzin ból głowy daje się we znaki..... Mam nadzieję,że już na dniach wrócę do Was z dawką motywacji. 

   Trzymam kciuki za Was. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

31 sierpnia 2021 , Komentarze (9)

Witajcie 

        Znowu mnie nie było , tym razem prawie tydzień. Nie to, że zniknęłam, bo czasami komentowałam Wasze wpisy. Jednak nijak nie mogłam się zabrać do zrobienia wpisu. Może też dlatego, że trochę się działo. Troszkę dobrego ale i gorszego, dlatego wybaczcie. 

      Środa- byłam nie do życia, głowa mi pękała. Wieczorem ratowałam się tabletką. Aktywności brak, kroków 12058 tylko w domu.

    Czwartek- troszkę latania, załatwiania. Kroków wbrew pozorom mało bo 10086

    Piątek- hmmm waga mnie przeraziła...    65,2 kg.Ale cóż, jak się nie liczy kalorii, to czego można się spodziewać.  Ale tego dnia udało się pokręcić hula 30 minut. Kroków 11688

   Sobota- bez weny, dosłownie...czułam się koszmarnie. Nic mnie nie bolało, ale jakby uszło powietrze ze mnie. Co przełożyło się na kroki, bo tylko 8808

   Niedziela- tu waga mnie zaskoczyła i pokazała 64,9. Wskoczyło hula 40 minut ;) Kroków też ładnie wpadło, bo 14967. Ogólnie dzień w domku, rodzinnie spędzony. 

  Poniedziałek- waga się utrzymuje, co mnie cieszy. Wpadło hula 30 minut, kroków 10976. Myślałam, że wpadnie więcej, bo byłam z dziewczynami na galerii....a tu hmm malutko wpadło. Aaaa ogólnie dzień senny, bo od 4 byłam na nogach :( Niestety. Ale musiałam dowieźć M dokumenty, bo zapomniał ;) I nie opłacało mu się cofać do domu. Zresztą tirem to nie zawsze jest wykonalne ;) Ci co mają jakieś pojęcie o tym, to wiedzą. Także dwa razy w ciągu dnia próbowałam odespać, ale nie udało się :) 

    No i mamy dzień dzisiejszy, wtorek. Waga dalej trzyma się czyli 64,9 kg. Hmmm ale dziś już troszkę bardziej zwracałam uwagę, co jem. Cykałam fotki i miałam je wstawić i co???? Usunęłam, bo robiłam czyszczenie w telefonie :) Hahah. Wpadło dziś hula 30 minut. Podsumowanie sierpnia ? Hmmm kiepsko, jutro wkleję tabelkę. Wagowo tylko 0,3 kg na stałe spadło. Mało, zdecydowanie...No ale nie jestem zła, bo nie wysilałam się specjalnie ;) 

    Mimo wszystko jestem, pozytywnie nastawiona na nowy miesiąc. Także nie poddaje się, wierzę w nas :) Także głowa do góry i do dzieła :) Trzymam za Was kciuki. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :* :) 




© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.