Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1067536
Komentarzy: 36979
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 października 2020 , Komentarze (21)

Witajcie 

          Kolejny dzionek zaraz dobiegnie końca. Sobota u mnie spokojna tzn bez sprzątania, szaleństw. Powiedziałam sobie, że to czas dla mnie i książki. Tak też zrobiłam. Teraz czytam książkę pod tytułem " Nie wiesz wszystkiego" Autor Marcel Moss.  To już 4 książka w tym miesiącu. To moja odskocznia od wszystkiego, dosłownie :) 

         Nie, nie ubolewam że dzień spędzony na czytaniu :) Fakt aktywność tylko limit 10 tyś kroków,  tzn teraz mam na liczniku 10070. Dużo więcej dziś nie będzie. Za to dziś mogę pochwalić się kolejnym dniem bez słodkiego. Dziś dzień 2. O matuluuuu jak mi było ciężko dziś wytrzymać bez słodkiego.  Walczyłam sama ze sobą. Dumna z siebie bo dałam radę. Brawo ja :) Pisząc dzień bez słodkiego, mam na myśli czekolady, batony, batoniki, cukierki, ciasta. 

         Jeśli chodzi o dzisiejszy jadłospis wygląda tak : 

ŚNIADANIE : bułka serowa z kurczakiem w galarecie CZERWONA HERBATA

OBIAD : ziemniaki, żeberko CZERWONA HERBATA 

KOLACJA : pieczywo z sałatką jarzynową, pomidorki Capuccino 

Brak opisu.Może nie jest jakoś dietetycznie, ale póki co wdrażam na nowo robienie zdjęć. Z każdym dniem powinno być lepsze jedzonko.  Jak wyrobię na nowo nawyk cykania fotek, będzie z górki ;) Tak myślę. 

          Pamiętajcie aby się nie poddawać, nawet jak jest ciężko... Nawet gdy upadniecie, powstańcie i dalej przed siebie. Działamy. Powodzenia. Trzymam kciuki. Pozdrawiam :* :* 

9 października 2020 , Komentarze (30)

Witajcie 

        Dopiero co był poniedziałek a tu już piątek ? A właściwie zaraz koniec piątku? Szok, jak te  dni szybko mijają.  Jutro mamy się dowiedzieć, jakie obostrzenia nas czekają, czy dzieci pójdą do szkoły. Nerwówka na całego. Ale od początku....Zacznijmy od dnia wczorajszego, a mianowicie wczoraj mnie tak wieczorem ścięło z nóg.... Że nawet nie wiem kiedy zasnęłam. W domu byliśmy po 17 i od tego czasu do godziny 20 wypiłam 5 lub 6 kubków herbaty z imbirem, cytryną i goździkami. Rozgrzewało mnie na maksa. Tak mnie rozgrzało że usnęłam. Czułam ból wszędzie. Czułam że mnie rozkłada. Jeśli chodzi o wczorajsze jedzenie, wyglądało tak :

ŚNIADANIE: chleb pszenny, hummus naturalny, miks sałat

II ŚNIADANIE : mus jabłkowy, baton ( brak foto) 

OBIAD :  kebab 

Brak opisu.

           Wiem, szału nie ma ale cóż. Ale cały dzień poza domem i wszystko w biegu. Zresztą miałam ochotę to zjadłam, jak zjadłam. 

             Jeśli chodzi o dzisiejszy dzień. Dziś czuję się lepiej, chociaż czuję jeszcze jakby coś tam chciało mnie wziąć. Jednak nie czuję się taka osłabiona jak wczoraj. Były plany, tabelka zrobiona a aktywności poza chodzeniem nie ma :(  Nie wiem ,może  jutro przyjdzie wena, nie wiem...Nic na siłę. Dzisiejszy jadłospis wygląda tak :

ŚNIADANIE : chleb pszenny, ser żółty i miks sałat

II ŚNIADANIE: mus banan-jabłko-burak ( pycha) 

OBIAD: ziemniaki, paluszki rybne, surówka rarytasek

Brak opisu.

               Jakoś tak wychodzi, od kilku dni że jem tylko 3 posiłki. Nie czuję głodu, a to najważniejsze. Może powinnam pomyśleć nad  postem i zrobić okienko...Hmmm nie wiem. Skoro i tak mam taką przerwę w jedzeniu. Dziś udało się wypić czerwoną herbatę x 2   ;) Dziś też udało się przetrwać bez słodkiego :) Brawo ja :) Heheh a kilka kuszących  batoników było w zasięgu ;) Nie wiem ile dni uda się bez słodkiego, ale będę walczyła każdego dnia. Jeśli ktoś chętny, to zapraszam, w grupie siła :) 

              Jutro dzień ważenia, nie liczę na spadek, ale chciałabym chociaż aby nie było więcej ;) A co będzie? Zobaczymy jutro. 

              Pamiętajcie aby się nie poddawać, walczymy. Do samego końca, aż ujrzymy cel :) Trzymam kciuki. Powodzenia. Pozdrawiam :* 

6 października 2020 , Komentarze (16)

Witajcie 

                 Oj dzieje się u mnie dzieje.... raz lepiej raz gorzej, jak to w życiu. Znowu nie było mnie kilka dni.  Nie ogarniam, nie nadążam, mam dosyć. Chciałabym wyjechać, zaszyć się gdzieś, gdzieś gdzie nikt mnie nie znajdzie. Dosłownie. Cały czas na wysokich obrotach, o diecie nie ma  mowy. Tzn nie objadam się, ale nie ma ważenia posiłków.  A na tym mi zależało, bo to trzymało mnie w ryzach. No nic nie poddaję się, działam dalej w inny sposób.  Staram się właśnie nie rzucać na jedzenie, jeść w miarę zdrowo. Niestety wody nie pijam, czerwona herbata poszła w odstawkę. Jedyne płyny to ostatnio albo kawka rozpuszczalna, albo energetyk :( Tak wiem, to zło. 

            Miały byc także codzienne wpisy, ale niestety wieczorem padam na twarz. Dziś postanowiłam usiąść i napisać, aby dać znać co u mnie. Aby dać chociaż krótki wpis. W weekend skupiłam się na książkach, to mnie pochłonęło do reszty. A właściwie uciekłam w książki. Tak to chyba mogę nazwać. Tak chyba zrobiłam.  Jest to moja odskocznia, szkoda bo kiedyś aktywność była odskocznią na całe zło. Motywacja gdzieś się schowała i za nic nie mogę jej znaleźć. Kto też tak ma, łapka w górę ;) A te osoby które trzymają się swojej motywacji --- dla Was gratulacje :) Poproszę dużego kopniaka, do dalszego działania ;) 

             Nie będę dalej smęciła, bo nawet nie wiem co napisać.... ja gaduła nie wiem  co napisać?!  Trzymam kciuki za Was i życzę powodzenia. Pozdrawiam :* 

2 października 2020 , Komentarze (24)

Witajcie 


               Dziś też będzie krótko, nie mam weny na dłuższe pisanie. Samopoczucie u mnie takie sobie, chociaż powinnam się cieszyć, bo mamy wynik. Chociaż "mamy" to za wiele powiedziane. Sama musiałam obdzwonić pół Polski aby dowiedzieć się jaki córka my wynik. Lekarz pierwszego kontaktu nie został do teraz powiadomiony :(  Wyobrażacie to sobie ?? 

            Od samego rana wisiałam na telefonie razem  z lekarzem pierwszego kontaktu. Dosłownie w szoku jestem. W końcu dostałam telefon do Bydgoszczy, do punktu , do którego dotarły wymazy. Pani przez telefon powiedziała jaki jest wynik.Wynik negatywny. Chociaż dla mnie to dziwne, bo chyba powinni wysłać smsa, mailem.... Nie wiem, aby był jakiś dowód, na słowa... Bo co mi po telefonie ???  Nie wiem może jestem przewrażliwiona, ale wolę mieć czarno na białym!

            Jeśli chodzi o jedzenie, to miałam rozpisany jadłospis. Starałam się go trzymać. Na śniadanie były kanapki z serkiem i papryczkami antipasti, drugie śniadanie śliwki, obiad ryba w sosie brokułowym z ryżem. kolacji brak. Nie liczyłam kalorii, jakoś nie byłam w stanie :(  Nie wiem czy wróci ta systematyczność ważenia, liczenia. Nie umiem tego na nowo ogarnąć. Ale nie poddam się, będę dalej walczyła. 

          Jutro dzień ważenia, nie wiem czy stanę na wagę. Dużo się działo przez ostanie dni. Zobaczymy. Przeraziłam się, bo do końca roku zostało 90 dni, a właściwie 89 bo dzisiejszy już dobiega końca. A jak daleko w d.....e 

          No nic koniec narzekania ;) Trzeba wziąć się w garść. Trzymam za Was kciuki, nie poddajemy się !!! 

Powodzenia. Pozdrawiam :* :* 

1 października 2020 , Komentarze (15)

Witajcie 

            Dziś będzie krótki wpis. Dalej czekam na wyniki. Miały być dziś, ale nikt nie dzwoni. A jak ja dzwoniłam do przychodni, szpitala, sanepidu to cisza :(    Tzn lekarz który ma mnie powiadomić ma dziś wolne. Sanepid nie odbiera. Samopoczucie = 0 

           No nic czekam  do jutra, nie mam innego wyjścia. Do tego strasznie boli mnie lewe oko. A właściwie pod nim, coś jakby na jęczmień.... albo ropne coś od zęba. Nie mam pojęcia. Jak się wali to na całego. 

         Jeśli chodzi o dzisiejsze jedzenie to jako tako 

śniadanie: dwie kromki chleba z antipasti zielonymi papryczkami plus pomidorki 

II śniadanie: płatki z mlekiem, lód i śliwki 

obiad: pierogi ze szpinakiem ( szt.4) i łazanki 

         Na kolację piję cappuccino, potrzebowałam tego. Chociaż żołądek chyba mówi " nie pij" . Zaraz biorę się za zrobienie tabelki na  październik, ale wcześniej ułożę jadłospis na jutro. teraz tylko jeszcze bym chciała podsumować kilometrowo wrzesień. Otóż we wrześniu zrobiłam łącznie 338,99 km  co daje średnio 11 km dziennie. Nie jest źle :) 

         To byłoby na tyle w dniu dzisiejszym :* Tulę Was, trzymam kciuki i powodzenia życzę. Pozdrawiam :* 

30 września 2020 , Komentarze (36)

Witajcie 

  

         Nerwowy dzień, stres od samego rana. Nawet nie byłam w stanie  nic zjeść. Córka płakała od samego rana, zdenerwowana, bała się tego badania. Zawiozłyśmy najpierw córkę M do szkoły, a potem na wymaz. U nas robią od 10-12. Byłyśmy o 9.20 i już byłyśmy czwarte. Czas w kolejce zleciał szybko, chociaż nerwy na wysokim poziomie :( 

         Trochę udało mi się rozładować napięcie córki, gdy oglądałyśmy filmiki na yt. Ale niestety kiedy pojawiły się panie w kombinezonach... Niestety wtedy nerwy, strach wszystko się nasiliło. Kiedy przyszła kolej córki, to myślałam że nie pójdzie. Bała się :( na wszystkie sposoby próbowałam Ją przekonać, że to nie boli, że to tylko minuta i koniec. Udało się, ale lekko nie było. Teraz do jutra nerwówka, chyba jeszcze gorsza niż dzisiejsza :( Jutro mają być wyniki. Najpierw lekarz pierwszego kontaktu będzie informowany, później lekarz powiadamia mnie o wynikach. Jeśli to będzie tak jak dziś , ja próbowałam się dodzwonić do lekarza w celu powiadomienia o stanie córki...... to dziękuję..... 

        Nic więcej nie mogę zrobić,  jak czekać :( Do jutra. Nie wiem jak przetrwam nockę. Od samego rana mam takie kłucia w klatce, że boli mnie nawet oddychanie. Przy córce jakoś się trzymam, bo nie chcę okazać strachu, ale jak zostaję sama to jest płacz, bezradność. I to nie tylko o te badanie chodzi...ale  tak ogólnie. 

            Dobrze koniec smęcenia. Jutro nowy miesiąc, nowe nadzieje. Życzę Wam i sobie aby październik był dobrym, lepszym miesiącem niż obecny ;) 

         Trzymam kciuki. Powodzenia. Pozdrawiam :* :* 

         

29 września 2020 , Komentarze (32)

Witajcie 

      

              Z góry przepraszam za moją nieobecność. Niestety w czwartek córka  mi się rozchorowała. W czwartek dzwoniłam i była tele-porada, a w piątek miałam zadzwonić czy się poprawiło czy pogorszyło. Zadzwoniłam w piątek  i było ok. Niestety w piątek popołudniu już nie było ok. Przeczekałyśmy weekend i poniedziałek znowu telefon do przychodni. Tym razem była już osobista wizyta :(   Niestety nie była pozytywna. Dziecko opisało swój stan, z racji tego że ma 14 lat to umie mówić ;) opowiedziała jak się czuje....No i tu padło słowo, jedno słowo za dużo. Córka powiedziała ,że w sobotę wieczorem nie czuła smaku soku. jednak w niedzielę było wszystko ok. No i  pani dodała dwa do dwóch, tzn kaszel, brak smaku i powiedziała " mamy problem robimy badania na covid"  Jak to usłyszała córka, to myślałam że ucieknie z gabinetu. Płacz... Wcale się nie dziwię. 

              Moje dziecko zapytało na jakiej podstawie pani chce badań, skoro nie ma temp i innych objawów. Hmmm a pani doktor na to,że ma inne. Hmm jakie inne, Ona ma znowu zapalenie krtani jak co roku o tej porze :(    I co dalej ???? 

            Pani powiedziała, że prosto z przychodni mamy jechać do domu i czekac za telefonem. Bo Ona musi uruchomić całą procedurę, a nie wie dokładnie jak, to zrobić.. Zadzwoniła i powiedziała, że  zadzwoni następnego dnia bo nie ma osoby która Jej pomoże to uruchomić :( Orzesz....... pomyślałam i wkurzyłam się. Jak to nie ma osoby,  która wie co w takim przypadku robić???!! Ok zadzwoniła dziś i powiedziała, że system został uruchomiony i skierowanie zostało wysłane. Podała numery gdzie dzwonić i się zgłosić. Zadzwoniłam , zapytałam i ...... jutro jedziemy. Mam nadzieję, że  jutro się załapiemy. Wymaz pobierają od 10-12 ,  a jak dziś dzwoniłam i pytałam, to Pan powiedział żebym nie przyjeżdżała o 10 bo są duże kolejki :(    

            Stres, bo nie wiadomo co robić. M jutro wraca z trasy, córka M normalnie chodzi  do szkoły i na praktyki.  Dziwne to wszystko.  Dziś pani doktor przyjmowała dzieci zdrowe.... nie wiem jak to powinno wyglądać, cała ta procedura...  pani doktor nie jest przekonana czy dziecko  ma covida, ale lepiej zrobić niż nie zrobić badanie.  Nerwy i stres nie sprzyjają odchudzaniu :(   Nawet  nie myślę o tym . Nie jem zbyt zdrowo, wpada to i owo :(   Ale  nie dbam teraz o to. Jak wszystko się uspokoi będę wracała do dalszej walki. 

              Przepraszam jeśli wpis jest chaotyczny wpis, ale myśli cały czas krążą gdzie indziej.   Oby przetrwać nockę i wyniki. 

              Pozdrawiam cieplutko :* Pamiętajcie że trzymam za Was cały czas kciuki :* 

23 września 2020 , Komentarze (16)

Witajcie 

               Dziękuję za miłe słowa, pod wczorajszym wpisem. Krótkim wpisem. Chyba jestem uzależniona  od Vitalii i  od Was :)  Jesteście Wspaniałe, Zawsze można na Was liczyć. Jak potrzeba pocieszycie, jak potrzeba dacie kopniaka. To się nazywa WSPARCIE ! 

              Dziś rano wstałam z motywacją, ale popołudniu jakoś uleciała. Zastanawiałam się długo, co zrobić aby ona wróciła. I tak sobie coś już postanowiłam, ale o tym może za kilka dni. Jeśli uda mi się to wdrożyć, to się pochwalę ;) Trzymajcie kciuki :* 

              Może dziś zawaliłam, nie dałam rady ale jutro też jest dzień. Częściowo jadłospis gotowy. Nastawienie pozytywne a to połowa sukcesu.  Jeśli chodzi o aktywność, to nadal chodzenie, marsze. Nie wiem kiedy zbiorę się w sobie aby dodać inną aktywność. Jednak nie wyrywam sobie włosów z głowy, na wszystko przyjdzie czas. Fakt faktem miewam cały czas jakieś zawirowania z sercem. Dzwoniłam dziś do kardiologa i dopiero w październiku mam dzwonić abym została zarejestrowana na 2021 rok :(    Nie lepiej z ortopedą. Koniec października, początek listopada mam rehabilitację. Po rehabilitacji powinnam zrobić prześwietlenie, a po nim udać się na wizytę do lekarza. Jednak od listopada, będzie dane mi poczekać.... Bo wizyta będzie ale w marcu 2021 roku. Hahaha dobre co? Ale cóż nie mam innego wyjścia. Może i w marcu dostanę kolejną rehabilitację. 

               Dalej na bakier u mnie z wodą i liczeniem kalorii. Tzn. jednego dnia liczę a drugiego nie. Jak nad tym panować? Macie jakieś rady ? Wody nie pijam, ale nadrabiam herbata czerwoną. Zawsze to jakieś płyny. Waga spada, ale ciało niestety nie wygląda dobrze. Nie ma aktywności to nie ma się co dziwić. Jak u Was wygląda sytuacją z motywacją? Co Was motywuje do działania? 

            Mimo, że upadam...staram się podnieść i iść dalej, przed siebie. Walczę, działam. Za Was też trzymam kciuki. Powodzenia. Pozdrawiam :* :* 

            

              

21 września 2020 , Komentarze (16)

Witajcie 

                Troszkę mnie nie było. Zdecydowanie stwierdzam, że doba mi się bardzoooo skróciła. Dosłownie . Wiele się działo przez ten czas i dobrego i gorszego. Raz liczyłam kalorie a raz nie. Czasami są takie dni, że nie idzie ważenie w parze z moim samopoczuciem.  Nie, nie tłumaczę się ale tak jest i nie zamierzam pisać,  jak to świetnie sobie radzę :) Bo nie zawsze tak jest, ale nie poddaję się. 

                W sobotę było ważenie i waga pokazała 300 gram mniej ;) Cieszę się, bo w tygodniu średnio było z liczeniem właśnie, a tu jednak waga się odwdzięczyła. Nie, nie... ja się nie objadam. Staram się jeść zgodnie ze sobą, ale nie rzucam się na jedzenie. 

              W sobotę byliśmy też na komunii, w niedzielę waga pokazała 0,5 kg więcej ale tym się nie  martwię :) Po w poniedziałek już był spadek. Działam i idę dalej, nie poddaję się :) 

            Trzymam za Was kciuki, działamy , walczymy. Jak upadniecie, to hop podnosimy się ;) Powodzenia . Pozdrawiam .

        


Ps. Przepraszam za tak krótki wpis ;) Następnym razem postaram się o dłuższy ;) Buziaki :* 

         

13 września 2020 , Komentarze (30)

Witajcie

           Niedziela mija spokojnie, bez szaleństw. Miałam  planach dłużej pospać, ale M mnie obudził przed 7  :(   Trochę się pokręciłam w łóżku i poszłam robić śniadanko. Od rana a właściwie już w nocy gorzej się poczułam. Zatykało i dalej zatyka mnie w klatce piersiowej. Nie mogę zrobić pełnego wdechu a i wydech robię na raty. Mimo leniwego dnia udało się dziś zrobić minimum 10 tyś kroków ;)  Przeczytałam też kolejną książkę " Nie ufam już nikomu"  Klaudia Muniak. Książką bardzo dobra, przeczytana w 4 dni. Gdyby nie to że nie miałam weny to w jeden dzień bym pochłonęła ;) 

     Jeśli chodzi o dzisiejsze jedzonko wygląda tak 

śniadanie: chleb graham z salami chilli, pomidorem, jajko na twardo z majonezem i ogórek CZERWONA HERBATA

obiad: ziemniaki, kotlet z piersi kurczaka, brokuł CZERWONA HERBATA  a po obiadku tarta z malinami, gorzką czekoladą, budyniem ( robiłam sama,taki sam przepis jak poprzednia) ale z białą czekoladą lepsza jak dla mnie ;) 

kolacji w sumie brak poza CZERWONĄ HERBATĄ nie było nic bo trzymał mnie obiad i tarta


           Łącznie wyszło 1354 kcal/ 1820    Tak sobie myślę,że przejdę na 3 posiłki. Opcje są dwie

1. śniadanie, drugie śniadanie i obiad

2. śniadanie, obiad, kolacja 

          Nie wiem jeszcze jaki tor obiorę. Ponieważ 4 posiłki do to dla mnie za dużo. Ogólnie moje samopoczucie mimo tego zatykania , jest ok. W dobrym humorze kończę niedzielę. Obejrzę jeszcze tylko coś w tv i spać ;) Bo jutro znowu o 5.30 trzeba wstać ;) 

          Działamy, walczymy , nie poddajemy się. Głowa do góry, nawet jak upadniesz. Jutro będzie nowy dzień i nowa szansa, pamiętaj o tym :*    Powodzenia. Pozdrawiam 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.