Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1104542
Komentarzy: 37376
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 17 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 66.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 października 2020 , Komentarze (24)

Witajcie 


               Dziś też będzie krótko, nie mam weny na dłuższe pisanie. Samopoczucie u mnie takie sobie, chociaż powinnam się cieszyć, bo mamy wynik. Chociaż "mamy" to za wiele powiedziane. Sama musiałam obdzwonić pół Polski aby dowiedzieć się jaki córka my wynik. Lekarz pierwszego kontaktu nie został do teraz powiadomiony :(  Wyobrażacie to sobie ?? 

            Od samego rana wisiałam na telefonie razem  z lekarzem pierwszego kontaktu. Dosłownie w szoku jestem. W końcu dostałam telefon do Bydgoszczy, do punktu , do którego dotarły wymazy. Pani przez telefon powiedziała jaki jest wynik.Wynik negatywny. Chociaż dla mnie to dziwne, bo chyba powinni wysłać smsa, mailem.... Nie wiem, aby był jakiś dowód, na słowa... Bo co mi po telefonie ???  Nie wiem może jestem przewrażliwiona, ale wolę mieć czarno na białym!

            Jeśli chodzi o jedzenie, to miałam rozpisany jadłospis. Starałam się go trzymać. Na śniadanie były kanapki z serkiem i papryczkami antipasti, drugie śniadanie śliwki, obiad ryba w sosie brokułowym z ryżem. kolacji brak. Nie liczyłam kalorii, jakoś nie byłam w stanie :(  Nie wiem czy wróci ta systematyczność ważenia, liczenia. Nie umiem tego na nowo ogarnąć. Ale nie poddam się, będę dalej walczyła. 

          Jutro dzień ważenia, nie wiem czy stanę na wagę. Dużo się działo przez ostanie dni. Zobaczymy. Przeraziłam się, bo do końca roku zostało 90 dni, a właściwie 89 bo dzisiejszy już dobiega końca. A jak daleko w d.....e 

          No nic koniec narzekania ;) Trzeba wziąć się w garść. Trzymam za Was kciuki, nie poddajemy się !!! 

Powodzenia. Pozdrawiam :* :* 

1 października 2020 , Komentarze (15)

Witajcie 

            Dziś będzie krótki wpis. Dalej czekam na wyniki. Miały być dziś, ale nikt nie dzwoni. A jak ja dzwoniłam do przychodni, szpitala, sanepidu to cisza :(    Tzn lekarz który ma mnie powiadomić ma dziś wolne. Sanepid nie odbiera. Samopoczucie = 0 

           No nic czekam  do jutra, nie mam innego wyjścia. Do tego strasznie boli mnie lewe oko. A właściwie pod nim, coś jakby na jęczmień.... albo ropne coś od zęba. Nie mam pojęcia. Jak się wali to na całego. 

         Jeśli chodzi o dzisiejsze jedzenie to jako tako 

śniadanie: dwie kromki chleba z antipasti zielonymi papryczkami plus pomidorki 

II śniadanie: płatki z mlekiem, lód i śliwki 

obiad: pierogi ze szpinakiem ( szt.4) i łazanki 

         Na kolację piję cappuccino, potrzebowałam tego. Chociaż żołądek chyba mówi " nie pij" . Zaraz biorę się za zrobienie tabelki na  październik, ale wcześniej ułożę jadłospis na jutro. teraz tylko jeszcze bym chciała podsumować kilometrowo wrzesień. Otóż we wrześniu zrobiłam łącznie 338,99 km  co daje średnio 11 km dziennie. Nie jest źle :) 

         To byłoby na tyle w dniu dzisiejszym :* Tulę Was, trzymam kciuki i powodzenia życzę. Pozdrawiam :* 

30 września 2020 , Komentarze (36)

Witajcie 

  

         Nerwowy dzień, stres od samego rana. Nawet nie byłam w stanie  nic zjeść. Córka płakała od samego rana, zdenerwowana, bała się tego badania. Zawiozłyśmy najpierw córkę M do szkoły, a potem na wymaz. U nas robią od 10-12. Byłyśmy o 9.20 i już byłyśmy czwarte. Czas w kolejce zleciał szybko, chociaż nerwy na wysokim poziomie :( 

         Trochę udało mi się rozładować napięcie córki, gdy oglądałyśmy filmiki na yt. Ale niestety kiedy pojawiły się panie w kombinezonach... Niestety wtedy nerwy, strach wszystko się nasiliło. Kiedy przyszła kolej córki, to myślałam że nie pójdzie. Bała się :( na wszystkie sposoby próbowałam Ją przekonać, że to nie boli, że to tylko minuta i koniec. Udało się, ale lekko nie było. Teraz do jutra nerwówka, chyba jeszcze gorsza niż dzisiejsza :( Jutro mają być wyniki. Najpierw lekarz pierwszego kontaktu będzie informowany, później lekarz powiadamia mnie o wynikach. Jeśli to będzie tak jak dziś , ja próbowałam się dodzwonić do lekarza w celu powiadomienia o stanie córki...... to dziękuję..... 

        Nic więcej nie mogę zrobić,  jak czekać :( Do jutra. Nie wiem jak przetrwam nockę. Od samego rana mam takie kłucia w klatce, że boli mnie nawet oddychanie. Przy córce jakoś się trzymam, bo nie chcę okazać strachu, ale jak zostaję sama to jest płacz, bezradność. I to nie tylko o te badanie chodzi...ale  tak ogólnie. 

            Dobrze koniec smęcenia. Jutro nowy miesiąc, nowe nadzieje. Życzę Wam i sobie aby październik był dobrym, lepszym miesiącem niż obecny ;) 

         Trzymam kciuki. Powodzenia. Pozdrawiam :* :* 

         

29 września 2020 , Komentarze (32)

Witajcie 

      

              Z góry przepraszam za moją nieobecność. Niestety w czwartek córka  mi się rozchorowała. W czwartek dzwoniłam i była tele-porada, a w piątek miałam zadzwonić czy się poprawiło czy pogorszyło. Zadzwoniłam w piątek  i było ok. Niestety w piątek popołudniu już nie było ok. Przeczekałyśmy weekend i poniedziałek znowu telefon do przychodni. Tym razem była już osobista wizyta :(   Niestety nie była pozytywna. Dziecko opisało swój stan, z racji tego że ma 14 lat to umie mówić ;) opowiedziała jak się czuje....No i tu padło słowo, jedno słowo za dużo. Córka powiedziała ,że w sobotę wieczorem nie czuła smaku soku. jednak w niedzielę było wszystko ok. No i  pani dodała dwa do dwóch, tzn kaszel, brak smaku i powiedziała " mamy problem robimy badania na covid"  Jak to usłyszała córka, to myślałam że ucieknie z gabinetu. Płacz... Wcale się nie dziwię. 

              Moje dziecko zapytało na jakiej podstawie pani chce badań, skoro nie ma temp i innych objawów. Hmmm a pani doktor na to,że ma inne. Hmm jakie inne, Ona ma znowu zapalenie krtani jak co roku o tej porze :(    I co dalej ???? 

            Pani powiedziała, że prosto z przychodni mamy jechać do domu i czekac za telefonem. Bo Ona musi uruchomić całą procedurę, a nie wie dokładnie jak, to zrobić.. Zadzwoniła i powiedziała, że  zadzwoni następnego dnia bo nie ma osoby która Jej pomoże to uruchomić :( Orzesz....... pomyślałam i wkurzyłam się. Jak to nie ma osoby,  która wie co w takim przypadku robić???!! Ok zadzwoniła dziś i powiedziała, że system został uruchomiony i skierowanie zostało wysłane. Podała numery gdzie dzwonić i się zgłosić. Zadzwoniłam , zapytałam i ...... jutro jedziemy. Mam nadzieję, że  jutro się załapiemy. Wymaz pobierają od 10-12 ,  a jak dziś dzwoniłam i pytałam, to Pan powiedział żebym nie przyjeżdżała o 10 bo są duże kolejki :(    

            Stres, bo nie wiadomo co robić. M jutro wraca z trasy, córka M normalnie chodzi  do szkoły i na praktyki.  Dziwne to wszystko.  Dziś pani doktor przyjmowała dzieci zdrowe.... nie wiem jak to powinno wyglądać, cała ta procedura...  pani doktor nie jest przekonana czy dziecko  ma covida, ale lepiej zrobić niż nie zrobić badanie.  Nerwy i stres nie sprzyjają odchudzaniu :(   Nawet  nie myślę o tym . Nie jem zbyt zdrowo, wpada to i owo :(   Ale  nie dbam teraz o to. Jak wszystko się uspokoi będę wracała do dalszej walki. 

              Przepraszam jeśli wpis jest chaotyczny wpis, ale myśli cały czas krążą gdzie indziej.   Oby przetrwać nockę i wyniki. 

              Pozdrawiam cieplutko :* Pamiętajcie że trzymam za Was cały czas kciuki :* 

23 września 2020 , Komentarze (16)

Witajcie 

               Dziękuję za miłe słowa, pod wczorajszym wpisem. Krótkim wpisem. Chyba jestem uzależniona  od Vitalii i  od Was :)  Jesteście Wspaniałe, Zawsze można na Was liczyć. Jak potrzeba pocieszycie, jak potrzeba dacie kopniaka. To się nazywa WSPARCIE ! 

              Dziś rano wstałam z motywacją, ale popołudniu jakoś uleciała. Zastanawiałam się długo, co zrobić aby ona wróciła. I tak sobie coś już postanowiłam, ale o tym może za kilka dni. Jeśli uda mi się to wdrożyć, to się pochwalę ;) Trzymajcie kciuki :* 

              Może dziś zawaliłam, nie dałam rady ale jutro też jest dzień. Częściowo jadłospis gotowy. Nastawienie pozytywne a to połowa sukcesu.  Jeśli chodzi o aktywność, to nadal chodzenie, marsze. Nie wiem kiedy zbiorę się w sobie aby dodać inną aktywność. Jednak nie wyrywam sobie włosów z głowy, na wszystko przyjdzie czas. Fakt faktem miewam cały czas jakieś zawirowania z sercem. Dzwoniłam dziś do kardiologa i dopiero w październiku mam dzwonić abym została zarejestrowana na 2021 rok :(    Nie lepiej z ortopedą. Koniec października, początek listopada mam rehabilitację. Po rehabilitacji powinnam zrobić prześwietlenie, a po nim udać się na wizytę do lekarza. Jednak od listopada, będzie dane mi poczekać.... Bo wizyta będzie ale w marcu 2021 roku. Hahaha dobre co? Ale cóż nie mam innego wyjścia. Może i w marcu dostanę kolejną rehabilitację. 

               Dalej na bakier u mnie z wodą i liczeniem kalorii. Tzn. jednego dnia liczę a drugiego nie. Jak nad tym panować? Macie jakieś rady ? Wody nie pijam, ale nadrabiam herbata czerwoną. Zawsze to jakieś płyny. Waga spada, ale ciało niestety nie wygląda dobrze. Nie ma aktywności to nie ma się co dziwić. Jak u Was wygląda sytuacją z motywacją? Co Was motywuje do działania? 

            Mimo, że upadam...staram się podnieść i iść dalej, przed siebie. Walczę, działam. Za Was też trzymam kciuki. Powodzenia. Pozdrawiam :* :* 

            

              

21 września 2020 , Komentarze (16)

Witajcie 

                Troszkę mnie nie było. Zdecydowanie stwierdzam, że doba mi się bardzoooo skróciła. Dosłownie . Wiele się działo przez ten czas i dobrego i gorszego. Raz liczyłam kalorie a raz nie. Czasami są takie dni, że nie idzie ważenie w parze z moim samopoczuciem.  Nie, nie tłumaczę się ale tak jest i nie zamierzam pisać,  jak to świetnie sobie radzę :) Bo nie zawsze tak jest, ale nie poddaję się. 

                W sobotę było ważenie i waga pokazała 300 gram mniej ;) Cieszę się, bo w tygodniu średnio było z liczeniem właśnie, a tu jednak waga się odwdzięczyła. Nie, nie... ja się nie objadam. Staram się jeść zgodnie ze sobą, ale nie rzucam się na jedzenie. 

              W sobotę byliśmy też na komunii, w niedzielę waga pokazała 0,5 kg więcej ale tym się nie  martwię :) Po w poniedziałek już był spadek. Działam i idę dalej, nie poddaję się :) 

            Trzymam za Was kciuki, działamy , walczymy. Jak upadniecie, to hop podnosimy się ;) Powodzenia . Pozdrawiam .

        


Ps. Przepraszam za tak krótki wpis ;) Następnym razem postaram się o dłuższy ;) Buziaki :* 

         

13 września 2020 , Komentarze (30)

Witajcie

           Niedziela mija spokojnie, bez szaleństw. Miałam  planach dłużej pospać, ale M mnie obudził przed 7  :(   Trochę się pokręciłam w łóżku i poszłam robić śniadanko. Od rana a właściwie już w nocy gorzej się poczułam. Zatykało i dalej zatyka mnie w klatce piersiowej. Nie mogę zrobić pełnego wdechu a i wydech robię na raty. Mimo leniwego dnia udało się dziś zrobić minimum 10 tyś kroków ;)  Przeczytałam też kolejną książkę " Nie ufam już nikomu"  Klaudia Muniak. Książką bardzo dobra, przeczytana w 4 dni. Gdyby nie to że nie miałam weny to w jeden dzień bym pochłonęła ;) 

     Jeśli chodzi o dzisiejsze jedzonko wygląda tak 

śniadanie: chleb graham z salami chilli, pomidorem, jajko na twardo z majonezem i ogórek CZERWONA HERBATA

obiad: ziemniaki, kotlet z piersi kurczaka, brokuł CZERWONA HERBATA  a po obiadku tarta z malinami, gorzką czekoladą, budyniem ( robiłam sama,taki sam przepis jak poprzednia) ale z białą czekoladą lepsza jak dla mnie ;) 

kolacji w sumie brak poza CZERWONĄ HERBATĄ nie było nic bo trzymał mnie obiad i tarta


           Łącznie wyszło 1354 kcal/ 1820    Tak sobie myślę,że przejdę na 3 posiłki. Opcje są dwie

1. śniadanie, drugie śniadanie i obiad

2. śniadanie, obiad, kolacja 

          Nie wiem jeszcze jaki tor obiorę. Ponieważ 4 posiłki do to dla mnie za dużo. Ogólnie moje samopoczucie mimo tego zatykania , jest ok. W dobrym humorze kończę niedzielę. Obejrzę jeszcze tylko coś w tv i spać ;) Bo jutro znowu o 5.30 trzeba wstać ;) 

          Działamy, walczymy , nie poddajemy się. Głowa do góry, nawet jak upadniesz. Jutro będzie nowy dzień i nowa szansa, pamiętaj o tym :*    Powodzenia. Pozdrawiam 

12 września 2020 , Komentarze (23)

Witajcie 

           Ostatni wpis był w poniedziałek...i podobno jaki poniedziałek , taki cały tydzień. Jednak u mnie to się nie sprawdziło :( Nie tym razem. Poniedziałek super, ale reszta tygodnia to  jakaś pomyłka. Dosłownie :( Ale biorę w niepamięć te dni od wtorku do wczoraj. 

           Kilka dni bez liczenia  kalorii wystarczyło aby waga nie spadła ale poszła w górę. Co prawda w tym tygodniu jest o 200g więcej niż tydzień temu. Niby nie ma tragedii, ale w trakcie tygodnia były większe spadki. Zaniedbałam to. No nic mleko się rozlało. Działam dalej. Tak wczoraj upadłam ale dziś się podniosłam ;) 

       Od rana sprzątanie, pranie, prasowanie...I tak zleciała sobota. Dziś dzień ważenia i mierzenia. Miałam odpuścić, ale stwierdziłam że jednak wezmę to na klatę. No i wypadło to tak,że cm takie same jak tydzień temu a waga o 200 gram większa. Nie będę płakała nad rozlanym mlekiem ale zakasam rękawy i działam. Udało się zrobić trening czyli 15 minut orbitreka i 10 minut ćwiczenia na piłce i z piłką ;) a poza tym był marsz :) Jestem z siebie dumna bo udało się tyle na orbim wytrzymać ;) Może nie ma większego szału, ale jest progres :) Natomiast posiłki dziś wyglądają tak

śniadanie: chleb graham z szynką w galarecie, pomidorek i ogórkiem CZERWONA HERBATA

II śniadania: śliwka i ciastka w czekoladzie( jadłam to pół dnia, opakowanie 75 g) CZERWONA HERBATA

obiad: leczo, chleb CZERWONA HERBATA 

kolacja: sałatka -miks sałat, pomidor, ogórek, mozzarella, grzanki czosnkowe, oliwki, majonez, kurczak CZERWONA HERBATA

 Razem 1723 kcal /1820  

Udało się dziś wypić 4 czerwone herbaty, aż w szoku jestem ;) Ale i ostatnie dni były bez płynów, więc nadrabiam :) 


          Myślę,że waga będzie spadała ale MUSZĘ liczyć kalorie :(  Do tego aktywność.... tabelka zrobiona ale wstyd się przyznać jaki efekt. Tabelka jest od 8 września  i tylko 2 treningi :( no nic... trzeba spiąć dupkę ;) Nie poddam się, nie teraz... 

           Pamiętajcie,że nawet jak upadniecie to podnosimy się i działamy. Damy radę :* Powodzenia. Pozdrawiam :* 

7 września 2020 , Komentarze (34)

Witajcie 

         Powiadają że jaki poniedziałek, taki cały tydzień?! Hmmm bardzo bym sobie tego życzyła :) Rano standard rozwiezienie do szkół, później małe zakupy . Wpadłam też na kawkę do rodziców, później po młodzież i do domu. Niby nic specjalnego, a jednak ;) Humor od rana spoko :) Samopoczucie na +  a u mnie to bardzo dużo znaczy, bo ostatnie dni nie były zbyt sympatyczne. Waga super :) bo 63.5 kg dawnoooo takiej nie widziałam. Na sobotnim ważeniu miałam 64.2 kg.  Niby 0,7 kg od soboty, ciekawe jak długo taka waga się utrzyma ;) 

          Jeśli chodzi o dzisiejszy jadłospis, wygląda tak 

ŚNIADANIE: chleb graham z szynką domowej roboty plus pomidor

II ŚNIADANIE: mus owocowy, baton snicers, kawka 3w1

OBIAD:  zupa krupnik z żołądkami CZERWONA HERBATA 

KOLACJA: tortilla z serem, szynką i miksem sałat CZERWONA HERBATA 


               Dziś wyszło łącznie 1278 kcal/1820. Herbaty tylko 2 ale biegam do wc jakbym wypiła 5 ;) Teraz dochodzimy do sedna mojego dobrego samopoczucia ;) Była aktywność, ale nie tylko sam marsz którego było 75 minut i 4,96 km. Oprócz tego udało się zrobić następujące ćwiczenia: ciężarki 10 minut, wymachy na stojąco na bok x 60, półprzysiady x 40 i kolano-łokieć x 60. Może dla niejednego być to mało, ale dla mnie to duży krok do przodu ;) Bo jak wiecie moją aktywnością był tylko marsz, chód. Wczoraj po dodaniu wpisu, zrobiłam tabelkę do aktywności ;) Także jest większa motywacja. Powoli będę robiła więcej ;) Na obecną chwilę jestem z siebie dumna bo ruszyłam 4 litery ;) 

          Pytałyście o przepis na tartę z malinami i białą czekoladą. Przepis zaczerpnięty z instagrama od mamy na siłowni. Zajrzyjcie ma fajne przepisy ;) 

spód: 200 gram masła

          3 żółtka

         2 szklanki mąki

 Z tych składników wyrabiamy ciasto i wkładamy na 30 minut do lodówki. Po tym czasie wyklejamy formę ciastem i nakłuwamy widelcem ;) Pieczemy w 180 stopniach 25-30 minut ( ciasto ma być rumiane) Kiedy ciasto będzie rumiane, wyjmujemy i nakładamy maliny, tabliczkę białej czekolady ( łamiemy na kawałki) . Na samym końcu ubijamy pianę z tych trzech białek i 4  łyżek cukru. Ubitą pianę dodajemy na górę tarty. Do piekarnika na 10-15 minut aby beza była rumiana :) Cała filozofia :) Smacznego :) 

         Tym optymistycznym akcentem kończę wpis :) Pamiętajcie, walczymy, działamy :) Powodzenia, trzymam kciuki. Pozdrawiam  :* :* 

6 września 2020 , Komentarze (14)

Witajcie 

         Niedziela upływa spokojnie bez stresu, spiny problemów. Miałam w planach sobie dłużej pospać, ale się nie udało. Córka obudziła mnie około 7 :(   ale dobra jakoś to przeżyłam hihihi. Dzień zaczęty standardowo od śniadania. Później zrobiłam tartę z malinami i białą czekoladą 

Brak opisu.

A taki kawałek został,ale prawie połowę dałam rodzicom ;) 

Brak opisu.

             Jest pyszna ale bardzoo słodka, chociaż robiłam pierwszy raz, to wiem że nie ostatni ;) Tylko zmodyfikuję przepis. Później obiad i chwila dla siebie , zaczęłam nową książkę ale zaraz było coś do zrobienia i książka odłożona :) Ale zapowiada się ciekawie. 

           Dziś waga pokazała mniej niż wczoraj, aż dziwne bo kolacja była dosyć obfita i byłam pełna po niej a dwa późno zjadłam. Jednak to najmniejsze zmartwienie, waga spada i tak powinno być. Złapałam wiatr w żagle, zobaczymy na jak długo. Chwilo trwaj :) 

         Jadłospis na niedzielę 

ŚNIADANIE: bułka z serem, pomidorem, jajecznica CZERWONA HERBATA 

II ŚNIADANIE: banan i kawałek tarty 

OBIAD: ziemniaki, jajko sadzone, ogórek kiszony CZERWONA HERBATA 

KOLACJA: jogurt gratka truskawkowy CZERWONA HERBATA 

         Razem 1513 kcal / 1820    Może mizerna kolacja ale nie jestem głodna, śniadanie bardzo długo mnie trzymało, obiad też wbrew pozorom mnie nasycił. Nie chcę się napychać aby dopełnić kalorii. Nie tędy droga. 

Brak opisu.

           Tak właśnie prezentuje się moje jedzonko w dniu dzisiejszym. Mało, dużo, dietetycznie lub nie..... co kto lubi. Ale mi smakowało i oto chodzi. Staram się mieścić w limicie, nie rzucać na jedzenie. Ale za nic nie mogę wdrożyć innej aktywności niż chodzenie  czy marsz. Chociaż może jak zaraz zrobię sobie tabelkę to i aktywność będzie wdrożona?! Jadłospis na jutro gotowy, oby dzionek był pozytywny. Od pozytywnego poranka zależy reszta dnia. U mnie najważniejsze w sumie jest śniadanie bo jak zjem byle co, to później reszta dnia leci na łeb na szyję.Także u mnie śniadanie to podstawa, tzn rozpisane śniadanie :) 

        Dopijam właśnie czerwoną herbatę i zajrzę aby zobaczyć jak Wam idzie i jak mija dzień. Kochani działamy, idziemy do celu...Pamiętaj, nawet jak upadniesz powstań i idź dalej przed siebie. Później sobie za to podziękujesz :) Powodzenia, pozdrawiam :* :* 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.