Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1070321
Komentarzy: 36979
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 maja 2020 , Komentarze (36)

                                  Witajcie 

            Wczoraj był gorszy dzień, ale dziś wyszło słońce ;) Wstałam po 8 zakręcona, ale w dobrym humorze. Śniadanie później jakieś porządki i jak odsapnęłam to trening zrobiłam. Może nie ma szału, ale @ na całego i tyle tylko dałam radę zrobić. Czyli dziś 35 minut za mną a dokładnie

- 10 minut rozgrzewki

- 15 minut trening całego ciała

- 10 minut rozciąganie

             Mało czy dużo.... dla mnie w sam raz. Jutro wolny dzień od treningu i będę się regenerowała. W poniedziałek może będzie już normalny trening o ile siły pozwolą. Nie chciałam dziś szaleć aby ból głowy się bardziej nie rozwinął. Na szczęście obyło się bez tabletki ;) Jeszcze zaraz sobie jakąś kawkę lekką zrobię, orzechową ;) 

           Nawet taka niewielka ilość treningu dała mi kopa i energię :) Jeśli chodzi o jadłospis, przedstawia się tak

śniadanie:  tosty z serem camembert i dżemem malinowym domowym

II śniadanie: jabłko, orzechy

obiad: naleśniki z twarogiem i dżemem malinowym

kolacja: sałatka ( sałata lodowa, pomidor, ogórek, pieczarka marynowana, grzanki, mozzarella) Nie zjadłam wszystkiego co będzie pokazane. Nie miałam ochoty a na siłę jeść  nie chciałam.


             Dzień uważam za udany :)mam nadzieję,że u Was sobota także miło mija.Aaaa bym zapomniała dzis dzień ważenia i waga wzrosła tylko o 200 gram ale mam @ także tym się nie przejmuję, za tydzień będzie lepiej. 

              Trzymam za Was kciuki, pamiętajcie że po burzy wychodzi słońce ;) Buziaki 

8 maja 2020 , Komentarze (33)

Witajcie

         

                  Dziś wpis na szybko, nie  będę się rozpisywała,ponieważ nie ma o czym :( Już wczoraj wieczorem czułam się kiepsko....Coś tak czułam że @ się zbliża... Ale mówię, to jeszcze tydzień... Rano zaproponowałam mamie, abyśmy pojechały na cmentarz. Nie była u rodziców dwa miesiące.. Bo cała ta sytuacja i w ogóle. A dziś jeszcze Stanisławy... więc pojechałyśmy. To był niezły trening.....wyrywanie ręcznie zielska.... dwie godziny... Dało mi w kość. Oj bardzo dało mi to w kość. 

              Czuję się przeorana... dosłownie. No ale nic dziwnego @ przyszła tydzień przed czasem :(  Na szczęście dopiero po powrocie z cmentarza.  Chyba wysiłek i nerwy zrobiły swoje. Sama nie wiem. Po ogarnięciu grobów, zabrałam mamę do siebie. Zrobiłyśmy obiad i posiedziałyśmy, pogadałyśmy....i przed 17 zawiozłam Ją do domu. Był to mimo wszystko cudownie spędzony czas.... Bo My od dwóch miesięcy nie usiadłyśmy razem, nie napiłyśmy się kawy... A dziś???!!! Dziś to był cudowny dzień, mimo mojego gorszego samopoczucia. 

            Nie będzie dziś fotek jedzenia, bo zwyczajnie zjadłam jak wróbelek :( I nie robiłam zdjęć.Nie będzie relacji z treningu.... bo jedyny jaki był zrobiony to ten na cmentarzu :( Jak odwiozłam mamę, to się położyłam....bo głowa zaczynała mnie boleć... Więc nie ryzykowałam. 

            No i takim oto cudem cały dzień na NIE. Ale nie poddaję się, jutro będzie dobry dzień. Chociaż nie pod względem ważenia i mierzenia, bo @ w toku :) Dlatego nawet nie wejdę na szklaną ;) Aby ból głowy nie wrócił hihihihi

          Wam życzę cudownego weekendu, spadków i dużo uśmiechu. 

                                                 POZDRAWIAM :) 

7 maja 2020 , Komentarze (27)

                                                                 Witajcie ;):);)

                 Dopiero co był poniedziałek a tu już czwartek. Szok, zdecydowanie za szybko dni mijają. Dziś od rana dobry humor ;) Po śniadaniu musiałam pojechać do miasta do paczkomatu. Załatwiłam szybko sprawę i wróciłam do domu. Zabrałam się za trening ;) Dziś zrobiłam 60 minut. 

                                 10 minut rozgrzewka

                                10 minut Mel B trening nóg

                                30 minut orbitrek

                                10 minut rozciąganie

                   Szczerze to już zapomniałam jak potrafi dać kopa trening z Mel B :) hahahah Ostro, ciężko było ale warto. Potrzebowałam się zmęczyć :) Do tego doszedł orbitrek. I czułam,że to jest to. Ćwiczenia poprawiają mi humor a Wam ? 

               


                                    Dzisiejszy jadłospis wygląda tak

śniadanie ----  parówka, chleb z sałatą i rzodkiewką, musztarda

II śniadanie ---  koktajl truskawkowy, paluch z ciasta francuskiego

obiad  ---    bigos z młodej kapusty, kanapka

kolacja --- serek brzoskwiniowy i cappuccino 


                     Zjadłam mniej niż powinnam bo wciągnęłam 1487 kcal na 1840 kcal.  Nie byłam głodna, mimo że zbliża się okres to jakoś nie ciągnie mnie do jedzenia. Plan  menu na jutro zrobiony, tylko brak pomysłu na kolację.Nie wiem może macie jakiś pomysł. Ja jeszcze poszperam w SD i może coś wpadnie mi w oko. 

                     Ogólne samopoczucie ok. Staram się trzymać godzin posiłków, idzie mi to nawet dobrze. Idzie mi dobrze jak mam zaplanowane menu. Bo jeśli  nie mam planu to nie umiem się pilnować godzin posiłków.Dlatego dla mnie to bardzo dobry sposób. Planujesz i jesz o odpowiednich godzinach. Cały czas trzymam się planu aktywności, tzn mam rozpisane że np poniedziałek brzuch, wtorek uda itp. Na początku ćwiczyłam tylko z Primaverą, ale teraz szukam innych treningów. Tzn jeśli np dziś był trening nóg to wybrałam właśnie Mel Ba nie znowu Primaverę , aby urozmaicić. Dalej liczę kalorie, chociaż dziś waga pokazała 100 gram więcej, ale zaraz będzie @.....Może i nawet tydzień szybciej, bo jakoś tak dziwnie się czuję. No nic ja działam dalej. 

                     Od jutra wracam tzn. planuję wrócić do nagrywania na yt. Daje mi to wielka frajdę i relaks tak jak ćwiczenia :D Potrzebowałam resetu, zrobiłam i chcę wrócić :) 

                     Teraz czas zobaczyć jak Wam idzie :) Pamiętajcie aby się nie poddawać,a jeśli powinie się noga , podnieś się i idź dalej, przed siebie :) 

                                             POZDRAWIAM :*

6 maja 2020 , Komentarze (31)

                                                                Witajcie :D:)

  

           Dzionek ogólnie fajny, spokojny ale smutek mnie dopadł. Dziś M pojechała w trasę :(  zostałam sama z dziewczynami.... No ale jak mus to mus. Będzie dobrze, czas szybko zleci ;) A ja w tym czasie będę miała czas dla siebie ;) hehehe Bo jak On jest w domu, to wiecie...a to woła aby pomóc w garażu, a to  coś :) A teraz skupię się na swoich sprawach ;) hihihihi. 

          Posiłkowo ok zmieściłam się w limicie 1840 kcal. Bo zmniejszył mi się limit z 1857 na 1840. 

ŚNIADANIE: kanapki z gotowaną piersią z kurczaka, ogórek

II ŚNIADANIE: jabłko, banan i cukierki Wawela

OBIAD: tortilla a w niej sałata lodowa, ser i kurczak i łyżka sosu burgerowego

KOLACJA: serek wiejski z dżemem domowym i ziarnami słonecznika

          Łącznie 1536 kcal


                 Aktywność dziś też ładna, bo 60 minut 

-   10 minut rozgrzewka

-  10 minut uda i pośladki

-  30 minut orbitrek

-  10 minut rozciąganie 


               Póki co testuję nową opaskę, jedyne co mi przeszkadza ( ale wiedziałam o tym ) to, to że szybko bateria znika :(  Z tego co czytałam to trzyma do 5 dni... I tak właśnie chyba będzie, ale zobaczymy. Pełną relacje zdam pewnie na yt ale muszę ją trochę przetestować aby zdać relację :) Jeśli chodzi o dzisiejszą aktywność to tak średnio mi się chciało, bo trochę głowa mnie bolała, brzuch.... okres się zbliża... ale i nerwy przez wyjazd M. Mimo wszystko cieszę się,że dałam radę ćwiczyć godzinę :) Tabelka na nowo się zapełnia :) Super :) Jak mnie to kręci, nawet zapomniałam o wizycie u psychologa..... 

              To byłoby na tyle,zmykam zrobić rozpiskę jadłospisu na jutro i poczytać co u Was :) Pamiętajcie aby się nie poddawać.                                   

POZDRAWIAM :*:*

5 maja 2020 , Komentarze (30)

Witajcie 

            Kilka dni mnie nie było, co nie oznacza że zrezygnowałam-odpuściłam. Zatem mały skrót ;) 

                                                               SOBOTA 

             Dzień minął wspaniale, dosłownie :) Wieczorem zrobiliśmy grilla, atmosfera świetna. Zrobiliśmy sobie grilla na świeżym powietrzu,zaczęliśmy około 18 a skończyliśmy gruboo po 21 :) Zabawa przednia. W chwili kiedy to smakołyki się robiły, ja grałam z dziewczynami w piłkę :) tańczyłyśmy...Ubaw po pachy. Jedzenie o 21 przy lampce ;) heheh bo ciemno, a muzyka z radia samochodu :) Jak nie trudno się domyśleć, jak wróciliśmy do domu, zanim posprzątałam, to padłam. 

          Oczywiście sobota to dzień ważenia i mierzenia :) I jak ? Po tygodniu zanotowałam spadek 1,1 kg :) Niestety w cm słabo bo tylko -3 ( talia, brzuch na wysokości pępka i brzuch pod pępkiem) Mało, dużo ? Dla mnie w sam raz, bo coś drgnęło :) 

          Aktywność również była tzn.50 minut czyli rozgrzewka, orbitrek i rozciąganie. Jeśli chodzi o jedzenie wyglądało tak: 



ŚNIADANIE:  kanapki z ogórkiem kiszonym , jajko na twardo z majonezem i szczypiorkiem

II ŚNIADANIE: koktajl truskawkowy z nasionami chia plus muffina otrębowa ( domowej roboty)

OBIAD: ziemniaki, surówka rarytasek i pierś z kurczaka w rękawie z piekarnika

KOLACJA: kaszanka z cebulką, kiełbasa polska i kawałek karkówki plus 1 bułka, musztarda

                                                 NIEDZIELA 

            Niedziela hmmm jakaś taka leniwa, w 100% :) Chyba zmęczył mnie sobotni grill :) Heheh czas spędzony z dziewczynami popołudniu, grałyśmy w państwa i miasta :) Uwielbiam w to grać :) Tym razem do rubryki wpisałyśmy dodatkowo " tytuły książek" Wesoło było. Dzień bez aktywności,  bo to niedziela i odpoczywa moje ciało :) 

            Niedzielny jadłospis bez szału, bo byłam pełna po sobocie :( Ale co tam pokażę..... 


 ŚNIADANIE : płatki z mlekiem

OBIAD :  sałatka- sałata lodowa, oliwki, twaróg solankowy, ogórek, rzodkiewka, majonez i grzanki

KOLACJA: lód w wafelku i serek brzoskwiniowy

          Stanowczo za mało i nijak, ale czasami i tak bywa. 

                                                 PONIEDZIAŁEK

          To tydzień zaczęłam spokojnie, ale waga drgnęła w górę....Tak niestety posiłki nie o stałych porach, dały się we znaki :( Ale wracam, bo szkoda mi tego spadku z soboty. Fakt zbliża się okres i są ciągoty do wszystkiego :(  Ciągoty ciągotami ale trening sam się nie zrobił :) Zrobiłam 70 minut czyli 

10 minut rozgrzewki

15 minut primavera brzuch

35 minut orbitrek

10 minut rozciąganie 

          Wow dałam z siebie na nowy tydzień 110% siebie :) heheh Wieczorem już miałam odpocząć, ale M powiedział żebym się ubrała i jedziemy... Tak i pojechaliśmy po opaskę :) Nowe cacko Samsung Galaxy Fit :) Od dziś ją testuję ;) udało się za rozsądne pieniądze kupić od pewnej Pani z Bydgoszczy :) Daliśmy 180 zł a one chodzą po 300 a nawet 500 zł. Także uważam,że fajna transakcja :) Mam nadzieję,że się sprawdzi. 

           Niestety wczoraj nie robiłam fotek jedzenia, bo wszystko w biegu. 

ŚNIADANIE: kanapki z gotowaną piersią z fileta, rzodkiewka

II ŚNIADANIE: koktajl truskawkowy, ciasto drożdżowo-cynamonowe domowe ( brat robił) 

OBIAD : skrzydełka a,la KFC po mojemu ;) plus sos hamburgerowy

KOLACJA: budyń, winogrono i sok domowy wiśniowy

           Niestety w drodze zjadłam hot-doga :( był bleeee.....zjadłam połowę, a drugą młoda zjadła :) 

                                                    WTOREK

           Dziś będzie bez fotek, bo nie robiłam. Niestety dziś także wszystko w biegu :(  Stanowczo za mało kalorii zjadła :( Nawet chyba 1000 nie było. Chcę zapaść się pod ziemię, ale nie zrobię tego....Tylko po prostu jutro ruszę z kopyta. Plan menu na jutro gotowy. Nie załamuję się idę dalej przed siebie :) 

        Pamiętajcie aby się nie poddawać :) Walczymy dalej, do przodu. Trzymam kciuki

                                                   POZDRAWIAM 




1 maja 2020 , Komentarze (34)

Witajcie 

               Ja u Was mija dzionek ? U mnie spokojnie :) Bez szaleństw. Miał być grill na wieczór ale niestety deszcz pokrzyżował plany. No nic jutro jak pogoda dopisze to zrobimy.  Niedawno skończyłam grać z dziewczynami w państwa i miasta, ubaw po pachy :) Poranek spokojny, później śniadanie, chwilę odsapnęłam i zabrałam się za trening. Dziś zrobiłam 60 minutowy trening

                  10 minut rozgrzewka

                  10 minut boczki Primavera

                  30 minut orbitrek

                  10 minut rozciąganie               Wow było świetnie :) 

             

                Jeśli chodzi o dzisiejszy jadłospis, mieści się w limicie kalorii. Zjadłam w sumie 1562 kcal na limit 1857. Szczerze nie byłam jakoś głodna po obiedzie. Może też dlatego że nie myślę specjalnie w ciągu dnia o jedzeniu, to i mnie do niego nie ciągnie. 

         ŚNIADANIE:  chleb z twarogiem solankowym, rzodkiewką, ogórkiem

        II ŚNIADANIE: winogrono, jabłko, banan i orzechy włoskie

        OBIADziemniaki, jajko sadzone i korniszony, plus kisiel z łyżeczką bitej śmietany i migdałami

       KOLACJA: omlet z szynką, serem i oliwkami ( pycha) 


              Dziś nie wytrzymałam,zresztą tak jak wczoraj i weszłam na wagę....A tak z ciekawości i od wczoraj 300 gram mniej, na chwilę obecną wyszło 1,1 kg od soboty :) Ciekawe co jutro waga pokaże ;) Wow jak ja dawno nie widziałam takiego tygodniowego spadku. Baaaaa ja dawno nie widziałam spadku nawet 100 gram :) Więc to jest dla mnie coś wielkiego :) 

            Nowa tabelka aktywności już gotowa ;) Ciekawe czy będzie zapełniona w całości ;) Zobaczymy za 30 dni :) 

            Tak jak pisałam deszcz pokrzyżował plany z grillem, ale spokojnie jeśli jutro będzie ok, to zrobimy.Fajnie że popadało i to tak solidnie,że zapełniło nam beczkę :) na dworze rzecz jasna :) Zmieniło się też powietrze...to było bardzo potrzebne,ale to bardzooo. Jutro by mogło za dnia być ładnie a w nocy lać ;) 

              Walczymy dalej, nie poddajemy się :) Pamiętajcie nawet jak się potkniesz, stań, idź dalej przed siebie :) Efekty przyjdą :) Na wszystko potrzeba czas :) 

           

                                            POZDRAWIAM 

 

30 kwietnia 2020 , Komentarze (39)

Witajcie 

            Wraca energia u mnie :) Dosłownie :) Dziś od 5.30 na nogach, wow. Nie wiem jak to zrobiłam,ale wstałam bez problemu gdy tylko budzik zadzwonił. Zjedliśmy z M śniadanie, przygotowałam dziewczynom i My w drogę. Udało nam się zrobić zakupy, bez kolejek. Super. Załatwiliśmy też swoje sprawy i do domu. Ogarnęłam wypakowywanie zakupów i zabrałam się za obiad. Szybko poszło, bo część miałam z wczoraj ;) Całę szczęście bo inaczej bym złapała co popadnie :) 

           Dzisiejszy jadłospis: 

ŚNIADANIE: płatki kukurydziane z mlekiem

II ŚNIADANIE: banan

OBIAD: ziemniaki, młoda kapusta z bułką i kotlet ( z wczoraj) w sosie pieczarkowym

KOLACJA : sałaka ( sałata lodowa, ogórek, rzodkiewki, twaróg solankowy, grzanki i sos czosnkowy) 


              Z racji tego,że z rana pojechaliśmy na zakupy, to nie było jak zrobić trening. Dlatego po obiedzie odsapnęłam, odpoczęłam i zabrałam się za trening :) Dziś pykło 75 minut :)

                                                           10 minut rozgrzewka

                                                          10 minut primavera nogi

                                                          45 minut orbitrek

                                                         10 minut rozciąganie 

               Uważam,że jest dobrze :) Córka się śmiała ze mnie bo byłam calusieńka mokra:) Dosłownie :) A pas neoporowy mokry z każdej strony. Cieszę się,że dałam radę :) 

Łapcie mój uśmiech i energię :) 



               A tu małe podsumowanie treningowe 


                Niestety wagowo nie podsumuję bo szkoda słów :( Niestety!!! Podejrzewam coraz bardziej że to przez siemię lniane :(  Ale za to dziś waga znowu mniejsza o 100 gram od wczorajszej :) Pochwalę się,że od soboty schudłam już 0,8 kg ;) Także w sobotę chyba zaktualizuję pasek i będę zaczynała od nowa :( Zobaczymy w sobotę. Póki co spadki mnie cieszą. Grunt że nie rośnie.  Nie wiem może te spadki to odstawienie siemienia, a może po prostu liczenie kalorii ??? Nie mam pojęcia, ale się cieszę :) 

                No dobrze, to byłoby na tyle :) Trzymam za Was kciuki, nie poddawajcie się. Walczymy dalej :) 

                                                       Pozdrawiam 

29 kwietnia 2020 , Komentarze (49)

Witajcie

              Jak co dzień o tej samej  porze zaczęłam robić trening. Jednak ucho dawało się we znaki do tego stopnia,że odpuściłam. Położyłam się i płakałam :( Wyłam jak bóbr, dosłownie. To było z bezsilności.

              Niestety nie jest tak pozytywny dzień jak wczoraj. Wczoraj ucho jako tako ale dziś masakra..... Najpierw zrobiłam tym psikaczem z apteki, nic....później solą fizjologiczną i było gorzej, całkowicie ogłuchłam :(   Poczytałam,że można woda utlenioną. No to zrobiłam i jakby coś ruszyło. M widział,że się męczę bo czytałam z ruchu warg :( Dosłownie. I powiedział,że mi przeczyści strzykawką ( Mówił tak już w niedzielę jak mnie wzięło, ale ja uparta nie chciałam) Jak powiedział, tak zrobił. Z prawym uchem nie było tyle zabawy ale z lewym już tak. Jednak udało się mi pomóc na tyle, aby coś słyszała. Teraz mam wodę w uchu i czekam aż wyparuje :) 

          Jakoś udało mi się zrobić obiad, chwilę odpoczęłam...dłuższą chwilę. Poczułam się lepiej i pomyślałam.....Zrobię trening, spróbuję ile dam radę to dam. No i wiecie co??? Udało się zrobić 40 minut 

10 minut rozgrzewka

20 minut orbitrek

10 minut rozciąganie

Może nie ma większego szału, ale ucho na tyle pozwoliło. 

          

                    Jeśli chodzi o dzisiejsze menu wygląda tak

śniadanie: racuchy z jabłkami, cukrem pudrem i dżemem malinowym domowym

II śniadanie:  niestety wafelek ( byłam bezradna, załamana tym uchem :( :( Mój błąd !!!!

obiad: pieczone ziemniaki, pierś z kurczaka i mizeria

kolacja: płatki kukurydziane, serek brzoskwiniowy, winogrono


               Wszystko mieści się w limicie kalorii

Razem 1497 kcal     B. 51.5 g     Tł. 51 g         W. 207.6 g  

  limit  1857 kcal     B. 56-98 g    Tł. 52-62 g   W. 209-325 g 

         Tak na prawdę dziś nie mam ochoty nic jeść, zjadłam bo zjadłam aby chociaż te 3 posiłki były. Jedyny plus jest taki,że od 9 dni nie boli mnie głowa. Jejku jaka ulga :) 

       Nie będę Was dłużej zanudzała. Pamiętajcie aby się nie poddawać :) walczymy :) U mnie dziś znowu spadek ;) Aaaa bym zapomniała odstawiłam siemię lniane. Być może ono też miało wpływ na to że przybierałam na wadze, bo rano się nie mogłam wypróżnić. Także na chwilę obecną bez siemienia rano. Jeśli żołądek da o sobie znać wrócę do mojego rytuału. 

                                   Pozdrawiam 

28 kwietnia 2020 , Komentarze (53)

Witajcie 

             Nie poznaję sama siebie. Samopoczucie świetne, mimo tego ucha jest ok. Kupiłam w aptece do czyszczenia jakiegoś psikacza. Zobaczymy czy pomoże. Dziś z M mamy 8 rocznicę, ale nie planujemy nic specjalnego :) Posiedzimy wieczorem, coś obejrzymy...Dziś się śmiałam,że zamówił romantyczny obiad " pizzę " hihihi Miałam przygotowane do obiadu, ale pojechaliśmy do miasta, do apteki i tak jakoś zeszło....Stwierdziłam,że może zamówimy pizzę, tak na szybko, bo zanim bym zrobiła obiad, to byłoby późno. Nic się nie stało bo ten kawałek pizzy mieści się w limicie kalorii. 

           Dziś wyszło mi 70 minut treningu :) WOW 

10 minut rozgrzewka

10 minut Primavera ramiona

40 minut orbitrek

10 minut rozciąganie


              W szoku jestem hihihi. Powiem Wam,że ciężko mi było na orbitreku. Chciałam po 15 minutach zrezygnować, ale nie poddałam się. Zmieniałam moce w orbitreku i jakoś poszło. Jak zeszłam i zaczęłam się rozciągać, to nogi miałam jak z waty :) Ledwo do wanny weszłam, a dodam że wannę mamy wpuszczoną w podłogę. Prysznic był zbawienny :) Jak się ogarnęłam M zapytał czy jedziemy.... no i w drogę :) 

              Aaaa zapomniałam dodać,że dziś do ćwiczeń zaprosiłam pas neoporowy 


           To tylko kawałek tego pasa, ale mokry był na wylot z każdej strony. Zapomniałam jak to fajnie się z nim ćwiczy. A Wy macie takie coś? 

         Jeśli chodzi o dzisiejszy jadłospis wygląda tak 

śniadanie: kaszka manna z dżemem malinowym domowym i winogrono

II śniadanie: tapioka z truskawkami i orzechami nerkowca

obiad: pizza trójkąt, ale fotki brak

kolacja: grzanki czosnkowe z mozzarellą, parówkowa, musztarda, rzodkiewki 


             Zmieściłam się w limicie kalorii, tak jak wspomniałam wcześniej. Dziś wyszło

                 1834 kalorie    B. 57.1 g     Tł. 82.5 g     W. 212.2 g

(  limit     1857 kcal    B.56-93 g     Tł.52-62 g   W.209-325 g  ) 

            Trochę za dużo tłuszczu wyszło. I jeszcze jedno jakoś mozzarella mi nie podeszła z  piekarnika :( i nie zjadłam jej, także zjedzone mniej kalorii. Wody wypite może 1,25 ale łącznie będzie 1,5 litra płynów bo teraz kończę kawę orzechową. Miałam wypić energetyka, ale wybrałam kawkę. Mniejsze zło. 

                Dzień uważam za udany, pełen energii. AAA no i  bym zapomniała dodać :) Postanowiłam sobie, aby dziennie robić min.10 tys kroków. Jeszcze przed całym tym syfem udawało mi się, dużo chodziłam. Ale od wczoraj po prostu chodzę po domu, podwórku aby dobić do tych 10 tyś :) Jejku ale aż mnie nosi :) Jeśli chcecie łapcie moją energię :) Wystarczy jej dla Was :* :* Dzień na plus. Udało się zrobić limit kroków, zmieściłam się w limicie kalorii nic tylko się cieszyć, trening zrobiony i to jaki :) Oby ta dobra passa trwała :) Jeszcze dwa dni do końca miesiąca i robię, nową tabelkę aktywności ;) 

            Mam nadzieję,że u Was również pozytywnie :) Nie poddajemy się :) Walczymy, bo warto. Zróbcie to dla siebie :* POZDRAWIAM 

      PS. Zapomniałam dodać,że waga drgnęła ;) dziś mniej niż wczoraj i przedwczoraj :) Zobaczyłam światełko w tunelu :) :* 

27 kwietnia 2020 , Komentarze (37)

Witajcie 

             Zaczynamy nowy tydzień :) Ja zaczęłam go na 200% wow aż sama siebie nie poznaję. Już powoli Wam tłumaczę o co chodzi :) Dziś pobudka 6.40 :( wrr ale chciałam na spokojnie ogarnąć swoje i dziewczyn śniadanie. Wstałam  w dobrym humorze, pozytywnie nastawiona. 

           Śniadanko zjedzone,później rozmowy z M i zabrałam się za trening :) Tak jak ustaliłam, dziś zrobiłam  godzinny trening ( 10 minut rozgrzewka, 13 minut  Primavera -brzuch, 35 minut orbitrek, 2 minuty rozciąganie) WOW 60 minut.... Ledwo zeszłam z orbitreka hihihi aby się porozciągać na koniec :) Ale wiecie co ?? Byłam z siebie mega dumna i zadowolona


             Chyba było mi mało godzinnego treningu, bo popołudniu był marsz po podwórku :) hahah 20 minut 1.77 km :) Oj czułam kręgosłup po marszu.... 

           Po treningu zabrałam się za robienie drugiego śniadania tzn. zrobiłam muffiny z płatkami owsianymi, serkiem wiejskim, bananem i żurawiną mniammmmmmmmmm O rety jakie to było pyszne. Jak już Mojemu facetowi smakowało ( a On za takimi wynalazkami nie jest) to musiało być pyszne. Nawet był zdziwiony że dałam serek wiejski :) 

          Jak już zrobiłam moje pyszności, to chwilę odpoczęłam a później zabrałam się za obiad. Dziś były 3 a właściwie 4 obiady, bo każdy co innego :) Heheh trzeba było zjeść resztki ;) 

          Wszystko pięknie, wszystko ładnie ale nie słyszę :( Niestety na lewe ucho nic, a prawe piąte przez dziesiąte. Nie wiem czy mnie przewiało, czy patyczkiem sobie zatkałam. Nie mam pojęcia. Jutro może podjadę do apteki. Najważniejsze,że od 7 dni głowa nie boli. 

         Jeśli chodzi o dzisiejsze menu to na styk zmieściłam się w limicie. Limit mam 1857 kcal, a ja wciągnęłam 1854 kcal. No na styk 

śniadanie:  chleb z sałatą, mozzarellą, rzodkiewką i ogórkiem

II śniadanie: muffiny (RAJ W GĘBIE) , winogrono

obiad : ryż z jabłkiem, cynamonem i orzechami

kolacja: tortilla z serkiem delikate, rzodkiewka, ogórek, oliwki, cebulka prażona i kakao

           Jeśli chodzi o wodę, to ponad litr wypity. Widzę,że przejście na 4 posiłki z 5, to dobry pomysł, w moim przypadku. Głowa nie boli, przerwy mam co 3 godziny jest ok. Póki co liczę kalorie i podoba mi się to ;) Zobaczymy czy waga to pokaże lub cm :) 

  

                Pamiętajcie aby się nie poddawać. Dojdziemy do celu, damy radę :) Pamiętajcie aby robić to dla siebie :) Trzymam kciuki. POZDRAWIAM 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.