Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1073794
Komentarzy: 36991
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 24 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 kwietnia 2020 , Komentarze (53)

Witajcie 

             Nie poznaję sama siebie. Samopoczucie świetne, mimo tego ucha jest ok. Kupiłam w aptece do czyszczenia jakiegoś psikacza. Zobaczymy czy pomoże. Dziś z M mamy 8 rocznicę, ale nie planujemy nic specjalnego :) Posiedzimy wieczorem, coś obejrzymy...Dziś się śmiałam,że zamówił romantyczny obiad " pizzę " hihihi Miałam przygotowane do obiadu, ale pojechaliśmy do miasta, do apteki i tak jakoś zeszło....Stwierdziłam,że może zamówimy pizzę, tak na szybko, bo zanim bym zrobiła obiad, to byłoby późno. Nic się nie stało bo ten kawałek pizzy mieści się w limicie kalorii. 

           Dziś wyszło mi 70 minut treningu :) WOW 

10 minut rozgrzewka

10 minut Primavera ramiona

40 minut orbitrek

10 minut rozciąganie


              W szoku jestem hihihi. Powiem Wam,że ciężko mi było na orbitreku. Chciałam po 15 minutach zrezygnować, ale nie poddałam się. Zmieniałam moce w orbitreku i jakoś poszło. Jak zeszłam i zaczęłam się rozciągać, to nogi miałam jak z waty :) Ledwo do wanny weszłam, a dodam że wannę mamy wpuszczoną w podłogę. Prysznic był zbawienny :) Jak się ogarnęłam M zapytał czy jedziemy.... no i w drogę :) 

              Aaaa zapomniałam dodać,że dziś do ćwiczeń zaprosiłam pas neoporowy 


           To tylko kawałek tego pasa, ale mokry był na wylot z każdej strony. Zapomniałam jak to fajnie się z nim ćwiczy. A Wy macie takie coś? 

         Jeśli chodzi o dzisiejszy jadłospis wygląda tak 

śniadanie: kaszka manna z dżemem malinowym domowym i winogrono

II śniadanie: tapioka z truskawkami i orzechami nerkowca

obiad: pizza trójkąt, ale fotki brak

kolacja: grzanki czosnkowe z mozzarellą, parówkowa, musztarda, rzodkiewki 


             Zmieściłam się w limicie kalorii, tak jak wspomniałam wcześniej. Dziś wyszło

                 1834 kalorie    B. 57.1 g     Tł. 82.5 g     W. 212.2 g

(  limit     1857 kcal    B.56-93 g     Tł.52-62 g   W.209-325 g  ) 

            Trochę za dużo tłuszczu wyszło. I jeszcze jedno jakoś mozzarella mi nie podeszła z  piekarnika :( i nie zjadłam jej, także zjedzone mniej kalorii. Wody wypite może 1,25 ale łącznie będzie 1,5 litra płynów bo teraz kończę kawę orzechową. Miałam wypić energetyka, ale wybrałam kawkę. Mniejsze zło. 

                Dzień uważam za udany, pełen energii. AAA no i  bym zapomniała dodać :) Postanowiłam sobie, aby dziennie robić min.10 tys kroków. Jeszcze przed całym tym syfem udawało mi się, dużo chodziłam. Ale od wczoraj po prostu chodzę po domu, podwórku aby dobić do tych 10 tyś :) Jejku ale aż mnie nosi :) Jeśli chcecie łapcie moją energię :) Wystarczy jej dla Was :* :* Dzień na plus. Udało się zrobić limit kroków, zmieściłam się w limicie kalorii nic tylko się cieszyć, trening zrobiony i to jaki :) Oby ta dobra passa trwała :) Jeszcze dwa dni do końca miesiąca i robię, nową tabelkę aktywności ;) 

            Mam nadzieję,że u Was również pozytywnie :) Nie poddajemy się :) Walczymy, bo warto. Zróbcie to dla siebie :* POZDRAWIAM 

      PS. Zapomniałam dodać,że waga drgnęła ;) dziś mniej niż wczoraj i przedwczoraj :) Zobaczyłam światełko w tunelu :) :* 

27 kwietnia 2020 , Komentarze (37)

Witajcie 

             Zaczynamy nowy tydzień :) Ja zaczęłam go na 200% wow aż sama siebie nie poznaję. Już powoli Wam tłumaczę o co chodzi :) Dziś pobudka 6.40 :( wrr ale chciałam na spokojnie ogarnąć swoje i dziewczyn śniadanie. Wstałam  w dobrym humorze, pozytywnie nastawiona. 

           Śniadanko zjedzone,później rozmowy z M i zabrałam się za trening :) Tak jak ustaliłam, dziś zrobiłam  godzinny trening ( 10 minut rozgrzewka, 13 minut  Primavera -brzuch, 35 minut orbitrek, 2 minuty rozciąganie) WOW 60 minut.... Ledwo zeszłam z orbitreka hihihi aby się porozciągać na koniec :) Ale wiecie co ?? Byłam z siebie mega dumna i zadowolona


             Chyba było mi mało godzinnego treningu, bo popołudniu był marsz po podwórku :) hahah 20 minut 1.77 km :) Oj czułam kręgosłup po marszu.... 

           Po treningu zabrałam się za robienie drugiego śniadania tzn. zrobiłam muffiny z płatkami owsianymi, serkiem wiejskim, bananem i żurawiną mniammmmmmmmmm O rety jakie to było pyszne. Jak już Mojemu facetowi smakowało ( a On za takimi wynalazkami nie jest) to musiało być pyszne. Nawet był zdziwiony że dałam serek wiejski :) 

          Jak już zrobiłam moje pyszności, to chwilę odpoczęłam a później zabrałam się za obiad. Dziś były 3 a właściwie 4 obiady, bo każdy co innego :) Heheh trzeba było zjeść resztki ;) 

          Wszystko pięknie, wszystko ładnie ale nie słyszę :( Niestety na lewe ucho nic, a prawe piąte przez dziesiąte. Nie wiem czy mnie przewiało, czy patyczkiem sobie zatkałam. Nie mam pojęcia. Jutro może podjadę do apteki. Najważniejsze,że od 7 dni głowa nie boli. 

         Jeśli chodzi o dzisiejsze menu to na styk zmieściłam się w limicie. Limit mam 1857 kcal, a ja wciągnęłam 1854 kcal. No na styk 

śniadanie:  chleb z sałatą, mozzarellą, rzodkiewką i ogórkiem

II śniadanie: muffiny (RAJ W GĘBIE) , winogrono

obiad : ryż z jabłkiem, cynamonem i orzechami

kolacja: tortilla z serkiem delikate, rzodkiewka, ogórek, oliwki, cebulka prażona i kakao

           Jeśli chodzi o wodę, to ponad litr wypity. Widzę,że przejście na 4 posiłki z 5, to dobry pomysł, w moim przypadku. Głowa nie boli, przerwy mam co 3 godziny jest ok. Póki co liczę kalorie i podoba mi się to ;) Zobaczymy czy waga to pokaże lub cm :) 

  

                Pamiętajcie aby się nie poddawać. Dojdziemy do celu, damy radę :) Pamiętajcie aby robić to dla siebie :) Trzymam kciuki. POZDRAWIAM 

26 kwietnia 2020 , Komentarze (37)

Witajcie 

              Niedziela i zaraz będzie po niedzieli :) Zleciał ten dzień strasznie szybko, niby człowiek nie robił nic wielkiego....a czas zleciał. Wczoraj zanim zasnęłam układałam sobie plan...plan zmian.. W sumie ten plan już gdzieś tam iskrzył w mojej głowie od dwóch dni. Ale to wczorajsze ważenie spowodowało,że trzeba ten plan wdrożyć. 

              Już od tygodnia zapisuję godziny posiłków tzn. w sumie staram się jeść  o tych samych porach. Śniadanie godz.8, drugie śniadanie godz. 11, obiad godz. 14 i kolacja godz.17. Takich godzin pilnuję od tygodnia, udaje się.   

             Postanowiłam zrezygnować ze słodkiego-kupnego. Oj będzie ciężko...a nawet bardzo,ale jeśli będę miała na coś ochotę to upiekę sama ( mniejsze zło?!).

             Chciałabym robić godzinne treningi, nie wiem jak to wyjdzie w praktyce. Jutro będzie pierwszy trening i zobaczymy. Ułożyłam sobie pewien plan jeśli chodzi o treningi. Dalej planuję ćwiczyć 6 dni w tygodniu, ale ułożyłam sobie jaki trening jakiego dnia.Ściślej rzecz ujmując np. w poniedziałek będzie trening na brzuch plus orbitrek, wtorek ramiona plus orbitrek. Znalazłam na yt  treningi i zwykle są krótkie, ale jak dołożę do tego orbitreka, to powinnam się w tej godzinie zmieścić. Wszystko w sumie wyjdzie jutro, przetestuję, sprawdzę jak to wyjdzie i czy dam radę.

            Dalej zostaję przy planowaniu posiłków dzien do przodu. To mi pomaga nie sięgać, po cokolwiek z lodówki czy szafki. 

           Dochodzi od dziś jeszcze jedno, a mianowicie liczenie kalorii. Nie wiem tez jak długo będę w tym trwała, ale w sumie teraz mam na to czas, bo jestem w domu. Także zobaczymy jak to wyjdzie.

               Dzisiejszy dzien bez treningu :) na luzie :) Regenerowałam się :) Odpoczywałam :) Dziś zrobiliśmy sobie grilla i zjedliśmy na dworze. Ustawiłam z M stół, położyłam obrus było świątecznie ale swojsko-domowo :)Miło spędzony czas na świeżym powietrzu we czwórkę.  Powiem Wam,że się uśmialiśmy bo blisko grilla podbiegł wielki zając, a w na polu stała sarna :) Bardzo blisko jedno i drugie zwierzę. To są uroki mieszkania na wsi i podziwiania przyrody, zwierząt z bliska :)                   

              Jeśli chodzi o dzisiejszy jadłospis, wygląda tak 

śniadanie: owsianka z winogronem i migdałami

II śniadanie: koktajl truskawkowy i chrupki kukurydziane

obiad: ziemniaki, bitki i czerwona kapusta

kolacja: grill :) kiełbaska i kaszanka z cebulką, której na zdjęciu brak, do tego chleb i musztarda

Podliczone kalorie wyniosły 1610 przy limicie 1857. Także uważam,że nie jest źle. 

                

                         

                    Mam nadzieję,że wam dzionek minął równie dobrze. Z niecierpliwością czekam na deszcz, ale nie zanosi się :(  

                    Walczymy dalej, nie poddajemy się :) POZDRAWIAM SERDECZNIE :) 

25 kwietnia 2020 , Komentarze (50)

Witajcie :):D:):D

              Nie jest to dla mnie łaskawy dzień, załamałam się. Ci którzy mnie dłużej czytają, wiedzą że sobota to u mnie dzień ważenia i mierzenia. No i co ?! I lipa !!! Tzn waga 0,6 kg w górę a cm stoją. Fakt cały tydzień czułam się nabrzmiała. Nie wiem o co chodzi... Czy o to,że na wieczór też piłam wodę? Czy organizm przyjął za dużo płynów i nie dążył się jej pozbyć? Choinka nie wiem. 

           Wiem o tym,że jak się ćwiczy to większym miernikiem jest miara, a nie waga. Jednak trochę się zasmuciłam. Nie, nie poddam się. Po prostu będę musiała wprowadzić zmiany. Tylko co i jak ?! Może zamiast 5 posiłków zrobię 4 ? Może będę piła tylko do którejś godziny, może zrezygnuję ze słodyczy kupnych? Nie wiem :( Może organizm po okresie potrzebuję wrócić do siebie ? Zobaczę co będzie za tydzień. 

               Hmmm tak się wkurzyłam,że pomyślałam sobie..po co ćwiczę, po co notuję posiłki, po co jadam o tych samych porach ???? Skoro nie ma efektów??? No i przemknęła mi przez głowę myśl "NIE BĘDĘ DZIŚ ĆWICZYŁA, W NOSIE MAM TRENING" Dosłownie !!! A później wiecie co zrobiłam ????? Wskoczyłam na orbitreka i co ??? Patrzcie sami 

                 Udało się pyknąć  40 minut :) Jestem dumna,że się nie poddałam :) Dzielnie walczyłam, a lekko nie było. W czasie tych 40 minut, rezygnowałam chyba ze 4 razy czyli średnio co 10 minut :(   Wytrwałam, dałam radę :) 

                   Dzisiejszy jadłospis

śniadanie: 2 kromki chleba z wędliną, sałatą, pomidorem, rzodkiewką 

II śniadanie:  zmiksowany serek wiejski z truskawkami i migdałami

obiad: zupa z botwinki i kromka chleba

kolacja: 2 kromki chleba z rzodkiewką, parówkowa, musztarda


             Jeśli chodzi o płyny to 1,250  z czego litr to woda :(  Muszę spokojniej pić wodę, bo napychałam się nią, jakby to absurdalnie nie brzmiało :( Muszę nauczyć się PIĆ :) 

            Samopoczucie ok, bo bez bólu głowy :) Plany na wieczór ?! Są :) Będę planowała zaraz menu na jutro i plan zmian. Jeśli macie dla mnie jakieś rady, chętnie poczytam :) 

                   Trzymajcie się, nie poddawajcie :) Walczymy, idziemy do celu :)

                                      POZDRAWIAM    :*

24 kwietnia 2020 , Komentarze (22)

Witajcie 

            Zaczynamy weekend.... tzn u nas w sumie każdy dzień jak weekend :( człowiek nawet tego nie czuje. Dziś miałam w planach wstać po 5 aby o 6 jechać z M na zakupy. Niestety przestawiłam budzik na godzinę 5.40 a w rezultacie wstałam po 6. Po śniadaniu zabraliśmy się na zakupy. Udało się wszystko kupić i szybko poszło. Nawet zahaczyłam o aptekę, w końcu... Bo już nie miałam tabletek, a przy okazji kupiłam coś na migrenę. Obym za szybko nie musiała sprawdzać czy działa. 

             Dzień mi strasznie szybko minął, a nie robiłam nic spektakularnego. Przed południem zrobiłam trening czyli 30 minut, w treningu brały udział ciężarki i krzesło i butelka wody


              Po treningu zabrałam się za obiad. Biegając kuchnia-salon słuchałam co mówią na konferencji. No i do 24 maja szkoły zamknięte... Można się było tego spodziewać, ja to nawet nie wierzę,że wrócą do końca roku. A Wy jak uważacie? 

              Jeśli chodzi o dzisiejszy jadłospis, wygląda tak 


              A co na tapecie?

śniadanie: płatki z mlekiem ( miało być na szybko )

II śniadanie: banan

obiad: ziemniaki, paluszki rybne, surówka rarytasek

deser: lód

kolacja : 2 kromki chleba z sałatą i rzodkiewką, parówka, musztarda

            Z płynami niestety dziś kiepsko, a było tak dobrze... Po prostu jakoś nie mam pragnienia, czuję się pełna. Nie chcę napychać się, bo tak trzeba, bo trzeba wypić tyle czy tyle litrów w ciągu dnia. Chcę słuchać organizmu. Teraz piję ciepłą herbatę owocową, a wody wypiłam litr. Więc łącznie wyjdzie jakieś półtora litra.Nie załamuję się :) 

           Ogólne samopoczucie dnia dzisiejszego ok :) Może gdyby nie było mi zimno hihihi. Ale jest dobrze, humor dopisuje, głowa nie boli.  Tabelka z aktywnością się zapełnia :) Ale jutro nie oczekuję spadków, może dlatego że właśnie czuję się nabrzmiała. Nie wiem czemu?!

           Pamiętajcie aby się nie poddawać :) Walczymy :) Działamy :) 

                                      POZDRAWIAM SERDECZNIE 

23 kwietnia 2020 , Komentarze (40)

Witajcie 

             Ale te dni szybko mijają, prawda?! Szok dziś już czwartek :) Poranek super zresztą mogę powiedzieć,że cały dzień jest super :) Super bo bez bólu głowy--- 3 dzień bez bólu.Chwilo trwaj :) Aż tryskam energią :) Zresztą patrzcie sami :) 


            Nawet trening mi nie straszny dziś był. Udało się zrobić 40 minut treningu, a w tym gumy, kółeczko i ciężarki. Był ogień, była walka z samą sobą. 


                     Zapomniałam dodać,że dziś zaangażowałam krzesło do ćwiczeń :) Ajjjj moje uda, nogi i pupa dostały w kość. Z kółeczkiem hmmm zaprzyjaźniam się na nowo. Czas szybko zleciał. Jeżeli chodzi o dzisiejsze płyny to udało się 2,3 litra wypić. Z czego 1,5 litra woda :) 

                       Dzisiejszy jadłospis :) 

ŚNIADANIE : siemię lniane, 2 kromki chleba z serkiem delikate śmietankowym, rzodkiewką i ogórkiem 

II ŚNIADANIE:  serek wiejski z domowym dżemem i orzechami nerkowca

OBIAD : sałatka -- sałata lodowa, ogórek korniszon, oliwki z papryką, mozzarella, rzodkiewka,grzanki, majonez

DESER: lód w wafelku, kawa orzechowa

KOLACJA : 2 tosty z szynką , serem i ketchupem. 


                    Mam nadzieję,że walczycie, nie poddajecie się. Działamy dalej. Trzymam za Was kciuki. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :)

22 kwietnia 2020 , Komentarze (50)

Witajcie :):*<3

              Może nie powinnam zapeszać, ale to drugi dzień bez bólu głowy. Samopoczucie moje ok ;) Dzień mi strasznie szybko zleciał, mimo że nie robiłam nic specjalnego. Rano standard śniadanie, później rozmowa z M. Odczekałam po śniadaniu, w między czasie zadzwoniłam do mamy, pogadałam i zabrałam się za trening. Tak, tak :) zrobiłam 35 minut treningu. Wybrane ćwiczenia zaczerpnięte od Ewy :) (puchar)

          Pomyślałam sobie,że będę obserwowała siebie, po treningu. Dziś również wyeliminowałam skakanie, podskoki. Nie wiem może w tym tkwi diabeł,że za bardzo szalałam z treningami ? Nie wiem, ale będę obserwowała, notowała. 


           Taka JA w trakcie treningu i małe wygłupy ;) Jeśli chodzi o wodę to kolejny dzień na plus, bo wypiłam 1,5 litra czystej  :) a łącznie płynów 2,05 litra. Wow dużo jak na mnie, bo jeszcze kilka dni temu góra kubek herbaty wypijałam :) Jest postęp. 

            Dzisiejszy jadłospis przedstawia się tak : 

śniadanie:  siemię lniane, 2 jajka na twardo z majonezem i cebulką prażoną, 2 kromki chleba z szynka w galarecie

II śniadanie : banan, jabłko i orzechy nerkowca

obiad : domowe Qurito

deser : kawa 3w1, wafle domowej roboty, suszona śliwka 

kolacji BRAK  jestem tam opita,że nawet nie mam ochoty jeść. Chyba,że zacznie mnie głowa boleć, to może coś zjem. 


          Mam nadzieję,że się nie poddajecie i walczycie. Jeśli ktoś ma ochotę, zapraszam na mój instagram  joannaaskajagoda      Może uda się razem poćwiczyć. Fajnie by było :) 

           Od 4 dni notuję godziny posiłków, tzn staram się jadać o tych samych porach. Dalej obserwuję swój organizm, bóle głowy itp. Wszystko notuję, dosłownie wszystko. Teraz zabieram się za spisanie menu na jutro, w głowie pustka....Na nic nie mam ochoty :) Najchętniej bym nie jadła.... tylko piła :DJak nigdy ;)Ale coś wymyślę, zajrzę do lodówki i coś ułożę. Jutro zrobię listę zakupów, bo trzeba jechać na zakupy, po tygodniu siedzenia w domu. 

           Życzę Wam spokojnego, cudownego wieczoru. Nie podjadajcie, walczcie i się nie poddawajcie. Buziaki 

21 kwietnia 2020 , Komentarze (48)

Witajcie 

              Kolejny dzień dobiega końca. Mogę powiedzieć,że to jest udany dzień. Ranek wspaniały, bez bólu. Trening zrobiony 30 minut, dziś wybrane ćwiczenia Ewy. Nie szalałam, na spokojnie. Muszę obserwować siebie po ćwiczeniach, bo całkiem możliwe że z niektórymi przesadzam i pojawia się ból. Ale dziś było ok. Na spokojnie zrobiłam trening. Mimo że spokojnie bez skakania, to dałam sobie popalić. 


              Taka ja podczas ćwiczeń, ciężarki i mata poszły w ruch :) jestem z siebie mega dumna. Posiłkowo wygląda tak : 

ŚNIADANIE : siemię lniane, 2 kanapki z twarogiem wędzonym, rzodkiewką i ogórkiem

II ŚNIADANIE: jabłko, orzechy włoskie i wafle domowe

OBIAD : pieczone ziemniaki, żeberko, surówka 

DESER:  lód mango i galaretka z bitą śmietaną

KOLACJA : sałatka-- kasza kuskus, pomidor, ogórek, rzodkiewka, grzanki i majonez


           Najedzona, zadowolona i oto chodzi aby nie podjadać. Jeśli chodzi o płyny, to dziś dzień też na +  Razem wypiłam 1,8 litra przy czym 1,5 litra to woda :) Wow :) To trzeci dzień kiedy wypijam całą butelkę wody. Ale cały czas maluję kreski na butelce i piszę godziny.  Na mnie działa, jeśli chcecie łapcie pomysł :) 

          Plan menu na jutro napisany, teraz tylko się go trzymać :) No i oby bólu głowy nie było. Trzymajcie się, nie poddawajcie. Dużo zdrówka dla Was. Powodzenia. 

                                                         POZDRAWIAM :* 

20 kwietnia 2020 , Komentarze (40)

Witajcie 

              Początek tygodnia niestety z przebojami. Poranek całkiem przyjemnie bez ból.Zjadłam z M śniadanko, pogadaliśmy...obudziłam dziewczyny, zrobiłam im śniadanie. Odsapnęłam umyłam naczynia, usiadłam włączyliśmy tv, M cos skakał po kanałach. Nosiło mnie i wskoczyłam w getry, koszulkę i siup zrobiłam trening. 40 minut z Ewą, ale trening jakiś z yt wzięłam. Ciężko było, dyszałam jak parowóz. M oglądał jakiś program i spoglądał na mnie czy żyję :) Dałam radę, brawo ja :) hihihihi radość ogromna. Obraz może zawierać: 1 osoba, zbliżenie

       Jaka uśmiechnięta  heheh i zadowolona z siebie. W kwietniu zrobiłam już 15 treningów. Przy czym niedziele mam wolne, a to oznacza że dwóch w tygodniu nie zrobiłam. Ogólnie to zrobiłam już 17 treningów, bo zaczęłam 30 marca. Tabelka kwietniowa pięknie się zapełnia. Pokażę Wam na koniec miesiąca. 

           Niestety jakieś dwie godziny po treningu zaczęło mnie ćmić. Uuuuu pomyślałam sobie zrobię drugie śniadanie, to mi przejdzie. Jednak byłam w błędzie :( Ból się rozkręcał i rozkręcił do tego stopnia,że wymiotowałam :( Zrobiłam sobie zimny okład i się położyłam. Wyłączyłam telefon, telewizor, powiedziałam dziewczynom aby grzecznie w swoich pokojach robiły lekcje na platformie. Dałam jakoś radę, około półtorej godziny. Zmuliło mnie i przysnęłam. Powiedzmy,że było ok. Ale chwile później znowu to samo, aż wzięłam tabletkę. Teraz powiedzmy,że nie jest źle ale szału nie ma. To jest chyba ból migrenowy i napięciowy. Chociaż ja się dokładnie na tym nie znam. Wiem jedno stres, nerwy, strach, nerwica w tym nie pomaga :( Czekam kiedy tylko będzie możliwość pójścia do lekarza i idę. Ja nie wytrzymam dłużej, bo też ile można faszerować się lekami.

            Dzisiejsze menu wygląda tak

ŚNIADANIE:  siemię lniane, 2 kromki chleba z golonką w galarecie, do tego ogórek i rzodkiewka

II ŚNIADANIE : koktajl z banana, suszonej śliwki i płatków owsianych ( nawet dobre-robiłam pierwszy raz)  plus wafle domowej roboty z płatkami owsianymi 

OBIAD:  zupa  krem z cukinii z grzankami domowymi ( pycha -robiłam pierwszy raz) 

KOLACJA:  sałatka --- sałata lodowa, rzodkiewka, ogórek świeży, twaróg wędzony, grzanki czosnkowe, majonez



             Woda jej picie idzie mi coraz lepiej ;) Dziś znowu 1,75 litra w tym 1,5 litra to woda. Jeszcze pewnie kawę zrobię....mam ochotę na orzechową. Chociaż najchętniej bym wypiła energetyka mochito :) Nie wiem albo nie wybiorę nic i zostanę na wodzie :) Zostało mi jeszcze jakieś pół litra :D Znowu postanowiłam na butelce rysować linie i godziny, to pozwala mi kontrolować ilość płynu.  

            No to Kochani by było na tyle :) Pamiętajcie aby się nie poddawać, działamy. 

POZDRAWIAM :* 

19 kwietnia 2020 , Komentarze (29)

Witajcie 

            Małe sprawozdanie z dwóch dni. Wczoraj nie byłam w stanie dodawać wpisu. Z rana było ok, czułam się dobrze. Zjadłam ŚNIADANIE: owsiankę z daktylami, migdałami, żurawiną i orzechami nerkowca. Później wciągnęłam II ŚNIADANIE: banana, suszoną śliwkę i orzechy włoskie. Po drugim śniadaniu pojechałam załatwić sprawę z M. Zeszło Nam się, ponad 2 godziny. Czułam już w samochodzie,że głowa zaczyna mnie boleć..... Weszliśmy jeszcze do sklepu, bo akurat nie było ludzi. M wziął sobie drożdżówkę, ale ja nie chciałam nic... I to był błąd :( 

        Jak przyjechaliśmy do domu, było po 15. Głowa bolała, więc się położyłam. Zasnęłam ocknęłam się około 16 i zabrałam się za OBIAD: ziemniaki pieczone, kapusta młoda z bułką tartą. Miało być inaczej, bo miałam zrobić  ziemniaki gotowane ( które miałam przygotowane przed wyjazdem z domu) do tego kapusta i żeberka które od rana zalegały w workach z przyprawami w lodówce. Jednak stwierdziłam,że to za długo będzie trwało. Ziemniaki podsypałam ziołami prowansalskimi, papryką i wstawiłam do piekarnika. Kapusta też poszła w ruch. No i taki był obiad.  Zapomniałam dodać,że zrobiłam trening przed wyjazdem :) 35 minut z Ewą :)

       A głowa ??Głowę mi rozsadzało, jeszcze bardziej :( Do tego stopnia,że bolały mnie oczy. Nawet mruganie sprawiało i ból. Po obiedzie zasnęłam na fotelu. Około 18 się obudziłam, ogarnęłam w łazience. Wszystko bolało nadal, nawet nie odpalałam laptopa. W telefonie na oślep... Chwilę coś oglądałam z M... i zasnęłam po 21 i obudziłam się o 8 rano.... 

          Tak o 8 się obudziłam...Nawet w nocy nie czułam, kiedy kładł się M. Nie słyszałam jak dziewczyny mówią dobranoc..... Kompletnie odleciałam. Dawno już takiego stanu nie miałam. 

         Aaaa jeszcze jedno odnośnie dnia wczorajszego. Wczoraj była sobota czyli u mnie dzień ważenia. Weszłam na wagę, wzięłam cm :( i zapisałam  na swojej kartce, ale tylko na niej. Nie aktualizowałam na V.... Nie wiem co się stało ale tym razem mój okres trwał 7 dni :( Jak nigdy. Czułam,że jestem napuchnięta.... brzuch jak balon. Dlatego zdecydowałam,że nie zaktualizuję danych na V. Zrobię to za tydzień. 

         Dziś już waga zdecydowanie mniejsza. Dziś już humor z rana lepszy :) bo wczoraj złości ie było końca :( Załamałam się.....ale wiedziałam,że to woda. Dlatego dziś już na spokojnie i na luzie. 

         Wiem...tzn... chciałabym aby za tydzień był mały spadek :) Nie poddaje się, walczę dalej. Niedziela dniem bez treningu. Chociaż szczerze? Chętnie bym wskoczyła na orbiego :) Jednak zdecydowałam,że musi być jakiś dzień odpoczynku. Nie mogę się doczekać jutra :) 

          Jeśli chodzi o dzisiejszy dzień :) Samopoczucie ok, chociaż leniwy dzień :) Dzisiejszy jadłospis przedstawia się tak : 

ŚNIADANIE : 2 jajka na twardo z majonezem, szczypiorkiem i prażoną cebulką. 1 kromka chleba z szynką w galarecie, 1 kromka z kurczakiem w galarecie i pomidorem

II ŚNIADANIE : banan, orzech nerkowca, morele suszone

OBIAD : ziemniaki, żeberko z piekarnika, mizeria

DESER: lód w wafelku 

KOLACJA : 2 kiełbasy małe śląskie z grilla elektrycznego, chleb i musztarda. 

          Tak na kolację kiełbaski :) Miały byc z ogniska, ale że wieje strasznie to nie robiliśmy. Zrobiłam z grilla. Mam taki 3w1 sprzęt. Czyli mam wymienne nakładki na tosty, grilla i gofry :) Nie była aż tak dobra z tego grilla, bo nie było tego zapachu....Mogę się pochwalić ilością wody :) Ogólnie wypiłam 1,75 litra, w tym 1,5 litra to woda :) Brawo ja!!!

       Nie pamiętam kiedy ostatni raz tyle wody wypiłam  to bez treningu :) Szok :) 


         Teraz zabieram się za zapisanie menu na jutro. Brak weny :) Ale coś wymyślę :) Chyba,że macie jakieś propozycje :) To piszcie. 

          Pamiętajcie aby się nie poddawać. Walczymy do samego końca, do celu. Ale się dziś rozpisałam...

         Trzymam za Was kciuki. Pozdrawiam :* 

           

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.