Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1111508
Komentarzy: 37460
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 29 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 66.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 czerwca 2020 , Komentarze (26)

Witajcie

           Miałam wrócić  do ważenia, liczenia kalorii i co????? Wczoraj i dziś lipa. Zapisałam jedynie co zjadłam. Na ważenie nie starczyło czasu, bo wszystko robiłam w biegu. Wczoraj właściwie większość dnia poza domem, dziś też. Także nie załamuję się i od jutra wraca liczenie. 

            Jeśli chodzi o treningi-marsze. Wczoraj 92 minuty i 6,34 km. Dziś 47 minut i 2,04 km mało bo prawie ciągle w samochodzie :( 

         Dziś byłam u ortopedy, naczekałam się ale to nic. Załatwiłam to co miałam załatwić. Pan doktor jak zawsze miły hiihihihihi. Dostałam zlecenie na gorset, na kręgosłup. Skierowanie na rehabilitację ( ta już załatwiona na początek października, koniec listopada) Dodatkowo dostałam skierowanie na prześwietlenie, które muszę zrobić dwa dni przed kolejną wizytą. Ale to dopiero po 10 listopada, czyli po rehabilitacji. Dał mi też proszki przeciwbólowe. Także z wizyty jestem zadowolona. Nawet nie myślałam o rehabilitacji. Szłam z myślą o tym gorsecie, nic więcej. Ale Pan doktor mnie zaskoczył :) Jestem dobrej myśli. 

       Ogólne dzisiejsze samopoczucie ok, chociaż coś mnie ćmi głowa :( Oby w nic gorszego się nie rozwinęło. Właśnie lało u mnie i burza była. Teraz zrobiło się duszno :( I to może jest powodem tego ,że mnie ćmi. 

          Pamiętajcie,aby walczyć, aby się nie poddawać.....Nawet jak mamy gorszy dzień, to pamiętajmy że następnego wyjdzie słońce ;) Trzymam kciuki, idziemy do celu :) Powodzenia :) Pozdrawiam :* Życzę miłego weekendu :* 

24 czerwca 2020 , Komentarze (28)

Witajcie 


              Środa minęła zdecydowanie za szybko. Dziś ostatni dzień zdalnych lekcji,a od jutra będzie można dłużej pospać ;) Teoretycznie bo ja, to nie mogę długo spać. Jeśli późno pójdę spać, to maksymalnie mogę pospać do 9.....aby obyło się bez bólu głowy. Ale nie o tym ma być wpis. 

                Nie robiłam dziś nic wielkiego, trochę sprzątania, nagrałam foodbook na yt, pokrzątałam po domu, podwórku i nastał wieczór. Dzisiejszy jadłospis przedstawia się następująco:

ŚNIADANIE: jajecznica, bułka z sałatą i grillowaną papryką  CZERWONA HERBATA 

II ŚNIADANIE: koktajl truskawkowy, rurki waflowe

OBIAD: zupa pomidorowa makaronem i mięskiem od kurczaka CZERWONA HERBATA 

KOLACJA: sałatka - miks sałat, pomidor, ogórek, oliwki, mozzarella, grzanki i sos czosnkowy

CZERWONA HERBATA

Łącznie 1695 kcal na 1826 


                 Płynów 1,7 litra w tym 0,8 litra woda smakowa tzn. do wody mineralnej wrzuciłam pomarańczę i limonkę. Pychaaaaaaaaaaa :) 

                Dzisiejszy trening to również marsz --- 1 godzina i 54 minuty czyli 7,26 km :) Uważam że całkiem ładnie , dziś wyszło :) 

              Jestem zadowolona z dzisiejszego dnia :) Mam nadzieję,że Wy również :) Pamiętajcie aby się nie poddawać. Walczymy :) Powodzenia :) Pozdrawiam :* 


             

             

        

23 czerwca 2020 , Komentarze (38)

Witajcie 


               Kolejny dzień dobiega końca, no prawie :) Rano pojechałyśmy do taty z racji Jego święta , no i przy okazji do brata bo dziś ma ur. Chwilę posiedziałyśmy  i  na zakupy.  Jak wróciłyśmy dziewczyny usiadły do lekcji, ja co nieco nagrałam na yt. Tak czas zleciał,że nawet nie wiem kiedy :( Od tygodnia wracałam do liczenia kalorii, ważenia produktów. I co???? I dziś się udało. Fakt faktem, menu hm


      Śniadanie: pomidor z cebulką i jogurtem naturalnym ( dobre chociaż ze śmietanką lepsze) 

     II Śniadanie: sernik u rodziców i łyżeczka chałwy ( bleee jaka ona była niedobra. Mama dostała od synowej ) 

    Obiad : ziemniaki pieczone, filet z kurczaka i surówka z ogórka (z Biedronki) Pychaaaa CZERWONA HERBATA 

   Kolacja : arbuz i coś mnie podkusiło chipsy cebulowe ( wszystko wliczone w limit) CZERWONA HERBATA

Dobrze,źle ?! Zależy jak spojrzeć  ;) Najważniejsze,że liczone kalorie...Zmieściłam się w limicie

tzn.łącznie 1444 kcal na 1826    Spaliłam na chwilę obecną 1400 kalorii i zaliczyłam trening-marsz 1 godzina i 5 minut czyli 4,09 km. 

              Uważam,że jest ok. Czuję ,że póki nie dojdę do celu, to ważenie i liczenie kalorii będzie mi musiało towarzyszyć :( Buuuuu

         Samopoczucie takie sobie, bo ? Bo od godziny 16 boli mnie głowa. O 18 wzięłam tabletkę, ale nic nie dało bo o 18 wzięłam Nimesil :( Jest troszkę lepiej,ale czy rewelacyjnie? Nie. 

          Niby ból głowy dokucza i samopoczucie takie sobie,ale nie zmienia to faktu....że muszę wrócić na dobre tory. Waga dziś troszkę w górę, ale myślę że do soboty, albo wróci do paskowej albo ciut mniej będzie. 

          Pamiętajcie aby się nie poddawać :) Walczymy :) Ja dziękuję Wam za wsparcie :* :* Ściskam 

21 czerwca 2020 , Komentarze (46)

Witajcie 

           

           Jak się okazuje nie było  mnie tutaj tydzień ?! :( Tak.... dużo się działo, niekoniecznie dobrego....ale o tym pisała nie będę. Jeśli chodzi o jedzenie, nie liczyłam kalorii ale też nie było co liczyć . Niestety menu bardzo ubogie i na samą noc :( W ciągu dnia nic a na noc dawałam do pieca. 

          Aktywność była tzn marsz-chód

                                           poniedziałek   61 minut     3,73 km

                                           wtorek           61 minut   3, 74 km

                                          środa           60 minut    3,09 km

                                          czwartek    53 minuty  2,61 km

                                         piątek        32 minuty 1, 15 km

                                         sobota      46 minut  2,48 km

                                         niedziela   75 minut  3,51 km

          Mało, dużo? Najważniejsze ,że jest jakaś. Dalej serce i kłucia nie dają ćwiczyć tak jakbym chciała. Jednak może od jutra powoli wrócę, tzn będę chciała. 

        Od jutra też wracam do liczenia kalorii i cykania fotek. Waga? Stoi w miejscu na szczęście. 

          Wczoraj byliśmy nad morzem...ale moje samopoczucie nijakie. Też długa historia :) Nie mniej jednak widok morza i szum fal...ukoił na chwilę moje nerwy. 

         Jeśli jest tu jakaś Alicja, to wszystkiego najlepszego dla Was :) :* 

Pamiętajcie aby się nie poddawać i iść dalej przed siebie.....Nawet jak nam rzucają kłody pod nogi :) Powodzenia. Pozdrawiam 

13 czerwca 2020 , Komentarze (30)

Witajcie 



            Dziś mamy piękny dzień :) Dosłownie i w przenośni ;) Sobota u mnie dniem ważenia i mierzenia. Jak wyniki? Cm w miejscu, a waga 0,5 kg mniej 


            Osiągnęłam II krok, a do trzeciego kroku pozostało 0,7 kg. Niby niewiele a jednak ;) Tylko nie pamiętam co sobie ustalałam, gdy osiągnę dane kroki.....a nie wiem jak to sprawdzić hihihih. Jestem z siebie dumna, bo waga spada, co prawda dopiero w 25% jest zrealizowany cel ;) Ale walczę dalej, nie poddam się. Rok 2020 będzie MÓJ :D Chudnę powoli, ale mi odpowiada takie tempo. Fakt mogłabym bardziej skupić się na jedzeniu i robić je bardziej dietetycznie. Jednak to co jem mi smakuje i staram się ograniczać....to mi odpowiada...i tak będę kroczyła do celu. Zostało do 58 kg jeszcze 6,8 kg. Mało? Dużo? Zależy jak na to patrzeć :D  

           Jak tak sobie obliczyłam i gdybym chudła po 0,5 kg tygodniowo to przez 27 tygodni ( tyle zostało do świąt tzn do 19 grudnia ;) Bo taki sobie daję czas ;) schudłabym 13.5 kg ładnie brzmi heheheh Ale jeśli bym chudła po 0,3 kg to schudłabym łącznie 10,4 kg --- ta opcja także mi pasuje ;) Także cel jak dla mnie realny, tylko się teraz nie poddawać i będzie dobrze. 

         Dzisiejsza aktywność chód-marsz dwie godziny i 8,6 km zrobione :) ładnie :) Dzisiejszy dzień spędziłam tylko z córką, to był wspaniały czas :) 

        Nie będzie fotek menu bo wszystko w biegu i właściwie cały dzień poza domem. 

Pamiętajcie aby się nie poddawać, walczymy, idziemy do celu. Powodzenia :) Pozdrawiam i życzę cudownej niedzieli :* 

12 czerwca 2020 , Komentarze (14)

Witajcie 



                     Tak jak pisałam wczoraj,dziś dzwoniłam do przychodni. Jakie było moje zdziwienie, gdy za drugim sygnałem odebrała Pani telefon :) Kazała podać swój nr i czekać między godziną 11 a 14 na telefon od Pani doktor :) Pomyślałam niezły rozrzut czasowy hihihi Ale chwilę po 12 zadzwoniła, wypytała. I w poniedziałek idę na badanie krwi i EKG. W środę będą wyniki i Pani doktor ma dzwonić jak wyszły i co dalej. Także jeszcze kilka dni w stresie. Dziś nawet dobrze się czuję, delikatnie mnie boli serducho. Oddałam się relaksowi tzn książce :) Skończyłam czytać książkę pt. Zakłamani Joanny Dulewicz. Jak dla mnie świetna książka i mam niedosyt hihihi czekam na drugą część. Teraz albo wezmę książkę młodej którą dostała na dzień dziecka albo coś nowego zamówię :) 

                 Przez te kłopoty z sercem, kołataniem itp...moje treningi to marsze. Dziś również tak było, 70 minut marszu ( 4,92 km ) Także ruch jest zachowany :) Minimum 10 tyś kroków jest :) Waga spada :) Jutro ważenie hihihi. 

               Posiłkowo dzień wygląda dziś tak 

śniadanie---- tost z jajkiem sadzonym, ogórek , herbata pokrzywa

II śniadanie---- truskawki 

obiad----- ryż, skrzydełka w marynacie, kalafior CZERWONA HERBATA 

kolacja---- łosoś wędzony na gorąco z koperkiem, rzodkiewka, lód kaktus ;) CZERWONA HERBATA 


         Razem wyszło 1244 kcal na 1832, jest ok czuję się syta. 

Ogólne samopoczucie ok, chociaż gdzieś tam wewnętrznie nerwy są. Pogoda ok, chociaż duszno strasznie u nas i gorąco... 

           Pamiętajcie aby się nie poddawać, małymi krokami dojdziemy do celu :) Pozdrawiam :) 

11 czerwca 2020 , Komentarze (22)

Witajcie 

            

            Oj zakręcony ten dzień, ale przyjemny. Około 3 nad ranem obudził mnie deszcz...a raczej poważna ulewa...O matulu jak to dawało,aż myślałam że na piętrze okna wybije. Poszłam na górę zobaczyć czy dziewczyny zamknęły okna...I jak się obudziłam to zasnąć nie mogła...Kręciłam się tak do 5 rano i usnęłam.

           Wstałam o 9.30 SZOK, jak na mnie strasznie późno. Ogarnęłam śniadanie, później książka.....Pranie i książka ;) No i trening tzn marsz czyli godzina marszu ( 4,1 km) Łydka cały czas daje się we znaki. 

            Dzień posiłkowo wygląda tak 

śniadanie: chleb z rzodkiewką, ogórek i makrela CZERWONA HERBATA 

II śniadanie: wafelek ( chodził za mną) CZERWONA HERBATA 

obiad: ziemniaki, kalafior bez bułki i skrzydełka w marynacie

kolacja : espresso z Biedronki, serek brzoskwiniowy ( miałam ochotę) CZERWONA HERBATA 

             Razem wyszło 1604 kcal na 1832


                  Szczerze to kolacji nawet nie miałam ochoty jeść, więc stwierdziłam że chociaż ten serek.... i na a'la kawkę miałam ochotę. Zjadłam to co mi smakuje, waga spada i jest git ;) Tak powinno być. Wiem ,że ten rok będzie mój. Może trochę mi zejdzie z gubieniem kg i cm ale tym razem jestem cierpliwa :) Będzie dobrze :) 

                    Aaaaa na samym dole ciasteczka robione przez córkę :) Ugryzłam kawałek aby sprawdzić czy wyszły, rewelacja. 

                 Dzień ogólnie pozytywny ale dalej mam kołatania w klatce piersiowej. Serce wali jak szalone. Kurcze, boję się nawet zasnąć. Ciekawe czy uda się jutro załatwić sprawy u lekarza na tele-poradzie. 

              Trzymajcie się, walczymy dalej :) Powodzenia 

10 czerwca 2020 , Komentarze (37)

Witajcie 

       

          Nie było mnie kilka, wiele się działo przez ten czas....Niekonieczne dobrego... Ale streszczę tylko wczorajszy i dzisiejszy dzień.

         Wczoraj bardzo intensywnie było od samego rana, ciągle w biegu, ciągle coś robiłam... Trochę porządki w domu, popołudniu z mamą na cmentarz pojechałam. Trening konkretny, wyrywanie zielska, bieganie ze śmieciami do kontenera... Hahah Dostałam w kość, a jeszcze przyszła @ to nijak chciało mi się cokolwiek robić. Ogarnęłyśmy nawet w dobrym czasie, bo jakieś półtorej godziny. Przywiozłam mamę do nas, przebrałam się i najpierw odwieźliśmy mamę do domu a później na zakupy...Takie ubraniowe ale dla dziewczyn. Jakieś 2 i pół godziny chodzenia po galerii.... Masakra :( W domu byliśmy po 21 :( I padłam. Ale trening był tzn chód-marsz czyli 1 godzina i 30 minut ( 5,59 km) Ogólnie wczoraj zrobiłam 16,46 km i wyszło 22769 kroków, nawet ładnie :) 

           Posiłkowo dzień wyglądał tak

śniadanie: kanapki z szynką drobiową i rzodkiewką CZERWONA HERBATA 

II śniadanie: koktajl truskawkowy i ciastko Lubiś 

obiad: zapiekanka  z kurczaka, marchewki, ryżu CZERWONA HERBATA 


                   Dzisiejszy dzień też na pełnych obrotach. Od samego rana, śniadanie , później zakupy. Jakoś tak zeszło w tych sklepach,że jak wyjechaliśmy chwilę po 9 to do domu weszłam po 12. Szybko pochowanie produktów do szafek, lodówki i gitara :) Czas na przygotowanie obiadu. 

              Zanim przejdę do jadłospisu dzisiejszego, to najpierw dzisiejszy trening. Czyli chód-marsz 51 minut i 3,15 km. Niestety ten tydzień jeśli chodzi o treningi to marsze...Mam takie skurcze łydki że nie radzę sobie. Miałam coś dziś kupić w aptece i zapomniałam :( Może po niedzieli coś ogarnę. 

          Dzisiejszy jadłospis

śniadanie: chleb, parówki z indyka, musztarda CZERWONA HERBATA 

obiad: ziemniaki gotowane, nuggetsy, sałatka obiadowa  CZERWONA HERBATA 

kolacja: koktajl truskawkowy, orzechy brazylijskie, śliwki suszone

           Dziś poszły w ruch orzechy i śliwki....tylko dlatego że słabo by wypadł dzień jeśli chodzi o kalorie. Za Waszą radą dobiłam je orzechami i suszonymi owocami. 


            Nie mam ochoty kompletnie jeść  :( Nerwy, stres jaki ostatnio mi towarzyszy.... zaciska mi gardło. Do tego kołatania serca, dokuczają od dwóch tygodni. Ja ogólnie mam stwierdzone wypadanie płatka zastawki mitralnej tzw. zespół Barlowa. Nie jest to przyjemna przypadłość. Dzwoniłam dziś do lekarza pierwszego kontaktu aby się dowiedzieć jak urzędują lekarze....I okazuje się,że tylko tele-porady. Także w piątek muszę dzwonić i się umówić na taką poradę. Poproszę o skierowanie do kardiologa na badanie echo serca. Martwię się, bo dawno nie miałam takich dolegliwości.   

          Mam nadzieje,że walczycie....Dziś nadrobię pamiętniki... Pamiętajcie,że trzymam za Was kciuki, działamy dalej.  Powodzenia :) Pozdrawiam 

5 czerwca 2020 , Komentarze (30)

Witajcie 

              

                     Wczoraj padłam i nawet nie miałam siły kompa odpalać. Udało się jechać do lekarza z młodą, tzn obie jechałyśmy :) To nic że czekałyśmy dwie godziny w poczekalni...Hahahahah Dobre, co? :) Na dzień dobry zmierzona temperatura,później wypełnienie kwitka i czekałyśmy na swoją kolej. Pani doktor bardzo miła, w samym gabinecie siedziałyśmy jakieś 15 minut ;) Wszystko poszło sprawnie, właściwie to wypisywanie recept trwało dłużej niż zbadanie .  Kasa w aptece zostawiona. Ja dostałam kolejne skierowanie na cięcie :) I po niedzieli idę się umówić do chirurga. Z jednej strony cieszę się, a a drugiej boję. 

                 Ale dobra trochę pozytywu trzeba wprowadzić ;) Menu wczorajsze bez fotek, bo cały dzień na wariackich papierach. Ale wczoraj trening był, według planu był marsz czyli 50 minut i 3,4 km :) 

             Dzisiejszy dzionek od rana deszczowy,zimny, ponury. Gdyby nie to,że miałam do odbioru maść robioną dla młodej, to bym z domu nie wyjechała......Pech chciał,że jak wyjeżdżałyśmy to lało....a teraz? Teraz wyszło słońce :) hahaha 

            Trening zrobiony czyli na dziś ramiona, klatka piersiowa, plecy łącznie 40 minut plus chód-marsz 72 minuty i 4,12 km :) jest ładnie. Odpowiada mi taki rozkład treningów 

            Posiłkowo dzień wygląda tak 

śniadanie: kanapki z serkiem śmietankowym i rzodkiewką CZERWONA HERBATA

II śniadanie: koktajl truskawkowy , zawijasy z ciasta francuskiego z serem i dwie kulki rafaello

obiad: pieczone ziemniaki, jajko sadzone, sałatka CZERWONA HERBATA 

kolacja : truskawki z bitą śmietaną CZERWONA HERBATA 

             razem 1489 kcal na 1834 jest dobrze


               Jutro dzień ważenia i mierzenia. Podejrzewam że będzie mały spadek, bo cały tydzień waga na pewnym poziomie się utrzymuje. Także ucieszy mnie nawet taki spadek, ale o tym jutro :) 

              Pamiętajcie aby się nie poddawać, walczymy. POWODZENIA :) Pozdrawiam 

3 czerwca 2020 , Komentarze (22)

Witajcie 

    

                Małe podsumowanie z dwóch dni. Wczoraj nie było wpisu, bo dzień na pełnych obrotach. Do tego zebranie on-line o 20 do 21 i padłam. Mało tego na sam wieczór zaczęła boleć mnie głowa. Wczoraj i dziś ładnie szklana pokazała spadek, mam nadzieję że do soboty taki zostanie :) 

                Wczorajszy jadłospis wyglądał tak 

śniadanie: owsianka z malinami i winogronem

obiad: domowa pizza z szynką , pieczarkami i serem . plus sos czosnkowy i ketchup CZERWONA HERBATA 

kolacja : sałatka ( sałata lodowa, twaróg wędzony, pomidor, filet z kurczaka , grzanki ,majonez) CZERWONA HERBATA 

                            Łącznie 1379 kcal na 1834 


                Dziś  w tabelce wylądował marsz czyli 80 minut i 4,6 km. Myślę że jest ok ;) Ogólnie wtorek był zakręcony na maksa. Dostałam przesyłkę z AlieXpress i paczkę od mojej widzki na yt. Zaskoczyła mnie niesamowicie. Jeśli macie ochotę zajrzeć na mój kanał, zapraszam. Obecnie trwa rozdanie ;) 


https://www.youtube.com/watch?v=o16YvTICzcs  

           Środa  od rana hmmm ciężka, męcząca... Nie wiem czułam się taka jakaś nijaka....Nawet nie wiem jak to określić. Być może wczorajsze zmęczenie materiału, dało sie dziś we znaki ;) Dziś ładnie zrobiłam trening tzn w rozpisce uda, nogi, pupa ;) wyszło 40 minut plus chód-marsz 60 minut i 3,83 km :) Jest dobrze. Takie urozmaicenie mi się podoba. Zobaczymy co na cm i kg ;) hahahaha Ale tym się aż tak nie przejmuję, po prostu aktywność sprawia mi frajdę. 

         Posiłkowo dzień wygląda tak 

śniadanie: kasza manna z malinami, winogronem i sokiem wiśniowym domowej roboty

II śniadanie: winogrono i lód czekoladowy 

obiad: mortadela, jajko sadzone i surówka CZERWONA HERBATA 

kolacja: sałatka ( sałata lodowa, rzodkiewka, twaróg wędzony, oliwki, grzanki i majonez) CZERWONA HERBATA 

                                              Łącznie 1771 kcal na 1834 ;) 

                      Powiem tak.... loda kupiłam w Lidlu, kiedyś bardzo mi smakowały, ale dziś zjadłam z niesmakiem. Chyba sam smak czekoladowy mnie odrzucił. Był dziwny, nie jadłam go z apetytem, a nie chciałam wyrzucać. 

                     Jeśli chodzi o mortadelę, to jedna z Was narobiła mi apetytu.....Pamiętam ten smak jeszcze z dzieciństwa...Ale wiecie, co ?! To już nie to samo :( Nie zjadłam tego z wielkim apetytem i szybko u mnie nie zagości. Nie wiem chyba kupki smakowe mi się zmieniły. 

 


              Aaaa  zapomniałabym , powróciłam do picia czerwonej herbaty ;) Fakt menda jest moczopędna....Ale jak jestem w domu, ni to nie przeszkadza :) Piję 2-3 dziennie ;) Niestety ogólnie nadal mało za mało piję. Ale zmobilizowałam się chociaż do picia tej herbaty ;) To już plus :) Z czasem i na wodę przejdę ;) Nie to żebym wcale jej nie piła, bo jak  jadę gdzieś samochodem to butla zawsze jest i na światłach popijam :) 

            No to byłoby tyle z dnia dzisiejszego :) 

Pamiętajcie aby się nie poddawać, działamy, walczymy, do celu :) 

                                   POZDRAWIAM 


© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.