Witajcie
Dopiero dziś wiem jak się nazywam... Wczoraj jak kładłam się spać nie wiedziałam. A dlaczego? Z natłoku roboty :) Ja wstałam po 7 to usiadłam po 16. Dosłownie cały czas na nogach. Zaczęłam standardowo od śniadania: płatki z mlekiem. Później zaczęłam robić jedzenie na święta. Upiekłam schab, zrazy....sałatkę jarzynową. W między czasie zrobiłam obiad czyli bitki, ziemniaki i czerwona kapusta. Po obiedzie zaczęłam sprzątać, a to łazienkę wypucowałam, wannę, umywalkę, kibelek, lustro.... Pomyłam podłogi, wytrzepałam chodnik z łazienki. Aaaa bym zapomniała, bo zrobiłam jeszcze sernik na zimno z brzoskwiniami :) Najlepsze jest to,że M chciał wieczorem zjeść i Mu nie pozwoliłam hihi bo jakby się dosiadł, to dziś by nie było. Jak klapnęłam po 16 to wciągnęłam niby kolację tzn. płatki z mlekiem. Nie miałam ochoty na nic innego. Zjadłam z musu bo nie czułam głodu :( Jestem z siebie dumna, bo dałam radę zrobić wszystko. Fakt zmęczenie dało się we znaki. Fakt treningu nie było....a nie.... przepraszam oczywiście,że był i to kilka ładnych godzin. Bo przecież ręce i nogi cały czas były w ruchu. Zginały się, kucałam, wstawałam, schylałam się :) TAK !!! To był niezły trening :) Jakby tego było mało dostałam okres i sama się sobie dziwię,że miałam takiego powera :)
Przygotowałam też wczoraj święconkę i wstawiłam do lodówki :) Aby dziewczyny miały namiastkę Świąt :) i nie zapomniały o tradycji. Także sobota mimo,że ciężka udana :)
Dziś mamy piękny dzień, słoneczny,świąteczny :) od samego rana. Samopoczucie świetne :) Mimo,że wczorajsze zmęczenie daje się we znaki. Tak mam dobry humor i wysyłam go do Was :* :)
Wstałam po 7 , szybko wyszłam na podwórko aby rozłożyć słodkości dziewczynom . Poukładałam pod tujami, na bramie.... gdzie tylko się dało :) Wróciłam do domu, zaczęłam przygotowywać do śniadania. Obudziłam dziewczyny i powiedziałam,że chyba zając coś zostawił na podwórku :) Wiecie, nie tak łatwo to powiedzieć 13 latkom :) hahaha ale poszły w piżamach :) Tylko kurtki założyły. Frajda była w szukaniu :) Może tego nie powiedziały, ale było widać :) Co roku Im tak robię,ale zawsze inne miejsca wybieram :) Jak za rok będziemy mieć już ogródek, to tak pochowam :)
Gdy dziewczyny wszystko znalazły, zaprosiłam Je i M na śniadanie :) uroczyste :) czyli było jedzonko ze święconki : chlebek, szynka, ser, schab, jajko na twardo, masełko, chrzan, biała kiełbasa, jajko czekoladowe. Ale zanim to zjedliśmy, Moja córka zapytała czy możemy się pomodlić i zmówiliśmy Ojcze Nasz... Zaskoczyła mnie, ale pozytywnie. Po śniadaniu, każdy poszedł w swoją stronę :) ja umyłam naczynia i zabrałam się za zrobienie żurku, który była na obiad :)
Po obiedzie obejrzałam z M dokument, w trakcie którego płakałam. Był to dokument z Włoch :( Chwilę odpoczęliśmy i poszliśmy się przejść na pole. Razem we czwórkę....Dawno nigdzie razem nie byliśmy. Dobrze Nam to zrobiło. Spacerek rodzinny :) kalorie spalone :) Nawet boćka widzieliśmy hihhi Śmiałam się do M,że trzeba uważać :)
Zresztą zobaczcie sami jak pięknie, a w kółku jest bociek :) Skubany szybko się przemieszczał i nie zdążyłam cyknąć fotki . Ale wiosna w pełni :) Nawet nie wiecie jak ucieszyłam i ile radości sprawił mi ten Nasz spacer :)Zerwaliśmy też kilka badylków zielonych i zawiesiłam na nich jajka i zajączku oraz motylki. Po spacerku zjedliśmy sernik na zimno i ja wzięłam kawkę orzechową. I usiadłam aby do was napisać :)
Kolacja zaplanowana, a na nią zjem sałatkę jarzynową i kawałek schabu na kanapkę wezmę. nawet nie mam ochoty jeść.
Dziś treningu nie będzie, bo niedziela :) Ale jutro już jest trening w planach :)
Kochani Życzę Wam Spokojnych, ale przede wszystkim zdrowych Świąt :* Buziaki