Kolejny dzień wyzwania za mną, to już 22 dzień. Dziś szybki wpis, bo weny brak ;) Aktywność dzisiejsza to wożenie betonu na taczce :) hahahha Połowa piwnicy prawie gotowa, reszta albo w tym roku, albo w przyszłym. Oj muszę przyznać, że czuję ręce, kręgosłup... Samo życie ;) Posmaruję się żelem i ból mnie.
Posiłkowo dzień wygląda tak:
ŚNIADANIE: bułka wieloziarnista, schab z czarnuszką, ogórek , herbata ziołowa
II ŚNIADANIE: lód i kolagen
OBIAD: ziemniaki, kalafior z bułką tartą i mielone ze schabu, wafelek ( nowość)
KOLACJA: skyr wanilowy, borówki , śliwki i kawka mrożona
Najedzona po kokardę, chociaż nie widać tego po zdjęciach. Jakoś nie miałam weny jedzenia w dniu dzisiejszym. Całkiem możliwe, że to stres, nerwy i @. Wszystko się kumuluje i tak wychodzi. Ale nie poddaje się, walczę dalej. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) :*
Kilka dni mnie nie było, nerwowy czas u mnie, dopiero wrzesień chyba przyniesie lekki spokój. Nie poddałam się, walczę dalej. Dziś dzień 21 wyzwania. Zacznę od spadków, w tym tygodniu 0,4 kg a po 3 tygodniach 1,2 kg. Myślę, że nie ma tragedii, zwłaszcza, że założyłam sobie spadek 0,5 kg tygodniowo. W zeszłym tygodniu było 0,7 a w tym 0,4 kg...tak bywa. Wiadomo różne rzeczy mają na to wpływ, a u mnie dodatkowo dziś @. Ja się z tych spadków cieszę, bo dawno nie było stałych spadków. Niby jeszcze 9 dni do końca wyzwania ;) ale zobaczymy, raczej będę to ciągnęła. Chciałabym do końca roku, ale jak to wyjdzie? Zobaczymy. Nie chcę też za bardzo wybiegać w przyszłość. Małymi krokami. Najpierw wyzwanie 30 dni, potem 60 dni i tak dalej....
Bardzo się cieszę, bo każdego dnia wpada woda, posiłkowo jedynie w piątek lipa. Zdecydowanie za mało, ale i nerwy wysoki poziom. Nie linczuję się, idę dalej, trwam, działam. W piątek nie liczyłam, ale w sobotę już od samego rana, tak.
Dzisiejszy dzień posiłkowo wygląda tak :
ŚNIADANIE: bułka wieloziarnista, serek chrzanowy, parówka z szynki, ogórek i reszta jajecznicy od M biedakowi za dużo zrobiłam :)
II ŚNIADANIE: koktajl truskawkowy, borówki i dwa ciasteczka kokosowe ( mniammm niebo w gębie ) polecam
OBIAD: placki z cukinii i marchewki plus domowy sos czosnkowy i kolagen z lodem
PODWIECZOREK: lody jagodowe, borówki, i toffifie białe
KOLACJA: kawa mrożona i babeczka-serniczkowa z borówkami ;) smakowałam dlatego jedna i na kolację ;)
Od rana u nas upał....i to na całego. Oj nie było mi to na rękę, mając @ :( Ale już około 1 jak lunęło, jak zagrzmiało..... oj działo się. ale potrzebny ten deszcz, chłodniej się zrobiło. Oby tylko na noc duchoty nie było. U nas dziś dożynki, ale @ troszkę pokrzyżowała mi plany. Brzuch tak mnie bolał, że chodziłam zgięta w pół. Nawet Nospa max mało dała. Teraz jak siedzę, jest chwilowo ok, ale jak wstanę... to zaraz znowu zgięta. No nic, przetrwać dzisiejszy dzień ;)
Dziś wrzucę wyzwanie wrześniowe z wodą, także zapraszam serdecznie :) Jednocześnie dziękuję, że ze mną jesteście i wspieracie :* Pamiętajcie aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Nawet jak upadniesz, powstań, idź dalej przed siebie. Trzymam za Was kciuki, powodzenia. Spokojnego wieczoru i udanego tygodnia :) Ostatniego tygodnia sierpnia ;) Pozdrawiam :* :)
Kolejny dzień wyzwania zaliczony, dziś 17 dzień. Od rana zakręcony dzień, na wysokich obrotach, ledwo żyję. Aktywność dzisiejsza to
Przerzucanie piasku....oj czuję ręce, ramiona :( wszystko. Kilkadziesiąt taczek przerzuconych. Ale tak bywa. Obecnie ogarniamy piwnicę, przygotowujemy na zimę... Kiedyś trzeba ;) te kiedyś to 10 lat hihihi. Ale zawsze było coś, zawsze piwnica pełna po sufit...aż teraz się udało. Wszystko małymi krokami, jak z dietą, odchudzaniem ;)
Posiłkowo dzień wygląda tak :
ŚNIADANIE: bułka serowa, golonka z kurczaka, pomidor, ogórek i herbata
II ŚNIADANIE: banan, wafle ryżowe, skyr, dżem porzeczkowy i czekolada
Dziś zaliczony spadek, w porównaniu z poniedziałkiem minus 0,4 kg. Zobaczymy jak będzie w niedzielę... bo zbliża się @....i jakoś czuję się napuchnięta.... Cieszy mnie fakt, że rzucam się na jedzenie, na słodycze. Czipsów nie jadłam już 17 dni, ale nie to, że wstrzymuję się. To jest mój wybór. Wolę wybrać owoce, warzywa. Oczywiście, nie mówię, że nie zjem podczas mojego wyzwania. Jeśli najdzie mnie ochota, zjem. Póki co mam inne wybory i dobrze mi z tym. Słodkość czasami wpadnie, ale nie biczuję się, bo to przyniosłoby odwrotny skutek. Wszystko z głową i rozsądkiem.
Pamiętajcie aby się nie poddawać, walczymy, działamy. Nawet jak upadniesz, powstań, idź dalej przed siebie. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :*
Za mną kolejny dzień wyzwania, dziś 16 dzień. Ale ten czas leci ;) Pamiętam, jak podjęłam się tego wyzwania i bałam,że wytrzymam może dwa dni ;) A tu już 16. Jeszcze małe sprostowanie odnośnie dnia wczorajszego. Napisałam, że nie było aktywności.... oj była, bo zapomniałam wspomnieć, że przerzucałam cegły przez dobrą godzinę ;) Hahah także aktywność zaliczona.
Dziś podobnie ;) było hula 30 minut plus układanie cegieł, wywożenie na taczce cegieł i piasku:) jakąś godzinę. Oj czuję ręce :( i łokcie :( i znowu żel Voltaren pójdzie w ruch. Od jakiegoś czasu, co kilka dni smaruję, aby przetrwać noc.
Posiłkowo dzień wygląda tak :
ŚNIADANIE: bułka z dynią, hummus paprykowy i buraczkowy, plus miks sałat i ogórek
OBIAD: ziemniaki, filet i surówka
DESER: lód
KOLACJA: straciatella, borówki i porzeczki mniammmm :) plus kawa mrożona
Kolacja niestety na spontanie, bo późno wróciłam do domu ( nie było to planowane, a nie chciałam po drodze nic jeść) Kalorycznie się zmieściłam, a to najważniejsze. Woda ładnie wypita, samopoczucie hmm nawet ok. Chociaż dziś od godziny 16 u nas pada, a chwilami leje :( co przekłada się na samopoczucie i lekkie bóle głowy. Ale cóż, tak bywa. Nie poddaje się, walczę, idę dalej po swoje.
Pamiętajcie aby się nie poddawać, walczymy. Damy radę. Trzymam za Was kciuki. Spokojnej nocki. Pozdrawiam :) :*
Wczoraj jakoś tak dzień szybko minął, że zapomniałam dodać wpis ;) Dlatego dziś będzie relacja. Wczoraj minęły dwa tygodnie od podjęcia przeze mnie wyzwania. Przypomnę, że w tym wyzwaniu chodzi oto, że codziennie wrzucam na instagramie fotki jedzenia i aktywności. Udaje mi się to od dwóch tygodni. Aż sama w szoku jestem, że jestem konsekwentna, ale udaje się. Działam. Wyzwanie ma trwać 30 dni. Oczywiście, jeśli będzie mi dobrze szło, przedłużę. Już teraz mogę napisać, że w tym tygodniu zaliczony spadek to 0,7 kg, w pierwszym było 0,4 kg, a w ciągu 14 dni spadło 1,3 kg. Ja się cieszę, bo dawno nie miałam takich spadków. Dlatego dotrwam do tych 30 dni i zobaczę, jaki będzie wynik. Teraz jestem cierpliwa.
Posiłkowo dzień wczorajszy wyglądał tak :
ŚNIADANIE: chleb wieloziarnisty, jajko na twardo, ogórek kiszony, pomidor, szczypiorek
II ŚNIADANIE: nektarynki, winogrono, kawka, toffifie, nowe w białej czekoladzie ( był też kolagen i książką )
OBIAD: ziemniaki pieczone w piekarniku, mielone z pieczarkami, serem z piekarnika, sałatka ( miks sałat, pomidor, ogórek) -rewelacja
KOLACJA: tosty chleb wieloziarnisty plus ogórek
Poniżej jeszcze tygodniowe podsumowanie kaloryczności ;)
Z wczorajszego jedzonka jestem zadowolona, czego nie mogę powiedzieć o dniu dzisiejszym
Zdecydowanie za mało, ale nerwy dziś nieziemskie :(
ŚNIADANIE było ok: bułka grahamka, schab z czarnuszką i kiełbasą fuet, plus ogórek
OBIAD: i tu nie jest dobrze, nie to było w planach : sakiewki z ciasta francuskiego z serem szynką, pomidorem i kolagen
KOLACJA: arbuz i kawa mrożona
No cóż takie dni, też się zdarzają, ale to też powód tego, że nie zrobiłam zakupów i czyściłam lodówkę ;) Nie ma co się załamywać, tylko... iść przed siebie ;) Działamy, walczymy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Udanego tygodnia :* :) Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :*
Nie wiem jak to się stało, ale nie było mnie dwa dni.... no tak być nie może, ale tak wyszło ;) Przedwczoraj strasznie głowa mnie bolała, a wczoraj późno wróciłam do domku ;) Zacznijmy od dnia 11 wyzwania czyli od czwartku. Aktywności nie było, jak wspomniałam strasznie bolała mnie głowa. Kroków też niewiele, bo 8538. Ale bez spiny, takie dni też bywają. Posiłkowo dzień przedstawia się tak:
ŚNIADANIE: pieczywo chrupkie graham, hummus
II ŚNIADANIE: jajecznica z kurkami, szynką, chleb wieloziarnisty, baton proteinowy
OBIAD: leczo
KOLACJA: płatki z mlekiem, lód
Niestety coś fotka tego menu nie chce mi się wstawić :(
Poniżej wczorajsze jedzonko czyli
ŚNIADANIE: chleb wieloziarnisty, hummus buraczkowy, jajecznica z szynką, kurkami, plus kolagen z lodem
II ŚNIADANIE: energetyk :( wiem niedobrze, ale chciało mi się czegoś gazowanego i to było pod ręką, plus zimne.
OBIAD: ziemniaki, filet, papryka i ogórek konserwowe
PODWIECZOREK: arbuz
KOLACJA: pieczywo chrupkie graham, dżem porzeczkowy i napój niegazowany z kofeiną
Z aktywności wczorajszej mam hula hop 30 minut, marsz 3,05 km no i ładnie kroków nabiłam bo 22506.
Z wczorajszego dnia jestem zadowolona, mimo bólu głowy. Nocka za to była ciężka, ale to chyba w większości kraju, taka duchota. Za to dzisiejszy dzień znowu bez aktywności, kroków też min 10 tyś nie ma... obecnie mam jakieś 6 tyś z kawałkiem... Ale cóż sporą część dnia czytałam książkę, no i chwilę odespałam nockę. Nie będę się biczowała za to. Posiłkowo dzień wygląda tak:
II ŚNIADANIE: wafle ryżowe, skyr, dżem porzeczkowy i roztopiona czekolada ( niebo w gębie, podpatrzyłam na instagramie---- słodkie w diabły, ale pyszne, następnym razem dam typowo gorzką czekoladę, bo tu była mieszana)
OBIAD: ryż z warzywkami suszonymi, mielone z pieczarkami i serem z piekarnika, ogórek kiszony
PODWIECZOREK: jabłko, śliwki ( nektarynki nie zjadłam) plus deserek czyli mieszanka skyra, mascarpone, orkiszu, porzeczki
KOLACJA: miało nie być...ale tak wyszło czyli cheesburger i 3 nuggetsy i kawka mrożona
Kalorie troszkę przekroczone, zobaczymy co na to waga, bo dziś był spadek i to nawet ładny. Nie spinam się, nie podjadam( a z tym miałam problem), wodę pijam, także jest ok. Dziś to już 13 dzień mojego wyzwania. Cieszę się, że trwam w nim, nie oddaje się, a było kilka chwil załamania. Dam radę, przecież to już prawie połowa wyzwania za mną :) Dam radę :)
Pamiętajcie, aby się nie poddawać, walczymy, działamy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłej nocki i udanej niedzieli. Pozdrawiam :) :*
Dzisiejszy wpis będzie szybki. Dużo się działo, ale niekoniecznie dobrego. Rano szybka akcja na prokuraturę... jutro znowu i już liczę, że wszystko załatwię. Oj długa historia , może jutro jak będę lepiej się czuła opiszę. Aktywności dziś brak, rwa kulszowa się przypałętała... znowu. A już tak długo jej nie było. Do tego stopnia mi utrudniła funkcjonowanie, że miałam problem aby wsiąść do samochodu i z niego wysiąść :( Teraz powiedzmy jest delikatna poprawa...
Posiłkowo dzień przedstawia się tak:
ŚNIADANIE: chleb wieloziarnisty, miks sałat, schab z czarnuszką
II ŚNIADANIE: banan, kolagen
OBIAD: leczo, pieczywo chrupkie graham
PODWIECZOREK: arbuz, lody, porzeczka, borówki ----- środa dzień loda ;)
KOLACJA: zapiekana kasza manna z dżemem
Dzisiejszy sen też nie porywa....Zazdroszczę tym co śpią po 8 godzin, a nawet więcej. Ja nie mogę, nie umiem. Dzisiejsza nocka będzie podobna. Stres nerwy przed jutrzejszą wizytą w prokuraturze. Hmmm jeszcze na 8 rano mam być, to oznacza pobudkę wczesną, ogarnięcie się, śniadanie na spokojnie... bo nie wiem ile tam będę siedziała. Na drogę też może coś wezmę. Chociaż mam pewne plany po wizycie. ale zobaczymy. Trzymajcie kciuki za jutrzejszy dzień ;)
Pamiętajcie aby się nie poddawać, walczymy, działamy . Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnej nocki. Pozdrawiam :) :*
Za mną 9 dzień wyzwania, jak ten czas szybko leci. Na nogach od 6 z minutami. Szybkie ogarnięcie i szybko na zakupy. Udało mi się ogarnąć zakupy ja półtorej godziny ( oczywiście licząc z dojazdem). Udało mi się kupić wszystko co chciałam, co mnie cieszy, bo nie będę musiała jutro jechać ;) i wcześnie wstawać. Ogólnie teraz jak są wakacje, to zakupy lubię robić, jak młodzież śpi ;) Bo jak rok szkolny, to wiadomo zakupy robię, gdy są w szkole.
Dziś wpadło późne śniadanie, dlatego drugiego śniadania nie było. Spożyłam 3 posiłki za to, ale byłam po nich syta, a to najważniejsze ;) Jedzonko przedstawia się następująco :
ŚNIADANIE: chleb z ziarnami, hummus paprykowy, szczypiorek, parówka z szynki
OBIAD: pita z kurczakiem, miksem sałat, papryką, ogórkiem, sos ( ketchup-majonez)
KOLACJA: zapiekana kasza manna, biała porzeczka, borówki i kawka mrożona
Aktywność dzisiejsza to hula hop 30 minut. Zdecydowanie za gorąco za oknem i nogi odmawiały posłuszeństwa. Jak wiecie staram się słuchać swojego organizmu , dlatego nie robię nic na siłę. Kroków ponad 13 tyś, także nie ma tragedii. W takie upały, trzeba uważać na siebie ćwicząc, aby sobie nie zrobić krzywdy. Woda ładnie pita :) Dziś nawet kupiłam nową butelkę Dafi :) Stara służyła mi rok :) i mimo mycia, dbania, widać ślady użytkowania.
Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnej nocki. Pozdrawiam :) :*
Kolejny dzień wyzwania za mną. Dziś był ciężki dzień, ból głowy, duszno, gorąco... nie było czym oddychać :( To drugi taki dzień z bólem, oby jutro było już lepiej...na to liczę. Hmmm dzisiejszy ból spowodowany poniekąd jest również tym, że się nie wyspałam. Tak bywa... Ale powiem Wam, że wczoraj dodałam wpis i pisałam, że nie było aktywności??? Otóż była marsz około 5 lub 6 km :) Tak wieczorem wyszłam się przejść i tak nabiłam km.
Jutro już dzień poniekąd zaplanowany i nie może nic się nie udać :) Trzymajcie kciuki. Posiłkowo dzień wygląda tak:
ŚNIADANIE: chleb z hummusem paprykowym, kolagen
II ŚNIADANIE: straciatella, brzoskwinia, borówki, porzeczki
OBIAD: placki z cukinii i marchewki z piekarnika plus domowy sos czosnkowy
KOLACJA: frytki z piekarnika i kawka mrożona
Wiem kolacja nie powala... ale tak jakoś miałam ochotę i zjadłam... czy się coś stanie? Nie. Wszystko wliczyłam. Obiadem się zajadałam jak małe dziecko ;) Dawno nie jadłam tych placków. Śniadanie na szybko, bo dziś był u nas odpust i jechałam po mamę ;) Szczerze, to z roku na rok te odpusty są coraz gorsze. Na szczęście nie mamy małych dzieci, bo dla dzieci pełno zabawek ;) Ale ceny poszły w górę... widać to.
Waga dziś znowu pokazała spadek, zobaczymy jak będzie na koniec tygodnia, bo @ się zbliża. Ale ja się nie przejmuję, idę dalej po swoje. Pamiętajcie aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Nawet jak upadniesz, podnosimy się i działamy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnej nocki. POzdrawiam :) :*
Kolejny dzień wyzwania zaliczony. Dziś aktywności nie było, za duszo, za gorąco... nie to nie był mój czas. Za to posiłkowo przedstawia się tak:
ŚNIADANIE: chleb na zakwasie, sałata masłowa, jajko na twardo, kolagen
II ŚNIADANIE: kawka, winogrono, ciasteczko
OBIAD: ziemniaki, ryba z piekarnika, surówka
DESER : lody z borówkami
KOLACJA: cukinia z piekarnika, kopertka z ciasta francuskiego z serem, szynką i pomidorem i kawka mrożona
Samopoczucie dzisiejsze nawet ok, waga drgnęła. W tym tygodniu spadek 0,4 kg. Ogólnie założyłam sobie spadek 0,5 kg tygodniowo. Uważam, że póki co tak będzie dobrze. A jak wpadnie więcej , to tylko na plus. Na chwilę obecną sprawdzam siebie, organizm, systematyczność. Jak wiecie rzuciłam sobie 30- dniowe wyzwanie. Dlatego za miesiąc będę wiedziała, czy ta metoda mi służy. Metodą prób i błędów. Nic na siłę, bez ścigania się ;)
Pamiętajcie aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru i udanego poniedziałku. Pozdrawiam :) :*