Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1138188
Komentarzy: 37653
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 19 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 66.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

31 października 2022 , Komentarze (23)

Witajcie 

      Znowu czas na krótkie streszczenie mojej nieobecności. Jestem w szoku, że dni tak szybko mijają... a teraz jeszcze jak przestawialiśmy czas, to już w ogóle. Piątek zleciał raz dwa, nawet nie wiem kiedy. Sobota też nawet szybko i nerwowo. Z racji tego, że robię za kierowcę, bo mamy chwilowo jedno auto, musiałam odebrać M z firmy. Szybki obiad, chwila odpoczynku i młodzież pyta....czy pojedziemy na galerię i gdzieś tam jeszcze... Hmmm M bez zastanowienia, jak macie posprzątane pokoje, to spoko... Hmmm dziewczyny chwila zadumy i brały się za porządki ;) Ogarnęły raz dwa i w drogę. Troszkę nam zeszło....Niby chwila tu, chwila tam i 3 godziny nie nasze. Poza tym weekend, sobota to ludzi dużooooo

      Niedziela do wieczora spokojna... nawet udało się trochę książki przeczytać. Coś pooglądać, posłuchać muzyki i nagle telefon...Jak tylko zobaczyłam kto dzwoni ( a dzwonił M), już wiedziałam, że coś jest nie tak( bo wybrał się na motor) I nagle prośba" kochanie przyjedziesz po mnie, bo miałem wypadek" Kuźwa..... nogi się pode mną ugięły :( Strach, co zastanę... Szybko w samochód i pojechałam po niego. Okazało się, że stoi na nogach, karetki nie ma- myślę jest dobrze. Motor odprowadzony do mojej cioci na podwórko ( wszystko działo się jakieś 6 km od naszego domu). Pytam jak się czuję, co go boli itp..... Szybko do domu, szybkie ogarnięcie i na pogotowie. Od jednego do drugiego szpitala, w końcu przyjęli... a ja? Ja czekałam 4 godziny przed izbą przyjęć.. bo tylko pacjent mógł wejść. Mój tłumaczy i pyta czy mogę wejść, aby mu pomóc w rozebraniu podczas badania, że na zewnątrz jest zimno... A oni, że nie, że mam jechać do domu :) Hmmm Siedziałam 4 godziny przed izbą, na ławeczce...Moja córka co chwilę, dzwoniła, pytała co i jak... a ja nawet nic nie wiedziałam.... bo mój nie miał tam zasięgu, do tego prawie rozładowany tel... szału dostawałam. W końcu słyszę, czekam na wypis.... Jak przyjechaliśmy przed 19 to wyszliśmy około północy. Po północy byliśmy w domu. Jechałam z duszą na ramieniu, mgła straszna, do tego deszcz, ciemno... aj najgorsza pogoda i warunki... jeszcze tylko śniegu brakowało ;) Na szczęście dowiozłam nas całych. Ja szybko spać, pod kołdrę, bo strasznie zmarzłam... byłam w lekkiej bluzie. 

      Oj wkurzyli mnie  w tym szpitalu, bo we wcześniejszym weszliśmy oboje... a tu, ja nie mogłam, szok. Najgorsze jest to, że od pacjentów wymagali maseczek...a sami nie mieli :) Hahaha śmiech na sali. A co do diagnozy to okazało się: zwichnięcie stawu barkowo-obojczykowego lewa strona a prawa to pęknięcie więzadła palca w stawach nadgarstkowo-śródręcznych i między paliczkowych :) Matkoooo w życiu bym tego nie zapamiętała ;) I co? Wyjęty z życia na 6 tygodni :( Gaci sam nie zdejmie, nie założy, leków trzeba przypilnować... posmarować.... Szczerze, to mam dosyć... W tym wszystkim znowu zapominam o sobie, a tak być nie może :( Liczę, że jutro wróci liczenie kalorii... 

    Dziś ja za kierowcę i tak pewnie będzie cały miesiąc, chyba, że M poczuje się lepiej... bo aż go nosi, a tu tyle do zrobienia ( auto w garażu stoi, w domu coś tam do ogarnięcia...) My nie należymy do ludzi, którzy leżą bezczynnie, zawsze sobie coś znajdziemy, lubimy być w ruchu... Więc widzę, że się męczy. 

    Ogarnęliśmy dziś groby, aby jutro nie jeździć, bo będą tłumy , dziś też mało nie było  :) :) Samo życie... Jutro w domku. Ewentualnie tylko odbiorę młodą, bo pojechała tzn zawiozłam ją do koleżanki na noc ;) To krok do przodu, przy jej chorobie... Nie ma jej dwie godziny i nie było żadnego telefonu ;) Jest postęp :) Trzymajcie kciuki, aby tak zostało do jutra ;) 

    Aktywność dzisiejsza kroki, na chwilę obecną 15515. Ogólnie cały tydzień zaliczony na plus jeśli chodzi o kroki, bo w poniedziałek było 19608, wtorek- 19059, środa- 18665, czwartek- 17017, piątek -17146, sobota -13743 a niedziela było 10965. Także to mnie cieszy, bo nie leniłam się ;) Woda pita każdego dnia :) Aaa przy okazji, zapraszam na listopadowe wyzwanie :) 

      Pamiętajcie aby się nie poddawać, walczymy, działamy ;) Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnej nocki. Pozdrawiam :* :)  

27 października 2022 , Komentarze (14)

Witajcie 

        Zacznijmy od dnia wczorajszego. Szalony dzień od samego rana, nie ogarnęłam go do samego końca...Na wysokich obrotach od rana, a wieczorem padłam jak mucha. Posiłkowo dzień wyglądał tak:

ŚNIADANIE: bułka serowa, krem mleczny

II ŚNIADANIE: owsianka i baton ( w drodze) 

OBIAD/KOLACJA: sałatka, miks sałat, pomidor, ogórek, polędwiczki, majonez, krążki chlebowe i kawka

       Posiłki bez szału, ale cały dzień właściwie poza domem i w nerwach. Cud że zjadłam chociaż to, co widać. Nie ma co płakać, tylko działać dalej. Aktywność wczorajsza to kroki czyi wpadło 18016, jest ok. Woda pita, co mnie cieszy i tego się trzymam ;) 

      Dzisiejszy dzień też nie należy do najlepszych, chociaż... hmmmm nie, dzisiejszy dzień jest ok. Młoda dziś jechała do domu opieki z klasą ( to profil psychologiczno-pedagogiczny) i mają takie różne wyjścia. Szczerze, na początku nie chciała jechać.... bo komunikacja, a ona nie lubi jeździć niczym innym niż samochodem. Ja nie mogłam jej zawieźć, ale dała radę, pojechała. Sam pobyt w domu opieki, zrobił na niej ogromne wrażenie. na początku były łzy, bo strasznie przykro jej się zrobiło, jak zobaczyła tych ludzi... Schorowanych, starszych. Ale z każdą chwilą, oswajała się z pobytem tam. I wiecie co???? Ogólnie wspomina pobyt tam miło, tańczyli, śpiewali. Cieszyła się, że mogła wywołać uśmiech na ich twarzy. Cieszyła się, że mogła przytulić. Szok. Wróciła silniejsza. Cieszę się, że dała radę, pokonała swój lęk. 

      Posiłkowo dzień wygląda tak:

ŚNIADANIE: chleb z serkiem chrzanowym, salami mini. 

II ŚNIADANIE: winogrono, drożdżówka, kawa i chleb z roladą boczkową ( mama skusiła,a  mamie się nie odmawia) 

OBIAD: sałatka-miks sałat, pomidor, ogórek, polędwiczka, krążki chlebowe, majonez

KOLACJA: danio ciasteczkowe kawa 

       Zjedzone ze smakiem :) bez wyrzutów ;) Kaloryczność ciut za mała bo 1700 ale hmmm cóż. Ostatnio nie mam ochoty wcale jeść :( A zmuszała się nie będę. Woda dziś też wypita, aktywność kroki - na chwilę obecną. Aaaa odnośnie picia wody, dziś wleci kolejne listopadowe wyzwanie z piciem wody. Zapraszam ;) 

     Chciałabym też napisać kilka słów odnośnie tego mojego suplementu, o którym kilka wpisów wcześniej pisałam. A mianowicie Ketofix 

https://www.ketofix.pl/       tu macie link do strony, jesli chcecie więcej się dowiedzieć. 

    Był to suplement, który miałam okazję testować w ramach współpracy. Stosowałam go 30 dni, przez ten czas waga spadła 1 kg. Dużo, mało... zależy ale  też dużo czynników się na to złożyło. Stres, nerwy, okres i aktywność hmmm nie taka jaką bym chciała...ale co dał mi ten preparat?  Zmniejszył łaknienie na słodkości, nie podjadałam, co jest bardzo ważne i dało mi kopa. Nie miałam skutków ubocznych, co też jest plusem. Ogólnie skład tego preparatu jest spoko. Myślę, też, że gdybym miała więcej do zrzucenia, to waga inaczej by spadła.... a ja w momencie kiedy dostałam ten suplement, miałam do zgubienia 8 kg. Wiadomo że inaczej waga spada, jak ma się np.50 kg do zrzucenia, a inaczej jak ma się 10. Prawda? 

       Jak ja się cieszę, że jutro piątek... nie macie pojęcia. Marzy mi się gorąca kąpiel z pianką, do tego książka( którą mam nadzieję w ten weekend dokończyć) i piwko 0% :) które chłodzi się od jakiś 2 miesięcy hahah 

      Aaaa zaskoczyła mnie dziś waga, spadkiem oczywiście zaskoczyła, ale o tym za kilka dni ;) aby nie zapeszyć. Trwam w wyzwaniu, dalej robię swoje, może nie jest to zawrotne tempo, ale robię to na swoich zasadach ;) I tak powinno być. Oczywiście Wam dziękuję za wsparcie i motywację :* 

     Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Walczymy, działamy, idziemy do celu. Trzymam za Was kciuki i zmykam poczytać co u Was ;) Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

25 października 2022 , Komentarze (21)

Witajcie 

       Kolejny dzień wyzwania za mną. To już 9 dzień, szybko ten czas leci, zdecydowanie za szybko. Trwam dalej, nie poddaje się, mimo przeciwności losu... które cały czas rzucają kłody pod nogi..aj niech to się skończy... 

       Dzisiejszy dzionek troszkę taki płaczliwy dla mnie...niby nic konkretnego akurat dziś się nie stało, ale hmmm ostatnie wydarzenia i nadchodzące dni jakoś nie nastrajają pozytywnie. Mimo wszystko działam. Pogoda dziś nawet spoko, słonko i ciepło jak na końcówkę października. Aktywność- dalej kroki. Chwilowo jakoś nie mam ani weny, czasu na inną aktywność ( chociaż nie ukrywam, że w głowie mam jakiś trening- być może wrócę do nich) Cieszę się, że trzymam się picia wody. Z tym nie mam problemów czego nie mogę powiedzieć o treningach ;) 

      Posiłkowo dzień wygląda tak:


       ŚNIADANIE: chleb z polędwicą łososiową ( mało ale nie chciało więcej przejść przez gardło) 

II ŚNIADANIE: mus, jabłka sztuk dwa i baton proteinowy

OBIAD/KOLACJA: sałatka ( miks sałat, pomidor, ogórek korniszon, krążki chlebowe o smaku pizzy, majonez, devolay z sosem czosnkowym i kawka ( którą jeszcze dopijam) 

       Może szału nie ma ale kalorie policzone, wyszło 1700. Nie załamuję się, idę dalej. Nie poddam się. Szczerze to siebie podziwiam, bo jeszcze niedawno gdy pojawiały się problemy, kłopoty rezygnowałam. Przestawałam liczyć kalorie itp. A teraz hmm fakt było kilka dni, kiedy nie liczyłam kalorii, ale przez te 79 dni było ich niewiele. 

      Cieszę się, że teraz podczas tego wyzwania, działam, nie poddaję się. Nie załamuję, na tyle, że odkładam w czasie liczenie. Jeszcze nigdy nie wytrzymałam tyle dni licząc kalorie :) Dlatego jestem pod wrażeniem ;) swojej determinacji. Myślę, że jeśli będę to dłużej ciągnęła, to całkiem możliwe, że kolejnym punktem i wdrożeniem będzie aktywność. Jeśli oczywiście liczenie kalorii, będzie takim nawykiem jak picie wody. Wtedy wdrożę nawyk aktywności, ale nie tylko kroków....ale treningi. Także wszystko przede mną. Małymi krokami a  do celu. 

     Pamiętajcie aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia w nowym tygodniu. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :* :) 


23 października 2022 , Komentarze (11)

Witajcie 

      Dziś wpis na szybko. Niedziela mija spokojnie. Trochę poczytałam, ale skupić się nie mogłam i tak męczę książkę od wakacji. Ogólnie książka fajna, ciekawa, ale brak skupienia, czasu... Ale do brzegu. Wagowo dziś spadek, co mnie cieszy. Co prawda tylko 0,3 kg ale zawsze. Nie ma co oczekiwać  wielkich spadków, jak działałam różnie. Do tego @ dopiero dobiega końca. Działam dalej, robię swoje. Nie poddam się. 

      Posiłkowo dzień wygląda tak: 

ŚNIADANIE: chleb fitness, pasta z awokado i jajko na twardo, pomidor

OBIAD: ziemniaki, filet z papirusa i mizeria 

DESER: gofry z ciasta francuskiego z kremem Kizers plus borówki i kawka oraz mini kiwi

KOLACJA: serek straciatella, borówki i kulki cynamonowe (Ferrero Giotto karmelowo-cynamonowe kulki) smak obłędny jeśli ktoś lubi cynamon ;) 

     Najedzona i zadowolona ;) Kończę ten tydzień... oby nowy był pozytywny i spokojny. Dziś czego się nie tknęłam, to wszystko leciało mi z rąk :( Także zmykam spać, do jutra. Pamiętajcie aby się nie poddawać, walczymy, działamy. Spokojnej nocki i udanego poniedziałku. Powodzenia. Pozdrawiam ;) 

22 października 2022 , Komentarze (11)

Witajcie 

       Na wstępie chciałabym Wam podziękować za każde słowo wsparcia odnośnie wczorajszej imprezy córki. Powiem tak....wróciła do domu mega zadowolona i mówi " mamo za tydzień pójdziemy razem na imprezę''  :) hahah to oznacza, że naprawdę była udana impreza, pomimo tego incydentu. Po tym zdarzeniu dziewczyny postanowiły zmienić klub i okazało się to strzałem w 10 :) Dostały na mieście opaski ( taki bilet wstępu) od pań i weszły za darmo. Bardzo podobało mi się zachowanie dziewczyn. Nie piły, nie narobiły nam rodzicom problemów, jestem z nich dumna. No moja córka tak czy inaczej pić nie może bo bierze leki  ma świadomość, że nie wolno ich za alko mieszać. 

    Ogólnie do domu dotarłyśmy około 2. Sen dzisiejszy to hmm bez szału 

      W planach była drzemka w południe, ale przypomniało mi się, że muszę odebrać M z firmy hahhah. I ze snu nici, ale to nic odbiję sobie ;) Posiłkowo dzień wygląda tak: 

ŚNIADANIE: chleb fitness, pasta z awokado, pomidorki

II ŚNIADANIE: jabłko, gruszka, i biała czekolada

OBIAD: hmmm bez szału, ale tak bywa czyli McRoyal i kawa Latte 

KOLACJA: pomidor z cebulką i śmietaną plus  grzanki chleba fitness i wafelek

       Kaloryczność 1941ale to przez żarełko z maka. Cóż bywa. Dziś taki gwizdany dzień, przez te połowinki i późny powrót ale nie żałuję. Jest dobrze. Na zdjęciu suplement,  który dostałam w ramach współpracy. Być może jutro uda się nagrać na yt recenzję tego produktu, więc chwilowo tu o niej nie napiszę. 

      Samopoczucie dzisiejsze nawet spoko. Wiadomo jak dziecko zadowolone i radosne to i mamie się udziela :) Pamiętajcie aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Trzymam za Was kciuki. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

21 października 2022 , Komentarze (21)

Witajcie 

     Trochę mnie nie było. Ostatnie dni, to hmmm nawet nie wiem jak to nazwać. Ten tydzień był ciężki, a nawet bardzo ciężki. Jeśli chodzi o moje wyzwanie, to nadal przy nim trwam. Dziś dzień 75, waga znowu ruszyła w dół. Na chwilę obecną jest 3 kg w dół od początku wyzwania. Zobaczymy ile będzie w niedzielę ;) 

     Jeśli chodzi o aktywność to tylko kroki

sobota 15-go było 13437 kroków

niedziela 7631 niewiele, ale to był bardzo ciężki dzień 

poniedziałek 15417 wpadło kroków 

wtorek 18979 

środa 15488

czwartek ładnie poszło bo wydreptałam 21985 kroków 

           Posiłkowo różnie bywało, liczyłam kalorie poza środą i czwartkiem. Nie dałam rady. Dziś już policzone. Woda pita każdego dnia- to mnie cieszy bo trwam w tym bez problemu. 

        Jeśli chodzi o dzisiejsze menu, wygląda tak : 


ŚNIADANIE: bułka 4 pory roku z kremem mlecznym ( ten krem jest obłędny-polecam) 

II ŚNIADANIE: grzyby smażone u rodziców 

OBIAD: makaron  podsmażony z boczkiem, serem i pomidorami 

KOLACJA: jabłko, chleb fitness, ser camembert, figi i miód, plus kolagen i kawka 

      Kawkę właśnie dopijam. Późno bo późno ale muszę, bo młoda pojechała na połowinki i muszę ją odebrać  około 1 w nocy a mam spory kawałek ;) Jeszcze później muszę odwieźć jej koleżankę do domu, bo nie ma kto odwieźć. Jestem kłębkiem nerwów, bo ledwo co pojechała a już nalazła się jej prześladowczyni ze szkoły. Także w poniedziałek czeka mnie wizyta u dyrekcji. Kurczę jak to jest, że jak sama jest ta dziewczyna to nawet nie odezwie się do mojej córki....a jak jest z koleżankami.. to szczeka do mojej córki. Ale ja tego tak nie zostawię... Teraz siedzę  nadsłuchuję czy telefon nie dzwoni :( To miał być fajny wypad, fajny wieczór... oby jednak tak się zakończył, aby wróciła z miłymi wspomnieniami.  Na szczęście na obok siebie fajne koleżanki z kasy, które zawsze jej pomogą. I jestem spokojna o córkę.   

      Teraz poczytam co u Was. Poszperam na necie.... odsunę trochę myśli w innym kierunku. Zaraz święta, tzn ja wiem, że jeszcze dużo czasu... ale  robię z koleżanką wzajemnie kalendarz adwentowy ;) Koleżanka z yt mi zaproponowała, zgodziłam się i teraz rozmyślam co tu kupić ;) To połowy listopada muszę najpóźniej wysłać paczkę z zawartością ;) Mam kilka rzeczy już kupionych ale sporo jeszcze brakuje. Miałam to ogarnąć  dziś... ale jestem w trakcie @ i dziś to jakaś masakra ;) jak z kranu :(  Dlatego odpuściłam. Zrobię to po niedzieli, ale już na tip top. Niby jakaś lista jest, ale wiecie... nie ma to jak się pochodzi po sklepach :) Do tego jeszcze chcę zrobić córce kalendarz... ale dla  niej to dam radę, bo nie musze nic wysyłać i mogę robić to w każdej chwili, bez spiny ;) Dam radę :) A swoją drogą Wy robicie takie kalendarze adwentowe ? Czy może kupujecie ? 

      Spokojnego weekendu Wam życzę. Pamiętajcie aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Trzymam kciuki. Pozdrawiam  :) :* 

14 października 2022 , Komentarze (6)

Witajcie 

       Znowu kilka dni mnie nie było, oj za dużo się dzieje ( niekoniecznie dobrego) Samo życie bym powiedziała. Nie oznacza, to, że odchudzanie odeszło w odstawkę. Dalej działam, raz lepiej a raz ciut gorzej idzie. Ale do przodu. 

      Waga zaczęła znowu spadać... pytanie  na jak długo, bo za rogiem czai się @ hahahahah Staram się pić wodę każdego dnia, chodzenie to główna aktywność i tak np. wtorek to 24591 kroków, środa to 19229, czwartek 22173. Jedynie dziś lipnie z krokami, bo ma dopiero ponad 6 tyś. Więcej nie dobiję, bo ogrzewam się przy ciepełku kominka ;) Cały dzień jakoś mi zimno.. Może coś znowu mnie bierze?! Kurczę, a niech weźmie raz a porządnie, a nie ma raty ;) Posiłkowo od wtorku do dziś ok. Mieściłam się w limicie kaloryczności, fotki cykałam, ale dziś wrzucę tylko dzisiejszy jadłospis

ŚNIADANIE: białko jajka w tortilli z serem, szynką i pomidorki 

II ŚNIADANIE: jabłko, ciasteczka a'la kokosanki sama robiłam ( jutro podam przepis, bo będę też wrzucała na yt ;) 

OBIAD: zapiekanki ( chodziły za mną od dawna) z pieczarkami, szynką, serem i ogórkiem kiszonym 

do filmu z dziewczynami : cziperki a teraz dopijam kawkę 

     Dzisiejsza kaloryczność to 1720 także nie ma tragedii.  Wiem, że mogłoby być lepiej ale i gorzej ;) także, nie spinam się, idę dalej przed siebie.

     A swoją drogą najlepsze życzenia dla nauczycieli :) My dziś w domku, bo obie miały wolne. To troszkę leniwy dzień, ale potrzebowałam takiego.  

     Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Walczymy działamy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

10 października 2022 , Komentarze (12)

Witajcie 

       Kolejny dzień wyzwania za mną. Troszkę chaotyczny ten dzień, ale jakoś go przetrwałam. Znowu dodam wpis i do łóżka.  Aktywność dzisiejsza to kroki czyli ponad 12 tyś, na chwilę obecną. Woda wypita ( swoją drogą zapraszam  do wyzwania październikowego ) Posiłkowo dzień przedstawia się tak 

ŚNIADANIE: chleb z ziarnami, serek widoczny na zdjęciu plus polędwica z kurczaka 

II ŚNIADANIE: grzanki z kurczakiem, ogórkiem, serem plus sos ketchup-majonez lekki winiary 

OBIAD: frytki z piekarnika i sałatka ( miks sałat, ogórek, pomidor) 

KOLACJA: serek straciatella plus maliny i posypka widoczna na zdjęciu ( koleżanka podarowała córce, produkt holenderski -dobre ale słodkie ) plus kawka którą dopijam

     Kaloryczność dzisiejsza to 1693 szału nie ma ale głowa mnie dziś do wieczora bolała i nie miałam nawet ochoty jeść. Ostatnie dni nie są zbyt dobre pod względem zdrowotnym i boję się, że powoli zaczyna mnie coś brać... i jak trzepnie, to znienacka ;) hahaha Chyba bym wolała, raz a dobrze...a nie tak na raty, dwa dni kiepsko, jeden ok, i tak na zmianę. To jest męczące. Ale dam radę, bo kto jak nie ja ;) 

     Dalej trwam przy swoim, robię swoje, nie poddaje się i Ty też pamiętaj....aby się nie poddawać. Dasz radę, wierzę w Ciebie, jesteś silniejsza niż myślisz. Trzymam za Ciebie kciuki, niech ten tydzień będzie pozytywny, bez szaleństw jedzeniowych ;) a nawet jeśli takie się pojawią, nie martw się i rób dalej swoje. Głowa do góry. Powodzenia. Miłego wieczoru.

      Ps. waga u mnie chwilowo stoi, od czwartku zatrzymała się na 66,1 kg ;) zobaczymy ile pokaże pod koniec tygodnia ;) 

       Pozdrawiam :) :* 

9 października 2022 , Komentarze (18)

Witajcie

       Kilka dni mnie nie było. Jakoś tak czas szybko leci, że jak przychodził wieczór, to jedyne o czym marzyłam to łóżko ( hmmm jeszcze fajnie by było, gdybym się wysypiała) ale to inna historia ;) Nie były to moje dni, powiem tyle ;) Tak bardzo się cieszyłam, gdy nadszedł piątek :) Nawet nie macie pojęcia, jak ja się cieszyłam...ale na próżno bo weekend to jedna wielka pomyłka, ale o tym cicho sza... Na szczęście dobiega końca, a ja zaraz zmykam do łóżka ( tak, ja już wykąpana, dodam wpis, coś jeszcze poszukam na necie i do łóżka) Nie zasnę, to wiem, ale chodzi oto abym wyprostowała nogi, i chwilę poleżała. Niby niewiele...a jednak czasami niewykonalne. 

      Posiłkowo przez te dni, dawałam radę, dziś już 63 dzień wyzwania. Wczoraj nie liczyłam, bo nie byłam w stanie. Dziś już policzone. 

ŚNIADANIE: chleb z ziarnami, papryka, jajko na twardo, majonez lekki winiary, ogórek, 

II ŚNIADANIE: kawka, jabłko, ciasteczka kokosowe z allnutrition ;) bajka 

OBIAD: ziemniaki, mizeria i udko z piekarnika 

KOLACJA: pizza na tortilli z serem i szynką oraz kawka, którą dopijam ;) 

     Kaloryczność dzisiejsza : 1810 jest lepiej ;) niż ostatnio ;) Wszystkie posiłki były zaplanowane, poza kolacją, która wpadła spontanicznie, dzięki córce ;) i tak oto tym sposobem wszyscy mięliśmy taką pizzę. Bardzo lubię szybko się robi i to jest plus. 

    Aktywność  od piątku, to kroki. Piątek 17165, sobota niewiele bo 10916 a dziś hmmm mizernie bo dopiero 6899 na liczniku  dużo więcej nie będzie. Nie, nie jestem na siebie zła, bo słucham swojego organizmu. Kiedyś bym dobiła do tych 10 tyś, a dziś nie. Nic ponad siły, na spokojnie . Woda każdego dnia pita ( tu nawyk wszedł w krew) Kiedyś pewnie i aktywność oraz posiłki wejdą w krew ;) 

   Pamiętajcie aby się nie poddawać, walczymy, działamy. Trzymam za Was kciuki, oraz za nowy tydzień. Pamiętaj, że jeśli dziś był gorszy dzień, jutro się poprawi ;) Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam ;)

6 października 2022 , Komentarze (27)

Witajcie 

 Za mną kolejny dzień wyzwania, dziś mija 60 dni :) Wow dopiero, co zaczęłam...dotrwałam do 30 dni i postanowiłam kontynuować kolejne 30 dni i tak wyszło już 60 dni :) Idę dalej, wyzwanie przedłużam na kolejne 30 dni. Tak mi jest łatwiej, trwać  tak działam. Robię to w swoim tempie, na swoich zasadach. Jeśli chodzi o wagę przez te dwa miesiące to, ubyło 2,2 kg. Może niewiele, ale ostatni tydzień to była masakra jakaś... waga znacząco poszła w górę, dlatego tylko tyle jest spadku. Gdybym bardziej spięła się w tamtym tygodniu, spadek byłby większy. Jednak choroba, gorsze samopoczucie, niemoc.... postanowiły inaczej ;) Czy jestem zła? Nie. Po prostu dalej robię swoje. Nie załamuję się. Woda ładnie pita 1,5 litra plus dwie herbaty dziennie, jedna lub dwie kawki ;) Aktywność, mogłaby być lepsza, ale póki co tylko kroki. Wczoraj miałam na liczniku ponad 26 tyś ;) Dziś jest ponad 15 tyś. Jest dobrze. 

     Posiłkowo dzisiejszy dzień wygląda tak:

ŚNIADANIE: bułka serowo-dyniowa z pastą widoczną na zdjęciu, plus pomidor i ogórek i herbatka 

II ŚNIADANIE: serek tutti, dawnooo go nie jadłam ;) wpadł też nowy baton grzesiek ;) kawka u rodziców 

OBIAD: makaron podsmażony z wędliną i serem 

KOLACJA: jogurt ananasowy plus maliny i kawka 

       Kaloryczność 1700 hmmm muszę zdecydowanie bardziej ogarniać śniadania i drugie śniadania lub obiady, aby kolacja była mniejsza lub nie było jej wcale. Zobaczę, przeanalizuję to w ciągu najbliższych dni. Wszystko trzeba sprawdzić, przeanalizować ;) Zerknę do Waszych pamiętników w poszukiwaniu fajnych propozycji posiłków ;) Bo ja nie mam weny twórczej :) A wielokrotnie podsuwaliście fajne przepisy :) Za co dziękuję. 

      Pamiętajcie aby się nie poddawać. Działamy, walczymy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru dla Was. Pozdrawiam :) :* 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.