Witajcie
Najpierw mały raporcik dnia wczorajszego ;) Dzień zleciał strasznie szybko, wszystko na wariackich papierach - dosłownie. Od rana dużo się działo. Jedzenie nawet ok, ale brak czasu na fotki. Kalorycznie zmieściłam się w jakiś 1700. Aktywność wczorajsza to hula hop 30 minut. Padłam wczoraj jak mucha, dlatego wpisu wczorajszego brak.
Dzień dzisiejszy zaczęty od 6 z kawałkiem. Szybko się ogarnęłam i raz dwa na zakupy. Szybko się uwinęłam. O dziwo śniadanie dziś zjadłam późno bo po 9. Ale nie czułam głodu, głowa też nie bolała. I nawet się wyspałam ;) Ogarnęłam rano pranie, śniadanie i wzięłam się za trening ( oczywiście po chwili odpoczynku) Padło na
Hula hop 30 minut, plank 1 minuta, 10 minut ćwiczeń : brzuszki proste x 50, brzuszki skośne x 50 , spinanie brzucha x 50, nożyce pion x 50, nożyce poziom x 50, przysiady x 50 Miało coś jeszcze być, ale dziś mnie zalało @ i to dosłownie... leżąc na macie... M się śmiał i mówi do mnie podczas rozmowy telefonicznej " kochanie jak masz okres, nie ćwicz tak intensywnie " a ja na to " ale kochanie nie ćwiczyłam, tylko się położyłam i cóż.... niespodzianka " Uśmialiśmy się... Zrobiłam tyle ile zdołałam. Szczerze... to nożyce i spinanie brzucha, dały popalić ;) Woda dziś ogarnięta,a jedzonko...
ŚNIADANIE: kajzerka wieloziarnista, salami, ogórek , kawka
II ŚNIADANIE: arbuz, czereśnie, lód ( zapomniałam wstawić fotki)
OBIAD: ziemniaki z piekarnika, surówka z kapusty pekińskiej i marchewki
KOLACJA: serek stracciatella, czereśnie ,suche gofry malinowo-jagodowe, kawka
Na obiad miało być jeszcze mięsko, ale przypomniałam sobie o tym , dopiero gdy ziemniaki były już upieczone ;) Dlatego mięska dziś brak :) Aaaa zapomniałabym, dziś na wadze mały spadek 0,5 kg. Zobaczymy co ten tydzień przyniesie ;)
Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Trzymam za Was kciuki. Nawet jak upadniecie, powstańcie i idźcie dalej. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) :*