Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1067681
Komentarzy: 36979
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 listopada 2023 , Komentarze (9)

Witajcie 

     Nadszedł listopad, póki co nie mam na ten miesiąc planów. Szczerze to nie wiedziałam, że tak szybko zleci październik. Szok, strasznie szybko zleciał. Podsumowanie tego miesiąca, pewnie wstawię jutro albo pojutrze. A ty jakie masz plany? 

    Jak minął dzisiejszy dzień? Spokojnie. Pojechaliśmy rano na groby, udało się wszystko zrealizować, co było zaplanowane. Szybko, sprawnie. Fajnie, że pogoda dopisała. Było słonecznie, chodź chwilami wietrznie, ale spoko. Takiej pogody właśnie chciałam w dniu dzisiejszym. 

    W ogóle miałam śmieszną sytuację na cmentarzu z byłym mężem. Moja córka zawsze gdy jesteśmy na cmentarzu u mamy M, to zagląda do swojego brata w sumie przyrodniego?) I teraz też tak było. Wchodzę na cmentarz i już widzę byłego męża... mówię do córki idź do braciszka i z ojcem się przywitaj a my poczekamy na Ciebie. Ale młoda, że nie..., że ja mam iść. No to poszliśmy razem z M. Podchodzimy do obecnej żony, byłego męża " cześć, cześć ( były mąż akurat w tym momencie był wyrzucić coś do śmietnika) nagle podchodzi.... i zdębiał... stanął dwa groby za nami. Nagle jego żona do niego...no chodź... a ja na to, nie bój się, nie gryzę ;) Przy teściowej nie będę gryzła  ( bo była tam też jego obecna teściowa) Uśmiałam się, jego żonka też się śmiała i teściowa.... a mój M, myślałam, że padnie ze śmiechu :) Stwierdził, że mój były mąż faktycznie się mnie boi :) hahahah Zrobił mi tym dzień ;) 

    Żeby nie było, kiedyś moje relacje z byłym mężem, były hmmm powiedzmy, że ja czułam wielką urazę i żal do niego... a teraz hmmm już chyba dorosłam do tego, aby zlać go. Jestem 13 lat po rozwodzie i dojrzewam... aby żyć swoim życiem. Moja córka jest już prawie dorosła ( 17 lat) i sama już o wielu sprawach decyduje i widzi jaki jest ojciec. 

     Treningu dziś brak, woda pilnowana, kroki ok. Jeśli chodzi o posiłki

 

     I posiłek: bułka kajzerka, szynka od szwagra, ogórek kiszony, paluch serowy

II posiłek: skrzydełka a'la kfc z piekarnika plus sos ketchup-majonez , kawa

III  posiłek: kasza manna, winogrono, 3 kostki czekolady nadziewanej truskawkowej  plus kawa

  Łącznie wyszło dziś 1680/2000 jest ok. Nie jest źle ;) Chociaż nie było to planowane menu, poza obiadem. Tu wiedziałam, co zjem, bo chodziło to za mną długo ;) Czy mogło być lepiej? Owszem, ale zawsze mogłoby być jeszcze gorzej. Także nie spinam się i działam dalej. 

    Trzymam za Ciebie kciuki. Nie poddawaj się. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 


31 października 2023 , Komentarze (9)

Witajcie 

    Nie było mnie trochę, ale to nie oznacza, że nie walczę. Walczę dalej, liczę kalorie już12 dni. Z jakością posiłków jest różnie, ale nie poddaje się. Wszystko zalezy od dnia. Cykam fotki również, czasami w biegu, ale są ;) treningów brak i nad tym ubolewam, ale od czasu pobytu z mamą na cmentarzu i rwy, która się przyplątała... tak dojść do siebie nie mogę :(  Przyjdzie czas, że dojdę, wierzę w to. Woda i kroki ok. 

    Dzisiejszego dnia nie chcę pamiętać, nie opiszę go, bo to zły dzień. Ale mimo wszystko udało się jakoś zapanować nad jedzeniem


I posiłek: tak jak widać w biegu, bo fotka nie jest wyraźna a co to jest? chleb  z polędwicą sopocką 

II posiłek: sernik z tubki, baton kokosowy, carbonara - gotowiec i chrupki orzechowe

III posiłek: podsmażona kiełbasa biesiadna plus ogórek, bułka kukurydziana i dużaaaa kawa plus cola :)  bo chciało mi się czegoś gazowanego ;) 

    Łącznie wyszło 1429/2000  jest ok, nie ma szału, ale tragedii też nie. 

Ogólnie to zła jestem bo kupiłam samochód, a nie mogę umówić się na wizytę w urzędzie... bo.... kurdę nie ma terminów. A wiadomo, że mam 30 dni, a tu lipa i co teraz????? no nic będę próbowała jeszcze jutro i w piątek zerknąć na urząd, tzn na stronę, a jak nie to osobiście pojadę i zrobię dym. 

    Oby jurto było spokojnie, bo powiem Wam, że cieszę się, że jutro wolne. To dzień bez nastawiania budzika, bez stresu ( teoretycznie) bo w praktyce hmmm może być różnie. 

    No nic to byłoby na tyle dziś. Czas nadrobić zaległości, wywiązać się z zobowiązań czyli współprac, a tak mi się nie chcę... nie macie pojęcia :(  Ale jak mus, to mus. 

     Trzymam za Ciebie kciuki, nie poddawaj się. Powodzenia. Spokojnej nocki. Pozdrawiam :) :* 

27 października 2023 , Komentarze (8)

Witajcie 

      Tak bardzo cieszę się, że już piątek. Potrzebowałam tego. Psychicznie czuję się wrakiem, czy weekend mi pomoże dojść do siebie? Nie wiem. Okaże się. Od rana czas leciał mi bardzo szybko, może dlatego, że dziś młoda miała do 12.25....Kawka u rodziców, a przy okazji zrobiłam z mamą wafle przekładane płatkami owsianymi z kakao :) Smak dzieciństwa. Treningu brak, woda ok, kroki spoko ponad 15 tyś już, a posiłkowo dzień wygląda tak: 

I posiłek: chleb z ziarnami, serek śmietankowy plus papryka

II posiłek: jogurt plus kawa ( u rodziców)

III posiłek: McWrapp jak wracałam do domu, a w domu śliwki i właśnie te wafle przekładane ;) 

    1567/2000 kalorii w dniu dzisiejszym wyszło. Gdyby nie wizyta w maku, to pewnie byłoby inaczej, ale bywa i tak. Od czasu do czasu można. Nie można się katować. 

     Dziś już wrócił M do domku, więc muszę się mieć na baczności ;) Na baczności pod względem posiłków. Bo wiem jak to jest, gdy jest w domu.... Nawet jak wyjdziemy z domu, to muszę, coś mieć awaryjnie w torebce ;) Bo z nim nigdy nic nie wiadomo... gdzie i o której godzinie będziemy. 

    Ja zabieram się za wymyślenie jadłospisu na jutro, a za Ciebie trzymam kciuki. Korzystaj z weekendu, pamiętaj, że nie samą dietą człowiek żyje ;) Wszystko jest dla ludzi. Powodzenia. Miłego wieczoru i udanego weekendu. Pozdrawiam :) :* 

26 października 2023 , Komentarze (7)

Witajcie

             Tak się cieszę, że tydzień dobiega końca. Dzisiejszy dzień też  nie należy do najfajniejszych. Ale nie poddaje się, działam dalej. Treningu brak, woda ok, kroki limit zrobiony ;) A posiłkowo? 

I posiłek: chleb, kurczak w galarecie, ogórek

II posiłek: jogurt kokos-migdał, chrupki orzechowe

III posiłek: leczo plus chleb z ziarnami, wafelki śmietankowe, winogrono oraz widoczne na zdjęciu 4 kostki snaków ( ostatnie , żal żeby same leżały ;) oraz dużaaaaa kawa :) 

   1672/2000 kcal dziś wyszło. To 7 dzień liczenia kalorii i całkiem spoko mi idzie. Do wczoraj miałam premium Fitatu, ale zrezygnowałam. Nie potrzebuję póki co. Poczekam ewentualnie na jakąś promkę. Teraz drogo wychodzi, a ja nie wiem ile czasu będę tego używała...znowu. Teraz mam podstawową wersję, a reklamy mi nie przeszkadzają ;) Aaaa wczoraj obyło się bez energetyka na wieczór ;) 

    Robię dalej swoje. Raz lepiej idzie, raz gorzej... samo życie. Nie poddam się, nie teraz. Chociaż teraz okres i rwa kulszowa trochę mnie wykoleiły... Teraz trzeba czekać, aż wskoczę znowu na tor ;) Ja trzymam za Ciebie kciuki, więc proszę i trzymaj za mnie ;)  Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

25 października 2023 , Komentarze (17)

Witajcie 

      Tak, jak w tytule... to nie mój dzień, nie dziś. Rano niby ok wszystko było, pomijając, że okres dawał się we znaki ;) Szybkie zakupy z mamą, tym razem autem raz, że padało, dwa okres. Potem kawka u rodziców i zaczęło się dziać.. dziwnie... jakieś plamy przed oczami. Myślałam, że to zmęczenie, bo za oknem ponuro, deszcz, brrrrr. Wyszłam na dwór ( akurat przestało padać) przeszłam się, ale to nie mijało. Mówię, może mam coś na oku ( być może jakiś paproszek) Drażniło mnie to. Najgorsze, że przeszkadzało mi to w prowadzeniu samochodu. To, to był tylko wierzchołek góry lodowej... Potem już działo się na całego...ale to nie nadaje się na wpis. W każdym bądź razie, najważniejsze, że dojechałam cała do domu i tu już mogę odsapnąć. Szyki obiad-kolacja, dwa prania ( jedno jeszcze w trakcie) zimna już kawa i mogę usiąść. Nie wiem czy czasem jakiś energetyk nie pójdzie w ruch... jak wiem, to zło, ale od czasu do czasu... 

     Trening? Kroki-16007 na chwil obecną i standardowo ładowanie opaski. Woda pilnowana a posiłki ? 

I posiłek: chleb pszenny, twaróg wędzony, rzodkiewka

II posiłek: kawa i baton u rodziców plus boczniaki ;) ale zestaw, co? :) 

III posiłek: śliwki, chipsy bekonowe

IV posiłek: leczo plus bułka i dużaaaaa kawa ( ewentualnie później może wpadnie energetyk- chociaż wolałabym nie)

    Dziś wyszło 1733/2000 kalorii. Teraz myślę już o jutrzejszym menu oraz o tym co będę robiła jutro... aby właśnie tak ułożyć menu.... żeby się udało w nim wytrwać ;) Zobaczymy, co to będzie. Działam dalej, nie poddaje się. Walczę każdego dnia... Już tak niewiele zostało, do końca roku....Jeśli nawet nie uda mi się schudnąć.. to zrobię wszystko, aby nie przytyć   ;) 

    Pamiętaj, aby się nie poddawać. Jesteś silniejsza niż myślisz... Dasz radę. Trzymam kciuki, powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

24 października 2023 , Komentarze (9)

Witajcie 

        Gdybym nie wiedziała, to powiedziałabym, że dziś jest poniedziałek.... ten dzień był zwariowany. Niekoniecznie miły. Najgorzej jak wszystkie godziny spotkań się nałożą na siebie. Dosłownie. Dziś szybko najpierw młoda do zakładu na okres próbny, potem z M na firmę, następnie ja z młodą do alergologa,  potem M  do lekarza... Potem M po nas i do domu. M dopadła też rwa kulszowa. Mi trochę przeszła... ale z racji okresu czuję , że wróci.  Oj działo się. Wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że dostałam okres :(   i wszystko mnie drażniło, oj drażniło.. to mało powiedziane ;) 

     Młoda miała testy i wyszło standardowo roztocza, ale dodatkowo na koty ( na szczęście delikatnie, więc nie musimy oddawać) Dostała leki, teraz trzeba zrobić najgorsze... musi pochować książki do zamkniętej szafy, a takiej nie ma  w swoim pokoju. Młoda się książkoholiczką... i tu był bunt. Dodatkowo znowu pluszaki idą w odstawkę. Dodatkowo z pokarmami musi trochę przystopować między innymi ostre potrawy i kwaśne. Damy radę. Najważniejsze, że szybko udało nam się dostać. Czekała na wizytę 3 tygodnie :) A gdzie nie dzwoniłam, to termin na przyszły rok na kwietnia lub czerwca. Więc udało nam się ;) 

    Treningu dziś brak z wiadomych przyczyn. kroki ok ponad 11 tyś na chwilę obecną. Woda pilnowana, nawet teraz popijam zamiast kawy...szok :) Zwyczajnie mnie suszy i nie mam ochoty na  wieczorną kawę :) Zaraz zabieram się za ułożenie menu na jutro. Trzeba opróżnić lodówkę ;) Dzisiejsze menu wygląda tak: 

I posiłek: bułka dyniowa z serem ( wesołe kanapki, jak to napisała koleżanka....tak ale tylko wesoło było zanim wyszłam z domu ) 

II posiłek: kanapka kinder ( średnią ta truskawkowa) ziemniaki, filet z piersi kurczaka i dynia w occie, kawa

III posiłek: kisiel ( nie miałam na nic innego ochoty) 

   1414/2000 kalorii dziś zdecydowanie za mało, ale nie miałam ochoty napychać się na noc, a w ciągu dnia wyszło jak wyszło. Ponad 2 godziny u alergologa.... i zapomniałam wziąc jedzenia ze sobą, tzn miałam przygotowane, ale zapomniałam. Samo życie. Nie ma się co spinać ;) Jutro też jest dzień. 

     Powoli, ale działam, odliczam do końca roku. Nie poddaje się, pomimo gorszych dni, gorszych chwil. Trzymam za Ciebie kciuki. Walcz o lepszą siebie dla siebie :) Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

23 października 2023 , Komentarze (6)

Witajcie 

        Poniedziałek na wysokich obrotach...czy taki będzie cały tydzień? Oby nie :) Rano załatwianie spraw, potem odbiór młodej ze szkoły i do domku.... obiad na szybko i znowu do miasta. Ajjjj mam dosyć tego dnia :) A jutro nie zapowiada się lepiej hmmmmm czeka mnie wizyta u alegrogola z młodą. No nic, dam radę i z tym. Bo jak nie ja to kto hahahha ;) 

       Treningu brak, poza krokami. Na chwilę obecną 17006 i standardowo ładuje się ;) Woda pilnowana, a posiłki dzisiejsze wyglądają tak: 


I posiłek: chleb ze schabem ( tak jeszcze jemy schabik, który robiłam ) plus pomidor

II posiłek: omlet z szynką, serem, szczypiorkiem, pomidor 

III posiłek: chrupki o smaku pizzy, baton nestle, kawa

IV posiłek: sokoliki, papryczki nadziewane, grzanki, śliwki, mandarynki i kawa

    Łącznie dziś wyszło 1453/2000 kcal Dobrze czy nie... Jestem najedzona, więc luz. Czyli jest ok ;) Przyznam, że powrót do liczenia kalorii nawet dobrze mi idzie. Jestem w szoku, bo byłam pewna, że nie dam rady nawet jednego dnia wytrzymać, a tu zaskoczenie. Póki jakoś mi idzie, to będę liczyła. 

    Pamiętaj, aby się nie poddawać. Działamy. Trzymam za Ciebie kciuki w nowym tygodniu. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

    

22 października 2023 , Komentarze (8)

Witajcie 

         Szybkie podsumowanie dnia wczorajszego. Sobota minęła szybko, a końcówka nawet lekko burzliwie ;) Woda pilnowana, kroki też ok. Jedzenie? 


I posiłek: chleb z polędwicą i szynką bez wędzenia plus pomidor

II posiłek: kisiel plus winogrono

III posiłek: zupa jarzynowa plus mięso z piersi kurczaka 

IV posiłek: chrupki o smaku pizzy, wafelek knoperss, przekąska ala zupka chińska 

V posiłek: grzanki pomidorowe, ogórek, rzodkiewka, kiełbasa biesiadna podsmażona

     Łącznie wyszło 1491/2000 kalorii

        Niedziela, nawet nie wiem kiedy minęła. Zdecydowanie za szybko.A jak minęła? Nudno. Dosłownie. Dzien bez treningu, bo rwa dalej trwa. Bywa moment, że jest lżej, ale jak chwyci... to na całego. Liczę, że jeszcze niejeden trening będzie w październiku. Posiłkowo niedziela wygląda tak: 

I posiłek: bułka kukurydziana, ogórek kiszony, jajko na twardo, majonez, szczypiorek, kawa

II posiłek: ziemniaki, filet z piersi kurczaka, sałata masłowa z jogurtem greckim 

III posiłek: śliwka, mandarynka ( o dziwo pyszna) czekolada z nadzieniem truskawkowym z Dino ( jestem w szoku, bo to najtańsza czekolada z Dino i jest pyszna) plus kawa

       1521 kalorii/2000 dziś wyszło. Późno jadłam śniadanie, więc i reszta posiłków też późno. Dlatego też tylko 3 posiłki i kaloryka, taka jaka jest. Nie będę dobijała na siłę. Woda pita, kroki też ok. Ogólnie dzień nawet na plus. Gdyby nie to, że treningu brak. Jednak nie przejmuje się, idę i robię swoje. Nie narzucam sobie sztywno. Robię to, co mogę w danej chwili i na ile mogę sobie pozwolić. Myślę, że to jest właśnie złoty środek i nie poddaje się wtedy tak szybko. 

      Trzymam za Ciebie kciuki. Nie poddawaj się. Rób swoje, w swoim tempie. Powodzenia. Udanego nowego tygodnia dla Ciebie. Pozdrawiam :) :* 

 

20 października 2023 , Komentarze (13)

Witajcie 

        Piątek od samego rana hmmm byłam wystawiona na próbę nerwów... Najpierw z młodą dentysta. Miała na 8.30 a weszła o 9.30 :( Takie opóźnienie mieli, masakra. Do tego krzyczące dzieci, co chwilę chodzący ludzie... dziś to nie był mój dzień, nie był to dzień na wizytę ;) Ale młoda dzielna ( dalej ma kanałowe) jeszcze jedna lub dwie wizyty i będzie miała cud ząbki ;) 

      Po dentyście poszłyśmy na galerię w oczekiwaniu na M... przyjechał, zabrał nas i znowu.... w ostatniej chwili dowiaduję się, że jedziemy po jakieś auto... nosz.... kurczaki. Wkurzył mnie, bo już byłam głodna a była godzina 11.30. Głowa już mnie bolała, słabo. Dojechaliśmy do domu i znowu kierunek auto. Na szczęście udało się w miarę szybko to załatwić. W domku obiad, potem porządki. Położyłam się po wszystkim na chwilę, ale długo nie poleżałam ;) 

    Wykorzystałam moment, kiedy rwa nie dokuczała i wskoczyłam na orbitreka. Dobre  te 30 minut. Plank nie wchodził w grę. Poczekam na lepszy moment. Woda pilnowana, kroki też ok. Na chwilę obecną ponad 12 tyś i jak zwykle opaska się ładuje. A posiłkowo dzien wygląda tak: 

I posiłek: bułka wieloziarnista ze schabem i ogórkiem 

II posiłek: sałatka ( miks sałat, polędwiczki, pomidor, ogórek, grzanki czosnkowe, majonez)

III posiłek: śliwki, wafelki truskawkowe góralki ( średnie) plus kawa

IV posiłek: schab ,papryczki nadziewane, sokoliki kiełbaski, grzanki czosnkowe i mała kawa

        Tak wygląda wszystko kalorycznie. Jakoś mnie naszło, aby policzyć kalorie. Ustawiłam sobie kaloryczność 2000. Nie wiem czy będę kontynuowała. Czas pokaże, sytuacja domowa.... zweryfikuje czy się uda ;) Nic na siłę, ale dziś nawet na luzie mi to poszło. A już myślałam, że rzucę się na jedzenie, po powrocie z miasta. Udało się jednak zapanować. Jak będzie dalej? Zobaczymy. 

         Ogólnie jestem zadowolona z dnia dzisiejszego. Samopoczucie już teraz, nawet ok. Zaraz zabieram się za kilka spraw, za które biorę się ot tygodni. Trochę zaległości na yt, a to na maila trzeba zajrzeć, nadrobić zaległości. Aaaaa trochę tego mam. Chciałabym napisać o kilka współprac, ale czy się uda dziś to ogarnąć , nie wiem. 

      Trzymam za Ciebie kciuki. Weekend przed nami. Niech to będzie dobry czas dla Ciebie. Nawet jeśli zbłądzisz, idź dalej, rób swoje. Powodzenia. Udanego weekendu. Pozdrawiam :) :* 

19 października 2023 , Komentarze (15)

Witajcie 

    Tak jak w tytule... rwa trwa niestety. Dziś jeszcze bardziej się nasiliła, bo... bo cały dzień spędziłam w samochodzie. Cały dzień załatwiania, biegania. Dlatego teraz  dopije kawę i spać. Padnę, jak wczoraj. Treningu nie było, kroków ledwo ponad 11 tyś i dobrze mi z tym. Woda pilnowana a jedzenie? 

I posiłek: chleb z metką bawarską, ogórkiem

II posiłek w drodze: zapiekanka z Biedronki 

III posiłek: kluski ziemniaczane z kapustą kiszoną 

IV posiłek: wafelek, śliwki i kawa którą teraz dopijam ;) 

       Na wieczór wpadła maseczka, musiałam, czułam, że tego potrzebuję. Dobrze mi to zrobiło. Swoją droga polecam, maseczka nr jeden u mnie. Świetnie oczyszcza skórę twarzy, skóra jest gładka. To mój top wśród maseczek ;) 

         Nie poddaje się, walczę dalej, dalej odliczam. A do treningu wrócę, jak rwa sobie pójdzie ;) Ty również walcz, nie poddawaj się. Pamiętaj, że po burzy, zawsze wychodzi słońce ;) Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.