Witajcie
Znowu uciekło mi kilka dni...nie wiem jak, nie wiem kiedy. Ale tak wyszło. Boże Ciało spokojnie, bez piny, leniwy dzień ( dosłownie, bo nawet kroków miałam mało -8003 ;) jedzonko hmm nie było złe, wciągnęłam 2379 kalorii, spaliłam 212. Woda wypita.
Wczorajszy dzień intensywny i to dosłownie ;) Pobudka o 3.20 tym oto sposobem udało mi się wydreptać 27042 kroki... ładny wynik. 19 km :) łączne wyszło. Powiem Wam, że czułam dziś nogi ;) oj czułam. Ale tak wyszło. To była moja aktywność :) Woda wypita. Kalorie tego dnia, nie były liczone, bo dzień był chaotyczny :( niestety.
Za to dzisiejszy dzień hmm mimo burzy domowej ;) kończę spokojnie z ilością kroków 19347 tzn. jeszcze pewnie do 20 tyś dobiję, bo niewiele zostało a do końca dnia też troszkę mamy ;) Woda ogarnięta, jedzenie wygląda tak:
ŚNIADANIE: kolagen, chleb, twaróg wędzony, kiełki rzodkiewki
II ŚNIADANIE (drodze) śmiej żelki, chipsy z komosą, i przekąska o smaku pizzy
OBIAD: koktajl, kluski, lód
KOLACJA: skrzydełka a'la kfc z piekarnika
Hmmm może niekoniecznie idealne jedzonko, ale policzone :) Co zjadłam, policzyłam, fotkę cyknełam ;) Sporo kalorii spaliłam ;) tylko chodząc :) Wiadomo robiąc domowe obowiązki też :) :) Kładę się spać, zadowolona z dnia dzisiejszego, mimo, że jako takiego treningu nie było, jedzenie nie było w 100% idealne ;) Ale tak bywa. Grunt, to się nie poddawać :)
Pamiętajcie, aby działać, nawet jak upadniemy, powstańmy... Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnej niedzieli. Pozdrawiam :) :*