Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1069328
Komentarzy: 36979
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 maja 2020 , Komentarze (42)

Witajcie 

             

            Nadszedł ten dzień czyli dzień ważenia ;) Nie ma wielkiego spadku, bo tylko 100 gram i minus 3 cm ( piersi, brzuch na wysokości pępka i brzuch pod pępkiem) Szału nie ma ale dla mnie to jest powód do dalszej walki. Daje mi to mimo wszystko motywację. Nie poddam się, wiem,że idę w dobrym kierunku. Wiadomo że gdybym w 100% przestrzegała tylko diety, to waga by szybciej spadała. Jednak ja jem to co lubię i nie będę z wszystkiego nagle rezygnowała. Bo to nie tędy droga. Ja chcę chudnąć według swoich zasad. 

          Fakt jest taki,że przez refluks ograniczyłam wiele rzeczy.... i to tez pozwala mi zgubić cm i kg.  Waga idzie w dół, a to dobry znak. Może długo będzie to trwało, ale wytrwam. Mam czas do końca roku, wiec te 8 kg zgubię ( tzn. myślę,że się uda ). 

          Dziś aktywność to CHÓD-marsz  i 30 minut. Ale tak naprawdę to ja cały dzień na nogach, dopiero teraz czyli o 19 usiadłam z dupką. A co takiego dziś robiłam? 

          Rano standard śniadanie,w między czasie skorzystałam że dziewczyny spały i przygotowałam marynatę do skrzydełek. Później zrobiłam sernik na zimno, zaraz potem karpatkę :) 


        Jutro sobie skosztuję, tak w ramach imienin :) Nie, nie będę odmawiała. Wiadomo,że nie zjem wszystkiego ale posmakuję. Powiem Wam,że teraz jest mi ciężko bo kusi mnie aby posmakować ;) heheh Ale nie, nie.... wytrzymam do jutra :) Nie robię imprezki, bo M w trasie :( ....Będę sama z dziewczynkami. 

             Dzisiejsze menu wygląda tak;



              A co tutaj mamy? 

ŚNIADANIE:  kanapki z pomidorem, parówki z indyka z Lidla(piratki) musztarda i ogórek

II ŚNIADANIE: winogrono bezpestkowe, czekoladki miętowe

OBIAD: ziemniaki  skrzydełka w marynacie 

KOLACJA : jogurt agrestowy bleeee z Lidla. I przepyszne naleśniki bananowe które robiła córka :)                             Łączna liczba kalorii to 1583 na 1835 możliwych

             


                Młoda przeszła samą siebie z tymi naleśnikami :)Ja nawet palcem nie kiwnęłam. Zrobiła wszystko sama, łącznie ze smażeniem. A jeśli macie ochotę zobaczyć co to  za skrzydełka  z marynacie , zapraszam na filmik ;) 

https://www.youtube.com/watch?v=CXdJ62JIvic&t=220s

                   Dzionek ogólnie minął aktywnie bo oprócz pichcenia w kuchni, było sprzątanie, mycie podłóg, pranie.....Ale niestety prasowanie dalej czeka :( o  matkoooo jutro już muszę się za o wziąć..... To kupka do wyprasowania rośnieeeee :(    

                 Jutro dzień bez planów ;) Chociaż powiem Wam,że kupiłam takie cudo 


                 Mała butelka winka, nigdy takiego nie miałam. A tak sobie pomyślałam.....skoro mam w pojedynkę spędzić imieniny, to się troszkę rozpieszczę :) Zrobię maseczkę, zjem ciacho i wypiję za Wasze zdrowie i Nasze  powodzenie w odchudzaniu ;) Śmieszna taka mała buteleczka.... Wiecie,że dziwnie się czułam kupując ją :( Tak, tak.... czułam się jak alkoholik :(  Ja strasznie nie lubię kupować alkoholu... 

               Dobra zmykam teraz napalić w kominku, dopiję kawkę orzechową....poczytam co u Was i w między czasie obejrzę film na tvn. Mam w planach dziś dłużej posiedzieć. Bo wczoraj padłam o 22 i wstałam o 5 :( 

               Pamiętajcie aby się nie poddawać.....a nawet jak upadniecie, podnieście się i idźcie dalej przed siebie :) Trzymam kciuki. Damy radę. 

                 POZDRAWIAM :) 

22 maja 2020 , Komentarze (32)

 Witajcie 

         

             Piątek, piąteczek :) Mija spokojnie ale z bólem głowy. Rano byłam odebrać zamówienie z Rossmanna :) bez treningu dzień, bo dopadł mnie ból głowy i nie chciałam pogorszyć swojego stanu. Posłuchałam swojego organizmu.  Moja dzisiejsza aktywność, to sprzątanie, mycie podłóg ;) Chodzenie, także nie zalegałam na kanapie, jakby co :) 

          Posiłkowo dzień wygląda tak : 

śniadanietost z twarogiem i dżemem

II śniadanie: pomarańcza, jabłko i orzechy włoskie

obiadryż, ryba z piekarnika w sosie włoskim, czerwona kapusta

kolacja : tarta marchewka, jabłko i suszona śliwka

        Łączna liczba kalorii na dziś to 1462 na 1837 ;) Myślę,że jest całkiem ok :) Ostatnie dwa dni , faktycznie było za mało kalorii ale nie miałam ochoty. Dziś już wróciłam :) 


          Krótki wpis, bo dalej ból daje się we znaki ;) Zabieram się za ułożenie menu na jutro :) Tzn mam już zaplanowany obiad i kolację :) Jutro dzień ważenia i mierzenia :) 

        Trzymajcie się, nie poddawajcie :) WALCZYMY ;)  Pozdrawiam 

21 maja 2020 , Komentarze (27)

Witajcie 

      

                  Nocka przespana, wcześnie wstałam bo po 6.... i za oknem 1 w porywach do 2 stopni...brrr zimno. Standardowo śniadanie, później obudziłam dziewczyny. Pojechałam do sklepu, ale nie dostałam tego co chciałam.Przyjechałam pokręciłam się... nosiło mnie.... więc trochę poćwiczyłam. Łącznie wyszło 60 minut. 

10 minut rozgrzewka

10 minut trening nóg

10 minut rozciąganie 

30 minut chód-marsz

              Zrobiłam wszystko co miałam, wstawiłam pranie , rozwiesiłam i zaczęło mnie mulić.... Chciałam nawet iść dokończyć na podwórku porządek, ale wieje strasznie i wole nie przesadzać. Teraz tez siedzę i zasypiam... Fakt miałabym jeszcze co zrobić, aby się rozbudzić...Czeka mnie prasowanie, ale nie, nie dziś. Zrobię to jutro lub w sobotę. Muszę znaleźć na to motywację :) Heheheh  Nie lubię robić nic na siłę, bo to przynosi odwrotny skutek. 

           Jeśli chodzi o dzisiejszy  jadłospis, wygląda tak : 

śniadanie: kanapki z wędliną i miksem sałat

II śniadanie: winogrono

obiad: ziemniaki, jajko sadzone i bigos na krótko

kolacja : serek brzoskwiniowy


             Niby sporo, ale z drugiej strony łączna liczba kalorii to 1191 na 1837 ...... Tak mało kalorii ale kompletnie brak mi apetytu. Jakieś wewnętrzne nerwy mnie dopadły... Może od przyszłego tygodnia będzie lepiej. 

           Najważniejsze,że się nie poddaję, walczę idę dalej przed siebie.  Dziękuję Wam, za wczorajsze komentarze. Daję z siebie dużo :)  Dzięki Wam to zrozumiałam :) 

           Pamiętajcie idziemy do celu :) Powodzenia :) Pozdrawiam :)  

20 maja 2020 , Komentarze (36)

                                     Witajcie :D


                 No i zaraz środa dobiegnie końca....ale te dni zapierniczają, co!? Strasznie :) A mnie naszła taka refleksja, ile to  dni już zmarnowałam..... Bo od 9 marca siedzimy już w domu... ile to dni zmarnowanych.... Ile to już można było schudnąć.... Pytań, gdyba nie ma końca, ale nie poddaję się i walczę dalej. Dziś szklana pokazała spadek ;) 65,6 kg czyli 100 gram od soboty. No tak po drodze były potknięcia ;) A bo weekend był ;)  jest szansa,że w sobotę zmienię wagę na pasku ;) 

                Wiecie co, niby jest ok bo walczę dalej. Ale jakiś niedosyt pozostaje, bo przecież od marca mogłam bardziej się wziąć za siebie. No nic nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem ;) Ważne że walczę teraz, nie poddaję się. Dzielnie ćwiczę :) Noooo dziś pykło 56 minut na powietrzu, ale ogólnie opaska zliczyła dobre 3 godziny aktywności :) 



            To aktywność zliczona na dworze, podczas prac na podwórku :) Pogoda pozwoliła, na małe porządki. Jednak za dużo nie zrobiłam, bo M dziś w trasę pojechał i musiałam Mu co nieco przygotować  do jedzenia na drogę.  Ale to co najważniejsze, to dziś skończyłam. Jeszcze jakieś małe prace zostały, ale to już jak M wróci ;) Ja może jutro pójdę powyrywać zielsko, które urosło wokół tui :) 

           Posiłkowo dziś mizernie...mało, zdecydowanie za mało kalorii..... Ale tak wyszło, a  na siłę jadła nie będę. Dziś zjedzone 1076 kcal na 1837   :( 

           śniadanie : płatki cynamonowe z mlekiem 

          obiad : pizza calzone  z kurczakiem barbecue ( produkt z Biedronki), napój aloesowy

          kolacja : serek wiejski, ogórek korniszon, oliwki z pastą paprykową i grzanki czosnkowe


             Zaraz zabieram się za ułożenie jadłospisu na jutro.  Mam z tym ostatnio małe problemy.... bo na nic nie mam ochoty i dlatego ciężko mi ułożyć jadłospis. Ale dam radę :) Może podpatrzę Wasze posiłki :) 

           M pojechał w trasę, to ja będę miała czas dla siebie. Mam do nagrania zaległe filmiki na yt, tym się zajmę. Zapraszam Was na filmik w którym to pokazuję zamówioną przeze mnie lampę z lupą ;) oraz polecam rewelacyjną sól do kąpieli ;) 

https://www.youtube.com/watch?v=5DgigiPeUZs&t=33s        Jeśli ktoś zajrzy, zostawcie komentarz i dajcie znać ,że jesteście z Vitalii ;) Będzie mi bardzo miło :) 

          Dobrze, czas zobaczyć co u Was ;) Pamiętajcie aby się nie poddawać :) Walczymy dalej :) Pozdrawiam :)   :)   :) 

19 maja 2020 , Komentarze (26)

Witajcie 

              

                 Dziś nie będę się rozpisywała :) Zdam krótką relację z dnia dzisiejszego. Jeśli chodzi o posiłki:

śniadanie:  owsianka z daktylami i płatkami migdałowymi

II śniadanie: grapefruit, morela

obiad: tortilla z miksem sałat, serem i kurczakiem oraz sosem czosnkowym domowej roboty

kolacja : lód w wafelku ( miałam ochotę, ale w sumie nawet nie byłam głodna po obiedzie) teraz dopijam jeszcze kawkę orzechową

            Łącznie 1460 kcal na 1837 


           Miałam się zabrać za dokończenie prac na podwórku, ale pogoda na to nie pozwoliła, bo padało. Raz lało, raz kropiło.....Uznałam więc, że to nie mój dzień na prace na świeżym powietrzu. Dlatego wzięłam się za trening w domu :) 70 minut a w tym 

-   10 minut rozgrzewka

-   15 minut trening ramion z ciężarkami 

-   35 minut orbitrek 

-  10 minut rozciąganie 


               Myślę,że nie jest najgorzej. Na początku nie chciało mi się ćwiczyć  w domu, ale nosiło mnie i stwierdziłam.....O nieeee najpierw trening, zrobienie limitu kroków a później lenistwo :) hahaha udało się zrobić trening, do tego limit kroków zrobiony. Jestem zadowolona z dnia dzisiejszego :) 

                A Wam jak mija dzionek :) Mam nadzieję,że dobrze i macie energię :) 

Trzymam kciuki, walczymy, nie poddajemy się :) Pozdrawiam cieplutko 

18 maja 2020 , Komentarze (40)

                                                Witajcie 



                Nowy dzień, nowy tydzień a jak zaczęty?! Hmmm chyba dobrze, bo pracowicie. Rano śniadanko ( kanapki z mozzarellą, pomidorem i szczypiorkiem)   Później zabrałam się za robotę na podwórku ;) W międzyczasie wciągnęłam II śniadanie ( serek straciatella) wiem,może mało dietetyczne ale zmieściło się w limicie ;) Po zjedzeniu serka poszłam dalej robić swoje. Długo nie zrobiłam bo zaczęło padać. Powrót do domu i chwila dla mnie. Spakowałam paczuszkę dla koleżanki a córka zrobiła kartkę imieninową :) Skorzystałam z okazji że M jechał po przesyłkę i zabrałam się z Nim. Przy okazji zahaczyłam o pocztę. 

           Jak przyjechaliśmy zjadłam obiad ( leniwe od mamy ;) Odsapnęłam troszkę i wróciłam do pracy na podwórku. Pogoda była ok tzn nie padało :) Zwiozłam chyba 5 taczek i zaczęło padać... Ale tak porządnie i wróciłam do domu. Także na dziś spokój. Wybiła godzina 17 i zrobiłam sobie kolację - sałatkę ( miks sałat, ogórek korniszon, pieczarka marynowana, mozzarella, grzanki czosnkowe, sos koperkowy) 

            Posiłkowo zmieściłam się w limicie kalorycznym zjadłam 1535 kcal na 1837. Jeśli chodzi o trening :) to w domku był orbitrek a na dworze chód i inny trening czyli przysiady, rzucanie drewna wkładanie na taczkę..... Opaska zliczyła łącznie 1 godzinę i 75 minut treningu :) 


               Podoba mi się ta opaska, co prawda jeszcze się uczę i sprawdzam co potrafi ;) hehehe  Wykrywa treningi, super. Także chyba nie jest to najgorszy początek tygodnia :) 

             Mam nadzieję,że u Was tydzień również dobrze się zaczął. Trzymam za Was kciuki, pamiętajcie aby się nie poddawać. U mnie po weekendzie waga lekko w górę, ale to dlatego że nie pilnowałam godzin posiłków. No i mało, bardzo mało płynów :( Ale walczę dalej :) Idę do przodu.

           Tak mi się przypomniało o programie w tv pt: historia wielkiej wagi. Oglądałam cały tydzień i powiem Wam,że jestem w szoku..... Nie wiem jak można doprowadzić się do wagi np 250 kg :(    Być może ludzie mają traumy i jedząc odreagowują :( Przykro to jest, bo dużo osób ma rodziny, dzieci.... i nawet dla niech nie chce zmienić w sobie nic :( Poddają się.  Ja najwięcej ważyłam 70 kg i to było zaraz po porodzie. Czułam się okropnie :(   A tu ludzie ważą 250-320 kg :(    Tak sobie policzyłam to Nasza czwórka w domu razem waży jakieś 230 kg ......ale to razem  a tu jedna osoba.  Oglądam ten program, ale nie po to aby się śmiać,że ludzie sobie nie radzą.....ale aby zobaczyć co mnie czeka jeśli nie zadbam o siebie.... A Wy oglądaliście kiedyś ten program ? 


             Cudownego tygodnia Kochani :* Pozdrawiam 


17 maja 2020 , Komentarze (22)

Witajcie 

             

          Niedziela upływa spokojnie, na relaksie :) Dosłownie. Chociaż aż mnie nosiło, aby dziś znowu powalczyć z drewnem. Ale nie, nie....przecież dziś niedziela i trzeba odpocząć. Tak też staram się robić cały dzień. 

         Niestety wczoraj na wieczór czułam się źle a nawet bardzo źle. Musiałam wziąć Nimesil  bo nie byłam w stanie się przekręcać z boku na bok. Do tego zaszkodził mi śledź tzw moskalik. Zjadłam wczoraj na śniadanie i czułam go cały dzień. No i nocka była ni to na siedząco ni to na leżąco :(  Dzięki proszkom troszkę bardziej mogę się ruszać.. Obym jutro była w stanie funkcjonować. 

         Jeśli chodzi o dzisiejsze menu wygląda tak 

śniadanie: chleb z szynką i rzodkiewką oraz napój aloesowy

II śniadanie: lód kaktus 

obiad: ziemniaki, żeberko z piekarnika i surówka raytasek

kolacja: płatki cynamonowe z mlekiem i żurawiną


              Zamiast loda wstawiłam fotkę konwalii :) Jeśli chodzi o zdjęcie obiadu, wygląda jakby dużo było mięsa...Ale po odjęciu kości wyszło niewiele :) A na fotce oczywiście mięcho z kością :) Szczerze to nawet nie mam ochoty jeść. Zjadłam 1400 kcal na 1837 możliwych. Bo gdy schudłam kolejne 300 gram to kaloryka się zmniejszyła. 

             Cały czas pilnuję liczenia kalorii tzn staram się. Menu na jutro ułożone. Mało nadal piję, ale nie będę się zmuszała. Fakt zimno nie zachęca do picia wody. 

             Z przyjemnych spraw to zamówiłam na Dzień Mamy lampę kosmetyczną z lupą. Mama zajmuje się rękodzielnictwem, ma swoje latka więc się przyda. Jak Jej o takiej lampie wspomniałam to oczka się zaświeciły, więc prezent będzie trafiony. Szperam jeszcze na Alieexpress ale nic mi w oko nie wpadło.Już kilka zamówień mam,a le termin dostawy na chwilę obecną to 84 dni :D hahah. Cały czas szukam też igieł bezniklowych dla mamy. To takie dla alergików i nigdzie nie ma :( 

            Czas dalej się relaksować ;) A Wam jak mija niedziela ? Jak pogoda? My planowaliśmy dziś grilla ale deszcz był szybszy hahaha. 

                 Trzymajcie się, walczcie, bo warto.                   Pozdrawiam 

16 maja 2020 , Komentarze (22)

Witajcie 

       

                 Nie było mnie kilka dni, ale to nie oznacza że się poddałam. Walczę dzielnie.... Zacznę od czwartku. Niestety wstałam z bólem głowy i od rana tabletka. Dzień mijał spokojnie...Udało się zrobić trening 60 minut ( rozgrzewka, trening nóg, orbitrek i rozciąganie ) Ale to nie wszystko bo jeszcze godzinę przerzucałam drewno. Tzn najpierw wrzucałam na taczkę a później z taczki do piwnicy. Dostałam w kość...Łącznie spaliłam 1084 kalorie, przeszłam 13.72 km :)  a to daje 21119 kroków :)  Ale dzień zakończyłam pozytywnie

                  Piątek od samego rana aktywnie. Wstałam w dobrym humorze i zabraliśmy się po śniadaniu z M do roboty. Znowu to samo co w czwartek. Tyle,że zajęło to łącznie 4 godziny....To był mój trening, spalone 864 kalorie i przedreptane 15,88 km co daje 21327 kroków :) Dzień zakończony pozytywnie, ale z bólem kręgosłupa ;) 

               Sobota ;) Dzień zaczęłam od ważenia.... Waga pokazała 65,7 kg :) WOW spadek co prawa od poprzedniego ważenia 300 gram ;) ale jest mniej niż 66 kg :) To daje mi  kopa do dalszej walki. Zrobiłam też sobie zdjęcie tzn zdjęcie sylwetki. Robiłam też miesiąc temu i już widzę różnicę ;) Za miesiąc znowu zrobię i może wtedy Wam pokażę . 

               Po śniadaniu chwilę odsapnęłam i wzięliśmy się z M znowu do pracy, to samo co w czwartek i piątek ;) Ta sama robota. Trening zaliczony godzina i 15 minut . Tyle zajęło mi ładowanie drewna, wożenie wyrzucanie.... Ale mam już łącznie 185 minut aktywności... i spalone 1261 kalorie z samej aktywności. Dzisiejszy dystans to na chwilę obecną 10,75 km co daje 14695 kroków ;) Wow :)  Dziś już nie obejdzie się bez proszków :( Nimesil pójdzie w ruch... bo dzisiejszej nocy ledwo się byłam stanie przerzucić na drugi bok. Kręgosłup czuł wszystko...Zresztą każdy cm ciała czuł moją aktywność. Na 13 byliśmy zaproszeni na obiad do rodziców -tak przy okazji bo tata ma urodziny.Pojechaliśmy chwilę posiedzieliśmy i do domu..... Gdy wróciliśmy to daje do pracy.... Rąk nie czuję.... dupko mnie całe boli ;) Ale cieszę się, bo udało nam się zrobić kawał dobrej roboty. Co prawda jeszcze sporo do zrobienia,...ale już mam wizję ogródka :) Najgorsze już za nami..... Jutro odpoczynek a od poniedziałku znowu do pracy. Może w poniedziałek będzie już koniec, albo we wtorek. Zobaczymy czy pogoda nie pokrzyżuje planów. 

                Samopoczucie mimo bólu super. Cieszę się,że tyle zrobiliśmy. Teraz siedzę sobie z kawką i czekam na jakiś wieczorny seans z M ;) Może będzie coś ciekawego w tv ;) 

                Mam nadzieję,że dalej walczycie i się nie poddajecie. Mam zaległości w pamiętnikach ale wieczorem jak wchodziłam do domu to nie miałam nawet ochoty odpalać laptopa.... Marzyłam tylko o łóżku ;) 

             Spokojnego wieczoru i cudownej niedzieli :) Pozdrawiam 

13 maja 2020 , Komentarze (26)

 Witajcie 

       

                Dzień jak co dzień... Jakoś zaczynam się robić senna, ale to po lekach... Dobrze,że dopiero popołudniu je wzięłam bo inaczej cały dzień bym spała. Zanim dziewczyny podniosły mi ciśnienie, to wszystko było ok. Śniadanie, trening... 70 minut

- 10 minut rozgrzewka

- 10 minut trening ud

- 40 minut orbitrek 

- 10 minut rozciąganie 

                                             Kolejny treningowy dzień na +   

          Jeśli chodzi o dzisiejsze  posiłki 

śniadanie ( tosty z serem camembert + dżem domowy )

II śniadanie ( jabłko, delicje ) 

obiad ( ziemniaki, filet, brokuł )

kolacja ( serek wiejski, dżem domowy i słonecznik ) 


              Dziś stanowczo za mało zjadłam, bo tylko 1342 kcal, na 1840.... Kompletnie brak apetytu... Dosłownie brak apetytu... 

           Im dłużej siedzę przed laptopem, to bardziej chce mi się spać... pewnie zaraz się położę, a to dopiero godzina 19 :)  Odnośnie wczorajszego wpisu... Owszem córka M szuka atencji..... tylko tata tego tak nie odbiera i tego nie widzi... Ja nie chcę walczyć, tłumaczyć Mu... Bo to jak walka z wiatrakami. Skoro dziecko mówi,że chciałaby aby poświęcał więcej czasu... a On mówi... że możemy się zamienić, ona pójdzie do pracy a on do szkoły...To nie jest metoda... nie tędy droga :(       Ja robię dalej swoje, dbam jak dbałam, pilnuję jak pilnowałam...a jak to się zakończy....  zobaczymy... Koniec tematu. 

          Pozdrawiam 

12 maja 2020 , Komentarze (46)

Witajcie :)

     

                    Nie jest to zdecydowanie mój dzień.  Rano było jeszcze ok, chociaż już wtedy wisiały czarne chmury.... w domu... Ale dobra najpierw przyjemne sprawy. Zrobiłam trening ;) 


                 Łącznie 70 minut czyli

10 minut rozgrzewka

10 minut ramiona Mel B

40 minut orbitrek

10 minut rozciąganie

               Był ogień szczególnie gdy zaczęłam ramiona z Mel B..... Kto jeszcze nie zna tego treningu, to zapraszam ;) Daje popalić.... niby 10 minut, ale ogień niesamowity. Ja do tego ćwiczenia wzięłam ciężarki kilogramowe....a Mel B miała butelki, ktoś inny puszki.... Można użyć czego się chce, lub nic ;) Ale uwierzcie....ramiona trzęsły się jak diabli. Były momenty,że myślałam,że upuszczę sobie  na nogi ciężarki. Dałam radę, dałam radę !! 

            Tak jak treningów staram się trzymać, jednego dnia dana partia ciała, tak jedzenie..... Niestety dziś poległam :(    Rano było ok.... drugie śniadanie było ok. Jednak później było tylko gorzej. Niestety ktoś się do tego przyczynił... M podniósł mi ciśnienie i to bardzo. Niestety boli mnie to,że On robi krzywdę dziecku.... bo jak to inaczej nazwać?! To On mówi,kiedy śmierdzi. To On podchodzi i wącha dziecko.....To On przypomina o tym czy ma np. podpaski, pastę do zębów, szampon... Ja staram się uczyć samodzielności i tego aby umiała sobie poradzić w przyszłości....a On robi wszystko za nią. Dosłownie.... To On mówi,że ma brudne ubranie, to On mówi,że ma dziury.... Dziewczynka-nastolatka lat 13.....a nie widzi brudu, dziury.... Nie dba o higienę....przez 3 tygodnie nie myła zębów, bo skończyła się pasta i nie pamiętała aby zapisać na kartkę z zakupami :(    Ratunku.... poradźcie mi co mam zrobić, jak Mu wytłumaczyć że robi źle...... Przecież całe życie nie będzie jej prowadził za rękę. Nie to,żebym jakoś chwaliła swoją córkę, bo też ma za uszami.... Ale dba o higienę, sprawdza przed założeniem ubranie czy jest brudne czy jest dziurawe.... Jak zaczyna się jakiś produkt-kosmetyk kończyć komunikuje.... Przecież dziewczynki w tym wieku mają swoje obowiązki.... pasje.... a tu dupa. Nie ma w sobie empatii....ma wywalone na wszystko.... kłamie tak,że uszy więdną. Dwa miesiące temu została przyłapana na instagramie... Co tam wypisywała, to jak M zobaczył... Myślałam że zejdzie na zawał.... Szkoda tylko że nikt mnie nie słuchał, jak mówiłam,że z córką coś się dzieje.... To cała rodzina uważała,że tylko się czepiam... A teraz M przyznał mi rację....Szkoda,że dopiero teraz....bo teraz to za późno. 

            Dobra  bo to nie portal do narzekania....i smutasów... Także takim oto sposobem zjadłam więcej niż powinnam. Jutro będzie lepszy dzień, bo zaraz zabieram się za spisanie jadłospisu. Aby nie było niespodzianek.... i aby nie jeść byle czego pod wpływem emocji.. Bo dziś tak było. Wczoraj byłam jakoś zmęczona i nie zaplanowałam menu, więc dziś jadłam co wpadło w ręce. 

         Aaaaaa odnośnie dnia wczorajszego to też był trening 70 minut 

----   30 minut trening brzucha w tym treningu była rozgrzewka

----   30 minut orbitrek

----   10 minut rozciąganie

           Tabelka ładnie się zapełnia ;) @ jeszcze nie odpuszcza... Ajjj   ale nie poddaje się, idę dalej przed siebie, walczę :) Wy też pamiętajcie aby się nie poddawać,nawet jak się po drodze pogubicie ;) WALCZYMY          POWODZENIA          POZDRAWIAM 

              

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.