Witajcie
Było pięknie i się zmyło...jak dzisiejszy deszcz..... Tak się cieszyłam, że młoda wytrzymała w szkole, ,ze dała radę.... Za szybko :( Ale od początku. W środę po powrocie do domu, było ok. Niestety jak jechałyśmy do psychologa, młoda coś wspominała że boli ją gardło. Ogarnęłyśmy wizytę i do domu. Gardło dalej bolało, no i co??? Piątek rano wizyta u lekarza :( Ostre pęchęrzykowe zapalenie gardła. Po lekarzu, do domku. Młoda do łóżka. Chwilę poleżała, wołam ją.....i cisza... idę na górę, a młoda śpi. Pojechałam po drugą młodą do miasta, wracam.... idę na górę.....a młoda rozpalona. Szybko termometr....nawet nie musiałabym łapać za termometr, bo wiedziałam że grubo ponad 38. No i patrzę, a tam...39,5 stopnia. Nosz.... szybko coś na zbicie. Po dwóch godzinach spadła temp. do 36,6. Wystraszyłam się bo dawno nie miała tak wysokiej temp. Widać, że powrocie od psychologa młodą zmogło, spała jakieś 6 godzin.
Na szczęście nocka przespana, a to bardzo ważne. Bo zwykle noce są ciężkie. Nie dostała antybiotyków, to plus. Jedynie coś do gardła, tabletkę i do psikania. Na chwilę obecną, mówi, że troszkę mniej boli gardło. Zobaczymy jak to będzie, ale chyba w poniedziałek jeszcze zostanie w domu. Kaszel jeszcze się utrzymuje. A jak kaszel, to krtań :( zawsze ma krtaniowy kaszel :( No zaczęła się jesień w szkole.
Niestety dzieciaki chodzą zasmarkane w szkole.... Ostatnio nawet nauczyciel, koledze zwrócił uwagę..ale kolega powiedział, że nic mu nie jest....A nauczyciel na to " ale chłopcze, ty masz szkliste oczy, tak szybko ci nie przejdzie to przeziębienie" I tak, to się zaraża inne osoby :( Cóż.
Dzisiejszy dzionek na wysokich obrotach. Rano szybko po małe zakupy i załatwienie kilku spraw, bo M w domu. Potem szybciutko po chleb do rodziców i do domku. Jak tylko weszłam, szybko wstawiłam pranie, dałam domownikom obiad (kluski ziemniaczane z bigosem, który robiłam wczoraj ;) Potem, ogarnęłam po obiedzie i zabrałam się za zrazy... Tak zabrałam się za zrobienie zrazów, na jutro ;) Trochę się zmachałam hihihi ale zrobiłam. Posprzątałam, rozwiesiłam pranie. Coś pooglądałam z dziewczynami, potem chwila z książką i czas na zaległości na necie.
Ogólnie mogę powiedzieć, że dzisiejszy dzionek mimo brzydkiej deszczowej pogody, jest udany. Chociaż jestem jakaś taka zmęczona, niewyspana. Pogoda, emocje?! Być może.
Miłego wieczoru i udanej niedzieli. Pamiętajcie aby się nie katować dietami ;) Wszystko z głową ;) Powodzenia....aaaa pamiętajcie o piciu wody ;) U mnie to już dzień... 265 :) Wow :)
Pozdrawiam :) :*