Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1137148
Komentarzy: 37643
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 17 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 66.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 października 2021 , Komentarze (19)

Witajcie 

          Weekend mija leniwie, dosłownie. Ale i bez humoru...nie oznacza to jednak że się poddaje. Walczę dalej, ale swoim rytmem. Woda ładnie pita. Kroki ok, chociaż wczoraj i dziś  około 11 tyś. Jak na pobyt tylko w domu, to i tak dobrze. Posiłkowo hmmm pozostawię, to bez komentarza. Nie, nie objadałam się, ale dalej nie wpadłam na nowo w rytm liczenia kalorii... to bardzo pomaga :(  a ja, co??? Dalej nic :(  Ale nie spinam się, wszystko w swoim czasie, prawda? 

        Dziś udało mi się przeczytać kolejną książkę "Nieodnaleziona" Remigiusz Mróz. W tygodniu pewnie recenzja pojawi się u mnie na kanale. A tymczasem....chciałabym Was zaprosić na rozdanie ;) Które pojawiło się na moim kanale. Do wygrania książka " Biuro M"  

       Także jeśli macie ochotę, zapraszam. To chyba byłoby w dniu dzisiejszym na tyle. Brak weny i siły na pisanie. Od wczoraj jakaś słaba jestem, mam nadzieję, że jutro już będzie dobrze. 

     Pamiętajcie aby się nie poddawać, działamy, walczymy. Do dzieła. Miłego wieczoru i cudownego nowego tygodnia ;) :* Pozdrawiam :* 

30 września 2021 , Komentarze (27)

Witajcie :) 

        Znowu troszkę mnie nie było...czasami zaglądałam, komentowałam, ale jakoś na wpis nie było czasu... siły, motywacji? Sama nie wiem. Czas zdecydowanie za szybko leci...dopiero co zaczynał się wrzesień, a z nim plany, nadzieje... marzenia :( I co?! I nic?! 

       Niestety lipa po całości. Nie osiągnęłam wiele, bo tylko z aktywności były kroki. Codziennie starałam się chodzić. Ale jeśli chodzi o ten tydzień, to wygląda to tak

poniedziałek 19701 kroków

wtorek 24619 kroków

środa 20045 kroków

dziś już mam na liczniku17193 kroki  może jeszcze kilka dobiję ;) 

       Pociesza mnie też fakt, że codziennie piję wodę. To już 277 dzień :) Wow aż nie mogę w to uwierzyć :) Że zawzięłam się w tym wyzwaniu. Szkoda, że tak ładnie nie idzie mi z aktywnością :( No ale może jak już cały rok się wdrożę z wodą... to od pierwszego uda się ogarnąć codzienne treningi ;) Tak patrząc na ten miesiąc, to chyba  nie jest całkiem stracony... bo jednak coś się udawało ;) Bo i chodzenie codziennie :) starałam się te minimum 10 tyś kroków robić :) Hmmm także, nie, nie mam do siebie żalu. 

     Fakt skupiłam się poniekąd na córce i jej problemach...ale to nie jest wymówka... po prostu wolałam poświęcić się w tym momencie córce. Nie w głowie mi były diety.. Chociaż starałam się nie objadać, to już plus. Nie rzucałam się na słodycze... to wyczyn ;) 

     Także mimo wszystko podsumowanie miesiąca uważam za dobre ;) Jeśli chodzi o młodą, to lekka poprawa, bo już 4 dni z rzędu jest w szkole.. daje radę, co bardzooo mnie cieszy :) Bywają chwile zwątpienia, załamania, ale idzie do szkoły. Powiem dobre słowo i idzie. Jeszcze jutro i weekend. Czekam na niego z utęsknieniem ;) Wymęczył mnie ten tydzień. Jeszcze się nie wyleczyłam, do tego M dalej chory.... i to ja latałam załatwiałam wszystko, ogarniałam wożenie dziewczyn. Mam po prostu dosyć. 

      Teraz czas skupić się na nowym miesiącu. Póki co nie planuję wyzwań, no może poza moim z piciem wody :) Aktywność? Nie wiem, nie planuję, co ma wyjść to wyjdzie ;) Chociaż gdzieś z tyłu głowy....plan jest ;) Jak to u każdej z nas hihihi :) 

     Tak czy siak... czy plany macie, czy też nie... to ja trzymam za Was kciuki :* Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam 

22 września 2021 , Komentarze (30)

Witajcie 

         Miało być tak pięknie ....a co jest ? Zaczyna mnie coś brać :( Gardło boli, aż do tego stopnia że nie mogę śliny przełykać. Nie wiem czy to młoda mnie zaraziła, czy może M. A może po prostu pogoda, robi swoje ;) Raczę się już herbatką z pigwą, liczę że coś pomoże. 

       Woda mimo wszystko wypita, tzn limit 1,5 litra. Niestety aktywność, to tylko kroki. Dziś niewiele bo zaledwie w chwili obecnej jest na liczniku 10960. Posiłkowo dzień wygląda hmmm średnio. Nie spinam się, że coś muszę...Ja ewentualnie mogę ;) 

     Samopoczucie hmm rano ogólnie było ok. Czułam się nawet dobrze....ból gardła zaczęłam dopiero niedawno odczuwać. Rano podjechałam z mamą do sklepu, bo chciała zrobić większe zakupy. Więc autem jak znalazł. Ogarnęłyśmy co trzeba, odwiozłam mamę, a przy okazji odebrałam książki z paczkomatu ;) Jeśli jesteście ciekawe jakie, zapraszam na mój kanał na yt ;) 

       Znajdziecie tu przy okazji moją recenzję książki Anny Niemczynow. Zapraszam też do subskrypcji mojego kanału. Jeśli zaglądacie, dajcie znać w komentarzu że jesteście z V ;) Będzie mi bardzo miło. 

       Zmykam poczytać, co u Was... i spać ;) Oby jutro był dobry dzień ;) Czego i Wam życzę. Pamiętajcie że trzymam za Was kciuki. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

21 września 2021 , Komentarze (5)

Witajcie 

       I tak mija dzień za dniem.... pogoda coraz mniej rozpieszcza...choroby, gonią choroby. Tak młoda dalej kicha, M hmmm też nie wygląda apetycznie ;) Ale jutro rusza w trasę...Jak mus to mus.. Mówi że da radę. Hmmm jak w drodze się nie wykuruje (a tak już bywało, że kurował się w trasie)  To pewnie rozłoży się całkowicie i będzie tydzień leżał plackiem. A my z córką M? Póki co młoda ok, ale ja? Mnie jakby coś brało. Teraz siedząc i pisząc, mam wrażenie jakby mi ktoś na barki położył ciężary. Tak jakoś mi ciężko i lekko pobolewa w klatce piersiowej. Oby to się nie rozwinęło. 

    Jak nie trudno się domyśleć, dieta? Niestety, nie ma jej. Tzn nie rzucam się na jedzenie. Dziś na śniadanie była kromka chleba z ziarnami plus twaróg wędzony. Zawiozłam młodą na autobus i wróciłam, to zjadłam po drugiej pół bułki z kiełbasą schabową--- chuda jak żadna :) Na prawdę, tak chuda jak te z piersi kurczaka z Morlin ;) Obiad to ogórkowa z ziemniaczkami ze szpyrkami. W międzyczasie podjadałam winogrono i kilka śliwek. Teraz popijam cappuccino i chyba kolacji nie będzie, bo nawet nie mam ochoty. Późno obiad zjadłam. 

    Woda ładnie pita, dziś dzień 268 także z tego jestem dumna. Nigdy nie udało mi się wytrzymać tyle dni ;) Bez przerwy hihihi. Aktywność? Chodzenie, na chwilę obecną mam 16448 kroków. Może jeszcze trochę uda się dobić, ale na chwilę obecną ładuję opaskę ;) 

    Ogólne samopoczucie, nie jest dziś złe....gdyby nie ten ciężar na ramionach ;) Ale może jutro będzie lepiej :) Trzeba wierzyć, prawda? 

    Pamiętajcie aby się nie poddawać, nawet jak Wam podcinają skrzydła, rzucają kłody pod nogi. Walczymy, działamy. Ja się nie poddałam, tylko zmieniłam priorytety ;) I działam ale wolniej. 

     Spokojnego wieczoru życzę :* Pozdrawiam :* :) 

20 września 2021 , Komentarze (12)

Witajcie 

         No i mamy nowy tydzień. Jak go rozpoczynam ?! Z chorobami, tzn młoda dalej kaszle i smarcze się. Myślę że jeszcze kilka dni zostanie w domu, zobaczymy. M też leży :(  A ja?! Ja muszę być zdrowa, aby asystować. Hmmm u M jest o tyle dobrze, że dwa dni i powinno być ok. Także niech sobie chłop poleży ;) Natomiast młoda, to już gorzej. Martwię się, bo to nowa szkoła itp.... no ale nie będę zamartwiała się na zapas. 

       Wczorajszy dzień był dla mnie ciężki, ciężki psychicznie...dlatego spędziłam go z książką. I tak udało mi się przeczytać całą książkę Anny Niemczynow " Zostań ile chcesz"  Pochłonęła mnie w całości ta książka. 

      Dziś zaczęłam kolejną książkę "Biuro M" Magdaleny Witkiewicz i Alka Rogozińskiego ;) Samopoczucie hmmm takie jakieś sflaczałe. Może przez ból głowy, może przez zamartwianie się, może choroby, może psychiczne zmęczenie... Wszystko naraz.. 

    Posiłkowo kuleję, tzn nie objadam się, ale też nie jem czysto dietetycznie :(  No za nic , nie mogę wrócić. Nie oznacza to, że się poddałam. Bo dalej walczę ze swoimi słabościami ;) Za to wodę ładnie piję, co mnie cieszy :) Aktywność, domowa i kroki...Tu staram się do tych 10 tyś dobijać. Chociaż wczoraj nie dałam rady i nie płakałam z tego powodu ;) Słucham siebie :) Nie robię, nic...bo muszę... ja nic nie muszę, ewentualnie mogę ;) Wy też o tym pamiętajcie :) 

    Trzymam za Was kciuki. Powodzenia i udanego tygodnia. Pozdrawiam :* 

18 września 2021 , Komentarze (19)

Witajcie 

         Było pięknie i się zmyło...jak dzisiejszy deszcz..... Tak się cieszyłam, że młoda wytrzymała w szkole, ,ze dała radę.... Za szybko :(   Ale od początku. W środę po powrocie do domu, było ok. Niestety jak jechałyśmy do psychologa, młoda coś wspominała że boli ją gardło. Ogarnęłyśmy wizytę i do domu. Gardło dalej bolało, no i co??? Piątek rano wizyta u lekarza :( Ostre pęchęrzykowe zapalenie gardła. Po lekarzu, do domku. Młoda do łóżka. Chwilę poleżała, wołam ją.....i cisza... idę na górę, a młoda śpi. Pojechałam po drugą młodą do miasta, wracam.... idę na górę.....a młoda rozpalona. Szybko termometr....nawet nie musiałabym łapać za termometr, bo wiedziałam że grubo ponad 38. No i patrzę, a tam...39,5 stopnia. Nosz.... szybko coś na zbicie. Po dwóch godzinach spadła temp. do 36,6. Wystraszyłam się bo dawno nie miała tak wysokiej temp. Widać, że powrocie od psychologa młodą zmogło, spała jakieś 6 godzin. 

       Na szczęście nocka przespana, a to bardzo ważne. Bo zwykle noce są ciężkie. Nie dostała antybiotyków, to plus. Jedynie coś do gardła, tabletkę i do psikania. Na chwilę obecną, mówi, że troszkę mniej boli gardło. Zobaczymy jak to będzie, ale chyba w poniedziałek jeszcze zostanie w domu. Kaszel jeszcze się utrzymuje. A jak kaszel, to krtań :( zawsze ma  krtaniowy kaszel :( No  zaczęła się jesień w szkole. 

     Niestety dzieciaki chodzą zasmarkane w szkole.... Ostatnio nawet nauczyciel, koledze zwrócił uwagę..ale kolega powiedział, że nic mu nie jest....A nauczyciel na to " ale chłopcze, ty masz szkliste oczy, tak szybko ci nie przejdzie to przeziębienie"  I tak, to się zaraża inne osoby :(  Cóż. 

    Dzisiejszy dzionek na wysokich obrotach. Rano szybko po małe zakupy i załatwienie kilku spraw, bo M w domu. Potem szybciutko po chleb do rodziców i do domku. Jak tylko weszłam, szybko wstawiłam pranie, dałam domownikom obiad (kluski ziemniaczane z bigosem, który robiłam wczoraj ;)  Potem, ogarnęłam po obiedzie i zabrałam się za zrazy... Tak zabrałam się za zrobienie zrazów, na jutro ;) Trochę się zmachałam hihihi ale zrobiłam. Posprzątałam, rozwiesiłam pranie. Coś pooglądałam z dziewczynami, potem chwila z książką i czas na zaległości na necie. 

    Ogólnie mogę powiedzieć, że dzisiejszy dzionek mimo brzydkiej deszczowej pogody, jest udany. Chociaż jestem jakaś taka zmęczona, niewyspana. Pogoda, emocje?! Być może. 

     Miłego wieczoru i udanej niedzieli. Pamiętajcie aby się nie katować dietami ;) Wszystko z głową ;) Powodzenia....aaaa pamiętajcie o piciu wody ;) U mnie to już dzień... 265   :) Wow :) 

               Pozdrawiam :) :* 

15 września 2021 , Komentarze (14)

Witajcie 

             Kolejny dzionek niedługo dobiegnie końca ;) Dziś od samego rana lekka nerwówka. Czy młoda da radę, czy będzie telefon. Hmm rozwiozłam dziewczyny i szybciutko na rynek po jakieś drobne zakupy. Potem zrobiłam zakupy rodzicom i wpadłam do Nich na kawkę.  Pomogłam mamie z papryką, bo robi sałatkę mniammmmm . Dostałam już kilka słoików, niebo w gębie hihhi. A wiadomo zima długa.... Starałam się nie myśleć, nie zaglądać do telefonu. Udało się :) Młoda wytrzymałam cały dzień w szkole. Ufff to już 3 dzień z rzędu, kiedy jest na wszystkich lekcjach. No poza poniedziałkiem kiedy to na dwóch pierwszych Jej nie było. Ale tak to na wszystkich, co mnie bardzo cieszy. Jest postęp, codzienne pozytywne słowa, deklaracje że da radę. Jutro psycholog, więc na lekcjach nie będzie. Niestety o takiej godzinie wizyta, że nijak z pójściem do szkoły. Ale jak mus, to mus. Damy radę. 

       Jeszcze przeżyć piątek i będzie dobrze ;) Kurcze..czy ten tydzień faktycznie tak szybko minie?????Oj. Nawet nie wiecie jak mi dziś dopisuje humor. Aż serce się raduje, jak widzę radość młodej i dodatkowo dostałam plusa na lekcji filozofii ;) co dodatkowo Ją podbudowało ;) Nawet jeśli posiłkowo dzień nie jest idealny bo co ja zjadłam....

śniadanie: chleb z ziarnami, salami chilli około 7 ;) 

obiad: ziemniaki, kalafior z bułką, roladki z piersi kurczaka (u rodziców) około 13 ;) 

kolacja: pół pizzy z biedronki ;) w sumie pizzę jadłam około 16 ;) 

      Cieszę się, że nie rzucam się dalej na jedzenie. To duży plus. Woda ładnie pita. Waga lekko spadła, co też cieszy. Dawno tak pozytywnie nie pisałam i tak się dawno nie czułam :) 

       Działamy, walczymy ;) Nie poddajemy się. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

14 września 2021 , Komentarze (10)

Witajcie 

      Znowu czas zapiernicza... wydawało mi się, że dopiero co dodałam wpis...a tu patrzę, wpis był 10 września ;) Weekend minął szybko, rodzinnie, był netflix z dziewczynami i książka :) Podzieliłam te dwa dni, dla siebie i dla dziewczyn. Udało mi się przeczytać książkę " Nie mów nikomu" Harlana Cobena, bardzo fajna książka. Teraz poszła kolejna w ruch. Jeśli chodzi o aktywność... to muszę powiedzieć że w sobotę i niedzielę, nie zrobiłam nawet 10 tyś kroków ;) Jakoś tak wyszło, ale tak bywa. W tygodniu dużo chodziłam, to w weekend  spokojny. 

      Posiłkowo dalej zabrać się nie mogę. Tzn nie objadam się, ale też nie liczę kalorii. Nie ma chwilowo  na to szans. Waga coś drgnęła po okresie, ale niewiele. Niestety ból głowy powraca. Te osoby które mnie dłużej czytają, pamiętają czasy kiedy to codziennie głowa mnie bolała. Teraz co drugi dzień :( bywa że boli. Niestety stres z młodą, cały czas trwa. Bywa też tak, że wychodzę z domu bez śniadania....i to powoduje późniejszy ból. Ale niestety tak jakoś się dni układają. Póki co skupiam się na  młodej. Dziś już miała kilka razy załamanie i chciała abym zabrała ją ze szkoły. Ale udało się pocieszyć dobrym słowem i została. Oj ciężkie to jest... Taka dezorganizacja ale nie zostawię dziecka w potrzebie i bez pomocy. Nie umiem tak. Dobrze że w czwartek idziemy do psychologa, potrzebuję tego. Potrzebuje zapytać o kilka spraw i mam nadzieję, że otrzymam informację zwrotną. 

       Cieszę się, że dała radę. Jak wróciła ze szkoły  powiedziałam, że jestem z niej dumna... matko gdybyście ją widziały... jak urosła, jaka radosna była. Aaa codziennie też dostaje liściki do śniadaniówki. To się nie zmieniło, od kilku ładnych lat tak robię ;) Fajnie jest otworzyć śniadaniówkę i przeczytać miłe słowo. Młoda do dziś ma większość tych karteczek ;) heheh schowała sobie na pamiątkę :D Hihih. 

     Cieszę się, że chociaż wody się trzymam. Zawsze butelka przy mnie, nawet teraz. Butla w gotowości ;) I popijam sobie cappuccino. Tak jakoś mnie naszło. Powiem Wam, że dopiero teraz schodzą ze mnie te poranne emocje i to co wydarzyło się w ciągu dnia. Długo i późno, ale lepiej teraz niż w ogóle. Jutro fajnie bo dziewczyny mają na późniejszą godzinę. Będziemy mogły chwilę dłużej pospać...tzn w sumie dziewczyny, bo ja i tak pewnie sie obudzę o 5.20 :(   Nawet w sobotę czy niedzielę, budzę się o tej godzinie. Fakt w weekend, potrafię się położyć i spać dalej... ale max godzinkę lub dwie dłużej. Chociaż tak na prawdę jeśli chodzi o mój sen, to hmmm głębokiego snu mam maksymalnie 45 minut :( Nawet jeśli całościowo snu jest około 6-7 godzin, to głębokiego właśnie max 45 minut, a reszta to sen lekki lub czuwanie :( Także ból głowy też od tego że nie wysypiam się. 

   Mimo małych zawirowań, nie poddaje się, działam, walczę. Staram się nie załamywać, bo inaczej całkowicie bym zaliczyła porażkę...a tak, to chociaż częściowo heheh. 

   Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam 

10 września 2021 , Komentarze (13)

Witajcie 


     Cieszę się, że to już koniec tygodnia... tzn że zaczyna się weekend. Piątek zaczął się dla mnie od godziny 4.20. Tak od tej godziny jestem na nogach. I szczerze...najchętniej poszłabym teraz spać. Ale zrobiłam sobie cappuccino i nadrobię kilka spraw na necie, a to Vitalia, a to muszę odpisać na komentarze na yt, a to maile trzeba ogarnąć. Także dziś pewnie troszkę posiedzę, aby jutro ogarnąć inne sprawy :D Hahah na nudę narzekała nie będę ;) 

   Jak napisałam,  musiałam dziś wcześniej wstać...a co za tym idzie, dziewczyny też. Tak...o godzinie 6.30 już wyjeżdżałyśmy z domu :( Ja do urzędu, bo okazało się że brakuje mojego podpisu. Ajjj te urzędy. Wczoraj pani do mnie zadzwoniła, że właśnie brakuje mojego podpisu. Pytam czy mogę podjechać w tej chwili. Na to pani, że nie, że muszę zadzwonić na ten i ten numer i się umówić.  Nosz... cholera. Ok zadzwoniłam, umówiłam się właśnie na dziś, na 7.30. Godzina 7.07 byłam na miejscu, poczekałam jakieś 5 minut i poszłam. Na wejściu, pani ochroniarz pyta na którą godzinę mam i do jakiego okienka. Na to ja na 7.30 do tego i tego okienka. I myślałam, że będę czekała....do tej 7.30 ale nie, pani mnie wpuściła. Mówi skoro tylko podpis to pan wchodzi teraz :D No i można????? Można. Jakby wczoraj mi pozwolili tylko podpisać... byłoby po krzyku ;) No ale ok, najważniejsze że wszystko załatwiłam. 

    W drodze powrotnej wpadłam na małe zakupy i nagle telefon. Mamo źle się czuje :( Nosz... ale jakoś udało mi się wytłumaczyć młodej, porozmawiać i została na lekcjach. Była też u pani pedagog, a  wcześniej posiedziała przed salą z koleżanką. Nauczyciele bardzo są wyrozumiali w tej szkole, doceniam to. I tu nie chodzi, tylko o moją córkę, ale wiem że innych dzieci też to dotyczy. Także młoda wytrzymała na wszystkich lekcjach, plus dla Niej. 

   Byłam także i ja dziś u pani pedagog. Porozmawiałyśmy od serca, uzyskałam kilka rad i będę je teraz wdrażała. Na szczęście po niedzieli idę z młodą do psychologa, więc też będzie wsparcie. Aaaa liczę na poprawę, bo dziś okazało się, że owe bliźniaczki hałaśliwe z klasy zostały rozdzielone decyzją dyrekcji. Niestety obie się wzajemnie nakręcały na lekcjach. Stąd taka decyzja szkoły. Rodzice z tego co wiem zgodzili się. Niestety dziewczyny nie dały normalnie prowadzić lekcji. Także liczę teraz na poprawę stanu młodej. 

   Nooo co dalej... Hmmmm po 14 pojechałam po drugą pannę i wpadłyśmy do maczka ;) i do domku. Troszkę ogarnęłam, posprzątałam i usiadłam z dupką ;) I tak właśnie teraz sobie siedzę i piszę do Was ;) A zaraz poczytam co u Was :D 

   Diety jako takiej brak, aktywność kroki.... 16231 na chwilę obecną :) Woda wypita tj. 1,5 litra poszło ;) Waga stoi, @ się kończy :) dlatego jutro nie planuję pomiarów :D Po co się stresować dodatkowo hahahah wystarczająco w tygodniu miałam stresu :) 

    Działamy, walczymy, nie poddajemy się :) Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego weekendu. Pozdrawiam :* :) 

9 września 2021 , Komentarze (24)

Witajcie 

          Dzień za dniem biegnie....nie nadążam... Dziś już czwartek, jutro piątek i weekend. Czekam na to z utęsknieniem. Ten tydzień jest ciężki. Wtorek od rana nerwowy, dzwoni listonosz.... że ma polecony hmmm pytam skąd? On z komisariatu... o matko co ja znowu zrobiłam ;) Okazało się, że moja sprawa odnośnie włamania na fb, trafiła do prokuratury. Zobaczymy jaki będzie przebieg sprawy. Młoda bez problemu wytrzymała w szkole. Jestem z Niej dumna. Cały czas walczymy, z emocjami i nie tylko. Aktywność hmmm kroki czyli 17940 się udało. 

       Środa ten dzień też pełen wrażeń. Najpierw dzwoni M, że wraca do domu.... ok mówię, zrobię zakupy. Umówiliśmy się w domu. Ogarniałam zakupy i nagle telefon od wychowawczyni :( Młoda źle się poczuła. Zabrałam Ją do domu. W międzyczasie głowa mnie już bolała masakrycznie :(  Dojechałam do domu i M mówi, że wieczorem znowu jedzie w trasę :( Nosz... Wkurzyłam się, ale jak mus to mus. Wytrzymam do soboty. Aktywność ? Znowu kroki tym razem 15600. Zważywszy na ból głowy, to dużo udało się wydreptać. 

     Dzisiejszy dzień ? Kroków mam już 15357 i jeszcze coś może uda mi się wydreptać, bo ładuję opaskę. Od rana dzień z bólem głowy i tabletką. Zauważyłam, że znowu dużo tabletek łykam. Ale to nerwy :(    Na dziś byłam umówiona z wychowawcą córki, aby przedstawić całą sytuację. Porozmawiałam, wyjaśniłam sporo...myślałam, że uda się też porozmawiać z pedagogiem szkolnym. Niestety dziś się nie udało, ale umówiłam się na jutro. Aaa częściowo przy rozmowie z panią, była córka, potem poszła na lekcje. Powiedziała jak Ona to wszystko widzi, skąd takie a nie inne zachowanie i stany. Mam nadzieję, że pani weźmie sobie to do serca. Jeszcze przeżyć jutrzejsze spotkanie z pedagogiem. Oj mam sporo do powiedzenia, do załatwienia :( Trzymajcie kciuki abym wszystko załatwiła pozytywnie. 

    Liczę na to, że weekend będzie spokojniejszy ;) Jak nie trudno się domyśleć, diety jako takiej brak. Ale staram się nie obżerać, ale nie ma liczenia kalorii :( Nawet nie ma fotek. No nic, może jeszcze wróci to wszystko. Póki co staram się chociaż trzymać picia wody. Dziś mija dzień 256 :) Także jeśli ktoś ma jeszcze problem z piciem wody, zapraszam do mojego wyzwania ;) 

    Trzymam za Was kciuki, działamy mimo wszystko ;) Powodzenia. Miłego wieczoru. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.