Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1138162
Komentarzy: 37653
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 19 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 66.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 października 2021 , Komentarze (24)

Witajcie 

         Dzionek rozpoczęty pozytywnie, bo z małym spadkiem ;) Tzn waga z piątku, ale i tak cieszy... bo w weekend był lekki wzrost ;) Także od wczoraj 0,3 kg mniej ;) To dało mi kopa, pokazało że warto walczyć. Dziś udało się liczyć kalorie z fitatu ;) Na jak długo? Nie wiem. Póki co cieszę się chwilą ;) 

         Także dzisiejszy jadłospis wygląda tak : 

śniadanie: bułka dyniowa z pomidorem, paluch z łososia

II śniadanie: mus, baton nugatowy, kukurydza

obiad: danie gotowe ( tylko dlatego, że córka nie zjadła całego i nie chciałam wyrzucać :(   

kolacja: wafle ryżowe z serem, ketchup, salami mini snack i śliwki ;) 

           Taką ogromną ochotę miałam na wafle ryżowe ;) i zjadłam je ze smakiem ;) Kalorycznie wyszło 1587 /2145 przy czym spalonych kalorii było 403,  tak zliczyła opaska i zanotowała aplikacja fitatu. Mało, dużo... ja się najadłam ;) 

         Dziś dzień pierwszy, nieidealny ale ważne że udało się policzyć ;) Jestem z siebie dumna ;) Zaraz zabieram się za zapisanie jadłospisu na jutro. Może coś podpatrzę u Was ;) Woda ładnie wypita, co bardzo mnie cieszy. Kroki na chwilę obecną to 12386 i dużo więcej nie będzie, ponieważ ładuję opaskę ;) 

       Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Walczymy, działamy idziemy przed siebie do przodu :) Nawet jak upadniesz, powstań, bo warto ;) Trzymam kciuki za Was. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :* :) 

25 października 2021 , Komentarze (19)

Witajcie 

            Czas na małe podsumowanie ostatnich kilku dni. Tydzień zakończyłam z taką wagą z jaką zaczęłam. Troszkę mi smutno, bo poprzedni tydzień był spadkowy. Ale nie poddaje się. Tak widocznie musiało być;) Tydzień mnie nie oszczędzał, więc cieszę się, że nie ma mega wzrostu. Wzrost po weekendzie to 0,5 kg, także spoko, luzik ;) Myślałam, że będzie gorzej. 

             Czwartek minął mi raz dwa, nawet nie wiem kiedy... Ale udało się zrobić 15040 kroków. Piątku chciałabym nie pamiętać i wymazać z pamięci :( To był ciężki dzień dla mnie..... psychicznie. Tego dnia zrobiłam niewiele bo tylko 6373 kroki. Sobota i tu było miło :) Nawet miło bym powiedziała, bo spędziłam czas z M ;) Sama bez dziewczyn ;) co nam się sporadycznie udaje ;) Rano standard zakupy i załatwienie kilku spraw....Potem M zrobił mi półki w łazience, póki co takie prowizoryczne, bo czeka nas remont łazienki, ale póki co jak znalazł ;) Ogarnęliśmy półki i zawieźliśmy dziewczyny do rodziców.....( One od rodziców pojechały do kina) A my na obiadek ;) do chińskiej ;) taki romantyczny wypad hihihi. Oj potrzebowałam tego, nawet nie macie pojęcia jak bardzo :) Miło spędzony czas we dwoje. Co prawda wykorzystaliśmy także ten wolny czas bez dziewczyn na załatwienie kilku spraw ;) hahah ale mimo wszystko było miło. 

          Sukces, córka poszła do kina :) Aż nie wierzyłam....że nie odmówi swojej koleżance z klasy :) Tzn wahała się i już była chwila zwątpienia ;) Ale dała się namówić. Pojechała do kina tramwajem...i tu kolejny sukces :) Jestem z niej dumna i to samo jej napisałam, jak tylko dotarła do kina :) Co prawda, po godzinie seansu, miała chwile załamania.... i pisała że chce do domu, że za dużo ludzi że jej niedobrze..... Powiedziałam, że jak za pół godzinki nic się nie zmieni... przyjadę. Powiedziała-ok. Wzięłam też ją pod włos...i powiedziałam, że nie ma myśleć o tych ludziach, tylko oglądać film aby mogła mi go później opowiedzieć ;) Napisała mi " masz rację mamo, jak nie obejrzę, to nie opowiem "    :) Udało się :) Była na całym seansie, ba nawet wróciła tramwajem do moich rodziców :) Ufffff udało się, pokonała kolejny lęk. Duma moja ogromna :) Pewnie ktoś zaraz napisze....pffff a co to takiego że jechała tramwajem, że poszła do kina, mając 15 lat.... ale ta choroba nie wybiera. Cieszę się, że robi postępy. Wierzę,że będzie dobrze. W sobotę udało się wydreptać 14933 kroki. 

          Niedziela hmmmm kiepska.... Jakoś bez weny byłam, kroków 8480 zrobione mmi wszystko. Dzisiejszy dzionek, póki co spokojny i oby taki pozostał. Rano standard do szkół, potem musiałam zajrzeć do banku, załatwić sprawę z kontem i zakupy i do domku. Wróciłam z M około 11 do domu. Ogarnęłam trochę liście na podjeździe.... ale to kropla w morzu.... ile tych liści do zgrabienia.... szok. Ale to innym razem, dziś już nie było czasu, bo musieliśmy jechać po dziewczyny, potem do domu, obiad i już było szaro.... Aj szybko się ciemno robi, wrrrr. 

        Ale nie ma co narzekać ;) ogólnie na dzisiejszy dzionek ;) bo dziś na liczniku mam już 19270 :) i jeszcze pewnie troszkę się uda nadreptać :) ihihihihihhi. Woda cały czas ładnie pita, dziś dzień 302 :) Jedzenie hmmm fotek brak... bo jak facet w domu, to jakoś brak czasu na to ;) Tym bardziej gdy jest w domu na 3 dni ;) hahah :) Od jutra znowu fotki ( pewnie do jego powrotu) 

       Także pamiętajcie, działamy, walczymy, nie poddajemy się :* Trzymam za Was kciuki. Miłego tygodnia. Pozdrawiam cieplutko :* 

   

         

21 października 2021 , Komentarze (20)

Witajcie 

        Długo zastanawiałam się, jak zacząć ten wpis... Może zwyczajnie, jak zaczęłam dzień? Hmmm Nawet spokojnie, powiedzmy że się wyspałam. Bo wiecie.... jest różnica kiedy wstajesz o 5 a o 6 ;) Prawda? Dziś był właśnie ten dzień, kiedy mogłam pospać do 6. Co prawda obudziłam się przed budzikiem, bo koty dawały o sobie znać. To nic. Wstałam ogarnęłam wszystko, obudziłam dziewczyny i do miasta. Szybkie zakupy...dosłownie szybkie, bo za oknem deszcz... wrrr Ja nie trudno się domyślić... niestety kroków za wiele nie zrobiłam. Póki co mam na liczniku 13318 kroków. 

      Do domu dotarłam około 14. Pogoda była nawet ok, tzn. wiało jak diabli...ale było bez deszczu. Jak jechałam do domu.. hmmm w mieście ok, ale na wsi, nie było kolorowo. Wiało do tego stopnia, że maksymalna prędkość, to 40 km/h masakra. Dosłownie nie dało rady jechać szybciej :( A jadąc na otwartej przestrzeni, między polami....to było coś strasznego, auto spychało mi na bok :(   Bałam się, przyznam szczerze. Pierwszy raz się tak bałam. Bujało samochodem, gdy stałam... szok. A najgorsze jest to, że jak zwykle jesteśmy same, bo M w trasie... A na noc zapowiadali burze, wichury, deszcze.... oby nie u mnie :( Chociaż na spokój się nie zanosi. Po powrocie w domu brak prądu...a ja prane wstawiłam... Za godzinę włączyli, potem znowu brak. Hmmm ciekawe na jak długo teraz mam prąd. Hahaha. 

    Posiłkowo dzień wygląda tak : 

śniadanie: chleb z ziarnami, sałata masłowa, jałowcowa, pomidor

II śniadanie: wafle, pistacje niesolone, migdały w miodzie, mandarynka 

obiad: pierożki z kurczakiem plus sos i śliwki 

kolacja: śledzik w sosie musztardowym, grzanki pomidorowe

       Oj śledź chodził za mną.... od dwóch miesięcy...a od miesiąca leżał w lodówce :D A że data miała się ku końcowi, to dziś taki wybór kolacji ;) Czuję się syta :) hmm a najbardziej po sliwkach i wodzie hahahah :) Hmmm niezbyt mądre połączenie u mnie, ale cóż. Miałam ochotę, zjadłam...a potem pić się chciało ;) Aaaa właśnie woda wypita, kolejny dzień na plus ;) Także jest ok. 

     To byłoby na tyle w dniu dzisiejszym ;) Nic ciekawego się nie działo. Samopoczucie ogólne ok ;) Oby takie pozostało. Tego Wam również życzę :) Trzymam za Was kciuki, powodzenia. Pozdrawiam :*  

20 października 2021 , Komentarze (20)

Witajcie 

           Kolejny zakręcony dzień. Wczoraj nawet nie wiem w którym momencie, dzień się skończył. Hmmm cały dzień w biegu, zalatana. Do tego stopnia, że zrobiłam 22345 kroków. Wieczorem padłam, jak mucha... Dziś będzie podobnie. Wczoraj mnie strasznie zabolało.... bo odstawiłam auto do warsztatu, zmiana przedniej szyby 480 zł buuuu bolałooooo, bolałooo. Ale jak mus, to mus. Posiłkowo dzień wyglądał ok, nie objadałam się. Woda ładnie pita. Wczoraj rano zaliczyłam spadek po weekendzie ;) 0,5 kg. Ucieszyłam się :) Dobry początek tygodnia hihihih

        Dzisiejszy dzionek też zalatany, do tego stopnia, że na liczniku mam już 25297 kroków ( obecnie ładuję opaskę) bo padła ;) Jeszcze kilka zrobię, zanim pójdę spać ;) Ale środę zaczęłam równie pozytywnie, bo na wadze kolejny spadek :) 0,4 kg :) Czyli od poniedziałki jest mniej 0,9 kg ;) Jest dobrze. Spadków dawnoooo nie było, a tu drugi tydzień notuję spadki. Zeszłotygodniowy spadek to 0,6 kg trwałego spadku. Uważam to za sukces, ciekawe jak teraz będzie. Ale bez spiny, co ma  być to będzie ;) 

       Ogólne samopoczucie dzisiejsze nie jest najgorsze, bywało gorsze, ale i lepsze. Jest ok. Ciekawe co przyniesie jutrzejszy dzień. Kilka planów mam, ale jak będzie z realizacją, zobaczymy jutro ;) 

      Walczymy, działamy, nie poddajemy się. Nawet jeśli upadniemy, podnosimy się i walczymy... Za jakiś czas sobie podziękujemy ;) Powodzenia. Trzymam za Was kciuki. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :* :) 

          


18 października 2021 , Komentarze (25)

Witajcie 

      Czas znowu na małe podsumowanie ;)Ostatni wpis był w piątek ;) W sobotę troszkę waga w górę....niedziela była hmmm długa i ciężka, ale o tym za chwilę. Powiem tak, waga jak napisałam lekko w górę, ale w ostatecznym podsumowaniu, w ciągu tygodnia zanotowałam trwały spadek 0,6 kg. Uważam że jest ok. W piątek napisałam że 1 kg mniej... ale weekend pokazał, że jednak nie ;) Nie, nie żałuję... takie uroki weekendów ;) 

     Sobota ogólnie szybko minęła, troszkę spraw do załatwienia i pół dnia poza domem :( Niedziela podobnie, pół dnia poza domem. Tak, czasami bywa. Jeśli chodzi o lekki wzrost... nie mam na myśli że się objadałam. Po prostu w piątek późno zjadłam obiad-kolację. W niedzielę nie było kolorowo :(  Zrobiłam sobie fit tiramisu.... ale niestety okazało się, że żołądek dał się ostro we znaki...A zjadłam kawałek, ja wiem....10 cm/10 cm miał ten kawałek... Okazuje się, że nie mogę tego deseru jeść, mimo że jest fit :( A tak się cieszyłam, bo był obłędny..... Jeśli będziecie chcieli przepis... dajcie znać ;) 

    Dzisiejszy dzionek, od rana też aktywnie, a to tu coś załatwić, a to tam i dzień zlecał, nie wiem kiedy. Już na liczniku mam 20024 kroki :) Wow :) Aż nie wierzę ;) hihihi To dzisiejsza aktywność, i powiem Wam, że czuję to w nogach :( Oby jutro było dobrze, bo też mam co robić. Taaaa jutro czeka mnie odstawienie auta, bo muszę wymienić przednią szybę :( 500 zł pójdzie :( buuuuu zła jestem, bo wolałabym na coś innego wydać kasę. Ale i tak bywa. 

    Samopoczucie ogólnie ok, nawet mimo, lekkiego wzrostu wagi ;) To myślę, że w tym tygodniu będzie jeszcze jakiś spadek :) Dziś nie ma fotek menu, bo wszystko w biegu. No i wpadł McDonald....bo dziś pojawił się zestaw MATY.... młodzież wie kto, to...ale i dorośli niektórzy się w tym temacie orientują ;) Pojechaliśmy z dziewczynami, skosztowałam filmik nagrałam... ale powiem Wam, szału to nie robi ;) Spodziewałam się czegoś w stylu wow....a było hmmmm nijak ;) 

    Także nie poddaje się, walczę dalej. Widzę że ten tydzień, dał mi kopa do działania i do walki. Działamy :) Bo warto ;) Trzymam za Was kciuki, życzę miłego wieczoru 

                                           Pozdrawiam :* :) 

15 października 2021 , Komentarze (13)

Witajcie 

           Kolejny pozytywny dzionek od samego rana ;) Najpierw waga zaskoczyła mnie kolejnym spadkiem. Kolejne 200 gram mniej, a od poniedziałku spadek kilogramowy. Aż w to nie wierzę... bo dawno nie widziałam tak dużego spadku, tygodniowego. Nie wiem, czego to zasługa. Być może tego, iż mimo że nie liczę kalorii, to staram się nie rzucać na jedzenie. I nie objadam się na noc ( a zdarzało się ). Bo aktywności poza chodzeniem nie było, chyba od września. Dziś też bez treningu, niestety. Ale większość dnia spędziłam z M w garażu... Bo jak się auto sypie... to na całego  oba :( No ale udało się, chociaż jedno doprowadzić do stanu użytkowania ;) Drugie ogarnie się jutro...chyba. 

         Posiłkowo dzień wygląda tak: 

śniadanie: chleb z ziarnami, ogórek, łosoś 

II śniadanie: winogrono

obiad: pizza domowa

kolacja: ryż na mleku, posypka czekoladowa, truskawki, winogrono i babeczka

       Nie wiem czy jutro będę robiła pomiary. Zwykle w sobotę robiłam. Ostatni raz....11 września. Nie wiem jaki jutro mnie czeka dzień i co mnie czeka gdy otworzę oczy :D 

      Cieszę się, że dziś też udało się robić fotki posiłków. Całkiem możliwe, że na nowo wejdzie w to w krew ;) 

      Tymczasem życzę Wam miłego weekendu, nie szalejcie za bardzo ;) Wszystko z głową, pamiętajcie o tym. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Ściskam :* :) Pozdrawiam :* :) 

14 października 2021 , Komentarze (15)

Witajcie 

      Kolejny pozytywny dzień :) I nie dlatego, że dziś dziewczyny wolne od szkoły hihihi. Od rana jakoś taka pozytywna byłam. Może troszkę za sprawą kolejnego małego spadku. A mianowicie -100 gram ,czyli 0,8 kg od poniedziałku :) uważam że jest ok :) Dziś tylko 100 gram mniej....bo wczoraj musiałam skosztować tej owsianki hahahaha :) Cieszę się, że jest spadek od poniedziałku. To daje mi dalszego kopa ;)  

      Jeśli chodzi o dzisiejszy jadłospis, to przedstawia się tak: 

śniadanie: chleb słonecznikowy, szynka w galarecie, salami chilli, pomidor

II śniadanie: owsianka pieczona 

obiad: ziemniaki, żeberko z piekarnika, ogórek

kolacja: winogrono, babeczka ( którą zrobiła córka ) 

Na kolację tak cienko, bo obiad był późno ;) 

    Wielki plus dla mnie że cyknęłam wszystkie fotki, zanim zjadłam ;) Fakt, nie liczyłam kalorii, ale najpierw muszę na nowo wyrobić w sobie nawyk robienia zdjęć, pilnowania tego. Na liczenie kalorii, dam sobie czas. 

      Jeśli chodzi o aktywność wygląda tak: 

    Udało się zrobić 40 treningu :) Brawo ja :) Ajjj pękam  z dumy heheeh ;) Poważnie :) Było ciężko, ale przyjemnie. Już zapomniałam, jakie to wspaniałe uczucie jest po treningu :) Oj radość, energia , rewelacja. Do tego dołożę kolejny dzień z wodą, czyli 291 :) 

    I już teraz wiecie, dlaczego dzień jest pozytywny ;) Samopoczucie spoko. Oby takich dni było więcej. Nawet dzisiejszy deszcz nie zepsuł mi humoru... no może mało kroków zrobionych jest, bo na chwilę obecną mam 13823 i ładuję paskę, to dużo więcej dziś nie będzie. Ale nie narzekam, jest dobrze. 

    Trzymam za Was kciuki. Nie poddajemy się, walczymy. Pamiętajcie, kiedyś sobie za to podziękujemy, że się nie poddałyśmy. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam cieplutko :* :) 

13 października 2021 , Komentarze (18)

Witajcie 

        Od samego rana humor dopisuje i o dziwo trwa ;) do teraz :) Dziś mogłam pospać dłużej, bo dziewczyny miały na późniejszą godzinę. Nastawiłam budzik na 7. Przebudziłam się o 5.20 .....ale stwierdziłam, mogę pospać, to pośpię. Kręciłam się i kręciłam. Wstałam o 6.30 zrobiłam śniadania, ogarnęłam łóżko i .... złapałam hula hop do ręki. Udało się pokręcić 20 minut, bo zaczęłam kręcić o 7.10   ....a 7.30 musiałam budzić dziewczyny ;) Cieszę się, że dałam radę i ruszyłam z rana dupkę :)

     Posiłkowo dzień wygląda nawet ok. Nie objadałam się....aaaa zapomniałam dodać, że waga rano pokazała kolejny spadek....czyli od poniedziałku 0,7 kg ;) jest dobrze. Oby to się utrzymało :) 

    Trochę spraw dziś załatwiłam, kroków póki co mam 17147 ;) Nie jest źle ;) Woda wypita :) A jak u Was z piciem wody? Dajecie radę w te chłodne dni? 

   Dziś na insta pewna dziewczyna zainspirowała mnie owsianką.. pieczoną owsianką 

     O mamusiu, wyszła boska ;) Na jutro będzie jak znalazł ;) Zamiast batona będzie owsianka hahahah Zawsze to zdrowsze ;) Powoli wracam na dobre tory, małymi krokami ;) Dziękuję za każde słowo wsparcia. Jesteście Wielkie :) :* 

   Także pamiętajcie aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Nawet gdy mamy chwile załamania. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :* :) 

12 października 2021 , Komentarze (14)

Witajcie 

        Wczoraj miał być wpis, ale jakoś zabrakło weny ;) Rozpędziłam się z Waszymi pamiętnikami, komentowałam i zabrakło czasu na wpis ;) Ogólnie tydzień zaczęłam nawet spoko. Rano pojechałam do rodziców, bo mieli 46 rocznicę ślubu ( wow) Zazdroszczę im ;) Potem troszkę ogarnęłam zakupy i kilka spraw. Aktywność to standardowo kroki i zrobiłam   24067 kroków :) wyszło 16,99 km spalone 786 kalorii ;) Także nie ma tragedii ;) 

      Dzisiejszy dzionek mnie zaskoczył, tzn poranek ;) Zanotowałam spadek 0,3 kg. Nie jest to jakiś ogromny spadek, ale zawsze coś . Tym bardziej, że dawno nie widziałam spadku :D Kto wie, może powoli wrócę na dobre tory. Nie poddaje się i to mi daje kopa. W sumie mogłabym dawno powiedzieć, rzucam to i leżeć na kanapie. Ale nie...ja tak nie umiem, nie chcę. Chcę walczyć. Nie liczę, że do końca roku zgubię te zbędne kg.  Nie załamuję się z tego powodu. 

     Chciałabym jeszcze wrócić do pełen aktywności, treningów, liczenia kalorii. Dobrze wiem, że bez tego będzie wolno waga spadała..... Cóż chwilowo zastój z rodzinnych powodów, ale wrócę ;) I będzie git ;) 

      Także dziewczyny, nie poddajemy się, walczymy. Aaa zapomniałam dodać, że wodę ładnie piję, to już dzień 289 :) Przypominam, że wyzwanie jest wrzucone, także jeśli dalej macie problem z piciem wody, wpadajcie ;) 

       A może Wasze kopniaki mi pomogą wrócić ;) Któż to wie ;) Zmykam poczytać, co u Was. Miłego wieczoru. Ściskam :* :) Pozdrawiam 

10 października 2021 , Komentarze (13)

Witajcie 

       Znowu czas na małe podsumowanie kilku dni. Dni które nawet nie wiem kiedy zleciały. Dosłownie. Byłam przekonana, że wczoraj dawałam wpis...a tu się okazuje, że wpis był....ale w środę ;) 

        To do przodu...Dokończę tylko jeszcze środowe kroki  a było ich 13398. Jeżeli chodzi o czwartek był to ciężki  ale może właśnie dzięki temu udało się wydreptać 18592 kroki ;) Piątek krokowo rozbiłam system ;) 27463 kroki hihihi. Miałam troszkę załatwiania, latania i tak wyszło. Samopoczucie piątkowe nawet ok. Córka ogólnie cały tydzień chodziła do szkoły. Miała kilka chwil zawahania, ale dała radę. Czasami zwolniłam Ją z 5-15 minut ostatniej lekcji. Także brawo dla Niej. Powoli wraca dawne dziecko...ale wiem że to długi proces. Zauważyłam, że już jeździ autem bez opasek przeciw wymiotnych, także jest progres. Chętnie jeździ samochodem, nawet z tyłu, co też jest wielkim przełomem. Chociaż chwilami czuje zagrożenie, to jest postęp. Może do końca roku, jakoś to ogarniemy. 

       Sobota krokowo 14406 łącznie ;) Dzień ogólnie zabiegany ale można powiedzieć, nawet pozytywny. Szybko zleciała sobota. Wieczór z dziewczynami. 

     No i czas na niedzielę... były plany i co??? I nici z nich... Rano standardowo wspólne śniadanie, potem M coś oglądał, ja zaczęłam przygotowanie do obiadu. On cały czas wisiał na telefonie... Hmmm wcześniej słyszałam, jak rozmawiał z kolegą, tłumaczył jak ma gdzieś tam dojechać.... No i myślałam,że cały czas z nim rozmawia. Ale w pewnym  momencie, patrzę, pakuje się w swój plecak. Pytam co robi...a On mi że jedzie w trasę. Okazało się że koledze auto się zepsuło, zdążył dopiero co z firmy wyjechać.. No i dupa. Ktoś musi jechać... i padło na M. Wkurzyliśmy się, ale cóż tak bywa. Taka praca kierowcy zawodowego... 

    Jak pojechał dokończyłam obiad, zjadłyśmy z dziewczynami. Potem ogarnęłam kuchnię, zamiotłam podłogę, umyłam gary i okap, kuchenkę... Nie mogłam przestać sprzątać...aż usiadłam na chwilę i zasnęłam. Ni z gruszki ni z pietruszki, zmuliło mnie...Pospałam jakieś 40 minut. Wstałam jeszcze bardziej zamulona, ale jakoś udało się funkcjonować w ciągu dnia. 

   Wieczorem kąpiel z pianką, książką :) Oj tego mi było trzeba :) Jakieś 40 minut w wannie, pełnej piany ;) i do tego książka, którą chłonęłam :) hahaha. Pewnie gdyby nie to, że woda się zimna zrobiła, to siedziałabym dłużej. Wyszłam orzeźwiona :) Tak, tak relaks taki był potrzebny, po całym tygodniu i przed nowym tygodniem ;) 

     Dalej nie ma u mnie liczenia kalorii, nijak nie mogę się do tego zabrać. Aktywność-to kroki. Zawsze to coś, prawda?! Posiłkowo dni hmmm nie wyglądają idealnie, ale też nie ma tragedii. Co nie zmienia faktu, że trzeba uważać, aby się nie rozbestwić ;) Jedyne czego ładnie się trzymam, to woda. Dziś mija 287 dzień, kiedy to codziennie wypijam minimum 1,5 litra ;) Dla mnie to jest wielki wyczyn :) Jestem z siebie dumna, i tak dzień po dniu :) 

     Także takie małe podsumowanie kilku dni ;) Mam nadzieję,że Wy także się nie podajecie. Walczymy.

Życzę Wam cudownego nowego tygodnia. Działamy, nie dajemy się :) Miłej nocki. Ściskam i pozdrawiam :* :) 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.