Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1073423
Komentarzy: 36991
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 24 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 stycznia 2021 , Komentarze (20)

Witajcie 

        Czwartek  oj ciężki coś ten dzień dla mnie. Tak jak w tytule, nie będzie dziś fotek. Wpis będzie krótki. Rano było ok, samopoczucie nawet spoko. Odsapnęłam po śniadaniu i wzięłam się za trening. Dziś orbitrek 50 minut i marsz-chód 40 minut ( dobijałam kroki ) Później tzn. zaraz po treningu zadzwonił M ,żebym go odebrała z jednego miejsca... No to co, wsiadłam w samochód i pojechałam. Nie wzięłam na drogę nic do zjedzenia. Czułam że głowa zaczyna mnie ćmić. Dobrze, że chociaż wodę zabrałam. Tak udało się wypić 1,5 litra czyli 25 dzień wyzwania odhaczony :) 

      Odebrałam swoją połówkę i zabrałam się na szybko za obiad.. Myśl...co tu zrobić, jak lodówka pusta :) Dobra szybkie rozeznanie i wyszły naleśniki. Z rana miałam jechać z M na zakupy ale wyszła mała sprzeczka, a raczej hmmm każde z nas miało inne zdanie na pewien temat :) No nic, zakupy nie zrobione, czekają na jutro :(   Tak wiele sobie obiecywałam po tych zakupach, ale ich nie było. Także dziś nie jadłam tak, jak planowałam. Cały dzisiejszy jadłospis to hmmm improwizacja. Nie lubię takich dni. Ale zdarzają się. Jutro powinno być lepiej. Trzymajcie kciuki aby było ;) Jutro ostatni dzwonek, jeśli chodzi o zakupy ;) 

     No to byłoby na tyle :) Szybko i bez zbędnego pisania :) Aaa zapomniałam dodać, że ból głowy się nie rozwinął...uffff jak dobrze. Działamy, nie poddajemy się :* Powodzenia. Pozdrawiam :* Cudownego wieczoru ;) 

20 stycznia 2021 , Komentarze (22)

Witajcie 

         Ja tu człowiek ma się dobrze czuć??? Przedwczoraj -20, wczoraj -10 a dziś???? Dziś +2 ? No nic dziwnego, że głowa ćmi. Raz bardziej raz mniej. I tak cały dzień. Wodę ładnie piję, kolejny już 20 dzień wyzwania zaliczony. Aktywność dziś też była, orbitrek 45 minut i 40 minut marsz. 

         Była nawet maseczka, którą widzicie na zdjęciu. Polecam, świetnie nawilża, twarz...relaks murowany ;) Ja trzymałam 40 minut, bo się zaczytałam :) ale nic  mi nie było ;)

        Posiłkowo dzień wygląda tak 

śniadanie: chleb z pomidorem, parówka z szynki i musztarda

II śniadanie: sałatka owocowa z jabłka, mandarynki i kiwi plus orzechy nerkowca

obiad: ziemniaki gotowane, polędwiczki z kurczaka i buraczki 

kolacja: lane kluski plus czekolada mleczna

             Dziś przekroczyłam kalorie 1719 na 1703.Zdarza się, a mi dopiero pierwszy raz. Płakała nie będę. Działam dalej, waga spada a to najważniejsze ;) Okres powoli się kończy, więc jest ok. 

          Aaa dziś zaspałam i stąd takie menu. Niby miałam rozpisane, ale tak nie do końca. Jednak nie robię sobie wyrzutów. Chyba wczoraj padłam szybciej niż myślałam. Na wieczór moczyłam stopy w soli ( rewelacja) potem szybko do łóżka i musiałam zasnąć, zanim ustawiłam  budzik. Też się zdarza, dobrze że dziewczyny mają zdalne lekcje :) Jedyny plus. 

        Nie wiem czy ból spowodowany jest pogodą, nerwami :( Auto hmm trzba naprawić, zaczęło się od amortyzatorów. M wjechał po ciemku w dziurę i coś tam się urwało, potem okazało się że hamulce... a coś jeszcze :( Choinka... jak się wali, to na całego. Ja zaraz OC muszę opłacić. Tylko kasa, kasa... Wszystko się kumuluje i ćmi głowa :(   Dziś na szczęście  bez tabletki( póki co) i oby tak zostało. Wieczorem jeszcze czeka mnie zrobienie listy zakupów na jutro. Muszę co nieco przemyśleć ;) 

       Hmmm no to byłoby na tyle dziś :) Nie ma marudzenia ;) Trzeba działać, nie poddaje się. Walczę. Za Was też trzymam kciuki. Powodzenia. Pozdrawiam :* :* 

19 stycznia 2021 , Komentarze (32)

Witajcie 

               Tak jak w tytule, miało być tak pięknie...tzn. było pięknie. A mianowicie, bóle głowy :( 17 dni było bez bólu,aż nagle trach o ból przyszedł. Poniekąd nerwy, stres i okres oraz pogoda się do tego przyczyniły. Ale działam dalej, nie poddaje się. 

              Dziś od rana jakieś -10 stopni. Co się dziwić, że człowieka głowa boli, wczoraj -20 a dziś - 10 . No ale dobra, wtorek mija spokojnie ...Rano po śniadaniu odsapnęłam i wzięłam się za trening zrobiony. Orbitrek 50 minut, 15 minut ćwiczenia z ciężarkami na ramiona i 60 minut chód- 2,91 km ;) 

           A to ja w ortezie ;( Dokuczał mi kręgosłup i założyłam. Nosiłam dwie godziny i ulga ogromna.  


          Posiłkowo dzień wygląda tak 

śniadanie: chleb, miks sałat, kurczak gotowany, ogórek, rzodkiewka 

II śniadanie: mus owocowo-warzywny, kitkat ciemna czekolada

obiad: torilla z kurczakiem, miksem sałat, pomidorem, ogórkiem i sosem czosnkowym, cappuccino

kolacja: zupka chińska, frankfurterka, wafelek

              Ogólnie czuję się dobrze, samopoczucie też nawet ok, gdyby nie ten ból, ale działam. Woda ładnie wypita, kolejny dzień wyzwania zaliczony, to już 23 dzień :) Nawet nie wiedziałam, że tyle wytrzymam. Oczywiście trzymam kciuki za wszystkie pijące osoby hihihi ;) 

            Tak wiem, słodkiego trochę wpadło i zupka chińska. Ale nie, nie żałuję. Zjadłam to, na co miałam ochotę. Wszystko wliczone w bilans. Waga powoli spada, tzn woda bardziej po okresie ;) Ale dobre i to ;) 

           Wczoraj dowiedziałam się,że proboszcz z naszej parafii leży pod respiratorem :( dziś była msza w jego intencji. Co to się dzieje :( Tyle ludzi traci życie... tyle ludzi ociera się o śmierć. Cały czas boję się o rodziców. 

           Dobrze ale koniec smutków. Pamiętajcie, że trzymam za Was kciuki. Nie poddawajcie się. Powodzenia. Pozdrawiam :* 

18 stycznia 2021 , Komentarze (40)

Witajcie 

           Poniedziałek, nowy dzień, nowy tydzień i nowe plany :) Mam nadzieję, że działacie i się nie poddajecie. Walczymy tu i teraz, za jakiś czas sobie podziękujecie ;) Hehehe :) 

        To tyle tytułem wstępu ;) U mnie poniedziałek pozytywnie rozpoczęty, oby taki był cały tydzień. Za oknem zimno bo - 20 stopni, brrr. No nic ale pogoda nie pokrzyżowała moich planów. Trening zrobiony z rana, dziś orbitrek 50 minut, plus 10 minut na ramiona z ciężarkami. Łącznie wyszło 60 minut. Nawet nie wiem kiedy to zleciało, ale było przyjemnie ;) 

         Posiłkowo dzień wygląda tak

śniadanie: bułka z serkiem delikate i pomidorem

II śniadanie:  sałatka( miks sałat, pomidor, ogórek, grzanki czosnkowe, mozzarella i sos czosnkowy) 

obiad: zupa ogórkowa z ziemniakami 

kolacja: frytki z marchewki z sosem czosnkowym

Łącznie wyszło dziś małoooo bo 991 kcal na 1703. Wiem zdecydowanie za mało, ale tak wyszło. Nie było to planowane, tak dzień się ułozył :( 

           Frytki z marchewki rewelacja, polecam :) Pewnie jutro albo pojutrze też będą, bo mam za duzo marchewki ;) No i zrobiłam nowy sosik czosnkowy hihihi. Teraz właśnie planuję jadłospis na jutro. Ale weny brak :) Może jak zajrzę do Waszych pamiętników, to będzie wena :) i coś podpatrzę :) 

          Wyzwanie z piciem wody, zaliczone, dziś dzień 22 :) Aż dumna jestem z siebie hihihi. Dziś zastanawiałam się nad takim wyzwaniem w lutym, kto chętny ? :) Ale pewnie i tak wrzucę ;) Dla mnie to motywacja. 

        Samopoczucie dzisiejsze jest ok. Rozpoczęłam tydzień z kopyta :) I mam nadzieję, że jutro będę miała siłę na trening. Ale jestem pozytywnie nastawiona, mimo że waga lekko poszła w górę. No ale @ w toku więc się nie załamuję i działam dalej. Mam cały tydzień, to dużo. Także cycki do przodu i robię dalej swoje :) Hahahah

        Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Cudownego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

17 stycznia 2021 , Komentarze (26)

Witajcie 

         Kilka dni mnie nie było, więc małe wyjaśnienia. Niestety  tydzień przed czasem przyszła @. Namieszała, oj namieszała... No to od początku. Piątek do południa mijał nawet spokojnie. Ładnie zrobiłam trening tzn. orbitrek 50 minut i 22,16 km oraz chód 26 minut 1,11km. Posiłkowo dzień wyglądał nawet ok, zjedzone 1552 kcal, woda wypita czyli 19 dzień wyzwania zaliczony. No i popołudniu czar prysł... bo zjawił się @. W ramach napadu okresowego zjadłam lody orzechowe i popcorn, ale wszystko wliczone w bilans, także nie jest źle. Większość dnia spędziłam na oglądaniu filmów z młodą na Netfixie ;) 

      Sobota hmmm i tu już gorzej. Co prawda trening był..tzn planowałam więcej, ale... Ale o tym za chwilę. w ramach treningu był orbitrek 15 minut 5,65km i chód 36 minut 1,98km. Byłoby więcej orbitreka, ale po 10 minutach zaczęło robić mi się słabo...Pomyślałam, dobra jeszcze 10 minut. Jednak nie dałam rady, bo zrobiło mi się czarno przed oczami i o mały włos a spadłabym z orbitreka. Dlatego tylko 15 minut. Okres zrobił swoje. Niestety nie zliczyłam kalorii, ale zdecydowanie za mało zjadłam, bo tylko dwa posiłki. No nic, było minęło. Ale za to z wodą ładnie się trzymam, w sobotę także udało się wypić 1,5 litra. Także trwam dalej w wyzwaniu. 

      Niedziela? Oj dziś leniwy dzień. Dosłownie. Ale niedziela nie zaczęła się dla mnie dobrze. Około 4 nad ranem, przebudziłam się z potwornym bólem głowy. Do tego stopnia,że wzięłam tabletkę. Inaczej męczyłabym się i nie zasnęła. Po tabletce padłam dalej jak mucha. Wstałam około 9. Nie powiem bym była jak nowo narodzona, ale czułam się w miarę dobrze. 

     Wstałam zrobiłam śniadanie, potem w ramach kroków poszłam wyrzucić bioodopady. Zabrałam się za obiad i tak pół dnia zleciało. Po obiedzie pojechaliśmy z M nad jeziorko :) Na romantyczny spacer we dwoje :) Ludzie jeździli na łyżwach, byli też morsujący :) Na dworze było minus 16 stopni... w drodze powrotnej zabraliśmy dziewczyny i na miasto. Tam też mały spacer i do domku :) Te spacery to w ramach wyrobienia kroków :) Udało się ;) Chociaż zimno, jak diabli.... Ale miło spędzony czas ;) 

      Posiłkowo dzień wygląda tak

śniadanie: bułka wieloziarnista z pomidorem, dwa jajka na twardo z majonezem

obiad: zupa ogórkowa z ziemniaczkami ze szpyrkami ;) Cappuccino i mini jabłeczniki ( własnoręcznie zrobione)

kolacja: tzn wizyta w mieście ( pół kurczakoburgera i pół paczki frytek)

kalorycznie dziś wyszło 1662 na 1703 Nie jest źle :) ale mogłoby być lepiej. Ale wyszło jak wyszło, dziś już liczyłam wszystko jak leciało. Jeśli chodzi o trening to nie było w sumie, poza marszem 29 minut 1,60km. Woda wypita, dzień 21 wyzwania zaliczony :) Aż sama siebie nie poznaję hihihi. Jednak takie wyzwania bardziej pomagają :) 

      Aaa zapomniałabym, sobota była dniem ważenia ale... Ale zdecydowałam że nie będę się denerwowała. Okres w pełni, to nie chciałam sobie psuć humoru ;) Pomiary będą w następną sobotę :) Nie ma innego wyjścia hihihi. Cały tydzień mam na pilnowanie jedzenia i aktywności :) Staram się każdego dnia wyrobić minimum 10 tyś kroków. Jak nie uda się normalnie wyrobić, to po prostu chodzę, po domu lub podwórku ;) I jak wybije 10 tyś, dopiero siadam ;) 

       Mam nadzieję, że od jutra ruszę pozytywnie, bez bólu głowy. Tabelka ładnie zapełnia się aktywnością. Może jutro cyknę fotkę i wstawię. Dziś tylko suche fakty, bez zdjęć. Przez dwa dni nie wchodziłam na kompa. Sporadycznie coś z telefonu zobaczyłam. Nie miałam siły, ochoty. 

     Teraz nadrobię Wasze pamiętniki. Mam nadzieję, że weekend mija Wam spokojnie. Trzymam kciuki za nowy tydzień i naszą walkę o lepszą siebie :) Nie poddajemy się, działamy, walczymy :) Za kilka miesięcy podziękujecie sobie, że zaczęłyście. Upadłaś? Powstań ;) Do dzieła. Powodzenia. Miłego wieczoru i cudownego nowego tygodnia :* Pozdrawiam :* :) 

       

    

14 stycznia 2021 , Komentarze (39)

Witajcie 

          Coraz bliżej weekend ;) Ale tak na poważnie czy Wam też tak szybko mijają dni?! Dopiero co były święta, sylwester...a tu prawie połowa stycznia. Szok. Ale od początku.. czwartkowy dzień ogólnie mija mi dobrze, spokojnie ;) Rano odwiozłam młodą na praktyki, potem był trening. Orbitrek i 50 minut dziś poszło. 

                    Dziś znowu podczas treningu towarzyszył mi Ojciec Mateusz hihhi. Od wczoraj do ćwiczeń zakładam pas neoporowy. Dziś chciałam dołożyć gumy, podczas ćwiczeń  na orbitreku. Ale nie niestety, gumy zaczęły się rolować. Dlatego muszę poszukać innych, ja mam takie lateksowe. Może polecacie jakieś? 

                 Posiłkowo dzień wygląda tak:

śniadanie: owsianka z miodem, mandarynką i liczi

II śniadanie: kalarepa z sosem czosnkowym domowym, ciasteczko 

obiad: kasza kuskus polana sosem czosnkowym, czerwona kapusta i skrzydełka w barszczu zapiekane w piekarniku

kolacja: sałatka( miks sałąt, pomidor, ogórek świeży, grzanki czosnkowe, serek tartare, salami mini pleśniowe, majonez i sos czosnkowy) Cappuccino


           Dziś wyszło łącznie 1596 na 1703. Przekroczyłam tłuszcze i delikatnie cukry, a tak wszystko w normie. Powiem Wam, że dziś przypomniałam sobie smak kalarepy..... pychaaaa a do tego sosik czosnkowy domowej roboty mniammm. Na pewno będę częściej kupowała, bo była pyszna. Zostawiłam sobie jeszcze na jutro kawałek ;) Wody wypite 1,5 litra czyli dzień 18 wyzwania zaliczony ;) 

           Aaa odnośnie tytułu... na co jest szansa? Na to że w sobotę będzie spadek. Tzn od wczoraj waga pokazuje 62,7 kg.... i całkiem możliwe że w sobotę też tyle pokaże ;) To byłby kolejny stały spadek. Odpowiada mi ten wolniejszy spadek. Nie jestem na maratonie, chudnę w swoim tempie. Jem co lubię, ale w ograniczonych ilościach i to mi odpowiada. Trwam w liczeniu kalorii od 29 grudnia 2020. Szczerze to nie myślałam, że tyle dni mi się uda trwać ;) sama siebie zadziwiłam :) i zadziwiam. 

          A tak poza tym jak mija dzień ? Posprzątałam trochę, poczytałam i tak dzień zleciał. Teraz przygotowałam sobie drewno w kominku i zaraz napalę, bo chłodno się robi. Chętnie bym wyprała, bo mam co....ale nie mam czym :) Pralka wczoraj odmówiła całkowicie posłuszeństwa :( I dupa :) 

          Mam nadzieję, że trwacie. Nie poddajecie się. Walczymy dalej, bo warto. Później sobie podziękujecie, że trwałyście w swoich postanowieniach ;) Podziękujecie sobie, że zaczęłyście.... Ja już jestem z Was dumna. Widzę Wasze poczynania... i trzymam kciuki. Niektóre z Was dołączyły do wyzwania z piciem wody, inne nie ale kontrolują te ilości, brawo dla Was :) 

         Powodzenia. Pozdrawiam i życzę cudownego wieczoru oraz wspaniałego piątku ;) 

     

13 stycznia 2021 , Komentarze (20)

Witajcie 

            Środa to taki mały weekend ;) A jak mi mija ten dzień? Spokojnie, rano  mały wypad do sklepu z częściami motoryzacyjnymi :( Ajjj samochód to skarbonka :( Ale szybko ogarnęliśmy, potem podjechałam na cmentarz do dziadków. Zapaliłam znicz i do domu. Jak przyjechałam przyniosłam sobie drewno z piwnicy, umyłam naczynia i wzięłam się za trening. Wskoczyłam na orbiego, oglądałam wiadomości a potem "Ojca Mateusza" i tak zleciało 55 minut :) Wow... nie wiem kiedy to zleciało, ale radość była ogromna. 

        Posiłkowo dzień wygląda tak:

śniadanie: chleb z ziarnami, szynka i rzodkiewka

II śniadanie: jabłko, banan, chrupki w czekoladzie

obiad: makaron podsmażany z polędwiczkami, jajkiem, serem
      Potem podczas filmu z młodą wpadły lody i sok z pomarańczy, świeżo wyciskany

Łącznie wyszło 1534 na 1703. Woda także dziś ładnie wypita 1,5 litra i 17 dzień wyzwania odhaczony :) Coraz lepiej idzie mi picie hahaha Jakby to nie brzmiało ;) Ale chodzę z butelką wszędzie i to działa ;) Polecam :) 

          Dzisiejszy obiad wymyśliła córka, ale Ona jadła bez sera i jajka ;) Ogólne dzisiejsze samopoczucie było ok. Chociaż dziś troszkę nerwów. Ale odpoczęłam podczas filmów z młodą ;) 

        Mam w sobie dużo samozaparcia i trwam, co bardzo mnie cieszy. Nie poddaję się idę dalej przed siebie ;) Nie odpuszczę..długą drogę już przeszłam i idę po jeszcze ;) Po kolejne spadki ;) Pamiętajcie aby się nie poddawać. Trzymam kciuki. Cycki do przodu  do dzieła ;) Jesteście silniejsze niż Wam się wydaje :) Pamiętajcie o tym. Powodzenia. Pozdrawiam :* :* 

12 stycznia 2021 , Komentarze (31)

Witajcie 

           Tak dziś u mnie ciężki dzień. Chociaż nie było tak od samego rana. Rano ok, najpierw obowiązki a potem do domku. Późno byłam w domu po13. Po obiedzie zrobiłam trening. Późno bo po 14ej- Orbitrek 50 minut i chód 42 minuty -- 2,62 km. Myślę żę jest ok ;) Woda wypita 1,5 litra czyli 16 dzień wyzwania zaliczony. 

         Jedzeniowo dzień wygląda tak : 

śniadanie: bułka wrocławska, antipasti, ser camembert z ziołami i pomidor

obiad: pizza z sosem czosnkowym domowym

kolacja: jabłko, mandarynka i chrupki w czekoladzie ;) ( zaczęła mnie głowa ćmić i pomyślałam, że kawałek czekolady w postaci chrupka pomoże) 

         Mało dziś kalorii bo wyszło 1208 na 1703 :( To też może być powód bólu głowy tzn. tego że ćmi. Ale dziś trochę nerwów jest i to też ma wpływ. Ale większą cześć dnia byłam poza domem i jedzenie jest jakie jest, bez oszukiwania. Na jutro plan już ułożony. Nigdzie się nie wybieram, więc liczę na to że dzień będzie udany i bez bólu :) Na chwilę obecną nie borę jeszcze tabletki. Dopiję wodę i pójdę wcześniej spać. To powinno pomóc. 

     To będzie na tyle w dniu dzisiejszym ;) Trzymam za Was kciuki. Nie poddajemy się, walczymy ;) Powodzenia. Pozdrawiam :) 

11 stycznia 2021 , Komentarze (23)

Witajcie 

            Poniedziałek wcześnie rozpoczęty, bo M mnie obudził o 5 :(  Poszłam za Nim zamknąć drzwi i próbowałam jeszcze zasnąć, bo budzik miałam na 7. Ale to już nie było to samo. Wybudzona, nie zasnęłam. Nie mniej jednak, wstałam w dobrym humorze ;) Niestety śniadanie hmmm nie było zbyt wartościowe, ale niestety totalny brak pieczywa...a i okazało się ,że wstałam za późno. 

          Zatem jak przedstawia się dzisiejszy dzień posiłkowo

śniadanie: jogurt gratka 

II śniadanie: bułka serowa, ser camembert, pomidorki, i salami snacki ;) 

obiad: pieczone ziemniaki, łosoś i czerwona kapusta , czekolada z groszkami, i kawa cappuccino ;) 

Kolacji brak bo późno jadłam obiad. Dziś wszystkie posiłki przestawione. Łącznie wyszło 1563 na 1703. Woda wypita, kolejny dzień wyzwania tj 15 :) I poszło kolejne 1,5 litra :) 

           Trening dziś zrobiony, nie ma obijania. Chociaż powiem szczerze,że nie chciało mi się. Bo jak z samego rana nie zrobię, to później ciężko. Ale udało się ;) oglądałam z młoda na Netflixie i jednoczenie na orbim ;) Pykło 40 minut i chód 50 minut--- 2,49 km 

             Nowy tydzień dobrze rozpoczęty :) Pozytywnie :) także działam. Fakt wczoraj nie było wpisu :( Ale dzień tak szybko minął,że całkowicie zapomniałam. Mimo tego że zjadłam to i owo w weekend , to waga dziś pokazała 62,9 kg :) Doznałam szoku ;) Miło byłoby zobaczyć tyle w sobotę :D Ale nic... działam, nie podaję się. Za Was także trzymam kciuki. Nie poddajemy się. Cel jest blisko. Dacie radę. Powodzenia. Cudownego tygodnia. Pozdrawiam :) :* 

9 stycznia 2021 , Komentarze (25)

Witajcie 

             Sobota u mnie dniem pomiarów i ważenia. Waga pokazała 63 kg. Cieszę się bo ta waga u mnie raz góra raz dół, ale teraz od kilku dni taka stała jest. Mam nadzieję,że teraz dalej będzie spadała, a ta będzie wyjściowa. Ostatni pomiar miałam 5.12.2020 i wtedy waga pokazywała 63,2 . Wiem szału nie ma, ale w międzyczasie były święta, sylwester. Także nie mam do siebie żalu. Miałam ten rok liczyć od pomiarów 2 stycznia ale to nie wyszło, dlatego liczę od dziś. Zobaczymy ile waga pokaże w grudniu. 

      Dam radę, nie spieszę się, to nie wyścigi. Wam też radzę wolniej ale skuteczniej. Owszem mogłabym schudnąć te 5 kg w tym miesiącu...ale jakim kosztem ? Nie, nie ....ja idę swoim tempem. 

          Posiłkowo dzień wygląda tak 

śniadanie: chleb z ziarnami, tuńczykiem w sosie własnym, ogórkiem kiszonym CZERWONA HERBATA

obiad: tortilla domowa ;) z kurczakiem,miksem sałąt, pomidorem, ogórkiem, sosem czosnkowym też domowym) CZERWONA HERBATA 
przekąska: aero miętowe i doritosy

kolacja: leczo z serem

        Łącznie wyszło 1454 na 1703 kalorii. Po spadku obcięto kalorie na Fitatu.  Dziś pozwoliłam sobie na kilka niedozwolonych produktów. Nie, nie żałuję. Waga spada, a to cieszy. Dziś sobota i dzień kiedy mogę sobie na coś nie coś pozwolić  ;) Nie zamierzam się katować.  Miałam ochotę, to wliczyłam w bilans. Wody wypite 1,5 litra. Kolejny czyli 13 dzień wyzwania zaliczony. 

      Trening dziś zaliczony, orbitrek 50 minut i chód 55 minut - 3,76km.  Dziś ostatni dzień treningowy w tym tygodniu. Czyli 5 treningów zrobione plus poniedziałkowe odśnieżanie ;) Czyli jakby 6 treningów ;) Jutro wolne, ewentualnie jakiś spacer. Zobaczymy. Nie planuję nic. 

            W tym tygodniu królował orbitrek, może w przyszłym inna aktywność wpadnie, zobaczymy. Nic na siłę. Mam parcie na orbiego, to ćwiczę ;) Nowy Rok uważam, że zaczęłam dobrze...Oby tylko teraz tego nie zaprzepaścić. Na chwilę obecną, dalej liczę kalorie, piję wodę, ćwiczę. Nie objadam się słodki czy słonymi przekąskami, ale wliczam je w bilans. Działam, nie poddaję się , chociaż bywają chwile że mam dosyć i najchętniej bym to rzuciła. Jednak później mówię sobie " kobieto, nikt za ciebie nie schudnie, działaj, później sobie podziękujesz..." No i tak działam :) Wam też radzę, abyście się nie poddawały. Wiadomo każdy mewa gorszy okres...ale podnosimy się i walczymy. 

          Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Cudownej niedzieli. Pozdrawiam :) :* 




Ps. przepraszam za tak długi wpis ;) 

      

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.