Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1068431
Komentarzy: 36979
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 lutego 2021 , Komentarze (39)

Witajcie 

     Tak nowy dzień, nowy tydzień i nowy miesiąc ;) Ale fajnie się złożyło :) A mnie nie było dwa dni, za dużo w domu się działo i jak wieczorem wracałam do domu, zwyczajnie nie miałam siły. Ochoty też jakoś nie miałam. 

    Ale dziś nie o tym ;) Mianowicie dziś małe podsumowanie stycznia.Zatem udało się zrobić 283,51 km wypiłam 46,9 litrów wody, spadek wagi 2,1 kg. Myślę że nie jest źle ;) Styczeń zaczynałam z wagą 64,5 kg a skończyłam 62,4 kg :) Jest dobrze, sama siebie zaskoczyłam, nie liczyłam na taki spadek. Może jeden powie,że to mało a drugi że dużo ;) Dla mnie jest ok. 

   Jeśli chodzi o treningi, to wygląda następująco :) 

          Mam nadzieję, że luty również będzie taki udany. Nie liczę na taki spadek, ale liczę na aktywność. Liczę że tabelka też zostanie ładnie zapełniona. Energia raz była a raz było brak. Ale nie poddałam się i za to sobie dziękuję. Cieszę się ,że zaczęłam, że podjęłam walkę ;) 

       Dziś także był trening ;) Orbitrek 45 minut plus ciężarki 15 minut

        Zapomniałam nadmienić, dziś rusza nowe wyzwanie z wodą. Luty-nawyk picia wody, jeśli ktoś chętny zapraszam serdecznie :) Widziałam, że już 40 osób się zapisało ---DZIĘKUJĘ :) To również dla mnie jest motywacja. W grupie siła. A tak apropo picia wody, to u mnie dziś dzień 36 :) 

     Posiłkowo dzień dziś wygląda tak: 

śniadanie: chleb z hummusem klasyczny plus ogórek 

II śniadanie: omlet, krem a'la ferrero rosche i kiwi

obiad: sałatka ( miks sałat, łosoś na gorąco, pomidor, ogórek, grzanki, majonez) 

kolacja : leczo 


          Łącznie wyszło 1541 kcal na 1708. Nie ma tragedii. Działamy dalej. Pamiętajcie, że luty to tylko 28 dni ;) Także spinamy pośladki i do dzieła.   Trzymam za Was kciuki i oczywiście dziękuję za udział w styczniowym wyzwaniu :) Kobitki jesteście WIELKIE -DZIĘKUJĘ :*

        Na dziś to będzie tyle :) Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :* :)  

   

29 stycznia 2021 , Komentarze (10)

Witajcie 

              Piątek u nas szalony i właściwie cały poza domem. Rano zakupy, po powrocie obiad na szybko... po obiedzie znowu jakieś sprawy... i powrót do domu około 21 :(  Padam na twarz. Oczywiście jak nie trudno się domyśleć, treningu dziś nie było. Ale nie będę robiła sobie wyrzutów z tego powodu. Cały dzień, poza domem i ból głowy do tego stopnia że chciało mi się wymiotować. Pomogła tabletka, ale bardzo późno. W między czasie jak jechałam samochodem, przykładałam zimną butelkę z wodą. 

         To jak już jesteśmy przy wodzie, to dziś zaliczony, odhaczony 33 dzień :) Jakoś odruchowo rano wyciągam butelkę z wodą i piję :) Chyba powoli staje się to nawykiem ;) Posiłkowo dzień wygląda następująco:

śniadanie: owsianka z kremem 

II śniadanie: banan

obiad: ziemniaki, paluszki rybne, sałatka obiadowa

przekąska: hot-dog 

       Jeśli chodzi o ten krem a'la kinder bueno to zdecydowanie nie moje smaki. Za słodkie. Na pierwszym miejscu kokosowy-faworyt :) Później a'la snicers i ostatni ferrero rosche.  

               Dziś to będzie na tyle. Nadrobię Wasze pamiętniki i spać :) Mam nadzieję,że jutro odeśpię :) I będę czuła się lepiej. Pamiętajcie aby się nie poddawać, nawet jak jeden dzień nie pójdzie po Waszej myśli. Tak jak mój dziś :) Działam dalej, walczę. Powodzenia. Cudownego weekendu. Pozdrawiam :* :) 

28 stycznia 2021 , Komentarze (38)

Witajcie

            Niestety popuszczenie pasa w weekend, czuję do teraz ;) Co prawda waga spada, ale nie było warto szaleć w weekend ;) Teraz ewentualnie w sobotę troszkę poluzuję szelki ;) Ale niedziela już nie, bo szkoda. Jednak nie narzekam, daję radę, idę do przodu. 

           Od rana można powiedzieć spokojny dzień, chociaż z lekkimi przebojami ;) Po śniadaniu trening, dziś orbitrek 45 minut plus ciężarki i gumy 15 minut :) 

           Ewidentnie złapałam wiatr w żagle :) Jeśli chodzi o aktywność :) Oby ta passa trwała. Woda ładnie wypita, dziś dzień 32 wyzwania :) Wow. Dziś zauważyłam, że moje nogi, uda... stały się jakieś bardziej jędrne:) Tak jakby cellulit się zmniejszył. Czy to zasługa picia wody, aktywności? Nie wiem, ale widzę zmianę i to bardzooo cieszy. Jeszcze taka regularna, jeśli chodzi o picie wody to nie byłam. Dlatego wcześniej nie widziałam efektów. 

        Posiłkowo dzień wygląda tak:

śniadanie: owsianka z borówkami

II  śniadanie: mus jabłkowy w drodze ( tym razem złapałam do torebki) 

obiad: ziemniaki gotowane, jajko sadzone, buraczki i grzyby w occie :) 

kolacja : serek wiejski z dżemem domowym i orzechami nerkowca


           Łącznie wyszło dziś 1394 na 1703 całkiem ładnie, ale też czasowo jakoś dziś kulałam. Owsianka bardzo długo mnie trzymała.

            Dziś przyszła przesyłka ze sklepu SFD z moimi kremami ;) Będą do owsianek, naleśników i omletów na słodko. 

         Najbardziej jestem ciekawa kokosowego ;) Chociaż nie ukrywam, że ciekawa jestem każdego. Może miałyście któryś i możecie się wypowiedzieć. Będę wdzięczna ;) 
           Niestety dziś dotarły do mnie przykre wiadomości. Proboszcz z  mojej parafii, o którym Wam pisałam że walczy o życie... Niestety je przegrał :( Zmarł dziś :(  Miałam nadzieję, że może jeszcze z tego wyjdzie. Pan Bóg chciał inaczej. 

         To byłoby na tyle w dniu dzisiejszym. Pamiętajcie aby się nie poddawać. Nawet jak upadniecie, to podnosimy się i idziemy dalej. Walczymy. Powodzenia. Pozdrawiam :* 

27 stycznia 2021 , Komentarze (37)

Witajcie 

              Środa to mały weekend ;) U mnie od samego rana pozytywnie. Po śniadaniu odsapnęłam, potem trening. Dziś padło na orbitreka 45 minut plus piłka 15 minut

       Trening na orbitreku minął mi nawet nie wiem kiedy, ale jak zeszłam z piłki... To był ogień :) Fajne uczucie. Niby 15 minut ale dostałam popalić. Dziś zaliczony kolejny dzień wyzwania z wodą. Udało się wypić 1,7 litra :) A to za sprawą tego,że rano piję do śniadanie kubek ciepłej wody z cytryną, plus  butka 1,5 litra.  Takim oto sposobem jest 1,7 litra. Powoli może uda się wypijać 2 litry. Za co podziwiam wiele z Was :) 

      Posiłkowo dzień wygląda następująco

śniadanie: owsianka z mandarynką i borówkami 

II śniadanie: kalarepa z hummusem buraczanym 

obiad: sałatka ( miks sałat, pomidor, ogórek, oliwki, filet z kurczaka, grzanki, majonez) 

kolacja: cappuccino, serek danio z borówkami


             Najedzona i zadowolona. Łącznie wyszło 1602 na 1703.  Naszła mnie ochota na borówki. Kupiłam w promocji w Biedronce, ale powiem Wam że nie mają takiego smaku jak te w sezonie. Jeśli chodzi o połączenie kalarepy z hummusem, rewelacja :) Mam nadzieję, że nie przeje mi się kalarepa. 

             To byłoby dziś na tyle z mojego raportu ;) Działamy, walczymy. Zaraz koniec miesiąca i podsumowania :) Ja nie będę miała wielki spadków, ale każdy mnie cieszy bo każdy przybliża do celu. I oto chodzi. Nie poddaję się. Chciałabym także Wam podziękować, za wsparcie jakie od Was otrzymuję :* Daje mi to kopa do działania. A jak piszecie, że jestem Waszą motywacją...to dostaję skrzydeł i staram się działać, aby Was nie zawieźć. Wiadomo że każdemu zdarzają sie gorsze i lepsze dni. Pamiętajcie o tym. Jak jeden czy dwa dni zawalicie, nic się nie stanie. Podnosimy się i idziemy dalej, przed siebie :* 

         Powodzenia :* Miłego wieczoru. Pozdrawiam :* :) 

26 stycznia 2021 , Komentarze (92)

Witajcie 

            Wtorek od samego rana pozytywny, mogłam góry przenosić :) Po śniadaniu odsapnęłam i wzięłam się za trening. Orbitrek 45 minut plus ciężarki i gumy -15 minut

             Powiem szczerze ,że lekko nie było :) Gumy miałam średni opór, ale przy kolejnych powtórzeniach czułam ramiona ;) To samo z ciężarkami :) Ale było świetnie, energia i radość :) Wody dziś ładnie wypiłam, bo 1,7 litra weszło :) Nawet nie wiem kiedy ale dziś 30 dzień wyzwania :) Wow :) Kiedy to zleciało???  Dziś wrzucę już na luty wyzwanie z wodą, jutro dam znać dla chętnych osób :) 

          Posiłkowo dzień wygląda tak:

śniadanie: chleb z jajkiem, papryką konserwową i ogórek

obiad: pizza z szynką, serem , cebulą, pieczarkami i sosem czosnkowym ( sama robiłam pizzę) -- na zdjęciu 4 kawałki, ale zjadłam tylko 3, jeden oddałam :) hihih 

kolacja: kasza manna z mandarynką i borówkami 

Łącznie wyszło 1967 na 1703 dziś zaszalałam :) Ale kaszka sporo kalorii miała, pizza też. Ale nie, nie żałuję. Zjadłam, to zjadłam. Jutro już lżejszy jadłospis. 

              Popołudniu była maseczka, polecam Wam właśnie tą :) Świetnie odświeża, nawilża :) Chciałabym Wam także polecić pewien szampon ;) A w tym celu zapraszam na mój kanał na yt. Jest to szampon z octem jabłkowym. Oto link jeśli  ktoś chętny zajrzeć. 


             No i teraz troszkę przykra sprawa... Hmmm miałam tego nie  poruszać, ale stwierdziłam, dlaczego by nie... Ja chciałam dobrze, a wyszło hmmm... No dobra od początku. Zapewne te osoby co są dłużej na V, znają niejaką Justynę - dziewczyna w swoich wpisach, głownie jadłospis podawała i wagę. Dużo osób hejtowało ją właśnie za te duże ilości pieczywa... próbowałam ją zrozumieć, bo samej zdarza mi się czasami zjeść więcej pieczywa( ale zwykle po większej ilości źle się czuję) . No i pomyślałam, aby jej pomóc. Napisałam do niej, zaproponowałam pomoc. Ok zgodziła się, wymieniłyśmy się fb, bo tam częściej bywa. Ok. Zapytałam co lubi, czego nie lubi jeść, jak to z aktywnością i piciem wody u niej. No i odpowiedziała. Zaproponowałam jej wypicie chociaż jednej szklanki wody, zamiast pieczywa na II śniadanie jakiś owoc, lub tortillę... Z aktywności chociaż 10-15 minut. No i na początku było  miło... Aż nagle .... mnie zaatakowała !! Dosłownie....Napisała, że pewnie nie robię tego bezinteresownie tzn nie chcę pomóc bezinteresownie... i zaraz wyślę jej czek do zapłaty :D   Nosz.... wiecie, co !!!!! Na początku uśmiałam się, ale później już nie. Wkurzyła mnie, to fakt. Kilka razy tłumaczyłam że robię to bezinteresownie, bo w grupie siła. To mi napisała, że to nie prawda. Że tu na V to tylko laski żrą i nic nie robią, a pouczają innych. Że ona nie ufa ludziom z internetu... Napisałam otwarcie, że lepiej jak usunie konto z V bo ludzie ją zjedzą.. Każdy dobrze jej  radzi, a ona zwyczajnie nie ma ochoty się zmieniać. Nie ma ochoty chudnąć, bo tak jej dobrze. Wiecznie wymówki.. itp.. 

       Tu na V są dziewczyny, które mają małe dzieci, rodziny.... mnóstwo obowiązków i co??? I dają radę, ale to trzeba chcieć. A później mi napisała, że ona nie chce moje pomocy. To napisałam, po co zgodziła się na początku. Nie, nie rozumiem takich osób. Człowiek daje swoje serce, czas.... i chęci... a tu dupa :) Cieszę się ,że  w Was  mam oparcie. Dużo z Was pisze ,że ja także jestem motywacją, co mnie cieszy i dodaje kopa do działania. Może nie chudnę w ekspresowym tempie, bo tego nawet nie chcę, ale zmieniam nawyki, a to duży postęp u mnie. Ale ja chcę i wiele z Was też tego chce... i działamy, wspieramy się... I czy od którejś z Was, chciałam pieniądze?????? 
         No to byłoby na tyle. Jestem ciekawa Waszych reakcji na to wszystko.  Mi nawet ta sprawa z Justyną, nie podetnie skrzydeł, bo ja chcę walczyć i walczę. Działam, nie poddaję się, nie szukam wymówek. Za jakiś czas  sobie zwyczajnie podziękuję... I oto chodzi. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia :* Pozdrawiam :) :*         

25 stycznia 2021 , Komentarze (20)

Witajcie 

            Tak, tak Kochani to ostatni tydzień stycznia :) Już na wstępie napiszę... działamy, walczymy ;) Nie poddajemy się :) Mamy tu wzajemną motywację, także głowa do góry i do przodu :) 

          Jak u mnie mija poniedziałek? Spokojnie. Rano zawiozłam młodą na praktyki, po powrocie do domu wzięłam się za trening. Orbitrek 50 minut i piłka 10 minut 

          Powiem Wam, że te 10 minut z piłką, dało mi tak w kość.... Uda czuję do teraz ;) Hahaah Po treningu wstawiłam pranie. Potem chwila dla mnie, rozwieszenie prania...Jazda po przesyłkę i po młodą.. no i do domu. Dziś kolejny dzień wyzwania z wodą, zaliczony tj dzień 29 :)  Jupiii. 

        Posiłkowo dzień wygląda tak:

śniadanie: owsianka z mandarynką 

II śniadanie: kalarepa i sok

obiad: sałatka (z miksem sałat, mozzarellą, ogórkiem , pomidorem, grzankami, oliwkami, majonezem)

przekąska: pieczony kalafior

kolacja: serek brzoskwiniowy ( ten serek to był kiepski pomysł, bo czuję się pełna)   

      W sumie nie wiem czy pełna po serku czy po wodzie ;) Heheh W każdym razie zmieściłam się w limicie ;) 1621 na 1703, jest dobrze. 


      Co tu by jeszcze dodać :) To że tabelka ładnie się zapełnia ;) Waga hmmm po weekendzie troszkę w górę, ale nie poddaję się. Do soboty się wyrówna :) Jestem dobrej myśli. Także do was podsyłam dobrą energię ;) łapcie jeśli ktoś potrzebuje :) 

    Miałam cyknąć fotkę tabelki, ale teraz zostało kilka dni do końca miesiąca...Więc wstawię na podsumowaniu stycznia. Teraz zmykam napalić w kominku, bo chłodno w domu się zrobiło. Nadrobię Wasze pamiętniki i ogarnę mojego yt ;) Jakby ktoś miał ochotę zajrzeć, zapraszam ;) dziś wstawiłam moją recenzję książki " Podróż za jeden uśmiech " 

         To byłoby na tyle w dniu dzisiejszym ;) Wam życzę cudownego  wieczoru oraz tygodnia. Pozdrawiam :* 

         

24 stycznia 2021 , Komentarze (30)

Witajcie 

            Czas na małe podsumowanie soboty i dnia dzisiejszego ;) Wczoraj jakoś tak dzień miło zleciał, że nie zdążyłam dodać wpisu. Zacznijmy od dnia wczorajszego. Sobota rodzinnie minęła, na obowiązkach domowych. Trening to chód- 55 minut 3,54 km. Wieczorem obejrzałyśmy film z dziewczynami. Padłam około 22. Oczy mnie bolały. Ale ogólnie samopoczucie było dobre. 

         Sobota to u mnie dzień ważenia. Waga pokazała spadek, buzia sama się śmiała :) Cm może bez szału, ale w sumie dopiero co skończył się okres, więc nie mam  do siebie żalu. Spadło po 1 cm  w tali, brzuchu na wysokości pępka i udo w najszerszej części ;)   BMI spadło z 26,91 na 26,66  Uważam że to całkiem ładnie. 

                  Wyzwania z wodą, bardzo ładnie się trzymam. Sobota zaliczona i niedziela także.  Dziś dzień 28. W szoku jestem, że daję radę :) Oby ten nawyk pozostał. 

                 Posiłkowo sobota wyglądała tak

śniadanie: bułka z dynią, parówka, ogórek, rzodkiewka

obiad: flaczki i bułka

kolacja : budyń krówkowy ( bleee) z mandarynką i pizza ( wieczór filmowy)  

           Łącznie wyszło 1636 na 1703. Także wszystko w normie. 

           Mało jedzenia, ale spora część dnia była poza domem. Ale nie żałuję, bo było rodzinnie :) A u nas to sporadycznie się zdarza być we czwórkę ;) 

          Niedziela od rana na wysokich obrotach. Wszystko szybko, szybko bo M w południe w trasę. Wcześnie śniadanie, wcześnie obiad, ale kolacja hmmm w sam raz ;) Dziś też z dziewczynami mamy czas filmowy. I wpadło co nieco ...Ale zanim o jadłospisie, to trening ;) W sumie niedziela u mnie bez treningu, czas na regenerację... Ale postanowiłam dobić kroki i tak wyszło 65 minut- 4,73 km :) Chodzenia po domu, bo za oknem deszcz :) Także wcześniej nie usiadłam, póki nie dobiłam do 10 tyś ;) 

         Posiłkowo dzień wygląda tak :

śniadanie: chleb słonecznikowy, jajko na twardo, ogórek

obiad: ziemniaki, jajko sadzone, kalafior 

kolacja a w zasadzie podwieczorek: lody wiśniowo-śmietankowe, czipsy, baton, i czekoladki truskawkowo-miętowe.  

           Tak wiem, wiem... duzo na koniec dnia, ale wiecie, co??? Zmieściłam się w kaloryce, czuję się dobrze i spędzam czas z dziewczynami i to najważniejsze... Nie zawaliłam odchudzania. 

             Łącznie wyszło 1426 na 1703. Fakt przekroczone tłuszcze, ale nie jest tak codziennie. Jutro będzie dobrze. Cały tydzień na dobre tory mam :) Do soboty jeszcze kilka ładnych dni ;) Także nie spinam się. 

           Samopoczucie dzisiejsze także spoko ;) Działam, walczę, staram się być aktywna. Miałam dziś wziąć się za prasowanie, ale stwierdziłam że poświęcę ten czas dziewczynom ;) Prasowanie nie zając, nie ucieknie :) hahaha Poprasuję jutro jak One będą miały lekcje :) 

         To co Kochani, ja trzymam za Was kciuki. Dziś się relaksujcie, odpoczywajcie ile  możecie...A jutro działamy pełną parą :) I pamiętajcie, że to nie wyścig. Każdy niech idzie swoim rytmem. Powodzenia. Cudownego wieczoru i wspaniałego nowego tygodnia :*   Pozdrawiam :* 

22 stycznia 2021 , Komentarze (24)

Witajcie 

            Wczoraj i dziś chwila zadumy. Nie mam już dziadków...w sumie znałam tylko babcię od strony taty i dziadka od strony mamy. Dziś będąc na cmentarzach, smutno mi się zrobiło... Ale widać, taka kolej rzeczy :(  Dziś też bez fotek będzie wpis, jakoś cały dzień na wysokich obrotach i zapomniałam. Ale kalorie były liczone :(  Niestety ponad tysiąc wyszło, zdecydowanie za  mało.  Woda ładnie pita, dziś kolejny dzień wyzwania zaliczony. To już 26 dni :) Nie wiem kiedy to leciało :) Aktywność na plus czyli orbitrek 50 minut i chód-marsz 35 minut ;) Kroków na chwilę obecną mam 17784 :) No ale jak pisałam wcześniej, cały dzień na wysokich obrotach  tak wyszło. 
         Teraz  czas zebrać siły, na jutrzejszy dzień i pomiary ;) Zauważyłam, że jak M jest w domu, to zdarzają mi się wpadki, bo ciągle do czegoś jestem Mu potrzebna ;) Ale nie narzekam ;) Jest dobrze, najważniejsze że nie rzucałam się na jedzenie ;) Trening zrobiony, woda jest, także ogólnie dzień na plus :) 

        Działamy, walczymy, nie poddajemy się. Powodzenia. Cudownego weekendu życzę. Pozdrawiam 


Ps. coś krótki ten wpis ;) Jutro postaram się dać dłuższy ;) Teraz zmykam do łóżka :) 

21 stycznia 2021 , Komentarze (20)

Witajcie 

        Czwartek  oj ciężki coś ten dzień dla mnie. Tak jak w tytule, nie będzie dziś fotek. Wpis będzie krótki. Rano było ok, samopoczucie nawet spoko. Odsapnęłam po śniadaniu i wzięłam się za trening. Dziś orbitrek 50 minut i marsz-chód 40 minut ( dobijałam kroki ) Później tzn. zaraz po treningu zadzwonił M ,żebym go odebrała z jednego miejsca... No to co, wsiadłam w samochód i pojechałam. Nie wzięłam na drogę nic do zjedzenia. Czułam że głowa zaczyna mnie ćmić. Dobrze, że chociaż wodę zabrałam. Tak udało się wypić 1,5 litra czyli 25 dzień wyzwania odhaczony :) 

      Odebrałam swoją połówkę i zabrałam się na szybko za obiad.. Myśl...co tu zrobić, jak lodówka pusta :) Dobra szybkie rozeznanie i wyszły naleśniki. Z rana miałam jechać z M na zakupy ale wyszła mała sprzeczka, a raczej hmmm każde z nas miało inne zdanie na pewien temat :) No nic, zakupy nie zrobione, czekają na jutro :(   Tak wiele sobie obiecywałam po tych zakupach, ale ich nie było. Także dziś nie jadłam tak, jak planowałam. Cały dzisiejszy jadłospis to hmmm improwizacja. Nie lubię takich dni. Ale zdarzają się. Jutro powinno być lepiej. Trzymajcie kciuki aby było ;) Jutro ostatni dzwonek, jeśli chodzi o zakupy ;) 

     No to byłoby na tyle :) Szybko i bez zbędnego pisania :) Aaa zapomniałam dodać, że ból głowy się nie rozwinął...uffff jak dobrze. Działamy, nie poddajemy się :* Powodzenia. Pozdrawiam :* Cudownego wieczoru ;) 

20 stycznia 2021 , Komentarze (22)

Witajcie 

         Ja tu człowiek ma się dobrze czuć??? Przedwczoraj -20, wczoraj -10 a dziś???? Dziś +2 ? No nic dziwnego, że głowa ćmi. Raz bardziej raz mniej. I tak cały dzień. Wodę ładnie piję, kolejny już 20 dzień wyzwania zaliczony. Aktywność dziś też była, orbitrek 45 minut i 40 minut marsz. 

         Była nawet maseczka, którą widzicie na zdjęciu. Polecam, świetnie nawilża, twarz...relaks murowany ;) Ja trzymałam 40 minut, bo się zaczytałam :) ale nic  mi nie było ;)

        Posiłkowo dzień wygląda tak 

śniadanie: chleb z pomidorem, parówka z szynki i musztarda

II śniadanie: sałatka owocowa z jabłka, mandarynki i kiwi plus orzechy nerkowca

obiad: ziemniaki gotowane, polędwiczki z kurczaka i buraczki 

kolacja: lane kluski plus czekolada mleczna

             Dziś przekroczyłam kalorie 1719 na 1703.Zdarza się, a mi dopiero pierwszy raz. Płakała nie będę. Działam dalej, waga spada a to najważniejsze ;) Okres powoli się kończy, więc jest ok. 

          Aaa dziś zaspałam i stąd takie menu. Niby miałam rozpisane, ale tak nie do końca. Jednak nie robię sobie wyrzutów. Chyba wczoraj padłam szybciej niż myślałam. Na wieczór moczyłam stopy w soli ( rewelacja) potem szybko do łóżka i musiałam zasnąć, zanim ustawiłam  budzik. Też się zdarza, dobrze że dziewczyny mają zdalne lekcje :) Jedyny plus. 

        Nie wiem czy ból spowodowany jest pogodą, nerwami :( Auto hmm trzba naprawić, zaczęło się od amortyzatorów. M wjechał po ciemku w dziurę i coś tam się urwało, potem okazało się że hamulce... a coś jeszcze :( Choinka... jak się wali, to na całego. Ja zaraz OC muszę opłacić. Tylko kasa, kasa... Wszystko się kumuluje i ćmi głowa :(   Dziś na szczęście  bez tabletki( póki co) i oby tak zostało. Wieczorem jeszcze czeka mnie zrobienie listy zakupów na jutro. Muszę co nieco przemyśleć ;) 

       Hmmm no to byłoby na tyle dziś :) Nie ma marudzenia ;) Trzeba działać, nie poddaje się. Walczę. Za Was też trzymam kciuki. Powodzenia. Pozdrawiam :* :* 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.