Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1069481
Komentarzy: 36979
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 lutego 2021 , Komentarze (65)

 Witajcie 

              Dziś małe podsumowanie weekendu ;) Wczoraj powinno być ważenie, ale nie było... Pojechaliśmy nad morze. W sumie taka luźna propozycja padła z mojej strony w czwartek, a M mówi nie ma problemu w sobotę możemy jechać. W piątek jak wracaliśmy wieczorem do domu, dziewczyny coś napomknęły... Nie poruszałam tego tematu. W sobotę wstaliśmy około 8 tzn ja z M. Zjedliśmy śniadanie, potem obudziły się dziewczyny i pytają czy jedziemy nad morze. M odpowiada, że tak, że mamy się ubierać :) Hmmm wszystko było spontaniczne, tak na prawdę :) 

           Nie żałuję tego wyjazdu, pomiarów i tak by nie było bo w czwartek i piątek jedzenie hmmm nie było rewelacyjne. Do tego okres, więc po co się dodatkowo denerwować :) No ale dobra, spakowałam kilka przekąsek na drogę, tak w razie "W" :) Około 11 wyjechaliśmy a około 13 byliśmy na miejscu :) Wylądowaliśmy najpierw w Stegnie. Zajrzeliśmy do małżeństwa u którego nocujemy gdy przyjeżdżamy na wakacje właśnie do Stegny. Potem udaliśmy się na plażę :) WOW WOW i jeszcze raz WOW. Spełniło się moje marzenie tzn wypad nad morze zimą. M spełnił moje marzenie :) To w sumie taki walentynkowy wypad ;) To nic że z dziećmi :) Mi to nie przeszkadzało, byliśmy razem całą czwórką :) A teraz zobaczcie jak pięknie było 


       Ze Stegny udaliśmy się do Krynicy Morskiej, tam wiało o wiele bardziej ale widoki także boskie. Patrzcie sami :) 

        Pięknie, biało i zimno ;) Aaa wcześniej wstąpiliśmy też do Malborka ;) Zapomniałam napisać. A w Malborku, Moja córka zrobiła m serce ;) Widoczne na tym zdjęciu. Na tej fotce też zdjęcia z Krynicy 

          Do domu wróciliśmy po 22 :) I zabrałam się jeszcze za sernik na zimno dla M :) Ogólnie sobota udana. Nie było to planowane ale udane hihhi a to najważniejsze. Sobota posiłkowo hmmm nie była idealna, ale nie będę sobie robiła wyrzutów. Ważne ,że domownicy zadowoleni z wyjazdu... ja sobie wszystko ogarnę. 

       Niedziela już spokojna. M pojechał w trasę :( A ja z dziewczynami oglądam filmy na Netfixie. Wcześniej każda nadrabiała swoje zaległości, a popołudnie jest nasze :) 

     Dziś też jedzeniowo kiepsko. Ale od jutra znowu powrót. Wiem, że luty już nie będzie owocny. Za dużo sobie pozwoliłam... W sumie zaczęło się od tłustego czwartku i tak do dziś się ciągnie. Oby nowy tydzień był owocny. Jak nie trudno się domyślić aktywności nie było od piątku. Ale marsze były. No nic jeszcze dwa tygodnie lutego , coś tam się uda zadziałać :) Nie poddaję się, walczę, działam :) 

     Wy też się nie poddawajcie, idziemy przed siebie aby dojść do celu :) Pamiętajcie o tym :) Trzymam kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :* :) :* :) 

12 lutego 2021 , Komentarze (13)

Witajcie 

              Szalony piątek...jak każdy ostatnimi czasy. Od rana zakupy, potem jakieś sprawy do załatwienia M. Szybko do domu. M zadzwonił po pana od szamba, miał zjawić się za jakieś 40 minut, nagle M mówi że musi jechać znowu coś załatwić...ok... to co czekałam na pana od szamba :) W międzyczasie wstawiłam pranie, skoro   i tak miał przyjechać, to nic nie ryzykowałam :D Miałam iść po drewno do piwnicy,a tu nagle wjeżdża wieki wóz :) Ooo pan od szamba :) Pogadałam, pośmiałam się i pan skasował 120 zł hahahah Ale nie macie pojęcia jaka to ulga, mieć wypompowane szambo :) Ten kto ma, to wie ;) 

              Ostatni tydzień to był koszmar, mycie naczyń w misce, wylewanie wody na dwór. Wylewanie wody z wanny na dwór...No lipa by była gdyby szambo wylało hihihihi. Zero prania bo strach że wyleje szambo... Ufff teraz wielka ulga :) Szambo puste :) Można szaleć ;) Dla jednych to może wydać się śmieszne, ale ten kto wie o co chodzi, to zrozumie : 

              Dziś cały dzień poza domem, co niestety nie sprzyjało liczeniu kalorii. Treningu dziś też nie było. Zdarza się, ale za to woda ładnie wypita i kroki też ładnie wydreptane  bo obecnie mam 15636 do końca dnia niewiele już zrobię, bo obecnie opaska się ładuje :) Ale mimo wszystko uważam ten dzień za udany. Chociaż troszkę na wariackich papierach, dosłownie. 

           Posiłkowo hmm tak sobie...chociaż dziś wpadł pączek :) Ale ten był obłędny.... dostałam od brata cukiernika :) Śniadanie jedynie ładnie policzone...reszta już nie. Wpadł też zestaw z KFC B-Smart z polędwiczką i frytkami... Szczerze??? Nie służy mi kompletnie takie jedzenie w biegu, niepoukładane jedzenie... i chaotyczne. Głowa mnie ćmi, dobrze że zaraz zmykam spać :) Liczę że sobota będzie ok. Chociaż nie nastawiam się na nic ;) Co ma być to będzie. Raczej ważenia nie będzie bo @ w pełni ;) Po co się stresować :D Prawda?! 

             Dobra nie będę się rozpisywała. Pamiętajcie aby się nie poddawać :) U każdego zdarzają się takie dni, jak dziś u mnie :) grunt to iść dalej przed siebie i robić swoje :) Trzymam kciuki. Powodzenia. Wspaniałego weekendu życzę. Pozdrawiam :* :) :* :)            

11 lutego 2021 , Komentarze (52)

Witajcie 

           Dziś dzień szczególny ? Czy może jak każdy inny? U mnie jak każdy inny ale z małym wyjątkiem :) Takim, że pozwoliłam sobie na małe co nieco ;) A mianowicie na pączusia i to nie jednego a 3. Wszystko wliczone w bilans, więc nie ma tragedii , ale jedzonko nie jest jakieś rewelacyjne. Nic się nie stało, przecież jutro już nie będzie tłustego czwartku ;) Będzie on za rok :) Bo ja jeśli zjem pączka, to właśnie w taki dzień jak dziś. 

      Ale żeby nie było, że tylko jadłam same pączki ;) Zrobiłam trening czyli orbitrek 

         Chciałam dopić do 70 minut, ale okres zastopował mnie ;) Fakt faktem głowa mnie zaczyna ćmić i to raczej wina tych pączków. Za dużo cukru  w ciągu dnia. Dam radę, przetrwam ;) Do wieczora niewiele zostało i spać :) Hihihi. 500 kalorii to w sumie dwa pączki moje spalone ;) A jeden poszedł w cycki ;) 

          Posiłkowo dzień wygląda tak :

śniadanie: chleb z twarogiem wędzonym i szczypiorkiem plus pączek 

II śniadanie: pączek i cappuccino 

obiad: ryż, surówka obiadowa i pulpety w sosie pomidorowym 

przekąska : pączek 

         Udało się także dziś usiąść z książką. Ogólnie dzień uważam za udany, spokojny....w przeciwieństwie do wczorajszego ;) Mam nadzieję,że Wam równie spokojnie mija. Pochwalcie się ile pączków zjadłyście :) Pamiętajcie dziś pączek nie tuczy hihihi. Taki dzień jest raz w roku ;) Spalimy je. 

        Działamy, walczymy, nie poddajemy się :) Powodzenia. Miłego wieczoru, pozdrawiam :) :* :) :* 

10 lutego 2021 , Komentarze (34)

Witajcie 

             Dziś mam ciężki dzień od samego rana...Najpierw za wcześnie przyszła @, bo powinna się dopiero w niedzielę pojawić. Ale to że się pojawiła nie pokrzyżowało planów treningowych ;) Dziś było odśnieżanie ale dziś było tylko 15 minut, bo mało sniegu ;) I tylko przed domem odśnieżałam plus orbitrek a tu zaszalałam ;) 

      Tak dziś pykło 70 minut, musiałam się wyładować... pomogło ale na chwilę :(  Z wodą ładnie się trzymam, dziś 45 dzien wyzwania zaliczony. A posiłkowo dzień wygląda tak :

śniadanie: chleb, miks sałat, wędzony filet z kurczaka, ogórek

obiad: miks sałat, pomidor, ogórek, oliwki, mozzarella, grzanki czosnkowe, majonez, sos czosnkowy

przekąska: lody śmietankowo-wiśniowe

kolacja: budyń z borówką, popcorn i ketchup ;) 

       Szczerze to dziś jadłam byle zjeść tzn aby nabić kalorie. Gdyby nie to, to zjadłabym pewnie tylko śniadanie bo później byłam za bardzo wkurzona. No ale nie wyszło najgorzej. @ ma swoje zachcianki ;) Nie nie żałuję, wszystko z umiarem i głową. I tak powinno być. 

       Nie będę się rozpisywała, Wam życzę wszystkiego dobrego. Pamiętajcie aby działać :) Powodzenia. Pozdrawiam :) :* 

9 lutego 2021 , Komentarze (20)

Witajcie :) 

               Od rana już pruszyło, potem chwila przerwy i większe płatki. Zimno, mróz ale przyjemnie ( na krótką metę) Po śniadaniu śmignęłam szybko do sklepu po chleb, potem trening.  Jeśli chodzi o trening to był orbitrek 45 minut, ciężarki tj trening na ramiona- 20 minut i 40 minut odśnieżania:) 

       To taka mała namiastka śniegu ;) Dziś o 9.30 zaczęła się ceremonia pogrzebowa proboszcza. I zakończyła się około 13 chyba. Ludzi dużo, bardzo dużo, mnóstwo księży.. Część śledziłam z fb bo była transmisja a część na żywo bo widziałam z okna. Nie szłam do kościoła, bo i tak bym się nie dostała, bo ograniczona liczba była. 

        Posiłkowo ciężki dzień ;) 

śniadanie: bagietka z szynką, serem camembert, ogórek 

obiad: pizza ( dziś światowy dzień pizzy ) 

przekąska: tort bezowy ( trzeba zjeść, bo nie ma komu, a nie wyrzucę :( 

kolacja:skrzydełka a'la kfc ( też trzeba było zjeść, bo brak chętnych) 

      Dzisiejszy jadłospis to takie czyszczenie lodówki :( i padło na mnie. 


       Dobrze, że opróżniłam lodówkę i jutro będzie lżejsze menu. Za to z wodą ładnie daję radę. Kolejny dzień tj. 44 zaliczony :) Brawo dla wszystkich biorących udział w wyzwaniu :) 

       Zabieram się zaraz za ułożenie jadłospisu na jutro. Nie mam pomysłów, chyba zajrzę do diety V ;) Po inspiracje. Niby duzo w lodówce, ale na nic nie mam ochoty :) Też tak macie?

       To byłoby na tyle, nie mam humoru :( Bo właśnie dowiedziałam się,że kolega zmarł...będąc w trasie w Anglii :( Ten rok kiepsko się zaczyna .... to mój pierwszy znajomy,a M drugi który zmarł z tym roku. Oby reszta roku była bardziej pozytywna. 

         Trzymajcie się, działajcie i nie poddawajcie :* Powodzenia. Pozdrawiam 

8 lutego 2021 , Komentarze (27)

 Witajcie 

              Poniedziałek pełen wrażeń, dosłownie... Ale od samego początku ;) Rano standard młodą na praktyki i szybkie zakupy w Biedronce. Kilka rzeczy dokupiłam, do powrotu M wystarczy ;) Później trening orbitrek hmm ale tylko 35 minut bo w międzyczasie zadzwoniła Pani doktor ;) Później odśnieżanie 40 minut i na sam koniec dnia chód czyli 70 minut i 4,57 km w mrozie i wietrze :( Także aktywność na dziś zaliczona. Mimo że orbitreka było tylko 35 minut.

            Powiem Wam, że dzisiejsze odśnieżanie to był czad...Dopiero po godzinie 16 mogłam iść odśnieżyć właśnie...wcześniej sypało jak diabli. Zawieje, zamiecie straszna pogoda. Czuję że jutro może mnie coś rozebrać, ale oby nie. Jutro też ma odbyć się pogrzeb proboszcza....już widzę ile ludzi będzie. Niby w kościele może oprócz osób odprawiających mszę, być 30 osób...Z racji tego że mieszkam przy kościele, wszystko będę widziała w okna. No i będzie transmisja...więc nie pcham się do kościoła. 

      Tyle śniegu, żeby nie było że ściemniam :) hihihi i że się obijałam ;) A posiłkowo dzień wyglądał tak 

śniadanie: omlet z szynką, serem i szczypiorkiem 

II śniadanie: jabłko, banan, kiwi

obiad: skrzydełka a'la kfc 

przekąska; tort bezowy ( musiałam zrobić bo krem do lutego) ale nie żałuję i nie mam wyrzutów :) 

kolacja: sałatka-miks sałat, pomidor, ogórek, mozzarella, grzanki, majonez 

Razem wyszło 1624 na 1700 kcal. 

      A teraz odnośnie tytułu. Tak myślałam, że wszystko stracone po weekendzie. Sama pisałam, że poszalałam... Dlatego byłam przekonana, że waga poszła dużo w górę. Co najmniej jakieś 2 kg ,a ona taka łaskawa..bo poszła w górę tylko 0,4 kg. Dobre i to ;) W sumie to mnie dziś ucieszyło i dodało skrzydeł. Bo myślałam że bardziej będę musiała zacisnąć pasa w tym tygodniu, a tu jeszcze okres się zbliża... Ale wszystko jest na dobrej drodze :) 

      Także pamiętajcie aby się nie poddawać, nie załamywać :) Wszystko jest dla ludzi ;) I nawet jak trafi się tak  hmmm ciężki weekend, to działamy dalej. Chciałabym także przypomnieć o wyzwaniu z wodą :) U mnie to już dzień 43 :D Wow kiedy to zleciało?! Nie wiem, ale wiem że dobrze mi z tym :) Trwam póki co dalej i nawet nie myślę już, że muszę wypić 1,5 litra wody. Jest to dla mnie naturalne :) 

      Trzymam za Was kciuki, walczymy idziemy po nasz cel :) Dotrwacie, wierzę w Was :) Powodzenia. Pozdrawiam :) :* :) :* 

7 lutego 2021 , Komentarze (31)

Witajcie 

          Tak jak w tytule, niech ten weekend się kończy bo mnie wykończy. Bardzo źle mi mija... teraz już w sumie po półtoragodzinnej kąpieli jest lepiej. Ale ja nie o tym ;) Nie będę smęciła. Jutro będzie lepiej, tak myślę. Nie ma innej opcji, fakt cały nowy tydzień będzie ciężki. Będzie ciężki, bo muszę ograniczyć kalorie tzn będę się starała. Aby wróciła waga z przed tygodnia. 

        Może trochę drastyczne posunięcie, ale  zawaliłam i muszę to jakoś odkręcić. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Plan menu już rozpisany i tym razem MUSZĘ się go trzymać. Tak postanowiłam. Dlatego uważam, że tydzień może być ciężki. Hmmm nie tylko z tego powodu, że muszę zacisnąć pasa.....Ale też dlatego, że 

po 1-- we wtorek jest dzień pizzy ( chciałabym zrobić, bo prawdopodobnie będzie u mnie także mama, fajnie by było. A tym samym we wtorek jest światowy dzień pizzy ;) 

po 2 --- w czwartek tłusty czwartek ;) I co nie zjem pączusia??? Chciałabym zrobić, swoje z serków homo ;) Hihih. 
po 3--- Mama ma imieniny 26 lutego ;) i być może wpadnie coś słodkiego. 

       Myślałam, że luty będzie w sumie prosty....ale od piątku po prostu leci na łeb na szyję... Niemniej jednak, wstaję, poprawię koronę i idę do przodu. Nie zaprzepaszczę stycznia, nie, nie....

      Cieszę się, że trwam w piciu wody. Codziennie staram się robić minimum 10 tyś kroków. No może w piątek  sobotę nie było aktywności, poza marszem... Ale w sumie cały piątek i sobota poza domem, powroty około 21 godziny. Także wyszło jak wyszło. Czas zakasać rękawy i działać. 

     Nie ma marudzenia :) Ale mam nadzieję, że Wasz weekend minął lepiej ;) Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru i cudownego nowego tygodnia :) :* :) Pozdrawiam :* 


4 lutego 2021 , Komentarze (21)

Witajcie 

         Czwartek, coraz bliżej piątku ;) Od samego rana samopoczucie ok. Po śniadaniu wybrałam się z M naszego wiejskiego sklepu ;) Po chlebek ;) Droga u nas straszna, lód :( Masakra. Dobrze że nie musiałam nigdzie jechać. Dziś zresztą i tak czekałam na tele-poradę. Jak wróciliśmy ze sklepu, wskoczyłam w leginsy i na orbitreka :) Tak dzisiejszy trening to orbitrek 45 minut plus 20 minut ćwiczenia na ramiona, nogi - były to wymachy, przysiady, kolano do łokcia, krążenie bioder itp ;) 

       Fajnie tak pomału  wprowadzać zmiany. Mam tu na myśli zwiększenie minut aktywności. Małymi krokami a do celu hihihih. Orbitrek minął mi raz dwa, a potem druga część też zleciała. Energia jest :) Aaa na całe szczęście kolano nie dokuczało ;) Jeśli chodzi o wodę, to wypita. Dziś dzień 39 ;) Widzę w wyzwaniu, że i u Was idzie dobrze z wodą. Brawo :) 

      Posiłkowo dziś hmm tak troszkę chaotycznie ;) Ale nie zamierzam oszukiwać, zjadłam co zjadłam i to pokażę ;) Grunt to szczerość.

śniadanie: chleb z miksem sałat, polędwicą łosiosową, pomidorem i szczypiorkiem i warkocz serowy kawałeczek 

II śniadanie: doritosy i ptasie mleczko bleee jednak czekoladowe to nie mój smak 

obiad: kiełbaska z cebulką, chleb, musztarda

kolacja : kawka z magnezem, sałatka ( miks sałat, twaróg wędzony, papryka konserwowa, ogórek, grzanki, majonez) 

         Kiełbaska z cebulką chodziła za mną od miesiąca. A że robiłam czyszczenie lodówki, to wyszło jak wyszło :) Nie, nie żałuję---- było smaczne :) Łącznie wyszło 1404 na 1708 kalorii ;) 

         Co tu jeszcze napisać hmmm nie wiem ;) Chyba zakończę wpis ;) hihihi. Pamiętajcie aby się nie poddawać, działamy. Do przodu, luty jest krótki zanim się obejrzymy, będzie po ;) Także spinamy pośladki i do dzieła :) Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* :) :* 


3 lutego 2021 , Komentarze (15)

Witajcie

                Środa dobiega końca... no prawie ;) Co prawda dopiero godzina 18, ale zleci raz dwa i wyląduje w łóżku. Samopoczucie hmmm ok, nawet sporo energii, ale do czasu. Ale o tym zaraz ;) 

            Dzisiejszy trening to orbitrek 45 minut plus ciężarki 20 minut i chód 22 minuty  :) 

        Aj pełna energii dosłownie ;) Na orbitreku nawet nie wiem kiedy zleciały te minuty. W trakcie szaleństw na orbitreku, myślałam co wybrać...piłkę czy ciężarki czy coś innego.  Padło na ciężarki :) Te 20 minut dało popalić. Ale nie żałuję. Tak jak pisałam będę powoli wdrażała drugą część aktywności tzn będę zwiększała czas. Było po 15 minut, teraz będzie 20 ....aż może dojdę do 30 czy 40 ;) Wszystko w swoim tempie i czasie. Tak aby się nie zniechęcić. No i jak pisałam że miałam energię, ale do czasu... W południe nagle zaczęło boleć mnie kolano. Nawet chodzenie sprawiało ból, nie mówiąc nawet o tym abym usiadła na fotelu lub się położyła. Teraz jest troszkę lepiej ale jeszcze czuję lekki ból. Oby w nocy się nie odezwał ból. Mam też nadzieję,że jutro nie będę musiała rezygnować z orbiego ;) A nawet jeśli tak, to samo życie.

      Posiłkowo dzień wygląda tak :

śniadanie: owsianka z kremem kokosowym, borówkami i truskawką

obiad: kluski ziemniaczane z boczusiem i kapustą kiszoną 

kolacja : sałatka z kurczakiem, ananasem, ryżem, rodzynkami 

        Łącznie wyszło 1659 na 1708. Jest ok. A na dokładkę macie moje wygłupy z M ;) Dorobił mi włosy :D Taki humorek u nas to standard ;) Ten krem kokosowy który jest na zdjęciu, jest jak dla mnie najlepszy. Nie jest jakoś strasznie słodki, nie jest mdły. Jest ok. Dałam łyżeczkę do owsianki i nawet nie poczułam że on tam jest. Był lekki posmak kokosa :) Truskawka, to nie truskawa ;) Borówka też nie przypomina borówki. Czekam na sezon ;) A Wy ?

         Także ogólnie dzień mogę zaliczyć do udanych :) Chociaż czuję,że WELKIMI krokami zbliża się @.... Aaaa zapomniałabym wspomnieć o wodzie ;) Dziś dzień 38 zaliczony :) Wow zaraz 40 dni stuknie ;) Cieszę się,że tyle osób dołączyło do wyzwania :) Jest mi bardzooooo miło. Działamy, walczymy. Pamiętajcie aby się nie poddawać. Nawet jak upadniesz, powstań i idź dalej ;) 

         Trzymam kciuki. Powodzenia. Cudownego wieczoru. Pozdrawiam :) :* :) :* :) :* 

2 lutego 2021 , Komentarze (36)

Witajcie 

          U mnie od samego rana świetny humor, a po treningu to mogłabym góry przenosić ;) Rano standard śniadanie, potem chwila odsapnięcia i trening. Orbitrek 45 minut plus piłka 15 minut

        Fajnie wrócić do tej piłki. I daje popalić. Póki co robiłam po 15 minut z piłką lub ciężarkami i gumami. Chciałabym zwiększyć czas, ale to na spokojnie. Pozostałabym przy orbitreku i tym czasie tj.45 minut plus właśnie dołożę piłkę, ciężarki, gumy ale troszkę podniosę poprzeczkę ;)  Zresztą wszystko wyjdzie w praniu, tak naprawdę :) 

        Posiłkowo dzień wygląda następująco: 

śniadanie: omlet z szynką, serem i szczypiorkiem :) 

obiad: leczo

kolacja: sałatka z kurczakiem, ryżem, ananasem ( sama robiłam)  plus lody



         Łącznie wyszło 1433 na 1708. Dziś tyle bo miałam zebranie on-line i kolacja w sumie zjedzona około 16. A zebranie zakończone po 19 i już za późno dla mnie na jedzenie. Aaa zobaczcie gdzie Stefan siedzi ;) W szafce, bo czeka na myszki w kuchni :) :) 

          Naszło mnie na sałatkę, wszystko wliczone w bilans. Każdy produkt podliczony, w aplikacji potrawa dodana :) Jest dobrze. Miesiąc czasu już działam z Fitatu, aż w szoku jestem. Nie poddaję się, działam. Nawet z wodą idzie mi dobrze, dziś zaliczony dzień 37 :) Przypominam, że od wczoraj ruszyło nowe wyzwanie " luty-nawyk picia wody" Do którego zapraszam i zachęcam :) 

        Powiem Wam ,że po treningu mogłabym góry przenosić. Jak skończyłam ćwiczyć, wstawiłam pranie, zabrałam się za leczo.. a w międzyczasie zaczęłam sałatkę z kurczakiem, ryżem, ananasem, rodzynkami. Powynosiłam śmieci, dobiłam kroki do 10 tyś. W sumie teraz mam ponad 11 tyś, a opaska właśnie w trakcie ładowania. Także jest dobrze. Cały styczeń udawało mi się dobijać do minimum 10 tyś kroków. Także małe postanowienie póki co idzie ku dobremu. 

       Pamiętajcie aby się nie poddawać. Ja też miewam chwile zwątpienia. Miewam dni, kiedy mi się nie chce, lub źle się czuję. Słucham swojego organizmu, nie robię sobie wyrzutów. Wam też to radzę :) Nic na siłę, małymi krokami. Działamy, walczymy... a za jakiś czas sobie podziękujemy :) Wierzę w Was ;) Nawet jak same nie wierzycie. Spinamy pośladki i do przodu. 

        Trzymam kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* :) 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.