Witajcie
Dziś małe podsumowanie weekendu ;) Wczoraj powinno być ważenie, ale nie było... Pojechaliśmy nad morze. W sumie taka luźna propozycja padła z mojej strony w czwartek, a M mówi nie ma problemu w sobotę możemy jechać. W piątek jak wracaliśmy wieczorem do domu, dziewczyny coś napomknęły... Nie poruszałam tego tematu. W sobotę wstaliśmy około 8 tzn ja z M. Zjedliśmy śniadanie, potem obudziły się dziewczyny i pytają czy jedziemy nad morze. M odpowiada, że tak, że mamy się ubierać :) Hmmm wszystko było spontaniczne, tak na prawdę :)
Nie żałuję tego wyjazdu, pomiarów i tak by nie było bo w czwartek i piątek jedzenie hmmm nie było rewelacyjne. Do tego okres, więc po co się dodatkowo denerwować :) No ale dobra, spakowałam kilka przekąsek na drogę, tak w razie "W" :) Około 11 wyjechaliśmy a około 13 byliśmy na miejscu :) Wylądowaliśmy najpierw w Stegnie. Zajrzeliśmy do małżeństwa u którego nocujemy gdy przyjeżdżamy na wakacje właśnie do Stegny. Potem udaliśmy się na plażę :) WOW WOW i jeszcze raz WOW. Spełniło się moje marzenie tzn wypad nad morze zimą. M spełnił moje marzenie :) To w sumie taki walentynkowy wypad ;) To nic że z dziećmi :) Mi to nie przeszkadzało, byliśmy razem całą czwórką :) A teraz zobaczcie jak pięknie było
Ze Stegny udaliśmy się do Krynicy Morskiej, tam wiało o wiele bardziej ale widoki także boskie. Patrzcie sami :)
Pięknie, biało i zimno ;) Aaa wcześniej wstąpiliśmy też do Malborka ;) Zapomniałam napisać. A w Malborku, Moja córka zrobiła m serce ;) Widoczne na tym zdjęciu. Na tej fotce też zdjęcia z Krynicy
Do domu wróciliśmy po 22 :) I zabrałam się jeszcze za sernik na zimno dla M :) Ogólnie sobota udana. Nie było to planowane ale udane hihhi a to najważniejsze. Sobota posiłkowo hmmm nie była idealna, ale nie będę sobie robiła wyrzutów. Ważne ,że domownicy zadowoleni z wyjazdu... ja sobie wszystko ogarnę.
Niedziela już spokojna. M pojechał w trasę :( A ja z dziewczynami oglądam filmy na Netfixie. Wcześniej każda nadrabiała swoje zaległości, a popołudnie jest nasze :)
Dziś też jedzeniowo kiepsko. Ale od jutra znowu powrót. Wiem, że luty już nie będzie owocny. Za dużo sobie pozwoliłam... W sumie zaczęło się od tłustego czwartku i tak do dziś się ciągnie. Oby nowy tydzień był owocny. Jak nie trudno się domyślić aktywności nie było od piątku. Ale marsze były. No nic jeszcze dwa tygodnie lutego , coś tam się uda zadziałać :) Nie poddaję się, walczę, działam :)
Wy też się nie poddawajcie, idziemy przed siebie aby dojść do celu :) Pamiętajcie o tym :) Trzymam kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :* :) :* :)