Witajcie
Dzisiejszy dzień, nie jest dniem idealnym, fajnym... Jest na NIE. Tak jakoś od samego rana, wszystko jest przeciwko mnie. Najpierw waga lekko wzrosła, od wczoraj o 0,3 kg. W sumie tym się nie przejmuję, spadnie ;) No ale to nie zmienia faktu, że humor lekko się pogorszył ;) Potem pogoda....deszcz od rana... i złość bo zimno, mokro ;) Potem dziewczyny dały się we znaki, aż myślałam że obie rozniosę... dosłownie ;)
Posiłkowo dzień wygląda tak:
ŚNIADANIE: bułka serowa, miks sałat, łosoś
II ŚNIADANIE: ekler
OBIAD: frytki z batata / śliwki/ jabłko
Drugie śniadanie, wiem.... fatalne, ale miałam wielką ochotę i kupiłam, zjadłam. I miałam dosyć. Całkiem możliwe, że to było kupione pod wpływem złych emocji, ale i tak bywa. Nie będę się z tego powodu biczowała. Kupiłam, zjadłam, wydalę ;) Życie. Kolacji brak.... właśnie dlatego, że po zjedzeniu tego eklerka długo byłam syta..... późno dosyć zjadłam obiad, więc kolacji już nie jem. Nie mam ochoty, a na siłę jadła nie będę. Kaloryczność dnia dzisiejszego to 1473. Ten ekler mnie dobił.... hmmm długo go nie zjem ;) A teraz czas na ułożenie jadłospisu na jutro. Jutro piątek co pewnie wymyślę posiłki bez mięsa... tym bardziej, że M nie ma w domu hahahahah :) A może podpatrzę coś u Was ;) Zobaczymy.
Aaaa poza tym woda ładnie pita ;) A kroki... hmmm na chwilę obecną mam 9844 i może uda się dobić do 10 tyś, ale póki co opaska się ładuję ;)
To byłoby na tyle ;) Pamiętajcie aby się nie poddawać, walczymy dalej ;) idziemy po swój cel ;) Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :*