Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1073456
Komentarzy: 36991
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 24 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 lipca 2017 , Komentarze (34)

 Witajcie Kochani :) 

Jestem, ale jakby mnie nie było. Moje myśli krążą wokół jednego i z całą pewnością nie jest to dieta, odchudzanie :( 

Teraz do rzeczy....dlaczego tytuł nosi miano zawału? W piątek prawie dostałam zawału. Chodząc po sklepie zauważyłam byłego męża. Spojrzeliśmy na siebie i każde z Nas poszło w inną stronę. Dziecko zapytało kto to ten pan, a ja to Twój tata. Chwilę później patrzę podchodzi do mnie i mówi " czy możemy porozmawiać ? "  Ja na to ----" ale o czym "  

On --- o dziecku ( dodam tylko,że dziecka nie widział 8 lat, do tego jest pozbawiony władzy rodzicielskiej) 

Ja --- zaśmiałam się i powiedziałam " O dziecku??? Jakim dziecku a Ty masz dziecko ( chciał robić badania DNA gdy córka miała 5 lat) 

On--- że chciałby wszystko naprawić, zmienić,że nagle może mi płacić alimenty ( obecnie ma nową żonę i nie mogą oboje mieć dzieci , podobno nagle stał się bezpłodny )

Ja ---  Ale co Ty chcesz naprawiać?    stojąc na środku sklepu i z tocząc z Nim rozmowę myślałam,że zawału dostanę. 

On--- że długo nad tym myślał ( fakt 8 lat to szmat czasu ) że chcialby byc obecny w życiu dziecka i takie tam bla bla....

           Nie chciałam dłużej z Nim się kłócić w sklepie ( to nawet nie była jakaś głośna kłótnia, tylko rozmowa o dziwo na spokojnie ) Wymieniliśmy się telefonami. Rozmawiałam z córką i powiedziała,że możemy zobaczyć czy  "ojciec  "się  zmienił. Dzwonił wczoraj i obiecywał cuda. Ochrzaniłam Go za to, bo Córka jest bardzo emocjonalna i Ją trzeba stawiać przed faktem dokonanym aby nie zawieźć Jej obietnicami i ich nie dotrzymać. 

        Nie wiem co o tym wszystkim myśleć, czy faktycznie się zmienił, dojrzał, zrozumiał? Jakoś Mu nie ufam, przez te 8 lat nawet nie szukał z Nami kontaktu.Nie zabiegał o dziecko, łatwo bez walki dał sobie odebrać władzę rodzicielską. 

       Może i jestem przewrażliwiona. Mam totalny mętlik w głowie. Nie moge spać a jak już uda  mi się oko przymknąć to mamy ranek. Jak nie bratowa to nagle ojciec dziecka się odezwał. 

      Mam nadzieję,że od jutra jakoś będę normalnie funkcjonowała. Poukładam sobie to i owo...chociaż serce do teraz mnie ściska :( z nerwów, strachu..... 

       Trzymajcie za mnie kciuki aby udało mi się od jutra wrócić do ćwiczeń, posiłków, bo teraz nawet nic nie jestem w stanie zjeść :( 

       Dobrej nocki życzę ( czs poczytać jak Wam idzie ) :* 

27 lipca 2017 , Komentarze (42)

Witajcie Moi Kochani ;) 

Wczoraj od samego rana, byłam niespokojna, brzuch mnie bolał, głowa tak samo. Wszystko z nerwów, przed wizytą wspaniałych gości :( nawet z tego całego stresu @ przyszła szybciej :( Teraz wszystko po kolei, ale i w lekkim skrócie ;)

Cała imprezka miała się odbyć o godz.18.00. Najpierw zjawił się M kuzyn z kobietą i dziećmi. Atmosfera spoko, z Nimi mam nawet ok kontakt. Może też dlatego,że są neutralni. Czas mijał na oczekiwania przyjazdu siostrzyczki ze szwagrem. Gdy już się zjawili, oczywiście z M się przywitali, z kuzynem i kuzynka owszem. A ze mną???? Siostra M rzuciła słowo " Cześć" ok. chociaż tyle pomyślałam,bo ostatnio nawet tego nie było....jest postęp, pomyślałam. A szwagier hmmm i tu zagotowało się we mnie. Z kuzynką ładnie się przywitał, a mojego cześć nie chciał usłyszeć. Pomyślałam spoko,ale co gotowało się we mnie to gotowało. Zapytałam czego się napiją, siostra M odpowiedziała, ale odp ze strony Jej męża nie było. Olałam go. Gdy zjawiłam się w kuchni M zauważył,że coś jest nie tak. Zapytał, a ja??? Ja powiedziała,że nie teraz,nie będę psuła Tobie tego dnia. Ogólnie wieczór mijał ok, nawet udało mi się kilka słów zamienić z Jego siostrą. Widocznie zrozumiała, stwierdziła,że nie ma sensu się boczyć. Bo i tak nie wygra. 

Posiedzieli krótko, bo jakieś dwie godzinki. Później kuzynka M zaproponowała czy Nasze dziewczynki by mogły jechac na noc do Ich córek . Pomyślałam fajnie, będzie wolna chata ;) Spędzimy ten czas razem... Dziewczynki ochoczo sie spakowały i pojechali wszyscy. 

I tu.... zaczyna się właściwa akcja całego wieczoru :( najpierw M zapytał o co mi poszło, to powiedziałam,że Twój szwagier zachował się jak cham. Że  miałam ochotę pokazać Mu drzwi...Na to M,że mogłam tak zrobić.... Ta..... ja bym zrobiła to cała rodzina by mnie obgadała. Ale powiedziałam,że następnym razem gdy mnie tak zleje to zrobie tak jak chciałam wczoraj. Zwyczajnie pokażę Mu drzwi. Rozpętała się kłotnia między mną a M. Siedział przed Tv zapytałam czy coś będzie oglądał, bo chciałam z Nim do miasta jechać. Zero odp. poszłam na górę. Powiedziałam,że nawet nie mogę Mu niespodzianki zrobić, to odparł,że konkretnie powinnam Mu powiedzieć,co planuję :( Nosz........kurczę. To by już nie była niespodzianka. trudno. Później podsłyszałam rozmowę z której się dowiedziałam,że dziś jedzie na rozładunek. A wcześniej była opcja że ktoś inny za Niego jedzie. Pomyślałam dupa, nici z wypadu do miasta bo o 3ej musi wstać :( kurczę jak mi smutno było. A płacz :( do dziś akcja serca nie wróciła do normalnego bicia :(  Owszem M twierdził,że mi mówił,że On jedzie a to ja nie pamiętałam. Liczyłam na zwykłe przytulenie.  A tu dupa. Przesiedziałam na podłodze w sypialni, wyryczałam się i zasnęłam. Około północy M przyszedł do sypialni wtulił się we mnie. Owszem nie powiem miło się zrobiło,ale gdzie był jak beczałam jak bóbr :( Męska duma??? Byc może. 

Rano zapytał czy jadę z Nim w trasę, odp,że nie. Dostałam @ i ledwo zyję :( Pojechał, ja cały czas milczałam. Powiedziałam sobie,że nie napiszę, nie zadzwonię pierwsza. No... On zadzwonił...ale dopiero za 3 razem odebrałam. Za pierwszym spałam, później pranie wstawiałam a za 3 usłyszałam. Mówił,że się martwi itp.  No ok. Możliwe. Jednak chwile z NIm tylko rozmawiałam, bo nawet szczerze mówiąc nie miałam ochoty.  Wszystko we mnie siedzie, do tego @ i wszystko się kumuluje.  

Najchętniej  bym dziś przeleżała cały dzień, a tu za dwie godzinki trzeba dziewczynki odebrać, bo Kuzyn M nie może :( a M utknął w Wawie :( Ojjj dziś gryzę nawet samą siebie. Oby mi szybko przeszło :( Zanim wrócą dziewczynki i M z trasy :( 

Mimo wszystko życzę Wszystkim miłego dnia :) 


25 lipca 2017 , Komentarze (36)

Witajcie ;) 

Dni biegną jak szalone... Dziś miałam kolejną wizytę u psychologa. Jak zwykle podczas ankiety wyszło,że nie myślę o sobie, nie dbam o swoje dobro, o swoje zachcianki. Niestety nie umiem nad tym zapanować. I nigdy się chyba tego nie nauczę. Nie umiem być samolubem, zawsze mi sprawiało i sprawia radość dbanie o innych. Niekoniecznie dobrze na tym  wychodzę, ale dalej to robię. Dużo rozmawiałyśmy o moich obecnych relacjach z bratową :( Następna wizyta będzie o asertywności hmmm.... do września jakoś wytrzymam. 

Wczorajsze aktywności? Owszem były :

---- orbitrek 11.16 km  spalone 223.2 kalorie 30 minut ;) 

---- nożyce pion x 90

---- nożyce poziom x 90

---- unoszenie bioder x 60

---- brzuszki proste x 60

--- brzuszki skośne x 90

---- wymachy na bok na leżąco x 150 

Dzisiejsze aktywności ;) zaliczone 

---- orbitrek 5.55 km spalone 111 kalorii ;)

---- nożyce pion x 110

---- nożyce poziom x 110 

---- brzuszki proste x 110

---- brzuszki skośne x 110 Pół godzinki zaliczone radość wielka :) 

Mimo,że za oknem deszcz, zimno to w domku kominek rozpalony i ciepeło aż bije :) leżę sobie pod kocykiem i rozmyślam, nad... Nad jutrzejszą wizytą siostry M u Nas. Jutro M ma urodzinki i Jego siostra z racji tego,że akurat jest w Pl postanowiła przyjechać. Hmmm Nasze relacje? Pozostawiają wiele do życzenia. Nie uśmiecha mi się siedzieć i patrzeć na Jej nadąsaną minę i Jej męża. oboje mnie nie tolerują, bo M stoi murem za mną :( I jak ja mam się zachować? Jak powiedzieć o tym M. Powiedziałam,że chyba jutro mnie nie będzie jak Oni będą, to się na mnie obraził :( ale ja źle pod własnym dachem  mogę się czuć :( wiem, wiem  to Jego siostra a co z moimi uczuciami ? Mam siedzieć z Nimi w jednym pokoju i mają mnie traktować jak powietrze???  

Czas poczytać co u Was Kochani :) Dobrej nocki życzę :) 

24 lipca 2017 , Komentarze (16)

Wiem,że dziś nie jest idealnie ale cóż. Człowiek uczy się całe życie ;) Ja znowu powoli wracam na lepsze tory ;) Może notowanie posiłków znowu pomoże mi zgubic to co niechciane ;) 

24 lipca 2017 , Komentarze (26)

Witam w ten słoneczny poniedziałek, mam nadzieję,że nie tylko u mnie słonecznie ;) 

Postanowiłam troszkę zmienić moją taktykę odchudzania ;) O ile to co robię, do tej pory to odchudzanie. Owszem codziennie męczę orbitreka ;) plus sporo staram się chodzić. Nie objadam się na wieczór. Słodkiego nie jem już tyle dni, bo ponad 50 ;( no fakt mało wody. I co??? I waga stoi :( No ok lepiej aby nie było więcej, no ale czemu nie jest mniej??????? Co jest, co robię nie tak???? Sama już nie wiem, ręce opadają. Czasami mam chwilę zwątpienia. Bo któż ich nie ma ??? Prawda?! 

Muszę coś zmienić, tylko co??? Tylko jak?? Może Wy mi podpowiecie...Jedną zmianą będzie dodanie aktywności, oprócz orbitreka postaram się dołożyć jakieś ćwiczenia. Może to pozwoli mi na zmniejszenie cm ??? Zgubienie kg ??? Muszę spiąć pośladki i znowu zacząć pstrykać fotki ;) bo menu znowu zapisuję ;) i jest jakiś cień nadziei ,że się uda ;) 

Miłego popołudnia życzę i liczę na Wasze porady ;) 

23 lipca 2017 , Komentarze (25)

Witajcie Kochani ;) Każdy z Nas ma marzenia, cele które chce zrealizować, osiągnąć w życiu. Tak też mam i JA :) Zapytacie jakie to marzenia, cele? Pewnie gdybym zaczęła robić listę, to byłaby długaaaaaaaaaaaaa. 

Marzenie 1 : Nie wiem czy to marzenie, czy cel. Waga !!! Aby szklana pokazała 55 kg ;) Hmmm pewnie pomyślicie, przecież to takie łatwe do zrealizowania?! Owszem może i łatwe, ale widać nie dla każdego. Staram się,ćwiczę. Codziennie okupuję orbitreka, nawet jak wena mnie opuszcza, to mówię sobie " przecież dostałaś go w prezencie, pokażę wszystkim że schudnę" takie słowa jakoś mnie podnoszą i kierują do działania. Posiłkowo może nie ma rewelacji, tzn nie objadam się. Słodkiego nie tykam już 54 dni ( Brawo Ja SUKCES ) Wody mało pijam ( wiem to błąd, biję się za karę w piersi ;( .... ) Dobija mnie chyba stres, nieregularne posiłki, nerwy i mało snu :(  A może to tylko wymówki???? Nazywajcie to jak chcecie. 

Marzenie 2. Nigdy o tym nie pisałam,ale od prawie roku skrobię pewne notatki, które bym chciała aby przerodziły się w książkę, poradnik..... Sama nie wiem... A o czym jest??? Pierwotny tytuł " Z pamiętnika rozwódki " Tak na prawdę, to zaczęłam skrobać już 7 lat temu, gdy nastąpił rozwód. Notowałam w zeszycie emocje...wszystko co się działo. Moje przemyślenia, uczucia, dosłownie wszystko. Każda moja relacja z płcią przeciwną. Wszystkie za i przeciw. I tak jest do dziś. Jeśli coś mnie boli, przelewam to na papier. Daje mi to ukojenie, wycisza mnie i pozwala spokojnie egzystować. Być może kiedyś zbiorę się w sobie i opublikuję część. Ale teraz jeszcze w fazie realizacji i zakopane w kompie ;) tylko dla mnie. 

Marzenie 3. Akceptacja siebie, zadbanie o swoje dobro, o swoje potrzeby. bo tego niestety nie umiem. Tzn. nie umiem w 100 %, co bardzo mnie smuci. Bo dbam o wszystkich dookoła, zadowalam wszystkich a o sobie zapominam. Wizyty u psychologa, powoli mnie tego uczą, ale wiadomo musi to potrwać. Nie da się wszystkiego od tak zrobić. Ja potrzebuje na wszystko czasu, na przeanalizowanie....cała JA !!!! Nie żyję chwilą, wszystko muszę przeanalizować, przemyśleć, zaplanować ..... 

To tylko garstka marzeń, jest ich znacznie więcej. Ale te chyba są jak dla mnie najważniejsze....

A Wy macie marzenia? Jak idzie z ich realizacją ? 

Pozdrawiam miłej niedzieli życzę :) 

22 lipca 2017 , Komentarze (14)

Witajcie Kochani :) 

Dziś  sobota, zapewne pracowita nie tylko dla mnie. Od samego rana coś się działo. Najpierw śniadanko ( kanapeczki z serkiem i pomidorkiem plus mini salami ) później ogarnięcie podłóg, góra i dół buuu. Kolejnym krokiem było zrobienie obiadu i w między czasie bieganie na piętro w celu pomocy M przy montażu szaf ;)I tak już od rana miałam trening ;) Obiadek zjedzony ( skrzydełka ala KFC ;) wiadomo ogarnięcie garów po obiedzie, a później prasowanie huraaaaaaaaaaa 4 prania ogarnięte. Zaliczyliśmy też naprawę basenu dla dziewczynek, naprawę bujaczki ogrodowej, wyrywanie chwastów :) Ale mi było mało aktywności ;) i skoczyłam na orbitreka :) zaliczyłam dziś 12.15 km spaliłam 253 kalorie ;) trening 35 minut :) pot lał się strumieniami. Najlepsze jest to,że chciałam już po 10 minutach się poddać. Ale jakiś chochlik podpowiadał mi WALCZ no to walczę :) Mimo,że waga wzrosła ale to chyba skutki małej ilości picia wody i nadchodzącej @ :( No bo słodkiego nie jem już 53 dni, na noc się nie objadam. Nie wiem co się dzieje. Jednak nie poddam się. Dzięki temu,że mam orbitrek to każdego dnia te minimum 30 minut aktywności jest. gdyby go nie było to wątpię abym się w sobie zebrała. 

Samopoczucie ogólnie ok, chociaż smutek mnie powoli dopada bo M w nocy musi jechac w trasę :( a myśleliśmy,że jutro pojedziemy nad morze i dupa blada :) echhh mam nadzieję,że mimo tylu wizyt lekarskich itp uda Nam się gdzieś jeszcze pojechać ;) 

Teraz czas poczytać co u Was i życzyć dobrego wieczoru i spokojnej nocki :) :) 

20 lipca 2017 , Komentarze (12)

Witajcie ;) 

Dni tak szybko mijają,że nie nadążam hihihi....Staram się mimo wszystko nie poddawać, może z posiłkami różnie to bywa, bo zaniechałam notowania ;( co zaprzepaściło spadki ;( Za to ruszyłam z aktywnością. Od przyjazdu z Niemiec ćwiczę na orbitreku czyli od niedzieli. Dziś również ;) orbitrek zaliczony 10.09 km/201.9 kcal ;) i 30 minut oraz dołożyłam 10 minut na co składało się : brzuszki proste i skośne razem 120, nożyce pionowe i poziome razem 120 oraz wymachy na leżąco razem 120 :) Brawo JA !!!! Do tego dorzucę 51 dni bez słodkiego :) Kurczę, nawet nie myślę o słodkim, nie kusi mnie jakoś :) Hmmm chociaż najgorsza próba jest przed i w trakcie @ buuuuu a ta za tydzień powinna się zjawić :( ale nie będę na zapas się martwiła ;) Wodę pijam, głównie po ćwiczeniach bo mam wtedy największe pragnienie ;) ale ważne ,że pijam ;) A oprócz aktywności pokonałam do godziny 20.30 14955 kroków/spaliłam 575 kcal/ i pokonałam 8.97 km ;) do końca dnia jeszcze coś dobiję ;) 

Dziś zaliczyłyśmy z młodą wizytę u dentysty...Zanim weszła już był smutek, ale jak tylko wyszła to radości nie było końca hihihhi. Nawet się śmiałam,że dziecko mi podmienili ;) hihihihihi Super, wyszła usmiechnięta. W nagrodę wybrała sobie misia pluszowego ;) no nic, miałam sobie kupić buty a w zamian za to dziecko dostało pluszaka za odwagę :) Czego się nie robi dla bliskich.... I znowu zapomniałam o sobie, ale radość dziecka z pluszaka bezcenna ;) 

Samopoczucie ogólnie dziś ok.

Dobrej nocki życzę Wszystkim i zmykam poczytać dalej co u Was :) 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.