Witajcie
Dzisiejszy wpis bez zdjęć, dzień bez liczenia kalorii... a pewnego momentu... Otóż z rana jakieś zakupy, potem do domu. Po powrocie do domu, zaczęłam robić obiad...... i go nie skończyłam. Nie skończyłam, bo skończył mi się gaz w butli :) A, że ja się sama boję zmieniać butlę... to niestety obiad zjadłyśmy w KFC :( M wrócił dopiero niedawno , więc szybko zmienił mi butlę i teraz dokończę obiad... ale na jutro :)
Cały dzień jakiś taki dziwny, w biegu.. z bólem głowy. Do tego refluks wraca :( i muszę na nowo odstawić dużo produktów. Także menu może być ograniczone i monotonne. Cóż, bywa, dam radę.
Za Ciebie trzymam kciuki. Nie poddawaj się. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) :*