No cóż.... powoli przestawiamy się na sezon grzewczy... Tak tak za oknem coraz zimniej...Mimo,że nie ma mnie kto przytulić ani ogrzać, to jest kominek :) hehehehe nagrzany,że hohohohoho w pogotowiu nawet cebula z czosnkiem przygotowana. My dorośli jakoś panujemy nad przeziębieniem...tzn. czujemy gdy coś Nas bierze...szybko reagujemy, a dzieci... Dziewczynki zaczęły się smarkać i pokasływać...a gdy powiedziałam,że się zaprawiły to powiedziały.... nie, nie My się zakrztusiłyśmy:) tak tak obie naraz :) Ale dostały mleko z masłem na noc... rutonoscorbin....i oby to coś pomogło...a od jutra cebula i czosnek, wkracza do walki....
A jak dziś humorek? Hmmm powiem tak....z rana ok ale po powrocie do domu było ostro. Młoda miała akcje buntowniczą i niestety musiałam łyknąć tabletkę, bo w przeciwnym razie by było kiepsko....Wyciszyłam się i młoda też...Mój spokój udzielił się też Jej. Nie wiem czemu, ale mnie potrafi wyprowadzić nawet pierdoła z równowagi :( Boję się....Boję się,że nie podołam...że zawiodę wszystkich....Staram się, uczę się cierpliwości, ale ten kto przeżył lub przeżywa to co ja, wiem jak jest ciężko....Ale grunt to być dobrej myśli...
A dietetycznie jak? W sumie nijak,mało jem,z aktywności tylko albo aż chodzenie. Po powrocie do domu, padam...czy to derpecha jesienna????? Oby nie...Waga w miejscu stoi, chociaż to dobre,że nie idzie w górę. Czy stres ma na prawdę taki wpływ na schudnięcie? Podobno ma....ale jaki? Jak to się dzieje,że pod wpływem stresu nie chudniemy....Nie rozumiem, może ktoś mi to wytłumaczyć???? Błagam...Chyba znowu muszę, puszczać sobie relaksację...i zacząć się wyciszać. Najważniejsze,że nie objadam się byle czym... w sumie niczym się nie objadam, skoro mało jadam. Płynów też mało. Jedynie ciepłe napoje, z racji tego,że za oknem brrrrrrrrrr.
A Wy jak dajecie sobie radę z chłodami i początkami jesieni? macie jakieś złote patenty? Buziaki i spokojnej nocki :) A ja teraz pośledzę co tam u Was :)