Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1073728
Komentarzy: 36991
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 24 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 września 2016 , Komentarze (16)

                 No cóż.... powoli przestawiamy się na sezon grzewczy... Tak tak za oknem coraz zimniej...Mimo,że nie ma  mnie kto przytulić ani ogrzać, to jest kominek :) hehehehe nagrzany,że hohohohoho w pogotowiu nawet cebula z czosnkiem przygotowana. My dorośli jakoś panujemy nad przeziębieniem...tzn. czujemy gdy coś Nas bierze...szybko reagujemy, a dzieci... Dziewczynki zaczęły się smarkać i pokasływać...a gdy powiedziałam,że się zaprawiły to powiedziały.... nie, nie My się zakrztusiłyśmy:) tak tak obie naraz :) Ale dostały mleko z masłem na noc... rutonoscorbin....i oby to coś pomogło...a od jutra cebula i czosnek, wkracza do walki....

              A jak dziś humorek? Hmmm powiem tak....z rana ok ale po powrocie do domu było ostro. Młoda miała akcje buntowniczą i niestety musiałam łyknąć tabletkę, bo w przeciwnym razie by było kiepsko....Wyciszyłam się i młoda też...Mój spokój udzielił się też Jej. Nie wiem czemu, ale mnie potrafi wyprowadzić nawet pierdoła z równowagi :( Boję się....Boję się,że nie podołam...że zawiodę wszystkich....Staram się, uczę się cierpliwości, ale ten kto przeżył lub przeżywa to co ja, wiem jak jest ciężko....Ale grunt to być dobrej  myśli...

             A dietetycznie jak? W sumie nijak,mało jem,z aktywności tylko albo aż chodzenie. Po powrocie do domu, padam...czy to derpecha jesienna????? Oby nie...Waga w miejscu stoi, chociaż to dobre,że nie idzie w górę. Czy stres ma na prawdę taki wpływ na schudnięcie? Podobno ma....ale jaki? Jak to się dzieje,że pod wpływem stresu nie chudniemy....Nie rozumiem, może ktoś mi to wytłumaczyć???? Błagam...Chyba znowu muszę, puszczać sobie relaksację...i zacząć się wyciszać. Najważniejsze,że nie objadam się byle czym... w sumie niczym się nie objadam, skoro mało jadam. Płynów też mało. Jedynie ciepłe napoje, z racji tego,że za oknem brrrrrrrrrr. 

           A Wy jak dajecie sobie radę z chłodami i początkami jesieni? macie jakieś złote patenty? Buziaki i spokojnej nocki :) A ja teraz pośledzę co tam u Was :) 

19 września 2016 , Komentarze (19)

             Nowy tydzień zaczął się hmmm dobrze...Pan M dopiero dziś jechał w trasę...I przez to,że niestandardowo dziś wyjeżdżał pomyliłam plan dziewczynek... Obudziłam Je tak jakby miały na 8mą do szkoły...a niestety miały dziś na 8.55.... No i co, w drodze się skapnęłam,że dziś poniedziałek... heheh Więc na chwilę wybrałyśmy się w odwiedziny do Moich rodziców :) a później dziewczynki poszły do świetlicy :) A ja ruszyłam z Mamą na miasto... Pozałatwiałyśmy parę spraw... i powrót do domu... Nawet dziś nie robiłam konkretnych zakupów...Tak Nam zleciało w mieście,że zanim się obejrzałam to trzeba było po dziewczynki do szkoły iść :) 

             Po powrocie do domku, obiadek dla dzieci...dopilnowanie lekcji, no i robienie obiadku na jutro.... Życzenie na jutro ogórkowa :) no to się zrobiła.... :) Od godziny 5.15 jestem na nogach i dopiero teraz usiadłam na dłużej....kręgosłup woła ratunkuuuuuuuuuuuu :( a co zrobić ja już po jednej tabletce a nie chcę brać kolejnej...a tu dalej boli.... Miałam jeszcze mielić bułkę na tartą, ale już dziś odpada... A co za tym idzie nie ma mowy o ćwiczeniach....Nogi mam tak cięzkie jakby były z betonu... :( Oczy się kleją....Aj  to taki poniedziałek....

             Nie, nie narzekam dzień uważam za udany....Mimo,że za oknem chłodno, to humor jest ok...Nie ma to jak napalić w kominku i ogrzewać  się :) 

          A Wam jak mija poniedziałek? Miłego wieczoru :) 

18 września 2016 , Komentarze (61)

                No i tydzień mamy za sobą.... Dziś już niedziela...A jak mija mi weekend? W domku, na prasowaniu, sprzątaniu...i pomaganiu chłopakom przy stawianiu ścianki na piętrze....

Ale chyba nie o tym dzisiejszy wpis będzie...Czy ktoś z Was wyobraża sobie aby kobieta wyrzekła się dziecka,jednym słowem olała...i aby to ojciec miał władzę i wyłączne prawa do dziecka? Znam taką dziewczynę, bo nie nazwę Jej kobietą ani matką.... bo na takie miano trzeba sobie zasłużyć. Urodziła mając 19 lat...i co Ją poprowadziło ta drogą? Może to,że miała sporo rodzeństwa i pomagała rodzicom przy młodszym rodzeństwie? Ale jak dla mnie nie ma na to wytłumaczenia.... Nosisz dziecko pod sercem, a gdy się rodzi....zapominasz.... Raz lub dwa razy do roku sobie przypomina,że ma dziecko...alimentów nie płaci, bo jak mówi nie stać Ją... Czy Wy sobie to wyobrażacie? Stać Ją bo pracuje...dobrze się ubiera, ale na dziecko Ją nie stać... Dla mnie jest to niepojęte... Nie znajduje wytłumaczenia dla takiej osoby... Ja nawet gdy wahały sie moje losy czy będę ponowie  mamą czy nie ...Nawet przez myśl mi nie przeszło, aby wyrzec się dziecka...Idąc z facetem do łóżka liczymy się z konsekwencją...Czy znacie takie osoby, które wyrzekły się swoich pociech? Jakie macie zdanie w tym temacie? 

17 września 2016 , Komentarze (23)

                            Dziś sobota, piękna słoneczna, a nawet upalna bym powiedziała... Radość ze słońca za oknem jest...Ale tylko chyba z tego...Myślami nadal jestem w temacie braku @... Dziś 6 ty dzień braku @....Rano rozmawiałam z Panem M i powiedział, co ma być to będzie...Wybierał nawet imiona dla chłopca i dziewczynki...Ale ja? Ja miałam smutek w oczach. Poprosiłam Pana M aby jadąc do miasta kupił mi test ciążowy... Wynik.... jedna kreska...Ale sama już nie wiem...test wykonałam przed południem...nie jestem do końca przekonana o wyniku. Nie odczuwam sygnałów które świadczą o @.... Więc już sama nie wiem co myśleć. Jeśli dziś nie dostanę jutro zrobię kolejny test z samego rana... Chodzę osowiała...jedynie przy dziewczynkach mam uśmiech na twarzy... łzy w oczach... Ja wiem ktoś mi pewnie powie z seksem nie ma żartów... Tak wiem!! Z jednej strony chciałabym mieć bobasa, ale z drugiej...obecne problemy z kręgosłupem, brak pracy...to mnie dołuje...

               Chłopcy dalej stawiają murek a raczej ściankę na górze :) wszystko idzie ku dobremu z kontynuacją piętra :)  Chłopcy działają, dziewczynki na dworze z kolegami a ja? Ja siedzę sama w pokoju i .... rozmyślam...

               A Wam jak mija sobota?

14 września 2016 , Komentarze (8)

             Witajcie :)

          Połowa tygodnia za Nami...Jak Wam moja środa? Mi nawet, nawet.... zważywszy,że nadal okresu brak... :( Czy jest stres? Tak...Jeśli do jutra nic się nie pojawi to trzeba będzie zakupić test...

         A reszta dnia? Hmmm dziś miałam pierwszą wizytę u psychologa.... Jak wrażenia? Rozmawiałyśmy półtorej godziny...Kobieta starsza...Na pierwszy rzut oka miła się wydaje, po dzisiejszej wizycie jestem pozytywnie nastawiona. Oczywiście wiem,że przede mną sporo wizyt...ale Pani psycholog powiedziała,że damy radę :) Takie wsparcie to ja rozumiem :) Były momenty,że trzymałam się dzielnie,ale były tez chwile,że ryczałam jak bóbr...Ale wiecie co? Płacz mi był potrzebny, wyrzuciłam z siebie to co mnie boli...Pani dobrze mnie zdiagnozowała...Powiedziała,że jestem silną, mocno stąpającą kobietą ...Uległą...ale rodzina jest dla mnie wszystkim--- to prawda... Powiedziała, że u mnie duży wpływ mają zaburzenia psychosomatyczne..też prawda... Kobieta czytała ze mnie jak z nut... Wszytko trafnie oceniła...A co najważniejsze,że oceniała mnie źle, za moje krzyki złości na dzieci.... To mi tez pomogło... Wiadomo nie pochwaliła tego, ale nie ganiła... Wierzę,że już będzie tylko lepiej.... Świat jest piękny i trzeba go tylko umieć dostrzec :)

             Pan M w domku :) to i buzia się cieszy.... Dziś może ćwiczeń nie było, ale to dlatego,że Pan M przyjechał przed 4tą rano...On się położył bo cały dzień i noc jechał a, ja ogarnęłam dziewczynki, zawiozłam do szkoły, później psycholog....zakupy...i jak wróciłismy to szybko obiad...i później musiałam się położyć..tak mnie muliło od 3ej na nogach prawie... teraz na chwilę weszłam a neta....zaraz szybka kąpiel i spać...bo dalej mnie muli....a jutro trzeba mieć siłę :) aby kolejny dzień był cudowny :) Tego i Wam życzę :) Pozdrawiam Buziaki 


13 września 2016 , Komentarze (18)

                                                Witajcie....

             Jak dajecie radę w te upały? Ja jeszcze jakoś daję radę, chociaż nie jest lekko...pot się leje.... Troszkę poćwiczyłam i mokra jestem jak szczur... :) Nie byłam w stanie kontynuować ćwiczeń, bo kręciło mi się w głowie...Kiedy będzie koniec tych upałów? Chociaż z drugiej strony, niech słonko jeszcze świeci...Bo za chwilę jesień i zaraz zima :) 

            Samopoczucie? Jest ok :) Mimo upałów...buzia mi się cieszy...hmmm w sumie nie mam jakiś powodów specjalnych....ale nie ważne powody....ważne,że buzia się cieszy.... :) Smuci mnie jedynie brak okresu, który miał się pojawić w niedzielę ... Może jakieś stresy mnie dopadły....Nie wiem.....

            Miłego popołudnia :)

11 września 2016 , Komentarze (8)

          No i przyjechałam do Mamy... Zostajemy na noc, bo jutro z samego rana młoda ma  psychologa i bym musiała bardzo szybko dziewczynki budzić ...A tak bez problemu pół godzinki przed wizyta możemy wstać...Troszkę obawiam się jutrzejszej wizyty...ale wiem,że wszystko będzie dobrze...Młoda już mniej akcji nerwowych ma...Oby poszło to w dobrym kierunku :) 

        A jak dziś samopoczucie? Hmmm może być, chociaż smutno bo Pan M w trasę pojechał...Mało tego upał za oknem :( nie lubię takiej pogody...ale nie ma co ...trzeba się nacieszyć ciepełkiem bo zaraz może go nie być :) Jestem przed @ ...i mam ciągoty na słodkie... brzuch mnie boli...ale o dziwo piersi nie ...aż dziwne...zresztą jakos tak dziwnie się czuję, bo zwykle miałam tak,że tydzień na przód bolał mnie brzuch i piersi..a tym razem nic?! Może  bardzo zestresowana ostatnio jestem... Nie wiem... 

      MIŁEJ NIEDZIELI...:)(zakochany)(slonce)

10 września 2016 , Komentarze (24)

                       Siedzę w domu i zastanawiam się nad sensem życia...Taki smutek mnie ogarnął...Naszego znajomego syn się powiesił....i dziś pogrzeb... Ja nie pojechałam, bo nie ma kto z dziewczynkami zostać. Ale może to i lepiej...To nie jest miejsce dla dzieci...Zastanawiam się co ludzi pcha do samodzielnego zakończenia swojego życia...Mam sporo znajomych...a raczej miałam którzy popełnili samobójstwa...Wszyscy zakończyli swoje życie wieszając się.               Nie powiem, bo ja miewam takie myśli...ale chyba za słaba jestem aby to zrobić...Czy faktycznie jeśli człowiek ma długi...to to jedyne wyjście? Czy nieszczęśliwa miłość, jest powodem aby odbierać sobie życie? Nie wiem...Nie umiem wytłumaczyć dlaczego ludzie odbierają sobie życie....I chyba nikt nie jest w stanie na to pytanie odpowiedzieć... Jedni to planują a inni nie... chwila, moment i człowieka nie ma :( To smutne, gdy rodzic chowa swoje dziecko...Nie taka jest kolej..Szanujmy życie...bo jest takie kruche...

8 września 2016 , Komentarze (6)

Witajcie 

              Nawet nie wiem kiedy zleciało pół dnia dzisiejszego.... Godzina 16.40 na liczniku...ogólnie dzień mija spokojnie, bez niespodzianek i problemów...A to najważniejsze :) 

            Bardzo się cieszę,że udało mi się tak szybko znaleźć termin do psychologa, wiem,że teraz będzie tylko lepiej... Już podczas rejestracji pogadałyśmy sobie troszkę i popłakałam się...puściły hamulce...jakoś gdy mówię o braku zainteresowania ojca dzieckiem to łzy same mi lecą....sama Pani psycholog powiedziała,że rozwód jest gorszy od śmierci...To prawda...No ale jestem dobrej myśli..Że wizyty wyprowadzą mnie z tego stanu w jakim obecnie jestem....Że wróci moja dobroć w 100%....i moja cierpliwość...aj bo tej to mi brakuje...Ale chociaż staram się ....

               Ćwiczeniowo dziś dzień zaliczony

-     nożyce pion x 60

-    nożyce poziom x 60

-    unoszenie bioder x 40

-    brzuszki proste x 60

-    brzuszki skośne x 80

-   wymachy nóg na leżąco x 40/40

-   spinanie brzucha x 120

Póki co tyle u mnie....Miłego wieczoru życzę :) 

6 września 2016 , Komentarze (8)

                Poniedziałek super pozytywny....a wtorek ?! Rano zapowiadał się, również spokojny....a jak przebiegał? 

                Odwiozłam dziewczynki do szkoły....auto się grzało, ale wtedy jeszcze jakoś nie zwróciłam na to uwagi... Na godzinę 10tą byłam umówiona na wizytę do lekarza rodzinnego...Musiałam iść do byle jakiego, bo Moja Pani doktor na urlopie...do odwołania. Nadeszła Moja kolej aby wejść do gabinetu. Pani pyta z czym przychodzę...to ja na to,że tylko po skierowanie do okulisty i psychologa, nic więcej... Na to Pani doktor, że owszem do okulisty może mi wypisać,ale do psychologa nie, bo nie mają refundacji i mam sobie iść prywatnie...Oj wpieniła mnie i to bardzo...powiedziałam,że nie wyjdę dopóki mi nie wypisze, bo ja wiem,że potrzebne jest skierowanie....powiedziałam ,że jeśli mi nie wypisze to pójdę do kierownika przychodni...i do NFZ zadzwonię...heheh aż Pani doktor wypisała :) Można? Można tylko się nie chciało...Bo limit miała dla swoich pacjentów....hahhaah ale nie ze mną takie numery :) 

              Po wyjściu od lekarza udałam się do poradni psychologicznej :) i wiecie na kiedy mam pierwszą wizytę :) Za tydzień :) tak, tak....Pani nawet miłe wrażenie na mnie wywarła...Troszkę pogadałyśmy i rozryczałam się jak dziecko....echhh co to będzie podczas wizyty....ale najważniejsze,że się udało i teraz tylko czekać,aż się wyleczę z depresji ....i może wyleczę się z krzyków...

            Kolejna wizyta była u okulisty....i  termin mam na koniec listopada.... Hmmm jakoś wytrzymam...ważne,że wizyta zaklepana....a te dwa miesiące szybko zlecą :) 

           Załatwianie wszystkiego zajęło mi sporo czasu i wybiła godzina odebrania dziewczynek ze szkoły i myk do domu....A w drodze ? W drodze, samochód odmówił mi posłuszeństwa...stanął, zapaliła się lampka oleju...ale olej był... okazało się,że nie mam płynu chłodzącego...Na szczęście po drodze zaczepiłam dwóch miłych panów którzy mi pomogli... wstawili nowy wężyk i udało mi się dojechać do domku...jednak w obawie,że jutro samochód nie odpali...zadzwoniłam po brata...przywiózł Nas do Mamy...Pan M dalej w trasie...a tu u Mamy mamy 5 minut do szkoły i dziewczynki mogą iść same :) I tak oto sobie siedzę u Mamy :) 

          No i tak oto minął mi wtorek...A Wam jak mija? też tyle wrażeń było? Dobrej nocki :) :):D;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.