Niedziela...godzina 15sta i zostałam sama :( Pan M pojechał...Z jednej strony to dobrze,bo będę miała czas aby pewne sprawy przemyśleć...Dziś Mu powiedziała,że strasznie się o Niego martwię i boję, gdy wsiada na motor...Straszne uczucie...aż serce mi wyskakuje :(
Wczoraj na wieczór usiadłam sobie w łazience...i tak dumałam...płakałam...i się śmiałam...i tak na przemian...Moje dziecko przyszło i tak strasznie mocnooooo mnie przytuliło i powiedziała..... Mamuś ja tu z Tobą posiedzę aby Tobie nie było smutno...a,że godzina była późna powiedziała,że lepiej żeby się położyła,że mama zaraz się kładzie...No i jak to Moje dziecko...poszła i powiedziała Panu M ,że mama smutna siedzi w łazience...Przyszedł,zagadywał...powiedział,że się o mnie też martwi... bo widzi,że coś jest nie tak i że nie wie jak mi pomóc... To miłe...wiedzieć,że jednak się trochę martwi... :)
No to teraz zostaje zrobić listę zakupów na jutro... Zupka już zrobiona na jutro...będzie warzywna :) I czas rozplanować najbliższy tydzień... za chwilę koniec roku... a i Dni Torunia :) i wiele atrakcji....