Jeśli chodzi o to jak mija niedziela, to muszę przyznać,że jest ok. Lekkie śniadanie zjedzone, obiad też ok... A kolacji brak...Dziś rozglądaliśmy się za siatką na ogrodzenie... kurcze ile to wszystko kosztuje... Mamy już słupki wbite, teraz tylko cała ziemię zrównać, ogrodzić i mogę bawić się w ogrodnika :) Jak to brzmi...tak bawić się, bo ja się na tym kompletnie nie znam :( No ale w razie czego pomoże mi Mama :)
Teraz tak troszkę z innej beczki...hmmm odnośnie tego ultimatum w tytule. Oglądaliśmy taki program w tv Damy i Wieśniaczki...i była taka sytuacja,że laska miała dziecko z facetem...ale ten powiedział,że oświadczy się dopiero gdy Ona schudnie do wagi 55 kg ( bo w ciąży strasznie przytyła). No i gadka szmatka z Panem M...i mówi skoro przed ciążą ważyłaś 53 kg to jeśli schudniesz do takiej wagi to Ci się oświadczę...Pomyślałam...i powiedziałam co zbieraj na pierścionek heheh do końca roku będą zaręczyny :) Ja wiem,że tego nie dokonam, a i o oświadczynach nie ma mowy :) ale coś we mnie drgnęło...Tak pomyślałam sobie o tej dziewczynie, czy schudła dla samej siebie czy może dla oświadczyn...a ten facet? Co by było gdyby nie schudła? A Wy co o tym myślicie?