Witajcie
Nie było mnie wczoraj, ale działam dalej. Powiem Wam, że ten wypad po młodą do miasta po północy i pobudka wczesna w sobotę, bo drugą trzeba do miasta podrzucić... dał się we znaki. Całą sobotę to odczuwałam. Można powiedzieć, że nawet dziś odczuwam ;)
Cały czas liczę kalorie. W tej kwestii póki co nic się nie zmieniło. Nawet łatwo mi to idzie. Nie zmuszam się, samo jakoś wychodzi to liczenie. Jak długo? Nie wiem. treningów brak, dziś znowu rwa się odezwała... coś sobie mnie upodobała ;) Ale staram się chociaż chodzić, na tyle ile mogę... A czasami nie mogę. Woda spoko pilnowana.
Dzisiejsze posiłki przedstawiają się następująco
I posiłek: chleb z masłem orzechowym i dżemem czarna porzeczka, herbata zielona
II posiłek: jabłko, ciastko z ciasta francuskiego z twarogiem ( pychotkaaa)
III posiłek: frytki, polędwiczki, kapusta kiszona
IV posiłek: śledzik, pół bułki widocznej na zdjęciu, śliwki, mandarynka i kaki plus herbata pomarańczowa
Razem wyszło dziś 1532/2000 jest ok. Moja córka się pytała, czy jestem w ciąży ;) bo połączenie śledzia i owoców ją trochę zmyliło hahah
Dziś zdałam sobie sprawę, że niewiele czasu zostało do grudnia.. a tym samy do ogarnięcia kalendarza adwentowego... a u mnie aż 3..... nie wiem kiedy i jak to ogarnę.... Dlatego dziś zrobiłam wstępną listę i od jutra zaczynam kupować. Tzn sporo mam ale jeszcze dużo musze kupić.
Mam nadzieję, że działasz, nie poddajesz się. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) :*