Witajcie
Aj piątek jakiś bez życia.. refluks dalej się odzywa. Spałam dziś jakieś 5 godzin i wstałam jak zombie po 5ej. Dobrze, że dziś M w domu. Rano zawieźliśmy młodzież do miasta, potem szybkie zakupy i do domku. Trochę ogarnęłam, pranie wstawiłam, obiad i 10 minut poleżałam.. Niewiele, bo refluks nie chciał dać o sobie zapomnieć.
Popołudniu odwieźliśmy młodą i jej przyjaciela na dworzec. Także na weekend nie mam dziecka. To też spowodowało, że refluks się uaktywnił. Stres niestety nie działa dobrze, na refluks. O wyjeździe wiedziałam od dwóch tygodni i to pewnie gdzieś tak kiełkowało... plus inne nerwy i stało się. Trudo jakoś to ogarnę, zniosę.. Lepiej, gorzej, ale zniosę i jakoś sobie z tym poradzę. Wprowadzę siemię lniane na nowo oprócz tabletek, może się wyciszy.
Kalorie policzone
I posiłek: owsianka gotowa plus truskawki
II posiłek: ziemniaki, polędwiczki, bigos
III posiłek: kajzerka z serem, plus jajecznica i matcha
Dziś bez szału jedzenie, opróżniałam lodówkę.. ale na nic apetytu nie miałam :( Jadłam bo jadłam.... oby jutro było lepiej.
Pamiętaj, aby się nie poddawać. Trzymam za Ciebie kciuki, przed nami weekend i pokusy... Odnośnie pokus od poniedziałku nie zjadłam słodkiego i chipsów.. także pierwszy tydzień bez słodyczy zaliczony, a czy jutro się skuszę? Zobaczymy, co powie refluks ;) Odnośnie chipsów, plan był taki, aby zrezygnować z nich w październiku całkowicie, czy się uda ? Nie wiem. Spróbuję. Co ma być to będzie. Nie oglądaj się za siebie, idź przed siebie. Powodzenia. Miłego weekendu. Pozdrawiam