Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1073469
Komentarzy: 36991
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 24 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 kwietnia 2017 , Komentarze (24)

Niestety kolacji brak na zdjęciu.... nie zdążyłam zrobić ...

18 kwietnia 2017 , Komentarze (20)

Witajcie Kochani :):D;)

                         Tak jak w tytule :) Wiem, wiem wczoraj pytałam o dietę jogurtową, ale po Waszych komentarzach i moim szperaniu po necie stwierdzam,że nie jest taka zdrowa jak piszą ;) No i sobie sama ustalę plan diety :) Tak, tak :) 

                        A jak tego dokonam? Zacznijmy od początku ;) Dostałam od córki zeszyt 16 kartkowy...i zamierzam w nim notować swoje posiłki, wypite szklanki wody, aktywność....i co mi tam jeszcze przyjdzie do głowy. Mało tego będę robiła fotki posiłków. Wiem,wiem teraz też niby robiłam,ale nie codziennie... Teraz postaram się robić to codziennie i na bieżąco wstawiać :) dalej postaram się trwać bez słodkiego,ale jeśli któregoś dnia będę miała ochotę coś zjeść to zjem w ramach mojej kaloryczności... która powinna wynosić jakieś 1800 dziennie....czy tyle będę w stanie zjeść każdego dnia? tego nie wiem... Wszystko wyjdzie w praniu. Dlaczego zeszyt jest 16 kartkowy ...zapytacie? ! Odpowiem...tak...nie brałam grubszego zeszytu, bo nie wiem na ile mi wystarczy zapału do notowania :D;) wiadomo bym chciała długooooooo ale co innego chcieć a dokonać. Jak przetrwam 14 dni będzie dobrze :?:)

                      Postaram się w miarę możliwości ćwiczyć...palec jednak jeszcze mnie w jakiś sposób ogranicza...Jest sztywny i jak macham to zahaczam i rana na nowo się otwiera ;((szloch)... tak tak...ostatnio trochę dziobałam przy strupach i narobiłam sobie tylko kłopotów. Wyszło mi mięsko heheh...mam nadzieję,jednak że od następnego tygodnia zacznę rehabilitację... i cały strup odpadnie. 

                   Jestem dziś pozytywnie nastawiona i mam nadzieję,że tak pozostanie na dłużej ;) a nie tylko do wieczora. 

                 Trzymajcie kciuki :)(pa)

Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego popołudnia :) 

17 kwietnia 2017 , Komentarze (25)

Witajcie

Krótko i na temat.... diety jogurtowej. Czy ktoś z Was stosował, jeśli tak jakie efekty, skutki,jak się na niej czuliście. Czy warto? Czy da się na niej wytrwać te dwa tygodnie? Będę wdzięczna za wszystkie opinie...

Zastanawiam się właśnie nad tą dietą.. na necie trochę o niej jest i menu też nie jest najgorsze.... i tak myślę,że można wytrzymać....

Pozdrawiam :)

15 kwietnia 2017 , Komentarze (29)

Witajcie Kochani 

Jak nastroje przed świętami? U mnie mozna powiedzieć,że jest ok... Chociaż dopadła mnie lekka załamka, a mianowicie dziś skończyłam 34 lata.... buuuu.Czy czuję się staro? Hmmm....Może nie staro, ale mam wrażenie że dużo życia mi uciekło, przez moje fochy, obrażanie się,smutki..  Nie dalej jak wczoraj mówiłam,że nic nie chcę na urodziny....ale wiecie co? Dziś gdy domownicy zaśpiewali mi sto lat...dziewczynki przygotowały śniadanko...truskawki z bitą śmietaną :) a M... podarował czerwone róże...poczułam takie ciepło na serduszku. Popołudniu przyjechała Moja Mama z bratem i chrześniaczką... Był też tort :) porzeczkowy :) i świeczki :) czy zjadłam tort? Tak zjadłam...po 50 dniach postu słodyczowego, pozwoliłam sobie na kawałek tortu :) czy żałuję??? Nie ... bo wydaje mi się,że i tak dokonałam wielkiego.... 50 dni bez słodkiego :) to jest jednak coś :) To,że zjadłam słodkie nie oznacza,że będę się objadała...O nie, nie....Czasami może coś skubnę, ale szczerze mówiąc zjadłam ten tort ale jakoś bez apetytu :)

Dzisiejszy dzień ogólnie na lajcie, trochę z M ogarnęliśmy dom, w chwili gdy dziewczynki poszły do kościoła ze święconką :) Za to wczoraj miałam szał.... M po 4ej jechał na rozładunek, a ja??? Ja nie mogłam zasnąć.. i ??? No i co zrobiłam? Udałam się do kuchni :) i tam się działo :) a co??? Zamarynowałam schab do upieczenia, przygotowałam sobie obiad, śledzik z cebulką, obrałam ziemniaczki, przygotowałam do zrazów, zrobiłam żurek...A gdy dziewczynki się obudziły to zabrałam się za zrobienie zrazów :) i tak gdy do kuchni weszłam po 4ej....to wyszłam po 12ej :) a kręgosłup dziś mi podziękował :) bólem...Jednak posiliłam się tabletką i jest ok :) A teraz??? Teraz usiadłam do kompa nadrobić zaległości... dziewczynki się grzecznie bawią, M jest w garażu... walczy z motorem... a ja przy okazji ogarnęłam prezenty dla dziewczynek...i obmyśliłam plan,że w tym roku między tujami pochowam prezenty :) bo rok temu porozkładałam  w ogródku :) ale ubaw był i radość.... Oczywiście dziewczynki nie wierzą,że to zajączek przynosi prezenty ale co tam... nie mają frajdę :) 

No nic Moi Kochani, chciałabym życzyć Wam spokojnych, rodzinnych, świąt, w przyjemnej atmosferze, smacznego jajeczka,mokrego poniedziałku :) i samych pyszności na stole...a przede wszystkim zdrowia :) Pozdrawiam serdecznie :) 

9 kwietnia 2017 , Komentarze (17)

Witam serdecznie 

Jak Wam mija niedziela? Mi hmmm do tej pory można powiedzieć dobrze...Nic szczególnego się nie wydarzyło.... Rano śniadanko, później dziewczynki poszły do kościoła a my z M robiliśmy obiadek ;) Po obiadku chwila lenistwa na kanapie...następnie dziewczynki troszkę a naukę się wzięły ...później poszły sobie na dwór...M skorzystał z  pogody i wsiadł na motor :(     ale ja sama Mu powiedziałam,żeby skorzystał ... a teraz pojechał z dziewczynkami do kumpla coś załatwić... Zabrał dziewczynki abym odpoczęła... Hmmmm wszystko fajnie, ale ja ??? Ja nie mogę zostawać sama :( Jak tylko wyjechali beczę jak małe dziecko... Boli mnie moja bezradność, ograniczone ruchy.... Mało tego widzę,że nie mam wyjętych wszystkich szwów :(  i na sama myśl,że być może będe musiała jechać do szpitala na wyjęcie...a co a tym idzie cięcie skalpelem :( aż mnie trzęsie... Wiem, zdaję sobie sprawę,że mam wsparcie,ale....właśnie ale... ja nigdy nie lubiłam być zdana na innych...taka Zosia Samosia :( niestety.... 

Ale może i dobrze,że zabrał dziewczynki...bynajmniej nie widzą moich łez...a i On sam tego nie widzi... a ja ? Ja rozpaliłam sobie w kominku i płaczę......Cały czas mam wrażenie jakby to był tylko głupi sen, z którego zaraz się obudzę....Ojjj podłamał mnie ten wypadek... a już podnosiłam się....i znowu upadam...jedyne w czym trwam..to nie jem słodkiego dziś dzień 45 :) Nie ciągnie mnie do nich...do batoników, czekoladek, ciasteczek...omijam w sklepie... i nawet @ która trwa, nie zachęca mnie do jedzenia słodkiego.... jedyny taki plus i pozytyw u mnie ;) co do reszty jedzenia, nie objadam się i staram się pic wodę... dziś stanęłam na wagę i jest dobrze.... może nie ma spadku bo @ i woda .... ale waga nie podniosła się :) huraaa 

Mimo,że mój niedzielny wieczór mija kiepsko , Wam życzę spokojnego wieczoru i dobrze rozpoczętego poniedziałku.   :) 

8 kwietnia 2017 , Komentarze (14)

Witajcie :) 

Jak Wam mija sobota? Pracowicie czy bardziej na leniwca? Przyznać się? Moja sobota hmmm mija mozna powiedzieć dobrze...Powycierałam kurze, zrobiłam pranie, wyprasowałam ubrania z czterech wcześniejszych prań...( przy czym prasowanie zajęło mi 3 godziny ) ładnie co??? No ale palec sztywny i cięko mi się prasowało, jednak jakos dałam radę... Właśnie apropo palca... byłam u rehabilitantki już myślałam,że umówimy się na zabiegi....a tu dupa :( nie ma szans, bo palec się nie goi. zasmuciła mnie na maksa. Powiedziała ,że mam w pod koniec przyszłego tygodnia podejść i pokazać palec i zadecyduje czy zaczynamy czy jeszcze nie. Na dodatek dziś coś się zaczęło sączyć...i strupy całkowicie uniemożliwiają jakikolwiek ruch palca...wyprostować nie mogę a o zgięciu nie ma mowy...Niby zaciskam zęby i robie pewne rzeczy których nie powinnam, a na wieczór ide do łazienki i płaczę... bo tak boli mnie cała ręka :(  Złość aż we mnie buzuje....i staram się milczeć ile daje rady....Wierzę, a raczej chcę wierzyć,że będzie dobrze... Najważniejsze,że mam wsparcie w M i rodzicach.... 

Co do diety... hmmm pijam wodę, nie jem słodkiego ju 43 dni :) nie objadam się...waga hmmm nie wiem jaka bo nie stają na szklaną... z  racji tego,że nie ma jako takiej aktywności... poza chodzeniem...i jako takie wymachy też są, ale nic konkretnego :( 

Jednym słowem samopoczucie hmmm jako takie....święta za chwilę, a ja daleko w polu :) ale szczerze jakoś o tym nie myślę...kiepsko sypiam w nocy...w dzień prędzej jak już jestem padnięta zasypiam.... Cały czas przed oczyma obraz piły...echhhhh

Spokojnego wieczoru i udanej niedzieli :) Pozdrawiam serdecznie 

5 kwietnia 2017 , Komentarze (26)

Witajcie Kochani Moi ....

Jak Wam mija środa? Mi spokojnie chociaż nerwowo.... Po pierwsze zmartwiła mnie wiadomość Pani z urzędu pracy. A mianowicie,że jeśli będę 90 dni za L4 to skreślą mnie ze statusu bezrobotnych a co za tym idzie będę bez ubezpieczenia. A nie mam pewności jak szybko mój paluch wróci do pełnej sprawności. Nie wiem jak to będzie...Staram się sama ruszać palcem, próbować zginać...mimo,że nie powinnam jeszcze...mam nadzieję,że to nie zaszkodzi.... Paluch moczę dwa razy dziennie aby strupy szybciej odpadły...żebym też mogła rozpocząć rehabilitację. Jutro idę do rehabilitantki zapytać kiedy wstępnie mogę się umówić. 

Bratowa milczy od piątku :) ale to cisza przed burzą heheh. Znam Ją :) Dziewczynki też dają popalic u rodziców....Już nie wyrabiam....Mało tego musiałam kolejny raz przełożyć wizytę u psychologa.... Miałam iść w styczniu ale nie mogłam i wizyta została przełożona na maj...a teraz sie okazuje że tego dnia mam wizytę kontrolną u lekarza... i nie mogę jej przełożyć, bo mój ortopeda przyjmuje tylko w poniedziałki....i przełożyłam kolejną wizytę na czerwiec....a mam taka potrzebę wygadania się u psychologa....ale cóż...najpierw musze załatwić sprawę z paluchem...a później z serduchem....Jak nie urok to sraczka jak to mówią....

Znowu sporo emocji w sobie tłumie...a to nie jest dobre wiem o tym. Nawet M widzi,że coś jest nie tak...a było już lepiej... i ten cały wypadek jakby rozdrapał ranę na nowo...No nic albo pomedytuje i mi jakoś przejdzie....albo będę się męczyła do czerwca....Pożyjemy zobaczymy....Nie będę na zapas się martwiła....

A Wam Kochani jak mija dzień....pełen wrażeń? Czy może nuda i nic ciekawego się nie wydarzyło.... A chciałabym się pochwalić,że już mija mi 41 dni bez słodkiego :) Brawo Ja :) hahaah 

Pozdrawiam serdecznie :) dobrej nocki i miłego czwartku :)

3 kwietnia 2017 , Komentarze (16)

Witajcie 

No i nadszedł poniedziałek....Co ten dzień oznaczał dla mnie? Otóż to,że byłam dziś na kontroli lekarskiej... Pan doktor zdjął szynę i opatrunki...Wypisał kolejne zwolnienie i skierowanie na rehabilitację. Na skierowaniu na rehabilitację napisał pilne. Rozmawiałam z Panią rehabilitantką od kiedy bym mogła zacząć... i usłyszałam nie prędzej jak za dwa tygodnie...a kto wie i czy nie później,bo....Bo są strupy i coś się jeszcze sączy i niestety ani ćwiczenia ani laser nie są w tym stanie wskazane.... No nic pozostaje mi poczekać,aż rana sie wygoi aby móc rehabilitować. Tak bym chciała wszystko przyspieszyć...ale się nie da...Trzeba się uzbroić w cierpliwość.... Ciężko będzie....Ale na pocieszenie kupiłam sobie dwie bluzeczki :) i jurto planuje kolejne zakupy :) 

A Wam jak mija poniedziałek....

Spokojnej nocki Pozdrawiam :)

2 kwietnia 2017 , Komentarze (38)

Witajcie

No i stało się...w Toruniu rozpoczął się sezon motocyklowy :(  Zastanawiacie sie dlaczego motor = smutek i strach????Już tłumaczę... Mój M to motocyklista.... za każdym razem kiedy wsiada na motor drżę :( boje się...o Niego...On o tym wie.... i zawsze mi tłumaczy,że jeździ ostrożnie...Ok....może i On tak....ale jaka to jest bezpieczna jazda ponad 200/h ?????? No jaka?????  Jak tylko słysze ryk maszyny w garażu to aż mi niedobrze sie robi.... Nie chcę pozbawiać Go pasji...nawet dziś się smiałam,że wolę gdy za oknem śnieg i zimno.... bo bynajmniej na motorze nie jeździ.... wiem...wiem...egoistyczna jestem...To jest chyba miłość, co??? Strach o drugą osobę. Dziś od samego rana chodzę naładowana... Bo właśnie dziś w Toruniu motocykliści odwoływali zimę....Mało tego troszkę się posprzeczaliśmy, bo chciał wziąć młodą na motor,ale ja się nie zgodziłam....Czy to jest tak,że gdy życie się nie komplikuje  to nie żyjemy ???  Czy zawsze musi się coś dziać???? Niekoniecznie dobrego???? No i tym oto sposobem niedzielę mam z głowy.... :( smutam sobie w swoim starym pokoju u rodziców.... bo M pojechał w trasę i musiałyśmy znowu na kilka dni do rodziców przyjechać... A jutro czeka mnie kontrola u lekarza... też zaczynam się zamartwiać :( Co z tego,że nie jem słodkiego, pilnuje tego.... ale w serduchu smutek :( Aż tak wielki,że gdybym miała coś słodkiego to bym wchłonęła wszystko :( ale....nie mam... i zapijam sokiem pomidorowym ;) 

Życzę spokojnego popołudnia ;) pozdrawiam 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.