Ale mi wstyd :( Moja nerwowość mnie wykończy :( i wszystkich dookoła. Wystarczy chwila,abym wybuchła. I tak stało się i tym razem. Młoda zaczęła pyskować, dyskutować....ja jedno zdanie Ona swoje i tak dobre 10 minut...tak mnie wkurzyła i wyprowadziła z równowagi,że padły słowa które nie powinny paść :( Wiem i zdaję sobie z tego sprawę...Nie panuję nad nerwami, emocjami :( Jak to piszę,to aż mam załzawione oczy :( Od czasu rozwodu jestem kłębkiem nerwów. Czasami jest ok, ale są dni,że bez kija nie podchodź.... :( to smutne, przykre....Jestem teraz niestabilna emocjonalnie. Chyba znowu trzeba się wybrać do jakiegoś psychologa na sesję. Chociaż po ostatniej wizycie,która miała miejsce jakieś 2 lata temu...to Pani psycholog zaproponowała mi sesje w grupie...zamknięte :( przeraziło mnie to...ja i szpital? Sobie pomyślałam...to ze mną jest aż tak źle...a może coś wyolbrzymiałam i Ona tak to odebrała? Sama już nie wiem. Jedno co wiem, to, to,że mam wahania nastroju....Każdego dnia pracuję nad tym,ale ciężko jest. Może dlatego,że zawsze wszystko miałam zaplanowane...a teraz mimo planów nic nie wychodzi...i to może mnie tak drażni. A może faktycznie rozwód tak wpłynął na moją psychikę? Już teraz Pan M ma dosyć, tych moich fochów, wahań nastrojów...On to wytrzymuje...ale jak długo? Wiadomo nikt nie jest idealny, ale....A może za dużo celów stawiam sobie...i porażki mnie tak dołują? Nie wiem...Ale jest mi wstyd,że nie panuję nad tym...Moje dziecko wie,że KOCHAM JĄ najmocniej na świecie i mimo krzyków, jest dla mnie NAJWAŻNIEJSZA.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.