Witajcie
Czas na kolejne dwa dni relacji ;) Wczoraj niestety padłam po godzinie 20. O godzinie 19.40 byłam już w łóżku..czułam się dziwnie zmęczona, bez siły. Dziś też czuję lekkie zmęczenie...ale jeszcze funkcjonuję ( dzięki kawce, którą właśnie piję-jeszcze ciepła) Wczorajsze gorsze samopoczucie to pozostałość po niedzieli. Rano tylko sucha bułka, obiad makaron podsmażony z wędliną i serem, nic więcej nie jadłam. Także kalorycznie lipa, co waga dziś pokazała lekki wzrostem. No ale dodatkowo jeszcze @ jest, więc bez spiny, działam dalej ;) Woda wczoraj wypita 1,5 litra kroki hmmmm ładnie ponad 20 tyś.
Dzisiejszy dzionek już można powiedzieć lepiej. Posiłkowo wygląda to tak
ŚNIADANIE: chleb pszenny( czyszczenie) schab pieczony przeze mnie plus musztarda
II ŚNIADANIE: buła z twarożkiem i rzodkiewką w maku ;) oraz wafelek
OBIAD: na szybko czyli carbonara
KOLACJA: scrunch zielona herbata z mlekiem plus śliwki i kawka wspomniana wyżej ;)
Kalorycznie ponad 1900 także jest ok. Wczoraj i dziś nie było planowane jedzenie, dlatego nie jest tak jakie bym chciała :) ale zaraz zabieram się za ułożenie na jutro jadłospisu. Może być ciężko, bo jutro rada znowu :) I M jedzie w trasę, trzeba kilka spraw ogarnąć, nie wiem czy drugie auto odpali, czy ja zdążę wrócić do domu, zanim on wyjedzie.... oj będzie to szalona środa :) Czasami lubię takie szalone dni, bo nie rozmyslam za dużo o problemach, kłopotach... ale najgorszy jest wieczór... wtedy jest cisza, spokój :( i człowiek za dużo myśli. Ale z dobrych wieści, młoda chodzi do szkoły. Fakt dziś lekko brzuch ją bolał i miała stres... ale pokonała i wróciła z uśmiechem na twarzy :) To już zaraz miesiąc jak chodzi codziennie ;) :) Woda dziś ładnie wypita 1 ,5 litra, kroki niewiele bo limit 10 tyś z haczykiem ;)
Pamiętajcie aby się nie poddawać, walczymy, działamy. Jutro postaram się wrzucić październikowe wyzwanie z wodą ;) Nawet jak upadniecie, pamiętajcie aby iść dalej przed siebie. Powodzenia. Trzymam kciuki, cudownego tygodnia :) Pozdrawiam :) :*