Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1073512
Komentarzy: 36991
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 24 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 kwietnia 2022 , Komentarze (12)

Witajcie 

          Zanim napiszę, jak mija dzisiejszy dzień... to napiszę, jak wczoraj strasznie wiało. Wieczorem M pojechał w trasę, a za oknem.... masakra. Drzewa, choinki się kłaniały...dosłownie :( Tak strasznie wiało. Oczywiście, taka pogoda, tylko wtedy gdy jestem sama z dziewczynami. No ale i tak bywa. Na szczęście, ta wichura nie wyrządziła szkód. 

        Dzisiejszy dzionek, od rana ok. Spokojnie. Chociaż wietrznie i chwilami deszczowo, zdarzył się grad.... a nawet płatki śniegu :) Było też słońce.... także wszystko co mogłoby być, chyba :) Zdrowotnie hmmm  najgorzej jest z rana. W południe jest spokojniej, ale bez szału. Wieczorem znowu powtórka z rozrywki. Ale się nie poddaje. Działam, walczę ile mogę. Na liczniku już 20564 kroki ;) Wczoraj zrobiłam 27824 kroki -szok :) Dziś też ładnie wyszło, teraz już ładuję opaskę, bo pada ;) hahahah Była dziś również inna aktywność 

       Najpierw padło na hula hop- 30 minut i miałam już usiąść... bo zmęczona  byłam, bo po co więcej. Ale nie...jednak wskoczyłam na rowerek ;) i pykło 20 minut :) I takim oto sposobem zrobiłam 50 minut :) Fakt po rowerku, pod koniec kaszel już męczył....Ale dobiłam do tych 20 minut. Cieszę się, bo kwiecień ładnie się zaczyna. Dziś 5 marca i 5 dzień aktywny. Także ładnie :) 

      Posiłkowo hmmm wygląda tak:

ŚNIADANIE: chleb z kurczakiem w galarecie

II ŚNIADANIE: kawka 3w1 i precel u rodziców 

OBIAD: zupa ogórkowa, ziemniaki ( też u rodziców)

KOLACJA: kfc ( córka poprosiła w drodze powrotnej do domku) 

      Czy żałuję dzisiejszego menu? Nie :) Wszystko wliczone, spalone :) Także jest ok. Bo grunt, to się nie poddawać. Cieszę się, że trwam w liczeniu na fitatu :) To daje mi kopa. Nawet gdy jadłospis nie jest idealny, liczę kalorie, cykam fotki ;) To motywuje, a przecież oto chodzi, prawda? 

       Mam nadzieję, że Wasz wtorek równie dobrze mija. Trzymam za Was kciuki. Pamiętajcie aby się nie poddać. Nawet gdy upadniecie, podnosimy się i idziemy dalej. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 


4 kwietnia 2022 , Komentarze (13)

Witajcie 

    Mamy nowy tydzień, nowe szanse i nadzieje :) Działamy, walczymy. Pamiętajcie aby się, nie poddawać. Jak zaczęłam poniedziałek? Spokojnie...chociaż kaszel strasznie dokucza, dusi... masakra. Jakoś funkcjonuję, ale co to za funkcjonowanie. 

   Rano standard, śniadanie, podwózka do szkół, potem szybkie zakupy z Mamą. Poszłam do Lidla, bo widziałam w ulotce, że jest botwinka.... I co??? lipa. to co zastałam w sklepie :( tragedia. Może jutro trafię na ładniejszą. Nabrałam ochoty, na tą zupkę. Obeszłam się dziś smakiem :) 

    Jeśli chodzi o aktywność w dniu dzisiejszym.... prezentuje się tak :

      Hula hop 30 minut i na tym w zasadzie koniec....tzn kroków nadreptałam do tej pory 26042  :) Myślę, że śmiało, mogę to uznać za dobrą aktywność :) Nogi czuję, że wchodzą mi w 4 litery hahahah. Coś tam jeszcze dobiję, ale pewnie dużo nie. 

     Posiłkowo dzień wygląda tak: 

     Posiłkowo nie jestem w 100% z siebie zadowolona, nie taki był plan. Ale bywa i tak. Zjadłam co zjadłam, nie oszukuję ;) Pokazuję, nawet jeśli to nie jest szczyt marzeń dietetycznych ;) 

ŚNIADANIE: chleb , gotowany kurczak, ketchup

II ŚNIADANIE: kawka u rodziców, wafelek, baton

OBIAD: zupa ze szparagów ( sama robiłam) 

KOLACJA: chleb z cebulką i boczkiem, energetyk 

        Kalorii zjedzonych 1296, spalonych 879  ;) Wiem, szału nie ma. Ale tak wygląda mój jadłospis dzisiejszy. Plany były inne, a życie sobie postanowiło inaczej ;) Zaraz zabieram się za ułożenie jadłospisu na jutro. Pocieszam się, że z wodą nie mam problemu. Zresztą wszystko jakoś się ułoży, unormuje.... nawet jedzenie. Kupiłam tego batona Kizzers... bo to nowość... bo to ktoś znany...ale mi ten baton nie smakował.....Źle ulokowane 2,99 zł. 

       Pamiętajcie aby się nie poddawać. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru i udanego tygodnia :) Pozdrawiam :) 


3 kwietnia 2022 , Komentarze (10)

Witajcie 

       Wczorajszy dzień był intensywny i szybko minął. Posiłkowo hmmm nie liczyłam kalorii, tzn rano tak, a potem popłynęłam. Tzn nie było jakoś kalorycznie, wręcz zdecydowanie za mało :( Ale to długa historia. Aktywność była 

  Rowerek udało się, pokręcić , zanim wybuchła burza ;) Woda wypita. Także ogólnie dzień na plus... 

Niedziela...mija spokojnie, bez burz :) Mimo kaszlu udało się zrobić trening

       Dziś hula hop i rowerek. Nawet dziś na rowerku zrobiłam km więcej niż wczoraj...w tym samym czasie ;) Zaczęłam też zumbę.... bo młoda puściła i ćwiczyła...ale jak chwycił mnie kaszel :( To myślałam, że płuca wypluję. No i zrezygnowałam. Nic na siłę. Cieszę się,że chociaż tyle się udało, w przerwach między jednym a drugim kaszlem :(  Woda ładnie wypita, posiłkowo dzień wygląda tak:

ŚNIADANIE: chleb z ziarnami, wędlina, ogórek

II ŚNIADANIE: kawka, kiwi, ciasteczko od  dziecka ;)

OBIAD: ziemniaki, jajko sadzone, buraczki 

DO FILMU PRZEKĄSKA : czipsy ziemniaczane, orzeszki

KOLACJA: granola, jogurt ananasowy 

       Razem wyszło 1891 kalorii , spalonych 338. Jestem zadowolona z dnia dzisiejszego ;) Kalorie policzone, wszystko ładnie wyszło :) 

       Mam nadzieję, że Wasz weekend też miło spędzony ;) Bez obżarstwa ;) Nie poddajemy się, walczymy, działamy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru i miłego nowego tygodnia :)  Pozdrawiam :) :* 

1 kwietnia 2022 , Komentarze (22)

Witajcie 

       Nastał nowy miesiąc, mamy kwiecień. Trzeba ten miesiąc dobrze wykorzystać. Planów jako takich nie mam. Standard- woda. Aktywność- jeśli dam radę. Słodycze-starać się nie rzucać na nie. Także nie ma jakiś wielkich planów. A jak u Was, są plany? 

      Rano standard zawiezienie dziewczyn. Potem małe zakupy z mamą, bo auto miałam, więc aby mama nie dźwigała. Potem odbiór M i dziewczyn i do domu. W drodze powrotnej wstąpiliśmy na obiad ;) Hmmm no to jak dzień wygląda posiłkowo?

ŚNIADANIE: kanapka z serkiem delikate, szczypiorek 

II ŚNIADANIE: owsianka, dżem truskawka-jabłko, morele, orzechy nie solone, dwa cukierki 

OBIAD: zapiekanka tzn ten kawałek 

KOLACJA: gniazdko, kawka 

Śniadanie małe bo na szybko. Na szczęście II śniadanie było syte. Obiad w biegu właściwie :( a kolacja hmmm ciastko kupione rano. Nie zdążyłam zjeść i padło na kolację ;) Czy jestem zła? Nie. Bo ładnie zadziałałam z aktywnością

Rowerek 15 minut ( 6 km) 

Hula hop 10 minut 

         25 minut i myślałam, że ducha wyzionę ;) Dosłownie. Dodatkowo ładnie kroki wydreptałam, bo już mam na liczniku 16785 :) Także jestem zadowolona, dodatkowo woda dziś 2 litry ;) Spijam.... być może na mróz ;) Nie wiem :) 

        Dzień uważam za udany, mimo że kaszel nie odpuszcza. Dziś rano myślałam, że oczy mi z orbit wyskoczą :( Tak się dusiłam. Dobre pół godziny duszenia, aż do wymiotowania. 

      Nie poddajemy się, walczymy, działamy. Trzymam kciuki za Was kwiecień i Wasze postępy. Powodzenia. Spokojnego weekendu. Pozdrawiam :) :* 

31 marca 2022 , Komentarze (23)

Witajcie 

     Tak, to ten dzień... ostatni dzień miesiąca. Nie wiem kiedy to zleciało. Dopiero były jedne święta...a tu zaraz drugie. Nocka w miarę przespana, rano mnie strasznie dusiło...aż oczy z orbit wychodziły. No ale ogarnęłam co  miałam ogarnąć. Dziewczyny zawiezione do miasta, ja wróciłam. Wstawiłam pranie, troszkę ogarnęłam. Oko mi troszkę uciekło ;) Udało mi się zrobić trening.... Hmmm co prawda tylko 10 minut....ale ledwo i to dałam radę. 

         Rowerek stacjonarny ;) 10 minut :) ciężko było ale dałam radę, chociaż tyle. Widzę, że na spokojnie będę wracała z aktywnością. Tak na marginesie, to nowy sprzęt do ćwiczeń ;) prezent od M  :) hahahah Posiłkowo dzień wygląda tak: 

ŚNIADANIE: owsianka, jabłko, dżem malinowo-jabłkowy z Allutrition 

II ŚNIADANIE: czipsy, czekolada bąbelkowa miętowa, kanapka mleczna

OBIAD: leczo z serem, plus chleb 

       Kalorii wyszło niewiele, ale po owsiance byłam syta, a i leczo mnie dopchało na obiad ;) Więc na kolację tylko kawka, bo nie mam na nic ochoty.  Owsianka smakowała nieziemsko ;) Dawno jej nie jadłam i pewnie dlatego ;) Muszę do niej wrócić :) Woda dziś ładne wypita. Kroki średnio bo póki co mam tylko 7325 i dużo więcej nie będzie. 

       I przyszedł czas na podsumowanie marca. Wagowo mniej o 0,4 kg bez szału...ale zawsze mógł być wzrost ;) reszta wygląda tak 

       Treningów było mało bo tylko 8. Woda 31 dni. Nie narzekam idę dalej, po swoje. Ale patrząc na luty a marzec....To marzec wygląda zdecydowane lepiej. Więcej treningów, no i spadek zaliczony :) Także spinam pośladki i idę dalej. 

        Troszkę  mnie przeraża ten czas... Bo założyłam sobie rok temu, że do 40-stki schudnę do 58 kg. I co????? Kiepsko mi to idzie. Zaraz zostanie mi tylko rok, bo 15 kwietnia kończę 39 lat :(  Załamało mnie to troszkę.  No nic głowa do góry i trzeba działać, nie marudzić ;) :D Zostało 8,3 kg, musiałabym chudnąć 0,6 kg hmmm Dobra nie ma co gdybać ;) 

     Pamiętajcie aby się nie poddawać ;) Działamy, walczymy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

30 marca 2022 , Komentarze (19)

Witajcie 

       Dziś już środa...a gdzie wtorek? Nie wiem, przeleciał przez palce. Dosłownie. Wczoraj jak padłam o 10, to wstałam o 14. Nawet nie wiem  kiedy zasnęłam. Baaaa nie tylko ja bo i M. Jego też zmogło. 

     Środa mija spokojnie, można tak powiedzieć. Rano rozwiozłam dziewczyny. Niestety nadal mamy jedno auto :( Dobrze, że M pojechał w trasę, to łatwiej.... ale co z tego... ja powinnam leżeć. A dziewczyn nie ma kto zawieźć :(    Zawiozłam, wróciłam do domu. Ogarnęłam to i owo. Zanim się obróciłam była 15 i czas po dziewczyny. 

    Dziś udało się policzyć kalorie. Może nie ma szału posiłkowo, ale w chorobie.... nie zawsze się chce jeść. 

ŚNIADANIE: bułka wieloziarnista, fuet kiełbasa, ogórek

II ŚNIADANIE: jabłko, banan, czipsy, ptasie mleczko 

OBIAD: leczo z serem i buła ;) 

KOLACJA: jogurt skyr i maxi king ( do wczoraj ważny-musiałam zjeść, nie lubię wyrzucać) 

      Tak, to wszystko wygląda w dniu dzisiejszym.  Jak nie trudno się domyślić, ogólnie aktywności brak. Woda pita. Nawet już wrzuciłam wyzwanie z wodą na kwiecień-zapraszam :)  

     Zaraz usiądę i ułożę jadłospis na jutro. Coś tam już ułożyłam, ale muszę jednak zmienić ;) Może u Was coś ciekawego wypatrzę :) Tak jak u jednej z Was leczo ;)    tara55 hihihi dziękuję za pomysł na obiad ;) 

     Pamiętajcie aby się nie poddawać. Idziemy po swój cel. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

28 marca 2022 , Komentarze (33)

Witajcie 

         Niedziela minęła raz dwa, w łóżku. Także nie ma co pisywać. Piłam dużo i wody i herbat.... A dzisiejszy dzionek? Zaczęłam od duszenia się ....potem szybko ogarnięcie śniadań, pobudki i do szkoły. Dziś kierowcą był M, a ja w tym czasie... próbowałam się dodzwonić do lekarza. Dzwoniłam hmmm tylko 163 razy i szybciej dojechałam do przychodni :D  Takkkkkk dojechałam do przychodni, wchodzę i sobie myślę...pewnie pani mi powie, że już nie ma miejsc....albo że najbliższy wolny numerek jest na godzinę 12 ( a ja weszłam do przychodni o 7.50) Przyszła moja kolej, podchodzę do okienka, mówię do jakiego lekarza....a pani, że nie ma bo jest na urlopie... hmmm to mówię, obojętnie do kogo poproszę. I pani do mnie na 8.00 do tej i tej pani doktor :) Hmmm jakież było moje zdziwienie.... bo tylko 10 minut czekania ;) Mówię, bez zastanowienia " oczywiście, poproszę" Chwilę zaczekałam i przyszła pan doktor. Zbadała i dała L4 leżące :( Ostre zapalenie gardła  górnych dróg oddechowych  :(  Dzwoniłam też na rehabilitację, bo zaczęłam tydzień temu ale w tym nie pójdę. Pani powiedziała, żebym zadzwoniła pod koniec tygodnia i umówiła się na odrobienie. Szacunek za wyrozumiałość. No lipa.... 

      Lipa... bo M właśnie się rozkłada :( I problem jak tu teraz dziewczyny ogarnąć.... Kurde.... na prawdę?????? No jak się wali to na całego. No nic jutro będziemy myśleć, co dalej. Jak to ogarnąć. Oczywiście kto asystował? Ja. Ja herbatkę, jak do jedzenia ...a podobno mam leżące zwolnienie :( Moja córka pomagała, ale chciałam aby córka M troszkę wyszła od siebie z inicjatywą pomocy.... Niestety mogłabym czekać i czekać. Nie wpadła na to, że miło  byłoby zrobić ojcu i mi herbatę lub coś do zjedzenia...albo chociaż zamieść podłogi. Ogarnęłam to sama... bo  byśmy byli o suchym pysku i głodni. No nic, życie. 

    Posiłkowo dzień wygląda hmmm nijak. Aktywności brak. Woda ładnie pita. Jak dam jutro radę to wrzucę nowe kwietniowe wyzwanie z wodą ;) 

   Pamiętajcie aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam 

26 marca 2022 , Komentarze (14)

Witajcie 

     Czas na małe wyjaśnienie, dlaczego mnie nie było. Zacznijmy od soboty i niedzieli, to były dni kiedy poświęcałam czas młodzieży. Nie istniał internet, to był czas dla nas. Poniedziałek zaczęłyśmy od nocki u rodziców. W zasadzie to już w niedzielę wieczorem M nas zawiózł. On jechał w poniedziałek o 4 na rozładunek( a dalej mamy jedno auto) I głupotą byłoby gdybym budziła o 3 dziewczyny i jechałybyśmy do rodziców. Dlatego w niedzielę wieczorem do rodziców. I tak byłam u nich od niedzieli do piątku. Fakt miałam auto dla siebie, ale zdecydowałyśmy że zostaniemy. Dziewczyny mogły też dłużej pospać ;) 

     Zaczęłam od poniedziałku rehabilitację. Niestety w czwartek popołudniu coś mnie brało. W piątek już nie byłam w stanie iść na rehabilitację. I tak mnie trzyma. Teraz troszkę lepiej się poczułam więc postanowiłam do Was napisać. Ale mało tego, że mnie choróbsko wzięło...to wczoraj córka dzwoniła ze szkoły, że źle się czuje...Zwolniłam ją z 4 godziny lekcyjnej ( bo tyle wytrzymała) przyszła do rodziców, mierzę temp...a tam 38 :( Szybko proszki, bo to miałam. Przez najbliższe 4 godziny temp nie spadała. Tata pomógł mi zanieść do auta nasze torby. I pojechałyśmy po M na firmę i córkę M do szkoły  szybko do domu. Czułam w drodze jak się pocę... Zresztą teraz też się pocę jak 🐷🐷. Po nocy byłam zlana potem. Klatka piersiowa boli przy kaszlu.. Masakra, już dawno tak źle się nie czułam. 

    Młoda hmm temperatura spadłą, do stanu gorączkowego...zawsze to lepsze. Nie wiem jak będzie jutro. Dziś przeleżałam większość dnia, chociaż jak na leżenie udało się już wydreptać 6990 kroków ;) Więc może uda się te 10 tyś zrobić. Oczywiście nic na siłę. A kroki robię, bo chodzę na górę do młodej do pokoju...więc kroki się nabijają. 

     Jeśli chodzi o jedzenie.... szału nie było, ale tragedii też nie.  Co prawda przez ten czas u rodziców, nie liczyłam kalorii, co odbiło się na wadze, ale zgubię. Woda pita. Jeśli chodzi o aktywność, to jest ok. W poniedziałek zrobiłam 21697 kroków, wtorek 21462, środa 16544 i kręciłam na rowerku 50 minut, czwartek 24316 kroków i 60 minut rowerek. Także nie było przez ten czas leniwie :) 

    To byłoby na tyle w dniu dzisiejszym :) Wam życzę dużo zdrówka i spokojnego weekendu :) Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Pozdrawiam :) :* 

18 marca 2022 , Komentarze (12)

Witajcie 

        Jak dobrze, że to już weekend ;) Teoretycznie , bo były plany i trzeba je zmienić. Bez auta hmmm nie ma planów ;) Dziś wstałam o 5, jakoś spać nie mogłam. Chyba jeszcze trzymały mnie wczorajsze emocje. Chwilę poleżałam, wstałam, poszłam do sklepu, pokręciłam hula i zabrałam się za śniadanie. 

        Obudziłam dziewczyny, One jadły śniadanie a ja? Ja szybciutko zrobiłam żurek oraz bigos na krótko ;) Także jak jutro M wróci, będzie obiad :D W międzyczasie wstawiłam pranie, poszłam po drewno. Już na liczniku mam 12819 kroków ;) Coś tam jeszcze dojdzie, bo młoda godzina :) Wczoraj dobiłam do 17029 kroków. Aaaa przypomniało mi się odnośnie snu

Dla porównania po lewej z wczoraj sen głęboki godzina i 5 minut...a  z dziś? 24 minuty głębokiego snu :( Masakra. Posiłkowo dzień wygląda tak:

ŚNIADANIE: bułka z ziarnami, pasty z Lidla które macie na zdjęciu obok ;) 

OBIAD: skrzydełka a'la kfc z piekarnika plus sos majonez-ketchup

KOLACJA: granola, jogurt truskawka-kiwi, physalis, ptasie mleczko ;) 

      Łącznie wyszło 1990 kalorii, spalonych 377 kalorii. Woda ładnie pita. Trening hula hop 40 minut :) Dziś także postanowiłam się zmierzyć ( bo ważę się i tak codziennie) Od poniedziałku spadek 1 kg :) a po miesiącu 12 cm  mniej ( w talii 3 cm, na wysokości pępka 1 cm, brzuch pod pępkiem 3 cm, biodra 1 cm, uda 2 cm, łydka 2 cm) Także jestem z siebie zadowolona. Wiadomo, mogłoby być lepiej...ale jest dobrze. To daje mi powera do dalszej walki, działania :) 

    Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Działamy, idziemy po swoje ;) Trzymam za Was kciuki. Powodzenia.... bo weekend nadchodzi ;) Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam ;) *  


17 marca 2022 , Komentarze (20)

Witajcie 

         Nie tak miał wyglądać dzisiejszy dzień. Ale do brzegu... Rano wszystko ok. Wstałam przed budzikiem, ale nie przeszkadzało mi to. Wyspałam się. Snu głębokiego miałam godzinę i 5 minut. To bardzo ładnie, bo wczoraj głębokiego snu miałam aż całe 30 minut. Wstałam, ogarnęłam co miałam ogarnąć, porozwoziłam dziewczyny. Pojechałam z mamą do sklepu, potem  do rodziców na kawkę. Poczekałam u rodziców jakąś godzinkę, na młodą i do domu... Ruszyłam zadowolona, jadę bez problemu. Rozmawiamy sobie z córką....Nagle na skrzyżowaniu samochód stanął. Pedał sprzęgła wpadł. Biegi ani rusz... Ja zdenerwowana, bo stoję, na środku skrzyżowania... Udało się odpalić, ruszyć... ale kawałek. Stanęłam w bezpiecznym miejscu. Zadzwoniłam do  szefowej drugiej panny, aby ją zwolniła do domu. Powiedziałam, że nie będzie miał kto jej odebrać. Zgodziła się i pojechałyśmy do domu....Tzn pojechałyśmy to za dużo powiedziane. Ruszyłam na pierwszym biegu, potem bez sprzęgła wcisnęłam drugi bieg....i tak się kulałam 20 na godzinę ;) Najgorzej było pod górkę, bo nie miał mocy :( Ale to jeszcze nic.... chwile grozy przeżyłam gdy dojeżdżałam do przejazdu kolejowego... Auto jechało  wolno, bo wolno, ale się kulało. Jednak w pewnym momencie stanął. Kurdę, nie macie pojęcia co ja wtedy czułam.... Na szczęście udało się jakoś ruszyć, gazowałam samochód, aż się kurzyło. Byle zjechać z torów. I znowu zgasiłam, odpaliłam samochód, ruszyłam.... i tak łącznie jakieś 8 km z prędkością 20 km/h. Kawałek przed domem, zatrzymałam się w zatoczce, dziewczyny wysiadły i poszły szybko otworzyć mi bramę. I tu znowu "schody"... Tuż przed skrętem do domu, stanął mi samochód. Zatarasowałam drogę. Masakra. Znowu odpaliłam z kopyta i jak wparowałam na podwórko... oj to było coś strasznego. Co dziś przeżyłam. Najważniejsze, że dojechałyśmy całe. Ale to nie oznacza, że ciśnienie mi się podniosło. Humor, brak humoru. Jest złość, wściekłość. 

     Dlaczego złość, wściekłość... bo jeden samochód już mamy w garażu... też sprzęgło... padło. I teraz jestem bez samochodu, na wsi :) I bez pomocy. Także jutro robię wagary dziewczynom. Siła wyższa.. Dobrze, że jutro piątek. Do tego się dowiedziałam, że M który miał być jutro w domu... nie będzie... Bo koledze w Niemczech zepsuł się tir :) I On wraca po kolegi naczepę...  i może w domu będzie w sobotę.. jak dobrze pójdzie ;) Hehehehe Także same rozumiecie moją złość, wściekłość ;) 

      Cieszę się, że nie rzuciłam się na jedzenie... Ja wiem, jest dopiero godzina 18.30 więc wszystko może się zmienić. Jednak postawiłam sobie koło laptopa wodę, herbatę i kawkę rozpuszczalną ;) Liczę, że to pozwoli mi opanować emocje ;) i nie rzucę się do lodówki, szafki :D Trzymajcie kciuki :) Posiłkowo dzień wygląda tak 

ŚNIADANIE: chleb z wędliną, rzodkiewką 

II ŚNIADANIE: jabłko, musli i jogurt. batona nie zjadłam, dlatego jest skreślony. Zamiast batona zjadłam do musli ptasie mleczko ( nowy smak mascarpone z maliną-raj w gębie-polecam) 

OBIAD: makaron podsmażony z szynką, serem plus ketchup

      Kolacji brak, bo późno był obiad. Łącznie kalorii wyszło1870 a spalonych 519. Woda ładnie wypita. Trening, może to za dużo powiedziane... Ale pokręciłam hula hop 30 minut, zaraz jak wróciłam do domu ( aby rozładować emocje) Udało się troszkę. Z krokami ładnie wyszło bo mam już ponad 16 tyś ;) Troszkę pewnie jeszcze dojdzie, ale póki co ładuję opaskę ;) 

      To chyba byłoby na tyle. Aaaa nieeee ;) Waga rano pokazała znowu spadek, ciekawe na jak długo ta tendencja się utrzyma. @ trwa...ale spadki są ;) To mnie cieszy. Oby tak dalej. Pamiętajcie aby się, nie poddawać. Walczymy, działamy. Nawet jak upadniecie, powstańcie i idźcie dalej, po swoje. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia.  Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) :* :) 


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.