Witajcie
Nie wiem co jest grane, ale dziś nie mam mocy. Zupełnie jakby ktoś spuścił powietrze ze mnie ;) Waga na szczęście drugi dzień ta sama, czyli powrót na dobre tory, po świętach ;) Rano dodatkowo pogoda kiepska, deszczowa. Ogarnęłam trochę w domu, pranie, sprzątanie. Zrobiłam obiad na jutro. Udało mi się nawet przeczytać 148 stron książki :) I jakoś powietrze uszło. Dosłownie. Usiadłam w fotelu i nastąpił brak mocy ;)
Nie było w związku z tym aktywności. Jedynie udało się wydreptać ponad 10 tyś kroków. Woda ładnie wypita. Posiłkowo dzień wygląda tak:
ŚNIADANIE: chleb chłopski, salami, rzodkiewka
II ŚNIADANIE: jaglanka, skyr waniliowy, dżem z allnutrittion jabłko-malina ( boskie połączenie)
OBIAD: pizza, lemoniada
KOLACJA: mus porzeczkowo-jabłkowy ( nowość) pycha i kawka
Czuję się pełna, w sumie po obiedzie. No i się opiłam wody :) Czy jestem zła lub mam do siebie żal? Że nie było aktywności, że taki luźny dzień? Nie, nie jestem, ponieważ prawie codziennie mam dużą aktywność ;) I w związku z tym, nie będę się spinała. Na spokojnie, w moim tempie, czasie. Może jutro naładuję bateryjki ;) Hhihi
Pamiętajcie aby się nie poddawać. Każdemu zdarza się gorszy dzień, gorszy czas...Jesteśmy tylko ludźmi. Nie katujmy się, bo to nic nie da. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) :*