Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1069128
Komentarzy: 36979
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 stycznia 2020 , Komentarze (22)

Witajcie Kochani 

        Tak jak w tytule, spada u mnie energia. A dlaczego? Wczoraj młoda zasnęła normalnie, bez temperatury. No ale dostała tabletki na zbicie wcześniej. Fajnie przespała całą noc :) Dziś od rana " mama boli nie gardło", " mama zimno mi " No i zmierzyłam temp. znowu raz w górę raz w dół. Jutro idę z Nią do lekarza, nie będę czekała aż to samo minie. Niech osłucha, sprawdzi czy nic się innego nie szykuje w środku. Za chwilę ferie a Ona znowu chora. Także tydzień będziemy siedziały raczej w domku. Bo Jutro nie ma bata aby poszła do szkoły. Cały weekend przeleżała, a jutro mają być spr. Nie wrzucę dziecka na minę. Bo biedactwo nie miało kiedy się uczyć. 

          Nie mam siły nawet pisać, czuć czuję się jakaś taka nijaka. Na dodatek odezwała się rwa.... Ból jak sto pięćdziesiąt :( nikomu nie życzę. Rano nie mogłam się z łóżka zwlec. M pojechał w trasę, więc jestem zdana na siebie. I muszę być na chodzie. 

          Jedzeniowo hmmm do obiadu ładnie się trzymałam. ŚNIADANIE : 2 razy chleb graham z jajkiem na twardo i ogórkiem kiszonym. OBIAD: pieczone ziemniaki, skrzydełka te co wczoraj i surówka ta sama :)    Później wpadły lody, garstka czipsów. Poniekąd ochota była, bo @ się zbliża. Gdzieś tam zgonię na to,że znowu wszystko na mojej głowie. Młoda co chwilę woła pić.... latam po schodach jak szalona. Aby być w 100 % zwarta.... Mam nadzieję,że w nocy nie rzucę się na jedzenie. Na jutro już zrobiłam plan menu, śniadanie wiem co zjem..... Obiad też prawie gotowy ;) Tylko panować nad tym ;) 

        Nie zanudzam Was dziś :) Zmykam poczytać co u Was. Do jutra :) Cudownego tygodnia. Pozdrawiam 

18 stycznia 2020 , Komentarze (50)

Witajcie Kochani 

         Sobota jak to sobota sprzątanie, gotowanie ;) Obudziłam się przed 8, głowa mnie zaczęła boleć. Bo zwykle wstaję o 5.40....M powiedział,że w takie dni jak piątek czy sobota powinnam później chodzić spać aby spać tyle godzin co w tygodniu. To może nie będzie mnie tak głowa bolała. Sama nie wiem, czy to zda egzamin. Dziś pewnie będę miała okazję sprawdzić. Dziecko mi się rozchorowało , temperatura 39 się utrzymuje od 3 godzin. Jak do wieczora nie przejdzie dam coś na zbicie, a jak nic nie pomoże to szpital. Ja coś czuję,się też niewyraźna, a jutro M w trasę. 

          Moje dzisiejsze śniadanie to raj w gębie, w takiej wersji jadłam pierwszy raz :) Ale o tym chwilę później ;) Po śniadanku zrobiłam sobie koktajl, bo wczoraj rozmroziłam malinki i jeżyny. W międzyczasie przygotowałam  do obiadu. Dzisiejszy obiad też na wypasie ;) Kolacja standardowa :) Jeszcze mi się to danie nie przejadło. 

        Jeśli chodzi o wodę, to dobiję do 1,5 litra bo do butelki nalałam cytrynki hihihihihi To jest jednak dobry patent :) hahahah POLECAM :) Trening dziś również zaliczony :) Orbitrek 45 minut :) Rety ale czuję każdy mięsień ciała :) Czuję się świetnie :) gdyby nie te choróbsko córki to bym skakała z radości. Także małe podsumowanie aktywności na 18 dni, zrobiłam 15 treningów :) WOW, WOW Brawo Ja :) hihihi Jestem z siebie mega dumna. 

        Byłam odebrać wyniki, łagodny nowotwór...jak nowotwór może być łagodny ? Na szczęście to dziadostwo zostało wycięte ze zdrową tkanką i nigdzie się nie powinno przenieść. Pozostaje mi jeszcze wycięcie tego guzka na plecach. Ale to umówię się na po feriach. 

    Ogólne samopoczucie nawet ok, teraz zajrzałam do młodej i spadła temperatura już 38,5 . Oby na noc spadła. Teraz jeszcze dzisiejsze menu 


ŚNIADANIE : grzanki z chleba graham, jajka sadzone, rzodkiewka i brzuszki z łososia

II ŚNIADANIE : koktajl z malin i jeżyn oraz wafelek ;) 

OBIAD : ziemniaki, surówka rarytasek i skrzydełka w marynacie z koncentratu, musztardy i miodu ( RAJ w gębie ) 

KOLACJA : sałatka ( miks sałat, pomidor, mozzarella, ogórek, pieczarka marynowana, mini salami, grzanki i sos czosnkowy) 

         Dopijam właśnie zimną kawę orzechową z Biedronki----polecam ;) Aaaaa ale gapa ze mnie, bo dziś przecież sobota------a jak sobota to pomiary, ważenie :) Waga taka sama jak tydzień temu czyli 66,2 kg i cm tez tak samo. Czy jestem zła? Nie :) Ponieważ dla mnie dużym osiągnięciem jest powrót do aktywności, planowania i trzymania się jadłospisu. A waga i cm zaczną spadać, wiem to :) Tym razem jestem cierpliwa :) Mam w sobie powera ;) I jeśli komuś gaśnie power to możecie brać ode mnie :) podzielę się :) 

            Teraz czas nadrobić Wasze pamiętniki :) Trzymam za Was kciuki, pamiętajcie,aby się nie poddawać nawet jak waga wolno spada i cm lub wszystko stoi w miejscu. Widocznie potrzeba czasu na rozbujanie się :) hihihi 

             Pozdrawiam 

17 stycznia 2020 , Komentarze (32)

Witajcie Kochani 

       Nadszedł weekend, mamy piątkowy wieczór....ja piszę do Was a córka M mnie czesze ;) Jak mija mi dzionek? Spokojnie ale miło. Rano szkoła, kurczę przymroziło, ślisko brrrrrrrr. Trzeba było uważać na drodze. Przyszedł czas na zakupy, część zrobiłam z M. On pojechał do domku a ja ruszyłam dalej. Ogarnęłam wszystko, to co miałam :) i to co chciałam :) Pogoda dopisywała, super słoneczko lecz mroźnie było. Takie orzeźwiające powietrze :) łapki marzły hihihi.  

      Dziś rano myślałam co zrobić, aby udało się wypić z butelki 1,5 litra wody..... Postanowiłam do butelki nalać soku z cytryny :) Udało się, wypiłam bez problemu ;) Czy jestem z siebie dumna? TAK :) Tak będę chyba częściej robiła. Będzie to sok z cytryny lub sok z pomarańczy. Jeśli chodzi o dzisiejsze jedzonko, przedstawia się tak ( brak foto-przepraszam) 

śniadanie -------  2 x chleb graham, serek śmietankowy Delikate, pomidor i szczypiorek. Do tego woda z cytryną na ciepło ;) 

II śniadanie----   2 jajka na miękko, bułka, łyżka majonezu

obiad znowu połączony z kolacją, bo późno byliśmy w domu, tu wpadła lasagne ale niewiele bo jakieś 150 gram. 

         Po umyciu garów, sprzątnięciu kuchni zabrałam się za trening. Dziś znowu pykło 40 minut ;) Była piłka i dywanówki. Czuję uda, ramiona.... wow :) Czy jestem dziś z siebie dumna? TAK :) 

        Dzień na plus ;) Humor dopisuje, samopoczucie spoko. Wow niech ta moc trwa. Hihihi. Wam też życzę takiej mocy :) Dobrego samopoczucia. 

     Jutro dzień ważenia, mierzenia ale nie nastawiam się na cuda. Niestety @ się zbliża i już czuję się jak balonik ;) cały tydzień kontroluję swoja wagę i jest wzrost 200 gram.... Być może jutro będzie właśnie wzrost o 200 gram lub taka sama waga jak tydzien temu. Zobaczymy jutro. Jutro ostatni trening w tym tygodniu :) Jak to zleciało, a ja mam taki niedosyt. Tak sobie myślę aby wydłużyć treningi. Nie wiem czy mi się uda,ale zobaczę. W sumie soboty to bym mogła pocisnąć hmmmm W sumie to i tak cud że udało mi się dupkę ruszyć i to już 14 treningów za mną. Także na wszystko przyjdzie czas, na wydłużenie treningów też . 

       Teraz czas nadrobić Wasze pamiętniki :) Cudownego weekendu Wam życzę, aby nie było za dużo pokus :) Buźka 

16 stycznia 2020 , Komentarze (12)

Witajcie Kochani 

        Dzisiejszy dzionek był spokojny. Rano standard czyli szkoła, później sklep i zakup tylko pieczywa ;) Po sklepie wpadłam do rodziców na drugie śniadanko które miałam przygotowane. O rety jakie to było dobre....raj w gębie. zapomniałam jakie to dobre :) 

     U rodziców zamknęło mi się oko.... Po prostu zasnęłam..... Fakt jest taki że od tygodnia budzę się około godziny 4.....a budzik nastawiony na 5.40.     Pospałam chyba jakąś godzinę i czas było jechać do domu. 

      Powrót do domu przebiegł spokojnie :) Dałam rodzince obiad który również był strzałem w 10 ;) Ogarnęłam gary, chwilę odpoczęłam i zabrałam się za trening. Dziś zwykłe dywanówki  czyli 40 minut. Woda dziś kuleje bo tylko ponad litra wypiłam. Słabo mi wchodziła. Kroki dziś też średnio ale ponad 10 tyś zrobione. 

        Dzisiejszy jadłospis przedstawia się tak :


ŚNIADANIE : chleb słonecznikowy z serkiem delikate, pomidor i mini salami

II ŚNIADANIE : owsianka z żurawiną, daktylem, orzechami i mandarynki. To był istny raj :) zapomniałam,że to jest takie pyszne. 

Zjadłam też smażone grzyby, nie mogłam sprawić przykrości mamie. były obłędne

OBIAD: kasza gryczana, gulasz z szynki      Obiad i kolacja w sumie w jednym, bo najadłam się. Głodu nie czuję, to odpuściłam kolację. 

      Samopoczucie dziś spoko. Jutro idę po wyniki, bo dzwoniła Pani żebym przyszła. Hmmm aż się boję. 

        Na dziś tyle ;) Trzymam za Was kciuki. Nie poddajemy się. Powodzenia :) Pozdrawiam :) :) 

15 stycznia 2020 , Komentarze (41)

Witajcie Kochani 

       Dziś wpis w skrócie ;) rano tradycyjnie szkoła. Chwilę przed 8 pojechałam z koleżanką do miasta. Co miałyśmy załatwić załatwiłyśmy, powrót do domku pieszo i takim cudem już mam ponad 20 tyś kroków :) Po powrocie do domku obiad, chwila na ogarnięcie garów i zabrałam się za trening :) dziś sam orbitrek i 40 minut zleciało ;) 


      Ile  radości było we mnie, nawet nie macie pojęcia :) Gęba sama mi się śmiała :D Dziś jakoś naszło mnie na samego orbitreka, może też dlatego,że tyle kroków zrobiłam :) Wody dziś ponad półtora litra. Wow udało się :) Jeśli chodzi o dzisiejszy jadłospis to przedstawia się następująco

ŚNIADANIE : chleb słonecznikowy z serkiem delikate plus rzodkiewka i woda z cytryną

II ŚNIADANIE : pół mini pizzy z Biedronki ( była bleeeeeeeeee) 

OBIAD/ KOLACJA : dosyć późno dlatego połączone, ale i też było syte i sporo tego. Sałatka ( miks sałat, pomidor, pół mozzarelli, ogórek, pieczarka marynowana, rzodkiewka, kurczak pieczony, grzanki i łyżeczka majonezu) 

         Dzień  pozytywny i wesoły :) Samopoczucie super, oby takich dni było więcej :) dziś półmetek miesiąca. U mnie oznacza to,że zrobiłam już 12 treningów :) Wow sama w to nie wierzę ;) 

       Mam nadzieję,że u Was też dzień mija pozytywnie :) Dużo siły, wytrwałości dla Was :) Ściskam :) 

14 stycznia 2020 , Komentarze (17)

Witajcie Kochani 

           Kolejny dzień dobiega końca, zaraz półmetek miesiąca?! Szok!! A jak mija mi dzisiejszy dzień? Pozytywnie ;) Rano standard, szkoła a później na niewielkie zakupy tzn tylko pieczywo. Byłam u chirurga, ale dziś go nie było. Może jutro podejdę po wyniki.  Posiłkowo jako tako, ale smacznie :) I to dla mnie najważniejsze :) Trening po powrocie do domku zaliczony : 40 minut w tym gumy, ciężarki i kółeczko :) :) Było gorąco, jak ćwiczyłam z gumami. Wzięłam ten największy opór ;) i  dlatego było ciężko ale jednocześnie mi to pasowało. O dziwo ta ciężkość w ćwiczeniach sprawiała mi radość :) Aż sama w to nie wierzę :) Wody jakoś ponad litr, a reszta herbatki i tak dobiłam do ponad półtora litra. 

         Dzisiejsze jedzonko wygląda tak :) 


ŚNIADANIE :  chleb słonecznikowy z szynką i pomidorem, do tego woda z cytryną :) 

II ŚNIADANIE : gorący kubek ogórkowa ( miałam straszną ochotę) do tego śledzik w sosie śmietanowym  i chlebek pieczony przez brata ;) Wpadł też wafelek

OBIAD  : makaron z kurczakiem w sosie szpinakowym

KOLACJA : serek waniliowy z malinami 

            Samopoczucie dziś hmmm nawet ok, pogoda ładna. Na opasce już ponad 14 tyś kroków. Ładnie jest, ale jutro planuję więcej kroków. Umówiłam się z koleżanką i mamy plan obmyślony.  Także zobaczymy co z tego wyjdzie, jak pogoda dopisze będzie ok. Także trzymajcie kciuki hihihihi za pogodną środę w Toruniu ;) 

           Teraz zabieram się do spisania jadłospisu na jutro. Sama nie wiem na co mam ochotę, może macie jakieś pomysły ;) Rano pewnie standard kanapki, bo szybko....Później jednak wizyta w mieście i nie wiem czy dam radę, coś ze sobą zabrać. Może coś kupię w drodze. na obiad też nie mam pomysłu. No nic coś, wymyślę ;) 

        Pamiętajcie u każdego zdarzają się wzloty i upadki. Każdy miewa gorszy dzień. Grunt to wiedzieć, kiedy się podnieść. Walczymy dalej :* 

POZDRAWIAM :) 

     

13 stycznia 2020 , Komentarze (33)

                        Witajcie Kochani

        Dziś od samego rana na nogach ;) Dosłownie, jak wstałam o 5.30 tak do teraz ciągle na nogach, a jest juz po godzinie 20. Tradycyjnie rano zawiozłam dziewczyny do szkoły, a później byłam umówiona z koleżanką. Wybrałyśmy się pieszo do galerii, później jeszcze do jednego sklepu. I takim oto sposobem mam już na koncie 21755 kroków czyli na chwile obecną 15,53 km. Jeszcze troszkę uda się nabić zanim pójdę spać. Jeśli chodzi o wodę, to lipa może pół litra. Ogólnie jadłospis dzisiejszy wygląda tak : 


ŚNIADANIE: chleb słonecznikowy z szynką i ogórkiem kiszonym 

II ŚNIADANIE  : galaretka plus mandarynka, płatki migdałowe i orzechy

OBIAD: fasolka po bretońsku plus chleb pieczony przez brata :) 

Po powrocie do domku czyli około 17, nie miałam ochoty jeść, bo byłam pełna po fasolce ;) Dałam obiad dziewczynom i usiadłam  do laptopa .... hmmm chciałam olać, powiedzieć dziś nie dam rady. Ból głowy się nasilał... Ale przeczytałam komentarz od Belizee, że ładnie mi idzie,że Ona tylko może co drugi dzień aktywność...I tak sobie pomyślałam,nie , nie poddam się. Zobaczę ile dam radę poćwiczyć.... Udało się tylko 30 minut :( Bo ból sie strasznie nasilał. Niestety po ćwiczeniach ( była dziś dywanówka) musiałam wziąć tabletkę. Teraz już ból mija. Ale jestem dumna,że chociaż trochę....się powyginałam :) 

       Na jutro brak planów :) Ale pewnie coś się wymyśli. Oby tylko pogoda dopisała. Wam życzę dużo cierpliwości, wytrwałości. Ściskam

11 stycznia 2020 , Komentarze (32)

Witajcie Kochani 

          Sobota u mnie jest dniem ważenia i mierzenia.  Czyli dziś sądny dzień ;) heheh   No to co dziś zanotowała szklana i miara? Waga pokazała 0,5 kg mniej i mniej po 1 cm w takich miejscach jak talia, na wysokości pępka, brzuch pod pępkiem i biodra. BMI było 28,49 a jest 28,28. Być może nie ma szału, ale dla mnie jest to krok do przodu. Krok do dalszej walki o lepszą siebie. Będzie to trwało, ale nie poddam się. Albo w tym roku się uda.....Albo zwyczajnie zrezygnuję. Zobaczymy. Nie spinam się, ale działam wolno i zgodnie ze swoim sumieniem, ze swoim Ja. 

          Dziś nie było tradycyjnej soboty ze sprzątaniem itp.... jedynie co zrobiłam to zamiotłam podłogi,wyczyściłam kominek, przyniosłam drewno z piwnicy ;) czyli bez szaleństw. Aaaa i rozebrałam jeszcze choinkę ;) 

          Troszkę poszperałam na necie w poszukiwaniu prezentu dla mamy na 70 urodziny. Może macie jakieś pomysły ciekawe? Samopoczucie dziś nawet ok. Trening zrobiłam 40 minut zleciało szybko. Głównie dywanówki, w tym gumy i 10 minut agrafki. Przedstawię Wam moją tabelkę 

A tak przedstawia się dzisiejszy jadłospis 



ŚNIADANIE : grzanki z ciemnego pieczywa, mozzarella, pomidorki  makrela

II ŚNIADANIE : pomarańcza ale zapomniałam cyknąć fotkę

OBIAD : Skrzydełka a'la kfc ;) po mojemu plus ketchup

KOLACJA : sałatka ( miks sałat, pomidor, ogórek, pieczarka marynowana,mozzarella, grzanki i soso czosnkowy mojej roboty) 

            Pochwalę się ;) dziś wypiłam 2 litry wody :D jupiiiiii ale tylko dlatego,że dodałam do niej pomarańczy, jak na załączonym obrazku :D hihih. Dzień uważam za udany ;) Aaaa wpadły 4 kostki czekolady. 

         Działamy dalej, nie poddajemy się. Powodzenia :) Pozdrawiam 


   

10 stycznia 2020 , Komentarze (24)

Witajcie Kochani 

Mamy piątek, tygodnia koniec i początek ;) Jak mija dzień? Deszczowo, ponuro....szaroooo i zimno. Tak od samego rana niestety, teraz też. Ale teraz to w sumie bez różnicy bo w domku jestem. W kominku napalone to ciepło :) 

Rano standardowo zawiozłam dziewczyny do szkoły, później byłam umówiona z koleżanką na zakupy ;) Udało się wszystko co zaplanowałam.Czas fajnie spędzony. Po zakupach drugie  śniadanko u rodziców i kolejny rozdział książki. Tak czas zleciał, wybiła 14.30 i czas do domku. Zdążyłam  tylko wejść i już wstawiłam pranie, rozpakowałam zakupy i zabrałam się za obiad. Dziś mało dietetyczny ale cóż. Nie zawsze musi być idealnie :) Woda hmmm jakiś litr obaliłam ;) A reszta płynów to ciepłe herbatki. Było dziś też coś słodkiego ;) Miałam zachciankę to zjadłam. Gdy odsapnęłam po obiedzie, zrobiłam trening. Dziś tylko orbitrek 25 minut i agrafka 20 minut....łącznie 45 minut :) Był ogień i moc :) Ale wiecie, co????? Po tym wczorajszym kółeczku, dziś czułam brzuch ;) Ale to fajne uczucie :) 

Teraz usiadłam sobie do kompa, nadrobić yt, Vitalię i inne ;) samopoczucie ogólne ok ;) Jutro dzień ważenia i mierzenia . Nie spodziewam się efektu wow ;)  ucieszę się nawet gdyby waga stała ;) heheh 


ŚNIADANIE :  chleb słonecznikowy z serkiem śmietankowym plus rzodkiewka i woda z cytrynką 

II ŚNIADANIE  jajka na miękko, bułka z ziarnami i wspomniana słodkość czyli drożdżówka z serem.

OBIAD paluszki rybne i frytki domowe

Kolacji już brak bo obiad mnie tak napchał,że nie jestem w stanie nic zjeść. Żeby nie ta drożdżówka  i obiad to byłby posiłkowo fajny dzień. Ale każdy z nas ma lepszy i gorszy dzień jedzeniowy ;) Ta drożdżówka mówiła zjedz mnie :D  No to zjadłam ;) Bo nie ma co się smutać ;)  Wszystko z głową. 

Planów jako takich na jutro brak..... tzn poza sprzątaniem ;) Zobaczymy jaka pogoda będzie. No i  zastanawiam się jaki jutro zrobić trening. Może coś na yt podpatrzę :) 

Teraz jeszcze jedno foto ;) ja podczas akcji :) 


Pozdrawiam :) Nie poddawajcie się :) walczymy do końca :) 

9 stycznia 2020 , Komentarze (12)

                                            Witajcie Kochani 

         Dzionek powoli dobiega końca. Rano tradycyjnie zawiozłam dziewczyny  do szkoły, później małe -dosłownie małe zakupy.  Herbatka u rodziców i książka ;) " słuchaj głosu serca" Co prawda dopiero zaczęłam i machnęłam jeden rozdział. Ale zasnęłam kończąc rozdział. Zmuliło mnie, dzień był ponury i to był chyba powód. Niestety już teraz się przyznam,że dziś nawet szklanki wody nie wypiłam. Raczyłam się herbatkami. A teraz dopijam zimną już kawę ;) Ale było i jest mi zimno, chyba dlatego. 

            Jeśli chodzi o trening, to jest na plus :) Dziś również 40 minut, a w tym 20 minut orbitreka, 10 minut ciężarki,200 x skakanka i kółeczko x 40. Ojjjj te kółeczko dało mi popalić :D Wieki z nim nie ćwiczyłam :) Ale fajnie było i gorąco. Dzisiejsze menu przedstawia się następująco

 ŚNIADANIE : chleb słonecznikowy, ser camembert z ziołami i rzodkiewka. Musiałam wykończyć ser ;) 

II ŚNIADANIE  : tapioka z malinami i borówkami :) rewelacja polecam tapiokę :)  i wypiłam jeszcze Danonka ;) 

OBIAD  : warzywa na patelnię i bigosik :) obiadek jadłam u rodziców :) Dawno nie jadłam warzyw na patelnię, było smaczne :) w pierwszej wersji do tych warzyw miała być sama kiszona kapusta, ale mama robiła bigos i skusiłam się na niego. Nie żałuję :) Obiadek był pyszny a to najważniejsze :) 


          Wiecie co.... dziś jest 7 dzień treningu. Na 9 dni 2 dni były póki co bez treningu :) Cieszę się, bo trwam :) Sama w szoku jestem,że udało się ruszyć. Teraz jak wracam do domu i czuję,że mi się nie chce, to zadaje sobie pytanie " po co zaczęłam " Odpowiadam na nie i ruszam do ćwiczeń :) Nie ma zmiłuj. Wiem,że na efekty długo poczekam ale aktywność sprawia,że mam dobry humor. Uśmiecham się :) A u mnie zobaczyć  to czasami graniczy z cudem ;)  Także póki dobra passa trwa, będę  ćwiczyła. Brakowało mi tego uczucia po skończonym treningu :) 

     Dziękuję za słowa wsparcia :) Zmykam poczytać jak mija Wasz dzionek :) Pozdrawiam 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.