Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1105176
Komentarzy: 37377
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 17 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 66.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 stycznia 2020 , Komentarze (23)

Witajcie Kochani 

       Miała być wolna niedziela ;) Tak sobie planowałam bo M w trasę, to ja chciałam odpocząć. Jednak wyszło inaczej ;) Rano tylko przygotowałam dla M jedzenie w drogę, później zamknęłam po Nim bramę. Wróciłam do domu i zabrałam się za mycie podłóg :) Umyłam sobie w kuchni, na przedpokoju i łazience. W salonie tylko zamiotłam  ;) W tym czasie jak podłogi schły, poszłam nakarmić ptaszki i wyrzucić śmieci :) hahahah   

       Jak wróciłam zabrałam się za trening ;) W obroty wzięłam orbitreka i tak mi zeszło 45 minut :) Cieszę się,że dziś nie odpuściłam. Fakt czułam się dziś lepiej, dlatego postanowiłam zabrać się za aktywność. Ćwiczyłam z pasem neoporowym i ciekło z niego po tych 45 minutach :) Dosłownie :) Hehehe muszę do niego wrócić podczas ćwiczeń. Tak sobie planuję aby do soboty były treningi. Czyli 7 dni i wtedy niedziela by była wolna. Zobaczymy jak będę się czuła. Teraz głowa zaczęła mnie boleć, poniekąd przez @ ale i ząb daje się we znaki. Niestety dentysta musi poczekać, bo z katarem nikt mnie nie przyjmie. Zresztą kichanie i smarkanie na fotelu to nic miłego :D Tak wyglądał pas, tu nie będzie dobrze widać jaki był mokry ;) 


       Jeśli chodzi o dzisiejsze jedzonko wygląda tak 


ŚNIADANIE : owsianka z jabłkiem i cynamonem

II ŚNIADANIE: jabłko i dwa paluchy z serem i szynką. Tu na zdjęciu widać wszystkie, ale zjadłam tylko 2 reszta dla dziewczyn :) 

OBIAD  : sałatka ( miks sałat, pomidor, ogórek korniszon, pieczarki marynowane, papryka czerwona, mozzarella, kurczak, grzanki i łyżeczka majonezu) 

KOLACJA : serek brzoskwiniowy 

        Dzień uważam za udany :) I tak powinno być :) wraca energia i moc ;) Na jutro pewne plany są, ale o tym póki co cicho szaaa :) hihihih 

            Zmykam poczytać co u Was. Do jutra :) :* Pozdrawiam 

25 stycznia 2020 , Komentarze (28)

                                         Witajcie Kochani   :D

            Dziś sobota dzień ważenia, ale ja nawet dziś nie wskoczyłam na wagę. @ w toku i wolę nie psuć sobie humoru. Dwa dni i będzie po, wtedy waga powinna spadać. Tzn takie mam marzenie hahahah. Ale nie będę teraz o wadze myślała. Dziś nie mam na to siły, ani energii. Chyba coś wisi w powietrzu, bo kilka z Was pisało że też nie macie energii, sił.... To musi być coś w powietrzu, nie ma innej opcji ;) Także dziś dzień bez treningu. Dlaczego? 

             Śniadanie zjadłam normalnie tzn chleb z ziarnami 2 kromki plus makrela i ogórek kiszony. Drugiego śniadania w sumie nie było, no może w sumie było tzn. baton pomarańczowy dobra kaloria bleeeeeeeeeeeee Plułam dalej niż widziałam :) Stałam akurat na czerwonym świetle, obok mnie stał  koleś i dziwnie się patrzył, a ja plułam ;) hahahah To było w biegu. I żałowałam. Obiad zrobiłam zgodnie z planem tzn. kasza bulgur, brokuł i kurczak z torebki do smażenia o taka 


         Powiem Wam,że mięsko i warzywa świetnie się w tym sprawdzają :) Smaczne i w zasadzie bez tony tłuszczu :) Fileta smażyłam po 8 minut z każdej strony. Mięsko soczyste, delikatne :) POLECAM :) Być może w jutrzejszym vlogu pokażę jak wyglądało mięsko , bo fotki nie zrobiłam. 

            Po obiadku ogarnęłam jak zwykle naczynia, sprzątanie i musiałam z M jechać do miasta. Pomyślałam jak wrócę to zrobię trening. Ale już gdy wyjeżdżaliśmy to bolał mnie żołądek plus okres.... i brzuch. Ale nie chciałam się poddać. Zeszło Nam się jakieś 4 godziny, gdy wróciliśmy było mi tak cholernie zimno.... Nadal jest, napaliłam w kominku bo M musiał znowu gdzieś jechać. Miałam przygotowany kominek , tylko podpalić. Napaliłam ale mi nadal zimno. Dziś odpuszczam trening. W sumie dzisiejszym treningiem będą porządki :(     Zawiodłam sama siebie,ale nie chcę i nie mogę się rozchorować :( Coś za coś. Wyjazd z M pokrzyżował mi plany i wkurzyłam się... Ale musiałam z Nim jechać :(   Jutro skupię się na sobie, najpierw zrobię to co ja mam zaplanowane !!!  Przecież JA też jestem ważna. A dziś może to i lepiej że odpocznę, bo i tak ten trening byłby byle jaki... Z uwagi na ból. Kolacja to dwie bułki z Auchan takie małe śniadaniowe z których zrobiłam a'la hot-dogi ;) z serem, prażoną cebulką . Tak mnie naszło. 

         Niech moc będzie z Nami jutro i cały nowy tydzień :) Pozdrawiam serdecznie :) 

24 stycznia 2020 , Komentarze (33)

Witajcie Kochani 

              Ranek zaczął się dobrze, tzn.... jako tako. Tradycyjnie wstałam pierwsza, ogarnęłam śniadania, zrobiłam pobudki i do szkoły.  Jedna do szkoły a druga do dziadków. Ja za to do urzędu pracy a M na firmę. Zawiózł mnie bo uciekła mi autobus ;) Ne chciałam aby czekał bo w urzędzie różnie bywa. Czasami raz dwa a czasami długo się czeka . Stwierdziłam że wrócę pieszo do rodziców. To jakieś 40 minut drogi... Pomyślałam nabiję kroków, zrobię trening- marsz. No ale w pewnym momencie @ dała o sobie znać. I przypomniało mi się,że ja daleko to pieszo nie zajdę :) Dlatego buch szybko na neta i sprawdziłam o której mam transport. Patrzę ....za 3 minuty i dostałam powera, podbiegłam na przystanek i do domku. 

               Ofert nie było, a do tego młoda jeszcze chora. Mnie cały czas coś trzyma. No i muszę w 100% wykurować się aby iść na kolejny zabieg do chirurga. Także koło się zamyka. Tak sobie myślałam,że może bym do jakiegoś biura spróbowała. Zobaczymy. 

            Udało się zrobić z M zakupy, zanim młoda skończyła lekcje. No i około 14 pod szkołę. Zawieźliśmy przy okazji Jej koleżankę. Jak tylko weszłam do domu, to się zaczęło. Zanim się rozebrałam wstawiłam pranie i wstawiłam piekarnik. Później przebrałam się w domowe ubrania, rozłożyłam zakupy, umyłam gary które zalegały z rana w zlewie. Podałam obiad, umyłam po obiedzie i .....i musiałam się położyć. Musiałam, bo głowę mi rozsadzało :( Dosłownie. Ale żeby nie było to wzięłam po powrocie do domu tabletkę. Tabletka nie pomagała więc położyłam się na pół godzinki. Ustawiłam budzik... minęło 20 minut i położył się obok mnie M.... przestawiłam budzik. I tak zeszło kolejne 30 minut. Wstałam jak nowo narodzona :) Głowa przestała boleć. I postanowiliśmy pojechać do sklepu po klamkę do kuchni :) Bo po 8 latach mam drzwi w kuchni :D hahahahah i aby nie czekać kolejne 8 na klamkę, pojechaliśmy dziś :) Tak zleciał czas,że wróciliśmy po 20 :) 

             Jak nie trudno się domyślić, dziś dzień bez treningu. Ale tylko dlatego,że nie chcę ryzykować aby ból wrócił. Po prostu będę ćwiczyła w niedzielę i skończę na sobocie. Tzn jak jutro zacznę to skończę w przyszło sobotę. Jutro też nie planuję wstawać na wagę. 

             Jeśli chodzi o dzisiejsze menu:

śniadanie: kromka chleba graham z serkiem Delikate śmietankowym

II śniadanie: jajko na twardo, 2 kromki domowego chlebka, majonez

obiad: paluszki rybne szt.5, frytki i surówka

            Foto menu brak, nie było czasu. W ogóle dzisiejszy dzień cały w biegu. Teraz dodam ten wpis, ułożę jadłospis na jutro. Obejrzymy coś  z M i tak dzionek się zakończy :)Aaaaa jeszcze nadrobię Wasze wpisy :) 

            Pozdrawiam :) :* 

23 stycznia 2020 , Komentarze (36)

Witajcie Kochani 

         Od samego rana ciężki dzień,tzn nawiedziła mnie @ i czułam się strasznie .  Z jednej strony cieszyłam się że jest, a z drugiej brzuch bolał.... Samopoczucie ogólnie już lepsze niż rano. Młoda ma się lepiej, gardło mniej boli ale jeszcze kaszel męczy. 

        Mimo,że zjawiła się @ to postanowiłam zrobić lekki trening. Dziś padło na orbitreka i 20 minut. Ciężko mi było ale dałam radę. Jutro powinno być lżej i dłuższa aktywność, na to liczę.Ale wszystko wyjdzie w praniu, jak zawsze ;) 

        Posiłkowo dzień przedstawia się tak : 


ŚNIADANIE :  owsianka kakaowa z bananem ( pycha) 

II ŚNIADANIE : sok z pomarańczy świeżo wyciskany :) 

OBIAD : ziemniaki, surówka rarytasek z Biedronki i klopsiki z kapustą pekińską zapiekane w sosie pomidorowym ;)    Niebo w gębie :) hihihi 

              Jeśli chcecie zobaczyć jak robiłam klopsiki zapraszam na yt 

https://www.youtube.com/watch?v=VC88-1oPv8I&t=3s

               Obiad był ostatnim posiłkiem, jakoś nie czułam po nic głodu. Może dlatego że zajęłam się czymś innym niż myśleniem o jedzeniu.  Zastanawiałam się także nad postem 8/16     ale nie wiem czy to dla mnie. To duże wyzwanie :) Ale tak sobie pomyślałam,że może teraz na ferie sobie takie coś zafundować? Hmmm Jakie jest Wasze zdanie na ten temat ? 

          Dziś wpis na szybko ;) Trzymajcie się i nie poddawajcie :) Buziaki dla Was :) Pozdrawiam :) 

     

22 stycznia 2020 , Komentarze (49)

Witajcie Kochani 

       Zacznę z grubej rury, waga szaleje.... wczoraj 66 a dziś co 66,4 ?!?! No nie ;) Pocieszam się,że powinna się zjawić @ a jej dalej brak. Nie wiem czy to przez nerwy, stres? Nie mam pojęcia. Czuję się napompowana, jak balonik. Jednak humor jako tako dopisuje. Bywało gorzej, dam radę. 

      Nocka jako tako przespana, młoda trochę kaszlała, gardło bolało.  Mnie cały czas coś trzęsie, zimno mi. Fakt dziś trochę przemokłam na cmentarzu. Byłam u dziadków, postałam nad grobem. Wróciły wspomnienia.... tzn wspomnienia dziadka, bo babcia nie żyje tyle ile ja mam lat czyli 36 więc babci nie znam. Wiecie co.... ja to zawsze jak do Nich jadę na grób, to opowiadam Im co u Nas się dzieje itd. Dziś się popłakałam jak nigdy... Stałam tam sama i płakałam.  Nawet teraz robiąc ten wpis łezka mi leci. Tyle lat zmarnowałam, na niepotrzebne kłótnie... Mam 36 lat a tyle przeszłam... Nieudane małżeństwo, rozwód, sprawy na komisariacie, prokuraturze, próbę samobójstwa.... Zamiast się cieszyć, to ja....zaszyłam się w sobie. Dopiero od tego roku zaczynam zauważać,ile straciłam. Ile rzeczy było niepotrzebnych. Dopiero teraz zaczynam cieszyć się życiem. Późno co ? Taki jakiś dzień mam.... 

        No dobra ale żeby nie było to trening był. Czyli 40 minut ( 15 minut orbitreka, 15 minut ciężarki i 10 minut agrafka) Ostatnie minuty agrafki dały mi popalić. Posiłkowo dziś ok, zjadłam wszystko  tak jak sobie wczoraj rozpisałam. Także jest dobrze. Dzisiejszy jadłospis wygląda tak 


ŚNIADANIE : tosty  chleb graham z pieczarkami, pomidorami, serem i prażoną cebulką

II ŚNIADANIE : koktajl truskawkowy

OBIAD : ryba z wczoraj ;) miała być do tego kasza, ale sporo ryby było i warzyw.

KOLACJA : sałatka ( miks sałat, pomidor, pieczarka marynowana, mozzarella, rzodkiewka, grzanki czosnkowe i łyżeczka majonezu) 

        Czuję się najedzona :) zadowolona z siebie że dałam radę. Fakt dziś bez wody, ale o dziwo nawet głowa mnie nie boli. Teraz napalę w kominku, zrobię sobie kawkę i poczytam co u Was :) jak sobie radzicie, czy się nie poddajecie. Aaaa no przecież jeszcze zaraz ułożę sobie jadłospis na jutro :) Szczerze to nie mam jeszcze nawet pomysłów :) 

            Zapraszam jeszcze na ulubieńców kosmetycznych 2019 

https://www.youtube.com/watch?v=2IgHyRK-ot0&t=71s        Może któraś miała te kosmetyki a może szukacie czegos dla siebie ;) 

             Pozdrawiam :)

21 stycznia 2020 , Komentarze (44)

Witajcie Kochani 

      Witajcie wtorkowo ;) Wczoraj poszłam spać późno bo po północy, a dziś późno wstałam bo po 8. Morał z tego taki,że wstałam z bólem głowy. Myślałam sobie pójdę później spać, to później wstanę....bez bólu. Myliłam się. Dziś może i położę się później ale jutro muszę wstać wcześniej. No może nie o 5.40 jak zwykle.....ale gdzieś max do 6.30 mogę pospać ;) 

       Dziękuję za wszystkie miłe komentarze pod ostatnim wpisem :* Młoda ma się troszkę lepiej, gardło trochę mniej boli ale doszedł kaszel   :( i biedna mówi,że boli w klatce piersiowej. Nockę ładnie przespała, chociaż w nocy przyszła do mnie do salonu. Antybiotyk mimo,że okropny  to dzielnie bierze. Dzielna dziewczyna :) hihihi Nawet już je więcej niż tylko papkowate posiłki. Widać ropa  w gardle się zmniejszyła. 

        Ja czuję się hmmm nijak, jak flak :D Dosłownie!!! Fakt zrobiłam trening. Dziś postanowiłam troszkę pomieszać, była Kołakowska i interwały. Była Mel B i trening cardio oraz agrafka. Cały trening wyszedł 40 minut. Wow powiem Wam,że interwały i cardio dały mi tak popalić,że ostatnie 10 minut agrafki nie mogłam utrzymać :D Jestem dumna,że dałam radę. Jeśli chodzi o rwę kulszową, to dziś dawała o sobie znać. Jednak jakoś starałam się o tym nie myśleć, tzn wymyślałam sobie zadania aby właśnie nie myśleć o bólu. A to ogarnęłam podłogi, a to po drewno poszłam, a to nagrałam coś na yt ;) Nadrobiłam swój dziennik coanchingowy :) Teraz właśnie układam sobie plan menu na jutro. Póki co mam tylko śniadanie :D hahahah 

        A dzisiejsze menu przedstawia się następująco :) 


ŚNIADANIE : owsianka z jabłkiem i cynamonem ( zapomniałam jakie to dobre i syte) 

II ŚNIADANIE : mus brzoskwiniowy z jogurtem naturalnym, orzechami i żurawiną ;)    ( propozycja SD) 

OBIAD i zarazem KOLACJA : tzn ten posiłek był po 16 czyli frytki domowej roboty, ryba z warzywami z piekarnika i plasterek sera. 

      Teraz popijam tzn kończę w zasadzie kawkę orzechową. Nie czuję głodu. W sumie owsianka bardzo mnie nasyciła. Obiad także Ryba wyszła rewelacyjna. W sumie ten plasterek sera włożyłam dla dziewczyn ale i ja skorzystałam. Chociaż nawet nie był to cały plasterek, bo podzieliłam go na kilka kawałków ryby . Została jeszcze dla mnie na jutro porcja, a dla dziewczyn coś wymyślę. 

         Aaaaa tak na marginesie to waga dziś pokazała 66 kg... równe 66...w sobotę było 66.2... Myślałam raczej że będzie wzrost bo @ powinna się pojawić ale się spóźnia. Tzn jeszcze do końca dnia trochę zostało. Mam nadzieję,że jutro także humor dopisze. Tego też Wam życzę :) Walczymy dziewczyny, nie poddajemy się. 

          Pozdrawiam cieplutko i zapraszam Was na yt ;) 

https://www.youtube.com/watch?v=NjVw9lffQ-0&t=260s

20 stycznia 2020 , Komentarze (43)

Witajcie Kochani 

       Powiadają jaki poniedziałek, taki cały tydzień ? Czy aby na pewno tak bym chciała? Wczoraj poprosiłam tatę, aby zarejestrował młodą do lekarza. Ja niestety bym się nie dodzwoniła, a jakbym dojechała do miasta to już by nie było numerków. Tata poszedł po 6 rano i miałyśmy pierwszy numerek. Także 8.30 weszłyśmy do gabinetu, diagnoza ANGINA. Noszzzzz..... by to strzelił !!!! No i co? Dostała antybiotyk i w domku. Hmmm z jednej strony dobrze, bo oceny już wystawione. Za tydzień ferie, to może jako tako się wykuruje. Czyli do środy zostaniemy w domku we trzy. Mnie też coś zaczyna brać, ale jakoś dorwać nie może. Chyba jeszcze mój organizm się dobrze broni. Do tego ta rwa.... dziś też dała się we znaki. Ale udało się zrobić 40 minut treningu, na macie. Bo na stojąco bym nie dała rady. W tym 30 sek plank. Wow :) Ciesze się,że zrobiłam trening mimo bólu. Ale na szczęście tak jak napisałam na leżąco aż tak nie odczuwałam. jednak jak wstałam dostałam po dupie :(   No ale trening miałam zaliczony ;) 

               Z wodą dziś hmm na bakier.... jedzenie ? Malusioooooo bardzo. Na ŚNIADANIE zjadłam u rodziców mięsko gotowane z zupy plus 2 kromki chleba z musztardą. Uwielbiam mięsko plus musztardę :) Jak wróciłam do domu, nie czułam głodu. Dałam tylko obiad dziewczynom. A na kolację zrobiłam naleśniki i zjadłam 3 z takiej małej patelni. Jakoś nie czuję głodu, abym tylko na noc nie dopadła się do lodówki :( 

             Liczę,że jutro już będzie dobrze. Nie będę musiała się nigdzie spieszyć, także na spokojnie zaraz ułożę plan posiłków na jutro ;) Trzymajcie kciuki. 

            Aaaaa jeszcze wstawiam fotkę kawki orzechowej z Biedronki ;) Bo ostatnio zapomniałam ;) 


Jeszcze na koniec moja tabelka z aktywnością. Brakuje jedynie dnia dzisiejszego ;) 



Miłego wieczoru i cudownego wtorku :)  Pozdrawiam :) 

19 stycznia 2020 , Komentarze (22)

Witajcie Kochani 

        Tak jak w tytule, spada u mnie energia. A dlaczego? Wczoraj młoda zasnęła normalnie, bez temperatury. No ale dostała tabletki na zbicie wcześniej. Fajnie przespała całą noc :) Dziś od rana " mama boli nie gardło", " mama zimno mi " No i zmierzyłam temp. znowu raz w górę raz w dół. Jutro idę z Nią do lekarza, nie będę czekała aż to samo minie. Niech osłucha, sprawdzi czy nic się innego nie szykuje w środku. Za chwilę ferie a Ona znowu chora. Także tydzień będziemy siedziały raczej w domku. Bo Jutro nie ma bata aby poszła do szkoły. Cały weekend przeleżała, a jutro mają być spr. Nie wrzucę dziecka na minę. Bo biedactwo nie miało kiedy się uczyć. 

          Nie mam siły nawet pisać, czuć czuję się jakaś taka nijaka. Na dodatek odezwała się rwa.... Ból jak sto pięćdziesiąt :( nikomu nie życzę. Rano nie mogłam się z łóżka zwlec. M pojechał w trasę, więc jestem zdana na siebie. I muszę być na chodzie. 

          Jedzeniowo hmmm do obiadu ładnie się trzymałam. ŚNIADANIE : 2 razy chleb graham z jajkiem na twardo i ogórkiem kiszonym. OBIAD: pieczone ziemniaki, skrzydełka te co wczoraj i surówka ta sama :)    Później wpadły lody, garstka czipsów. Poniekąd ochota była, bo @ się zbliża. Gdzieś tam zgonię na to,że znowu wszystko na mojej głowie. Młoda co chwilę woła pić.... latam po schodach jak szalona. Aby być w 100 % zwarta.... Mam nadzieję,że w nocy nie rzucę się na jedzenie. Na jutro już zrobiłam plan menu, śniadanie wiem co zjem..... Obiad też prawie gotowy ;) Tylko panować nad tym ;) 

        Nie zanudzam Was dziś :) Zmykam poczytać co u Was. Do jutra :) Cudownego tygodnia. Pozdrawiam 

18 stycznia 2020 , Komentarze (50)

Witajcie Kochani 

         Sobota jak to sobota sprzątanie, gotowanie ;) Obudziłam się przed 8, głowa mnie zaczęła boleć. Bo zwykle wstaję o 5.40....M powiedział,że w takie dni jak piątek czy sobota powinnam później chodzić spać aby spać tyle godzin co w tygodniu. To może nie będzie mnie tak głowa bolała. Sama nie wiem, czy to zda egzamin. Dziś pewnie będę miała okazję sprawdzić. Dziecko mi się rozchorowało , temperatura 39 się utrzymuje od 3 godzin. Jak do wieczora nie przejdzie dam coś na zbicie, a jak nic nie pomoże to szpital. Ja coś czuję,się też niewyraźna, a jutro M w trasę. 

          Moje dzisiejsze śniadanie to raj w gębie, w takiej wersji jadłam pierwszy raz :) Ale o tym chwilę później ;) Po śniadanku zrobiłam sobie koktajl, bo wczoraj rozmroziłam malinki i jeżyny. W międzyczasie przygotowałam  do obiadu. Dzisiejszy obiad też na wypasie ;) Kolacja standardowa :) Jeszcze mi się to danie nie przejadło. 

        Jeśli chodzi o wodę, to dobiję do 1,5 litra bo do butelki nalałam cytrynki hihihihihi To jest jednak dobry patent :) hahahah POLECAM :) Trening dziś również zaliczony :) Orbitrek 45 minut :) Rety ale czuję każdy mięsień ciała :) Czuję się świetnie :) gdyby nie te choróbsko córki to bym skakała z radości. Także małe podsumowanie aktywności na 18 dni, zrobiłam 15 treningów :) WOW, WOW Brawo Ja :) hihihi Jestem z siebie mega dumna. 

        Byłam odebrać wyniki, łagodny nowotwór...jak nowotwór może być łagodny ? Na szczęście to dziadostwo zostało wycięte ze zdrową tkanką i nigdzie się nie powinno przenieść. Pozostaje mi jeszcze wycięcie tego guzka na plecach. Ale to umówię się na po feriach. 

    Ogólne samopoczucie nawet ok, teraz zajrzałam do młodej i spadła temperatura już 38,5 . Oby na noc spadła. Teraz jeszcze dzisiejsze menu 


ŚNIADANIE : grzanki z chleba graham, jajka sadzone, rzodkiewka i brzuszki z łososia

II ŚNIADANIE : koktajl z malin i jeżyn oraz wafelek ;) 

OBIAD : ziemniaki, surówka rarytasek i skrzydełka w marynacie z koncentratu, musztardy i miodu ( RAJ w gębie ) 

KOLACJA : sałatka ( miks sałat, pomidor, mozzarella, ogórek, pieczarka marynowana, mini salami, grzanki i sos czosnkowy) 

         Dopijam właśnie zimną kawę orzechową z Biedronki----polecam ;) Aaaaa ale gapa ze mnie, bo dziś przecież sobota------a jak sobota to pomiary, ważenie :) Waga taka sama jak tydzień temu czyli 66,2 kg i cm tez tak samo. Czy jestem zła? Nie :) Ponieważ dla mnie dużym osiągnięciem jest powrót do aktywności, planowania i trzymania się jadłospisu. A waga i cm zaczną spadać, wiem to :) Tym razem jestem cierpliwa :) Mam w sobie powera ;) I jeśli komuś gaśnie power to możecie brać ode mnie :) podzielę się :) 

            Teraz czas nadrobić Wasze pamiętniki :) Trzymam za Was kciuki, pamiętajcie,aby się nie poddawać nawet jak waga wolno spada i cm lub wszystko stoi w miejscu. Widocznie potrzeba czasu na rozbujanie się :) hihihi 

             Pozdrawiam 

17 stycznia 2020 , Komentarze (32)

Witajcie Kochani 

       Nadszedł weekend, mamy piątkowy wieczór....ja piszę do Was a córka M mnie czesze ;) Jak mija mi dzionek? Spokojnie ale miło. Rano szkoła, kurczę przymroziło, ślisko brrrrrrrr. Trzeba było uważać na drodze. Przyszedł czas na zakupy, część zrobiłam z M. On pojechał do domku a ja ruszyłam dalej. Ogarnęłam wszystko, to co miałam :) i to co chciałam :) Pogoda dopisywała, super słoneczko lecz mroźnie było. Takie orzeźwiające powietrze :) łapki marzły hihihi.  

      Dziś rano myślałam co zrobić, aby udało się wypić z butelki 1,5 litra wody..... Postanowiłam do butelki nalać soku z cytryny :) Udało się, wypiłam bez problemu ;) Czy jestem z siebie dumna? TAK :) Tak będę chyba częściej robiła. Będzie to sok z cytryny lub sok z pomarańczy. Jeśli chodzi o dzisiejsze jedzonko, przedstawia się tak ( brak foto-przepraszam) 

śniadanie -------  2 x chleb graham, serek śmietankowy Delikate, pomidor i szczypiorek. Do tego woda z cytryną na ciepło ;) 

II śniadanie----   2 jajka na miękko, bułka, łyżka majonezu

obiad znowu połączony z kolacją, bo późno byliśmy w domu, tu wpadła lasagne ale niewiele bo jakieś 150 gram. 

         Po umyciu garów, sprzątnięciu kuchni zabrałam się za trening. Dziś znowu pykło 40 minut ;) Była piłka i dywanówki. Czuję uda, ramiona.... wow :) Czy jestem dziś z siebie dumna? TAK :) 

        Dzień na plus ;) Humor dopisuje, samopoczucie spoko. Wow niech ta moc trwa. Hihihi. Wam też życzę takiej mocy :) Dobrego samopoczucia. 

     Jutro dzień ważenia, mierzenia ale nie nastawiam się na cuda. Niestety @ się zbliża i już czuję się jak balonik ;) cały tydzień kontroluję swoja wagę i jest wzrost 200 gram.... Być może jutro będzie właśnie wzrost o 200 gram lub taka sama waga jak tydzien temu. Zobaczymy jutro. Jutro ostatni trening w tym tygodniu :) Jak to zleciało, a ja mam taki niedosyt. Tak sobie myślę aby wydłużyć treningi. Nie wiem czy mi się uda,ale zobaczę. W sumie soboty to bym mogła pocisnąć hmmmm W sumie to i tak cud że udało mi się dupkę ruszyć i to już 14 treningów za mną. Także na wszystko przyjdzie czas, na wydłużenie treningów też . 

       Teraz czas nadrobić Wasze pamiętniki :) Cudownego weekendu Wam życzę, aby nie było za dużo pokus :) Buźka 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.