Czas tak szybko mija. Już koniec maja
Waga ciągle w górę rośnie....Jest teraz 102 kg.
Już rok pracuję i przez ten rok przytyłam 20 kg....nie wiem dlaczego aż tyle.Z drugiej strony to wiem -praca-nie jem o stałych porach -jem dużo węglowodanów i słodyczy.Po mimo sporego ruchu w pracy i km zrobionych na rowerze tyję...Myślę,że też na to miała wpływ sytuacja mojej siostry i jej rozwód...Już jest 2 miesiące po i dna wykazało,że ex szwagier jest ojcem najmłodszej ona ciągle płacze i obwinia siebie za wszystko. Na całej rodzinie się to odbiło....
A ja tu też czuję się samotnie-szczególnie wieczorami. z E nie umiemy się dogadać...ciągle mi dogaduje o diecie itd...Ale on mnie nie rozumie i nawet nie próbuje wspierać....Teraz chcę jechać z nim na wakacje do Pl i tam na parę dni w góry ale on się tłumaczy,ze boi się samolotów a ja sama z Luśką nie mogę.Mam już dość tego- staram się robić jak najlepiej dla wszystkich i zero szacunku.Nawet nie ma z kim pogadać o tym wszystkim i pewnie to się odbija na mojej wadze.Stres brak snu i motywacji ,wsparcia,,,
Jedyne co mi się udało i jestem dumna to córka...Która zawsze chce mnie tulić i mówi mi Kocham Cię...Czasami wiadomo jest ciężko ale jej uśmiech i spojrzenie wynagradza wszytko.
W pracy na szczęście dobrze dostałam podwyżkę .Ale wiadomo nie chcę tam do zawsze pracować. Jak Luśka pójdzie do szkoły to będę szukała czegoś konkretnego .Moi klienci mi cały czas mówią,ze są bardzo zadowoleni z mojej pracy ale ,że pracuję poniżej poziomu swego wykształcenia.
Te które tu są ze mna od samego początku i mnie poczytują to wiedzą,że nigdy nie miałam łatwo w życiu ale nie poddaję się i jestem dumna z tego co osiągnęłam ale wiem,że mogę jeszcze więcej...Jestem szczęśliwa bo jest Luśka a z resztą jakoś się pogodziłam....
Brakuje mi bardzo tu rodziny i przyjaciół kogoś z kim można by było wyść albo coś fajnego robić. Z znajomymi od E z paczki nie mam wspólnego języka....wiec nawet jak dziewczyny chcą gdzieś razem wyskoczyć to ja nie idę.One się znają 20 lat już i rozmawiają ze sobą a ja się czuję jak 5 koło u wozu. Jedynie z babciami u których pracuję mogę fajnie sobie porozmawiać.
Wiem,że znowu smucę ale czasem muszę sobie ulżyć na sercu...
Ostatnio też znowu mnie łapią mdłości i prawie zasypiam na stojąco- może to znowu żołądek,,,,NIe czuję stresu ale to siedzi we mnie....Jedna z moich stałych klientek była patologiem więc przy okazji gdy u niej sprzątałam to wszystko mi zbadała..cukier.ciśnienie,puls wszystko miałam książkowe jedynie to za wysokie bicie serca....
Pozdrawiam