Jutro dzień ważenia myślę,że nie będzie spadku a jak już to niewielki.Diety oczywiście się trzymam .Przyznaje jest mi czasami coraz ciężęj z dietą i mam chwile zwątpienia .Tym bardziej,że od kilku miesięcy waga w granicy 83,5 kg się trzyma albo wzrasta do 88 i ciężko idzie dalej w dół.No ,nic zobaczymy jutro. Znowu powoli coś zaczynam ćwiczyć..Ja pomimo spadku tych 17 kg nie widzę tego a to też nie pocieszające.Tym barzdiej,ze nie mam żadnego wsparcia od mojego E.I tu nie chodzi tylko o dietę ale o inne rzeczy.Jakoś mam wrażenie,ze on we mnie nie wierzy...A to też dołujące.Czasem zamiast dodać skrzydeł to je podcina.Jestem na półmetku mojego zasiłku-siedzenie w domu powoli mnie przytłacza.Czasem dostaję oferty pracy z kuriera ale co z tego jak mam prawko ale kilka lat już nie jeżdziłam a tymbardziej tutej w NL nigdy.Po prostu boję się jeździć czyimś autem.Praca na zmiany a szczególnie nocne też nie bardzo ...bo boję się zostawić Joelkę samą z tatą...Czasmi odwiedzą nas jego znajomi i tak sobie przy piwku siedzą więc bałabym się by coś się nie stało.Możecie odebrać,że nie chcę pracować-trudno....Ja cieszę się czasem z JOelką ale też potrzebuję wyjścia do ludzi a ona do dzieci....Przeraża mnie znowu szukanie opieki dla dziecka jak teraz wszystko znowu pozamykane.Ta cała Corona mnie wykończy.
Do tego w NL ostatnio bardzo deszczowo się zrobiło.Jelka od wczoraj też jakaś taka spokojna i chyba katar ją bierze.Od czasu jak dostała większe łóżko przestała spać w południe tak więc całe dnie na nogach....No,nietety dzieci rosną> :)
Czasem mam zamiar tu tele napisać ale po prostu czasem się boję do końca otworzyć.
Pozdrwiam i udanego dnia zyczę.