Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

po kilku przejściach już trochę się uspokoiłam,lubię tańczyć i wycieczki rowerowe,zawsze była przy kości ale teraz widzę,że dzięki Wam powoli osiągam swój cel

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 905061
Komentarzy: 9020
Założony: 14 grudnia 2008
Ostatni wpis: 11 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
asik77

kobieta, 47 lat,

170 cm, 84.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Do 21 czerwca ważyć 72 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 czerwca 2012 , Komentarze (7)

Witam serdecznie moje Vitalijki .Nie odzywałam się od weekendu ale nie ma za bardzo co pisać.
Waga  nieznana a dzisiaj przyszła @@@,tak więc zważę się chyba dopiero w sobotę.Dietkę w miarę trzymam,ale muszę się Wam przyznać,że w niedzielę zjadłam białą czekoladę.Chyba wszystko to przez nadciągające dni @@@,nerwami bo od szefa pies rozerwał mi mój nowy plecak-dobrze,ze on tylko kosztował 3 euro ale mimo tego szkoda.Jutro pójdę znowu na bazar może jeszcze uda mi się kupić taki sam.Dieta jest ale przyznaję,że troszeczkę zaczyna mi być ciężko-no cóż trzeba dać radę.
Z innej beczki.Po niedzieli X już się nie odezwał co mnie nawet cieszy.To chyba był błąd,że się z nim w ogóle spotkałam,a zarazem nowe jakieś doświadczenie.Może kiedyś jeszcze ale jak na razie to nie mam ochoty go nawet widzieć.I jak na razie nie mam zamiaru iść do Latino Baru bo mi jakoś tak głupio by było gdybym go teraz spotkałam.
Z S układa się dobrze,to chyba ja szukam dziury w całym....ok....ale cisza....już nic na ten temat nie piszę.
Muszę trochę ogarnąć pokój,bo resztę już posprzątałam przy okazji gotowania obiadu.Mój lokator mnie denerwuje-udaje,ze mnie nie widzi ale wypada chociaż powiedzieć cześć a nie wchodzić jak do obory.......i na dodatek za długo siedzi w kuchni rano i tez problem jak wszyscy mamy na rano.ja wstaję najwcześniej i za 5 min mam już śniadanie zrobione.A on by wieki tam spędzał,,,juz i tak udało mi się załatwić by rano sie nie kąpał bo w łazience to siedzi chyba z pół godziny-facet-co on tam wyprawia?
No,cóż ale takie jest życie gdy się ma lokatorów.
No to nie zanudzam Was i miłego dzionka.Pozdrawiam

3 czerwca 2012 , Komentarze (9)

hej
Poprzedni wpis nieaktualny.....Spotkałam się z X i było zupełnie inaczej niż ostatnio.jakoś tak mało mówił,byliśmy w KFC-ja też nie wiedziałam co mówić.Po dwóch godzinach wróciłam do domu.Myślę,że to tylko była miła przygoda,może jeszcze kiedyś się z nim spotkam,ale nie prędko.Wolę chyba zostać przy tym co mam,bo wiem,że on będzie może nie na zawsze ale teraz jest.Strasznie bolą mnie nogi bo ubrałam nowe buty i trochę mnie obtarły bo poszliśmy z X do centrum na nogach.Jak wracałam to doczepił się do mnie jakiś Turek i mówił,ze jestem ładna,że chce się umówić na kawę a ja na to,że nie umawiam się z Turkami.Ale się wystraszyłam bo on stał i patrzył gdzie idę.Idę się chyba już położyć.Spokojnego wieczorku i nocy.

3 czerwca 2012 , Komentarze (6)

Hej powiedzcie mi co ja mam teraz zrobić.Ja nie umiem chyba lecieć na dwa fronty....a chyba takie coś mi się szykuje.Niektóre z Was wiedzą jaka jest relacja między mną a moim Słonkiem.....teraz jest wszystko dobrze,spotykamy się w miarę regularnie,wczoraj się z n im też widziałam.Pomimo tego jak czasami bywa nie chcę stracić jego jako przyjaciela.No i teraz Xavier-dając mu numer telefonu nie przypuszczałam,że się odezwie.A jednak się odezwał,pisaliśmy na fb,znamy się już niby rok.W końcu umówiliśmy się-było miło romantycznie-fajny z niego chłopak.A teraz on czasem napisze i dziś już przed 6 rano do mnie dzwonił.A jak wracałam z pracy to tez i chciał się spotkać a ja na to ok.I co teraz ?nie wiem ale miło by się było z nim spotkać....a w razie W jakby S dzwonił to powiem,ze wybieram się do koleżanki.Z X to tylko by była przygoda a z S znam się 2 lata nie wiem co robić .POMOCY

1 czerwca 2012 , Komentarze (10)

1 czerwca -pechowy.Sprzątałam mieszkanie bo ma dziś przyjść Lena  z nowym kontraktem na wynajem,no i zatrzasnęły się mi drzwi w łazience.I co teraz do kogo zadzwonić?Do Słonka to nawet nie dzwoniłam bo pewnie by nie przyszedł znając go.Jego to tak dobrze po śmierć posłać bo wtedy nie nadejdzie szybko.Tak więc zadzwoniłam do Maria od Tereski no i się zjawił-drzwi otworzył.Ja wiem,że akurat na nich mogę zawsze liczyć.
Sprawy z tym ubezpieczeniem jak na razie są załatwione,jedno rozłożyli mi na raty a drugie trzeba będzie spłacić ale tez mogę spróbować na raty.
Planuję sobie dziś pofarbować włosy-chyba na hebanową czerń i tak to tylko szamponetką więc szybko zmyje się kolor.
facetom odbija tylko nie temu co chce.W pracy Martijn chciał mój numer telefonu i mi teraz sms pisze.Dałam mu tylko ten numer bo w razie w trzeba mieć kontakt z pracą.
Nie przestaje myśleć o tym spotkaniu z Xavim .Było miło.....ale no cóż nie ma co płakać jak to się mówi nad rozlanym mlekiem.Było mi to potrzebne taka chwila romantyzmu.pewnie nic nie będzie z tego ale trzeba żyć chwilą.......jakoś wszyscy się cieszą,że się w końcu z kimś umówiłam mimo tego,że jeszcze panuje Słonko w moim sercu.....ale nie odezwał się od wtorku więc ja też nie odzywam się........Moja kumpela jak jej opowiedziałam o spotkaniu  z Xavierem to mi powiedziała''No,Aśka przecież wy się znacie już rok,pisaliście ze sobą ponad miesiąc,podobasz mu się ,więc nie ma czego żałować-widocznie tak miało być".Tak ja jej powiedziałam,że po tym to chyba w latino się nie pokarzę a ona na to,że jestem głupia.Z drugiej strony gdyby był nie fair wobec mnie to by się już nie odezwał a napisał......Chyba znowu szukam dziury w całym.Powinnam się cieszyć,ze faceci na mnie lecą a nie marudzić.Ja to chyba jakaś wróżka jestm bo to co mi się śniło o Xavierze to się spełniło.Nie wiem jak dziś spędzę wieczór i z kim,ale mamy wyskoczyć na soczek z koleżanką.
Ale się rozpisałam o sprawach tutaj nie istotnych.Tak więc od 21 maja jak wróciłam z urlopu do dziś schudłam 4,20 kg.Obecna waga 80,8kg Super wynik i centymetry tez spadły z ud -2 cm i biodra-4 cm.Czuję to po spodniach.Dietka super się trzyma,tylko jak na razie nie ćwiczę.No,czasem rower.Tak więc widać wszystko jakoś leci.
Pozdrawiam i miłego weekendu życzę.

31 maja 2012 , Komentarze (7)

Tak więc wczoraj spotkałam się z Xavierem.Było miło.Nie poszliśmy na rowery ale na spacer,potem uczył mnie tańczyć.W sumie to był romantyczny i nastrojowy wieczór ze świeczkami.Bałam się tego spotkania ale idealnie dobraliśmy się na poziomie znajomości języka holenderskiego.Super się rozmawiało tak jakbyśmy się znali już kilka lat.W sumie o wszystkim,o życiu,pobycie w Holandii.Potem przyszła dziewczyna co tez tam mieszka-przedstawił mnie -ona mnie tylko zmierzyła wzrokiem.Okazało się,że jest pamiętliwy,że miesiąc temu widział jak tańczę z Jo i umiem tańczyć.Pytał o mnie też Nadię tą barmankę z Latino-jestem w szoku.Wspomniałam,że jak ostatnio mnie widział to tylko parę słów zamieniliśmy a on na to,że wie ale cały czas mnie obserwował.Nie wiedziałam,że ktoś mnie obserwuje.Ogólnie to jestem w szoku-co ja wyprawiam.....ale chyba było mi to potrzebne taka randka.Bo nie mogę dołować się myślami wiadomo o kim a znowu niby jest ok ale czuję ,że i tak dalej mnie bajeruje.....Więc zaryzykowałam i spotkałam się z Xavim.Po tym spotkaniu nie liczyłam na nic nawet na to,że napisze.Wcale się nie wystroiłam na wczorajszą randkę.A niedawno napisał do mnie na Fb.Jeszcze nie wyszłam z szoku .A mieliśmy iść tylko na rower.Zasmakowało mu nawet polskie piwo,kurcze a ja już wiem,ze dieta i piwo złe połączenie ,wypiłam tylko jedno a jak wróciłam do domu to tak jakbym wypiła co najmniej kilka.
Waga spada-yuupiii-dieta jest......Więc oby tak dalej.
Pozdrawiam.

31 maja 2012 , Komentarze (5)

Hej jak Kopciuszek wróciłam o północy,
Było super świetnie się dogadaliśmy z naszym holenderskim.
Romantycznie i nauka tańca...w końcu nie doszliśmy do parku i był punktualny.
Czy się jeszcze zobaczymy czas pokarze,ale nie bardzo chciał mnie puścić do domu.Uczyłam go trochę polskiego
Uciekam spać bo jestem padnięta.Jutro napisze więcej

30 maja 2012 , Komentarze (8)

Witam Was po jednodniowej przerwie.
Wczoraj nie pisałam bo miałam lekkiego dołka,ale po rozmowie z moją przyjaciółką z Niemczech już mi lepiej.No i pogodnie dziś bo słoneczko świeci a wczoraj było trochę pochmurnie i chyba tez dlatego taki humor.Renata ma rację,że ja wszystko wyolbrzymiam i szukam jak zawsze dziury w całym,nie umiem się cieszyć,że jest dobrze i znowu mam złe myśli.Między innymi takie,że mam kompleksy,że faceci wolą chudsze,albo,że się mnie wstydzą,kłamią i świrują a ja nawet jak nie wierzę to udaję,że wszytko jest ok.Co prawda codziennie w pracy słyszę,że jestem piękną kobietą,ale ja jak zawsze wiem najlepiej.Nie chce zepsuć znowu czegoś co się dobrze układa,swoimi myślami.Ostatnio na Fb dałam nową fotkę.Niektóre z Was wiedzą i co ?-Napisał do mnie Xavier.I tak pisząc sobie ,ze musze iść po rower doszło do tego,ze chciał się ze mną umówić w niedzielę,ale jakoś się wymigałam,że nie mogę.A on mi napisał to jutro a ja na to ok-nie wiem czemu tak napisałam-no,ale to nic.Potem wieczorem sms-słodkich snów....Wczoraj napisał sms,ze nie da rady się spotkać i przeprasza a ja na to ok.Wcześniej cały dzień się modliłam by padał deszcz.Więc mi to pasowało,że nie mógł się spotkać.A wieczorem znów sms miłej nocki.Masakra-szok.Myślałam,że mu już przeszło od ostatniego spotkania w Latino.Bo mi tak i wszystko wróciło do normy.Ale może miło by się było spotkać?Zobaczymy co będzie.
Dziś jak zawsze w pracy do 12.Potem pojadę na bazar po czekolady(do koleżanki)a do drugiej po bluzkę.Wieczorem znowu na centrum dalej wyjaśniać sprawę z ubezpieczeniem.
Udało mi się wkleić najnowsze foto.
Dietka super idzie.Waga spada.Pomiary zrobię 1 czerwca.
Pozdrawiam i miłego dnia .
Wiadomość z ostatniej chwili g.17.20
Napisał Xavier czy idę na rower.Umówiliśmy się na 19.30
strasznie się stresuję bo jak my się dogadamy-oboje ledwo znając holenderski:)

28 maja 2012 , Komentarze (10)

Witajcie Kochani.
Jedna z Was pytała skąd we mnie tyle optymizmu?Hmmm nie wiem ja mam wrażenie,że u mnie go brak.
Weekend minął świetnie.Dieta utrzymana ,szczerze to nie wiem jakim cudem ale nie mam ochoty jakoś na jedzenie i jem mniej co akurat mnie cieszy.Moja waga chyba oszalała bi mi od wczoraj pokazuje poniżej 80 kg.Jak to możliwe to nie wiem,może trzeba baterie wymienić?Fakt spodnie zrobiły się luźniejsze ale,żeby taki aż spadek był w ciągu tygodnia-jakoś nie chce mi się wierzyć.Wczoraj miałam iść po rower ale nie doszłam bo wylądowałam w parku.Ogólnie wczorajszy dzień był bardzo miły i słoneczny.Łapałam kolorki na balkonie siedząc i czytając książkę.A plany na dziś hmm-iść po rower i wrócić z nim.Koleżanka też dostała rower i chce jeździć ze mną a mój rower daleko od domu:) I mi go też brakuje przy większych zakupach.Miłego tygodnia i nie dajmy się walczmy o swoje piękno.A propo to nie wiem co jest ale wszyscy mi mówią,że wyładniałam -hm dziwne.No tak chodze do kosmetyczki czasem,zmieniłam trochę styl ubierania,włosy spinam w warkocz ale dla mnie to normalne.Miło słyszeć takie komplementy..

26 maja 2012 , Komentarze (4)

Dobry wieczór
Kolejny dzień zaliczony pozytywnie.Waga tez spada co mnie najbardziej cieszy no i udało mi się wejść do spodenek z zeszłego roku i jest luz pomimo większej wagi niż rok temu
Dzień słoneczny-poszłam sobie na bazar i kupiłam,spódniczkę,sukienkę,bluzkę i sandałki na koturnie.
Ważne,że dieta jest i jakoś daję radę.
Pozdrawiam i udanego,słonecznego weekendu.

25 maja 2012 , Komentarze (5)

Hej
jak ten czas szybko mija dzisiaj już mamy piątek.Słoneczny-więc korzystając z tego posiedziałam sobie na balkonie i się troszeczkę poopalałam.Jestem zaczytana w książce Ireneusza Pawlika "Pocałunek-czułość i rozkosz"-bardzo ciekawa psychologiczna książka-polecam.
Dawno mnie żadna książka tak nie wciągneła.
Dzisiaj dietetycznie wszytko dobrze-trzymam się i waga powoli spada.Taki upał to nawet się jeść nie chce no i jest sezon na sałatki z świeżych warzyw.Słodyczy u mnie ciągle brak co mnie cieszy.Oficjalna wagę podam za tydzień w piątek czyli 1 czerwca bo tak będzie lepiej notować wagę od 1 dnia miesiąca.
Jakie plany na weekend?
U mnie jak zawsze brak-może bym się nad morze wybrała jutro ale u mnie nigdy nic nie wiadomo,bo czasem nie chce mi się nawet wychodzić z domu.Już dziś koleżanka pisała by na rower wyskoczyć do Lidla a ja na to,że nie mam jeszcze rowera (został u znajomych) i już cisza.Chyba sama to robię by być samotna-ale czasem wolę posiedzieć sama w
domu a nie się włóczyć i kasę muszę oszczędzać bo te zaległe ubezpieczenie ponad tysiąc muszę spłacić.Ale dam radę bo co nie co mam zaoszczędzone.
A tak ogólnie to wszystko dobrze-zdrowie,praca itd i mam nadzieję,ze tak zostanie.Jest słonko i Słonko i od razu chce się żyć.
Pozdrawiam i udanego weekendu życzę.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.