ból roztania
dzisiaj był by rok jak byłabym z P.To chyba był błąd,że odeszłam od niego.W sumie tyle razem przeżyliśmy. Ciągle powracają wspomnienia te chwile cudowne i te smutne.Jak byłam w szpitalu On był przy mnie opiekował się mną. Czułam,że jest i zależy mu na mnie. A potem wszystko się zaczeło walić, Ja stałam się bardzo zazdrosna i podejżliwa.Przestaliśmy ze sobą rozmawiać zamykaliśmy się każdy w sobie.Cały czas dawałam nam szanse, myślałam,że się zmieni dla mnie.Że udowodnimy całemy światu,że należymy do siebie.A teraz gdy odeszłam brakuje mi go bardzo.Może nie umiałam mu okazywać uczuć ale zależało mi na nim na jego dobru.Chciałam żeby był ze mną szczęśliwy, ale widocznie nie był skoro mu były potraebne Koleżanki do szczęścia.Mieliśmy siebie a teraz ja zostałam sama,z wyżutami sumienia, że odeszłam bez słowa,żawiodłam jego rodziców,Wstyt przed moją rodzinką,że ich nie słuchałam, z długami i bez domu,perspektyw na dalsze życie. Mam wszystkiego dość i boję się,że tego nie wytrzymam, zrobię coś głupiego i uwolnię siebie od cierpienia i innych od siebie.Pierwszy raz ktoś na mnie miał taki wpływ i tyle miejsca zajął w moim sercu.Nie wytrzymam.
Diety nie stosuję, ale też nie nie obrzeram. Cały czas po jedzeniu mi się odbija-dziwne to już tak od dwóch tygodni, A chciałam być szczęśliwa a jednak można tak szybko stracić szczęście i siebie
:(
Dziękuję Wam Kochane za wsparcie i trochę ostrych słów.Jest mi ciężko ale nie jestem pierwszą ani ostatnią która ma takie problemy.Czas leczy rany.Mam nadzieję że mnie też uleczy.Wszyscy powtarzają,że muszę być twarda, ale to takie łatwe nie jest.Byłam u lekarza który stwierdził,że wszystko jest ok. i nie jestem w ciąży. Mam nadzieję że tak jest. Skończyłam już rehabilitację,szkoda mi basenu,ale może uda się coś jeszcze załatwić. Waga 79 kg. Czyli bez zmian. Nie mam ochoty na jedzenie ale u siostry mnie z tym pilnują. Oby nie przytyć.Muszę jechać do niego po swoje rzeczy, boję się spojrzeć w oczy jego rodzicom, że wyszłam bez pożegnania a oni byli tacy dobrzy do mnie.Boję się też żeby P nic sobie nie zrobił bo on jest do tego zdolny.Wiem że czas zacząć nowe życie ale jakoś mi trudno.Byliśmy prawie rok 2 lutego by był.Może to była najważniejsza decyzja w moim życiu, długo dojrzewałam do niej. A teraz czuję się podle. Może on nie był mnie wart. Dochodzę do wniosku,że zostanę najlepiej sama,żeby nie ranić siebie i innych. Wiem że głupie to co piszę ale akurat to teraz myślę i czuję. Przepraszam i pozdrawiam.
łzy..........
wczoraj odeszłam od mojego chłopaka,nie wytrzymałam,tajemnic,fałszu i wszystkiego,jeszcze się do mnie nie odezwał.Rodzina przyjęła mnie z otwartymi ramionami. Szczęśliwi,że zrozumiałam parę rzeczy. Mój Anioł mi to uzmysłowił,że ten związek nie ma sensu.Dziś Anioł uświadomił mi jaka jestem i dlaczego mam problemy z facetami. Zabolało mnie to bo liczę się z jego zdaniem, a jednocześnie był iskierką, słoneczkiem w moim życiu,Teraz też się obraził bo powiedziałam mu,że skończę z sobą bo tak będzie najlepiej,Był celem do którego dążyłam ;( Wszystko się zawaliło, nie mam ochoty na nic a szczególnie na jedzenie. Mieszkając teraz u siostry wciskają mi je dosłownie. Jutro mam wizytę u ginekologa- boję się jej,Dalej słabo się czuję.Jutro ostatni dzień rehabilitacji i basenu.Szkoda.Nawet się nie ważę może jutro.Wszystkie moje rzeczy zostały u P,wyszłam bez pożegnania z jego rodzicami. Muszę kiedyś te rzeczy odebrać.Boję się tego.Bo tu kochał a tu sms wpadne jutro kotku do M. Jak on mógł kochać a jednocześnie do innej tak pisał.Chcę umrzeć.
NIE WIEM
Po prostu nie wiem co się ze mną dzieje. Ostatni źle się czułam. Zrobiłam test i wynik był negatywny a od wczoraj mam @. Dziwi mnie to bo to o 10 dni za wcześnie.Zazwyczaj mam regularnie. Mój mnie pociesza,że wszystko jest okey a to jest wynikiem diety i naświetlań na rehabilitacji i ćwiczeń.Mam taką nadzieję,że wszystko jest ze mną ok. Ale i tak za tydzień wybiorę się do kobiecego lekarza tak na wszelki wypadek.
Wczoraj upiekłam szarlotkę tak bardzo ją lubię ale nie skuszę się na nią:(Dalej trzymam dietkę tak do 1200 kalorii ale nie jestem tak do końca pewna,że nie przekraczam tej ilości. Waga wczoraj była 79 kg.To przed tym @.Ale od jutra znowu basen. PO skończeniu tej rehabilitacji postaram się jeszcze załatwić basen. Ogólnie zauważyłam że sylwetka mi się zwężyła,jestem szczuplejsza.Jeszcze planowo do zrzucenia zostało mi 7 kg. Ale myślę,że mi się to uda dzięki Waszym wsparciu. Miłej niedzieli życzę:)
Kolejny dzień rehabilitacji
Dziś jest kolejny dzień mojej rehabilitacji. Najbardziej z zabiegów podoba mi się basen, na którym mogę sobie popływać i poćwiczyć.Szkoda,że jest to tylko pół godzinki ale zawsze to coś. Dobrze chociaż ,że to jest codziennie.Dalej chodzę wszędzie pieszo,oraz ćwiczę brzuszki już 50 to dla mnie sukces. Na razie się nie ważę zrobię to w sobotę i podam Wam swoją wagę.Ostatnio jakoś słabo się czuję mam nadzieję,że to nic poważnego, okaże się dopiero za dwa tygodnie jak dostanę @ gorzej będzie jak nie to się chyba załamię, choć mój by się z tego bardzo cieszył. Ja chcę jeszcze schudnąć i trochę poszaleć.Pocieszam się że w śród moich przyjaciółek to ja waże już najmniej. One mieszkają w Niemczech a zawsze były szczuplejsze ode mnie.No jedna przybrała tak po dzieciach.Przyznam się szczerze że ja też się tego boję.Dziękuję Wam Dziewczyny za wsparcie i komentarze w moim pamiętniku. pozdrawiam
no i po urodzinkach
wczoraj byłam na urodzinkach no i dużo się zjadło.A w piątek waga już pokazywała 79 kg.No ale trudno. Mam nadzieję, że uda mi się szybko stracić to co nadrobiłam w ten weekend.Mój cel to 79 kg do soboty.A jak jeszcze więcej stracę to będzie super.Od jutra wracam znów do diety 1000 kal.A najbardziej to cieszę się z basenu.Od jutra zaczynam rehabilitację czyli będę długo poza domem,no i ten basen a przy okazji to się mniej zje. Na razie to ćwiczę brzuszki po 40 i ćwiczenia na nogi.Rowerek na razie odpada bo pożyczyłam go komuś po wypadku. Staram się dużo chodzić.W sumie jestem na diecie od 16 grudnia czyli po miesiącu udało mi się stracić 5 kg. Czyli prawidłowo. A po dzisiejszym obiadku wybiorę się do lasu na niedzielny spacerek.
14 styczeń
wstałam dziś późno,nie miałam ochoty na jedzenie.Potem pobiegłam na miasto pozałatwiać sprawy w Zusie i tak się nic nie dowiedziałam, dalej nie wiem czy wypłacą mi wypłatę czy nie a tyle rachunków do popłacenia:)Potem spotkałam chrzestną na mieście i zaprosiła nas na urodziny- no to trochę dietka się zachwieje
mam wrażenie że nic mi waga nie idzie w dół, i to mnie też dołuje:(Dziś zjadłam miseczkę zupy jarzynowej i to wszystko, bo nie mam ochoty jeść a to tak na siłę wcisnęłam w siebie.Zjadłam jeszcze łyżkę rodzynek,1 orzech włoski. Teraz popijam kawkę z mlekiem i to wszystko na dziś. Narazie nic nie ćwiczyłam ale może zmuszę siebie choć do zrobienia 30 brzuszków.
;(
dziś zjadłam tylko na śniadanie miseczkę płatków owsianych z mlekiem i kawę.Dziś to wogóle jeść mi się nie chce,nie mam ochoty na nic.Zrobiłam tylko 60 brzuszków.Ja chyba mam depresję i dość siedzenia w domu.Chcę do pracy do ludzi.Nic ostatnio mi się nie układa, a ten mój facet i wszyscy już mnie mają dość.
Dietka
hej dalej trzymam się dietki 1000kal-choć czasami to jeść mi się nie chce ,trochę stresów i apetyt mi przechodzi, a dziś zjadłam:
-plasterek ciasta drożdzowego-śniadanie
-obiad pół woreczka kaszy gryczanej z łyżką sosu i plaster pieczeni
-jeden mały wafelek czekoladowy
- kawałek szarlotki-cieńki -bo mi nie wyszła
kawa z mlekiem
Jest to dużo?ale puki co to na wadze nie staję,lepiej się nie stresować.
No nawet jeździłam 40 min na rowerku,po kilku dniowej przerwie,i dalej chodzę wszędzie pieszo:)