Czasami mam Wam tyle do napisania gdy spaceruję między różami w pracy a gdy zasiadam do pisania to wszystko mi umyka.Tamten chłopak z Sylwestra to była pomyłka za bardzo i o wszystko był zazdrosny nawet o to,że miałam gg włączone na dostępnym.Napisał wczoraj ,że nie umiem żyć bez niderlandii i że już nie będzie mnąsobie głowy zawracać.Ja mu na to no to dobrze bo nie umiałabym być z kimś tak zazdrosnym.Chciałam mu jeszce napisać,żeby zainwestował w tik-taki ale to juz sobie darowałam.Tak sobie już dawno pomyślałam,że nie umiem być z kimś kto mi życie układa i chce już się żenić i rozkazywać.Wiem,że bycie z kimś to kompromisy ale ja chyba za długo jestem sama.I może to i lepiej dla mnie.Gdy będzie to juz ten właściwy to będę to czuła- przynajmniej tak myślę.
Dzisiejsza waga pokazała 77,3 kg- ale to i tak dobrze po 2 dniach przymusowej diety.Dziś diety ciąg dalszy.Trochę lepiej się czuję ale dalej ucisaka mnie w okolicach mostka płuc.Ten ból przychodzi od czasu do czasu ale wtedy to umieram.dziś zjedzone:2 wafle ryżowe,mała bułeczka z ziarnami,gorący kubek pomidorowa,2 pl polędwicy i dużo piję bho jakoś mnie tak suszy.Nic więcej chyba dzis juz nie zjem.Oficjalny dzień ważenia zrobię w sobotę.NO,i wyznaczyłam sobie malutki cel do walentynek waga 74 kg-mam nadzieję,ze będzie mniej-ale pożyjemy zobaczymy.Planuję wrócić do brzuszków i steperka.Może już dziś coś zacznę wszystko zalezy od tego jak się będę czuła.
W pracy spokojnie,może dlatego,że są fajne róże i nie ma problemu z ich ścinaniem i sortowaniem.Nawet Łysy się niczego nie czepia.Dziś spacerowałam po szklarni 5 godzin czyli wg vitalii spaliłam 1347 kal.