No to mamy Nowy 2021 Rok. Ale ja zacznę od dnia wczorajszego. Sylwester minął spokojnie w domku, bez ekscesów ;) Muzyki to nasłuchaliśmy się za cały rok :) O północy wyszliśmy przed dom, szampan Piccollo wypity ;) Zimne ognie odpalone :) Hmmm niewiele było widać, ja inni mieszkańcy strzelali petardami, bo było mgliście :( a w pobliżu nas nikt nie strzelał.
Posiłkowo wczorajszy dzień wyglądał tak :
śniadanie: bułka grahamka z pasztetem domowym, ketchup
obiad: domowe Qurito
kolacja: parówki w cieście francuskim
deser : sernik na zimno z brzoskwiniami
Wczoraj nie liczyłam kalorii, ale fotki cyknęłam :) Dzisiejszy dzień to już liczenie kalorii.
śniadanie: chleb z szynką w galarecie plus pomidor
Łącznie wyszło 1356 kalorii na 1815. Nie miałam ochoty w sumie na nic, a to co zjadłam.... to prawie dostawało nóg i trzeba było zjeść :) A nie lubię wyrzucać. Kalorie zachowane, ja najedzona po kokardkę :) Aktywności dziś brak, jestem senna.
Nie robię dziś nic, nabieram sił na jutro. Coś głowa mnie zaczyna boleć. Być może to skutek małej ilości snu. Bo jeśli chodzi o płyny to wypiłam 2 litry. Czyli wyzwanie zaliczone :) Jeśli ktoś jeszcze nie dołączył, a ma problem z piciem wody...Zapraszam wyzwanie " styczeń- nawyk picia wody"
Jeżeli chodzi o plany i postanowienia noworoczne hmmm jeszcze nie dziś. Napiszę o nich na dniach, muszę na spokojnie usiąść i przemyśleć. Aby nie porwać się z motyką na słońce :)
To byłoby na tyle. Nawet nie mam siły pisać. Postaram się jutro dać dłuższy wpis ;) Ale dalej trzymam za Was kciuki. Za Wasze postanowienia i plany na ten rok. Powodzenia. Pozdrawiam :* :)
Dzisiejszy wpis zacznę od dzisiejszego jadłospisu, a później podsumuję ten rok ;)
ŚNIADANIE: bułka grahamka z antipastii zielonymi
II ŚNIADANIE: jogurt pitny ( w trasie)
OBIAD: makaron z mascarpone, kurczakiem, cukinią,pieczarkami plus ser
Łącznie dziś 1385 kcal na 1815 Dziś stanowczo za mało kalorii, bo porcje w sumie były ok. Nie czuję głodu a dopiero wróciłam do domu. Także dlatego nie ma kolacji. Późno, bo po 15 zjedzony obiad...a po 17 musieliśmy coś załatwić. Jak wróciliśmy to prawie godzina 20, więc już sobie daruję kolację. Ale za to ładnie poszło mi z wodą :) Dziś 1,5 litra wpadło. Trzeci dzień wyzwania zaliczony. Nadal zapraszam chętne osoby, które mają problem z piciem wody :) Wyzwanie nazywa się " styczeń-nawyk picia wody"
Oprócz jedzonka macie taką mnie ;) Zamyśloną :) Mam nadzieję,że Was nie wystraszę :) hihihi A teraz czas na podsumowanie tego roku. Nie dokonałam ogromnych zmian, jeśli chodzi o wagę to spadek na stałe wynosi 3,5 kg. Rok 2020 zaczęłam z wagą 66.7 kg, a kończę z wagą 63,2 kg. Szału nie ma ale dla mnie to jednak wyczyn. Cieszę się, bo jednak jakiś stały spadek jest. Jeśli chodzi o centymetry, jest lepiej tzn. tak mi się wydaje. Jest mnie mniej o 27 cm. A mianowicie
szyja -1 cm
biceps - 4 cm
piersi - 2 cm
talia - 4 cm
brzuch na wysokości pępka - 3 cm
brzuch pod pępkiem - 4 cm
biodra - 6 cm
udo - 2 cm ( po 1cm na każdą nogę )
łydka - 4 cm ( po 2 cm na łydkę)
Pewnie dla niejednego będzie to mało. Ale dla mnie jest ok. Chcę schudnąć ale skutecznie i na stałe. Cały czas powtarzam sobie, małymi krokami. Tak właśnie robię. No może mogłoby być mniej na wadze, ale różne potknięcia były po drodze. Cóż bywa. Nie załamuję się, ale idę dalej .Do celu zostało 5,2 kg, całkiem realne że w 2021 uzyskam taką wagę. Ale nie spinam się jakoś specjalnie ;) W swoim tempie ;) Dam radę.
Czego nauczyłam się w tym roku ?! Na pewno nauczyłam się słuchać swojego organizmu. Kiedyś robiłam ponad swoje siły, bo tak wypadało, bo było wyzwanie itp. Teraz nie! Teraz ćwiczę, kiedy czuję się na siłach, jem to czego potrzebuje organizm. Nie szaleje, ale też nie głoduję.
Od kilku dni powróciłam do liczenia kalorii, zobaczymy na jak długo. Ale nie myślę o tym, po prostu robię swoje. Jak się potknę, cóż... życie. Powstanę i pójdę dalej :)
Powróciłam do picia wody, minimum 1,5 litra wody. Póki co jest ok. Miałam zrobić podsumowanie treningów, ale brak czasu dziś na to. Nie mniej jednak były miesiące, że nie próżnowałam :) Różnie z tą aktywnością u mnie bywało. Raz był trening, a raz aktywność obowiązków domowych.
Niestety ten rok, zamiast wyleczyć mnie z depresji... spowodował, że ona powróciła. Było już tak dobrze na początku roku...aż nagle... Koniec wizyt u psychologa :( I trzeba było radzić sobie samemu. Raz było lepiej a raz tragicznie :( Raz się uśmiechałam, a innym razem miałam myśli samobójcze.... Różnie bywało. Nie boję się o tym pisać, bo nie tylko ja borykam się z depresją :( Może któregoś dnia wyjdę z tego, chociaż podobno z depresji nigdy w 100% się nie wychodzi. Nie wiem.
Aaaa zapomniałabym nadmienić ,że udało mi się przeczytać 36 książek :) Brawo JA :) To też taki mój mały sukces...i czas dla siebie ;) Udało mi się też wytrwać i zrealizować wyzwanie 2020 km w 2020 roku. Wyzwanie nawet z nawiązką zrobione :)
Także na tym zakończę podsumowanie 2020 roku :) Nie umiem jednoznacznie powiedzieć czy był negatywny czy pozytywny. Bo były miłe chwile , smutne chwile... Ale nie chcę tego już rozpamiętywać. Nie wspomnę o Covidzie... bo to temat rzeka :( więc kończę dzisiejszy wpis :)
Plany, postanowienia na 2021 będą, ale w Nowym Roku, bo ich nie spisałam :) Nie mam kiedy, ciągle coś, ciągle w biegu. Ale rok jeszcze się nie zaczął, zdążę :) Hihih.
Kochani Moi życzę Wam Szczęśliwego Nowego Roku 2021 , Szampańskiego Sylwestra. Nie myślcie tego dnia o diecie :) bawcie się na tyle, na ile możecie. To wyjątkowy dzień, szkoda psuć humor na dietę i ograniczenia. Oczywiście, nie przesadzajcie ale też nie żałujcie sobie :) Wszystko z głową. Wszystko jest dla ludzi :) PAMIĘTAJCIE O TYM :) Trzymam kciuki za Was :* Powodzenia. Pozdrawiam. Miłego wieczoru :*
Kolejny dzień dobiega końca, a ja dopiero siadam z czterema literami... Cały dzień coś do roboty, ale kobiety chyba tak mają, zawsze znajdą sobie zajęcie.
Tak jak w tytule ;) U mnie mały krok do przodu. W sumie może i nawet dwa kroki. Pierwszy to picie wody. Wczoraj wypiłam 1,5 litra wody ale dziś 2,5 litra :) W szoku jestem że się udało tyle wypić :) Ale wczoraj dolałam soku z cytryny a dziś soku z grejfruta :D Wszędzie brałam ze sobą butelkę, to też pomogło. Ale latanie do wc ;) Średnio fajne :) Nie, nie... nie narzekam :) Dobrze,że woda wchodzi bez problemu :) Przypominam o moim wyzwaniu, które wrzuciłam na V " Styczeń-nawyk picia wody" Zapraszam jeśli ktoś ma ochotę ;)
Kolejnym krokiem ku lepszemu, to liczenie kalorii....Tak :) Zainstalowałam na nowo Fitatu, zobaczymy na jak długo. Dzisiejsze menu przedstawia się tak
ŚNIADANIE: chleb z ziarnami, jajko na twardo z majonezem, ogórek
II ŚNIADANIE: jogurt pitny, wafelek
OBIAD: makaron z mascarpone, pieczarkami, cukinią i kurczakiem
KOLACJA: serek wiejski z dżemem domowym, orzechami nerkowca
Łącznie 1548 kcal na 1815 możliwych :)
Pamiętajcie, aby się nie poddawać :) Walczymy, działamy :) Trzymam kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :* :)
Czas zacząć nowy tydzień :) Ja zaczęłam pozytywnie dzień, chociaż średnio spałam. Rano szybko na pocztę wysłać wygrane paczki, potem na chwilę do Biedronki i do domku. W domu obowiązki i chwila dla mnie. Usiadłam i zasnęłam. Tak ucięłam sobie drzemkę. Wstałam nagrałam filmik " Podsumowanie czytelnicze 2020 " jeśli ktoś ma ochotę zajrzeć, zapraszam
Posiłkowo dzień wygląda tak
śniadanie : chleb ze schabem domowym, pomidor
II śniadanie: wafelek
obiad: pierogi domowe z kapustą i grzybami gotowane plus boczuś
kolacja: jogurt pitny kiwi-truskawka i popcorn ( ale nie zjadłam całej miski widocznej na zdjęciu. Zjadłam dwie garście)
Nie mam ogólne ochoty jeść. Dzisiejsze menu nie było planowane i wyszło, jak wyszło... zjadam resztki które zostały. Ale picie hmmm tu idzie lepiej ;) Otóż wrzuciłam wyzwanie na Vitalii " Styczeń -nawyk picia wody" Zapraszam serdecznie, jeśli macie problem z piciem wody. Minimum 1,5 litra wody trzeba w ciągu dnia wypić, a wyzwanie trwa do 31 stycznia. Może to pomoże wdrożyć picie wody, nawet zimą :)
Teraz czas poczytać co u Was :) A przy okazji ułożyć jadłospis na jutro, tak aby wszystko było zaplanowane... bo bez tego, kiepsko i wszystko leci na łeb na szyję :( Aktywność dzisiejsza domowa, tylko, ale przynosząc drewno z piwnicy spaliłam dużo.
Aaa jeszcze miałam pytać, jak planujecie spędzić Sylwestra? Jakie smakowitości przygotowujecie? Szukam inspiracji :) My będziemy we czwórkę, bez szaleństw....zimne ognie kupione, szampan dla dzieci jest :) W planach coś z ciasta francuskiego, może sernik na zimno zrobię, bo nie zrobiłam na święta. Pewnie coś obejrzymy, może potańczymy ;)
No to byłoby na tyle w dniu dzisiejszym :) Walczymy, działamy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. NIE PODDAJEMY SIĘ :) :) :*
Koniec świętowania, obijania się :) Ale tak na poważnie... U mnie to objawiło się, zmniejszeniem jedzenia. Zresztą nawet nie miałam dziś ochoty jeść. Powróciłam do cykania fotek jedzenia, pamiętam że to trzymało mnie w ryzach. Zobaczymy na jak długo. Grudzień pod względem aktywności, kiepski... Ale nie załamuję się idę dalej. Przecież na grudniu świat się nie kończy, prawda?
Gdzieś tam w głowie powoli, pojawiają się plany na Nowy Rok. Pewnie na dniach będą spisane, aby nie uleciało z głowy. Bo wiadomo pamięć ulotna jest :D Posiłkowo dzień wyglądał dziś tak
śniadanie : chleb z ziarnami, szynka domowej roboty i pomidorki, jajko na twardo z majonezem
obiad: ziemniaki pieczone, filet z piersi kurczaka i buraczki
kolacja : tost z serem i sałatka jarzynowa
Tym oto sposobem sałatki, już nie ma. A schab i szynka, domowej roboty, to nie tuczy ;)
Oprócz jedzonka na zdjęciu wczorajsze niebo :) Jestem pozytywnie nastawiona na ostatni tydzień grudnia, a jaki będzie...okaże się. grunt, to nie poddawać się :) jeśli nie mogę ćwiczyć, to staram się chociaż nie rzucać na jedzenie, ograniczyć słodycze. Małymi krokami....Pamiętajcie.
Mam nadzieję, że Wasz dzień mija równie spokojnie jak u mnie :) Czas spędzony rodzinnie. Humorek nawet dopisuje. Jutro czeka mnie zabiegany dzień, oby wszystko poszło po mojej myśli.
Trzymam za Was kciuki. Walczymy, idziemy dalej przed siebie. Nawet jak upadniesz, powstań :) Nie odkładajcie wszystkiego na jutro, na poniedziałek, na nowy miesiąc ;) Małymi krokami ale teraz...zmieniamy siebie :) Powodzenia. Pozdrawiam, miłego wieczoru :) :)
Sobota mija spokojnie, rodzinnie. Kolejny dzień z rodziną, a nie na kompie ;) dopiero teraz siadam, bo młoda będzie mnie czesała ;) Rano śniadanko z M, potem śniadanie dziewczyn... oglądanie filmu ;) Po filmie, obiad...następnie odpoczynek i wypad na cmentarz i niestety do McDonalda :( Po powrocie do domu znowu film z dziewczynami :) Fajnie czas spędzony z dziewczynami.
Posiłkowo dzien wygląda tak
śniadanie : chleb z ziarnami, pasztet domowej roboty i pomodor
II śniadanie: mandarynki
obiad: ziemniaki, zraz i buraczki
kolacja : wspomniany McDonald ;) kurczakoburger i hamburger, plus frytki ale ich zjadłam kilka bo zimne były, jak dojechaliśmy do domu. Także zjadłam tylko dwie kanapki
A tutaj obiecane wczoraj foto słodyczy, o których wczoraj wspomniałam ;) Sporo tego, jak ktoś nie może, to niech nie patrzy dalej ;) Lub zasłoni oczy :D Abym nie kusiła :)
Tym oto słodkim akcentem, kończę dzisiejszy wpis :)Życząc Wam spokojnego wieczoru. Pamiętajcie, trzymam za Was kciuki :) Powodzenia. Pozdrawiam :* :)
Piątek powoli dobiega końca. A jak mija? Spokojnie, rodzinnie. Po 8 jedliśmy z M śniadanie, a dziewczyny spały. Wstały około 11. Zjadły śniadanie, ja częściowo przygotowałam do obiadu i oglądałyśmy film z dziewczynami. Film pt " Diabeł Inkarnacja " Hmmm średni , a nawet powiedziałabym, że słaby. Ale co tam, najważniejsze że razem oglądałyśmy. Jak skończył się film, wstawiłam ziemniaki, a M zabrał się za usmażenie rybki na obiad ;) Także dziś razem pichciliśmy w kuchni :) Było miło, dawno tego nie robiliśmy. Po obiedzie, odsapnęliśmy i pojechaliśmy na miasto. ładnie oświetlone, ale nie czułam mimo wszystko atmosfery Świąt. No trudno ;) Zrobiliśmy spacerek rodzinny ;)
Po powrocie do domku, usadowiłam się u młodej w pokoju i we trzy kolorowałyśmy. Każda z nas ma kolorowanki antystresowe :) Jakaś godzinka dziś wyszła, słuchałyśmy przy tym jakiś opowiadań na yt ;) Mrocznych opowiadań :) Robiłam detoks od internetów :) Wczoraj też dopiero na wieczór usiadłam. Dziś też jakoś nie miałam weny, ochoty odpalać kompa. Mam tyle zaległości na swoim koncie na yt, że głowa mała. Ale to nic, ważne że spędziłam czas z dziewczynami.
Posiłkowo dzień wygląda tak
śniadanie: chleb z ziarnami, schab pieczony (własnoręcznie) sałatka jarzynowa od Mamy ;)
II śniadanie: kawałek sernika i jabłecznika
obiad: ziemniaki, ogórek kiszony i morszczuk
kolacja : bułka serowa i sałatka jarzynowa
Trzeba pozjadać to co dostałam co przygotowałam. Na szczęście nie ma tego wiele, także do niedzieli powinno być luźniej w lodówce ;) i od poniedziałku, będzie lepiej. Nie spinam się jakoś specjalnie. Jem co jem, ale z umiarem. Aaa jeszcze oprócz tego co na zdjęciach, wpadło kilka paluszków serowo-cebulowych i kilka orzeszków w czekoladzie ( do filmu)
Nie zamierzam się linczować, za to co wpadło poza programem. Nie oto chodzi. Jadłam wolno, delektując się jedzeniem. W sumie nie chciałam jeść kolacji, ale Mama dała tyle sałatki jarzynowej... a tylko ja z dziewczynami jem :( Więc nie wyrzucę. Nie jestem zła, bo to się zje :) Waga nie ucierpi. Gorzej by było, gdybym usiadła i jadła wszystkie słodycze, które dostałam od 1 grudnia... Zresztą jutro zrobię zestawienie i Wam pokażę. Jest tego dużo...fakt sporo batonów owsianych...ale bądź co bądź to słodycze :) Aż sama jestem ciekawa ile tego jest. Także do jutra muszę wytrzymać ;) i zrobię na spokojnie fotkę. Plany na wieczór? Być może coś obejrzę z dziewczynami, nie wiem jeszcze. Chciałabym też usiąść z książką..ale to raczej odłożę. Także planów brak :)
Mam nadzieję, że dziś także jedliście z głową i umiarem ;) Aby jutro nie robić sobie wyrzutów. Spokojnego wieczoru. Pamiętajcie, że cały czas trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Pozdrawiam :* :*
Wigilia...tyle przygotowań i co? Miałam ochotę zjeść wszystko i co ? Oczy chciały ale dupka już nie :D Także nie objadłam się. Szczerze to zjadłam dwa kawałki karpia, 6 pierogów z kapustą i grzybami. Łyżkę śledzika pod pierzynką, dwa śledziki takie mini a'la kaszubskie ,barszczyk też był i kawałeczek ciasta. Jestem naprawdę w szoku, bo oczyma jadłam wszystko, wylizywałam nawet talerz... A w rzeczywistości nie miałam ochoty na nic. Zjadłam to co napisałam, aby nie robić przykrości rodzicom.
Ta Wigilia była hmm nijaka. Nie czułam tej atmosfery, nie czułam klimatu. Porozmawiałam z rodzicami, bratem. Słuchaliśmy kolędy. Wymasowałam mamę, i pojechałam do domu. Czas zleciał, byłam jakąś godzinkę. Pogoda hmm deszczowo, zimno i ponuro brrr.
Teraz oglądamy Kevina całą czwórką :)Już dawno nic we czwórkę nie oglądaliśmy . Ja jednym okiem nadrabiam zaległości, na laptopie. Głównie maile, bo nabierało się ich.
A tak z innej beczki, jeśli chodzi o odchudzanie...Jak wiecie, wielokrotnie podchodziłam do próby liczenia kalorii, ważenia produktów itp. Czasami udawało się długo wytrwać, ale ta ciągłość była przerywana. Postanowiłam napisać do psychologa tu na Vitalii. Chciałam się poradzić, jak się zmotywować własnie do liczenia kalorii. Jednak Pani odpisała mi w sumie mądrze. Bo napisała, że nie mam potrzeby liczenia kalorii, bo... Bo mam aktualnie dietę V i tak jest napisane dokładnie , a mianowicie np. dwie kromki chleba, jajka dwie sztuki, łyżeczka oleju itp. Oczywiście jeśli chodzi o mięsko to podana jest gramatura. Ale tu nie ma problemu aby kawałek mięsa zważyć. Hmmm i tak sobie pomyślałam...sprawdzę to co pisała ta Pani zobaczę czy się uda , stosować to Jej porady ;) Która w sumie jasno była rozpisana w diecie, ale ja?? Ja jakoś szczególnie nie zwróciłam na to uwagi, bardziej skupiałam się właśnie na ważeniu wszystkiego, łącznie z ważeniem masła czy pieczywa.
To ważenie poniekąd mnie gubiło, dlatego wypróbuję ten sposób. Postaram się ułożyć takie menu, aby łatwo było mi, je ogarnąć. Tylko nie wiem czy to będzie obowiązywało od jutra ;) Bo jednak święta itd. Chociaż nie mam też w planach objadania się. Wszystko z głową :) Bo oto w tym chodzi, prawda :)
Mam nadzieję, że Wasz dzień mija równie spokojnie. Że jedliście z głową i umiarem, aby jutro nie cierpieć :) Spokojnego wieczoru :* Pozdrawiam
Dziś bez zbędnego pisania i przedłużania. Chciałabym życzyć Wam Wszystkim Spokojnych, ale przede wszystkim Zdrowych Świąt Bożego Narodzenia. Tegoroczne Święta będą inne, ale pamiętajcie bądźcie rozważni. Dbajcie o siebie i bliskich.
Ja wczoraj szalałam w kuchni ale dziś kompletnie nic nie zrobiłam. Pranie leży, ciasta nie zrobiłam ani jednego, nawet nie posprzątałam.. Ale wiecie, co? Nie dbam o to :) Dziś cały dzień poza domem, więc nie spinam się. Najważniejsze, aby było zdrowie. Co mi po tym że będę zmęczona i zasnę w Wigilię, jak co roku ??? Że nie będę miała siły, bo dopadnie mnie przeziębienie? ZDROWIE a nie czysty dom, jest najważniejsze :*
Aaa odstawcie jutro dietę ;) Nie spinajcie się, że zjecie o jednego pieroga za dużo. Że zjecie dwa kawałki ciasta :) Spokojnie i z głową :) Ja nie zamierzam się obżerać, ale też nie będę się głodziła :D Wam radzę, to samo :D
Trzymajcie się, spokojnego wieczoru :* Pozdrawiam :) :*
Wczoraj burza a dziś słońce ;) Ale tylko przysłowiowe :) Dziś czułam się na tyle dobrze, że zaszalałam w kuchni. Od 10 do 17 przygotowywałam jedzonko na święta. Udało się zrobić schab na kanapki, zrazy i pierogi :) W sumie w kuchni siedziałam od 7 czyli od śniadania :) Ale prace świąteczne od 10 :) W między czasie wstawiłam pranie, rozwiesiłam. Później przebrałam pościele, a jutro je wypiorę, bo już miejsca brak na nowe pranie. Dzisiejsze ładnie przeschnie, a jutro będzie kolejne ;)
Prawą rękę czuję, ledwo ruszam i podnoszę :) Przeciążona ,ale co tam ;) Dałam z siebie wszystko :) hihi w czasie pichcenia słuchałam kolęd. Powiem Wam... że wzruszyłam się, a nawet popłakałam. Musiałam sobie popłakać, oby to nie odbiło się na jedzeniu :)
Na jutro planuję zrobić sernik na zimno, śledzika pod pierzynką, no i pranie. Chciałabym też troszkę ogarnąć salon... ale czy dam radę, nie wiem. No i musimy jeszcze z M zawiesić kurtynę przed domem :)
Więcej robiła raczej nie będę. Jedynie jutro jeszcze ostatnie zakupy głównie pieczywo. A u Was jak przygotowania? Wszystkie zakupy zrobione, czy jeszcze ruszacie do sklepów?
Szybki wpis, dziś, ale nie mam o czym pisać, bo nic wielkiego sie nie działo ;) Trzymam kciuki za Was, nie poddawajcie się. Walczymy :) Powodzenia. Pozdrawiam :*